Autor Wiadomość
Prosiak
PostWysłany: Czw 2:52, 31 Mar 2016    Temat postu:

Oto światopogląd, który Prosiakowi się domyka w swoim niedomknięciu:

Metapoziom (core):
1. Jest doświadczenie - oznacza to, że istnieje świadomość odczuwalna
1. Jest treść doświadczenia
1. Nic poza tym nie wiadomo

Metapoziom (dla treści doświadczenia):
1. Logika
2. Prawo przyczynowości
3. Uczucia (wraz z poczuciem sensu)
4. Moralność

Wątpliwości: prawo przyczynowości w obserwowalnym świecie bardzo często bywa zaburzone brakiem znajomości prawdziwego doświadczenia - widzimy tylko swoją interpretację. Często nie wiemy co jest skutkiem, a co przyczyną i obserwujemy tylko korelacje między dwoma zjawiskami.

Człowiek powstał, bo się urodził. Jest biologiczną istotą (zwierzęciem), które ma też charakterystyczną właściwość - stan mentalny, osobowość, samoświadomość, zdolność do obserwacji prawa przyczynowości, posługiwania się logiką. I tu odchodzimy całkowicie od TREŚCI DOŚWIADCZENIA ŚWIADOMOŚCI ODCZUWALNEJ, na której jest skupiony personalista. Personalizm to już założenie późniejsze, więc teraz od niego abstrahujemy i zostaje rejestracja ciągłości stanu mentalnego. Są geny i wydarzenia, którym te geny zostają poddane. Działają tu mechanizmy. Jest przyczyna i jest skutek, ale ten proces de facto działa na nieobserwowalnym poziomie. Widzimy efekt. Tak samo doświadczamy efektu pracy swojego mózgu. Mózg jednak wewnętrznie działa z poczuciem czasu rzeczywistego i z włączonym trybem "ja". Jednostka odczuwa więc, że ona obserwuje, ona doświadcza, ona coś wymyśla, ona coś robi, ona jest w centrum - egocentryzm. Mózg działający w trybie egocentryzmu tak konwertuje rzeczywistość. I to taki autopilot - są popędy i jest realizacja i budowanie racjonalizacji do tego. Powstaje z tego system wartości i ideologia indywidualny dla popędów jednostki. Popędem jest też altruizm i chęć zrozumienia innych, empatia. Mechanizm spójności włącza to w tryb "dobrego ja". Jest tam też tryb superego - krytyczny rodzic mówiący co wolno, a czego nie i to jest zbiorem różnych memów i emocji. To wszystko jest niespójne, więc mózg żeby przetrwać potrzebuje mechanizmu, który to zespala i podejmuje decyzje. Interpretator rzeczywistości w lewej półkuli najprawdopodobniej odpowiada za taką spójność. Podobnie dzieje się kiedy człowiekowi wydaje się, że doświadcza w czasie rzeczywistym bodźców, które w rzeczywistości dotarły do mózgu w innym momencie. Mózg łączy np uderzenie szklanki o podłogę z dźwiękiem jaki wtedy powstaje. Abyśmy mogli doświadczać mózg musi zarejestrować kilka chwil i porównać je do siebie abyśmy mogli czuć, że żyjemy. Musi więc powstać iluzja przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. https://www.youtube.com/watch?v=K4vyRvMASPU&feature=youtu.be

Prawa i lewa półkula po przecięciu spoidła wielkiego to jakby osobne osoby. https://www.naukaireligia.pl/religijne-mozgi-dlaczego-ludzie-wierza-25333

Posługujemy się słowami, a słowa odnoszą się do tego co się dzieje. Tu też mózg tworzy spójność, często niepotrzebnie.

Wyjście z trybu autopilota oznacza niespójność.

I tu tworzy się jasny punkt widzenia, zgodny z obserwacjami metodą naukową. Jest świat i akurat tutaj rozwinęło się życie świadome swojego istnienia. Jednak żebyśmy powstali musiało dojść do losowych mutacji genów, więc mamy w sobie także niekorzystne cechy. Niektórzy ludzie nie mają rejonów mózgu odpowiedzialnych za moralność (niektórzy genetycznie, niektórzy z wychowania). Warunki świata są dla nas niekorzystne, a nasze organizmy walczą o życie tutaj. Do tego niekorzystne są rozwiązania społeczne i myślenie większości ludzi. Nie rozgryźliśmy wszystkich mechanizmów, a rozgryzienie ich paradoksalnie mogłoby wprowadzić więcej komplikacji (brak problemów też byłby problemem dla naszych mózgów). Świat jest generalnie bezduszny, zły, ale są też jego dobre odcienie. Człowiek ma naturalne i nabyte potrzeby i dąży do ich realizacji. Moralność służy temu żeby potrzeby ludzi nie wchodziły sobie za bardzo w konflikt. Ze względów społecznych i logicznych ludzie muszą mieć równe prawa - 1. wolność 2. ograniczeniem wolności jest wolność innych 3. muszą istnieć kryteria podziału między 1 i 2, ale te zawsze obarczone są wieloma błędami i o to się rozbijają dyskusje między ludźmi mającymi inne podejście do moralności i wolności, ogólnie dobra. Realizacja popędów w zgodzie z moralnością i względnym bezpieczeństwem daje spełnienie, wtedy jest mowa o sensie z pkt widzenia jednostki, choć np dla psychopaty sens jest inny.

Jestem przeciwny próbom obiektywizowania i absolutyzacji sensu, moralności, wolnej woli, personalizmu, piękna i dobra. Jestem przeciwnikiem stwierdzeń "wierzę, że w sensie absolutnym jest tak jak ja wierzę".

I tu zamiast wiary powstaje własna opinia*. Wtedy można zacząć normalną dyskusję, ale już nie jest to wtedy dyskusja z teistą jako takim. Bo wtedy trzeba odłożyć na bok teizm i bajki racjonalizujące wiarę. Wtedy można porozmawiać np o moralności, sensie itd. Jeśli ktoś nie jest w stanie mówić o tym w oderwaniu od Boga to dla mnie to świadczy o tym, że taka osoba nie ma własnego sensu i po to jej Bóg, a wtedy Bóg jest tylko taką protezą mentalną w miejsce prawdziwego życia. Bo to de facto strach przed życiem i myślenie o śmierci.

*od tego momentu była już moja opinia, a to co napisałem wcześniej to prawda z ludzkiego punktu widzenia na temat metapoziomu.

Wracając do faktów - logika sama w sobie tworzy błędne koło i nie prowadzi do sensu. Każde pojęcie obserwowane z metapoziomu tworzy błędne koło. Przyczynowość tworzy błędne koło. Nieumocowane nigdzie uczucia też tworzą błędne koło. O moralności to już nawet nie wspominam, a mentalne pojęcie sensu jest oksymoronem, bo sens to uczucie, a uczucia nie są logiczne. Tzn są jeśli patrzymy na nie przez pryzmat ewolucji i budowy mózgu.
Prosiak
PostWysłany: Czw 1:30, 31 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest jakiś wspólny sens (np bliżej nie sprecyzowana ideą "racjonalności" rozumiana jako chronienie swoich myśli przed plagą "zabobonu" i wmawianie sobie, że da się rzeczywistość wstawić w ramy jakiejś pewnej "wiedzy")


Idea racjonalności nie jest żadnym sensem. Racjonalista potrzebuje racjonalizmu żeby obronić swój sens przed atakiem teistów wmawiających, że mają mieć inny sens i inną moralność. Racjonalizm to system immunologiczny, a nie miejsce idei.

Michał Dyszyński napisał:
Wynika z tego sztywna moralność oparta na szybkich ocenach twierdzeń pod kątem ich zaliczenia jako "zabobon", albo "toksyczna religia" (np moralność ateistyczna)


Wg mnie wymysł na siłę. Ocena czegoś jako zabobonu to nie moralność, a nazwanie religii toksycznej częściowo wynika z moralności, a częściowo ze zwykłej obserwacji przyczyn i skutków.

Nie istnieje moralność ateistyczna, ponieważ ateizm jest tylko odrzuceniem teizmu. Moralność wynikającą z teizmu można obalić osobno.

Michał Dyszyński napisał:
Wynika z tego zbiór wyjaśnień pseudologicznych opartych o wyszukiwanie w świecie twierdzeń wyglądających na bardziej religijno - zabobonne i tych "racjonalnych", czyli walczących z religią i pielęgnowanie utopii dostępu do absolutnie pewnych faktów i pewnej wiedzy o rzeczywistości, którą da się jednoznacznie przeciwstawić światopoglądowi zabobonnemu.


Nikt tego nie wyszukuje, tylko teiści sami stawiają tezy i są kontrowani, a potem obrażają się na ateistów o to, że sami nie mają racji, ani samoświadomości potrzebnej żeby to sobie przyznać.

Poza tym już obalałem twierdzenia o rzekomym dostępie ateistów do wiedzy absolutnej. To teista odwołuje się do memu prawdy absolutnej, a ateiści ograniczają się do stwierdzenia, że nic nam na ten temat nie wiadomo, nie można tego zweryfikować. A to co wiemy nie nadaje się do zestawienia z zabobonnym myśleniem, choć w przypadku Biblii zabobony mieszają się czasami z mądrymi rzeczami (choć nie na dzisiejsze czasy).

Michał Dyszyński napisał:
Wynikają z tego emocje poczucia bycia bardziej "racjonalnym", "zgodnym z nauką", nie ulegającym zabobonom, a przez to lepszym, bardziej kompetentnym.


Nie.

A już na pewno nie w moim przypadku, bo nie ma żadnego mnie, więc nie jestem bardziej ani mniej racjonalny itd. Mogę myśleć i zachowywać się bardziej lub mniej racjonalnie wg jakiejś oceny, mojej lub cudzej.

Nie będę się wypowiadał za kolegów ateistów, ale moim celem dyskusji jest konfrontacja twierdzeń z innymi twierdzeniami i próba znalezienia czegoś sensownego w ideologiach, które wyznają ludzie.

Szczerze mówiąc mogę się przyznać, że mam problem z kilkoma rzeczami i to w zasadzie ciągnie się już od dzieciństwa. Przy okazji dowiesz się jaki jest problem w dyskusji ze mną :)

Problem mój polega na pewnego rodzaju niezrozumieniu, które dotyczy tego, że chyba najtrafniejszym opisem jest stwierdzenie, że poglądy mi się nie domykają w coś co do czego mógłbym być przekonany. No i sprawdzam tych ludzi z ugruntowanymi poglądami, szukam czynnika mogącego dać możliwość znalezienia czegoś stałego, a w trakcie rozmowy okazuje się, że nie dyskutuję na logikę, tylko rozmawiam z treścią emocjonalną ludzkich umysłów, a logika służy im do racjonalizacji swoich poglądów.

Wg mnie to jest tak, że ludzie racjonalizują sobie wiele rzeczy, a u mnie ten mechanizm nie działa jak "trzeba". I tutaj tak: gdybym był lewopółkulowcem kierowałbym się głównie logicznymi przemyśleniami, a emocje byłyby gdzieś oddalone i podporządkowywałyby się logice. Logika też byłaby przez to prostsza. Gdybym był prawopółkulowcem, to kierowałbym się bardziej emocjami i racjonalizacjami, więc nie byłoby takiego problemu z tym, że logicznie wtedy coś nie gra i mentalne modele się nie domykają. A u mnie jest mnogość domkniętych modeli, potencjalnych wyjaśnień i wyborów z konsekwencjami, ocenami moralnymi itd. Myślenie bezosobowe, bez uczuć przenosi na metapoziom myślenia. Z tego poziomu myśli są logiczne, spójne, są wycinki rzeczywistości i ich mechanizmy, jest mnogość mentalnych modeli i mnogość systemów moralnych. Tu emocje całkowicie znikają, świat przez pryzmat tego trybu wygląda jak program komputerowy (świat) i my jako boty na serwerze + osobno wyabstrahowany fakt doświadczania. Na tym poziomie wszystko jest wyabstrahowane i rozebrane na czynniki pierwsze. I są uczucia, które mają potrzebę dostosowania się do tej logiki, ale są czymś osobnym. I tu już jest perspektywa "ja". I tworzy to całkowity konflikt i chaos przy próbie połączenia wszystkiego przez pryzmat jakiejkolwiek idei. Uczucia potrzebują autonomii, a jednocześnie logika zwraca się przeciwko uczuciom jeśli nie są takie jak powinny, ale to co powinno być kiedyś może się jutro okazać czymś odwrotnym.

Kiedy ktoś coś twierdzi, to patrzę na stwierdzenie i argumenty rozmówcy, które za tym stoją. Mamy schemat:

Janusz stwierdza X.
Prosiak pyta dlaczego X.
Janusz mówi, że X, ponieważ Y i Z
Prosiak daje kontrprzykłady do X i Z lub podważa ich wiarygodność.
Janusz wyciąga J i K, na co Prosiak kontruje J i K itd.
I z kontr Prosiaka wynika światopogląd oparty na zaprzeczeniu. Ale są pewne rzeczy, które Prosiak uznać musi. Jednak nie wierzy on w nic.
Gość
PostWysłany: Śro 7:15, 30 Mar 2016    Temat postu:

... tylko dla siebie
Gość
PostWysłany: Śro 7:01, 30 Mar 2016    Temat postu:

Po rozmnożeniu się przez zarazki ludzie słabi umierają.
Gość
PostWysłany: Wto 19:09, 29 Mar 2016    Temat postu:

i "co nie zabije, to wzmocni", a niekiedy, jeśli nawet, to uczyni nieśmiertelnym; tłumoku ;)
i tak wszystko marność :)
Janek 5 lat
PostWysłany: Wto 16:03, 29 Mar 2016    Temat postu:

Ludzie słabi rozmnażają się przez zarazki.
Michał Dyszyński
PostWysłany: Wto 12:11, 29 Mar 2016    Temat postu: Re: Pojebana zaraza

Prosiak napisał:
Ludzie słabi tworzą sobie sztywny światopogląd, który ma być dla nich taką tarczą przed wewnętrznym zranieniem. Taki światopogląd ma jeden schemat:
Jest jakiś wspólny sens (np Bóg)
Wynika z tego sztywna moralność oparta na rozszczepieniu (np moralność chrześcijańska)
Wynika z tego zbiór wyjaśnień pseudologicznych opartych o pseudoprzyczynowość lub prawdziwą przyczynowość wyjętą z kontekstu
Wynikają z tego emocje i jest "ja" przywiązane do tej idei i oceniające się przez jej pryzmat (próżność ego).

I do tego schematu pasuje więcej rzeczy, np wegetarianizm, moda na jakieś siłki i fitnessy, moda na czytanie książek, moda na imprezowanie, moda na jakąś muzykę, kibicowanie drużynie piłkarskiej, moda na coaching, psychologia, idea gospodarcza itd. Tu można wstawić dosłownie WSZYSTKO.


Moja odmiana tego tekstu (kursywą zostawiłem stwierdzenia, z którymi byłbym w stanie się zgodzić i je pozostawiam bez zmian):

Ludzie słabi tworzą sobie sztywny światopogląd, który ma być dla nich taką tarczą przed wewnętrznym zranieniem. Taki światopogląd ma jeden schemat:
Jest jakiś wspólny sens (np bliżej nie sprecyzowana ideą "racjonalności" rozumiana jako chronienie swoich myśli przed plagą "zabobonu" i wmawianie sobie, że da się rzeczywistość wstawić w ramy jakiejś pewnej "wiedzy")
Wynika z tego sztywna moralność oparta na szybkich ocenach twierdzeń pod kątem ich zaliczenia jako "zabobon", albo "toksyczna religia" (np moralność ateistyczna)
Wynika z tego zbiór wyjaśnień pseudologicznych opartych o wyszukiwanie w świecie twierdzeń wyglądających na bardziej religijno - zabobonne i tych "racjonalnych", czyli walczących z religią i pielęgnowanie utopii dostępu do absolutnie pewnych faktów i pewnej wiedzy o rzeczywistości, którą da się jednoznacznie przeciwstawić światopoglądowi zabobonnemu.
Wynikają z tego emocje poczucia bycia bardziej "racjonalnym", "zgodnym z nauką", nie ulegającym zabobonom, a przez to lepszym, bardziej kompetentnym.

I do tego schematu pasuje więcej rzeczy, np wegetarianizm, moda na jakieś siłki i fitnessy, moda na czytanie książek, moda na imprezowanie, moda na jakąś muzykę, kibicowanie drużynie piłkarskiej, moda na coaching, psychologia, idea gospodarcza itd. Tu można wstawić dosłownie WSZYSTKO.
Prosiak
PostWysłany: Pon 20:02, 28 Mar 2016    Temat postu:

No tak, lepiej gdyby Twoje zdanie było ostatnie, a jak nie jest to się obrażasz jak przedszkolak i stosujesz projekcję. Kiepsko, mógłbyś się bardziej wysilić :)

Np podać jakiś argument.
lucek
PostWysłany: Pon 20:00, 28 Mar 2016    Temat postu:

... nudny jesteś z tą swoją mentalnością przekomarzającego się przedszkolaka, tak upośledzony nie byłem nigdy :mrgreen:
Prosiak
PostWysłany: Pon 19:33, 28 Mar 2016    Temat postu:

Jeśli ktoś zna z doświadczenia, to jest mądry i nie pisze takich głupot jak gość :D
lucek
PostWysłany: Pon 19:31, 28 Mar 2016    Temat postu:

Cytat:
i nawet nie są zdolni żeby zrozumieć jakąś głębszą myśl


... niektórzy, znają takie myślenie z doświadczenia ... i nie mają problemów z logiką :mrgreen:
Prosiak
PostWysłany: Pon 19:20, 28 Mar 2016    Temat postu:

Zapomniałem napisać, że debili to nie dotyczy, bo oni sobie wszystko szufladkują i nawet nie są zdolni żeby zrozumieć jakąś głębszą myśl.

Także możesz spać spokojnie :)
Gość
PostWysłany: Pon 19:02, 28 Mar 2016    Temat postu:

Cytat:
Czytanie moich postów grozi przejęciem zarazy lub depresją z powodu uświadomienia sobie własnej małości :D


Nie pochlebiaj sobie :) większości rewelacje, które wypisujesz nie interesuje w ogóle ... zwłaszcza "zdrowych psychicznie" ... pozostali *), zazwyczaj ten sposób myślenia, przechodzili w wieku 15-17 lat, o ile nie poszli w kierunku "myślenia magicznego" ... lub innych "ekstremizmów" :mrgreen: ... poczytaj swoje posty za kilka lat ... jeśli starczy ci odwagi :)

* - Pan Dyszyński jest wyjątkiem, to jeszcze innej kategorii ... tu ją pominąłem, w wieku 15-17 lat był pewnie jeszcze "zdrowy psychicznie" :wink: :)
Prosiak
PostWysłany: Pon 13:04, 28 Mar 2016    Temat postu: Pojebana zaraza

Jerzy ma 42 lata i jest pojebem. Kiedyś Jerzy miał rodzinę, ale przez niego rodzina stała się pojebami. Jego brat stał się pojebem i jego siostra stała się pojebana, bo słuchali codziennie pierdolenia Jerzego. Teraz siedzą w wariatkowie, ale Jerzy nie siedzi w wariatkowie. Pozytywnie przechodzi wszystkie testy, jest sprawny umysłowo i zupełnie normalny. Nie ma na koncie żadnych przestępstw. Jerzy ma przyjaciół, ale z żadnym już się nie umawia, bo wszyscy mają przez niego depresję.

Sam Jerzy tłumaczy to zdarzenie tak:
- Mam 270 IQ, jestem jednostką samoświadomą, codziennie rano przed śniadaniem uprawiam jogging, a potem zjadam owsiankę i otręby. Jestem cnotą i wzorem, chrześcijaninem i wegetarianinem, głosuję na Korwina. Ludzie po prostu zaczynają przy mnie kumać, że są chujowi i nie da rady zmienić się na lepsze. Pojęli, że żaden rozwój nie ma już sensu, bo za dużo zjebali.

Było w tym sporo prawdy. Jerzy założył vloga na youtube. Po niedługim czasie cały świat zorientował się, że postępuje źle i wpadł w depresję.

- To dobry znak - powiedział Jerzy do siebie pod nosem - teraz sprzedam całemu światu sposób na wyjście z depresji i będzie on miał atest i pieczątkę największego fachowca w tej dziedzinie, czyli mój.

Ludzie zaczęli kupować sposób Jerzego, ale po pewnym czasie Jerzy miał już dużo pieniędzy, ludzie byli zdrowi, a Jerzy wpadł w depresję, bo nie był już taki zajebisty. Bycie zajebistym to norma, wszyscy są już tacy.

Jerzy siedział przez 5 lat i cały czas myślał nad nowym sposobem na zajebistość. Wymyślił - powstała w jego umyśle nowa idea powodująca depresję u osób, które ją wyleczyły i teraz są zajebiste. Tą ideą Jerzy udowodnił sobie, że jest jednak lepszy. Ludzie znów wpadli w depresję, a Jerzy wymyślił nowy sposób na jej leczenie. Otóż gdyby znów wyleczył depresję, to Jerzy nie miałby potwierdzenia na bycie lepszym, a jego złoty patent stał się codziennością. Dlatego trzeba sprzedawać im lek, który ma skutki uboczne i który leczy objawy tylko po trochu.

Od tamtego momentu każdy się po trochu nawzajem zaraża, a ludzie szukają odtrutki w różnych ideach, rzeczach, czynnościach i etykietkach dla swojej postaci.

Tylko niektórzy mają odtrutkę, ale chorzy mają zazwyczaj na nią antygeny.

Ocena własnych idei też niesie za sobą ryzyko, że memy rakowe zostają rozpoznane jako właściwe.

Mądrość i logika faktycznie są ciężkim ciosem dla większości ludzi, którzy wolą omijać tematy, które zniszczyłyby ich spokój i życie, ale przede wszystkim uczucia, marzenia i cele. Dlatego każdy "zdrowy" (czyt. normalny) człowiek oszukuje sam siebie i innych wokół. Uciekają od prawdy, bo okazałoby się, że wcale nie są wolni, wcale nie są dobrzy, wcale nie są lepsi od pozostałych, a w dodatku czekałaby ich ciężka praca do celu, którym byłaby nudna składająca się z prawie takich samych ludzi. Takich zdrowych i poprawnych, że można się porzygać tęczą, błeee. I czasem kogoś dopada takie przebudzenie wiążące się z poznaniem prawdy o nieprawdzie na temat swój i świata, a szczególnie uczuć, emocji, marzeń, czucia się kimś.

Ludzie na siłę próbują leczyć tę sztuczną postać. Chcą wrócić do starych pojęć, ale już nie bardzo się da. Czasem człowiek uświadamia sobie, że nie może być sobą, nie może być taki jak dawniej, a przed nim zostaje już tylko bolesna pustka i najgorsze jest to, że nie ma przed nią ucieczki. Niebyt wydaje się najlepszym lekarstwem, czymś jak śmierć dla narkomana życia chorego na życie. Czasem człowiek nie chce tych dalszych wniosków, które niechybnie wynikną z tego o czym się teraz myśli. Słuchają więc emocji, które przesłaniają wtedy logikę, bo ta logika prowadzi do zguby i cierpienia. Potem to te emocje przeszkadzają kiedy człowiek chce znaleźć racjonalne rozwiązanie, a tu np komuś odpala się emocja przymusu utrzymania spójności ego lub swojego modelu świata, czyli stary destrukcyjny wzorzec. Albo komuś odpala się wiara w Bozię, albo chęć obrony dogmatu o wolnej woli. Najczęściej chyba ludzie chcą utrzymać myśli i emocje, że są dobrzy, cnotliwi i lepsi od innych.

Człowiek świadomy już nie może żyć wśród ludzi. Społeczeństwo stara się utrzymać nawzajem w zbiorowej hipnozie nieświadomości, bo wtedy razem są usprawiedliwieni ze zła. Przynajmniej pozornie, bo i samo zło bywa tu dość pozorne. Ludzie słabi tworzą sobie sztywny światopogląd, który ma być dla nich taką tarczą przed wewnętrznym zranieniem. Taki światopogląd ma jeden schemat:
Jest jakiś wspólny sens (np Bóg)
Wynika z tego sztywna moralność oparta na rozszczepieniu (np moralność chrześcijańska)
Wynika z tego zbiór wyjaśnień pseudologicznych opartych o pseudoprzyczynowość lub prawdziwą przyczynowość wyjętą z kontekstu
Wynikają z tego emocje i jest "ja" przywiązane do tej idei i oceniające się przez jej pryzmat (próżność ego).

I do tego schematu pasuje więcej rzeczy, np wegetarianizm, moda na jakieś siłki i fitnessy, moda na czytanie książek, moda na imprezowanie, moda na jakąś muzykę, kibicowanie drużynie piłkarskiej, moda na coaching, psychologia, idea gospodarcza itd. Tu można wstawić dosłownie WSZYSTKO. Pozytywna idea staje się przez to negatywna, wypaczona, sprofanowana i zniechęcająca. Czasem negatywna idea nie wydaje się taka zła, bo nie wypada tak źle w porównaniu z innymi. Za ideami stoi rozszczepienie i dychotomia, podział na lepszych i gorszych.

Tymczasem sedno tkwi w selekcji idei i informacji. "Ja" nie ma pasować do żadnej grupy i oceniać się przez jej pryzmat, nie ma pasować do żadnej idei. Jeśli pasuje to znak, że jest się jeszcze niedorozwojem. Indywidualność i wolność zaczyna się tam gdzie człowiek wybiera to co jest z nim zgodne i patrzy na idee przez swój pryzmat (najpierw je rozumiejąc), zamiast patrzeć na siebie przez pryzmat idei.

Z automatu oznacza to odporność na zarazę, ale grozi staniem się ironicznym cwaniakiem :)

P.S.

Czytanie moich postów grozi przejęciem zarazy lub depresją z powodu uświadomienia sobie własnej małości :D

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group