ŚFiNiA

krowa

W Połańcu to było, wczoraj.
Stałem się w Połańcu Panem Jezusem, ale dopiero teraz to wiem.

Przejeżdżałem przez jakieś miasteczko i tam był zakręt, patrzę a ładny rynek jest i skręciłem w ten rynek i nawet miejsca parkingowe były i fontanna. I wyszedłem a tam na rynku ławki i studnia miejska, potem jakiś mały Ratusz z reklamą wydarzenia kulturalnego.

Wszedłem i zamówiłem jak nigdy kawę mrożoną i zapiekankę z pieczarkami, a sam usiadłem na zewnątrz w ogródku, gdzie zdjąłem buty i stopy w skarpetkach postawiłem wolno na sztucznej trawie.

Usiadłem niedaleko dwóch dziewczyno-kobiet, ale one się lesbijkowały osobno. Dalej homoseksuowało się czterech młodych osiłków przy piwie i jeszcze trzech, do których podjechała na wrotkach wiotka dziewczyno-kobietka by zapalić papierosa.

I wtedy zrozumiałem, że świat czeka na Pana Jezusa ukrytego. Już przy studni nieopodal siedziała młoda Samarytanka i Pan Jezus we mnie pytał czy ona może być kurwą czy tylko czeka na koleżanke z szóstej klasy.

Pan Jezus zawsze czekał n taką przy studni. Wtedy się niby chciał napić wody, ale on miał w sobie te wode, a nie w studni z kołowrotem. pan Jezus nie chodzić do pracy. On rozważał a nie pracował.

Nie czytał Pan Jezus bo był biedny. Nie pisał liter tylko wodził palcem po okolicy, tworzył religie jak Grecy, co podglądali cośtam.