Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wuizm spójny i zgodny z metodologią???
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:48, 18 Kwi 2009    Temat postu: Wuizm spójny i zgodny z metodologią???

Oparta na preferencjach wiara Wuja została w tym poście nazwana wiarą
"preferencyjną". Teraz jedziemy:

1. Wuj przyznaje się, że jego wiara ma charakter "preferencji".

2. W ramach "preferencji" zakłada jednak istnienie bytu Absolutu (Boga).

3. Aspektem Absolutu jest to, że nie jest on uwarunkowany.

4. Ludzie w ramach "preferencji" mogą zakładać istnienie wielu Bogów,
którym przydają rangę bytów absolutnych.

5. Wielu "innych" Bogów o statusie bytu absolutnego istotnie różni się od wizji Wuja, nie można powiedzieć, że to "tak naprawdę to samo".

6. Wszystkie te "absoluty" powinny być więc równouprawnione i równie prawdziwe, ponieważ wszystkie opierają się na tym samym doświadczeniu - doświadczeniu preferencji.

Można więc wybrać jedną z dwóch opcji:

7a. Jest wiele absolutów. Jednak jeśli są sprzeczne, jest to automatyczne przyznanie się, że absolut ma charakter relatywny, zależny od preferencji danej osoby. Relatywny absolut jest jednak pojęciem wewnętrznie sprzecznym. Można więc go odrzucić i stwierdzić, że nie istnieje, ALBO nadal utrzymywać, że istnieje, ale wtedy trzeba się powołać na punkt ósmy.

7b. Można stwierdzić, że wizja absolutu wg. Wuja jest prawdziwa, a te, które są z nią sprzeczne są nieprawdziwe. To wymuszałoby postawienie założenia (z definicji - nie da się go logicznie dowieść) i dwóch twierdze zbudowanych na podstawie tego założenia.

Założenie pierwsze - człowiek dysponuje możliwością dookreślenia absolutu.
Twierdzenie pierwsze - właściwym narzędziem do dookreślenia absolutu jest doświadczenie preferencji.
Twierdzenie drugie - doświadczenie preferencji Wuja i osób, które mają takie same preferencje jest najlepszym narzędziem służącym do dookreślenia absolutu. Tego Wuj nie może udowodnić. Może więc, albo porzucić koncepcję absolutu, albo powołać się na punkt ósmy.

8. Logika nie może dowieść swoich własnych, najbardziej podstawowych założeń, bo one też oparte są na preferencjach (np. preferencji pragmatyczności). Założenia Wuja są więc równie niesprawdzalne co założenia logiki. Zatem nie można posłużyć się logiką do stwierdzenia nieprawdziwości punktu 7a lub twierdzenia drugiego punktu 7b.

9. Logika ma być pragmatyczna (w innym przypadku byłyby bezużyteczna bądź szkodliwa), światopogląd Wuja też ma być pragmatyczny (dla celów, które sam sobie stawia i też byłby w innym razie bezużyteczny lub szkodliwy).

10. Wszystko trzymałoby się kupy, gdyby Wuj nie napisał:

"Naturalnie, wuj jest też przekonany, że jego światopogląd jest logicznie spójny, oparty na naukowej metodologii (...)"

Teraz Wuj może wybrać jedną z dwóch opcji:

- Albo przyznaje się, że jego światopogląd jest niespójny, ponieważ jest w nim miejsce na relatywizm i absolut naraz.

- Albo przyznaje się, że nie jest oparty na naukowej metodologii, ponieważ, uważa, że nie musi weryfikować swoich twierdzeń na temat
tego, że akurat jego preferencje (i osób mu podobnych) są w jakiś sposób
lepszym narzędziem do poznania absolutu

Podsumowując: w zależności od preferencji, światopogląd Wuja jest ALBO niespójny, ALBO nienaukowy

No i ostatnia droga ucieczki:

11. Wuj stwierdza, że on wierzy w taki, a nie inny absolut z powodów pragmatycznych, ponieważ, tak naprawdę nie ma innego wyjścia i wszyscy wierzą (mam na myśli głównie naukę) w określone nieudowadnialne założenia ze względu na preferencję, a on przynajmniej jest uczciwy.

12. Konsekwencją takiego rozumowania jest równoczesne przyznanie, że
to preferencje Wuja warunkują jego wizję absolutu (podkreślam - nie warunkują samego absolutu, ale tylko jego wizję). Zatem każdy kto mówi tak jak hipotetyczny Wuj w punkcie 11, utrzymując wiarę w koncepcję "preferencyjnego", czy też "pragmatycznego" absolutu, aby zachować spójność światopoglądu może:

Albo - przyznać, że nie stosuje się on do zasad metodologii naukowej
Albo - odrzucić koncepcję absolutu i wtedy wszystko się będzie zgadzać.

Serdecznie proszę o komentarze i krytykę.

Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Sob 11:52, 18 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:56, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Po prostu wyborne :grin:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Nie 1:22, 19 Kwi 2009    Temat postu:

absolut to byt naj- we wszystkich aspektach (pozytywnych rzekliby post-tomiści) zatem z definicji jedyny (lub żaden).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:25, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Nie bardzo kumam jaka jest zależność między wizją absolutu a samym wymogiem istnienia 1 absolutu ???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:18, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, ale spróbuję odpowiedzieć. Jeśli miałeś na myśli co innego, to napisz.

Chodzi o to, że jeśli założymy istnienie wielu absolutów, to nie będzie możliwości stwierdzenia, że czyjkolwiek absolut jest prawdziwszy. Tym samym dochodzimy do relatywizacji absolutu, a absolut relatywny jest pojęciem wewnętrznie sprzecznym. Innymi słowy relatywny absolut nie jest już absolutem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:57, 19 Kwi 2009    Temat postu:

No tak ale rozdzielasz też sam absolut od jego wizji. O umyśle też jest z 3 sprzeczne podejścia filozoficzne, a odnoszą się do tego samego, ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:59, 20 Kwi 2009    Temat postu:

Wizja Boga, który jest bytem absolutnym w przypadku Wuja zawiera pewne przymioty. Ja chciałem tylko pokazać konsekwencje przyjęcia takiej wizji. Nie wiem skąd pomysł z rozdzielaniem. Chyba, że Cię nie zrozumiałem.

Podejścia filozoficzne czy też naukowe, mogą być pragmatycznymi modelami i wtedy
mogą obok siebie funkcjonować. Natomiast jeśli jedno absolutyzujemy dochodzimy
do pustki, bo i tak trzeba przyjąć na samym początku jakieś założenia, by z nich
wyprowadzić odpowiednie podejście. Chyba, że na samym dnie czai się jakiś absolut, który by to usprawiedliwiał, ale tutaj wracamy do problemu samozaprzeczającego sobie relatywnego absolutu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:20, 20 Kwi 2009    Temat postu:

No ni cholery nie kumem :(
Cytat:
Jednak jeśli są sprzeczne, jest to automatyczne przyznanie się, że absolut ma charakter relatywny, zależny od preferencji danej osoby. Relatywny absolut jest jednak pojęciem wewnętrznie sprzecznym
Jak to że czegoś wizji jest wiele może falsyfikować tą idee ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:27, 20 Kwi 2009    Temat postu:

NREM napisał:
1. Wuj przyznaje się, że jego wiara ma charakter "preferencji".

Ściślej: wuj uzasadnia, że każdy światopogląd, ze światopoglądem wuja, ma charakter preferencji. Wuj wyciąga z tego konsekwencje.

NREM napisał:
2. W ramach "preferencji" zakłada jednak istnienie bytu Absolutu (Boga).

Nie tyle "jednak", lecz "po prostu".

NREM napisał:
3. Aspektem Absolutu jest to, że nie jest on uwarunkowany.

Czy chodzi o to, że Absolut jest niezależny od tego, co się o Nim sądzi? Jeśli tak, to nie mam uwag. Jeśli jednak chodzi o coś innego, to proszę o wyjaśnienie.

NREM napisał:
4. Ludzie w ramach "preferencji" mogą zakładać istnienie wielu Bogów, którym przydają rangę bytów absolutnych.

Naturalnie. I cały dowcip polega na tym, że czym innym jest wiedza, a czym innym - wiara. Nie możemy wiedzieć, czy Bóg istnieje i jaki On jest. Możemy natomiast wierzyć, że istnieje i jaki jest, oraz możemy wierzyć, że ta wiara jest dostatecznie zgodna z rzeczywistością. Aby to przekonanie o zgodności wiary z rzeczywistością było racjonalne, należy zapostulować mechanizm umożliwiający pojawianie się takiej zgodności. O ile mi wiadomo, nie ma z tym żadnego problemu.

NREM napisał:
5. Wielu "innych" Bogów o statusie bytu absolutnego istotnie różni się od wizji Wuja, nie można powiedzieć, że to "tak naprawdę to samo".

Naturalnie. Przykładem jest tu chociażby beozosobowy abóg ateisty. Ta niemożność jest prostą konsekwencją faktu, że musimy wierzyć i nie możemy wiedzieć. Gdybyśmy mogli wiedzieć, to każdy racjonalnie myślący człowiek musiałby dojść do tego samego wniosku, a metafizyczna ontologia byłaby przyrodniczą nauką ścisłą. Dowód tego, że nie jest nią i być nią nie może, bierze się z dwóch faktów: po pierwsze, metafizyczna ontologia ma stanowić pełen opis rzeczywistości, a po drugie, każda teoria opierać się musi na systemie aksjomatów, w tym aksjomatycznych kryteriów. Wiedza jest możliwa w ramach systemu aksjomatycznego, bo w takich ramach można podawać dowody, które muszą być przyjęte przez każdego, kto przyjmuje założenia systemu (choćby w celu analizy dowodu). Same aksjomaty nie podlegają natomiast dowodowi, chyba że w ramach meta-systemu, opartego z kolei na meta-aksjomatach i meta-kryteriach. Stąd wynika wprost niemożność wiedzy światopoglądowej, czyli arbitralność systemów filozoficznych, czyli możliwość (chociaż nie: konieczność) zachodzenia fundamentalnych różnic pomiędzy istniejącymi systemami, w tym pomiędzy hipotezami dotyczącymi bytu absolutnego.

NREM napisał:
6. Wszystkie te "absoluty" powinny być więc równouprawnione i równie prawdziwe, ponieważ wszystkie opierają się na tym samym doświadczeniu - doświadczeniu preferencji.

Tutaj jest już przemycone założenie mówiące, że doświadczenie preferencji musi być identyczne u każdego człowieka. To, że doświadczenia te są różne, jest faktem doświadczalnym*. Ta różnica może albo odzwierciedlać fakt, że powyższe założenie jest błędne, albo brać się z błędnej analizy doświadczeń. Pierwsze jest problematyczne o tyle, że dzieli ludzi na "ślepych metafizycznie" i "widzących metafizycznie"; taki podział, chociaż dopuszczony przez logikę, nie pasuje do idei Boga będącego wszechmocną miłością i dlatego nie pasuje też do mojej filozofii. Pozostaje więc druga możliwość, i o niej wspominam za każdym razem, gdy dyskusja dochodzi do tego punktu (a dochodzi do niego różnymi drogami, niekoniecznie tą wybraną w tym wątku).

Człowiek ma do dyspozycji bardzo wiele różnych doświadczeń. Bierze je pod uwagę i interpretuje, budując w ten sposób swój obraz świata. W tym obrazie różne doświadczenia wchodzą z różną wagą. Na przykład, gdy widzę moje odbicie w lustrze, nie interpretuję tego doświadczenia jako doświadczenia spotkania z inną osobą. Bierze się to stąd, że doświadczenie to łączy się z innymi doświadczeniami tak, jak łączyłoby się, gdyby prawdziwa była interpretacja "to jest odbicie mojego ciała", natomiast nie łączy się z innymi doświadczeniami tak, jakby łączyło się, gdyby prawdziwa była interpretacja "to jest inna osoba". Nawiasem mówiąc, być może pamiętasz, że na tym oparty był znany gag braci Marx z lustrem:

    ([link widoczny dla zalogowanych])
    [link widoczny dla zalogowanych]
    [link widoczny dla zalogowanych], scena z filmu [link widoczny dla zalogowanych] (Paramount Pictures, 1933).
    Kliknij na zdjęcie, aby obejrzeć gag na youtube.

Jednemu braci Marx (Firefly'emu) zdarzyło się, że wziął brata (Pinky'ego) za swoje własne odbicie w lustrze...

Doświadczenie preferencji jest jak każde inne doświadczenie: coś widzę, coś słyszę, coś wolę. W zależności od tego, jak się ono ma do innych doświadczeń, uznajemy je za godne zaufania lub za niegodne zaufania. Co więcej, jego treść może w istotny sposób zależeć od naszego działania: jeśli nie otworzę książki, to jej nie przeczytam.

NREM napisał:
Można więc wybrać jedną z dwóch opcji:

7a. Jest wiele absolutów. Jednak jeśli są sprzeczne, jest to automatyczne przyznanie się, że absolut ma charakter relatywny, zależny od preferencji danej osoby. Relatywny absolut jest jednak pojęciem wewnętrznie sprzecznym. Można więc go odrzucić i stwierdzić, że nie istnieje, ALBO nadal utrzymywać, że istnieje, ale wtedy trzeba się powołać na punkt ósmy.

Nie jest to moje rozwiązanie. Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem, co miałoby znaczyć "wiele absolutów"; to jednak sprawa w tej chwili drugorzędna.

NREM napisał:
7b. Można stwierdzić, że wizja absolutu wg. Wuja jest prawdziwa, a te, które są z nią sprzeczne są nieprawdziwe. To wymuszałoby postawienie założenia (z definicji - nie da się go logicznie dowieść) i dwóch twierdze zbudowanych na podstawie tego założenia.

Jeśli preferencja traktowana jest jako doświadczenie, to wystarczy po prostu szukać takiej interpretacji doświadczenia, która jest najbardziej spójna z innymi doświadczeniami. I w zasadzie dokładnie na tym polega budowanie światopoglądu. A że światopoglądy się różnią, chociaż fizykę mamy wszyscy tę samą? Przyczyna jest prosta: fizyka jest z definicji budowana na poziomie intersubiektywnym, dzięki czemu można w kontrolowany sposób korzystać z doświadczeń innych ludzi i innych pokoleń. Metafizyka natomiast jest w istotny sposób oparta na doświadczeniu subiektywnym, i dlatego przekaz informacji jest tu bardzo utrudniony, głównie ze względu na brak metody sprawdzenia, czy przekaz został prawidłowo odebrany.

NREM napisał:
Założenie pierwsze - człowiek dysponuje możliwością dookreślenia absolutu.
Twierdzenie pierwsze - właściwym narzędziem do dookreślenia absolutu jest doświadczenie preferencji.
Twierdzenie drugie - doświadczenie preferencji Wuja i osób, które mają takie same preferencje jest najlepszym narzędziem służącym do dookreślenia absolutu. Tego Wuj nie może udowodnić. Może więc, albo porzucić koncepcję absolutu, albo powołać się na punkt ósmy.

Jeśli przez "dookreślanie absolutu" rozumieć "budowanie takiego opisu absolutu, aby był on adekwatny do jak najszerzej pojętego doświadczenia poznającego podmiotu", wtedy założenie pierwsze jest bezpośrednią konsekwencją podstawowego założenia "mogę zaufać swoim ocenom", a twierdzenie pierwsze - bezpośrednią konsekwencją faktu, że każdy opis opiera się na kryteriach wyboru, te zaś są po prostu wyrazem preferencji.

Twierdzenie drugie jest omawiane powyżej: każdy interpretuje swoje doświadczenia na bazie swoich doświadczeń (cudze doświadczenia też są sprowadzane do własnych doświadczeń: rozumiem treść książki dlatego, że potrafię tę treść przedstawić w języku tego, co do tej pory zrozumiałem i czego do tej pory doświadczyłem). Ponieważ interpretacja ta stanowi podstawę podejmowanych decyzji, musi być na tyle konkretna, by podejmowanie decyzji umożliwiała. Oznacza to konieczność przyjęcia pewnej minimalnej struktury absolutu jako prawdziwej. Z koniecznością "porzucenia koncepcji absolutu" nie ma to nic wspólnego; wciąż mamy tu tylko i wyłącznie prostą konsekwencję niemożności osiągnięcia wiedzy o absolucie, która to niemożność nie wyklucza możliwości posiadania wiary dostatecznie zgodnej z absolutem (z wiedzą, gdyby była osiągalna). Na sam charakter absolutu nie narzuca to żadnych apriorycznych warunków poza racjonalnym warunkiem, że "ufając moim opiniom, poruszam się średnio rzecz biorąc w kierunku, który jest dla mnie bardziej korzystny niż niekorzystny".

NREM napisał:
8. Logika nie może dowieść swoich własnych, najbardziej podstawowych założeń, bo one też oparte są na preferencjach (np. preferencji pragmatyczności). Założenia Wuja są więc równie niesprawdzalne co założenia logiki. Zatem nie można posłużyć się logiką do stwierdzenia nieprawdziwości punktu 7a lub twierdzenia drugiego punktu 7b.

Tu widzę jakieś nieporozumienie. Logika nie musi dowodzić własnych podstawowych założeń, bo samo pojęcie dowodu jest zdefiniowane w ramach logiki. Natomiast faktem jest, że logikę można przyjąć lub odrzucić. Tyle, że po jej odrzuceniu traci się narzędzie, które - jak wynika z doświadczenia właśnie - pozwala w niezawodny sposób analizować własne poglądy (i doświadczenia) i które pozwala budować pomosty pomiędzy poglądami (i doświadczeniami) różnych ludzi. Niezawodność ta rozumiana jest pragmatycznie.

NREM napisał:
9. Logika ma być pragmatyczna (w innym przypadku byłyby bezużyteczna bądź szkodliwa), światopogląd Wuja też ma być pragmatyczny (dla celów, które sam sobie stawia i też byłby w innym razie bezużyteczny lub szkodliwy).

Dokładnie tak jest.

NREM napisał:
10. Wszystko trzymałoby się kupy, gdyby Wuj nie napisał:

"Naturalnie, wuj jest też przekonany, że jego światopogląd jest logicznie spójny, oparty na naukowej metodologii (...)"

I nadal trzyma się kupy. Bo oparcie się na naukowej metodologii nie oznacza, że można przedstawić naukowy dowód, lecz że analiza jest przeprowadzana w sposób taki, jak w naukach przyrodniczych. Dane jednak nie są typu naukowego, bowiem nie są na poziomie intersubiektywnym, lecz subiektywnym. W efekcie nie uzyskuje się teorii naukowej, lecz filozoficzną.

NREM napisał:
Teraz Wuj może wybrać jedną z dwóch opcji:

- Albo przyznaje się, że jego światopogląd jest niespójny, ponieważ jest w nim miejsce na relatywizm i absolut naraz.

- Albo przyznaje się, że nie jest oparty na naukowej metodologii, ponieważ, uważa, że nie musi weryfikować swoich twierdzeń na temat tego, że akurat jego preferencje (i osób mu podobnych) są w jakiś sposób lepszym narzędziem do poznania absolutu

Nieporozumienie polega, jak widać, na tym, że naukową metodologię uznałeś za połączenie metodologii i danych. Tymczasem dane są w tym przypadku inne (subiektywne, nie intersubiektywne) i wobec tego metodologia ta może być stosowana tylko z ograniczeniami dyktowanymi przez subiektywny charakter danych.

NREM napisał:
Podsumowując: w zależności od preferencji, światopogląd Wuja jest ALBO niespójny, ALBO nienaukowy

Ależ nie. Ja nigdzie nie twierdzę, że mam światopogląd naukowy. Przeciwnie: ja dość uparcie zwalczam - jako wewnętrznie sprzeczną - wiarę w to, że mogą istnieć światopoglądy naukowe.

NREM napisał:
No i ostatnia droga ucieczki:

11. Wuj stwierdza, że on wierzy w taki, a nie inny absolut z powodów pragmatycznych, ponieważ, tak naprawdę nie ma innego wyjścia i wszyscy wierzą (mam na myśli głównie naukę) w określone nieudowadnialne założenia ze względu na preferencję, a on przynajmniej jest uczciwy.

12. Konsekwencją takiego rozumowania jest równoczesne przyznanie, że
to preferencje Wuja warunkują jego wizję absolutu (podkreślam - nie warunkują samego absolutu, ale tylko jego wizję). Zatem każdy kto mówi tak jak hipotetyczny Wuj w punkcie 11, utrzymując wiarę w koncepcję "preferencyjnego", czy też "pragmatycznego" absolutu, aby zachować spójność światopoglądu może:

Albo - przyznać, że nie stosuje się on do zasad metodologii naukowej
Albo - odrzucić koncepcję absolutu i wtedy wszystko się będzie zgadzać.

Nauka nie tyle wierzy w nieudowadnialne założenia, ile stanowi pewne narzędzie do obróbki danych. Wiara pojawia się dopiero w momencie, w którym wynik takiej obróbki jest stosowany do podjęcia jakiejś decyzji. Wtedy wynik ten jest interpretowany na bazie subiektywnych kryteriów.

Nie widzę więc problemu, poza nieporozumieniem związanym z terminem "metoda naukowa".

__________________________
*Przy czym robimy tu kolejne założenie, mianowicie polipsyzmu - niech jednak ono zostanie wykonane, bo ja się do tego założenia przyznaję i wobec tego jest poprawne przyjęcie go na potrzeby krytyki moich poglądów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:05, 20 Kwi 2009    Temat postu:

Komentarze do pkt. 1 i 2 zbedne, bo sie zgadzam a i to co napisales nie obala mojej krytyki.


Cytat:
Czy chodzi o to, że Absolut jest niezależny od tego, co się o Nim sądzi? Jeśli tak, to nie mam uwag. Jeśli jednak chodzi o coś innego, to proszę o wyjaśnienie.


Tak, między innymi. Jest nieuwarunkowany, a gdyby był zależny od sądów, to byłby już uwarunkowany, więc nie mógłby być absolutem.

Cytat:
Naturalnie. I cały dowcip polega na tym, że czym innym jest wiedza, a czym innym - wiara. Nie możemy wiedzieć, czy Bóg istnieje i jaki On jest. Możemy natomiast wierzyć, że istnieje i jaki jest, oraz możemy wierzyć, że ta wiara jest dostatecznie zgodna z rzeczywistością. Aby to przekonanie o zgodności wiary z rzeczywistością było racjonalne, należy zapostulować mechanizm umożliwiający pojawianie się takiej zgodności. O ile mi wiadomo, nie ma z tym żadnego problemu.


Oczywiście. Nie zarzucam Ci tego, że ty myślisz, że WIESZ, a nie wierzysz. Chodzi mi tylko o to, że przyjęcie akurat takiej wiary powoduje wewnętrzną niespójność, albo niezgodność z metodologią.

Komentarz do punktu piątego - zbędny, bo wuj się nie przeciwstawia.

Cytat:
Tutaj jest już przemycone założenie mówiące, że doświadczenie preferencji musi być identyczne u każdego człowieka.


Pkt. 6 uscislam. Mialem na mysli te sama kategorie doswiadczenia, w ramach ktorej istnieja rozne preferencje. Teraz juz chyba wszystko gra.

Cytat:
Pierwsze jest problematyczne o tyle, że dzieli ludzi na "ślepych metafizycznie" i "widzących metafizycznie"; taki podział, chociaż dopuszczony przez logikę, nie pasuje do idei Boga będącego wszechmocną miłością i dlatego nie pasuje też do mojej filozofii.


Wuj się przyznał tym samym, że nie uważa by należał do grupy wybrańców, których preferencje są lepszym narzędziem do poznania absolutu. Ładnie i niearogancko z jego strony.

Cytat:
Nie jest to moje rozwiązanie. Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem, co miałoby znaczyć "wiele absolutów"; to jednak sprawa w tej chwili drugorzędna.


OK, Wuj nie wybiera tej opcji, przechodzimy więc do punktu 7b. przechodzimy więc do punktu 7b.

Cytat:
Jeśli przez "dookreślanie absolutu" rozumieć "budowanie takiego opisu absolutu, aby był on adekwatny do jak najszerzej pojętego doświadczenia poznającego podmiotu", wtedy założenie pierwsze jest bezpośrednią konsekwencją podstawowego założenia "mogę zaufać swoim ocenom", a twierdzenie pierwsze - bezpośrednią konsekwencją faktu, że każdy opis opiera się na kryteriach wyboru, te zaś są po prostu wyrazem preferencji.


Tak. Ale trzeba również założyć, że doświadczenia są dynamiczne i co chwilę doświadczamy nowych. Dlatego to co teraz piszę, może być dla Ciebie nowym doświadczeniem, na podstawie, którego wyciągniesz odmienne wnioski. Chyba, że rezygnujemy z poddania Twoich wniosków
sceptycznemu "hartowaniu", czyli odniesienia się do argumentów, które mogą podważyć tę wiarę. Oczywiście można z tego zrezygnować, ale wtedy tenże światopogląd nie będzie zgodny z metodologią naukową, co postulujesz. Dlatego nie spieram się o to, czy Twój światopogląd jest prawdziwy czy nie, a tylko próbuję dowieźć, że jest niespójny ALBO niezgodny z metodologią naukową.

Cytat:
Twierdzenie drugie jest omawiane powyżej: każdy interpretuje swoje doświadczenia na bazie swoich doświadczeń


Cytat:
Ponieważ interpretacja ta stanowi podstawę podejmowanych decyzji, musi być na tyle konkretna, by podejmowanie decyzji umożliwiała. Oznacza to konieczność przyjęcia pewnej minimalnej struktury absolutu jako prawdziwej.


Tutaj jest zawarte błędne założenie, że każdy MUSI interpretować swoje doświadczenia. Mimo, że to co napiszę zabrzmi egzotycznie, proszę o ustosunkowanie się i nie wybuchanie bezmyślnym śmiechem. Wyróżnijmy, podpierając się neurofizjologiczną strukturą układu nerwowego trzy rodzaje interpretacji doświadczenia:

- Interpretacja zmysłowa, uwarunkowana fizjologicznie
(np. postrzeganie przestrzeni, figury i tła, wyodrębnianie takich, a nie innych dźwięków). Do tego służą tzw. analizatory (receptor, droga nerwowa i odpowiednie pola w korze mózgowej)

- Interpretacja emocjonalna: czy coś jest przyjemne, czy nie, wywoływanie konkretnej emocji. Za nią odpowiedzialny jest głównie układ limbiczny.

- Interpretacja poznawcza - związana z myśleniem, tworzeniem hipotez
etc. Za nią odpowiedzialna jest kora nowa.

Jeżeli mówimy o tworzeniu światopoglądu, jest to zdecydowanie domena
interpretacji poznawczej, aczkolwiek nic w mózgu nie jest "odizolowane" od reszty i mają na nią również wpływ pozostałe dwie wymienione rodzaje interpretacji.

Twoje założenie brzmi tutaj następująco:
Każdy interpretuje podług swoich preferencji [które są wynikiem współdziałania sfery poznawczej, emocjonalnej i zmysłowej], bo nie ma po prostu innego wyjścia. Żeby mógł to zinterpretować powinien mieć pewien "minimalny absolut", który byłby choćby minimalnym punktem odniesienia. I tu leży błąd.

Istnieją osoby (głównie w religiach wschodu), które swojego doświadczenia NIE INTERPRETUJĄ. Choć może to się wydać szokujące,
to "potrafią" go nie interpretować nawet na poziomie zmysłowym (zbadano to empirycznie - bardzo zaawansowane w medytacji osoby badano metodami nieinwazyjnymi i aktywność określonych części mózgu wskazywała na to, że nie "posiadały" one w danym momencie emocji,
nie wykazywały żadnego postrzegania zmysłowego, ani aktywności poznawczej. Mimo to, nie było one w stanie NREM i potrafiły w dowolnym
momencie adekwatnie zareagować. Innymi słowy pozostali świadomymi,
nie wykazując aktywności poznawczej, zmysłowej i emocjonalnej. Tym samym NIE INTERPRETOWAŁY one swojego doświadczenia, pozostając żywymi i świadomymi. Oni nie potrzebowali minimalnego absolutu, by stworzyć światopogląd. Ich światopogląd, podobnie jak Twój, miał charakter czysto pragmatyczny, bo nawet jeżeli dążyli do Oświecenia (a taki właśnie rejestrowany przez urządzenia neurologiczne można uznać za Oświecenie), to posługiwali się "koniecznymi absolutami" do eliminacji
jakiegokolwiek absolutu, który był pragmatycznym celem ich światopoglądu. I wielu osobom się to udało. Wiem, że trudno sobie to wyobrazić, ale takie są fakty.

Proszę Wuja o nie odpisywanie, teraz muszę skończyć, bo wróciła moja ukochana. Dokończę jeszcze dzisiaj lub jutro.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:07, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Część dalsza:

Myślę, że osoby Oświecone żyją więc podług specyficznego światopoglądu soteriologicznego, obecnego np. w Buddyzmie. Nawet minimalna struktura absolutu nie jest więc tutaj niezbędna. Można więc żyć bez niej.

cofnijmy się jeszcze kawałek wcześniej:

mówisz, że ludzie i tak opierają swoją wiarę na preferencjach, choćby o tym nie wiedzieli. Ty zakładasz (słusznie), że możesz ufać swojemu osądowi. To założenie poczyniają świadomie bądź nie, również inni ludzie. To założenie może spełniać funkcję swoistego "zabezpieczenia", przed następującym atakiem:

- "Wuju, Twoja wiara oparta jest na chciejstwie, a nie na prawdzie"

Ty wówczas możesz odpowiedzieć tak:

- "Tak. Dokładnie tak samo jak Twoja"

- "Ale co pozwala Ci twierdzić, że akurat Twoje chciejstwo jest bliżej prawdy niż chciejstwo innych"

- "Mój osąd. Mogę wierzyć tylko swojemu osądowi, bo dysponuję tylko własnym doświadczeniem. Dokładnie tak samo jak ty".

Problem polega jednak na tym, że osoba, która wierzy w prawdziwość
swojego światopoglądu, nieświadoma tego, że to wynik jej preferencji
kształtuje swój światopogląd mając za punkt odniesienia np. naukę, w której Boga w zasadzie (poza nielicznymi wyjątkami w postaci "egzotycznych naukowców") nie ma, naprawdę myśli, że wierzy, bo "tak jest". Ty nie wierzysz "bo tak jest", tylko dlatego, że "tak chcesz".

Teraz konsekwencja zadajmy jedno pytanie takiej osobie i wujowi:

- Co by się musiało stać, żebyście przestali wierzyć w to co wierzycie?

"TAKA OSOBA" - Musiałyby się pojawić takie obserwowane empirycznie dowody, które by obalały to w co wierzyłem.

"WUJ ZBUJ" - Musiałbym stwierdzić, że to w co wierzę już mi się nie opłaca, a opłaca mi się co innego.

Tak więc oczywiście można powiedzieć, że wiara "TAKIEJ OSOBY" również oparta jest na preferencjach. Jednak, jaka jest konsekwencja tego "nieuświadomienia" co do preferencyjnej natury światopoglądu?
Jest taka, że człowiek służy światopoglądowi, a nie światopogląd człowiekowi, czy tak?

W porządku. Chciałem tylko zadać w takim razie jedno pytanie: które zdanie bardziej przemawia do wujowego poczucia prawdy:

- zmieniam swoje poglądy, gdy zostaną obalone przez empirię
- zmieniam swoje poglądy, gdy przestają mi się opłacać

Jeżeli padnie argument o tym, że nie można obalić empirycznie założeń
dotyczących Boga-Absolutu i jego przymiotów -> czajniczek Russella.

Tutaj już nie przewiduję kolejnego "szachowego" ruchu wuja i muszę poczekać na jego odpowiedź. Mam nadzieję, że poprzednie "ruchy" wykonałby także wuj, jeśli nie, ubolewam i proszę o falsyfikację.

Cytat:
I nadal trzyma się kupy. Bo oparcie się na naukowej metodologii nie oznacza, że można przedstawić naukowy dowód, lecz że analiza jest przeprowadzana w sposób taki, jak w naukach przyrodniczych. Dane jednak nie są typu naukowego, bowiem nie są na poziomie intersubiektywnym, lecz subiektywnym. W efekcie nie uzyskuje się teorii naukowej, lecz filozoficzną.


Oczywiście w ramach metodologii nie chodziło mi o dowody tylko o to, że opcję mówiącą o tym, że wuj ma w jakiś sposób "preferencje, które są lepszym receptorem prawdy". Wuj może albo powiedzieć: "wierzę w to, BO TAK I TYLE", albo narazić się na wspomniane hartowanie. Przecież o poglądach filozoficznych też się dyskutuje, podważa się je i krytykuje w ramach nauki. Możemy więc porozmawiać dlaczego wuj uważa, że akurat jego preferencje są "właściwym czytnikiem". Oczywiście może w to wierzyć ("bo każdy i tak tylko wierzy, a nie wie i musi założyć ufanie swemu osądowi"), ale czy to naprawdę przemawia do poczucia prawdy wuja? Czy przemawia do czyjegokolwiek poczucia prawdy wiara w to, że coś istnieje, PONIEWAŻ uwierzenie w to coś sprawi, że jakość mojego życia będzie większa?

Cytat:
Ależ nie. Ja nigdzie nie twierdzę, że mam światopogląd naukowy. Przeciwnie: ja dość uparcie zwalczam - jako wewnętrznie sprzeczną - wiarę w to, że mogą istnieć światopoglądy naukowe.


To był skrót myślowy. Miałem na myśli nie tyle światopogląd naukowy, co "światopogląd zgodny z metodologią naukową". Tak go właśnie określiłeś
na swojej stronie głównej.

Cytat:
Nauka nie tyle wierzy w nieudowadnialne założenia, ile stanowi pewne narzędzie do obróbki danych.


Nie personifikujmy nauki. Jest wielu współtworzących naukę naukowców, którzy wierzą w nieudowadniale założenia. Oczywiście się z nimi nie zgadzam, ale nie mówię "w imieniu nauki".

Cytat:
Nie widzę więc problemu, poza nieporozumieniem związanym z terminem "metoda naukowa".


Mam nadzieję, że klarownie wyjaśniłem, że chodzi o coś więcej niż zwykłe nieporozumienie.

No i na koniec małe pytanie. Jak wuj godzi to, że nawet to w co wierzymy jest uwarunkowane (zdeterminowane) preferencjami z katolicką koncepcją wolnej woli? Czy to przypadkiem nie jest dowód na wewnętrzną niespójność wuizmu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eremita




Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:23, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Superstar napisał:
Nie bardzo kumam jaka jest zależność między wizją absolutu a samym wymogiem istnienia 1 absolutu ???

Mnie też się to rzuciło w oczy :grin:

Pnkt. 6 jest sprzeczny, a raczej bezprzedmiotowy, bo utożsamia wizję (wiernego) z Absolutem. Absolut może być jeden, a Jego wizji tysiące.
Podobnie jak z abstrakcyjnym obrazem, który jest jeden, a wywołuje niezliczone skojarzenia u różnych odbiorców.

Pkt. 6 (diabelski ;P ) leży na łopatkach, a za nim reszta wywodu :mrgreen:


Ostatnio zmieniony przez Eremita dnia Sob 0:24, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:58, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Tu idzie o to, że albo preferencja jest wystarczającym narzędziem do poznania absolutu bez założenia, że czyjeś preferencje się do tego bardziej nadają, a czyjeś mniej (w dalszej konsekwencji zrelatywizowanie absolutu),
albo to, że Wuj uważa, że jedynie preferencje jego i jemu bliskich się do tego nadają.

Cytat:
Pnkt. 6 jest sprzeczny, a raczej bezprzedmiotowy, bo utożsamia wizję (wiernego) z Absolutem. Absolut może być jeden, a Jego wizji tysiące.


Pominąłeś wcześniejsze punkty mojej krytyki wuizmu i stąd nieporozumienie. Stwierdziłem wcześniej, że są różne wizje absolutu i niektóre są niesprzeczne, a niektóre sprzeczne. Jeżeli są sprzeczne i negują się nawzajem, to prawdziwa jest albo jedna z nich (i tutaj wchodzimy w dalszą część dyskusji co już zostało uczynione), albo wiele, ale wtedy absolut ulega relatywizacji i przestaje być absolutem.

Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Sob 2:01, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:12, 25 Kwi 2009    Temat postu:

A tak w ogóle to dodam jeszcze jedną kwestię (w osobnym poście, bo się burdel zrobi).

W kontekście rozmów o absolucie zacytuję państwu fragment książki Stanisława Lema pt. "Głos Pana":

"Historia filozofii jest historią kolejnych i nietożsamych odwrotów. Usiłowała najpierw określić ostateczne kategorie świata, potem - absolutne kategorie rozumu, a my tymczasem, w miarę kumulowania się wiedzy, dostrzegaliśmy coraz większą jej bezbronność. Każdy filozof musiał bowiem uznać siebie za wzorzec absolutny całego gatunku - a nawet wszechmożliwych istot rozumnych (...) Lecz żadnemu z filozofów nie przyszło do głowy, że wyprowadzać z porządku własnego myślenia prawa ważne dla całego zbioru ludzi, od neolitu po zgaśnięcie słońc jest - mówiąc łagodnie rzeczą nieostrożną".

Trafia to do kogoś, hm?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:21, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Czyli pkt 6 w sumie nic nie wnosi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:46, 25 Kwi 2009    Temat postu:

No w pewnym sensie jest nieprecyzyjnie sformułowany i może nawet konstrukcja trzymałaby się bez niego, ale też nie sprawia, że tekst jest w jakikolwiek sposób sprzeczny wewnętrznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:45, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Ale tak mi dał do myślenia że nie wiem o czym był cały tekst, chyba muszę przeczytać jeszcze raz :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:42, 28 Kwi 2009    Temat postu:

NREM napisał:
gdyby był zależny od sądów, to byłby już uwarunkowany, więc nie mógłby być absolutem.

To jasne. Natomiast nieuwarunkowaność absolutu nie oznacza, że opinie nie-absolutu na temat absolutu nie mogą się zmieniać. Dam prosty przykład. Uważam, że prędkość światła jest wielkością absolutną. Jednocześnie podaję jej wartość z dokładnością do dziewięciu cyfr znaczących (299792521 m/s) i używam tej liczby w praktyce. Potem okazuje się, że w pomiarach i w oszacowaniu ich dokładności był błąd i że nowy wynik brzmi: 299792458 km/s. Byłoby absurdem przypuszczać, że skoro uważam prędkość światła za stałą, to nie wolno mi dopuszczać możliwości, że używam błędnie wyznaczonej wartości tej stałej! Podobnie absurdem byłoby przypuszczać, że skoro używam konkretnej wartości prędkości światła, a mój kolega używa innej wartości, to albo muszę uważać używaną przeze mnie wartość za absolutnie dokładną a przez niego - za błędną, albo nie wolno mi uważać prędkości światła za wartość absolutną...

Twój zarzut jest więc po prostu nieporozumieniem już na samym wstępie.

Zgadzasz się z tym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:20, 28 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Natomiast nieuwarunkowaność absolutu nie oznacza, że opinie nie-absolutu na temat absolutu nie mogą się zmieniać


Cytat:
Twój zarzut jest więc po prostu nieporozumieniem już na samym wstępie.


Odpowiedź, której już udzieliłem komu innemu we wcześniejszym pytaniu, ale pasuje także i tu:

Cytat:
Tu idzie o to, że albo preferencja jest wystarczającym narzędziem do poznania absolutu bez założenia, że czyjeś preferencje się do tego bardziej nadają, a czyjeś mniej (w dalszej konsekwencji zrelatywizowanie absolutu),
albo to, że Wuj uważa, że jedynie preferencje jego i jemu bliskich się do tego nadają.


A więc się nie zgadzam ;)

P.S. - Tak w ogóle to nie atakuję samego wuizmu w tym całym topicu, ponieważ bardzo go lubię, a nawet użyłem tej metody do utworzenia własnego. Nienawidzę natomiast koncepcji absolutu, bo kojarzy mi się
z homocentryzmem. To tak, żeby ktoś nie pomyślał, że mam jakieś złe intencje względem wuja ;)


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Wto 22:23, 28 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:45, 02 Maj 2009    Temat postu:

Nie rozumiem, jak się ma twoja zacytowana odpowiedź do mojego uzasadnienia zarzutu z poprzedniego postu. Możesz rozwinąć?

Jeśli zaś o homocentryzm chodzi, to w jaki sposób chciałbyś go uniknąć, skoro wszystkie pojęcia, jakich możesz używać, są pojęciami LUDZKIMI?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:47, 04 Maj 2009    Temat postu:

Związek jest taki, że KONSEKWENCJĄ posługiwania się preferencjami w wymyślaniu sobie wizji życia pośmiertnego, jest świadome bądź podświadome przekonanie, że Twoje preferencje bardziej nadają się do
prognozowania tego, jak będzie to pośmiertne życie wyglądało. Jeżeli odrzucasz to założenie, to sam przyznajesz się, że Twoja wiara nie jest niczym więcej aniżeli zgadywanką.

A w kwestii homocentryzmu - nie idzie o nie posługiwanie się rozumem, pojęciami, intelektem etc., które są jak wiadomo atrybutami typowo ludzkimi, ale o założenie, że nimi można w jakiś sposób dotrzeć do Absolutu.
Jest to dla mnie subtelniejsza wersja poglądu, że Ziemia jest w centrum wszechświata. Niestety, w toku rozwoju nauki wszelkie centryzmy zawsze upadały i będą upadać nadal.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:58, 04 Maj 2009    Temat postu:

Ależ nie można odrzucić założenia, że "moje aktualne decyzje mają sens"! To jest warunek zdrowia psychicznego. Jeśli się to założenie odrzuca, nie można ani przyjąć ani odrzucić czegokolwiek. Jest się w nieustannej sprzeczności z sobą samym; to szczyt szaleństwa.

Nie przekroczysz homocentryzmu, bo jesteś człowiekiem. Aby go przekroczyć, musiałbyś przestać być człowiekiem - i wtedy nie tylko wpadłbyś w "to-czym-się-stałeś-centryzm", ale co gorsza straciłbyś kontakt z ludźmi, w tym z sobą w chwilach, w których do swojego człowieczeństwa byś powracał.

Tak, nie ma sensu wyobrażanie sobie, że się dociera do Absolutu. Wydaje mi się, że usiłujesz mi zarzucić, jakobym zamierzał do Absolutu dotrzeć. Nic bardziej błędnego. Ja mówię inaczej: mówię, że Bóg jest wszystkim, co z Absolutu jest w jakimkolwiek sensie* istotne dla człowieka.

____________
*Samo pojęcie "sensu" jest ograniczone do sfery ludzkiej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:57, 11 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
Ależ nie można odrzucić założenia, że "moje aktualne decyzje mają sens"! To jest warunek zdrowia psychicznego. Jeśli się to założenie odrzuca, nie można ani przyjąć ani odrzucić czegokolwiek. Jest się w nieustannej sprzeczności z sobą samym; to szczyt szaleństwa.


Masz na myśli to, że musisz zaufać swoim preferencjom, bo to warunek zdrowia psychicznego?

No cóż, jeżeli rozmawialibyśmy o empirii w życiu doczesnym, to mielibyśmy jakiekolwiek kryteria, które pozwoliłyby nam zweryfikować kto ma rację. Tworzymy tu jednak odrębną nieweryfikowalną, niedoświadczalną i nie poddającą się obserwacji kategorię metafizyczną. W ramach tej kategorii zarówno to, że Bóg nie istnieje i że istnieje jest taką samą zgadywanką (nie możemy określić nawet prawdopodobieństwa). Dlatego najbardziej szczerą deklaracją przy takim postawieniu sprawy byłoby stwierdzenie: "nie wiem czy istnieje Bóg i życie pośmiertne". *

Tutaj wchodzisz ze swoim pragmatyzmem i mówisz: "nie wiem, ale chciałbym, by tak było, więc w to wierzę". Uwaga - magiczne słowo - WIERZĘ. Problem polega na tym, że gdybyś naprawdę był szczery, to w ramach swojego światopoglądu (który ma być zgodny z metodologią naukową) powinieneś stwierdzić "MAM NADZIEJĘ". Wówczas uniknąłbyś
zarzutu o myślenie życzeniowe, a "WIERZĘ, BO TAK MI DOBRZE I WYGODNIE" jest właśnie myśleniem życzeniowym. Po co więc mówisz o wierze? Mów o nadziei. Te rzeczy przecież nie są tożsame - ja na przykład mam nadzieję, że będę kiedyś bogatszy od Billa Gatesa, ale to nie oznacza, że w to wierzę.

* "Nie wiem" jest bardzo pragmatyczne. Na "nie wiem" oparta jest na przykład szkoła Zen Kwan Um. Od czasu jak ją praktykuję czuję się świetnie, odzyskałem "spojrzenie dziecka", do którego odzyskania zawsze dążyłem, dużo mniej się stresuję, przejmuję i prawie jestem szczęśliwy.

Cytat:
Nie przekroczysz homocentryzmu, bo jesteś człowiekiem. Aby go przekroczyć, musiałbyś przestać być człowiekiem - i wtedy nie tylko wpadłbyś w "to-czym-się-stałeś-centryzm", ale co gorsza straciłbyś kontakt z ludźmi, w tym z sobą w chwilach, w których do swojego człowieczeństwa byś powracał.


Człowiekiem jestem tylko z perspektywy trzeciej osoby. Jestem człowiekiem i nie człowiekiem naraz pod tym samym względem. By lepiej to wytłumaczyć musiałbym się zagłębić w filozofię absolutnie sprzecznej samotożsamości Kitaro Nishidy, która leży u podłoża mojego światopoglądu, ale to już temat na osobny, bardzo pojemny wątek.
Uwierz mi na słowo - istnieje również druga strona: "nie bycia człowiekiem".

Cytat:
Wydaje mi się, że usiłujesz mi zarzucić, jakobym zamierzał do Absolutu dotrzeć. Nic bardziej błędnego. Ja mówię inaczej: mówię, że Bóg jest wszystkim, co z Absolutu jest w jakimkolwiek sensie* istotne dla człowieka.


No cóż masz prawo do takiej opinii, która nie jest jednak niczym więcej niż Twoim pomysłem.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Pon 15:02, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:24, 13 Maj 2009    Temat postu:

NREM napisał:
Masz na myśli to, że musisz zaufać swoim preferencjom, bo to warunek zdrowia psychicznego?

Absolutnie.

Chociaż jest to warunek zwykle ukryty. Człowiek woli (!) tego warunku nie zauważać, bo to brzmi niebezpiecznie: wisimy w próżni, jesteśmy sami za siebie odpowiedzialni, nikt i nic za nas nie zdecyduje.

Jednak nawet gdy szaleniec (nawet szaleniec!) pozwala, by go zawiązano w kaftan, ufa swoim preferencjom - woli pozwolić niż zaprotestować. A gdy protestuje, też ufa swoim preferencjom - woli zaprotestować, niż pozwolić się zawiązać. Nie musi ufać tylko wtedy, gdy w ogóle nie dostrzega, że cokolwiek może uczynić, albo gdy nie kojarzy, co się wokół niego dzieje. To już głębszy stan szaleństwa.

NREM napisał:
Tworzymy tu jednak odrębną nieweryfikowalną, niedoświadczalną i nie poddającą się obserwacji kategorię metafizyczną.

To dotyczy każdej hipotezy metafizycznej. A bez metafizyki nie można nawet świadomie poruszyć palcem:

NREM napisał:
W ramach tej kategorii zarówno to, że Bóg nie istnieje i że istnieje jest taką samą zgadywanką (nie możemy określić nawet prawdopodobieństwa). Dlatego najbardziej szczerą deklaracją przy takim postawieniu sprawy byłoby stwierdzenie: "nie wiem czy istnieje Bóg i życie pośmiertne".

"Nie wiem" to za mało. Nie wiem, ale pomimo to muszę jakoś decydować. Mogę to robić albo tak, jakby dana kategoria metafizyczna poprawnie opisywała rzeczywistość, albo jakby rzeczywistość była poprawnie opisywana przez jakąś inną kategorię*. Wiara oznacza w tym przypadku po prostu staranie, by utrzymać pewną konsekwencję w swoich zachowaniach. Brak wiary oznacza postępowanie chaotyczne: raz pasujące do jednego schematu, raz do innego, a czasami będące być może w ogóle bez żadnego związku z czymkolwiek.

Oczywiście, że "nie wiem". To podstawa. Ale nie oszukujmy się: to nie wystarczy.

Przypomnę ci tego ucznia, co szedł z mistrzem do ciemnej świątynki, pewno by złożyć jakąś ofiarę Buddzie. W środku było zupełnie ciemno i uczeń zawahał się na moment, przypuszczalnie nie chciał się potknąć o jakiś kamień. Wtedy mistrz zapalił świecę. Uczeń ruszył więc do przodu. W tym samym momencie mistrz świecę zgasił.

Musisz wiedzieć, że chcesz iść i musisz wierzyć, że to ma sens. Szczegóły mają znaczenie drugorzędne. Jeżeli twoja wiara nie jest płonna, pomagają ci iść, abyś w końcu doszedł tam, gdzie jest twoje miejsce; nie jest ważne, ile jest w nich prawdy, ważne jest, że dzięki nim idziesz. A jeśli twoja wiara (w sens twojej wędrówki) jest płonna, to i tak nic nie ma znaczenia, szczegóły również.

NREM napisał:
Człowiekiem jestem tylko z perspektywy trzeciej osoby.

Ale ja nie o takim człowieczeństwie mówię.

NREM napisał:
Uwierz mi na słowo - istnieje również druga strona: "nie bycia człowiekiem".

Nie muszę ci wierzyć na słowo. Takim "człowiekiem", o którym wspominasz, ja także jestem tylko z perspektywy innej osoby. I takiego "człowieka" tak naprawdę w ogóle nie ma - bo to nie jestem ja, chociaż ta inna osoba zazwyczaj wcale nie zdaje sobie z tego sprawy.

Również to, co dla mnie łatwo wydaje się być mną - moje wspomnienia, myśli, emocje, wrażenia zmysłowe, pragnienia też - wcale nie są mną. Ja je mam, ale mogę mieć i inne. Zmień moje wspomnienia, myśli, emocje, wrażenia, pragnienia, a w pewnym sensie przestanę być sobą. Jednak w pewnym innym sensie sobą być nie przestanę. I to w tym drugim sensie jestem prawdziwym sobą.

wuj napisał:
mówię, że Bóg jest wszystkim, co z Absolutu jest w jakimkolwiek sensie* istotne dla człowieka.
NREM napisał:
No cóż masz prawo do takiej opinii, która nie jest jednak niczym więcej niż Twoim pomysłem.

Ani ty ani ja nie wiemy, czym ta opinia naprawdę jest.

__________________
*Nie muszę w tym celu wcale forumłować systemu metafizycznego, mogę działać czysto intuicyjnie; to nie daje mi jednak większej pewności, lecz po prostu zmiejsza moje możliwości analityczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:05, 14 Maj 2009    Temat postu:

Tak czy owak mojego subiektywnego doświadczenia "nie wiem", które sprawia, że jest mi w życiu lepiej nie podważysz. To że sobie tego nie wyobrażasz i że uważasz, że to "za mało", to znaczy, po prostu, że nie "skumałeś", że tak może być. Nie doznałeś tego. Dla mnie "nie wiem" to jedyna odpowiedź na wszelkie metafizyczne pytania i dobrze mi z tym. Zresztą, tu idzie o "osiągnięcie tego "nie wiem"", a nie tylko deklarację. Każdy buddysta w miarę świadomy Ci to powie.

Cytat:
Musisz wiedzieć, że chcesz iść i musisz wierzyć, że to ma sens. Szczegóły mają znaczenie drugorzędne. Jeżeli twoja wiara nie jest płonna, pomagają ci iść, abyś w końcu doszedł tam, gdzie jest twoje miejsce; nie jest ważne, ile jest w nich prawdy, ważne jest, że dzięki nim idziesz. A jeśli twoja wiara (w sens twojej wędrówki) jest płonna, to i tak nic nie ma znaczenia, szczegóły również.


Nie potrzebuję sensu, nie potrzebuję wiary, bo to są dla mnie tylko zbędne abstrakty.
Odrzucam je i wszystkie napięcia, wszystkie problemy i cierpienie odpadają ze mnie jak zaschnięte błoto. JAK ZASCHNIĘTE BŁOTO, MEEEN!
Co więcej odrzucam wszystkie poglądy i opinie, przekonania metafizyczne i inne prozaki, wstępuję powtórnie do tej samej rzeki, by świadomie sobie w niej płynąć.

Przyznałeś już że metafizyka to zgadywanka, a co więcej życzeniowa zgadywanka (bo decydujesz, a decydujesz chyba z korzyścią dla siebie, a nie by bardziej cierpieć, nie?). Pójdę krok dalej - dowolne twierdzenie w kwestii metafizycznej, poza "nie wiem" jest sprzeczne z metodologią naukową, ponieważ w metodologii nie ma miejsca na wiarę i myślenie życzeniowe. Jeszcze jeden krok dalej - metafizyka nie jest w ogóle nauką i choćby z tego powodu, jeżeli włączasz ją jako istotny element do swojego światopoglądu pozostając przy twierdzeniu, że jest on zgodny z metodologią, jesteś w błędzie. To dla mnie tak, jakbyś chciał pisać powieść fantasy zgodnie z metodologią naukową.

Cytat:
Nie muszę ci wierzyć na słowo. Takim "człowiekiem", o którym wspominasz, ja także jestem tylko z perspektywy innej osoby. I takiego "człowieka" tak naprawdę w ogóle nie ma - bo to nie jestem ja, chociaż ta inna osoba zazwyczaj wcale nie zdaje sobie z tego sprawy.


Nie o to idzie. Ja po prostu uważam, że na pewnym, rudymentarnym poziomie rzeczywistości JA nie istnieje. Natomiast tak naprawdę to istnieję i nieistnieję równocześnie (pod tym samym względem w tym samym czasie; nie idzie tu o to, że z jednego punktu widzenia istnieje, a z drugiego nie).


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Czw 11:14, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin