Autor Wiadomość
Semele
PostWysłany: Wto 20:04, 05 Sty 2021    Temat postu: wiersze znalezione w szufladzie

Leszek przypomniał Wince, że w środe wyjezdża w delegację. Ucieszyla się. Pomyślała, że będzie miła wreszcie czas tylko dla siebie. Bedzie mogła spokojnie posiedzieć na balkonie
i być może wypatrzeć na niebie spadającą gwiazdę. Życie nie przynosiło jej żadnej nadziei- żyła z dnia na dzień nie potrafiąc znaleźć czegoś co wypelniałoby je jakąs treścią.
Czytała rózne ksiazki, próbowała znaleźć znajomych, ale nie wychodziła z domu. Szukała ich na różnych forach internetowych i portalach spolecznościowych, ale ludzie kórych tam spotykała wydawali jej sie coraz bardziej dziwni. Ostatnio nawet nie fotografowała. Interesowała sie wieloma sprawami ale wszystkim dosyć pobieżnie.

Często byłyśmy po deszczu na plaży
Odciskałyśmy ślady ciała, zbierałyśmy pąkle
Z muszelek układałyśmy to co się nam marzy
Gładząc kratery stworzone przez krople.

Cieszył nas zapach naszych ciał i włosów
Biegłyśmy....
ku spienionym przez wschodni wiatr falom
Dziwiło nas bogactwo ptasich głosów
tych, które bez zmęczenia wznawiały swój slalom.

Wiatr wygładzał plaże.Słońce wędrowało
aby rozniecić, na niebie pod wieczór pożogę
Przytulone, myśląc jak się dobrze będzie spało
Zbierałyśmy kamyczki i skarby na drogę

Jarzębiny przeglądają się zamyslone
zdziwione swoja czerwienią w lustrze jeziora
wrzesień pachnie ogniskiem

dopływam nad brzeg tamtej wyspy.

stare lipy nad grobami kochankow
nie zobaczę ich dzisiaj .
niech to będzie to miejsce
do którego chce wracać we snach.

koncert życzeń spacer obiad.
niedziele ubrane odświętnie.
Pełne słodyczy i nudy.

Czekam na nie i gdy przychodzą
nie wiem co z nimi zrobić

Zapach górskiej rzeki otwiera butelkę pamięci
Do kompozycji trzeba dodać jeszcze piżmo z kolejowych podkładów
dotyk wieczornego deszczu po burzy
ciężkość liści łopianu
lepkość jodłowej szyszki
szorstkość liści jasnoty i jej omdlewającą słodycz.
łagodność słońca przenikającą przez liście drzew
tej starej alei.

Ukryłam się w kotlinie
By porozmawiać z sobą.

Cisza.... ..!
z niechcianym
akompaniamentem odgłosów
koszenia trawy, piły mechanicznej,
pomruków agregatów

Ale teraz wszystko umilkło
z wyjątkiem dalekiej szosy
Zmrok zapada nad górami
i żółtym kościołem
ptak zakwilił
poruszył gałąź
Spóźniłam się dziś na Anioł Pański.

Pora, w której dzień spotyka się z nocą

Południca błąka się po miedzach,

Ci, których brzask obudził myślą o spoczynku.

Tych, którzy wstali, słońca blask poraża.
Wiem co mam robić- nie wiem co mam robić.

Jakiś dzień mego życia przyniesie odpowiedź?

Każdy przeżywam oglądając świat

Tak aby dojrzeć

To co rzeczywiste.

Oddycham - patrzę na gołębia,

Który zbiera okruchy

Patrzę w niebo, widzę żółty mlecz

Który nie jest chwastem..................

Zaskoczona jego zwykłym wdziękiem
Cichy krzyż na łososiu cegieł
Biały Chrystus ze znurzoną twarzą
Myśli wypełzają z mgieł
zagubionego umysłu i każą....

Pytać dlaczego na piersi
Człowieka wisi krzyż zbawienia
A świat ciągle nosi
zgubione istnienia....

Chwila dająca odpowiedź - dziwna, mała
Ta, w której czujesz ciężar zdjętego
Z krzyża ciała
I do serca przytulasz Boga bezradnego.

Cichy krzyż na łososiu cegieł
Biały Chrystus ze znurzoną twarzą
Myśli wypełzają z mgieł
zagubionego umysłu ....

Widzę na piersi
ludzi znak zbawienia,
Widzę świat..

Ta chwila, w której czujesz ciężar zdjętego
z krzyża ciała,
daje odpowiedź.

Przytulasz bezradnego "zbawcę" .

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group