Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Refleksje nad dziennikarstwem. mediami, kinem i marketingiem
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:30, 11 Sie 2022    Temat postu: Refleksje nad dziennikarstwem. mediami, kinem i marketingiem

Rzadko oglądam tradycyjną TV. Zwykle staram się rzucić okiem na jakieś programy informacyjne, czasem obejrzę jakiś film. Ale nie ukrywam, że czuję się "wypychany" z tej twórczości jaką oferują mi filmowcy czy dziennikarze. Nie jestem w stanie wytrzymać dłużej przy ekranie, praktycznie od pierwszych minut kontaktu z treściami oferowanym w telewizji zaczynam się niecierpliwić, moja uwaga mimowolnie zaczyna poszukiwać innych obiektów zainteresowania. Ciekawe są dla mnie przyczyny tego zjawiska. A jest ich wiele.

Dlaczego czuję się zniechęcany do konsumpcji programów informacyjnych?
- Chyba głownie dlatego, że...
ostatnio brakuje w nich informacji. :rotfl:
Oczekiwałbym, że programy informacyjne dostarczą mi jakichś faktów, może też ciekawych interpretacji. A co dostaję?...
- Głównie bicie piany, w kółko powtarzanie tego samego, papkę propagandową. Informacja czasem - chyba tak "na rybkę" - niby się pojawia, ale jest jej zdecydowanie za mało, abym się dał skusić na konsumpcję programów informacyjnych.
Bo ileż można w kółko powtarzać to samo, co zostało powiedziane 5 minut temu, pół godziny temu, 2 godziny temu?...
Dla twórców programów informacyjnych ten brak informacji w programach informacyjnych wydaje się nie być problemem. Dla zaś to problem jest.

Dlaczego czuję się zniechęcany do konsumpcji filmów popularno - naukowych?
Bo w większości jest przerost form nad treściami, rozwlekanie treści, powtarzanie w kółko tego samego. Nawet jeśli temat filmu mnie interesuje, to najczęściej o samym tym temacie w filmie tego typu jest niewiele. W zamian miałby się widz dowiadywać, że postać przedstawiona w produkcji grywa w koszykówkę, że dojeżdża do pracy samochodem, a jego/jej córka grywa na pianinie. Itp. itd...

Dlaczego czuję się zniechęcany do oglądania filmów?
Bo wg mnie niewiele jest filmów, które adresowane są do ludzi myślących, patrzących analitycznie i krytycznie na świat. Bo twórcy filmów za często idą na łatwiznę, scenariusze są kiepskie, nie przykuwają uwagi.
Typowy film (najczęściej amerykański) sprawia wrażenie jakby jego twórcy odczuwali paniczny lęk przed zaprezentowaniem czegoś oryginalnego, z ciekawym pomysłem, czyli domyślną regułą jest "robimy wszystko jak najbardziej powtarzalne i przewidywalne". A jeśli jakąś nieprzewidywalność "kreatywni filmowcy" (uwaga! u mnie pojęcie "kreatywnego" filmowca jest raczej pejoratywne) wprowadzą, to będzie to nieprzewidywalność z gatunku "chaos, w ogóle nie wiadomo o co chodzi".
Jest trochę filmów, które mi się podobają. Ale pewnie to będzie z 1% całej produkcji filmowej. Reszta jest dla mnie niestrawnym, nudnym chłamem, z którym mój mentalny kontakt wywołuje przeświadczenie straconego czasu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 10:16, 06 Sie 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:59, 17 Sie 2022    Temat postu:

Dlaczego mamy wysyp filmów dla debili?...
Nieraz się nad tym zastanawiałem. :think:
Dlaczego fabuła w tych filmach jest tak bardzo ad hoc, tak niezgodna z rozsądkiem ludzi, psychologią, jakimiś elementarnymi prawami podejmowania decyzji?...
- Może dlatego, aby mało bystry odbiorca nie poczuł się przytłoczony tym, że oczekuje się od niego myślenia... Może te dziejące się ad hoc zdarzenia, nawarstwiające się nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, mają przyzwyczajać widzów do braku krytycyzmu w zakresie logicznej warstwy fabuły?...
- Bo może jak widz już uzna, że te zdarzenia w filmach tak "dzieją się bo się dzieją", a nie dlatego, że z czegoś wynikają, to widz się zrelaksuje tym ogólnym chaosem mentalnym?...
Zastanawiam się. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5500
Przeczytał: 48 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:07, 17 Sie 2022    Temat postu:

Ja lubię filmy dla debili. Polecam "Homo Erectus".

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:14, 18 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Ja lubię filmy dla debili. Polecam "Homo Erectus".

[link widoczny dla zalogowanych]

Ja kiedyś, choć już w dorosłym czasie chętnie oglądałem kreskówki typu żółwie ninja. Ale to krótko było.
Najlepsze co ostatnio mnie w filmach spotkało, to Westworld. Choć zakończenie 4 sezonu raczej mnie rozczarowało. Ale ogólnie lubię sci fi i podobne klimaty.
Teraz się szykuję na Ród smoka i Pierścienie władzy. :)


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:15, 18 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:34, 24 Sie 2022    Temat postu:

Ostatnio oglądałem kolejny film z gatunku tych "epickich". Przyłapałem się na tym, że mam dość tych nadmuchanych przez twórców filmu na maksa emocji, tych konstrukcji mających na celu jeszcze bardziej rozhuśtanie moich lęków i oczekiwań związanych z treścią filmu. Chyba jestem jakiś inny, niż typowy odbiorca.

Czym jestem inny?
- Tym, że OCZEKUJĘ RÓWNOWAGI POMIĘDZY ASPEKTEM EMOCJONALNYM I INTELEKTUALNYM.
Emocje nie podparte sensem, pytaniami o strukturę spraw, nie zaciekawiające mnie odczuwam jako inwazyjne, nieprzyjemne.
A tymczasem twórcom filmów ostatnio jakby tylko o owe emocje chodziło...

A ja tu czuję: za dużo jest tych emocji, a za mało wyjaśnienia tła, z których one się biorą, za mało pokazania głębszych postaci osobowości, pokazania kierunków myśli. Pod pewnym względem te rozbuchane w samych emocjach filmy przypominają mi telenowele dla gospodyń domowych, w których większość scen filmu polega na pokazywaniu milczących twarzy bohaterów. Typowa scena z takiej telenoweli może być opisana scenariuszem:
Ona do niej mówi: chcę ci coś powiedzieć.
Ona - milczy i patrzy.
Kamera pokazuje po chwili jego (milczącą) twarz.
Teraz znowu jest widok na nią, jak milczy i patrzy, tylko nieco z innej strony ujęta.
Kamera znowu pokazuje jego, jak się odwrócił nieco i też milczy i patrzy, ale na tle drugiej ściany - tym razem jest to ściana z regałem.
Ona przez 15 sekund milcząca, jednak rzuca decyduje się rzucić "odpowiedź" na wypowiedź mężczyzna, więc pyta: Tak?...
Teraz mamy znowu rundkę spojrzeń kamery na milczące twarze jej i jego.
I kolejną taką rundkę
i Kolejną...
Potem jest przeniesienie akcji na inny wątek filmu. I oglądający ten film widzowie będą pewnie (o ile im to pasuje) się zastanawiali, co on chciał powiedzieć - może chce się z nią rozstać, może chce się jej oświadczyć, może ma kłopoty w firmie, może inne rodzinne, może... Tak można domniemywać... Albo i nie domniemywać. W każdym razie sam film cedzi akcję bardzo bardzo oszczędnie, a to widz ma się swoimi emocjami i pytaniami nakręcać.

Nie umiem się skupić na filmach, które kręcą się w 90% wokół samych emocji. Czuję się takim podejściem na tyle znudzony, że rezygnuję z oglądania takich filmów.
Trochę też zastanawiam się, dlaczego tak mam?
- I mam też swoją odpowiedź: pewnie w znacznym stopniu dlatego, że NIE LUBIĘ BYĆ MANIPULOWANY.
To wcale nie jest oczywista postawa!
Są ludzie, którzy właśnie dążą do tego, aby nimi manipulowano. Cieszą się z tego, rajcuje ich to. Są różne typy osobowości.
Percepcja filmu jest formą poddania się manipulacjom emocjonalnym ze strony twórców filmu. Można to różnie odbierać. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:38, 02 Wrz 2022    Temat postu:

Weszły ostatnio do platform streamingowych dwa znaczące seriale fantasy - z uniwersów Gry o Tron (Ród Smoka) i Władcy Pierścieni (Pierścienie władzy). Jestem po dwóch odcinkach każdego z tych sezonów. Zdecydowane bardziej podoba mi się produkcja Amazona, czyli Pierścienie władzy. Dwa odcinki Rodu Smoka nieco mnie znużyły przesadą w stronę epickości i emocjonalności przydługawych scen. Zobaczę jak się akcja rozkręci.
Do pierścieni władzy mam znacznie mniej zastrzeżeń, to jest bardziej po mojemu, bo akcja się przez dwa odcinki zdążyła już nieźle rozwinąć, a autorzy widzów nie próbują przytłaczać epickością. "Pierścienie ..." mnie zaciekawiły, a "Ród ..." zaciekawienie wymieszał ze znużeniem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:45, 02 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:09, 10 Wrz 2022    Temat postu:

Ostatnio coraz bardziej uczę się ignorować clicbajtowe tytuły. Idzie mi coraz lepiej - tzn. osiągam już skuteczność automatyzmu w zablokowaniu sobie chęci zajrzenia do artykułu o chwytliwym tytule na poziomie pewnie z 60%. Odzwyczajanie się od domyślnych reakcji na potencjalnie ciekawą informację przyszło mi relatywnie szybko, co chyba zawdzięczam bardzo dużej wrażliwości na rozczarowanie tymi przypadkami, w których dałem się złowić i kliknąłem...
Rozczarowanie było na tyle mocne, że główną jego myślą było emocjonalne NIGDY WIĘCEJ! Cios w mój komfort psychiczny takim robieniem mnie informacyjnie w wała, był o u mnie zatem mechanizmem budującym naturalną samoobronę przed następnym złowieniem mnie, że nie trzeba było wiele razy dać mi poczucia bycia oszukanym, abym już jako domyślne domniemanie traktował clicbajty jako spam.
Szczególnie irytujące mnie były artykuły, które dotyczą sprzętu (bo takie mnie najczęściej interesują, takie ewentualnie klikam). Oto typowy przypadek:
tytuł "nowy produkt firmy X wchodzi na rynek! Znamy ceny!"
w treści zaś: marketingowy bełkot i brak informacji o cenie produktu.
Oto idealna metoda do ZNIECHĘCENIA takich ludzi jak ja, nie tylko do czytania artykułów na dany temat, ale też do zakupu owego sprzętu (zakładając, że może w ogóle miałbym ochotę go kupić).
Marketingowcy - chyba biorąc sobie za wzór marketingowe zabiegi firmy Apple, która wprowadza ścisłe embargo na informacje o jej produktach, a potem bardzo planowo wypuszcza drobne przecieki, by - przy ostatecznej prezentacji - generować swoisty "wybuch" wiedzy o sprzęcie. Ten wybuch fanatycznych apple-owców doprowadza do ekstazy, po którym ci są gotowi nawet zadłużyć się na lata, sprzedać nerkę, czy okraść swoją babcie z pierścionka, byle tylko dostać ten "wspaniały", "niesamowicie innowacyjny" i w ogóle och i ach produkt...
Ponieważ Apple ta strategia się udaje, skutkując sprzedaż przy wysokiej marży, to inni marketingowcy tez chcą pomysł skopiować. Większości wychodzi to znacznie gorzej, bo nie mają zwykle takiej rzeszy fanatyków firmy. Fanatykom da się wcisnąć dowolny kit, byle tylko ładnie to przedstawiało ubóstwianą przez nich firmę. Pozostali już się tak łatwo na to nie złapią. Ale marketingowcy chyba ogólnie wierzą, że i u nich też owa metoda może zadziałać, więc próbują najpierw wysyłać te wiadomości, które o niczym nie informują, aby przygotować sobie fanów na "finalne uderzenie" produktu danej marki. Na mnie, chyba już starego wygę w dziedzinie marketingowych zachowań, daje to efekt poprzestawania na przeczytaniu tytułów. Jak tytuł za wiele stawia pytań i niby coś wielkiego obiecuje, to go nie klikam. Bo spodziewam się jedynie straty mojego czasu z lektury owego artykułu. Z resztą, nawet jeśli się skuszę na kliknięcie, to dalsza moja reakcja też jest daleko od zamierzeń (tak domniemywam) marketingowców - bo ja, zamiast czytać ich peany i złożone konstrukcje erystyczne mające przygotować mnie na owo wielkie "wow!", skroluję bardzo szybko stronę wyszukując wyłącznie istotne dla mnie słowa - klucze, a średnio po 10 sekundach stronę zamykam. Noooo... chyba że się akurat zdarzy, że z tego oglądu jednak wyniknie (czasem się to zdarza, choć ostatnio coraz rzadziej), iż w artykule mają jakieś konkretne informacje do zaoferowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:51, 10 Wrz 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Ja lubię filmy dla debili. Polecam "Homo Erectus".

[link widoczny dla zalogowanych]


Może być całkiem niezłe i ciekawe..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:54, 10 Wrz 2022    Temat postu:

Michał każdy człowiek po 60 obejrzał już prawie wszystkie filmy :-) :-) :-) :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:06, 10 Wrz 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Michał każdy człowiek po 60 obejrzał już prawie wszystkie filmy :-) :-) :-) :-)

No nie. Jest sporo filmów z lat 20 tych XXI wieku. Ja ich nie oglądałem w większości.
Problem w tym, że nawet jak zaczynam oglądać te nowe, to często mam poczucie deja vu. Więc prawie na jedno wychodzi... :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:37, 11 Wrz 2022    Temat postu:

Próbowałem obejrzeć film Elvis. Znajomi bardzo zachwalali. W serwisie VOD mojej kablówki za jego wypożyczenie figurowała zadziwiająca kwota prawie 50 zł. Oczywiście nigdy bym chyba się nie skusił na taką ofertę. Ale, że mam HBO opłacane, a tam ten film był w pakiecie, bez ekstra kosztów, to w końcu się zdecydowałem i żoną zasiedliśmy do naszego domowego kina. Po 10 minutach już zacząłem sobie szukać dodatkowych zajęć - coś tam porobiłem w kuchni, jakieś pierdoły domowe próbowałem wyciągnąć, aby czymś zająć znudzoną od owego filmu uwagę. Film właśnie dobiega końca a ja w międzyczasie piszę już drugi post na sfiniii...
To chyba dość wymownie świadczy o poziomie mojego zaangażowania w oglądanie. Czy uważam, że film ten jest zły?...
- Nie! Wcale tak nie uważam. Raczej stwierdziłem, że FILM JEST NIE DLA MNIE.

Tutaj chcę zrobić filozoficzną dygresję. Uważam, że należę do dość wąskiej grupy ludzi, którzy kwestie upodobań ŚWIADOMIE I KONSEKWENTNIE traktują jako subiektywne. Nie uważam, aby coś co mi się nie podoba, miało być obiektywnie złe. Są różne dzieła artystyczne - od rapu i disco polo do klasycznej muzyki współczesnej i eksperymentalnego jazzu. Każda ma swoich odbiorców i dobrze, że ma. Nie ma sensu aby miłośnik disco męczył się na koncercie symfonicznym, męcząc swoje nerwy muzyką, której nie rozumie. A podobnie wyrafinowany jazzman ma prawo nie chcieć nawet kilku sekund męczyć swoich uszu taktami muzyki disco. Bo szkoda tej jego męki...
Z filmami jest identycznie.
Ostatnio oglądałem 3 odcinki serialu oferowanego na Amazon Prime Video "Pierścienie władzy". Dla mnie był to miło spędzony czas. Z zaciekawieniem oglądałem tę ekranizację. Gdy jednak zajrzałem do statystyk z ocen tego filmu, to zauważyłem gigantyczny hejt, mnóstwo skrajnie negatywnych ocen. Nie potrafię zrozumieć, co aż tak się ludziom nie podobało. Ale po prostu przyjmuję do wiadomości, że im się nie podoba i już. Mają inne niż ja oczekiwania względem takiego filmu, inne potrzeby jako widza.
Dla mnie właściwie prawie żaden film nie jest zły (jakieś tam wyjątki pewnie by się dało znaleźć, ale trzeba by się naszukać). Jest mnóstwo filmów nawet uważanych przeze mnie za dobre, ale akurat dla mnie filmów niestrawnych.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:37, 11 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:09, 21 Lis 2022    Temat postu:

Ostatnio skusiłem się na kliknięcie w reklamę microsoftowego pakietu Office 2021. Może bym kupił, ale...
chciałem się dowiedzieć, co programy tego pakietu robią, jakie mają funkcje. Wszak mam swoje oczekiwania pod tym względem. Niby reklama powinna takie informacje udostępnić. Problem w tym, że zamiast nich marketingowcy Microsoftu przedstawili mi zestaw...
poleceń!
Nie chwalą się, co program robi, nie przekonują, mnie iż ten program ma cenne dla mnie właściwości, tylko - w trybie polecenia, rozkazu - publikują teksty (cytaty z witryny MS):
- "Współpracuj nad wspólnymi projektami"
- "Rozruszaj swoją działalność dzięki szybkiemu kursowi dotyczącemu platformy Microsoft 365"
- "Wyszukaj informacje o cyklu życia produktów i usług"
- "Twórz dopracowane prezentacje".
- "Bądź na bieżąco z informacjami"
itp.
Zniechęciłem się. :(
Nie chcę, aby oprogramowanie mi mówiło, co mam robić (ani żeby marketingowcy mi to mówili), ale - odwrotnie - żeby się ono mnie słuchało!
Oczekuję oprogramowania - pracownika, a nie oprogramowania - szefa. Oczekuję, że oprogramowanie mi zaoferuje "to ja ci wyszukam to, czego potrzebujesz, a nie wyda polecenie 'wyszukuj potrzebne informacje w internecie':. Dziwne to?...
Dla mnie jest dziwne, że firma, której mam zapłacić pieniądze za jej produkt, proponuje mi oprogramowanie, które wydaje mi polecenia, zamiast je wykonywać. :shock:
Niedoczekanie, abym coś takiego nabył. :nie:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 16:22, 21 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:25, 23 Lis 2022    Temat postu:

Przyłapałem się na tym, że jak przez pierwsze 5 sekund kontaktu z artykułem dostrzegam jakąś formę odwlekania meritum sprawy, to już automatycznie zamykam stronę. Podobnie jest z filmami popularnonaukowymi, czy publicystycznymi. Clickbajty mnie "wychowały" na tyle, że pozbyłem się (w większości próżnej) nadziei na to, że jeśli w tytule jest obietnica odpowiedzi na jakieś ciekawe pytanie, to zostanie ona spełniona w artykule, który zdaje się celowo odwlekać tę informację. Naciąłem się na tym już pewnie kilkanaście razy, a więcej nie chcę.
Zdaję sobie sprawę, że liczba treści medialnych dla mnie, treści którym w ogóle zamierzam dać szansę żałośnie się kurczy. Trudno. :oops:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:47, 24 Lis 2022    Temat postu: Re: Moje refleksje nad mediami, filmami i marketingiem

Wiele filmów współcześnie kręconych dla mnie jest właściwie nieoglądalnych. Głównym powodem jest sposób kręcenia scen i skupienie się kamerzysty na mało dla mnie ciekawych aspektach fabuły. Niektóre aspekty scenografii wydają mi się strawniejsze w starych filmach, gdy nadmiernie "nie kombinowano", jak to umieścić kamerę tam gdzie nic i tak nie widać, albo machać nią góra dół, że też się tylko dostaje oczopląsu.
Nie toleruję skupiania się wyłącznie na emocjach, nudzą mnie filmy utkwione w twarzach bohaterów, a pomijające, czy po macoszemu traktujące otoczenie, dalsze plany. Telenowelę rozpoznaję po dwóch sekundach kontaktu z obrazem (i wyłączam zwykle w ciągu kolejnych dwóch sekund). Właściwie to pewnie z 80% trafności w ocenie, czy film mi się spodoba osiągam już po pierwszym kontakcie ze sceną w filmie, już w pierwszych sekundach, gdy przełączyłem kanał na ten film.
Jak bardzo mało widać, co się dzieje - przełączam kanał
Jak muszę często oglądać widoki milczących twarzy - przełączam kanał
Jak notorycznie nie ma drugiego i trzeciego planu - przełączam kanał
Jak kamera się trzęsie - przełączam kanał
Jak aktorstwo jest skupione głównie na lansie postaci, czyli przesadnym sugerowaniu jak to postać "jest fajna" - przełączam kanał
Jak jest silna doza powtarzalności, schematyzmu filmu - przełączam kanał

Trochę też drażnią mnie zbyt namolne nawiązania popkulturowe. Na Netfilxie leciał znany serial Stranger Things. Mam mieszane odczucia co do niego. Z jednego strony w końcu dotrwałem do końca. Ale z drugiej, nie powiem, że było to w pełni przyjemne, albo że z wypiekami na twarzy czekałem na każde ujęcie. Raczej oglądałem go jako widz półznudzony, który chce się dowiedzieć jak się to skończy, więc przy ekranie trwa, ale też wytrzymuję przy tym ekranie na granicy, za którą jest ochota na robienie czegoś innego. Powodem było to, że twórcy filmu - przynajmniej jak dla mnie - nadmiernie jarali się tą amerykańską popkulturą lat 70tych. Niby do wytrzymania ten serial był, ale nie mogę mówić o satysfakcji z tytułu oglądania go. Choć oczywiście nie absolutyzuję swojego odbioru i uważam, że sama popkulturowość dla wielu osób mogła być właśnie atutem filmu. Po prostu - co kto lubi.
Trudno jest mi określić się, czy lubię efekty specjalne w filmach, czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony wiele tych efektów uważam za ciekawe, atrakcyjne, budzące moje zainteresowanie, nawet podziw. Z drugiej strony filmy przeładowane efektami tego rodzaju w moim odbiorze często robią się niestrawne. Szczególnie nie do zaakceptowania jest formuła "efekty specjalne ZAMIAST fabuły".
Jeszcze jeden aspekt zniechęcający mnie do oglądania filmów, to nie zachowanie równowagi pomiędzy przewidywalnością, a przypadkowością zdarzeń. Jak film jest przewidywalny, to jest nudny, nie chce się go oglądać. Jednak przesada w drugą stronę tak samo zniechęca, bo jeśli sceny są ad hoc, zdarzenia z toku fabuły, z działań bohaterów nie wynikają, tak samo odrywa dany film od emocji. Najfajniej jest, jeśli występuje pewna doza przewidywalności, czyli gdy w czasie kontaktu z fabułą można sobie wyobrażać, co bohater sobie myśli, co zrobi, co się zdarzy, a te przewidywania w jakimś stopniu się sprawdzają, czyli film "jest logiczny", jednak owa przewidywalność nie może być pełna. Musi też pojawiać się co jakiś czas wyraźny aspekt zaskoczenia. I najlepiej żeby również ten aspekt "był logiczny".

I na koniec jeszcze dodam swoją odpowiedź na pytanie: a kogo to obchodzi, jaki film, Michale ci się podoba, a jaki nie?...
Odpowiedź jest następująca: jak kogoś nie obchodzi, to przerywa czytanie tych moich zwierzeń i zajmuje się ciekawszym zajęciem.
Dlaczego jednak o tym piszę, a do tego formułuję to wyraźnie w pierwszej osobie?
- Bo uważam, że tylko z pozycji opinii, czyli osobistego stosunku jest sens wypowiadać się o dziełach artystycznych. Czyli tryb "obiektywnego oceniającego" uważam w kontekście 10 muzy za nieadekwatny. Powinien ten tryb akcentować to, że konkretna osoba, z indywidualnymi jej upodobaniami jakieś tam osądy może i wygłasza, ale to wcale nie znaczy, że ma tu jakąś rację aspirującą do obiektywizmu. Tryb wygłaszania owych opinii powinien zatem z zasady być luźny, niezobowiązujący, nie sugerujący jakiejś mądrości czy wiedzy, a co najwyżej wrażenia, oparte o subiektywny charakter odbioru.
Na ile taka opinia może być dla kogoś cenna?...
- Trudno powiedzieć, Ale może kiedyś jakiś analityk filmowy tu na przykład (może przypadkowo) zajrzy i się zorientuje, jak dla jakiejś tam grupy odbiorców (do której ja należę) prezentują się wrażenia filmowe. Myślę, że czasem warto gdzieś jest zostawić opis tego wrażenia. Może komuś przyjdzie do głowy wziąć je pod uwagę przy kręceniu kolejnego filmu?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:49, 24 Lis 2022    Temat postu:

Uwielbiam filmy Bergmana.
Oraz psychologiczne. Gadanie na ekranie.
Chociaż dobry mecz
..
Wczoraj Japonia Niemcy wciągnął mnie ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:34, 26 Lis 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Uwielbiam filmy Bergmana.
Oraz psychologiczne. Gadanie na ekranie.

To byśmy razem do kina pewnie nie chodzili...
Ja bardzo wybrane filmy psychologiczne lubię. Bardzo szczególne. Większości nie wytrzymuję. Bergmana w pewien sposób cenię, ale nie chce mi się oglądać jego filmów.

Niby lubię filmy akcji, ale tych typowych produkcyjniaków już jednak nie. Mocno wypłasza mnie sprzed ekranu przesada twórców w jakimś kierunku - np. nadmierne silenie się na artyzm, albo na efekty specjalne, albo na emocjonalność, albo na akcję.
Urzeka mnie natomiast...
duża ilość sugestii mimochodem. :szacunek:
Takie drobiażdżki - czasem grymas twarzy, czasem niesłychanie celne trzy słowa komentarza, czasem podchwycenie przez kamerę kluczowego szczegółu... No i jednak uważam, że filmy powinny być inteligentne. Rozumiem przez to nie robienie z widza durnia, że łyknie każdą bzdurę. Nawet w filmach sci-fi, gdzie nie przeszkadzają mi cuda techniki (przyszłościowe), albo nawet i magia, ale mocno przeszkadza mi kompletnie nienaturalne reagowanie bohaterów - czyli na przykład w niejasny sposób mieszanie reakcji wielkiego strachu, z wielką brawurą trzy sekundy później, zachowywanie się bohaterów kompletnie "nielogicznie" itp.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 21:35, 26 Lis 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:25, 25 Gru 2022    Temat postu:

Programy informacyjne przeewoluowały z tradycyjnej formy informowania o faktach, to postaci informowania o oczywistych reakcjach gawiedzi.
W zasadzie sama informacja o atrybutach zdarzeń zeszła dalece na dalszy plan - jest ona zredukowana do minimalnej postaci. Oczywiście zwykle powiedzą, że na przykład w pewnym domu w jakiejś tam miejscowości wybuchł pożar, czy wiatr pozrywał dachy. Ale poza zdawkowym stwierdzeniem tego faktu i pokazaniem kilku migawek filmowych, nie uświadczymy konkretów tej sytuacji.
Za to programy "informacyjne" nabierają wiatru w żagle prezentując komentarze uczestników (albo i "uczestników") owych zdarzeń w postaci opinii typu: "nie przypuszczałem, że to się może wydarzyć", "tyle lat tu mieszkam, a jeszcze czegoś takiego nie było", albo "trudno mi sobie wyobrazić, co oni mogą czuć", czy też "to jest prawdziwy dramat, co oni teraz zrobią?..." itp. itd.
Komentarze wyrażają reakcje oczywiste w danej sytuacji, domyślić się ich może bez problemu już pięciolatek. Ale programy "informacyjne" większość czasu poświęconego "informowaniu" właśnie na to przeznaczają.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 16:30, 25 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:31, 01 Lut 2023    Temat postu:

Dziś oświeciło mnie, że gdybym miał jakoś skrótowo opisać te aspekty fabuły filmów, które mnie najbardziej kręcą, to byłoby to:
- Równowaga aspektów - brak namolności jednego, np. wyłącznie emocjonalności, wyłącznie brawurowej akcji.
- Tajemniczość, aspekty zagadkowości, czasem lekkiego mistycyzmu, czegoś co stawia pytania, każe się zastanawiać nad motywami, ideami, koncepcjami, wysuwać hipotezy
- Racjonalność, kolokwialnie "logiczność" tejże fabuły, co ma ścisły związek z poprzednią cechą, bo tylko jeśli film trzyma pewne minimum przewidywalności oferowanej przez ową logiczność, to jest sens zastanawiać się "co będzie?". Jak zdarzenia wyskakują ad hoc, bez związku z poprzednio pokazanymi sytuacjami, to traci sens wszelkie kombinowanie "co będzie?".

No i nie lubię produkcji zmierzających w stronę formuły filmu familijnego, związanych z prezentacją ogranych schematów hollywoodzkich.
Odrzuca mnie przytłaczająca dosłowność, oczywistość, zupełna przewidywalność akcji filmu. Takie filmy mnie zwyczajnie nudzą. Ale z drugiej strony nudzą mnie też filmy wyraźnie "przekombinowane", w których przesadzono z prezentacją aspektów niejasnych, wątpliwych, zagadkowych, co powoduje, iż nie układają się one w żadną całość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:09, 02 Lut 2023    Temat postu:

Jest pewien "chwyt" w filmach, który ma wielką moc wypłaszania mnie sprzed ekranu, albo skłania do użycia pilota w celu zmiany aktualnie odtwarzanego kanału bądź filmu. Jest to z grubsza następujący motyw:
Postać 1: chcę ci coś powiedzieć.
Postać 2 przerywa - wiesz zmęczony jestem.
Postać 1: chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
Postać 2: to mi jutro to powiesz, bo teraz się spieszę.
Postać 1: Ale...
Postać 2: Pamiętaj, aby umyć rączki przed jedzeniem...
itp. idt
ogólnie - MOTYW ODWLEKANIA i trzymania widza w napięciu tanim kosztem.
Oczywiście odmian tego motywu filmowcy wymyślili wiele. Część z nich nawet nie jest związana z dialogami, tylko z inną formą odwlekania samej akcji - np. długie ujęcia, w których postać idzie, idzie, idzie, albo jedzie, jedzie, jedzie...
Kiedyś trochę jeszcze się dawałem w to wkręcać i czekałem, aż wyjaśnienie się pojawi. Teraz się zwyczajnie niecierpliwię i kończę swoją przygodę z takim filmem. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:43, 19 Mar 2023    Temat postu:

Powszechność paywalli w internecie zmienia mój sposób konsumpcji treści. Zwykle artykuły są oferowane w bardzo szczątkowej postaci, samego wstępu, może zdania, czy dwóch dodatkowego komentarza. Na początku mi to mocno przeszkadzało. Teraz się przyzwyczaiłem - biorę tę część jaką mi dano bez opłat i przestaję się interesować tym, czy coś więcej tam jest, czy nie ma. Tak przeorganizowałem swoją percepcję, że nie oczekuję całości treści.
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że twórcy artykułów powinni na swojej pracy zarabiać. Może powinienem zainwestować w subskrypcję jakichś tam serwisów. Ale przynajmniej kilka elementów mnie powstrzymuje:
1. I tak czasu na dogłębne studiowanie całych materiałów znikąd nie kupię
2. Przyzwyczaiłem się, że ogólnie treść w internecie jest dość niskiej jakości, więc mam odruch "za taki chłam nie będę płacił, nie jestem frajerem". W szczególności nie mam ochoty czytać propagandy, nieobiektywnych, obliczonych na manipulację czytelnikami tekstów.
3. Tak w ogóle to prezentacja tylko krótkich opisów jest sama w sobie pomysłem i ideą, w końcu taką formułę przyjął Twitter. Może nic więcej nie jest mi potrzebne?...
4. Umiem się dostosowywać. więc się dostosowuję i zaczyna mi być z tym dobrze.
5. Może bym zainwestował w konkretną działkę, idealnie dobrane pod moje potrzeby serwisy. Ale takiej oferty nie otrzymałem (a jeszcze powinna ona być atrakcyjna finansowo).
6. I tak, oprócz tego co mnie interesuje, będę chciał poczytać komentarze i wiadomości ogólne, tak więc i tak jestem zmuszony do - przynajmniej w jakiejś części - polegać na tych wstępach do artykułów. Wiec może, dla spokoju ducha, lepiej jest mi się przyzwyczaić do tego, że tak właśnie musi być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:52, 28 Mar 2023    Temat postu:

Ostatnio na platformie Disney+ zacząłem oglądać serial Criminal Minds, czyli po polsku Zabójcze umysły (wolałbym chyba bardziej bezpośrednie tłumaczenie "kryminalne umysły", bo umysły "zabojcze", sugerują chyba jakieś sci fi związane z zabijaniem kogoś intencją, a nie to, co serial w istocie oferuje, czyli rzecz o profilowaniu przestępczości). Znałem ten serial już wcześniej, nawet próbowałem go oglądać, lecz mnie nie wciągnął. Trochę dlatego nie wciągnął, że na zwykłych kanałach są reklamy, a trochę tak ogólnie mało mnie zaciekawił. I dopiero na platformie streamingowej obejrzałem parę odcinków.
Rzecz jest ciekawa o tyle, że sezonów jest 16, a okres kręcenia też jest szeroki - od 2006 roku do 2022. W pierwszych sezonach mamy o wiele młodszych aktorów, inne realia niż tych ostatnich.
Nie obejrzałem wielu odcinków, bo ze 3 z pierwszego sezonu (rok 2006) i jeden z ostatniego (rok 2022). I z tego mam refleksję - widać iny styl scenariuszy, reżyserii. Niestety, wg mnie zmiany są na niekorzyść, czyli ten odcinek z 2022 roku irytuje mnie w porównaniu z odcinkiem z 2006 roku. Powód jest taki, że w tych najnowszych odcinkach twórcy w moim odczuciu przesadzili. W czym przesadzili?...
- We wszystkim jest ta nuta przesady.
Starają się robić te swoje postaci ZA BARDZO fajne. Sceny częściej są ZA BARDZO dynamiczne. Sytuacje mające wyluzować odbiorce są ZA BARDZO wyluzowujące. Mam wrażenie, że film stracił swoją wiarygodność, a przez to trzyma mnie - widza - na dystans. Widz w moim typie nie potrafi się już do tego wszystkiego ZA BARDZO przystosować, zaangażować na serio. Bo tu wszystko WIDAĆ, ŻE JEST SZTUCZNE, ROBIONE PONAD TO, CZEGO NORMALNIE MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ.
Jeśli ktoś oglądał trochę filmów Marvela, w których dzieje się mnóstwo rzeczy, to może też rozumie o co mi chodzi, to znaczy, jak działa na odbiorców przesadzona tendencja - stwarza barierę w odbiorze, obraz się oddala, niejako powstaje między nimi a widzem jakaś taka "brudna szyba", w której zawarta jest cała ta totalna sztuczność, którą wcisnęli twórcy filmów. Jakby się z tymi swoimi trickami powstrzymali, jakby one trochę były, ale tak "w pół drogi", to nie miałbym takiego wrażenia totalnej blagi. A tak to mam wrażenie, że nie oglądam prawdziwych sytuacji, tylko jakąś taką surrealistyczną dramę, w której nic nie jest normalne, czyli nie ma sensu nawet się zastanawiać co się zdarzy, bo się zdarzyć może rzecz dowolna, jako że wszystko już dawno oderwało się od reguł jako tako znanego nam świata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:05, 15 Kwi 2023    Temat postu:

Śledzę, emitowany na PrimeVideo serial "Star Trek Picard", teraz już 3 sezon. Śledzę i sam się dziwię, że przy nim w ogóle jestem w stanie wytrzymać.
Sposób w jaki ten film został stworzony łamie bowiem moje dość podstawowe zasady akceptacji twórczości filmowej. Jest to film, który w połowie jest nudny jak flaki z olejem - prawie że aż do bólu. Sposób jego nakręcenia działa nam mnie tak, aby skutecznie gasić emocjonalne zaangażowanie fabułą, jakie tylko się by się we mnie pojawiło. Robi to prostym sposobem - gdy choć trochę zaczynam się angażować w to, że bohaterom coś zagraża, że coś źle się dzieje, to twórcy filmu "sprowadzają mnie na ziemię" z tą emocją, prezentując zachowanie bohaterów tak dokładnie przeczące atmosferze owego zagrożenia, że człowiek od razu sobie uświadamia, że ma przed sobą wyłącznie teatr, blagę, oderwanie od jakichkolwiek realiów.
Jak to jest konkretnie robione?
- Najczęściej tak, że gdy zagrożenie miałoby sięgać zenitu, bo liczy się każda sekunda, aby zareagować na zdarzenia, nasi bohaterowie zaczynają snuć jakieś psudofilozoficzne rozkminy nad swoimi emocjami, przypominać sobie nawzajem, jacy to są ważni, jak to się kochają i szanują, albo wspominać dawne czasy, gdy byli piękni i młodzi. Podobnie w rozmowach o problemach, które się pojawiają, bohaterowie nie skupiają się na przekazywaniu sobie kluczowych dla rozwiązania owych spraw informacji, lecz na informowaniu o wzajemnych emocjach, sprawach z przeszłości, wspominkach maści wszelakiej. A rzekomo, jeśli te informacje nie zostaną ujawnione, wszystkim grozi ogromne niebezpieczeństwo...
Trudno o bardziej wyrazisty sposób niweczenia napięcia, jak dostrzeżenie, że główni bohaterowi mają wszelkie zagrożenia "gdzieś" i uznali, że przyszedł właśnie czas, aby sobie luźno pofilozofować...
Do tego w tym serialu jest kolejna przypadłość, jakiej w kinematografii nie lubię - rzeczy tam dzieją się z reguły ad hoc, nie sposób jest niczego przewidzieć. Do pewnego stopnia bym taką adhokcowatość przyjął, ale nie jeśli jest ona co chwila, co sprawia wrażenie, że nawet w tych scenach gdzie jakaś logika sytuacji została zachowana, to też może - ni stąd, ni zowąd - pojawić się coś zupełnie nowego, co zmieni ogląd na sprawy. W tym filmie zatem żadne zagrożenie nie jest realnym zagrożeniem, jak też żadne stwierdzenie, nie jest wiążącym stwierdzeniem, bo wszystko co jest może się zmienić na coś dowolnie innego, jako że twórcy filmu najwyraźniej nie mają ochoty trzymać się reguł.

A jednak dotrwałem z oglądaniem tego serialu do ostatniego w zaprezentowanych odcinka. Co mnie do tego skłania?...
- Względu bardziej estetyczne: jest nastrojowa muzyka, dobrze skadrowane sceny, ogólnie wizualnie film jest na wysokim poziomie. Sama intryga, gdyby ją skrócić o te pseudofilozoficzne rozkminy i trochę ulogicznić, też może nie byłaby taka zła.

A jeszcze o tej filozofii w owym serialu. Ja lubię filozofować, więc dlaczego tam właśnie filozofowanie mi przeszkadza?...
- Bo się toczy WOKÓŁ BANAŁÓW, wokół tak wyświechtanych idei, a do tego jeszcze wyjątkowo w kółko powtarzanych, że nudą z tego "jedzie na kilometr". Filozofowanie to z grubsza polega na akcentowaniu jak to ważne są w życiu emocje, jak to trzeba szanować więzi rodzinne i społeczne, jak to ci czy tamci coś tam sobie cenią i kochają, ale nie żeby były rozważane jakieś głębsze dylematy czy problemy. Jedynym ciekawszym dylematem jest tu ewentualnie kwestia lojalności względem dowództwa - to tu przynajmniej coś kontrowersyjnego się pojawia, jako że bohater ma problem z tym, że z jednej strony chce być lojalny, a z drugiej wie, że ta lojalność bezpośrednio wzięta, obróci się przeciw wszystkim.

Do tego dochodzi, niestety, żenująco pseudonaukowa terminologia, której używają bohaterowie serialu. Ale to jeszcze da się łyknąć, albo przynajmniej do tego przyzwyczaić, jako, że stare Startreki były też tym naszpikowane. Ten nowy więc tylko "trzyma poziom" cyklu.
To może na koniec coś jeszcze pozytywnego o tym serialu?...
- Trochę podoba mi się dobór bohaterów - zamiast wycackanych pięknisiów, mamy weteranów, którzy przynajmniej okazują jakąś mniej odpicowaną stronę aktorstwa. No i praca kamery też jest dla mnie ok., Timing scen byłby też dla mnie dobry, oczywiście za wyjątkiem tych scen, gdy bohaterowie filozofują i wspominkują bez końca.

Dla kontrastu ze Star Trekiem mogę podać inny serial, niby bardzo podobny: Orville. Ten, mający 3 sezony serial, choć czerpie wyraźnie inspirację ze Star Treka, jest pozbawiony większości wad tego pierwszego. Jest wyraźnie obliczony na większą inteligencję odbiorcy, dużo rzadziej są w nim dłużyzny, nie występują w nim nagminnie patetyczne monologi i nachalnie moralizatorski ton. Za to więcej autoironii, humoru, dystansu. Orville z grubsza można by określić jako "Star Trek dla tych bardziej inteligentnych".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:23, 15 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:57, 09 Cze 2023    Temat postu:

Film Avatar Istota wody...
Próbowałem go obejrzeć. Odbiłem się. :(
O ile mogę docenić ten film od strony technicznej, graficznej, to - niestety - jego namolna PRETENSJONALNOŚĆ sprawiła, że się odbiłem od niego, jak od ściany. Pewnie jakbym wciąż miał 13 lat, to oglądając ten film byłbym zachwycony. I pewnie jakbym lubił filmy w stylu 99% emocjonalności i 1% rozumu, to też bym się jarał tymi uuuuuu... z jazdy na dzikich bestiach, z nawoływań do siebie i od siebie, z tych nastoletnich problemów bohaterów. Jak ktoś lubi wzniosłe przemowy i sceny, gdy ona patrzy i on patrzy, a potem znowu ktoś się patrzy i widać, że przeżywa, jak się bohaterowie spierają o bliżej nieokreślone rzeczy (ale spierają się bardzo emocjonalnie), to będzie zadowolony. Ja pewnie już za stary na takie filmy jestem (choć przecież lubię fantastykę).
Ale przecież większość filmów i Harrym Potterze mogę oglądać, pomimo tego, że są przeznaczone też dla młodzieży. Bo coś w tych filmach jest jakby inaczej. Może jest bardziej zagadkowo, a przede wszystkim emocje nie są tak bardzo: kawa na ławę...
Co ciekawe też, akurat w tym samym serwisie streamingowym Disneya serial Mandalorian mi się podobał.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 20:45, 09 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:26, 25 Lip 2023    Temat postu:

Do tej pory myślałem, że PiSowskie media bezapelacyjnie wygrają ten wyścig na to, kto się dopuści większej żenady w propagandzie na swoja stronę. Ale to, co się dzieje wokół zatrzymania przez policję pani Joanny (abstrahując od samego zdarzenia) też już robi się niezłą farsą. Rozumiem, że walka polityczna jest twarda, ale żeby aż tak do takiego stopnia wykręcać tanio - emocjonalno - żenujące populizmy, to się po opozycji nie spodziewałem. Naprawdę już nie ma na kogo głosować, bo siły polityczne zaczynają się jawnie ścigać na to, kto się bardziej skompromituje, używaniem jak najbardziej tanich, prymitywnych chwytów propagandowych.
Czy naprawdę tak trudno jest swoje racje polityczne przedstawiać zachowując przy tym jakieś minimum godności?... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:47, 06 Sie 2023    Temat postu:

Rajdy dziennikarskie...
Co jakiś czas w mediach wybucha jakiś tam temat. Przez lata o czymś tam prawie nikt nie pisze, aż tu nagle, niby spontanicznie, pojawia się kilka artykułów z różnych stron, silnie sugerujących jakieś tam nieprawidłowości, czy tendencje. Bardzo często te rajdy są dość wyraźnie sponsorowane przez jakieś tam grupy lobbingowe.
Ostatnim rajdem, jest nagonka na lekarzy leczących boreliozę przewlekłą, w szczególności leczących antybiotykami. Na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej pojawił się mocno tendencyjny komunikat o tym, że lekarze ILADS (ILADS jest swoistą "szkołą" leczenia boreliozy), stosują metody leczenia niezgodne ze sztuką lekarską i w ogóle "są odsądzani od czci i wiary". Jednocześnie pojawiły się reportaże jednoznacznie sugerujące, jak to leczenie antybiotykami boreliozy jest szarlatanerią, jak to się naciąga biednych chorych na wydatki itp. I to wszystko na raz, w różnych mediach, z wielu stron.
Podobne rajdy obserwowałem też w swoim czasie wobec polskie spółki giełdowej CD PROJEKT. Gdy pewne fundusze miały krótkie pozycje na akcje tej spółki, to naraz objawiły się "analizy profesjonalistów", jak to ta spółka prawie jest na krawędzi upadku. I też z wielu stron na raz to negatywne zainteresowanie jedną spółką się skumulowało.

Sam od jakiegoś czasu jest wysoce sceptyczny wobec informacji, które zbytnio w mediach "wybuchają". Mam świadomość, ze toczą się różne wojny informacyjne. Raczej mało prawdopodobne jest, że tak zupełnie bez powodu dziennikarze z różnych redakcji, przypadkowo mieliby wpaść na pomysł, aby pisać o tym samym, a do tego w tym samym tonie. Naturalne jest, że jeśli jakiś dziennikarz napisze o czymś z jednej strony, to inny zechce może sprawdzić sprawę, pisząc od innej strony. Silna zgodność, niby niezależnych opinii w artykułach różnych redakcji, sugeruje że mamy do czynienia z zaplanowaną przez jakieś grupy lobbystów akcją, jakimś tam dziennikarskim rajdem.

PS
Sama kwestia "przewlekłej boreliozy" to wg mnie właściwie od lat jest czymś w rodzaju medycznego skandalu. Ogólnie leczenie chorób przewlekłych, a już szczególnie chorób infekcyjnych jest we współczesnej medycynie czymś trudnym do zrozumienia w normalny sposób, sugerującym jakiś koszmarny kompleks niemożności, niekompetencji, gry ambicji, starcia się grup interesów i chyba także jawnie złej woli. W sumie, jak się choć trochę ktoś zainteresuje tematem, to z dużym prawdopodobieństwem dostrzeże, że mamy tu czynienia z zadziwiającym kompleksem działań jawnie nieracjonalnych, a do tego próbujących ukrywać stan rzeczywisty, w którym da facto mamy przypadek rażącej niekompetencji sporej części oficjalnego świata medycznego. Jest to jeden wielki skandal, w którym chyba ostatnią przesłanką do ścierających się stron jest dobro pacjentów, zaś na pierwszym planie jest walka różnorakich grup nacisku. Pacjenci chorzy na ten zespół objawów, które tradycyjnie były przypisywane "przewlekłej boreliozie" (nie upieram się, że rzeczywiście warto jest mówić o takiej jednostce chorobowej) są przez "starą szkołę medyczną" traktowani jak hipochondrycy, chorzy psychicznie, ewentualnie leczeni są metodami, które tylko pogarszają stan zdrowia pacjentów. A wszystko to jeszcze jest polane sosem walki z "szarlatanami" leczącymi metodą ILADS. Skutecznej metody leczenia jak do tej pory nie opracowano, za to znaleziono sobie "chłopca do bicia", czyli lekarzy próbujących leczyć to schorzenie antybiotykami. Przy czym ja z resztą nie twierdzę, że leczenie wielomiesięczne podawanymi dawkami antybiotyków jest skuteczne (bo tu sprawa jest mocno skomplikowana), ale nie może być tak, że jego alternatywą jest de facto zaniechanie pomocy cierpiącym pacjentom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin