Autor Wiadomość
pipokze
PostWysłany: Czw 5:54, 17 Sie 2006    Temat postu:

:D :pidu:
anbo
PostWysłany: Śro 20:11, 16 Sie 2006    Temat postu:

Pipokze,

Twój płacz mnie wzruszył, wypiłem więc piwo (na wszelki wypadek dwa) i piszę.

Nie będę się kłócił, czy pytanie, czy wolno nam się bawić w Boga jest także pytaniem religijnym, czy tylko moralnym. Są istotniejsze sprawy niż szufladkowanie. Nie będę też się kłócił, czy po tym co zostało z książki można mówić, że wątek religijny w filmie nadal jest obecny, bo książki nie znam. Natomiast nadal będę bronił filmu. Może już nie przed zarzutem, że to tylko film o facenie z pistoletem, bo to - jak znowu słusznie zwróciłeś mi uwagę - nie twoja ocena, ale przed "Nie ma takiego pytania w tym filmie, o "zabawę w Boga". Jakiekolwiek jest to pytanie (religijne czy moralne), to ono jest. Uzasadnienie podałem wcześniej, nie ma sensu powtarzać. Wątpię też, by mogła tu pojawić się jakaś nowa argumentacja, więc mając nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowany zarówno faktem, że jednak dałem się namówić na kontynuację rozmowy, jak i tym, co napisałem, żegnam pozdrawiając serdecznie i szczerze, życząc jedynie mniej upierdliwości.

anbo
pipokze
PostWysłany: Śro 6:10, 16 Sie 2006    Temat postu:

anbo napisał:
Wszystko co się w tym filmie dzieje, dzieje się na styku człowiek-sztuczna, świadoma siebie inteligencja przez niego wyprodukowana. Oczywistym więc jest, że "Blade Runner" opowiada o problemach, które wymieniłem.
Się zgadza, że o nich opowiada. Ale nie opowiada o kwestiach religijnych. Ani trochę. Nawet pytanie, którego dopatrujesz się w filmie: "czy wolno nam tak się bawić w Boga?" -- ono faktycznie nie jest religijne, tylko moralne.

anbo napisał:
Jeśli ty widzisz tam tylko faceta biegającego z pistoletem (podejrzewam, ze dlatego, że według ciebie film za mało jest wierny książce), to być może wina lezy po stronie rezysera, ale być może leży po twojej.
Przypisujesz mi poglądy Pana Gąsienicy. Moje oceny aż tak radykalne nie są.

anbo napisał:
więc to już wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia.
Nie bądź taki... :cry: Weź sobie jeszcze jedno piwo i pogadajmy dalej.
wujzboj
PostWysłany: Wto 22:11, 15 Sie 2006    Temat postu:

Jak kto chce gadac o zbawieniu diabla w kawiarni, to jest pewna szansa, ze odpowiedz znajdzie w toalecie.

Jesli chcesz prowadzic powazne rozmowy, to przejdz do wlasciwego dzialu. Tu regulamin obowiazuje w rozluzniony sposob, wiec jesli czyjes dotychczasowe wystapienia nie sugeruja, ze bedzie go przestrzegal sam z siebie, to ten ktos nie powinien miec duzej nadziei na nawiazanie kawiarnianiego dialogu na powazny temat.
Kiwajło
PostWysłany: Wto 21:35, 15 Sie 2006    Temat postu:

Drizzt napisał:
A jaki to ma związek z tematem drogi gościu?


A co wspólnego z tematem "Czy diabeł może być zbawiony?" mają wasze dysputy o filmach?
Chciałem poznać opinie śfiń ale teraz proszę OTO PAPIER TOALETOWY. PRZEPRASZAM ZA POZIOM ALE JEST DOKłADNIE ADEKWATNY DO DYSERTACJI.
Drizzt
PostWysłany: Sob 17:32, 12 Sie 2006    Temat postu:

A jaki to ma związek z tematem drogi gościu?
Gość
PostWysłany: Sob 16:15, 12 Sie 2006    Temat postu:

http://i.wp.pl/a/f/pjpeg/10212/protest.jpg życzę SMACZNEGO!
anbo
PostWysłany: Sob 13:02, 12 Sie 2006    Temat postu:

Pipokze,

Wszystko co się w tym filmie dzieje, dzieje się na styku człowiek-sztuczna, świadoma siebie inteligencja przez niego wyprodukowana. Oczywistym więc jest, że "Blade Runner" opowiada o problemach, które wymieniłem. Opowiada nie jak film dokumentalny, nie jak wykład filozoficzny i pewnie nie jak książka, według której został zrobiony, ale opowiada. Jeśli ty widzisz tam tylko faceta biegającego z pistoletem (podejrzewam, ze dlatego, że według ciebie film za mało jest wierny książce), to być może wina lezy po stronie rezysera, ale być może leży po twojej. Temat nie jest wart tego, bym ci tu coś przykładami z filmu udowadniał, szkoda też czasu na udowadnianie, ze twoja analogia z "Panem Wołodyjowskim" jest chybiona, więc to już wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia. Tym bardziej, ze być może jest to kwestia subiektywnej oceny.

anbo
pipokze
PostWysłany: Pią 19:44, 11 Sie 2006    Temat postu:

Anbo! Pozostaję przy swojej opinii: ten film nie implikuje takich pytań, książka też nie. Co najwyżej niektórzy odbiorcy zastanawiając się nad nimi dochodzą w końcu do takich rozważańi. Ale na tej samej zasadzie mogę powiedzieć, że "Pan Wołodyjowski" ma wątki filozoficzne, bo skłania do zadumy nad sensem ludzkiego istnienia... ;P
Powieść Ph. Dicka nadal polecam, choćby dla porównania z filmem R. Scotta :D
anbo
PostWysłany: Pią 16:44, 11 Sie 2006    Temat postu:

Pipokze,

Pytanie nie musi być zadane wprost. Samo opowiadanie konkretnej historii rodzi pytania; powiedziałbym nawet, że jest zadawaniem pytań, czasami też udzielaniem odpowiedzi.

anbo
Gość
PostWysłany: Pią 13:29, 11 Sie 2006    Temat postu:

Początki korporacji produkującej androidy (Hmmm... Rosen-coś-tam? Nie pamiętam) także Dick opisał, ale jakoś tak pół żartem, pół serio (znowu dziury w pamięci, ale to się chyba nazywało "Możemy Cię zbudować").

Nie polecam jednak czytania przed powieścią :)

Pozdrawiam
Pan Gąsienica
pipokze
PostWysłany: Pią 7:02, 11 Sie 2006    Temat postu:

anbo napisał:
Filmu bronił będę zdecydowanie. Może dlatego, że książki nie czytałem.
http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=114
Cena detaliczna: 15,90 zł (plus wysyłka)
:-)

anbo napisał:
Głównym tematem jest chyba problem (a właściwie problemy) ze sztuczną inteligencją świadomą siebie. Pytanie o to, czy możemy bawić się w Boga i o odpowiedzialnośc za to wobec problemów, jakie się muszą pojawić. Jest wątek religijny? Jest.
Nie ma takiego pytania w tym filmie, o "zabawę w Boga", w powieści też nie. To Ty je sobie postawiłeś, na własną rękę. Bo film nie stawia sprawy w ten sposób, nie ma w nim żadnych odniesień do religii. Myślę, że celowo. W powieści natomiast przeciwnie, występuje merceryzm, rodzaj religii bazującej na empatii, żeby nie zdradzać za dużo... (Początki merceryzmu Dick opisał we wcześniejszym o kilka lat od "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" opowiadaniu "Mała czarna skrzynka"; polecam przeczytanie przed powieścią).
Pan Gąsienica
PostWysłany: Pią 6:55, 11 Sie 2006    Temat postu:

Ja też uwielbiam happy endy.
Gość
PostWysłany: Pią 6:42, 11 Sie 2006    Temat postu:

A mi się podobał film " Czterej jeźdźcy Apokalipsy", gdzie Apophis, egipski bóg ciemności i chaosu, przynosi Ziemi zagładę.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Czw 20:44, 10 Sie 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
Z tą "całą" to bym nie przesadzał :)


Zgoda.

anbo napisał:
I to jest chyba klucz do rozwiązania sporu. Może tak: zła adaptacja, dobry film?


Mogę się podpisać, w swoim gatunku film był na pewno "dobry" :D
anbo
PostWysłany: Czw 17:55, 10 Sie 2006    Temat postu:

Filmu bronił będę zdecydowanie. Może dlatego, że książki nie czytałem. Nie uważam, by film musiał być wizualną kopią książki. Nie uważam też, by film musiał być dobrą adaptacją, by był dobrym filmem. I to jest chyba klucz do rozwiązania sporu. Może tak: zła adaptacja, dobry film? (Nie twierdzę, że zła adaptacja; nie znam ksiązki, nie wypowiadam się w tej kwestii.)
Głównym tematem jest chyba problem (a właściwie problemy) ze sztuczną inteligencją świadomą siebie. Pytanie o to, czy możemy bawić się w Boga i o odpowiedzialnośc za to wobec problemów, jakie się muszą pojawić. Jest wątek religijny? Jest. Są ważne pytania? Są. Dla mnie to nie tylko film o facecie z pistoletem.

anbo
pipokze
PostWysłany: Czw 12:33, 10 Sie 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
pipokze napisał:
A propos Śfini: w "Łowcy Androidów" wychlastali całkowicie wątek religii.
Dokładnie, tego także nie mogę im darować. Religijny wątek w powieści odgrywał bardzo ważną rolę (tak samo jak w całej twórczości Dicka)
Z tą "całą" to bym nie przesadzał :)
Są powieści Dicka z wątkami religijnymi i są bez. Myślę, że głównym, obsesyjnym motywem jego twórczości jest jednak: "nie jest tak, jak się wydaje". Wątki religijne, owszem, pojawiają się, albo nawet w niektórych utworach dominują, ale są sztandarowe powieści Dicka, gdzie ich nie ma wcale, choćby "Ubik", albo "Człowiek z Wysokiego Zamku", by wymienić pierwsze z brzegu.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Czw 7:23, 10 Sie 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
A propos Śfini: w "Łowcy Androidów" wychlastali całkowicie wątek religii.


Dokładnie, tego także nie mogę im darować. Religijny wątek w powieści odgrywał bardzo ważną rolę (tak samo jak w całej twórczości Dicka), był jednym z tropów do zastanowienia się nad pytaniami w niej zawartymi...

A film? Jakie stawia pytania? Jak próbuje na nie odpowiedzieć? Ja w nim widziałem tylko faceta, co ganiał z pistoletem za innymi facetami i się strzelał, po drodze spotykając miłość swego życia (długie i nudne sceny walk, strzelanin, bijatyk itp.) i po wielu niebezpiecznych przygodach odnajdującego Krainę W Której Będzie Żył Długo I Szczęśliwie.
pipokze
PostWysłany: Czw 6:42, 10 Sie 2006    Temat postu:

Anonymous napisał:
W "Blade Runner" wiele rzeczy zasługuje na uwagę, a jedną z nich jest genialna muzyka Vangelisa.
Muzyka i scenografia. Scenariusz to niesamowicie wykastrowana i wykoślawiona powieść Dicka, "na motywach" jest najłagodniejszym określeniem tego, co zrobili. A propos Śfini: w "Łowcy Androidów" wychlastali całkowicie wątek religii.
Bart
PostWysłany: Śro 19:52, 09 Sie 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
"Czy androidy..." to moja ulubiona książka Dicka (autor chyba nie doczekał się ekranizacji, ale ciężko odchorował scenariusz), ale "Przez ciemne zwierciadło" też jest super (jeżeli to ta co myślę - tzn. o policjancie pracującym pod przykryciem wśród narkomanów, który zaczyna w pewnym momencie śledzić samego siebie).


Zgadza się.

Cytat:
Czyli już sobie ostrzę zęby, ale jeżeli ma wyjść to samo co zawsze z ekranizacjami, to będę niepocieszony :(


Ja ufam Linklaterowi. Zwłaszcza po "Waking Life".

Cytat:
"Blade Runner" ma dwa zakończenia, jedno z obleśnym cukierkowatym happy endem (miłość robocio - ludzka zwycięża pomimo wszystko), a drugie tzw. "reżyserskie", oglądałeś może to drugie?


Nie oglądałem. Czytałem natomiast, że w wersji reżyserskiej kluczowa jest jedna, pozornie drobna zmiana, która powoduje jednakowoż, iż cały film odbiera się zupełnie inaczej. Polecam artykuł w KMF: http://www.film.org.pl/prace/blade_runner/7_wersja_rezyserska.html (uwaga - spoilery!).

Cytat:
Co to jest "Waking Life"? Jak to przetłumaczyli na polski?


Nie ukazało się to w Polsce, o ile mi wiadomo. Ciężko zgrabnie to przełożyć. Obstawiałbym "Życie na jawie". Więcej kiedyś napisałem tu: http://www.forum.ateista.pl/viewtopic.php?t=755
Dionizy
PostWysłany: Śro 19:31, 09 Sie 2006    Temat postu:

I znów Polacy przegrali w piłkę nożną (Legia: Szachtar) 1:0
Czy to zasługa Diabła? Czy Diabeł może być zbawiony? Czy diabeł zasługuje na miłość?
Gość
PostWysłany: Śro 19:13, 09 Sie 2006    Temat postu:

Uwaga,

W "Blade Runner" wiele rzeczy zasługuje na uwagę, a jedną z nich jest genialna muzyka Vangelisa. W tej muzyce wiele rzeczy zasługuje na uwagę, a jedną z nich jest to, że jest wersja autorska (Vangelisa) i wersja Iana Underwooda, co zasługuje na uwagę także z tego powodu, że ten muzyk grał u Franka Zappy.

(Na uwagę zasługuje fakt, że "Blade Runner" został wykorzystany do wspomnienia o Zappie ;).)

anbo
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 19:06, 09 Sie 2006    Temat postu:

"Czy androidy..." to moja ulubiona książka Dicka (autor chyba nie doczekał się ekranizacji, ale ciężko odchorował scenariusz), ale "Przez ciemne zwierciadło" też jest super (jeżeli to ta co myślę - tzn. o policjancie pracującym pod przykryciem wśród narkomanów, który zaczyna w pewnym momencie śledzić samego siebie). Czyli już sobie ostrzę zęby, ale jeżeli ma wyjść to samo co zawsze z ekranizacjami, to będę niepocieszony :(

"Blade Runner" ma dwa zakończenia, jedno z obleśnym cukierkowatym happy endem (miłość robocio - ludzka zwycięża pomimo wszystko), a drugie tzw. "reżyserskie", oglądałeś może to drugie?

Co to jest "Waking Life"? Jak to przetłumaczyli na polski?
Bart
PostWysłany: Śro 18:52, 09 Sie 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Czytał ktoś "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" Philipa Dicka??? (na podstawie książki nakręcono - moim i Dicka zdaniem - strasznie skopany i głośny film pod tytułem "Blade Runner")


Czytałem i oglądałem. Oglądałem dłuuugo po przeczytaniu i w zasadzie podszedłem do filmu bardziej jak do oryginalnego dzieła, niż jak do adaptacji. Podobał mi się, fajny klimat.

BTW: Niedługo wchodzi film Linklatera oparty na powieści "Przez ciemne zwierciadło". Jak twierdzą dzieci pisarza, będzie to pierwsza w pełni udana ekranizacja dzieła Dicka. Ja dodam, że film został zrealizowany podobną metodą, co "Waking Life" z 2001 roku.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Śro 18:34, 09 Sie 2006    Temat postu:

Czytał ktoś "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" Philipa Dicka??? (na podstawie książki nakręcono - moim i Dicka zdaniem - strasznie skopany i głośny film pod tytułem "Blade Runner")

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group