Autor Wiadomość
Semele
PostWysłany: Pon 16:56, 07 Sty 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Semele napisał:
Dyskurs napisał:
wujzboj napisał:
Sorry, ale nikt z nas nie jest - jak się domyślam - Bogiem, więc każde z nas INTERPRETUJE te słowa po swojemu.
No tak I w XXI wieku w cywilizowanych spolecznosciach nie palimy za to na stosie :)

Piotr ma aspiracje

Piotr Rokubungi napisał:
If there was a god, the one would be me...


Jest tez towarzyski "Pelican Brief" z podobna aspiracja :)


Słowo Bóg czy istnieje?
Bóg ma definicję w wielu slownikach. Jestem ciekawa ile lat ma Malaavi i co teraz porabia?

Jest jeszcze temat o DNA.....
Z pewnoscia istnieje. Przeciez wiele osob mozi "o moj Boze" I bez znaczenia czy sa "wierzacy" czy nie. Po prostu zwrot "o moj Boze" jest kulturowo zagniezdzony.

Temat DNA to rzeka.


Dyskurs nie pomagasz wyjasniac pojęcia ISTNIEJE.
Dyskurs
PostWysłany: Nie 23:36, 06 Sty 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskurs napisał:
wujzboj napisał:
Sorry, ale nikt z nas nie jest - jak się domyślam - Bogiem, więc każde z nas INTERPRETUJE te słowa po swojemu.
No tak I w XXI wieku w cywilizowanych spolecznosciach nie palimy za to na stosie :)

Piotr ma aspiracje

Piotr Rokubungi napisał:
If there was a god, the one would be me...


Jest tez towarzyski "Pelican Brief" z podobna aspiracja :)


Słowo Bóg czy istnieje?
Bóg ma definicję w wielu slownikach. Jestem ciekawa ile lat ma Malaavi i co teraz porabia?

Jest jeszcze temat o DNA.....
Z pewnoscia istnieje. Przeciez wiele osob mozi "o moj Boze" I bez znaczenia czy sa "wierzacy" czy nie. Po prostu zwrot "o moj Boze" jest kulturowo zagniezdzony.

Temat DNA to rzeka.
Semele
PostWysłany: Nie 22:13, 06 Sty 2019    Temat postu:

http://www.sfinia.fora.pl/blog-semele,108/czy-to-moze-byc-prawda,12361.html
Semele
PostWysłany: Nie 22:11, 06 Sty 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
wujzboj napisał:
Sorry, ale nikt z nas nie jest - jak się domyślam - Bogiem, więc każde z nas INTERPRETUJE te słowa po swojemu.
No tak I w XXI wieku w cywilizowanych spolecznosciach nie palimy za to na stosie :)

Piotr ma aspiracje

Piotr Rokubungi napisał:
If there was a god, the one would be me...


Jest tez towarzyski "Pelican Brief" z podobna aspiracja :)


Słowo Bóg czy istnieje?
Bóg ma definicję w wielu slownikach. Jestem ciekawa ile lat ma Malaavi i co teraz porabia?

Jest jeszcze temat o DNA.....
Dyskurs
PostWysłany: Nie 21:42, 06 Sty 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
Sorry, ale nikt z nas nie jest - jak się domyślam - Bogiem, więc każde z nas INTERPRETUJE te słowa po swojemu.
No tak I w XXI wieku w cywilizowanych spolecznosciach nie palimy za to na stosie :)

Piotr ma aspiracje

Piotr Rokubungi napisał:
If there was a god, the one would be me...


Jest tez towarzyski "Pelican Brief" z podobna aspiracja :)
Semele
PostWysłany: Nie 21:39, 06 Sty 2019    Temat postu:

Spróbuję. Jesli zniknęl to rozladowal się tablet.
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/istnieje,12339.html
wujzboj
PostWysłany: Nie 21:38, 06 Sty 2019    Temat postu:

Wrzucisz link?
Semele
PostWysłany: Nie 21:34, 06 Sty 2019    Temat postu:

Zacznijmy od pojecia ISTNIEJE. co oznacza to słowo. Jest założony temat..
Wypowiedzi juz są tam...
wujzboj
PostWysłany: Nie 21:34, 06 Sty 2019    Temat postu:

Sorry, ale nikt z nas nie jest - jak się domyślam - Bogiem, więc każde z nas INTERPRETUJE te słowa po swojemu.
Dyskurs
PostWysłany: Nie 21:27, 06 Sty 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
Ja jestem to ja jestem. Tak, jak ja jestem :). Tyle, że tutaj Bóg mówi o Sobie jako o Tym, Który Jest. Czyli w efekcie jako właśnie tym JEDYNYM, Który Jest Na Prawdę, W Pełni, Samodzielnie i Nieodwołalnie.
Nie, tutaj osoba znana na tym Forum jako Wuj Zboj (ksywka wujzboj) interpretuje "Ja jestem to Ja jestem" w ten sposob :)

Sorry, ale ten "bunkier" (nie jest moja intencja obrazic) jest alluring czyli intrygujacy jak mityczna Kirke :)

No biases, please/bez uprzedzen prosze, bo naukowca status zobowiazuje, prawda :nie: :wink:
Dyskurs
PostWysłany: Nie 21:23, 06 Sty 2019    Temat postu:

Malawi napisał:
Czy uważasz, że podstawowy "Ja Jestem" ma mózg, układ nerwowy?
W pewnym sensie, bo "Esencja Zycia" przejawia sie przez nieskonczona ilosc form zycia. Polecam zbadac starodruki zydowskie na skroty IHVH I IHVG I skontrastowac je na zawartosc pylku gwiezdnego, ciala czlowieka, ludzkiego DNA, etc.


Tutaj skrot, zeby sie zbytnio nie "nabiegac" mentalnie, bo wowczas I emocjonalnie, uczuciowo I fizycznie sie "biega", mimo, iz nie na biezni :)
https://www.amazon.com/God-Code-Secret-Promise-Future/dp/1401903002/ref=sr_1_2?s=books&ie=UTF8&qid=1546806052&sr=1-2&keywords=The+God+Code
wujzboj
PostWysłany: Nie 21:21, 06 Sty 2019    Temat postu:

Ja jestem to ja jestem. Tak, jak ja jestem :). Tyle, że tutaj Bóg mówi o Sobie jako o Tym, Który Jest. Czyli w efekcie jako właśnie tym JEDYNYM, Który Jest Na Prawdę, W Pełni, Samodzielnie i Nieodwołalnie.
Dyskurs
PostWysłany: Nie 21:17, 06 Sty 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Malawi
Cytat:
Czy uważasz, że podstawowy "Ja Jestem" ma mózg, układ nerwowy?


Co z jego ciałem. Ponoć go ma? Może ciało Boga, zwanego "Ja Jestem" to materia?
"I am that I am/Jestem, że jestem" czyli spacja w Torze z konkretnego powodu to "Esencja Zycia" (termin roboczy) I nie polecam definiowac, bo sie nie da - mozna szacowac ale to prowadzi do myslenia w … nie w skrzynce ale w bunkrze :)
wujzboj
PostWysłany: Nie 21:12, 06 Sty 2019    Temat postu:

Jak powiedział tak zrobił :D

Semele, od czego zaczynamy?
Semele
PostWysłany: Nie 8:25, 06 Sty 2019    Temat postu:

Malawi
Cytat:
Czy uważasz, że podstawowy "Ja Jestem" ma mózg, układ nerwowy?


Co z jego ciałem. Ponoć go ma? Może ciało Boga, zwanego "Ja Jestem" to materia?
Dyskurs
PostWysłany: Nie 2:46, 06 Sty 2019    Temat postu:

wujzboj napisał:
I zajrzy. Jutro wieczorem powinienem być gotowy :D
Tak sobie ladnie piszesz o sobie w trzeciej osobie :wink:
wujzboj
PostWysłany: Sob 22:30, 05 Sty 2019    Temat postu:

I zajrzy. Jutro wieczorem powinienem być gotowy :D
Semele
PostWysłany: Sob 21:46, 05 Sty 2019    Temat postu:

wuj obiecał, ze po Sylwestrze tu zajrzy.
Komandor
PostWysłany: Pon 8:01, 07 Wrz 2015    Temat postu:

O, boże!

Ale pozwolę sobie jednak odpowiedzieć dlaczego bog (Bóg) tyle czekał aż jego kościół zaniecha palenia czarownic?

Albowiem napisano w prawie:

"Nie pozwolisz żyć czarownicy"

Oto słowo Boże. Panu niech niech będą dzięki.

Pytanie powinno więc brzmieć: Dlaczego nie reaguje na to, że pozwalamy im ostatnio żyć?
malaavi
PostWysłany: Sob 10:32, 20 Wrz 2014    Temat postu:

Strasznie manipulujesz w dyskusji, zgadłbym, że jesteś teistą, gdybym nie wiedział.

Temat niniejszy zaczął się od co najmniej trzykrotnego twojego stwierdzenia, że krytykuję cię bezzasadnie nie znając twojej wiary dostatecznie, czyli że nie wiem, o czym piszę.

Każdy z moich zarzutów w toku dyskusji uzyskał potwierdzenie w twoich słowach.

Ja pisałem, że nie rozumiesz, o czym piszesz, ty nazwałeś to rozumieniem funkcjonalnym, co jest tylko zmianą nazwy, bo właśnie to się "rozumie funkcjonalnie" w twoim sensie, czego się nie rozumie (w znaczeniu tego słowa w języku polskim).

Podobnie trafne były dwa zarzuty, które pozwoliłem ci poznać zanim napisałeś o swojej wierze, ot taka moja zabawa pokazać, że jednak wiem, co zostanie napisane, zanim zostanie. Definiujesz bowiem nieznane przez nieznane, a gdy się ciebie dostatecznie przyciśnie o wyjaśnianie kolejnych słownych konstruktów, które znaczenia w języku jak dotąd nie mają, po prostu milczysz i nie odpowiadasz na pytania. Dodatkowo definiując mieszasz terminologię jawnie religijną z terminologią naukową czy tylko filozoficzną. Powoduje to liczne skojarzenia, do których jednak otwarcie się przyznać nie chcesz. Człowiek uczciwy zrezygnowałby z pisania językiem niejednoznaczności, ty natomiast trwasz przy bogach i teizmach udając, że to filozofia, a pojęcia naukowe czy filozoficzne mieszasz ze skojarzeniami magicznymi i najbardziej naiwnym rozumieniem boskości, jakie sobie można wyobrazić. Masz oczywiście prawo do takiego działania, ja tylko z wyprzedzeniem wiedziałem, że będzie to gra skojarzeń w temacie, który budzi twoje emocje, a nie jakaś teoria.
Zarazem czerpiesz z biblii i odrzucasz biblię, zarazem chrześcijaninem się reklamujesz i deklarujesz poglądy mocno z chrześcijaństwem sprzeczne, niby coś "definiujesz" i Kubuś widzi w tym filozofię, ale jednocześnie to tylko myślenie życzeniowe, bo chcesz istnienia jakiegoś bytu ratującego od niesprawiedliwości.

Dałeś mi zatem przykład wiary naiwnej - nic złego. Ale wiarę tę zasłaniasz maską terminologii, udawanych rozumowań, tworzenia kolejnych terminów dla tworzenia dużego systemu zależności terminologicznych, które jednak nie odnoszą się w żadnym miejscu do rzeczywistości znanej. A to już obok uczciwości intelektualnej nie leżało.

Przypomniało mi się, jak nie odpowiedziałeś, co też jest tą miarą osiągnięć intelektualnych. Czekam, aż powiesz, jakie to publikacyjki i punkciki miałeś wtedy na myśli, ale masz możliwość napisać, że coś innego, nie to, że nie mam racji. :) Widzisz, ja nie mam problemów z napisaniem prawdy, bo ja nie ryzykuję wtedy ośmieszenia (por. cytat ze Słonimskiego:
"Zdarzają się kłamstwa twórcze i nawet pożyteczne, ale luksus mówienia prawdy pozwala oddychać powietrzem czystym i upajającym. Nie bez litości więc patrzę na tych wszystkich otłuszczonych, zarosłych brudem, omotanych przez kłamstwa, załgania i fałsze, na tych, którzy już nawet zrozumieć nie są w stanie sportowej radości ludzi wolnych, nie lękających się prawdy.")

Masz pełne prawo wierzyć, że jeśli z jakiejś starej księgi wyjmiesz imię, z własnej głowy kilka postulatów, zobaczysz jakiś byt istniejący, to wszystko to łączy się w "przyczyna istnienia tego, co jest, ma na imię tak jak przeczytałem, zapewnia to czego sobie życzę, a skoro nie wiadomo, o co chodzi, o należy stary tekst po prostu głębiej interpretować". Jak powiedziałem - naiwna wiara zła nie jest. Złego słowa o babci mojej nie powiem, ona wierzy, ale przekłada się to na brak kłamstw, ogromną uczciwość i pokorę.
Ty natomiast ratujesz (!!!) wiarę, bo choć technicznie byłbyś zdolny do zrozumienia, ile w tym drzemie nonsensów, dobudowujesz ratunkowy aparat zasłaniający i naiwność, i przekłamania, i braki definicyjne.

PS. ty powinieneś pisać do mnie "Ty", dużą literą.


Czy oficjalnie przyznajesz, zbóju, że popierasz szowinizm, gwałty, że uważasz ofiary gwałtów za winne gwałtów, przyznajesz, że twoja wiara jest głupia, twoi koledzy są przestępcami, zrobiłeś to forum by szerzyć nienawiść?

Bo póki nie zaczniesz pisać prawdy, to przecież nie ma o czym rozmawiać. Poważnie. Z taką ilością twoich manipulacji to jest wszystko bez sensu. Zacznij pisać prawdę i przestań manipulować, proszę. Naprawdę proszę. Wiem, że teizm ci to utrudnia, ale i tak proszę.

Nie dogadamy się, póki kłamiesz.


----

I jeszcze mały dopisek o sędziowaniu. Rozmawiamy tu o twojej naiwnej wierze. Nie jesteś sędzią wyznaczonym, by stwierdzać, kto ma rację, zwłaszcza - do notorycznego stwierdzania, że ty ją masz. Dałeś mi się poznać jako kłamca, nieustannie manipulujący. Zarzuciłem ci wiele kłamstw, z cytatami, stąd twoja reakcja w dopuszczeniu trollowania mojej osoby, manipulacje, kłamstwa mające na celu ośmieszenie mnie i to wszystko, co człowiek nieetyczny robi w obronie pozorów i swojej wiary. Byłem zaskoczony, że poziom ci tak poleciał, już nie jestem. Zarzuciłeś mi, że kieruję się w ocenie twojej osoby stereotypami, ale w sposób niebagatelny przyczyniasz się do tworzenia negatywnych stereotypów chrześcijan/teistów, rezygnując z wszelkiej znanej nauce uczciwości intelektualnej w imię obronienia własnych przekonań, w imię emocji.

To tylko najgorsza postać religijności, jaka na tym świecie istnieje. Nie sprawisz, że przestanę to zauważać, inaczej niż poważnie uszkadzając mi mózg. Na pewno nie sprawisz tego dorzucając kolejne porcje manipulacji. (One nie zmienią niczego, mniej cię już szanować nie mogę, a więcej, od kłamstw, nie będę. Brnąc w kłamstwa nie zmądrzejesz. Ot, zgodnie z tym co mi mówiono, trzymasz forum, bo chcesz poparcia teistów.)
wujzboj
PostWysłany: Nie 21:10, 07 Wrz 2014    Temat postu:

malaavi napisał:
Piszesz
"Zjawiskiem przyrodzonym (czyli zgodnym z prawami przyrody, jak piorun, wąglik czy ugryzienie przez węża) można - przynajmniej teoretycznie"

Tylko właśnie teoretycznie nie można, bo zjawiska nadprzyrodzone to te niezgodne z oddziaływaniami możliwymi w tym świecie.
wuj napisał:
Twoje rozumowanie oparte jest na nieudowodnionym lemacie "obiekt tego świata oddziałuje jedynie z obiektami tego świata".

Żeby nie ciągnąć błędów w nieskończoność, zatrzymajmy się tutaj i poczekajmy na dowód. Dla zaoszczędzenia czasu, resztę twojego postu przerzuciłem jedynie w poszukiwaniu tego brakującego dowodu. Nie znalazłem, więc darowałem sobie komentowanie. Omówiliśmy sobie już dostatecznie wiele różnych rzeczy, teraz czas, by systematycznie wziąć się do roboty.

Usuń więc ze swojego pierwszego w twym poście rozumowania błąd polegający na dowodzie z założenia lematu. Dopiero gdy błąd swój usuniesz (podając dowód lub cofając zarzut), przejdziemy do kolejnego twojego punktu.


<wycięto sformułowania obraźliwe i kłamstwa>
Hello
PostWysłany: Nie 18:58, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Nie wymagaj Malaavi by Kubuś rozumiał termodynamikę, wystarczy jeśli dożyje zrozumienia implikacji! :)
____________________________________
„Są ludzie i są opowieści. Ludzie wierzą, że nadają kształt opowieściom, ale przeciwna sytuacja jest często bliższa prawdzie.” – A. Moore
malaavi
PostWysłany: Nie 17:29, 07 Wrz 2014    Temat postu:

rafal3006 - mrówki i komety nie są ludźmi, a mają wpływ na ludzi. Nie są ludźmi, ale są z tego świata. Chyba, że teraz przypisujesz wujowi pisanie o świecie w znaczeniu jednej planety. :) Coś widzę, że się teologią cofamy. Choć w sumie teologią zawsze się cofamy, to jakbym powiedział "cofać do tyłu".

---

Gadkę o "Bogu filozofów" wkładamy od razu między bajki, po pierwsze z powodów wymienianych gdzie indziej (-> nonsens sformułowania), po drugie przez nieadekwatność tego, co tu definiujesz, w stosunku do Boga wujowego, o którym tu rozmawiamy. Widzę, że nieczytanie postów to jakaś tutejsza długofalowa strategia polemiczna, najpierw wuj, teraz ty.

---

Nie pisałem o wszystkich sądzących, że wierzą w Boga. Jeszcze nie ze wszystkimi doświadczyłem nieporozumień i jeśli nie zwiększę znacząco tempa - do śmierci nie ze wszystkimi doświadczę.

O poglądach wuja już z wujem rozmawiałem.

Ja sobie pozwolę, rafale, do oszołomstwa żadnego nie przystawać. Ani katolskiego, ani islamskiego, ani komunistycznego, ani kibolskiego, ani pseudologicznego. Żadnego cargo, żadnego udawania prawdy mitem, żadnego udawania nauki czczymi dywagacjami, ot, takie noworoczne postanowienie, a już wrzesień. Dobrze mi idzie.
rafal3006
PostWysłany: Nie 13:03, 07 Wrz 2014    Temat postu:

malaavi napisał:

Wuju, człowiek nauki (może spotkałeś w korytarzu) sprawdziłby poprawność definicji. Jeśli z definicji wynikałaby sprzeczność, to nie bronilibyśmy definicji. Zwrócono ci uwagę słusznie, że to, co oddziałuje, należy do świata, w myśl definicji intuicyjnej, jeśli zaś coś jest poza światem, to nie oddziałuje.
Masz rację twierdząc, że twój pogląd broni się dopiero, gdy zmienić definicję, ale jaki sens ma uznać za "[cały] świat" to, co właśnie z pewnością nie jest całym światem? Zatem trzeba "cały świat" traktować jak nazwę własną, nie zaś generalną.

Malaavi, czy potrafisz myśleć abstrakcyjnie?
Zakładam że tak.
Wyobraź sobie że człowiek zrobotyzował księżyc, wysłał tam roboty wyposażone w funkcję samorozmnażania i samodoskonalenia się. Robot X wie że robot Y jest jego wrogiem bo go zabija i używa jego części do własnej reprodukcji etc.
Pytanie:
Czy człowiek, bóg tego świata ma wpływ na świat robotów na księżycu?

Oczywiście że ma, mimo iż nie jest robotem z księżycowego świata.

Podobnie Bóg, stworzył co stworzył, nasz Wszechświat z prawami matematyczno-fizycznymi tu obowiązującymi … oczywiście z algebrą Kubusia na czele, która tym wszystkim steruje, łącznie z zachowaniem się wszelkich stworzeń żywych.

Oczywistym jest że Bóg, w rozumieniu Kubusia (a wiem że i Wuja) może mieć wpływ deterministyczny w naszym wszechświecie.
Jeśli determinuje wszystko w 100% (czego człowiek nie musi być świadom) to wolna wola człowieka jest picem.
Przykład świata martwego pokazuje jednak że tak nie jest, bo tu obowiązuje ta sama logika matematyczna - algebra Kubusia.
Implikacja w algebrze Kubusia to zawsze w jednej połówce 100% pewność, natomiast w drugiej połówce najzwyklejsze rzucanie monetą.
Odebranie wolnej woli człowiekowi znaczyłoby to samo co likwidacja „rzucania monetą” w świecie martwym, co by oznaczało, że ruch każdego atomu w naszym wszechświecie jest zdeterminowany od minus do plus nieskończoności i jest Bogu znany.

Tu jednak dochodzimy do definicji Boga filozofów (akceptowanej przez Wuja!):
Bóg filozofów to taki Bóg który wie wszystko od minus do plus nieskończoności, ale nie wie skąd to wie.

Oczywiście Bóg filozofów pozbawiony jest wolnej woli - on TOTALNIE nic nie może zmienić w naszym Wszechświecie, którego los jest mu znany od minus do plus nieskończoności.

Wniosek:
Bóg filozofów nie może być stwórcą naszego wszechświata, on tylko i wyłącznie obserwuje film pt. „Nasz wszechświat”

malaavi napisał:

Zabawne było też rozumienie poprzez funkcję. Zabawne mi się - że sobie pozwolę na dygresję - zdarzają z teistami nieporozumienia. Oni mówią więcej niż ja o miłości, ale nie brak miłości we mnie jest powodem. Oni po prostu nazywają miłością to, co ja nazywam lekceważeniem i pogardą, że tak wspomnę miłość do ludzi innych wyznań, miłość do ludzi o innych orientacjach seksualnych, innych poglądach na sprawy społeczne, miłość do dzieci in_vitrowych etc etc, pewnie znasz więcej przykładów katolickiej miłości niż ja.

… ale skąd ta twoja pewność że wszyscy wierzący w Boga tak mówią?
Zapytaj Wuja czy tak mówi? :)

Skrajności są w każdej religii, a tobie malaavi radzę przejść na islam wysadzić się w autobusie pełnym Żydów - nagrodę, w postaci 72 dziewic masz gwarantowaną, nie wierzysz? … przecież możesz to sprawdzić doświadczalnie! :)
malaavi
PostWysłany: Sob 19:28, 06 Wrz 2014    Temat postu:

Wuju, człowiek nauki (może spotkałeś w korytarzu) sprawdziłby poprawność definicji. Jeśli z definicji wynikałaby sprzeczność, to nie bronilibyśmy definicji. Zwrócono ci uwagę słusznie, że to, co oddziałuje, należy do świata, w myśl definicji intuicyjnej, jeśli zaś coś jest poza światem, to nie oddziałuje.
Masz rację twierdząc, że twój pogląd broni się dopiero, gdy zmienić definicję, ale jaki sens ma uznać za "[cały] świat" to, co właśnie z pewnością nie jest całym światem? Zatem trzeba "cały świat" traktować jak nazwę własną, nie zaś generalną.

Ogólnie zaś użycie nazwy własnej własnej wyglądającej jak generalna bywa mylące. Gdybyś zatem nie pozwalał sobie na ekwiwokacje wcześniej, mógłbyś mnie o ekwiwokacji uczyć na tym ślicznym przykładzie.

---

Wracając do sedna, interesowało nas kiedyś dowiedzenie, że słowa "bóg" nie rozumiesz. Mniejsza o zamieszanie z próbami uznania, że Bóg nie jest bogiem, zamieszanie w typie dobrego żartu nazwania kota "pies", niezależnie od tego, czy mówimy o bogu w którymś powyższym rozumieniu czy mówimy o Bogu w myśl definicji, definiujesz nieznane przez nieznane, dokładnie zgodnie z tym, co ci pisałem, gdy raczyłeś twierdzić, że w ogóle w temat nie jestem wprowadzony.

Mimo że wiemy, co to ontologia, co to podstawa, co to iluzjonista, co to władza, co to świat (mniej lub bardziej intuicyjnie), to jednak wcale nie jest takie pewne, że wiesz, czym jest podstawa ontologiczna albo nadnaturalna (w dziwnym rozumieniu naturalności) władza nad światem. Ze słów znanych, zgodnie z przewidywaniem, montujesz nieznaczące frazy, "definiując" następnie jedne przez drugie.

Ja wiem, co to czerwień i co to zdrada, ale o czerwieni zdrady nie mówię. Wiem co to ja, wiem co to podstawowe twierdzenie algebry, wiem co to być, ale nie będę mówił o "podstawowym Ja Jestem".
Podobnie tworzone frazy, wobec niemożności ekstrapolacji znanych znaczeń poza ludzką skalę (jak to jest absolutnie pachnące jabłko, jak to jest czknąć wiecznie?), choć przypominają nazwy generalne, stają się nieznaczącymi nazwami indywidualnymi, dla których postulujesz istnienie desygnatu.

Ot, teologia. Trochę mi nawet przykro, że nie pokazałeś mi czegoś, w czym błędów będę musiał dopiero szukać, może nawet z wysiłkiem.

Zabawne było też rozumienie poprzez funkcję. Zabawne mi się - że sobie pozwolę na dygresję - zdarzają z teistami nieporozumienia. Oni mówią więcej niż ja o miłości, ale nie brak miłości we mnie jest powodem. Oni po prostu nazywają miłością to, co ja nazywam lekceważeniem i pogardą, że tak wspomnę miłość do ludzi innych wyznań, miłość do ludzi o innych orientacjach seksualnych, innych poglądach na sprawy społeczne, miłość do dzieci in_vitrowych etc etc, pewnie znasz więcej przykładów katolickiej miłości niż ja.
Podobnie właśnie mi jakiś osobnik zaspamował w prywatnej wiadomości prawdą. Ja nie mówię tak często "prawda", bo zazwyczaj to, co on prawdą nazwał, ja nazywam kłamstwem, bo to w końcu mijanie się z rzeczywistością i to jeszcze intencjonalne. Oczywiście źle robię, że nazywając to wybieram słowo tak negatywnie nacechowane.
Wracając z dygresji na Ziemię: to, co nazwałeś funkcjonalnym zrozumieniem jest dokładnie tym, co ja - znów nieuprzejmie - nazywam na co dzień niezrozumieniem. Zresztą ja nawet niepełnosprawnych nazywam niepełnosprawnymi, a nie sprawnymi, co, jak słyszałem, oznacza że nie trzymam standardów intelektualnych. Takie forum stworzyłeś. :)

Jeśli postulujesz stworzenie świata, zrozumiałe niby dlatego, że świat jest, a następnie postulujesz istnienie stworzyciela, zrozumiałe niby dlatego, że świat jest, to w rezultacie nie zaprezentowałeś żadnego rozumienia. Fakt, że jest komputer, jest całka Lebesgue'a, nie oznacza, że osoba postulująca cokolwiek na ich temat od razu "funkcjonalnie rozumie", co postuluje. Znów to, co byśmy rozumieli pod generalną nazwą "rozumienie funkcjonalne" mija się z tym, co tym rozumieniem nazywasz. Po polsku sytuację zerowej wiedzy na temat działania komputera nazywamy NIEROZUMIENIEM działania komputera, nawet jeśli się jest przekonanym, że te komputery istnieją. Jeśli się nie rozumie, jak rośnie drzewo, widzi się drzewo i postuluje istnienie stwórcy drzewa, to się NIE ROZUMIE, nie zaś "rozumie funkcjonalnie". Tego typu określenia są wybiegami, które - niestety - moje intelektualne standardy każą odrzucić. Postulujesz wiele istnień, wiele faktów na ich temat, dokładnie zaś wszystko pasuje do zarzutu (który z wyprzedzeniem znałeś, więc tym śmieszniej), że używasz pojęć pozbawionych sensu.

Przy okazji odniosę się do większej liczby nieścisłości i niedociągnięć, ale nie teraz, bo mam trochę spraw ważniejszych niż Bóg czy bóg czy świat, jeśli wiesz (w sensie "wiesz", a nie "nie wiesz" albo "wiesz funkcjonalnie") co mam na myśli.

Poza tym, Wuju, jeśli nie czytasz, to nie przejdziemy dalej. Gdybyśmy czekali na usunięcie błędów, to tkwimy w poście pierwszym, czekamy aż ty usuniesz swoje błędy. Jeśli tego chcesz - możemy czekać. Natomiast władzę i dyrygowanie włóż sobie tam, gdzie masz pieniądze Hello, bo taki z ciebie autorytet, że już wszyscy czekamy na twoje wskazówki, co też należy robić.
http://www.sfinia.fora.pl/blog-malaavi,99/poetycka-czkawka-dyszynskiego,7279.html

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group