Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pojęcie tchórzostwa poznawczego i epistemicznego

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:25, 22 Cze 2022    Temat postu: Pojęcie tchórzostwa poznawczego i epistemicznego

W dziale filozofia zainicjowałem wątek jak w temacie i niżej treści:

Kim jest tchórz?
- To osoba, która z racji na jakiś rodzaj odczuwanego lęku, odstępuje od słusznych postaw, działań.
Zwykle o tchórzostwie myśli się w kontekście lęku przed utratą życia, wizerunku, wartości materialnych, wystawienia się na cierpienie. Ja uważam, że jest pewien niedoceniany rodzaj tchórzostwa, w którym lęk związany jest z brakiem zdolności do zmierzenia się z prawdą - zwykle prawdą o własnych słabościach, ale też często prawdy o błędności koncepcji i postaw, które się przyjmuje.
Tchórz epistemiczny może być odważnym człowiekiem w senie ogólnie rozumianym - np. może on twardo reagować na zaczepki, śmiało wkraczać w niebezpieczne sytuacje. Dopiero gdy przychodzi do zmierzenia się z pytaniami o to, czy cele, które sobie w życiu ta osoba stawia, są wystarczająco uzasadnione, czy to, w co wierzy ma wystarczające podstawy, tchórz epistemiczny ucieka - nie podejmuje wyzwania wyjaśnienia tych problemów, dogadania się z samym sobą, lecz przyjmuje jakąś tam uproszczoną, domyślną, wcześniej użytkowaną wersję, zamykając się na refleksję, nie odpowiadając na pytania, najczęściej też po prostu reagując złością na pytającego.

Tchórz epistemiczny będzie może i odważnie, nawet zaciekle bronił tego, w co uwierzył, jednak nawet nie spróbuje się odrobinę zastanowić nad tym, czy w ogóle warto owego czegoś bronić, czy ta wiara, której nieraz gotów jest poświęcić życie, ma podstawy.

Tchórzostwo epistemiczne jest wg mnie powszechne. Ludzie wolą wierzyć fanatycznie, niż zmierzyć się trudnymi pytaniami dotyczącymi ich natury, słabości, emocji. Tchórzostwo epistemiczne, pod postacią fanatyzmu bowiem uskrzydla i znieczula. Fanatyk działa trochę jak po dopalaczach - uproszczona wizja rzeczywistości, jaką fanatyk w sobie utrzymuje, będzie emocjonalnie "dawała mu prawo" do zachowań nieetycznych, czy zwyczajnie głupich. Fanatyk będzie przekonany, że mu wolno jest na przykład krzywdzić inne osoby, skoro cel, który sobie wyznaczył, przy tym krzywdzeniu miałby być sprawniej realizowany.

Tchórz epistemiczny nie stawia sobie pytań i nie chce wiedzieć więcej, bo nie stać go na mentalne zmierzenie się z podstawowymi pytaniami dotyczącymi zasadności tego, co robi. Woli przyjąć wersję, iż to w co teraz wierzy jest już wystarczające do podejmowania poprawnych decyzji.

Zmierzenie się z prawdą, czyli ODEJŚCIE OD RACJONALIZOWANIA, UDAWANIA PRZED SOBĄ motywów wyborów i przekonań dla tchórza epistemicznego jest na tyle bolesne, niekomfortowe, że ten nie podejmie wyzwania polegającego na uczciwym spojrzenia na siebie, na to w co się wierzy, czemu oddaje się swoją energię, czy inne zasoby.
Po czym rozpoznać można tchórzy epistemicznych?
- Zwykle PO AGRESJI, NAPASTLIWOŚCI SŁOWNEJ I FIZYCZNEJ gdy zadaje się trudniejsze pytania. Agresja, emocjonalna reakcja odrzucenia, realizowana za pomocą próby zneutralizowania źródła, z którego pochodzą niewygodne pytania. Wobec samych pytań tchórz epistemiczny jest bezradny, więc radzi sobie pośrednio - eliminując wszystko to, co mu o jego słabościach, błędach, niespójnościach i samym tchórzostwie przypomina.

Tchórzostwo epistemiczne objawia się też często pod postacią próba ABSOLUTYZOWANIA swoich przekonań. Tchórz epistemiczny stara się nie dopuścić do sytuacji, w których powstałaby konieczność tłumaczenia się z podstaw swojego rozumowania, wyznawanych poglądów. W związku z tym, tchórz epistemiczny nadaje tym swoim poglądom fałszywą etykietkę "prawd samych w sobie", niejako absolutnych, niedyskutowalnych, "bo przecież to tak jest". Stosowane są też inne nazwy, które sugerują iż pytań o podstawy epistemicznemu tchórzowi stawiać nie należy - są tu stwierdzenia typu "takie są fakty" (choć mowa jest o opiniach, a nie o bezpośrednich zdarzeniach), "oczywiste jest, że ...", czy powołanie się na różnego rodzaju autorytety (opinii ważnych ludzi, rzekomych ostatecznych prawd naukowych, zapisania w źródle uznanym za ważne). Owo powołanie się u tchórza epistemicznego w zdecydowanej większości przypadków będzie powierzchowne, niekonkretne - np. powołując się na to, iż w danej kwestii "nauka ustaliła", to czego nie chce analizować tchórz, nie spodziewajmy się rzetelnej analizy tych (rzekomych) badań, w których nauka to rzeczywiście ustaliła. Raczej będzie to powołanie się w stylu "masz tu wierzyć, że nauka to ustaliła, skoro ja tak mówię", a nie wskazanie kompletnego rozumowania i prac naukowych, które by dane stwierdzenia potwierdzały.

Tchórz epistemiczny będzie też nagminnie stosował UCIECZKĘ W NIEADEKWATNY TYP ROZUMOWANIA. Jeśli problem jest natury ogólnej, to tchórz epistemiczny dla zamydlenia swojego nie zajęcia się nim realnie, będzie uciekał w przesadne konkrety, w formalne pierdoły. Jeśli zaś problem dotyczy właśnie konkretu, to tchórz epistemiczny go będzie próbował storpedować uciekając w ogólniki. Zawsze tak, aby nieadekwatnością i rozmyciem rozważań, przyblokować wnioskowanie, a w konsekwencji nie zająć się trudnymi dla siebie pytaniami.

A tak na marginesie przyszło mi też do głowy, że kto wie, czy nie najbardziej testem testem na to, czy jest się samemu tchórzem epistemicznym, byłaby zdolność do rozważenia problemu...
czy ja sam czasem nie jestem tchórzem epistemicznym?

Ci, co nie są w stanie tego problemu podjąć, którzy błyskawicznie się przełączą w tryb ataku na "wroga" i wyparcia problemu, dają ową reakcją silną wskazówkę, iż zapewne nie mają odwagi do spojrzenia w oczy prawdom dotyczącym własnej słabości.

Teraz będą rzeczywiście zwierzenia (we wstępniaku nie pisałem osobiście, tylko starając się ogólnie postawić problem).
Ja sam...
Pewnie też bywam tchórzem epistemicznym. Tropię sobie tego objawy, szukam jakich pytań nie umiem sam sobie zadać, albo uczciwie na nie odpowiedzieć. Szukam na własnych zasadach, to fakt. Niejeden może ocenić, iż pewnie szukam tak, aby nie znaleźć.
Nie wykluczam jakiejś racji w takim stwierdzeniu, ale też mam świadomość iż nie przeskoczę tego, czym w danym momencie mój umysł dysponuje. Mogę się starać, gwarancji sukcesu nie mam.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:06, 26 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:26, 22 Cze 2022    Temat postu: Re: Pojęcie tchórzostwa poznawczego i epistemicznego

Z kolei w innym wątku dodałem:
Michał Dyszyński w wątku Tyrania światopoglądowa i syndrom sztokholmski napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Myślę, że współcześni Rosjanie, którzy popierają Putina w znacznej części ulegli właśnie efektowi syndromu sztokhlomskiego. Byli przez władze swojego państwa pomiatani, terroryzowani, odebrano im podmiotowość. Więc się dostosowują, próbują sobie te porażki życia i samooceny zracjonalizować i wynagrodzić myśleniem: ale przynajmniej jestem członkiem wielkiego narodu, potężnego kraju, którego wszyscy wokół się boją.

O tym lęku jeszcze chciałbym napisać.
W naiwnym patrzeniu na sprawę, lęk jest utożsamiany z tchórzostwem, czyli negatywną cechą. W już znacznie bardziej wg mnie sensownym rozumieniu lęk jest tym, co nas chroni, jest informacją o zagrożeniu - jest niezbędną funkcją psychiczną.
W jeszcze szerszym spojrzeniu na sprawę lęk może okazać się po prostu ŚWIADECTWEM ODPOWIEDZIALNOŚCI. Matka się lęka, że dziecku się coś stanie, a dzięki temu ma motywację do przypilnowania tego dziecka, ochrony przed zagrożeniami. Lekarz, który się lęka, że zrobi błąd medyczny, dokładniej przyjrzy się wynikom badań, rozważy więcej opcji, a w końcu zwiększy swoją szansę (dzięki dodatkowemu wysiłkowi i czujności) na diagnozę poprawną. Ludzie bez lęku, to ludzie z zaburzoną odpowiedzialnością. Jedną z cech osobowości psychopatycznej jest brak odczuwania strachu. Psychopata jest przekonany, że wszystko mu się należy, wszystko mu się uda.

Lęk jest zatem tym elementem naszej psychiki, który nie ma prostej oceny - może być zarówno zbawienny, jak i niszczący. Ludzie, których rozpiera energia, brawura, poczucie siły słabo odczuwają lęk. Wtedy wielu ich pochwali za ich odwagę, uzna za ludzi wartościowych właśnie z tego powodu. Ale ja uważam, że to nie będzie sprawiedliwa ocena. Gdybyśmy taką postawę bez lęku uznali za bezwzględną wartość, to propagowalibyśmy społeczeństwo wyzute z odpowiedzialności, społeczeństwo psycholi, które zapewne szybko uległoby samozagładzie w wyniszczających się pojedynkach nabuzowanych furiatów, którzy poświęcają wszystko dla odczucia tryumfu i dominacji (niestety, wielu facetów cechuje się zbliżona mentalnością).
Z tego co czytałem, czy w dyskusjach mi wynikło, społeczeństwo rosyjskie właśnie takim wartościom jest oddane - brawurze, często nie przejmowaniu się życiem ani własnym, ani innych ludzi. Boją się władcy, bo mają tu dodatkowy motyw - syndrom sztokholmski. Mniej boją się często własnej śmierci, albo nakręcają się w stronę tego, aby życie w ogóle lekceważyć.

A jeszcze skomentuję:
Ludzie odważni, nawet brawurowi...
Jaka jest szansa, że będą odpowiedzialni?
Jak jest szansa, że zastanawiają się nad zasadnością tego, w co wierzą?...

Myślę, że bardzo często jest tak, że odwaga zwykła, życiowa jest pewnej postaci sprzeczności z odwagą epistemiczną.
Odwaga epistemiczna bowiem - już z samej właściwie definicji - jest skupieniem się na NIE POMIJANIU WAŻNYCH OKOLICZNOŚCI spraw, jest dociekliwością, ale też i właściwie WRAŻLIWOŚCIĄ na to jakie prawdy, idee, zasady mielibyśmy powiązać z naszą osobą, działaniem, życiem.
Odwaga typu brawura jest postawą chyba przeciwną - jest ZIGNOROWANIEM OKOLICZNOŚCI, które nie pozwalają się skupiać na celu, którym jest zwykle jakieś zwycięstwo, zrealizowanie jakiegoś wybranego niebezpiecznego zadania. Gdy trzeba szybko działać, decydować w niebezpiecznych warunkach, nie ma czasu ani atmosfery na snucie refleksji. Więc te odwagi będą w znacznym stopniu cechowały zupełnie odmienne typy ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 20:32, 22 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:52, 24 Cze 2022    Temat postu: Re: Pojęcie tchórzostwa poznawczego i epistemicznego

Dlaczego tak wielu ludzi (w jakimś stopniu chyba wszyscy) boi się prawdy o sobie?
Czego boi się tchórz epistemiczny?



Myślę, że jedną z podstawowych przyczyn jest nie rozliczenie się z dwoma podstawowymi ideami
- przebaczenia
- uznania (naszej) świadomości za wartość większą niż to co incydentalne.
Obie te idee są ściśle ze sobą związane.

Pytamy się o wartość siebie. Pytamy się trochę z konieczności - musimy znać swoje możliwości, swoje miejsce w świecie, aby w ogóle podejmować decyzje, które skutkują choćby przeżyciem. Aby sięgnąć np. po leżący na półmisku owoc trzeba ocenić jakoś "siebie" w tym kontekście, że ruch ręki musi zostać skoordynowane z celem pochwycenia owocu. Podobnie realizując jakikolwiek cel społeczny musimy przyjąć pewne minimalne założenia o tym, kim jesteśmy aktualnie, do czego dążymy, co będzie wypełnieniem tego dążenia w kontekście naszej osoby.
Tutaj kluczową jednak sprawa do rozstrzygnięcia jest NADZIEJA.
Nadzieja jest tym "motorem" sprawczości, bez którego nie sposób jest świadomie działać. Robimy coś, bo mamy nadzieję, że to się w ogóle uda. Mając pozytywny obraz siebie w kontekście tego, co można by zrobić, podejmujemy decyzję o działaniu. Czyli składnikiem sprawczości jest - za pośrednictwem nadziei, że mamy szansę na realizację celów - obraz siebie, jako kogoś, to rzeczywiście może coś zrobić, który ma prawo cel sobie postawić, a potem do niego dążyć.

Instynktownie bronimy pozytywnego obrazu siebie, bo inaczej posypałaby się nam nadzieja na sensowność naszego działania, a dalej sprawczość, samo nasze funkcjonowanie w świecie.
Ta instynktowność obrony jest jednocześnie powodem, dla którego nasza obrona obrazu siebie i nadziei w wielu przypadkach zaczyna kolidować z innymi wartościami w szczególności z prawdą, ze zdolnością przyjęcia przez nas rzeczywistości w pobliżu tego, jaka ona jest. To co instynktowne funkcjonuje poza kontrolą umysłu. Umysł tego nie jest w stanie zsynchronizować, rozwiązać konflikty, pogodzić sprzeczności, jeśliby jakieś się pojawiły. Wtedy ochrona pozytywnego obrazu siebie, powiązana z emocjami, z tym co po prostu w nas się dzieje samo, a nie jest analizowalne, może dostać priorytet tak silny, że zacznie deptać prawdę, stanie się zalążkiem fałszowania obrazu świata i siebie.

Tchórz epistemiczny boi się, że prawda o nim samym tak go przytłoczy, tak zdezorganizuje go emocjonalnie, że on się kompletnie w tym pogubi, utraci nadzieję, zablokuje się w swojej sprawczości, stanie się bezradny i bezwolny, tracąc niejako "paliwo" do swojego psychicznego funkcjonowania.

Trochę uwag jeszcze na ów temat jest tu: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/prawo-do-bycia-gorszym,21131.html


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:25, 24 Cze 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:19, 26 Cze 2022    Temat postu: Re: Pojęcie tchórzostwa poznawczego i epistemicznego

Michał Dyszyński napisał:
kto wie, czy nie najbardziej testem testem na to, czy jest się samemu tchórzem epistemicznym, byłaby zdolność do rozważenia problemu...
czy ja sam czasem nie jestem tchórzem epistemicznym?

Ci, co nie są w stanie tego problemu podjąć, którzy błyskawicznie się przełączą w tryb ataku na "wroga" i wyparcia problemu, dają ową reakcją silną wskazówkę, iż zapewne nie mają odwagi do spojrzenia w oczy prawdom dotyczącym własnej słabości.

Teraz będą rzeczywiście zwierzenia (we wstępniaku nie pisałem osobiście, tylko starając się ogólnie postawić problem).
Ja sam...
Pewnie też bywam tchórzem epistemicznym. Tropię sobie tego objawy, szukam jakich pytań nie umiem sam sobie zadać, albo uczciwie na nie odpowiedzieć. Szukam na własnych zasadach, to fakt. Niejeden może ocenić, iż pewnie szukam tak, aby nie znaleźć.
Nie wykluczam jakiejś racji w takim stwierdzeniu, ale też mam świadomość iż nie przeskoczę tego, czym w danym momencie mój umysł dysponuje. Mogę się starać, gwarancji sukcesu nie mam.


Opracowałem sobie zestaw strategii, które są skierowane przeciw tchórzostwu epistemicznemu. Ogólnie opierają się one o następujący schemat:
1. rozpoznać wroga - czyli typowe iluzje, jakie gotuje nam umysł i emocje
2. wytrzymać dyskomfort związany z tym, że jakąś słabość w sobie odkryłem, że oto moja samoocena jest w jakiejś części negatywna
3. zdiagnozować SKĄD SIĘ BIORĄ te słabości, które odkryłem
4 uderzyć w punkty, z których owe słabości wyrastają. Czym uderzyć? - próbą zrobienia tego inaczej, może odwrotnie. Pokonaniem rutyny, próbą stworzenia modelu swojego funkcjonowania, w celu znalezienia kolejnych punktów, które dadzą mi dostęp do wewnętrznej sprawczości.

Typowymi wrogami, które obserwuję tak wśród ludzi, jak i u siebie są:
- zakłamanie spowodowane chęcią szybkiego sukcesu
- zakłamanie mające przyczyny w lojalności i potrzebie akceptacji otoczenia - myślenie logiczne fałszywe, aby tylko okazać się zgodnym z grupą, która inaczej mogłaby nas odrzucić
- zakłamanie spowodowane nadmierną ambicją, co dalej objawia się oślim uporem przy obronie poglądów, których główną cechą jest to, że to my zgłosiliśmy, choć nie mamy ponad to, żadnych dobrych argumentów. Jest w tym też nadmierna skłonność do rywalizowania, czego efektem jest to, iż prawda staje mniej ważna od tego, aby poczuć sie wygranym.
- zakłamanie wynikające z lenistwa intelektualnego - gdy nie chciało się nam sprawdzić czegoś, co sprawdzić by można było; jednak się nie chciało...
- zakłamanie wywołany silną skłonnością do rutyny, brakiem elastyczności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:21, 26 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin