Autor Wiadomość
Adam Barycki
PostWysłany: Czw 11:47, 27 Lut 2014    Temat postu:

Panie Dyszyński, tu nie ma co się dłużej krygować, rach ciach, wskoczyć do tej zimnej wody, a potem już tylko radować się ciepłem promieni spływających na Pana z mojego szlachetnego serca. Tylko ja mogę Pana uchronić przed mrokami piekła, tylko ja wskażę Panu drogę ku prawdzie wiekuistej.

Adam Barycki
Adam Barycki
PostWysłany: Śro 21:15, 26 Lut 2014    Temat postu:

Panie Dyszyński, z wielką przykrością muszę Pana poinformować, że pomimo wielkiej mojej sympatii dla Pana, niestety, nie mogę się do Pana się odzywać, zabrania mi tego moja marksistowska godność. Śmiertelnie obraził Pan marksizm, a akt takiej potwornej zbrodni domaga się krwawej odpłaty lub szczerych, płynących wprost ze szczerego serca, przeprosin. Musi Pan przyklęknąć na jedno kolano i szczerze mnie przeprosić, a następnie upaść na kolana obydwa i błagać ludzkość o wybaczenie za Pańską ohydną zbrodnię dokonaną na marksizmie. Inaczej nie będę się do Pana odzywał, a tylko ganiał Pana tu po forum z łaknącym krwi toporem.

Adam Barycki
Michał Dyszyński
PostWysłany: Śro 18:12, 26 Lut 2014    Temat postu:

Adam Barycki napisał:
Panie Dyszyński, chamy tego nie wiedzą, bo i na huj im taka wiedza, ale komuniści i owszem. Mężczyzna nigdy nie podaje ręki kobiecie, to kobieta zawsze podaje rękę mężczyźnie, mężczyzna może tylko przyjąć dłoń kobiecą do uścisku lub ucałowania. Mężczyzna może tylko podejść do kobiety, schylić głowę na przywitanie i oczekiwać na wyciągniętą do powitania dłoń kobiety. Jedynie mężczyzna będący już w towarzystwie kobiet i to tylko wtedy, kiedy jest starszy od przybywającego, może pierwszy na powitanie wyciągnąć dłoń do młodszego przybysza itd. Itd. Ale jak już pisałem, chamom ta wiedza nie jest ...

Tak też pisałem - jest taka zasada. Ale z tego wychodzi z kolei to, co opisałem wyżej, to na co się skarżyła wspomniana kobieta (z własnego doświadczenia, a nie z wymyślania). Oto przychodzący do pokoju prezes firmy od drzwi biegnie do drugiego faceta - magazyniera, jedynego mężczyzny w pomieszczeniu, który akurat po coś przyszedł do pokoju opanowanego przez siedzące kobiety - księgowe. Prezes kwituje panie ogólnym "dzień dobry", po czym mija je wszystkie obojętnie (swoje koleżanki z pracy, podwładne oczekujące dość często choćby pamięci, zauważenia, do tego mające po 40. 50 i więcej lat, czyli zasługujące na uwagę z racji na starszeństwo), po czym siarczyście wita się z może 19 letnim chłopakiem z magazynu. Czyżby zasady dobrego wychowania służyły jakiemuś utrwalaniu seksistowskiej dominacji?...
W każdym razie chyba kobietom ta zasada - tak literalnie i wprost stosowana - niekoniecznie się podoba, bo sugeruje, jakoby owe kobiety z zasady miały być ignorowane przy powitaniach.

Myślałem jeszcze o innym rozwiązaniu tej sytuacji, ale nie wiem, czy tu lekarstwo nie byłoby gorsze od choroby... Oto prezes podchodzi do kobiety (której nie podaje pierwszy ręki, bo nie powinien), staje przed nią i chwilkę odczekuje. Jak kobieta poda rękę, to ją uściśnie, jak nie poda, to się odkręca na pięcie idzie do innej kobiety, aby przed nią stanąć i odczekać na decyzję. Przy siedmiu kobietach w pokoju robi się niezły ubaw z tego rytuału. :)
Efektem tego byłoby szybkie pojawienie się różnych pretensji - a to dlaczego ktoś ową rękę wyciągnie, a ktoś inny (komuś innemu) już nie.

Ogólnie, można się cieszyć wyższością swojej znajomości zasad i piętnować (zasadnie, a jakże!) innych za brak wychowania, ale wygląda mi na to, ze owe zasady jakoś specjalnie życiowe, czy ogólnie sympatyczne w stosowaniu nie są.

Ja nie widzę tu dobrego wyjścia z owej delikatnej sytuacji. I chyba problem powitań jest jednym z moich dyskomfortów pracy biurowej, powodem dla którego nie bardzo chcę w ogóle bywać w miejscach, w których trzeba się witać z kobietami.
Adam Barycki
PostWysłany: Czw 8:49, 25 Lip 2013    Temat postu:

Panie Dyszyński, chamy tego nie wiedzą, bo i na huj im taka wiedza, ale komuniści i owszem. Mężczyzna nigdy nie podaje ręki kobiecie, to kobieta zawsze podaje rękę mężczyźnie, mężczyzna może tylko przyjąć dłoń kobiecą do uścisku lub ucałowania. Mężczyzna może tylko podejść do kobiety, schylić głowę na przywitanie i oczekiwać na wyciągniętą do powitania dłoń kobiety. Jedynie mężczyzna będący już w towarzystwie kobiet i to tylko wtedy, kiedy jest starszy od przybywającego, może pierwszy na powitanie wyciągnąć dłoń do młodszego przybysza itd. Itd. Ale jak już pisałem, chamom ta wiedza nie jest potrzebna, to i pisał po próżnicy nie będę.

Adam Barycki
Maciej Pojeb
PostWysłany: Wto 11:29, 23 Lip 2013    Temat postu: Re: Podawanie ręki, czyli (nie)poważny dylemat Michala D

Michał Dyszyński napisał:
Od wielu lat prześladuje mnie pewien problem z zakresu dobrego wychowania savoir vivre i podobnych rzeczy. Sprawa dotyczy banalnej sprawy powitania przez podanie ręki.
Zasada podstawowa jest prosta - ludzie na powitanie podają sobie ręce, po krótkim uściśnięciu procedura powitania może zostać uznana za spełnioną. Problem w tym, że to nie jest takie proste...
Jak zaczniemy czytać podręczniki dobrego wychowania, to zorientujemy się, że owo podawanie rąk nie jest takie oczywiste i automatyczne. Bo:
1. zasady mówią, że mężczyzna nie podaje pierwszy ręki kobiecie (co jest o tyle zrozumiałe, że niektóre kobiety mogą nie chcieć być "macane" przez mężyczne)
2. wyciąga rękę ktoś przychodzący (np. do pokoju), a nie zrywa się na powitanie ktoś siedzący na kanapie
3. to wyższy rangą/stopniem wyciąga pierwszy rękę - to wynika z tego, żeby do przechodzącego prezesa, wizytującego zmianę w fabryce nie zbiegał się wianuszek robotników uznających za niezbędne i grzeczne przywitanie się z przełożonym, a do tego później chwalenie się, że ściskali rękę prezesa.
ale jednocześnie...
4. pierwszeństwo w uszanowaniu, w czynnościach różnych daje się przełożonym
5. niejasna jest sprawa powitania z osobami widzianymi po raz pierwszy - właściwie jak się nie znamy, to nie musimy się witać (podobnie jak nie witamy się z każdym obcym na ulicy), choć ściskamy sobie ręce podczas przedstawiania się (bycia przedstawianym).
6. witanie się z podaniem rąk jest w miarę sensowne w malej grupie, ale z dużą ilością osób robi się niepraktyczne, wręcz idiotyczne - bo trudno sobie wyobrazić, żeby kazdy wital się z każdym członkiem swojej 500 osobowej zmianowej ekipy na taśmie produkcyjnej.
7. alternatywnym zwyczajem uszanowania na powitanie względem kobiet jest pocałowanie ich w rękę. Jednak część kobiet nie lubi tego zwyczaju i wyszarpuje rękę całującemu...
8. mężczyzna kobietom zwyczajowo w czynnościach towarzyskich daje pierwszeństwo.
9. I na koniec ważne: ŚWIADOME NIE PODAWANIE KOMUŚ RĘKI JEST ODCZYTYWANE JAKO TRAKTOWANIE JAKIEJŚ OSOBY JAKO NIEGODNEJ (np. nie podajemy ręki zdrajcom, ludziom, których nie chcemy mieć w swojej kompanii)

Przykłady pokazują różne realne sytuacje i problemy. Oto część z pewna znana mi osoba plci żeńskiej opowiadała kilka razy, jak to głupio się czula, gdy po wejściu do pokoju prezes firmy robił rundkę ściskania rąk 3 mężczyznom - np. kierownikowi, szoferowi i znajomemu kurierowi, omijając skrzętnie wszystkie kobiety siedzące przy swoich biurkach. Tak jak by one były przezroczyste, nie warte uwagi.
Ja sam, wchodząc do pokoju z pracujacymi kobietami (np. 4 osoby) mam bardzo poważny dylemat jak się przywitać - najprościej byłoby obejsć się prostym "dzień dobry", ale może trzeba by jednak podejść i uścisnąć (pocałować) im rękę?...


Teraz weźmy potencjalną realną sytuację. Oto jesteśmy sobie pracownikiem w firmie - np. jakimś tam informatykiem, czyli osobą na w miarę szeregowym stanowisku. Wchodzimy do pokoju, w którym (w różnych miejscach) są następujące osoby:
- inny kolega informatyk
- kolega stażysta
- 3 koleżanki na równorzędnych stanowiskach (np. księgowe, referentki, informatyczka)
- kobieta na stanowisku menedżerskim, ale nie moja przełożona
- mój bezpośredni przełożony
- prezes firmy, który właśnie odwiedził nasze biuro
- gość z zewnątrz, który przyszedł razem z prezesem firmy

Na razie starczy...
Weźmy jeszcze pod uwagę posadowienie osób, czyli potencjalną sytuację, w której wchodzimy do pokoju biurowego, w którym najbliżej wejścia siedzi kolega informatyk, potem jest koleżanka księgowa, potem prezes firmy i gość zewnętrzny, potem znowu koleżanka i kolega stażysta, a potem bezpośredni przełożony. Jak (w jakiej kolejności i z jakimi ewentualnymi gestami - postawami) należałoby się "grzecznie" przywitać?

Wariant pierwszy - minimalistyczny:
witamy się z kolegą, mijamy kobietę, prezesa, kolejne kobiety, witamy ze stażystą i omijamy swojego przełożonego. Bo wszystkie pominięte osoby pierwsze powinny podać nam rękę, jako że to one podejmują decyzję o podaniu tejże ręki. Efekt tak rozumianej grzeczności wychodzi dość humorystycznie, bo trochę to wygląda, jakby nasz witający się informatyk szanował ni uznawał za godne podania ręki w pokoju jedynie swoich bliskich kolegów i stażystę, natomiast ignorował, "gniewał się" na prezesa, kobiety i swojego bezpośredniego przełożonego, a zaproszonego do firmy gościa traktował jako persona non grata.
Wariant maksymalistyczny - olewamy restrykcje nie witania i witamy się ze wszystkimi. Tylko w jakiej kolejności?...
Prezesowi należaloby się pierwszeństwo z racji funkcji, kobietom z racji płci. Jeśli prezesa przywitamy jako pierwszego, to może to wyjść, że jest "najbardziej kobiecy", jeśli po kobietach, to może jako mniej ważnego od nich. Podobny problem jest z przełożonym bezpośrednio. Poza tym idiotycznie i śmiesznie wygląda facet, który gania po pokoju w skomplikowanym slalomie, żeby zrealizować jakiś program kolejności powitań, biegając raz od jednego końca pokoju, potem do drugiego, za każdym razem omijając inne osoby, aby potem wrócić do nich, gdy przyjdzie na nie kolejność.

Warianty pośrednie - jakieś tam.
Facet wita się np. ze WSZYSTKIMI mężczyznami, a kobiety kwituje krótkim "dzień dobry". (+2 warianty na gościa zewnętrznego).
albo
wita się tylko z osobami niższymi i równymi w hierarchii pracowej (+2 warianty na gościa zewnętrznego).
Co wybrać?...
Jak by nie wybrał, to któreś z reguł dobrego wychowania będą pogwałcone - albo kobiety jakby ignorujemy, albo wymuszamy na nich "pomacanie się" z mężczyzną, którego wcale nie muszą lubić
albo przełożonego ignorujemy w składaniu uszanowań, albo zmuszamy do podawania ręki, czego on może nie chce.
Jeśli chodzi o gościa, to albo jest on jedynym, któremu wchodzący nie sklada uszanowania przez podanie ręki, albo wymuszamy na nim przywitanie się kimś, kogo on nie zna i być może nie chce znać, ani podawać mu ręki.
Jeśli staramy się jakoś uwzględnić hierarchię w kolejności powitań (np. kobiety witamy pierwsze), to będziemy musieli często przechodzić kolo tych samych osób ignorując je.
Nie da się tego pogodzić.

Ja osobiście chwilowo nie pracuję w biurze. I przyznam, że bardzo sobie chwalę ten aspekt sprawy, że mam oszczędzony stres, jak tu grzecznie i uprzejmie witać się z ludźmi :)


Centusiu Centum Kentum.
Ja podaję rękę jak mi się uwidzi. Po prostu mam ochotę podać dłoń.
Przykład:
Pracowałem łopatą aż tu widzę jak 18-letnia panna kosi trawniczek z babcią. A ja co?
Podchodzę z tą łopatą, macham sobie nią przekładając z ręki do ręki i sruuuuuuu....
- Przywitać się chciałem. - i podaję dłoń wnuczce.
I sie przywitałem oraz otrzymałem odpowiedx jak wnusia ma na imię. Sam jednak nie podałem swojego imienia, albowiem ja się przywitać przyszedłem a nie zaznajomić z nazwisko-imieniem.
Po czasie, odchodząc przypomniałem sobie

sawuar pisuar wiwre anglosaskie i spytałem wnusi:

- Czy podałem pani swoje imię?
- Nie.
- Maciej.






Nie ważcie słów !
Czujcie zapach kobiety.
Michał Dyszyński
PostWysłany: Wto 11:17, 23 Lip 2013    Temat postu: Podawanie ręki, czyli (nie)poważny dylemat Michala D

Od wielu lat prześladuje mnie pewien problem z zakresu dobrego wychowania savoir vivre i podobnych rzeczy. Sprawa dotyczy banalnej sprawy powitania przez podanie ręki.
Zasada podstawowa jest prosta - ludzie na powitanie podają sobie ręce, po krótkim uściśnięciu procedura powitania może zostać uznana za spełnioną. Problem w tym, że to nie jest takie proste...
Jak zaczniemy czytać podręczniki dobrego wychowania, to zorientujemy się, że owo podawanie rąk nie jest takie oczywiste i automatyczne. Bo:
1. zasady mówią, że mężczyzna nie podaje pierwszy ręki kobiecie (co jest o tyle zrozumiałe, że niektóre kobiety mogą nie chcieć być "macane" przez mężczyznę)
2. wyciąga rękę ktoś przychodzący (np. do pokoju), a nie zrywa się na powitanie ktoś siedzący na kanapie
3. to wyższy rangą/stopniem wyciąga pierwszy rękę - to wynika z tego, żeby do przechodzącego prezesa, wizytującego zmianę w fabryce nie zbiegał się wianuszek robotników uznających za niezbędne i grzeczne przywitanie się z przełożonym, a do tego później chwalenie się, że ściskali rękę prezesa.
ale jednocześnie...
4. pierwszeństwo w uszanowaniu, w czynnościach różnych daje się przełożonym
5. niejasna jest sprawa powitania z osobami widzianymi po raz pierwszy - właściwie jak się nie znamy, to nie musimy się witać (podobnie jak nie witamy się z każdym obcym na ulicy), choć ściskamy sobie ręce podczas przedstawiania się (bycia przedstawianym).
6. witanie się z podaniem rąk jest w miarę sensowne w malej grupie, ale z dużą ilością osób robi się niepraktyczne, wręcz idiotyczne - bo trudno sobie wyobrazić, żeby kazdy wital się z każdym członkiem swojej 500 osobowej zmianowej ekipy na taśmie produkcyjnej.
7. alternatywnym zwyczajem uszanowania na powitanie względem kobiet jest pocałowanie ich w rękę. Jednak część kobiet nie lubi tego zwyczaju i wyszarpuje rękę całującemu...
8. mężczyzna kobietom zwyczajowo w czynnościach towarzyskich daje pierwszeństwo.
9. I na koniec ważne: ŚWIADOME NIE PODAWANIE KOMUŚ RĘKI JEST ODCZYTYWANE JAKO TRAKTOWANIE JAKIEJŚ OSOBY JAKO NIEGODNEJ (np. nie podajemy ręki zdrajcom, ludziom, których nie chcemy mieć w swojej kompanii)

Przykłady pokazują różne realne sytuacje i problemy. Oto część z pewna znana mi osoba plci żeńskiej opowiadała kilka razy, jak to głupio się czula, gdy po wejściu do pokoju prezes firmy robił rundkę ściskania rąk 3 mężczyznom - np. kierownikowi, szoferowi i znajomemu kurierowi, omijając skrzętnie wszystkie kobiety siedzące przy swoich biurkach. Tak jak by one były przezroczyste, nie warte uwagi.
Ja sam, wchodząc do pokoju z pracujacymi kobietami (np. 4 osoby) mam bardzo poważny dylemat jak się przywitać - najprościej byłoby obejsć się prostym "dzień dobry", ale może trzeba by jednak podejść i uścisnąć (pocałować) im rękę?...


Teraz weźmy potencjalną realną sytuację. Oto jesteśmy sobie pracownikiem w firmie - np. jakimś tam informatykiem, czyli osobą na w miarę szeregowym stanowisku. Wchodzimy do pokoju, w którym (w różnych miejscach) są następujące osoby:
- inny kolega informatyk
- kolega stażysta
- 3 koleżanki na równorzędnych stanowiskach (np. księgowe, referentki, informatyczka)
- kobieta na stanowisku menedżerskim, ale nie moja przełożona
- mój bezpośredni przełożony
- prezes firmy, który właśnie odwiedził nasze biuro
- gość z zewnątrz, który przyszedł razem z prezesem firmy

Na razie starczy...
Weźmy jeszcze pod uwagę posadowienie osób, czyli potencjalną sytuację, w której wchodzimy do pokoju biurowego, w którym najbliżej wejścia siedzi kolega informatyk, potem jest koleżanka księgowa, potem prezes firmy i gość zewnętrzny, potem znowu koleżanka i kolega stażysta, a potem bezpośredni przełożony. Jak (w jakiej kolejności i z jakimi ewentualnymi gestami - postawami) należałoby się "grzecznie" przywitać?

Wariant pierwszy - minimalistyczny:
witamy się z kolegą, mijamy kobietę, prezesa, kolejne kobiety, witamy ze stażystą i omijamy swojego przełożonego. Bo wszystkie pominięte osoby pierwsze powinny podać nam rękę, jako że to one podejmują decyzję o podaniu tejże ręki. Efekt tak rozumianej grzeczności wychodzi dość humorystycznie, bo trochę to wygląda, jakby nasz witający się informatyk szanował ni uznawał za godne podania ręki w pokoju jedynie swoich bliskich kolegów i stażystę, natomiast ignorował, "gniewał się" na prezesa, kobiety i swojego bezpośredniego przełożonego, a zaproszonego do firmy gościa traktował jako persona non grata.
Wariant maksymalistyczny - olewamy restrykcje nie witania i witamy się ze wszystkimi. Tylko w jakiej kolejności?...
Prezesowi należaloby się pierwszeństwo z racji funkcji, kobietom z racji płci. Jeśli prezesa przywitamy jako pierwszego, to może to wyjść, że jest "najbardziej kobiecy", jeśli po kobietach, to może jako mniej ważnego od nich. Podobny problem jest z przełożonym bezpośrednio. Poza tym idiotycznie i śmiesznie wygląda facet, który gania po pokoju w skomplikowanym slalomie, żeby zrealizować jakiś program kolejności powitań, biegając raz od jednego końca pokoju, potem do drugiego, za każdym razem omijając inne osoby, aby potem wrócić do nich, gdy przyjdzie na nie kolejność.

Warianty pośrednie - jakieś tam.
Facet wita się np. ze WSZYSTKIMI mężczyznami, a kobiety kwituje krótkim "dzień dobry". (+2 warianty na gościa zewnętrznego).
albo
wita się tylko z osobami niższymi i równymi w hierarchii pracowej (+2 warianty na gościa zewnętrznego).
Co wybrać?...
Jak by nie wybrał, to któreś z reguł dobrego wychowania będą pogwałcone - albo kobiety jakby ignorujemy, albo wymuszamy na nich "pomacanie się" z mężczyzną, którego wcale nie muszą lubić
albo przełożonego ignorujemy w składaniu uszanowań, albo zmuszamy do podawania ręki, czego on może nie chce.
Jeśli chodzi o gościa, to albo jest on jedynym, któremu wchodzący nie sklada uszanowania przez podanie ręki, albo wymuszamy na nim przywitanie się kimś, kogo on nie zna i być może nie chce znać, ani podawać mu ręki.
Jeśli staramy się jakoś uwzględnić hierarchię w kolejności powitań (np. kobiety witamy pierwsze), to będziemy musieli często przechodzić kolo tych samych osób ignorując je.
Nie da się tego pogodzić.

Ja osobiście chwilowo nie pracuję w biurze. I przyznam, że bardzo sobie chwalę ten aspekt sprawy, że mam oszczędzony stres, jak tu grzecznie i uprzejmie witać się z ludźmi :)

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group