Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przed uznaniem totalnej bzdury nie ma zabezpieczenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:19, 08 Sie 2018    Temat postu: Przed uznaniem totalnej bzdury nie ma zabezpieczenia

Temat jest wałkowany wielokrotnie. Ale dopiero dzisiaj uświadomiłem sobie, że główna teza nie została nigdzie jawnie sformułowana, co wywołuje wrażenie, jakby pewna klasa pseudoargumentów miała jakąś moc. W istocie owej mocy nie ma.
Powtórzę swoją tezę - niestety - ale: człowiek w swojej wolności intelektualnej może przyjąć (często przyjmuje) dowolną bzdurę, a żadnego pewnego sposobu zabezpieczenia przed tym nie ma!

Problem wyłania się często przy dyskusjach światopoglądowych, w których wskazywana jest subiektywna rola w rozumowaniu. Coś subiektywnego uwalnia się z więzów zewnętrznych i może (nie musi) przyjąć wartość właściwie dowolną względem danych zewnętrznych, może negować w ogóle ich poprawność, udawać, że zależności w nich zawarte nie obowiązują itp. Niestety, ale TAK WŁAŚNIE JEST. I wręcz możemy obserwować skutki tej prawdy. Na tym świecie roi się od oszołomów - płaskoziemców, zwolenników najdziwniejszych teorii spiskowych, zaburzonych emocjonalni, nawet morderców i chorych psychicznie. Granica pomiędzy zdrowiem psychicznym, a normalnością jest cienka - pewne typy geniuszu intelektualnego w naturalny sposób predystynują do chorób mentalnych. I, niestety, żadne postulowanie, żadne chciejstwo, aby było inaczej tu nie pomoże.
Spotkałem się wielokrotnie z zarzutem, gdy wskazywałem na tę okoliczność: Przecież tak nie może być! Powinno (?) być coś takiego, co nas zabezpieczy przed zaprzeczeniu ewidentnie pewnym prawdom, albo twierdzeniu ewidentnych bzdur. Ale cóż tu znaczy owo "powinno"?...
Chciałoby się....
Bardzo mi się nie podoba, że tak jest, jak jest...
Chciejstwo mam tutaj wielkie, więc będę oszukiwał, udając że jednak się da, że można (jakimś czarodziejskim sposobem?...) sięgnąć do jakiegoś źródła absolutnej prawdy?...
A cóż tu jednak miałoby nas obchodzić owo chciejstwo?...
Może warto się pogodzić z tą prawdą, która z resztą jest ilustrowana realiami, tym że ludzie nagminnie ignorują zdrowy rozsądek, że gadają rozliczne bzdury?...
Z tego, że coś by się bardzo (nawet bardzo bardzo BARRRRDZO!) chciało, nie wynika bowiem zasadność owej tezy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:00, 08 Sie 2018    Temat postu: Re: Przed uznaniem totalnej bzdury nie ma zabezpieczenia

Michał Dyszyński napisał:
Powtórzę swoją tezę - niestety - ale: człowiek w swojej wolności intelektualnej może przyjąć (często przyjmuje) dowolną bzdurę, a żadnego pewnego sposobu zabezpieczenia przed tym nie ma!

A jak odróżniasz "dowolną bzdurę" od nie-bzdury?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:41, 08 Sie 2018    Temat postu:

Totalna bzdura to mój osąd danego twierdzenia, jakiego dokonuję na podstawie moich założeń odnośnie tego co uważam za właściwe nazwać bzdurą a co nie.
W praktyce czy pasuje do mojej wizji świata i tego jak on działa.
Na ich podstawie przypisuję twierdzenie do odpowiedniej skrzynki na bzdury, wielkie bzdury, totalne bzdury, prawdopodobne bzdury, lub gdy uznam że coś może być na rzeczy za hipotezy do przemyślenia, coś mało prawdopodobnego, bardziej prawdopodobnego lub prawie pewnego. Z tym że ostatnio cały ten system uznałam za bzdurę i od tej pory gdy coś zostaje na automacie przypisane do bzdur jest przerzucane do : hipoteza do weryfikacji, aby poddać twierdzenie dodatkowej zaawansowanej obróbce, bo gdy coś trafiło nawet do skrzynki prawdopodobnie bzdury to już tam zostawało, bez szans na uczciwe przyjrzenie się sprawie, bo skoro ktoś uznał to za sensowne , to nawet jeśli okaże się że to jednak bzdura, być może zrobił to z ciekawych, sensownych powodów i da to chociaż możliwość dowiedzenia się czegoś o innym systemie myślenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:13, 08 Sie 2018    Temat postu: Re: Przed uznaniem totalnej bzdury nie ma zabezpieczenia

mat napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Powtórzę swoją tezę - niestety - ale: człowiek w swojej wolności intelektualnej może przyjąć (często przyjmuje) dowolną bzdurę, a żadnego pewnego sposobu zabezpieczenia przed tym nie ma!

A jak odróżniasz "dowolną bzdurę" od nie-bzdury?

Dzięki za rozsądne postawienie pytania: jak JA odróżniam owe bzdury. Odróżniam, niestety zawsze odwołując się do mojego SUBIEKTYWNEGO ROZUMIENIA. Ostatecznie TO JA powiem w pewnym momencie: wydaje mi się, ze to się razem klei (albo nie klei). Przy czym jednak nie będzie to TYLKO subiektywny osąd. Mój osąd ma oba komponenty:
- obiektywny
- subiektywny
Oba się kształtują we wzajemnym przenikaniu. Będę się starał być możliwie tak obiektywny (czytaj: niezależny od kapryśnych, własnych, przelotnych widzimisię), jak tylko się da, choć jednocześnie wiem, że pełni obiektywizmu nie osiągnę. Powodów na to, że obiektywizmu idealnego (takiego zbliżającego do intuicji prawdy absolutnej) nie ma, jest kilka:
1. nie mam idealnego punktu startowego, moje wyobrażenia POWSTAJĄ NA BAZIE TESTÓW HIPOTEZ I ICH WERYFIKACJI (mogę więc jedynie przetestować więcej modeli, więcej hipotez)
2. moje zdolności, intelekt są ograniczone - stworzony model, wyobrażenie, definicje czegoś zawsze tylko tak dobre, jak mój umysł (ograniczony) mi to pozwoli
3. co prawda staram się poprawiać moje rozumienie rzeczywistości dzięki zsieciowaniu z innymi umysłami (innymi ludźmi), którzy wynajdują błędy, podsuwają niezależne pomysły, to jednak skuteczność owej procedury jest ograniczona
4. po prostu zawsze (prędzej, czy później) popełniam jakieś błędy (właściwe mojej osobie).
5. ostatecznie o "klepnięciu" zaufaniu do jakiejś koncepcji (większym, albo i mniejszym, bo nie musi to być zerojedynkowe) DECYDUJĘ JA OSOBIŚCIE.

Przechodząc do meritum.
Dowolna bzdura, to coś nie przetestowanego, nie zsieciowanego z innymi ludźmi, ani nawet nie weryfikowanego. Zbliżam się (nie ma tu zerojedynkowości, tylko żmudne poprawianie, doskonalenie właściwie bez końca) do stanu rozumienia danego zagadnienia UWZGLĘDNIAJĄC JAK NAJWIĘCEJ CZYNNIKÓW. To nie daje mi gwarancji, że coś jest pewne (właściwie to jeśli czegoś jestem pewien, to właśnie tego, że niczego nie mogę być do końca pewien...) i doskonałe, ale zmniejsza ilość błędów, białych plam w rozumieniu danej rzeczy. Nawzajem dostosowywać muszę przy tym zarówno definicje (sam model), jak i reguły, które te definicje spajają w całość. Ale też doskonalę to rozumienia POZNAJĄC SIEBIE i POZNAJĄC BAZĘ ROZUMOWANIA (FILOZOFICZNĄ, METODOLOGICZNĄ).

Do tej pory nie rozważałem powyższego w kontekście światopoglądu czy religii. Rozważania były ogólne. Teraz jednak dodaję komentarz, jak w tym wszystkim sytuuje się religia, czy ogólniej filozofia.
Ano sytuuje się przede wszystkim W WARSTWIE SUBIEKTYWNEJ. Twierdzę, że jest ona niezbywalna. Im lepiej poznam siebie, im większą zyskam świadomość na temat działania mojego umysłu, uczuć, filtrów świadomości, rozumienia rzeczy, błędów i pułapek zmysłów i umysłu, tym większą ma szansę skutecznie udoskonalić moje rozumienie właściwie dowolnego zagadnienia. Ja zaś skuteczne poznanie samego siebie, bez włączenia do tej układanki religii uważam po prostu za niemożliwe.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 20:10, 09 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:56, 09 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Totalna bzdura to mój osąd danego twierdzenia, jakiego dokonuję na podstawie moich założeń odnośnie tego co uważam za właściwe nazwać bzdurą a co nie.
W praktyce czy pasuje do mojej wizji świata i tego jak on działa.

Czyli ktoś może sobie stworzyć wizje świata, w której upadek z 11 pietra bzdurą nie jest i my tego bzdurą nazywać nie możemy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:01, 10 Sie 2018    Temat postu:

mat napisał:
Ircia napisał:
Totalna bzdura to mój osąd danego twierdzenia, jakiego dokonuję na podstawie moich założeń odnośnie tego co uważam za właściwe nazwać bzdurą a co nie.
W praktyce czy pasuje do mojej wizji świata i tego jak on działa.

Czyli ktoś może sobie stworzyć wizje świata, w której upadek z 11 pietra bzdurą nie jest i my tego bzdurą nazywać nie możemy?

Dla samobójcy to działanie jest celowe, a zatem i racjonalne w kontekście owego celu.
Przyjmujesz (nieświadomie) ZAŁOŻONE KRYTERIUM - człowiek chce (powinien chcieć) żyć. To jest ZAŁOŻENIE - dla wielu niekonieczne (nawet byli filozofowie, którzy negowali sensowność lęku przed śmiercią, postulowali obojętność na śmierć). Czy poza odwołaniem się do jakiejś intuicji, emocji lęku przed śmiercią znasz jakieś CZYSTO INTELEKTUALNE (ścisłe modelowanie) kryterium, które wskaże, że upadek z 11 pietra jest bzdurą?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 1:02, 10 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:11, 10 Sie 2018    Temat postu:

Masz absolutne prawo nazywać co tylko chcesz bzdurą. Z tym że pytanie czy jego to obchodzi? I jak go do tego przekonać?
Słuchaj jak powiem że uważam że Jesteś Bogiem, który kreuje swój wszechświat i że masz całkowitą władzę nad światem, ja nie istnieję tak naprawdę, jestem Tobą i próbuję Ci to wyjaśnić.
Możliwość pełnej kreacji nastąpi w momencie gdy uznasz że to nie bzdura i zaczniesz w ramach eksperymentu żyć z przekonaniem że serio Jesteś Bogiem.
Mnie nie ma, jesteś tylko Ty, a cały wszechświat to Twoja gra, w którą grasz z nudów, bo co do jasnej cholery robić jak się ma całą wieczność.

Gdybyś był Bogiem i miał nieskończone możliwości, nieskończone dosłownie wszystko, tylko byłbyś totalnie sam - dosłownie, to co być zrobił? Wyobraź to sobie:
Jesteś tylko Ty.
Wiesz tylko tyle że jesteś.
Tak właśnie zostałeś zasiany jako Ziarno.
Tylko jesteś.
Ta jedna myśl.
Dosłownie nic więcej...
Jestem. Jestem. Jestem.
Ale Kim do jasnej cholery?
Jak się dowiedzieć kim jestem?
Skoro jestem wszystkim to trzeba by wymyślić nic.
Super, jestem Ja i nic, z nic to sobie nie pogadam, no nie?
Bo niby co innego. Jestem Wszystkim. Ale nie wiem Jaki jestem.
Jak się przekonać jaki jestem.
Musiałbym wejść w siebie.
Dosłownie w siebie.
Bo tam jest WSZYSTKO
Absolutne wszystko co istnieje, bo w końcu ISTNIEJĘ tylko ja. Nie ma nikogo innego, bo z tym nic to ja sobie nie pogadam... A może pogadam?
Jakby tak wpuścić to nic do mnie?
Ciekawe co się stanie jak wpuszczę do siebie NIC
I tak nastąpił WIELKI WYBUCH.
Kumasz?
Całe życie szukasz tej właśnie odpowiedzi, to TWÓJ jedyny cel, cała reszta to GRA.
Rozumiesz?
Ty chcesz poznać to nic, bo jeszcze go nie znasz.
Dlatego gdy do Ciebie weszło nic okazało się że może być przed tobą albo za tobą. Tak powstała długość.
Okazało się że nie ma ona końca....
Jest tylko długa linia...
A jakby ją tak rozciągnąć?
Skoro na długość bardziej się nie da to może na szerokość
Ok, mam nieskończoną płaszczyznę, ale nic na niej, więc może tak zrobić coś na niej, ale jest tylko płaszczyzna, nic więcej nie mam. Jak tu do cholery budować tą grę mając tylko płaszczyznę.
Przecież MOGĘ WSZYSTKO. Więc zrobię sobie ich więcej, nieskończenie więcej, a co mi tam?
I tak powstała wysokość.
Tylko co dalej.
Kurwa, założyłem że jestem BOGIEM i nic mi to nie daje, ja pierdolę!
No to może coś w kolejną stronę. Kolejna nieskończoność, a co mi tam.
Ok, mam przestrzeń.
No to może czas, w końcu wiem czym jest czas, no nie? Jestem człowiekiem który ZAŁOŻYŁ w ramach weryfikacji totalnie bzdurnego założenia że jest BOGIEM i próbuje się przekonać że tak nie jest, bo w końcu musi mieć jakieś argumenty co by tą idiotkę przekonać co śmie mi insynuować najgłupszą rzecz na świecie, najbardziej bzdurną i absurdalną że TO JA jestem BOGIEM.
Ona jest tak głupia i naiwna że nawet nie twierdzi że to ona jest Bogiem, a że jej wcale nie ma.
No co za idiotka popierdolona. Że twierdzi że jej nie ma jak ja widzę że jest.
Przecież WIEM że moje zmysły nie kłamią.
No nie?
I twierdzi że za chwilę każdy z was dozna oświecenia, co za debilka, że niby ja jestem Bogiem też coś...
Ok, to co dalej by tu zrobić...
Ok, mam przestrzeń, co by tu dodać...
No kurwa przecież to oczywiste?
Przecież WIEM czym jest czas no nie?
Ok, mam przestrzeń i czas. Każdy to wie.
To co by tu z nim zrobić...
Mam PLAN nikt nie wie czym był wielki wybuch to go sobie zrobię, a co, jestem Bogiem to mi wolno, a kto mi zabroni ? JESTEM BOGIEM
Tyle razy to słyszałem, ale to totalna BZDURA, że niby JA Bogiem . Nie ktoś inny. Tylko JA
WŁAŚNIE JA.
Co niektórzy jak pojebani nawet tak śpiewali. JESTEM BOGIEM, ale to debile są, no nie?
Przecież nie będę słuchać DEBILI, przecież oni nie mogą mieć racji, prawda?
Czym jest prawda?
Czymś co istnieje realnie.
Czyli potrzeba czegoś nierealnego.
Ale gdzie?
Zróbmy jakiś drugi system czasoprzestrzenny i tak w nieskończoność...

Tak można w nieskończoność...
Nieskończone ilości światów...

Nie zanudziłam? Ciekawe kiedy ostatnio czytałeś coś coś tak długiego?
Aż się dziwię że nadal chce ci się to czytać :D
Bogowie mają anielską cierpliwość, no nie?
Prawda mój ukochany Boże?
Jak się czujesz tocząc dyskusje z poziomu nieba, szanowny Boże?
Miło nie, uczucie bycia Bogiem jest bardzo przyjemne, serio nigdy o tym nie marzyłeś?
Być Bogiem i w końcu zrobić z tym światem porządek?
To twój świat, możesz robić z nim co tylko zechcesz.
Serio nigdy nie marzyłeś aby być Bogiem
Jak tak sobie pomyślisz że nim jesteś to całkiem sensowne o szanowny Boże.
Serio nigdy nie myślałeś jak to by było zajebiście być być Bogiem, snułeś na ten temat plany i marzenia. Ej, w sumie zwróciłeś uwagę o szanowny Boże że mamy dwa słowa na to samo - tego i tego chcemy. Serio nigdy nie marzyłeś aby być Bogiem? Jak już wiesz że jesteś to całkiem sensowne i logiczne, ej zwróciłeś uwagę o szanowny Boże że mamy dwa różne słowa na teoretycznie to samo, ludzie kurwa myślą że jak coś jest logiczne to nie nie jest sensowne a potem niby że ten świat ma jakoś sensownie funkcjonować...

Miło mi.
Irka Jestem
No ustaliłam n że ustaliła że ten drań mnie bardzo nie lubi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:31, 10 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Miło nie, uczucie bycia Bogiem jest bardzo przyjemne, serio nigdy o tym nie marzyłeś?

Kiedyś przeprowadziłem własną symulację "bycia Bogiem". To wcale nie jest takie fajne, ani przyjemne. Oto nagle wszystko zaczyna zależeć od Ciebie! Totalnie wszystko na twojej głowie! Absolutna odpowiedzialność. A jednocześnie samotność...
Nie ma kogo się spytać, komu wyżalić, nawet nie ma szansy na jakieś dyskusje, spieranie się...
To ostatnie może jest najbardziej deprymujące - mówisz coś, a tu odpowiedź jest: tak oczywiście, masz rację, tak właśnie jest! Mówisz coś, co (masz tego świadomość), może być bzdurą, a tu przychodzi pokorna odpowiedź: tak oczywiście, masz rację, tak właśnie jest! Mówisz na próbą totalną bzdurę, a wynik będzie ten sam: tak oczywiście, masz rację, tak właśnie jest! . To za chwilę mówisz największą prawdę, coś niezwykle cennego i ważnego. I też dostaniesz odpowiedź: tak oczywiście, masz rację, tak właśnie jest! Wszystko się spłaszcza, wszystko robi takie same, bo moc jest przytłaczająca, własna moc.
Ludzie zdeprywowani tym, że ktoś im się sprzeciwia, uważają za wielkie szczęście możliwość zamknięcia ust oponentom, uważają że najprzyjemniej byłoby żyć w świecie totalnych potakiwaczy i absolutnych sług - niewolników. W rzeczywistości taki świat byłby koszmarem! W nim nie można by właściwie niczego zrobić jako naprawdę sensowne, czyli aby MIAŁO ZNACZENIE! Bo wszystko się by zrównywało tym tak oczywiście, masz rację, tak właśnie jest!
W świecie, gdzie ma się totalną władzę wszystko się spłaszcza w znaczeniach, cele się redukują do pustki, niczego nie warto robić, bo wszystko jest takie samo, przytłoczone tą mocą, którą się posiada.

Gdy się to zrozumie, to się odkryje POTRZEBĘ DELIKATNOŚCI, potrzebę UZNANIA NAJMNIEJSZEGO Z NAJMNIEJSZYCH JAKO WAŻNE.
Brutale tego świata, lekceważący zasady, prawa, uczucia innych ludzi wbijają się w dumę i samozadowolenie "ależ jestem mocny, nikt mi się nie przeciwstawi!". Oni na koniec dostaną "to co lubią" - świat, w którym nikt im się nie przeciwstawia - bo nikogo obok nich nie będzie. Zostaną oni - brutale - i pustka, i wszystko czym gardzą, czyli wszystko bez znaczenia. Brutale otoczeni zewsząd totalnym bezznaczeniem! - to ich przeznaczenie.
Stwarzasz świat(y) stajesz się tym prawdziwym bogiem BUDUJĄC ZNACZENIA, pochylając się nad tym najmniejszym by powiedzieć mu: dobrze, że jesteś! Cenię Cię! Bądź, rozwijaj się, będę cię kochać i szanować! A w takich układzie wszystko (wszyscy) wokół zaczynają stawać się i rozkwitać.
Wszystko jest (piękne), bo CHCĘ ABY BYŁO PIĘKNE, nadaję wszystkiemu wartość mocą mojego uznania, kocham! Powstaje świat, w którym wszystko jest kochane, wszystko jest ważne, cenne, piękne, ma znaczenie! Staję się bogiem wspaniałego, pełnego znaczeń i piękna świata.

Brutale, szukający dominacji, władzy nad wszystkim(i)...
Stają sie panami świata coraz bardziej pogardzanego. Wszystko jest gorsze, niższe, głupsze, nie dorastające nam do pięt, bez znaczenia. Wszystko wokół! Otaczające bezznaczenie, rzeczy, osoby godne pogardy, nic nie dorasta do oczekiwań, nic nie jest cenne. Pogarda! Odrzucenie! Potępienie! Są bogami świata, który sami wytworzyli emanacją myśli i poszukiwaniem właśnie tego, co szukają - a szukają tego, aby wszystko było niższe niż oni, czyli mające coraz mniej znaczenia, mocy, wartości. Takie "cherry picking" - wybrali sobie świat, który ostatecznie będą mieli, stanie się on ich światem. Będą ten świat mieli, będą w nim królowali - będą królowali nad światem bez znaczenia, będą "lepsi" od bytów, które są bez znaczenia, będą dominować nad czymś co jest niczym.

Wróćmy do świata Boga, który kocha i pragnie kochać...
Robi tak, bo ceni najmniejszy przejaw świadomości, wolności, indywidualności. Nie musi walczyć o prymat. Nie musi, bo ten prymat zna, jest ten prymat nieusuwalny, pewny bez wątpliwości. Do tego stopnia, że chętnie by się tą mocą podzielił, ucieszył się tym, że ktoś zbliża się w mocy (ale i delikatności!) do Niego. Teraz samotność znika, jest szczęście, bo jest miłość.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:23, 10 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:21, 10 Sie 2018    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:23, 10 Sie 2018    Temat postu:

Wszystko zależy od tego jak zdefiniujemy siebie jako Boga, bo czy będzie miło czy nie to Twój wybór.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:29, 10 Sie 2018    Temat postu:

Tylko jak to ludziom wyjaśnić aby zrozumieli i zaczęli wykorzystywać w praktyce, serio te linki które porobiłam nadają się na kanwę takiego systemu, po prostu skoro tylu ludzi siedzi w necie i praktycznie się nudzi to tłumacząc dzieciom że jeśli będą na swoich stronkach pisać coś sensownego według uznania grupy Bogów nagradzających ich zwykłymi klikami, ro to się rozkręci, bo google dobiera reklamy do treści i przy odpowiednim zaangażowaniu ludzi którzy chcą aby ten świat był lepszy powinno to szybko się udać...W kółko tylko gadamy i gadamy i w sumie dużo ustaliliśmy, prawda o szanowny kolego Boże, oświećmy w końcu tą planetę, ale tak z humorem , bo życie to zabawna gra tylko ludzie niepotrzebnie traktują ją śmiertelnie poważnie....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:40, 10 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Wszystko zależy od tego jak zdefiniujemy siebie jako Boga, bo czy będzie miło czy nie to Twój wybór.

To jednak w skrajnym przypadku oznacza, że ktoś będzie się określał mianem "Boga", bo umie sznurować buty. jeśli wszystko zależałoby wyłącznie od naszej definicji, to każdy bedzie robił definicję swoją nie zważając na to, czy w ten sposób się z kim ma szansę skomunikować, czy nie. Może sobie tak definiować słowo, a właściwie po prostu arbitralnie przypisywać (zmieniać, uznany kulturowo mechanizm przypisania) teraz słowo "Bóg" do nowego zestawu okoliczności. Ale to trochę mi przypomina zabawę w rodzaju - od jutra wszystkie szczekajace czworonogi zaczniemy nazywać "kotami", a wszystkie miauczące "psami". Tak można, bo definicje są arbitralne, ale to jest niewygodne, bo za chwilę zrobi się kompletny miszmasz w komunikacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:11, 10 Sie 2018    Temat postu:

Wszystko jest nie prawdopodobnie ważne i za razem bez znaczenia.

Jakoś się odnajdę na nowo na tym levelu... Choć tego co obecnie czuję nie potrafię opisać, ale piękne to...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:17, 10 Sie 2018    Temat postu:

Jak opisać słowami to na co nikt jeszcze słów nie wymyślił ?- nie da się. A tworzenie nowych niczego nie rozwiąże.
Mam doświadczenie którego nie ogarniam i powoli łapię że pomóc sobie mogę tylko ja, ale nie czuję się samotna.
Serio po co granica między ludźmi a bogami? tak samo jak między zwierzętami a ludźmi, niby ona jest i nie będę twierdzić że nie, ale z drugiej strony człowiek jest zwierzęciem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:06, 10 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Jak opisać słowami to na co nikt jeszcze słów nie wymyślił ?- nie da się.

Ależ bardzo często da się. Podam przykład - oto można komuś powiedzieć, aby narysował kształt, który jest jakoś unikalny, który nie ma nazwy. Następnie, nie pokazując tego rysunku ktoś inny może trzeciej osobie spróbować opisać ów kształt. Będzie używał określeń w rodzaju: to jest podobne do... ale jest inne w aspekcie ... ma też dodatek w rodzaju... jakby połączony sposobem...
Manipulując podobieństwami do znanych rzeczy, korygując błędy, modyfikując nieoprawne rozumienia (potrzebny jest realny dialog!) można ostatecznie przekazać jak (może nie idealnie, ale ze niezłym przybliżeniem) wygląd kształt, który nie ma nazwy, jest nie podobny do znanych rzeczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:27, 11 Sie 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
mat napisał:
Czyli ktoś może sobie stworzyć wizje świata, w której upadek z 11 pietra bzdurą nie jest i my tego bzdurą nazywać nie możemy?

Dla samobójcy to działanie jest celowe, a zatem i racjonalne w kontekście owego celu.

Nie przeczę, że dla samobójcy taki czyn w danej chwili bzdurą nie jest, choć nawet dla niego czyn ten jest wyłomem w dotychczasowej ocenie bzdura-niebzdura.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:42, 11 Sie 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ircia napisał:
Jak opisać słowami to na co nikt jeszcze słów nie wymyślił ?- nie da się.

Ależ bardzo często da się. Podam przykład - oto można komuś powiedzieć, aby narysował kształt, który jest jakoś unikalny, który nie ma nazwy. Następnie, nie pokazując tego rysunku ktoś inny może trzeciej osobie spróbować opisać ów kształt. Będzie używał określeń w rodzaju: to jest podobne do... ale jest inne w aspekcie ... ma też dodatek w rodzaju... jakby połączony sposobem...
Manipulując podobieństwami do znanych rzeczy, korygując błędy, modyfikując nieoprawne rozumienia (potrzebny jest realny dialog!) można ostatecznie przekazać jak (może nie idealnie, ale ze niezłym przybliżeniem) wygląd kształt, który nie ma nazwy, jest nie podobny do znanych rzeczy.


Jeśli to nowe coś należy do jakiejkolwiek znanej kategorii lub jest chociaż do niej podobne to się da. Ale im to podobieństwo do czegokolwiek znanego tym trudniej i zostają tylko alegorie i metafory, dzięki której totalną abstrakcję można jak gdyby sprowadzić na ziemię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:49, 11 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Jeśli to nowe coś należy do jakiejkolwiek znanej kategorii lub jest chociaż do niej podobne to się da. Ale im to podobieństwo do czegokolwiek znanego tym trudniej i zostają tylko alegorie i metafory, dzięki której totalną abstrakcję można jak gdyby sprowadzić na ziemię.

Tu się zgodzę. Z przekazywaniem nowych rzeczy zwykle jest trudno. A owa trudność jest tym większa im więcej dzieli nowe od możliwych do porównania do niego starych. Poza tym - tu wskażę nowy DLA MNIE NIEZWYKLE INTERESUJĄCY (!) aspekt sprawy: wymagana jest WIEDZA I INTELIGENCJA ODBIORCY oraz pewien rodzaj ZAUFANIA pomiędzy tym, co coś opisuje, a tym co z opisu ma tworzyć odpowiednik we własnym rozumie.
Wiedza i inteligencja chyba jest w tym układzie oczywista i nie wymaga komentarza. Co innego, jeśli chodzi o zaufanie. Zdaję sobie sprawę, że z pewna grupą ludzi komunikacja jest bardzo trudna. Są to ludzie wciąż podejrzliwi, wciąż nastawieni na przyłapywanie na błędach, ciągle rywalizujący. Z takimi ludźmi dyskusja wciąż schodzi na poboczne tory, najczęściej na pokazywanie kto tu lepszy, kto nie ma racji, kto się pomylił. Zaś sam główny temat wciąż jest spychany na boczny tor. W przypadku gdy mamy do przekazania rzeczy nowe, szczególnie te trudne do wytłumaczenia, bo wymagające dużego wkładu kreatywności u odbiorcy, wtedy ciągłe rozpraszanie uwagi tegoż odbiorcy związane z polowaniem na błędy, czy inne uchybienia u nadawcy, czyni główne zadanie do wykonania trudnym ekstremalnie, często praktycznie niemożliwym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:58, 11 Sie 2018    Temat postu:

Masz rację - potrzeba wykazania się chęcią zrozumienia co nadawca miał na myśli a im bardziej nowa to idea tym bardziej to potrzebne a równocześnie z zasady tym bardziej odbiorca podejrzliwy i negatywnie nastawiony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin