Autor Wiadomość
wqrwiony
PostWysłany: Nie 20:58, 01 Kwi 2007    Temat postu:

Ty gąsienica to jakiś stary piernik jesteś


po doczytaniu wątku podzielę się jeszcze podejrzeniem, że
zbanowany też chyba jakiś stary piernik jest a kontri mądrze gada
miki
PostWysłany: Czw 20:44, 04 Sty 2007    Temat postu:

Zbanowany Uczy napisał:
Ze swej strony nie rozumiem za grosz niewierzących: prosił ich kto na ten film?? Bo to z ich strony głównie lecą "a be be a be be gu" itp. opinie


Bądźmy sprawiedliwi, „wierzący” również uwielbiają mówić innym, co jest co jest „be”, a co „cacy” – ba, nawet uważają, że to ich obowiązek ...a ich opinie mają w ogóle charakter absolutny :mrgreen:

Zbanowany Uczy, nie rozumiesz niewierzących, a wierzących rozumiesz?
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Czw 19:49, 04 Sty 2007    Temat postu:

józef ernie napisał:
Wiedząc, że są rzeczy głupie można po prostu je zignorować. A rozwodzenie się nad nimi tylko je potęguje. Przykładem 'Pasja" Gibsona.


Masz coś do "Pasji?" To najlepszy film, jaki oglądałem od kołyski. Ze swej strony nie rozumiem za grosz niewierzących: prosił ich kto na ten film?? Bo to z ich strony głównie lecą "a be be a be be gu" itp. opinie :shock:
józef ernie
PostWysłany: Czw 19:29, 04 Sty 2007    Temat postu:

To jest parodia. Jak każda parodia wyśmiewa fakty których dotyczy. Ale nie obrażam się. Wolność słowa zapewnia jawność wszystkich myśli. Nie tylko tych mądrych. Obraza to zwykle problem obrażonego, a nie obrazcy. Wiedząc, że są rzeczy głupie można po prostu je zignorować. A rozwodzenie się nad nimi tylko je potęguje. Przykładem 'Pasja" Gibsona.
Kontri
PostWysłany: Wto 21:51, 14 Lis 2006    Temat postu:

Ja bym chciał zwrócić uwagę na to, że to jest film i to w dodatku komediowy.

Ważne jest również to, że film w swoich założeniach wyśmiewa religię jako taką, a Pythoni zaatakowali katolicyzm, ponieważ w ten sposób najwięcej ludzi taki film obejrzyi zrozumie. Bo przecież w każdej religii mamy bezsensowne spory ( but! - nie ! podążajcie za głosem świętej tykwy! ) - schizmy w chrześcijaństwie, szyizm i sunnityzm etc.

Poza tym - jak już ktoś napisał - na samym początku filmu Pythoni jasno mówią, że ten film nie jest o Jezusie - ponieważ królowie omyłkowo biorą go za Mesjasza, a potem sam Jezus w filmie występuje i jest wspominany. Wiem, że ktoś może powiedzieć - " Ale i tak w domyśle wiadomo, żechodzi o Jezusa !".I każdy średnio rozgarniety człowiek dojdzie do takiego wniosku. Ale tak samo jak Bułchakow w "Mistrzu i Małgorzacie" nie mógł pisać, że istnieje Bóg, tak samozrobienie filmu "Life of Jesus" byłoby w ogóle strasznie odebrane przez środowisko katolickie.

I na argumenty, że ten film potrafi zachwiać czyjąś wiarą odpowiem tak - jeśli czyjąś wiarą potrafi zachwiać obejrzenie "Żywotu Briana" to wiara takiej osoby jest smyboliczna, lub tak słaba że sama z siebie by padła po pierwszym większym niepowodzeniu życiowym.

To tak, jakby czyimś poglądem na prawdziwość teorii ewolucji potrafił zachwiać film komediowy wyśmiewający się z tej teorii z Darwinem w roli głównej. Jeśli ktoś uważa, że teoria ewolucji jest słuszna, to taki film nie zmieni jego poglądu na tę sprawę. A jeśli jego poglądem zachwiała ta komedia, to takim człowiekiem zachwieje wszystko.

Dlatego nie róbmy sobie jaj - "Żywot Briana" z nikogo ateisty nie zrobi.

A co do wyśmiewania religii - gdyby Bóg był ponurakiem, to my byśmy też się nie śmiali :wink: - to dla katolików, a ateistów i innowierców to w sumie ni ziębi ni grzeje. Poza tym religia jest dobrym tłem do ukazywania ludzkich wad, ponieważ bardzo często z nich korzysta.
hildek
PostWysłany: Wto 21:28, 31 Paź 2006    Temat postu:

Film ani przez chwile nie obrażał religi ,pokazywał dogmatyczność ludzi wzxględem kościoła.Ale nie tylko.Pamietacie scene kiedy lud na swoj sposub interpretowal slowa Briana? Tak wlasnie jest z nami: uslyszymy cos i interpretujemy to tak aby bylo nam wygodnie.W tym filmie wszystko mialo jakis cel. Weśmy naprzyklad ciagle, z pozoru nie potrzebne gadanie o seksie.A czyz nasze zycie w rzeczywistosci nie juesst zdominowane ciaglymi skojazeniami z seksem?
Nawet scena z kosmitami miala na celu wysmiac kino.W kazdym filmie widz czesto jest karmiony glupawymi poscigami samochodowymi.I co? Pythoni dali nam poscig.

pozdro i polecam sie zastanowic glebiej nad tym filmem jak i nad i nnymi filnmmami Pythonow
mirecque
PostWysłany: Nie 10:24, 02 Kwi 2006    Temat postu:

Cześć Kochani !

Ja oglądałem "Żywot Briana" i podobnie jak Bart i Pythoni nie widziałem nic złego w tym filmie. Nabijali sie moim zdaniem nie z religii, lecz z naszych ludzkich wad, które są ponadczasowe. Wiecznie szukamy sobie "mesjaszy" wśród ludzi, a przeciez mamy tylko jednego. Nie umiemy samodzielnie myśleć - to jest nasz problem. Tymbardziej, że na końcu jest pokazana prawdziwa stajenka z Panem Jezusem i jest ot już zrobione bez kpin.

Można się zastanawiać dlaczego owe wady zostały pokazane na bazie ukrzyżowania rzymskiego w czasie przebywania Jezusa na Ziemii w ludzkim ciele.

Ja myślę, że nie powinni nawiązywac do tego motywu. To zawsze może kogoś ranić, gdyż Pan Jezus wysoką cenę zapłacił za zbawienie ludzi.

I jakikolwiek żart nawiązujący do symbolu chrześcijaństa czyli krzyża zawsze wywołuje kontrowersje.

Muszę przyznać, że pomimo iż nie widziałem w tym filmie nic złego, to byłem zniesmaczony i twierdzę, że na ludzi mających troszkę słabszą wiarę może wpłynąć niekorzystnie.

Dlatego nie polecałbym go do oglądania.

pozdrawiam

mirek
Pan Gąsienica
PostWysłany: Pią 8:26, 10 Mar 2006    Temat postu:

Mandy Cohen napisał:
W roku 1979, kiedy "Żywot Briana" wszedł na ekrany, zarobili na nim w USA 18 milionów dolarów (koszt produkcji 4mln).


Czyli wychodzi mi 14mln dolców do przodu w samym roku 1979 tylko w USA. Dzięki za konkretną informację :D

Alway look at the bright side od life!
Mandy Cohen
PostWysłany: Pią 8:07, 10 Mar 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Piękne i podniosłe słowa. Ja się normalnie wzruszyłem. A pochwalili się przy okazji, ile na filmie zarobili?
W roku 1979, kiedy "Żywot Briana" wszedł na ekrany, zarobili na nim w USA 18 milionów dolarów (koszt produkcji 4mln). Mel Gibson na "Pasji" tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy(!) od premiery zarobił w samych USA 400 milionów dolarów (koszt produkcji 25 mln).

The Life of Brian napisał:
EVERYONE:
Always look on the bright side of life!
MR. FRISBEE:
Cheer up, you old bugger. Come on. Give us a grin. There you are. See?
EVERYONE:
[whistling]
MR. FRISBEE:
It's the end of the film. Incidentally, this record's available in the foyer.
EVERYONE:
Always look on the bright side of life!
MR. FRISBEE:
Some of us have got to live as well, you know.
EVERYONE:
[whistling]
MR. FRISBEE:
Who do you think pays for all this rubbish?
EVERYONE:
Always look on the bright side of life!
MR. FRISBEE:
They'll never make their money back, you know. I told him.
EVERYONE:
[whistling]
MR. FRISBEE:
I said to him, 'Bernie.' I said, 'They'll never make their money back.'
EVERYONE:
Always look on the bright side of life!
[whistling]
***KONIEC FILMU***
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Czw 14:09, 09 Mar 2006    Temat postu:

Przepraszam, że dopiero teraz mam czas. Otóż nie oglądałem tego filmu, ale z tego, co tu się o nim dowiedziałem od Barta, z pewnością bym oglądał zniesmaczony. Tak więc dobrze się stało, że nie oglądałem go, i tyle.
Ja rozumiem Barta i innych, i wierzę im, gdy mówią, że "nie widzą nic złego w tym, że...", że "nie dostrzegali w tym cynizmu" (nie musi tu chodzic o ten konkretny film, ale np. o kontrowersyjne "instalacje", koszulki itp. rzeczy, o które jest szum) itd. Nie widzą, bo nie wierzą. A inni widzą, bo wierzą. Tak że takie dyskusje o widzeniu są trochę nudne, bo wiara kształtuje oko. I tyle: nie poradzimy.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 21:35, 08 Mar 2006    Temat postu:

Bart napisał:
Przecież Tobie pisać nie zabraniam :P To z mojej strony było EOT.

No i ciągle gadam. Ech...


Skomplikowane to wszystko... :(
Bart
PostWysłany: Śro 21:32, 08 Mar 2006    Temat postu:

Przecież Tobie pisać nie zabraniam :P To z mojej strony było EOT.

No i ciągle gadam. Ech...
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 21:26, 08 Mar 2006    Temat postu:

Uffff... No to ja już jestem cichutko :D
Bart
PostWysłany: Śro 21:22, 08 Mar 2006    Temat postu:

Ależ oczywiście. EOT dotyczyło tylko rozmowy z Tobą :]
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 21:08, 08 Mar 2006    Temat postu:

A może jeszcze inni wierzący się wypowiedzą, wedle chęci??
Bart
PostWysłany: Śro 21:05, 08 Mar 2006    Temat postu:

Z mojej strony EOT.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 20:52, 08 Mar 2006    Temat postu:

Bart napisał:

Ja nie odebrałem tonu tych wypowiedzi jako mentorski czy patetyczny.


Jasne, w słowach "przez dwa tysiące lat ludzie mordują się wzajemnie z Jego imieniem na ustach" nie ma nic patetycznego, to taki zwykły, codzienny ton, taki sam jak ten, którym prosimy o bułki albo rozmawiamy o pogodzie :D

Bart napisał:
Hagiografie to raczej działka wierzących :] A poza tym: znowu wyśmiewasz... I Ty się czepiasz się Pythonów? :>


Żyjemy w ciekawych czasach - niewierzący dzisiaj piszą hagiografie, a wierzący grają cyników. Nie zauważyłeś? :D

Bart napisał:
Napisałem tylko, że celem nakręcenia "Żywotu Briana" nie było zarobienie pieniędzy - celem było zrobienie dobrego filmu, który zarobiłby przy okazji tyle, żeby zwróciła się inwestycja. Nie robię z nich aniołów, ale nie zgodzę się z wizerunkiem ciułaczy zacierających ręce na myśl o wpływach.


Fajnie, a ja nie robię z nich ciułaczy zacierających ręce na myśl o wpływach, ale nie zgodzę się z wizerunkiem aniołów.

Bart napisał:
Stosując taką retorykę można wszystko spłycić i każdego oczernić.


Pewno, czego przykładem jest film "Żywot Briana" :D

Bart napisał:

Wiem o jaką scenę chodzi, ale nie widzę tam "wyśmiewania matki cierpiącej". To jest matka Briana, nie Jezusa. To jest Brian, nie Jezus.


:D :serce: :brawo: :*

No rzeczywiście, o tym nie pomyślałem. Faktycznie - bez sensu się czepiam.
Bart
PostWysłany: Śro 17:43, 08 Mar 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Bart napisał:
Najłatwiej zakpić, nie? :]


Jak ktoś się sam podkłada, to najłatwiej.

Kiedy Pythony zaczynają wpadać w mentorski, patetyczny ton, deklamować jakieś manifesty - sami przeistaczają się w tych, z których ponoć mieli się śmiać. Tylko brać i kłuć ten nadęty balon.


Ja nie odebrałem tonu tych wypowiedzi jako mentorski czy patetyczny. Po prostu wytłumaczyli tym przewrażliwionym (lub mniej kumatym), o co w filmie chodziło ;)

Cytat:
Bart napisał:

Film się zwrócił, ale kokosów z tego nie było. Niezależność finansową poszczególni Pythonowie uzyskali dopiero po rozwiązaniu grupy, dzięki indywidualnym projektom. Podczas tworzeniu "Latającego Cyrku" oraz filmów dbali przede wszystkim o treść i przekaz - pieniądze były sprawą drugorzędną.


Prawdziwi święci naszych czasów, czekam teraz z niecierpliwością na następujęce zwykle w takich przypadkach opowieści o ich męczeństwie - bojach z cenzurą, atakach religijnych fanatyków, walce o "wolność słowa"... I hagiografia gotowa :D


Hagiografie to raczej działka wierzących :] A poza tym: znowu wyśmiewasz... I Ty się czepiasz się Pythonów? :>

Stosując taką retorykę można wszystko spłycić i każdego oczernić. Skąd tyle cynizmu? Napisałem tylko, że celem nakręcenia "Żywotu Briana" nie było zarobienie pieniędzy - celem było zrobienie dobrego filmu, który zarobiłby przy okazji tyle, żeby zwróciła się inwestycja. Nie robię z nich aniołów, ale nie zgodzę się z wizerunkiem ciułaczy zacierających ręce na myśl o wpływach.

Cytat:
Bart napisał:

Nie wiem o co chodzi z "wyśmiewaniem obrazu matki cierpiącej pod krzyżem", bądź łaskaw sprecyzować. :]


Chodzi mi o scenę, w której matka Briana zrzędzi na niego. Rzecz dzieje się na końcu filmu, kiedy Brian jest już na krzyżu, a ona pod krzyżem. Dawno nie oglądałeś czy jak?? :D


Wiem o jaką scenę chodzi, ale nie widzę tam "wyśmiewania matki cierpiącej". To jest matka Briana, nie Jezusa. To jest Brian, nie Jezus.

Uprzedzając odpowiedź w stylu: "taaa, jasne, hehehe" dodam, że to nie są "Kosmiczne jaja", gdzie Lord Hełm jest "śmieszniejszym modelem" Lorda Vadera. Tu nikt nie mruży oka sugerując, że Brian to Jezus. Zdarzają mu się oczywiście rzeczy, które ewidentnie kojarzą się z życiem Jezusa, ale też sam Jezus pojawia się w filmie dwukrotnie (raz osobiście, podczas Kazania Na Górze, a drugi raz jest wspomniany przez byłego trędowatego).
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 15:32, 08 Mar 2006    Temat postu:

Bart napisał:
Najłatwiej zakpić, nie? :]


Jak ktoś się sam podkłada, to najłatwiej.

Kiedy Pythony zaczynają wpadać w mentorski, patetyczny ton, deklamować jakieś manifesty - sami przeistaczają się w tych, z których ponoć mieli się śmiać. Tylko brać i kłuć ten nadęty balon.

Bart napisał:

Film się zwrócił, ale kokosów z tego nie było. Niezależność finansową poszczególni Pythonowie uzyskali dopiero po rozwiązaniu grupy, dzięki indywidualnym projektom. Podczas tworzeniu "Latającego Cyrku" oraz filmów dbali przede wszystkim o treść i przekaz - pieniądze były sprawą drugorzędną.


Prawdziwi święci naszych czasów, czekam teraz z niecierpliwością na następujęce zwykle w takich przypadkach opowieści o ich męczeństwie - bojach z cenzurą, atakach religijnych fanatyków, walce o "wolność słowa"... I hagiografia gotowa :D

Bart napisał:

Nie wiem o co chodzi z "wyśmiewaniem obrazu matki cierpiącej pod krzyżem", bądź łaskaw sprecyzować. :]


Chodzi mi o scenę, w której matka Briana zrzędzi na niego. Rzecz dzieje się na końcu filmu, kiedy Brian jest już na krzyżu, a ona pod krzyżem. Dawno nie oglądałeś czy jak?? :D
Bart
PostWysłany: Śro 15:13, 08 Mar 2006    Temat postu:

Najłatwiej zakpić, nie? :]

Film się zwrócił, ale kokosów z tego nie było. Niezależność finansową poszczególni Pythonowie uzyskali dopiero po rozwiązaniu grupy, dzięki indywidualnym projektom. Podczas tworzeniu "Latającego Cyrku" oraz filmów dbali przede wszystkim o treść i przekaz - pieniądze były sprawą drugorzędną. Dlatego nigdy nie zgodzili sie na przerywanie programu reklamami, dlatego wytoczyli sprawę amerykańskiemu dystrybutorowi, który bez uzgodnienia pociął materiał (Terry Gilliam: "Najbardziej absurdalne było to, że oni nie mogli nas zrozumieć, ponieważ uważali, że robią to wszystko dla naszego dobra, zapewniając nam liczniejszą widownię. Ten cały Bob Shanks nie mógł pojąć, że my wcale nie chcemy mieć tej liczniejszej widowni").

Nie wiem o co chodzi z "wyśmiewaniem obrazu matki cierpiącej pod krzyżem", bądź łaskaw sprecyzować. :]
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 14:47, 08 Mar 2006    Temat postu:

Piękne i podniosłe słowa. Ja się normalnie wzruszyłem. A pochwalili się przy okazji, ile na filmie zarobili?

A ja nadal nie wiem jaki sens miało wyśmianie obrazu cierpiącej matki pod krzyżem - jakich ludzi miało to krytykować i przeciwko czemu miał to być protest :D
Bart
PostWysłany: Śro 12:12, 08 Mar 2006    Temat postu:

Oddajmy na chwilę głos Pythonom:

Terry Jones: Jest to film heretycki, ale nie bluźnierczy. (...) Film nie jest buźnierczy, bo akceptuje historię chrześcijan; w zasadzie nie można go zrozumieć, jeśli nie weźmie się jej pod uwagę. Jest jednak heretycki w tym sensie, że bardzo krytyczny w stosunku do Kościoła - i myślę, że na tym polega cały dowcip: ot mamy Chrystusa, który mówi te wszystkie cudowne rzeczy o życiu w harmonii, pokoju i miłości, po czym przez następne dwa tysiące lat ludzie mordują się wzajemnie z Jego imieniem na ustach, bo nie mogą się dogadać co do tego, jak dokładnie to wszystko powiedział, czy w jakiej kolejności. Cały ten spór: "Sandał!", "A nie, bo but!" jest historią Kościoła opowiedzianą w trzy minuty.

John Cleese: Terry wciąż powtarza, że to herezja, a ja nigdy tego nie rozumiałem, bo herezja to nauczanie czegoś, co różni się od nauki Kościoła, i doprawdy nie wiem, w czym jesteśmy tacy heretyccy. Owszem, nabijamy się w sposób jawny z tego, jak ludzie interpretują religię, ale nie z samej religii, i jedynym celem tej uroczej scenki na początku, kiedy Trzej Mędrcy wchodzą do niewaściwej stajenki, jest stwierdzenie, że Brian nie jest Chrystusem, że po prostu biorą go za Mesjasza omyłkowo. I to jest w "Brianie" najważniejsze. Broniłbym "Żywotu Briana" jako filmu wręcz religijnego.

Michael Palin: W rezultacie pamiętam, że wielkiej satysfakcji dostarczyli mi pewni znani mi osobiście lub ze słyszenia kapłani, którzy mówili: "To jest dokładnie to, co powinniście byli powiedzieć. Wspaniale, że zrobiliście taki film. Muszę go pokazać swoim parafianom". Ksiądz z kościoła w St. John's Wood powiedział: "Pokazałem to ludziom, była dyskusja, poruszyliśmy wiele ważnych problemów, uwielbiamy ten film, jest fantastyczny".

Cytaty z książki "Tako Rzecze Monty Python".
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 0:22, 08 Mar 2006    Temat postu:

Bart napisał:

Ja odebrałem film nie jako drwinę z Jezusa (który notabene w filmie się też pojawia), ale jako krytykę ludzi, którzy na Jego męce chcieli (i chcą) zbić kapitał. Przesłanie filmu brzmi: "Nie potrzebujecie przywódców - możecie myśleć co chcecie". W moich oczach jest to protest przeciwko wykorzystywaniu religii do celów politycznych.


Jasne, tak to sobie tłumacz :D

Maryja - jakże celnie ugodzona ostrzem satyry w filmie - pewno też pojawiła się pod krzyżem w celu akumulacji kapitału?
Bart
PostWysłany: Śro 0:13, 08 Mar 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Rzymscy legioniści jako pierwsi rozpoczęli długą tradycję robienia sobie polewki z męki Jezusa (Mt 27, 27-31), twórcy filmu są więc w pewnym sensie jej kontynuatorami.


Ja odebrałem film nie jako drwinę z Jezusa (który notabene w filmie się też pojawia), ale jako krytykę ludzi, którzy na Jego męce chcieli (i chcą) zbić kapitał. Przesłanie filmu brzmi: "Nie potrzebujecie przywódców - możecie myśleć co chcecie". W moich oczach jest to protest przeciwko wykorzystywaniu religii do celów politycznych.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Wto 23:37, 07 Mar 2006    Temat postu:

Bart napisał:
Pan Gąsienica napisał:
był puszczany np. na języku polskim


WOW! Gdzie to było? :)


Szczecin, Społeczne Liceum Ogólnokształcące :D .

Bart napisał:

Cytat:
MNIE TO NIE ŚMIESZY.


Gust nie podlega dyskusji. Ale bardziej mnie interesuje, czy Cię to w jakiś sposób obraża.


Raczej nie, podchodzę do tego z pokorą i spokojną akceptacją. Rzymscy legioniści jako pierwsi rozpoczęli długą tradycję robienia sobie polewki z męki Jezusa (Mt 27, 27-31), twórcy filmu są więc w pewnym sensie jej kontynuatorami. Walka z nią, obrażanie się to byłoby coś na kształt walki z powodziami, czy trzęsieniami ziemi...

Niech się śmieje kto chce (śmiech to zdrowie), my robimy dalej swoje :D

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group