anbo |
Wysłany: Śro 8:06, 14 Cze 2023 Temat postu: Hedonizm jako źródlo etyki |
|
Każdy człowiek lubi być szczęśliwy i unika stresu, a jak już jest zestresowany, to stara się wyjść z tego stanu. Jak to się stało, że w ogóle bywamy zestresowani, czyli miewamy przykre stany psychiczne? Najkrócej mówiąc jest to właściwość wyewoluowana celem zmuszenia nas do wybierania sytuacji korzystnych ewolucyjnie i unikania niekorzystnych. Tzw. wyrzuty sumienia to nic innego jak przykry stan psychiczny, który ma nas zmusić do tego, żeby zaprzestać czynienia tego, co wywołało wyrzuty sumienia oraz nie robić tego w przyszłości. Wyrzuty sumienia wywołują w nas te nasze uczynki, które nauczono nas oceniać jako złe oraz te, które oceniamy jako złe wskutek posiadania określonej wrodzonej natury. Ponieważ dla istot społecznych, jakimi są ludzie, ewolucyjnie korzystne są zachowania prospołeczne, to podstawowa etyka w nas wyewoluowała. Dopiero na bazie tej etyki postawały bardziej złożone systemy etyczne. Żeby one mogły powstać, w tym religijne systemy etyczne, najpierw musiały powstać bardziej złożone społeczności, a one nie mogłyby powstać bez etycznego zachowania prospołecznego. Jest to mocna przesłanka za tym, że etyka wyprzedziła religie. Jest to nawet mocna przesłanka za tym, że etyka wyprzedziła wierzenia religijne ponieważ wierzenia religijne to następstwo posiadania samoświadomości, zdolności do określonego typu rozumowania, a to jest domeną istot wysoko rozwiniętych i społecznych.
Skoro nasze zachowania ukierunkowane są na unikanie nieprzyjemności i szukanie sytuacji dających nam wewnętrzne zadowolenie, to także etyka – wbrew pozorom – ma zaspokajać nasze hedonistyczne potrzeby. Życie w społeczeństwie, w którym nie ma reguł, każdy robi co chce, z pewnością byłoby stresujące. Człowiek ciągle byłby narażony na czysto egoistyczne zachowania współplemieńców. Najkrócej mówiąc strategie zawierające etyczne zachowania są korzystne ewolucyjnie i korzystne z punktu widzenia jednostki, bo są skutecznym narzędziem służącym do osiągania celu, jakim jest przyjemne życie.
Powyższe przemyślenia nie omawiają wszystkich aspektów problemu, ale szersze omówienie zmęczyłoby mnie zanadto, więc jako hedonista silą rzeczy muszę na nim poprzestać. Wprawdzie tym samym narażam się na krytykę, co też przyjemne nie jest, ale ta nieprzyjemność jest jedynie hipotetyczna i jeśli się w ogóle pojawi to później, więc z dwojga zlego wybieram nieprzyjemność potencjalną niż pewną i w przyszłości, a nie teraz. Tak czy siak na wszelki wypadek mam przygotowaną muzyke odstresowującą, a jeśli ona nie pomoże, to po pracy czeka na mnie w domu życzliwa mi żona i nie mniej życzliwe zimne piwko piwunio. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą porcję wymądrzania się na Śfini. |
|