Autor Wiadomość
krowa
PostWysłany: Pon 10:38, 24 Maj 2021    Temat postu:

krowa napisał:
jemy raki: mięso ze szczypiec dużych i mięśni ogona. Kto się lubuje bierze się za mniejsze odnóża.


Raki są polskie szlachetne duże i amerykajskie pręgowane intruzy.
krowa
PostWysłany: Pon 10:36, 24 Maj 2021    Temat postu:

jemy raki: mięso ze szczypiec dużych i mięśni ogona. Kto się lubuje bierze się za mniejsze odnóża.
krowa
PostWysłany: Pon 10:33, 24 Maj 2021    Temat postu: Re: Tam gdzie kończy się filozofia..

Kruchy04 napisał:
.. tam zaczyna się prawdziwe życie.
[.............]
Taka tam przygoda z krewetkami.


Ja dawniej jadłem raki. I jak później spróbowałem krewetek to przypomniałem sobie smak raków. Jest prawie taki sam. Prawie, bo raków już chyba łowić nie wolno prawnie.

prawnie, poprawnie, prawie.... odsyłam do Dyszyńskiego specjalisty.


Jak łowić raki?
Rak się złapie na wszystko. Można włożyć podbierak siatkowy do jeziorka i nasypać ciasta z mąki. W nocy wejdzie chmara raków i się nieomal zapląta w siatkę.

Można łapać rękami w nocy bo rak w nocy wychodzi z dziury, spod brzegu na pełniejszą wodę w strumieniu. Tylko że strumienie mamy już zatrute. Ale... świecimy latarką i jest moment w którym rak jest oślepiony zanim szybko odpłynie do tyłu, bo raki nie chodzą do tyłu, a skąd! one uderzeniami ogona odpływają w skokach napędowych.

Złowionym rakom odłamujemy środkową płetwę ogonową i wyciągamy system nerwowo-naczyniowy. Ale... kto by tam się przejmował... wytworem ludzkiej wyobraźni skrystalizowanej w materii raka?

wrzucamy raki do gotującej się wody z solą z solą smaku. Mięso raka jest słodkie i pachnące skorupką chitynową.
Kruchy04
PostWysłany: Sob 21:03, 01 Maj 2021    Temat postu: Tam gdzie kończy się filozofia..

.. tam zaczyna się prawdziwe życie.

Kupiłem sobie wczoraj w sklepie krewetki z datą ważności do 5maja 2021r. Nigdy wcześniej nie przygotowywałem krewetek, nie wiem jak je przygotować do jedzenia. Na opakowaniu tylko pisało w całości i gotowane. Produkt gotowy do spożycia. Dziś je postanowiłem przyrządzić. Pooglądałem trochę filmików i poczytałem ale..w necie głównie odniesienie jest do krewetek zamrożonych, a nie gotowanych. Mój pomysł był taki: usunąć łeb, obrać z pancerzyka, usunąć ogon, rozciąć i wyjąć jelito, umyć i na patelke z masłem i z czosnkiem. No to wziąłem się za etap pierwszy. Urwałem łeb z wąchami i.. zobaczyłem rozgotowany mózg krewetki. To nie było fajne, a przypominało jakąś brzydką maź, ble.. Ale nie poddałem się. Odkrawałem łeb z rozgotowanym mózgiem. Następnie starałem się zdjąć ten zasrany pancerzyka. Ale to w ogóle nie chciało schodzić, chyba 3 do 4 min. męczyłem się z pojedynczą krewetki. Może źle to robiłem :think: to mnie bardzo zniechęciło, i tak samo problem był przy wyciąganiu flaków. Delikatnie każdą rozcinalem i jeśli chodzi o grzbiet tego stwora to to jelito też było trochę rozgotowany i musiałem to wydłubywać nożem, a jeśli chodzi o podbrzusze (podobno tam też trzeba rozciąć) nie znalazłem jelita tylko czerwoną nitkę i starałem się to wyciągać xD ale nie wiem co to było i czy dobrze robiłem. Przy którejś krewetce te problemy się tak spiętrzyły, że miałem dość.

Ostatecznie wszystko wyrzuciłem i nie zjadłem krewetek xd może już nie były najświeższe i dlatego tak fatalnie się obierały. Nie byłem pewny też co do tego jelita czy ja to w końcu usunąłem, czy nie. Gdzieś tam przeczytałem że krewetke trzeba dobrze przyrządzić, aby się nie zatruć. Postanowiłem nie ryzykować.

Taka tam przygoda z krewetkami.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group