Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przyszłość świata
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Aktualności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:22, 02 Kwi 2006    Temat postu: Przyszłość świata

Nie jestem pewien, czy istnieje temat o tym jak będzie wyglądał świat za 50 czy 100 lat. Prowokuje mnie do założenia takiego tematu wywiad z dodatku Polityki. Była to rozmowa z Immanuelem Wallersteinem zatytułowana „Na rozstaju dziejów”. Opiszę co mnie w nim zainteresowało.

Zacznę od tego, że ja nie bardzo wierzę w to, że ludzie potrafią prognozować przyszłość, więc nie wierzę w sens takich tematów. Przeczytałem gdzieś, że w latach 50. w USA każdy znaczący komentator wydarzeń gospodarczych upierał się, że ówczesny wyż demograficzny spowoduje ogromne bezrobocie, kiedy osoby z tego okresu zaczną wchodzić w wiek produkcyjny w latach 60 (różnica więc tylko 10 lat). Owi eksperci pomylili się nie tylko w tym przypadku. Nie zdołali przewidzieć, że kobiety dosłownie zaleją rynek pracy. W ocenie ekspertów ten napływ powinien był spowodować jeszcze większe, masowe bezrobocie. Co prawda w latach 1965-1985 zasoby wolnej siły roboczej wzrosły o 40%, ale liczba oferowanych miejsc pracy wzrosła o 50%. Dało to największą liczbę miejsc pracy w porównaniu z jakimkolwiek innym okresem w historii Ameryki w czasie pokoju.
Inną błędną prognozą z przed 10-15 lat było przekonanie, że ludzie nie będą musieli przychodzić do biur, a będą pracować w domach (komputeryzacja, globalna sieć). W rzeczywistości praktycznie wszyscy są w biurze (tu gdzie pracuję tylko jeden faktycznie siedzi w domu). Liczba osób, które wykonują swoją pracę w domu ma być mniejsza o 30% od przewidywanej. Eksperci nie uwzględnili faktu, że praca spełnia również funkcje społeczną i wielu ludzi po prostu chce przychodzić do biura.
Odtwarzacze wideo miały doprowadzić do upadku kin. Tymczasem frekwencja w kinach gwałtownie wzrosła od czasu wprowadzenia odtwarzaczy wideo.
Telewizja miała spowodować spadek poczytności książek. Tymczasem ilość książek i księgarni stale się powiększa.
Mamy więc wielkie problemy z przewidywaniem co się będzie działo za marne 10 lat. Praktycznie ludzie tego nie potrafią robić.

W "Niezbędniku&" jest rozmowa z I.W., który opisuje problemy współczesnego świata i przewiduje zmianę systemu w jaki jest zorganizowany świat. Opiszę teraz co się dowiedziałem z tej lektury, którą sam zresztą uważam za bardzo interesującą. Jest to tak inne spojrzenie niż te do którego jest przyzwyczajony, że ciekaw jestem Waszych komentarzy.

Profesor Immanuel Wallerstein ([link widoczny dla zalogowanych]), należy do szkoły dependystycznej ([link widoczny dla zalogowanych]).


Szkoła ta dzieli świat na trzon, półperyferie, peryferie i obszar zewnętrzny. Trzon jest obszarem najbardziej rozwiniętym, to tam zachodzą najszybciej przemiany techniczne, organizacyjne, polityczne i kulturowe. Trzon czerpie korzyści przechwytując wartość dodatkową wypracowywaną na peryferiach, gdzie są przekazywane gasnące technologie i prostsze, mniej dochodowe, prace. Półperyferia próbują zaś gonić obszary należące do trzonu. Według tej szkoły trzon stanowią obecnie Europa Zachodnia, Ameryka i część Azji Południowo-Wschodniej. Polska (podobnie jak Brazylia lub RPA) należy zaś do półperyferii. Część tej szkoły uważa, że półperyferia mają w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zaniknąć: albo dołączyć do trzonu, albo obsunąć się do statusu peryferyjnego.

Na początku XXI wieku świat nasz charakteryzuje się nieprzewidywalnością. Wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności mają się zsuwać coraz bardziej w chaos. Nikt już nie umie przewidzieć gdzie będziemy w nieodległej przyszłości.
Dotychczas ludzie mogli wierzyć, że prognozy są obciążone ryzykiem, ale wierzyli, że zmierzają one do czegoś lepszego. Dominowała wiara w przyszłość, która obecnie zanika. Brak tej wiary wywołuje histerie społeczne z różnych błahych powodów. Świat nie potrafi sobie wyobrazić jutra, więc histeryzuje. Tylko człowiek potrafiący wyobrazić sobie przyszłość, jest stosunkowo spokojny.

Większość obywateli uważa, że państwo powinno im zapewnić bezpieczeństwo, także na rynku. Państwo zaś nie potrafi opanować współczesnego rynku, więc wycofuje się z gospodarki i wmawia ludziom, że kapitalizm jest to wolny rynek. Tymczasem - według I.W. - nie jest to prawdą. Wolny rynek nigdy w kapitalizmie nie istniał. Kapitalizm opierał się zawsze na monopolach i protekcjonizmie, ponieważ tylko na monopolach i chronionym rynku można zrobić prawdziwe pieniądze.

Obecnie światosystem to kapitalizm, którego istotą jest niekończąca się akumulacja kapitału przez firmy szukające zysku. Zysk to różnica między ceną sprzedaży a wszystkimi kosztami produkcji. Problem polega na tym, że wraz ze starzeniem się całego systemu w skali świata koszty rosną szybciej niż ceny, jakie można uzyskać. Każdy producent ma trzy rodzaje kosztów: pracownicy, surowce i urządzenia, podatki. Przez 500 lat istnienia światosystemu wszystkie koszty stopniowo wzrastały, aż osiągnęły poziom, który firmom trudno jest udźwignąć. Dzieje się tak, ponieważ ten światosystem wyczerpał rezerwy, które go żywiły. Po pierwsze kończą się rezerwy taniej siły roboczej, którymi tradycyjnie były regiony wiejskie. Co 25-30 lat światosystem przeżywał falę relokacji. Produkcja przenosiła się tam, gdzie duże grupy ludności były jeszcze poza systemem rynkowym. Dla ludzi funkcjonujących dotychczas w gospodarce z grubsza naturalnej praktycznie każda płaca oznaczała podniesienie standardu. Ale nie na długo. Po 25-30 latach nowe miejsca produkcji się urbanizowały, koszty pracy rosły i fabryki musiały przenosić się dalej. Jest to proces trwający od 500 lat, a dziś dobiegający końca, ponieważ aby mógł dalej się toczyć muszą być gdzieś w zasięgu systemu ludzie wykluczeni z rynku, których za małe pieniądze można wciągnąć w jego orbitę. W Chinach chłopi stanowili niedawno 80% populacji, a dziś już zaledwie połowę społeczeństwa. W Afryce i Ameryce Łacińskiej dzieje się to jeszcze szybciej. W Europie chłopi to zaledwie 5%. Za 20 lat specjaliści w Indiach, Chinach i Rosji będą zarabiali tyle co w USA i Europie i nie będzie już na Ziemi żadnego wielkiego rezerwuaru taniej, inteligentnej pracy.

Podobnie się dzieje z kosztami pracy. Co prawda mówi się, że globalizacja zmniejszy koszty zaopatrzenia, bo będzie można kupować tam, gdzie najtaniej, ale jest to krótka ścieżka, bo nie można znosić barier handlowych bez końca. Tak wiele ich nie zostało, a przybywa rachunków do płacenia. Przez 500 lat producenci obniżali koszty dzięki temu, że mogli za różne rzeczy nie płacić.
Są 3 wielkie rachunki, których kapitaliści nigdy nie płacili w całości.

- Po pierwsze rachunek za śmieci: wyrzucali je jako ścieki do rzek, odpadki zwalali na śmietniska, dym wypuszczali w powietrze. Skutki tego ponosili wszyscy, a oni sami w niewielkim stopniu. Teraz to trzeba uprzątnąć, a zwłaszcza skończyć z zaśmiecaniem świata. I ktoś za to musi zapłacić. Jest to globalny proces, który radykalnie zwiększa cenę funkcjonowania przemysłu. Nawet jeśli jakiś kraj chce tego uniknąć, to musi ulec presji międzynarodowej.
Przemysł nie pokrywał też kosztów odtwarzania surowców naturalnych. Od 400 lat na wielką skalę wycinamy drzewa. Przedsiębiorcy nie przejmują się tym, że dorzynamy ostatni na świecie wielki lat, czyli Amazonię. Ktoś musi zapłacić za jej regenerację. Dotychczas obciążano państwa i podatników. Ale podatnicy nie chcą już za takie rzeczy płacić. Koszt odtwarzania surowców muszą brać na siebie ci, którzy z nich produkują.
- Kolejnym rachunkiem nigdy nie płaconym do końca przez kapitalistów jest infrastruktura, np. drogi. Dziś państwa są pod presją obywateli, którzy coraz głośniej mówią, że płacić powinien ten, kto używa.
Zwiększanie się kosztów to drugi czynnik, który zbliża światosystem do granic jego wytrzymałości.

- Trzecim i ostatnim czynnikiem są podatki. Sto lat temu zaczęła się w Ameryce burzliwa debata nt. podatku dochodowego. Po awanturach doszliśmy wtedy do tego, że najbogatsi w USA, tacy jak Rockefeller, płacili 1,5 % swoich rocznych dochodów. Dziś nawet ludzie ubodzy płacą wielokrotnie więcej. W wielu krajach 40%-50% uchodzi za stawkę normalną.
Co prawda ostatnio słychać głównie o obniżaniu podatków, ale według I.W. jest to tylko wahnięcie trendu. W miarę postępów demokratyzacji zwykli ludzie coraz skuteczniej wyrażają swoje potrzeby. Kiedyś oczekiwali głównie bezpieczeństwa i sądu. Potem chleba. Dziś chcą edukacji, opieki zdrowotnej i gwarantowanych dochodów, także w przypadku choroby, starości i bezrobocia. W ciągu stu lat te żądania wzrosły dramatycznie. Udział podatków w ogólnych kosztach produkcji musiał więc także dramatycznie wzrosnąć.
Podatki przez jakiś czas rosną, potem zaś następuje polityczna reakcja prowadząca do ich obniżenia, a potem znów rosną. Dwa kroki w górę i jeden w dół. W długim okresie mamy więc stały proces obniżania zysków wewnątrz światosystemu.


Od 200 lat ludzie powszechnie wierzyli, że jeśli będą popychali państwo do odpowiedniego działania, to będzie dobrze. Dziś ludzie już nie wierzą, że dzięki mądrej władzy będzie dostatniej, bezpieczniej i bardziej sprawiedliwie. Idea postępu znikła (według I.W.) jak bańka mydlana. Idea postępu była zaś potężnym czynnikiem stabilizującym. W jej imię ludzie ufnie patrzyli w przyszłość i włączali się w działania zbrojne. Ludzie biedni i upośledzeni spokojnie znosili swój los, słuchali się władzy, wykonywali rozkazy, godzili się na samoograniczenia, bo wierzyli, że dzięki temu los się wszystkich poprawi i oni też skorzystają. A dziś już nie wierzą, więc każdy myśli o sobie. I mają ku temu powody. Nawet biznesmeni boją się o przyszłość. Od początku istnienia światosystemu przedsiębiorcy wierzyli, że jeśli będą mieć nowe dobre pomysły, to wcześniej czy później nieuchronnie się wzbogacą.
Co prawda nigdy nie było tyle pomysłów co obecnie, ale zanikła ufność, więc także cierpliwość.


Większość obywateli uważa, że państwo powinno im zapewnić bezpieczeństwo, także na rynku. Państwo zaś nie potrafi opanować współczesnego rynku, więc wycofuje się z gospodarki i wmawia ludziom, że kapitalizm jest to wolny rynek. Tymczasem - według I.W. - nie jest to prawdą. Wolny rynek nigdy w kapitalizmie nie istniał. Kapitalizm opierał się zawsze na monopolach i protekcjonizmie, ponieważ tylko na monopolach i chronionym rynku można zrobić prawdziwe pieniądze.

Nasz światosystem doznaje już pewnych turbulencji. Przykładem jest terroryzm. Dawniej tu i tam mieliśmy rewolucjonistów, tu i tam zdarzały się zamieszki, ale jednak wiedzieliśmy z grubsza, do czego zmierzają przeciwnicy systemu. Dziś wrogowie lub domniemani wrogowie są wszędzie, ale nikt nie kontroluje systemu i nit już nie umie istotnie na niego wpływać. Najwybitniejsi ekonomiści nie przewidzieć co się stanie jutro. I muszą być zaskoczeni, bo budują prognozy zgodnie z regułami działania światosystemu, który jest już wypierany przez chaos. A chaotycznych zdarzeń przewidzieć się nie da.
Przebieg wojny z terroryzmem nie jest normalny. Grupka szaleńców wprawiła w histeryczne drżenie najpotężniejsze mocarstwo.

Wraz z odchodzeniem starego światosystemu obserwujemy malenie hegemonii Stanów Zjednoczonych. W 1945 wszystko w USA produkowano bardzo tanio, tak że po przewiezieniu do dowolnego kraju kosztowało to mniej niż miejscowe. A już w latach 60. USA zaczęły importować samochody z Japonii i Niemiec. Od 1945 USA nie wygrały żadnej wojny. Mają najpotężniejszą armię, ale już nie dość silną, żeby naprawdę wygrywać wojny. Po Wietnamie USA stworzyły całą sieć instytucji partnerstwa - Komisję Trójstronną, G7, Davos i jednocześnie rozruszały kampanię na rzecz nierozprzestrzeniania broni atomowej. W zamian oferowały światu ideologię rozwoju, która twierdziła, że dzięki aktywności państw wspieranych przez USA wszędzie na świecie ludziom będzie się coraz lepiej żyło.
Obecnie obserwujemy również rozwój Chin i Indii, które stanowią 1/3 ludzkości. Ich gwałtowny rozwój może zniszczyć równowagę świata.

Kapitalizm może istnieć kiedy dobrze radzi sobie 20% ludzkości, a 80% radzi sobie źle. Nie może zaś funkcjonować kiedy dobrze radzi sobie 60%, bo wtedy znikają konieczne rezerwy pracy, a wraz z nimi wartość dodatkowa.


Co z tego wyniknie nie wiemy. Coś całkiem innego. Na pewno wiemy tylko, że wyczerpaliśmy te mechanizmy rozwoju, które przez 500 lat pchały nas do przodu. Doszliśmy zaś do rozstajów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rambo 8




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: -----------

PostWysłany: Pon 17:18, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Hmm........ Dosyć ciekawy artykuł :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:27, 04 Kwi 2006    Temat postu:

tiaaaa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Wto 14:19, 11 Kwi 2006    Temat postu: art

Jako iż nie mam za bardzo nic do dodania, ponieważ pytanie zawiera również odpowiedź, więc wstawiam również tutaj swój art z [link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:

Zachód umiera. Narody mają ujemny przyrost naturalny. W siedemnastu europejskich krajach więcej jest pogrzebów niż narodzin, więcej trumien aniżeli kołysek. Inwazja imigrantów grozi dekonstrukcją kraju, w którym wyrośliśmy oraz przekształceniem go w konglomerat narodów, które nie mają ze sobą prawie nic wspólnego - ani historii, ani bohaterów, ani języka, ani kultury, ani wiary, ani tych samych przodków. Czeka nas bałkanizacja i ostateczny upadek narodowej suwerenności pod dyktatem rządu ogólnoświatowego. Nasz świat wywrócił się do góry nogami. To, co wczoraj było słuszne i prawdziwe, dzisiaj jest fałszem i złem. To, co niegdyś było niemoralne i karygodne - rozpusta, aborcja, eutanazja, samobójstwo - dziś stało się "postępowe" i "chwalebne". Dawne cnoty stają się grzechem, dawne grzechy - cnotami. Człowiek Zachodu, uwolniony od obowiązku cywilizowania i chrystianizowania ludzkości, pławiący się w luksusie i rozpasaniu, zdaje się tracić wolę życia. Na Zachodzie zapanowała kultura śmierci. Czy śmierć Zachodu jest nieodwracalna? Czy zachodnią cywilizację czeka równie niechlubny koniec jak imperium Lenina?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:27, 11 Kwi 2006    Temat postu:

Bez kryzysow nie ma postepu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Wto 14:46, 11 Kwi 2006    Temat postu: ciemny lud to kupi

wujzboj napisał:
Bez kryzysow nie ma postepu.


Ale przecież gdyby ludzie byliby inteligentniejsi, to kryzysy można byłoby eliminować na drodze do postępu.
Wg mnie wszelkie kryzysy zaczynają się od polityki. Należy zauważyć, że w społeczeństwach, w których brak jest polityki, następuje gwałtowny rozwój społeczeństw a wraz z rozwojem polityki następują kryzysy.

Słowa Kurskiego:
Cytat:

"ciemny lud to kupi"

że lud kupi wszystko, ponieważ jest ciemny ma JUŻ W SOBIE coś co można nazwać śmiało kryzysem bezwartościowej polityki w dobie upadku cywilizacji europejskiej a kto wie czy również nie w dobie globalnej wioski cywilizacji światowej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 15:30, 11 Kwi 2006    Temat postu: Re: ciemny lud to kupi

art napisał:

Wg mnie wszelkie kryzysy zaczynają się od polityki. Należy zauważyć, że w społeczeństwach, w których brak jest polityki, następuje gwałtowny rozwój społeczeństw a wraz z rozwojem polityki następują kryzysy.


A mógłbyś wymienić jakiekolwiek społeczeństwo "bez polityki"? Może być historyczne :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Wto 16:03, 11 Kwi 2006    Temat postu: termin

Termin społeczeństwo obok zorganizowanych form życia zbiorowego oznacza również formy tworzące się spontanicznie i kierujące się naturalnymi prawami, niezależnymi od woli ludzkiej :shock:
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:18, 11 Kwi 2006    Temat postu:

Eeeeee. Ludzie maja takie kryzysy, jakie im zapewnia wazona srednia IQ, odpowiedio usredniona z wazona srednia EQ. Jak srednia sie podniesie, to po prostu kryzysy sie zmienia. Poza tym warto pamietac, ze demokracja to nie platonskie panstwo filozofow (i dobrze - bo ono koszmarnie zreszta bylo wymyslone).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Wto 18:32, 11 Kwi 2006    Temat postu:

Myślę, że twór jakim jest demokracja nie jest rozwiązaniem wszystkiego.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 7:41, 12 Kwi 2006    Temat postu: Re: termin

art napisał:
Termin społeczeństwo obok zorganizowanych form życia zbiorowego oznacza również formy tworzące się spontanicznie i kierujące się naturalnymi prawami, niezależnymi od woli ludzkiej :shock:


Czyli... mógłbym jednak poprosić przykład? :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Śro 9:41, 12 Kwi 2006    Temat postu: Re: ciemny lud to kupi

Pan Gąsienica napisał:
art napisał:

Wg mnie wszelkie kryzysy zaczynają się od polityki. Należy zauważyć, że w społeczeństwach, w których brak jest polityki, następuje gwałtowny rozwój społeczeństw a wraz z rozwojem polityki następują kryzysy.


A mógłbyś wymienić jakiekolwiek społeczeństwo "bez polityki"? Może być historyczne :D



Związki plemienne i szczepy u większości ludów pasterskich i rolniczych, które to stawały się zaczątkami organizacji państw. Wg mnie nie spotkasz tam "polityki" jako takiej. Oczywiście jest tam najczęściej jakiś wódz, który rządzi plemieniem, natomiast można śmiało powiedzieć, że głęboko rozwiniętej polityki tam nie znalazłbyś. Natomiast tam gdzie następuje rozwój polityki (w społeczeństwach bardziej rozwiniętych, takich jak np. dzisiejsza Europa) tam pojawiają się kryzysy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 14:58, 12 Kwi 2006    Temat postu: Re: ciemny lud to kupi

art napisał:

Związki plemienne i szczepy u większości ludów pasterskich i rolniczych, które to stawały się zaczątkami organizacji państw. Wg mnie nie spotkasz tam "polityki" jako takiej. Oczywiście jest tam najczęściej jakiś wódz, który rządzi plemieniem, natomiast można śmiało powiedzieć, że głęboko rozwiniętej polityki tam nie znalazłbyś.


No nie wiem, nie wiem... Jest wódz, ale jest i kilka innych ośrodków władzy: szaman, rodzina wodza, najbogatszy człowiek w wiosce... Pewno, że "głęboko rozwinięta" polityka to to nie jest :D

I mówisz, że w tych szczepach dokonywał się "błyskawiczny rozwój"? A o jaki rozwój chodzi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Śro 16:50, 12 Kwi 2006    Temat postu: art

Cytat:
I mówisz, że w tych szczepach dokonywał się "błyskawiczny rozwój"? A o jaki rozwój chodzi?


Zaraz, zaraz to jakieś przesłuchanie ? :wink: Może trochę Pan napisze co sądzi na ten temat, a ja się trochę popytam ? :D
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 19:29, 12 Kwi 2006    Temat postu: Re: art

art napisał:
Cytat:
I mówisz, że w tych szczepach dokonywał się "błyskawiczny rozwój"? A o jaki rozwój chodzi?


Zaraz, zaraz to jakieś przesłuchanie ? :wink:


Bynajmniej, najmocniej przepraszam, tak jakoś wyszło :D

art napisał:

Może trochę Pan napisze co sądzi na ten temat, a ja się trochę popytam ? :D


Sądzę, że polityka rozumiana jako zdobywanie, sprawowanie i utrzymywanie władzy, jest nierozłącznym elementem jakichkolwiek społeczeństw ludzkich, a więc jest wpisana w naturę człowieka tak samo jak rozmnażanie się, czy zdobywanie pożywienia :D

Oczywiście, że "wywołuje kryzysy", ale rozmnażanie się i zdobywanie pożywienia wywołuje je również i to wcale nie mniejsze.

No i tyle :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Śro 20:01, 12 Kwi 2006    Temat postu: polityka

Cytat:
Sądzę, że polityka rozumiana jako zdobywanie, sprawowanie i utrzymywanie władzy, jest nierozłącznym elementem jakichkolwiek społeczeństw ludzkich, a więc jest wpisana w naturę człowieka tak samo jak rozmnażanie się, czy zdobywanie pożywienia


Uważam, że nie ma w tym ładu logicznego. Ponieważ rozmnażanie się, czy zdobywanie pożywienia przypisane jest wszystkim ludziom, natomiast polityka niekoniecznie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 6:49, 13 Kwi 2006    Temat postu: Re: polityka

art napisał:
Cytat:
Sądzę, że polityka rozumiana jako zdobywanie, sprawowanie i utrzymywanie władzy, jest nierozłącznym elementem jakichkolwiek społeczeństw ludzkich, a więc jest wpisana w naturę człowieka tak samo jak rozmnażanie się, czy zdobywanie pożywienia


Uważam, że nie ma w tym ładu logicznego. Ponieważ rozmnażanie się, czy zdobywanie pożywienia przypisane jest wszystkim ludziom, natomiast polityka niekoniecznie.


Jeżeli przez "polityka przypisana komuś" rozumieć to, że ten ktoś musi brać w niej osobiście aktywny, czynny i bezpośredni udział - to faktycznie nie jest "przypisana" (ale tak samo jest z rozmnażaniem i zdobywaniem jedzonka - nie każdy się w to bawi :D ).

Jeżeli jednak przez "przypisana" rozumieć także pośredni wpływ - to oczywiście "przypisana" jest wszystkim ludziom, bo wszyscy żyjemy w społeczeństwach, każdy z nas podlega jakiejś władzy i każdy z nas czerpie korzyści, a także cierpi niedogodności z istnienia tejże.

A przez "wpisanie w naturę człowieka" nie miałem na myśli tego, że człowiek ma w naturze dążenie do zdobywania władzy ale to, że ma "wpisane w naturę" dążenie do życia w społeczeństwie (czy tworzenie społeczeństw), w którym władza występuje. Tak mocno, że aż ciężko wyobrazić, opisać sobie społeczeństwo BEZ władzy (a co dopiero podać konkretny przykład :D ).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Czw 10:53, 13 Kwi 2006    Temat postu: nie bawią

Cytat:
ale tak samo jest z rozmnażaniem i zdobywaniem jedzonka - nie każdy się w to bawi


Prosiłbym o jakiś przykład, bo nie znam nikogo kto się tym by nie bawił, natomiast znam mnóstwo ludzi którzy w politykę się nie bawią :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pan Gąsienica
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 15:02, 13 Kwi 2006    Temat postu: Re: nie bawią

Astronom napisał:
Cytat:
ale tak samo jest z rozmnażaniem i zdobywaniem jedzonka - nie każdy się w to bawi


Prosiłbym o jakiś przykład, bo nie znam nikogo kto się tym by nie bawił, natomiast znam mnóstwo ludzi którzy w politykę się nie bawią :mrgreen:


Rozmnażanie: 80 letni staruszkowie, buddyjscy mnisi z klasztoru Shaolin, dzieci, ludzie bezpłodni od urodzenia, ludzie bezpłodni w wyniku nieszczęśliwego (lub szczęśliwego - to kwestia punktu widzenia) wypadku

Zdobywanie pożywienia: kobiety czekające w jaskini, aż mąż wróci z polowania i piłujące paznokcie pilniczkiem :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Czw 16:26, 13 Kwi 2006    Temat postu: cuda

Cytat:

Rozmnażanie: 80 letni staruszkowie, buddyjscy mnisi z klasztoru Shaolin, dzieci,
ludzie bezpłodni od urodzenia, ludzie bezpłodni w wyniku nieszczęśliwego (lub szczęśliwego - to kwestia punktu widzenia) wypadku

Zdobywanie pożywienia: kobiety czekające w jaskini, aż mąż wróci z polowania i piłujące paznokcie pilniczkiem



80 letni staruszkowie [nie mogą, ale mogli wcześniej]
buddyjscy mnisi z klasztoru Shaolin [nie mogą, ale mogą mieć]
dzieci [nie mogą, ale będą mogli]
ludzie bezpłodni od urodzenia [nie mogą, ale rozwijająca się medycyna robi cuda]
ludzie bezpłodni w wyniku nieszczęśliwego wypadku [nie mogą, ale mogli wcześniej ale jeśli nie mogli wcześniej, to rozwijająca się medycyna robi cuda]
kobiety czekające w jaskini[to jedynie inna forma oczekiwania na pożywienie, w końcu kobieta to też człowiek(choć niektórzy twierdzą inaczej), i musi coś jeść]


Przykłady w moim mniemaniu nietrafione. No tak powie Pan zapewne, "ale polityką też nie zajmują się obecnie, ale mogą". Zgadza się. Lecz jest to przykład nierozróżnienia tego, co zwyczajne i wieczne, a tym, co nienormalne a ulotne choć jest w tej hipotezie sporo intelektualnego podobieństwa.

Ziarno prawdy tkwi w koncepcji, że ludzkość to rasa mistyków, obserwujących z politowaniem, jak garstka materialistów błąka się i obija po omacku. Materialista sądzi, że ma sensowny pogląd na świat, zapominając, że słowo "sensowny" pochodzi od łac. "sensus", oznaczającego czucie i odbieranie wrażeń, a wiele z tych wrażeń materializm uznaje za mistyczne albo wręcz baśniowe. "Sensowny" tak naprawdę znaczy tyle, co "sensytywny". Kobiety są bardziej sensytywne od mężczyzn i może dlatego są sensowniejsze. Materialista, uważa swe poglądy za sensowne, choć nie rozumie nawet sensu tego słowa. Sensowność ma bowiem stronę subtelną i receptywną. Lecz wielu ludzi nie zna jej od tej strony. Myślą, że są sensowni, a są po prostu niewrażliwi. Oto szczyt absurdu współczesnego świata. Ale to na marginesie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:58, 13 Kwi 2006    Temat postu:

Przypomnę wujowi że ideę postępu zrodziło oswiecenie i niestety jest ona błędna. Oni też wierzyli w postęp, a potem dorobili do tego idelogię kryzysów, bardzo podobną do interpretacji ciągle oddalajacego sie końca swiata, która wystpuje w rozmaitych sektach. Za funt kłaków w nia nie wierzę. Żeby ją uznać nalezałoby najpierw udowodnic na podstawie badań historycznych, że;
1) Od początku ludzie mieli jakiś ideał. (Ten ideał nie może być "mglisty" ypu szczęście, ale na przykład państwo utworzone wedle pomysłu, powiedzmy pana lenina)
2) Stwierdzamy, ze został on wykonany. Nie doszło do zadnych zaskakujacych odkryć po drodzze, zmian sedna koncepcji, paradygmatów.... .
3). Mamy efekt, który wszyscy uznaja za faktyczny postep. Można ewentualnie to rozluźnić na większosc ludzi. Jednakze z punktu widzenia takich jak Huxley takie założenie i rozluźnienie jest niedopuszczlne. (Polecam "Nowy wspaniały swiat" tego autora)

Jak widać nie mozna mówic o postepie wuju, mozna mówic o rozwoju, a to jest co innego. Ten rozwój jest łatwo dostrzegalny na przykład w nauce. tyle, ze naukowy i technniczny rozwój jest nie proporcjonalny względem rozwoju ludzi. Zachodzi on wprawdzie dzięki ciągłosci miedzy pokoleniami, ale jak narazie jest on znacznie wolniejszy niz techniczny. Z tego pwoodu ludzie maja w rekach coraz niebezpieczniejsze zabawki i jedziemy po coraz niebezpieczniejszym terenie, nie czerpiąc w pełni z wcześniejszych doswiadczeń tak jaikbyźmy mieli lekką amnezję. Dlatego kryzysy bedą coraz ostrzejsze a ludzkośc czeka zagłąda. Ale cie wuju pocieszę, za pare milionó [url] lat nasze słońce i tak... . A nasz wszechświat za kilkanascie miliardów... .[/url]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:17, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Radek napisał:
ideę postępu zrodziło oswiecenie i niestety jest ona błędna

Prawde mowiac, nie wiem, co masz na mysli i co krytykujesz. Odnosze wrazenie, ze chcialbys zastapic jedno haslo drugim haslem, i ze chcialbys to zrobic w imie jakichs idealow. Chcialbys usunac nielubiane przez ciebie haslo "postep" i zastapic je lubianym przez ciebie haslem "konserwatyzm", przy czym powstajace przy tym zgrzyty chcialbys przytlumic kocykiem z napisem "rozwoj". Doprawdy nie widze w tym wiekszego sensu.

Co to jest postep a co to konserwatyzm? Postep to wlasnie rozwoj, a konserwatyzm to brak rozwoju. Rozwoj ma to do siebie, ze rozwiazujac jedne problemy, przynosi ze soba nowe; ciekawe, czemu jednak mieszkasz w miescie i korzystasz z dobrodziejstw cywilizacji, zamiast przeniesc sie do ziemianki w srodku puszczy, wyszukac sobie kawal krzemienia i wziac sie do prawdziwie szczesliwej i konsekwentnie konserwatywnej pracy?

W rzeczywistosci ludzie daza do rozwoju, bo tylko w ten sposob sa w stanie zyc coraz lepiej. Naturalnie, sa ekstrema: na jednym ekstremum ludzie pra na oslep, podchwytujac bezkrytycznie wszelkie nowinki, a na drugim - stoja w miejscu, starajac sie wszelkimi sposobami zatrzymac jakiekolwiek zmiany. Te przeciwstawne sily pomagaja utrzymac jaki taki porzadek w naszym spoleczenstwie, dajac zarowno impuls napedowy jak i okazje do refleksji.

Wiadomo tez, ze zadne nasze dzialania nie sa w stanie zapewnic ludzkosci szczescia. Obojetne, czy to bylyby nastawione na rozwoj, czy na brak zmian, czy na podazanie jakas droga zlotego srodka. Kazde odkrycie i kazdy wynalazek da sie wykorzystac przeciwko innym ludziom, i nie ma sposobu na to, by swiat obronic przed realizacja tej mozliwosci. Dlatego szczesliwe zycie na tym swiecie bedzie zawsze zagrozone dowolnie koszmarnymi katastrofami spowodowanymi przez ludzi; obojetne, czy jest to szczesliwe zycie w jaskini pare tysiecy lat temu, czy szczesliwe zycie w supernowoczesnych warunkach za pare tysiecy lat. Ale mimo to, hipotetycznemu podroznikowi w czasie latwiej i przyjemniej przystosowac sie do zycia w nowych warunkach, gdy podrozuje w czasie do przodu, niz gdy podrozuje do tylu. I powrot we wlasne czasy jest latwiejszy i przyjemniejszy, gdy powraca sie do przodu, niz jesli powraca sie do tylu.

Co doskonale widac na przykladzie kierunku emigracji w dzisiejszym swiecie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:22, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Zrobiłem tylko pewne rozróżnienie znaczeniowe. Według mnie postęp i rozwój nie znaczą tego samego, o konserwatyźmie nic nie pisałem.
Wszystko byłoby tak ładne jak piszesz wuju gdyby nie pewne problemy, które omówiłem w dość starym tekscie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Dlaczego nie zmieniałbym, nie przebudowybałbym świata? /esej/
Autor: Orcio


Nie podejmowałbym przebudowy świata z powodów filozoficznych, historycznych, biologicznych i teologicznych. Ponieważ jest to praca z zakresu literaturoznawstwa będę patrzył na te sprawy przez pryzmat utworów literackich. Krytyka prób przebudowania świata przewijała się w piśmiennictwie od początku. Istnieje też przeświadczenie wśród krytyków że, wszelkie utopie, książki z hapy endem gdzie w końcu bohaterowi udaje się zrealizować wielkie zamiary są naiwne i nie zasługują na miano wielkiej sztuki. Od czasów romantyzmu oczekuje się też od bohaterów literackich: ciągłego wahania się, wyrażania niemożności spełnienia się, rozczarowania i tragicznego zakończenia własnej egzystencji.

Starożytni jako pierwsi głosili poglądy przeciwne przebudowywaniu otaczającej nas rzeczywistości. Wynikało to z wiary w fatum wiszące nad każdym człowiekiem. Według nich bogowie karali śmiałków chcących przechytrzyć los. Prawo do szczęścia miały wyłącznie istoty wyższe. Uważano nawet że, okazywanie radości w chwili uśmiechu losu sprowadza nieszczęście. Na przykład rodzice przy narodzinach dziecka celowo okazywali smutek aby odpędzić demony. Sądzono także że, okazywanie radości w chwili zbliżenia grozi opętaniem potomstwa. Związku z tym dbano o odprawienie skomplikowanych rytuałów magicznych. Zwyczaje te szczególnie popularne na bliskim wschodzie z czasem przerodziły się w kulty religijno-magiczne. Kapłani związani z tymi wierzeniami mieli ogromną władzę. Często władca był marionetką w ich ręku. Innym wyrazem poglądów starożytnych są mity o: Galimeuszu, Prometeuszu, Syzyfie. Przedstawiono w nich tragiczność ludzkich poczynań. Później odtwarzano wiele razy schematy tych mitów w tragediach które grano w teatrze greckim. Teatr grecki miał notabene początek w wiosennym święcie Dionizosa boga wina i zabawy. Światopogląd starożytnych podkreślał nikłość człowieka i wspaniałość świata. Pierwszy zanegował doskonałość rzeczywistości filozof Platon. Twierdził on że, świat to jaskinia w której widać tylko odbicia doskonałych idei. Nauki te podzielali w dużym stopniu jego uczniowie. Odtąd zadaniem filozofów stało się docieranie do czystej prawdy wyrażającej się w ideach.
Filozofia narodziła się w starożytnej Grecji. Wśród bogatych elit traktujących resztę społeczeństwa z wyższością. Z początku zajmowała się wyłącznie badaniem zjawisk przyrody. Z tych badań korzystała przede wszystkim władza polityczna. Pierwszy filozof który zajął się społeczeństwem to Sokrates. Porównywał on Ateny do ospałego konia a siebie do dokuczliwego gieza chcącego pobudzić do ruchu. Na jego dążenie do zmian krzywo patrzyła arystokracja. Proces Sokratesa stał się inspiracją dla wielu pisarzy. Między innymi dla Platona który napisał obronę Sokratesa. Gdy jego nauczanie zaczęło docierać do szerszych rzesz mieszkańców został skazany na śmierć. Jego najwybitniejszy uczeń Platon stworzył dzieło o państwie idealnym w którym panuje podobny do Indyjskiego podział kastowy. Na jego korzyść przemawia to że, uznawał kobiety za równe mężczyźnie pod względem umysłowym. Jego uczeń Arystoteles tego już nie robił. Twierdził że, kobieta to niedorobiony mężczyzna. Zapewne na jego dorobku średniowieczni scholastycy utrzymywali wyższość mężczyzny nad kobietą. Potem dorobili dość nieudolnie na podparcie tej tezy interpretację księgi rodzaju wedle której powstanie kobiety z żebra Adama oznacza że, zajmuje niższą pozycję. Moim zdaniem nawet stwierdzenie że jest pomocą o niczym nie świadczy. Bo w tym kontekście użycie odmiany słowa pomoc nie oznacza bycie pomocnicą czy służącą. Na przykład lekarz to pomoc dla chorego. A kto ma faktyczną władzę lekarz czy pacjent? Inny przykład to szkoła gdzie nauczyciel sprawuje władzę ale jednocześnie służy uczniowi. W tym wypadku na dodatek uczeń zależny jest od rodziców a pedagog od dyrekcji ośrodka edukacyjnego. Wniosek w sieci ludzkich powiązań trudno ustalić kto faktycznie sprawuje władzę oraz nad kim i nad czym? Warto przypomnieć słowa Ewangelii jeśli ktoś chce wami rządzić niech wam będzie sługą. O to esencja tak zwanej „umowy społecznej.” Zawarto tu bowiem mądrość że, wszelkie uprawnienie do władzy wynika ze służby. Bo przecież od zawsze w naszym kręgu kulturowym władzę egoistyczną uważano za bezprawną i tyrańską.

Wszyscy ci myśliciele mieli bardzo złe zdanie o pracy, tworzeniu, przekształcaniu czy udoskonalaniu. Z czasem ich poglądy stawały się wygodne dla rządzących. Gdy nadeszły czasy cesarstwa Rzymskiego filozofia coraz bardziej zaczęła przypominać religię. Wynikało to z potrzeby uzasadnienia ogromnego pluralizmu religii państwowej. Nie wyobrażano sobie oddzielenia jej i państwa. Uważano że, imperium będzie trwało wiecznie. Związku z tym jedynym sposobem na uwiecznienie się jest działalność polityczna. Z czasem powstawało coraz mniej oryginalnych dzieł. Skupiano się na powielaniu dawnych wzorów, przypominaniu odkryć poprzednich pokoleń. Nie wprowadzano żadnych innowacji technicznych. Naprzykład znano już sposób wykorzystania energii wodnej do pracy ale na szeroką skalę w młynach i kuźniach zastosowano ją dopiero w średniowieczu. Filozofią dalej zajmowały się głównie elity.
Prawdziwą rewolucję przyniosło Chrześćjaństwo. Przede wszystkim swoją nauką o wieczności duszy której słusznie zarzucano umniejszanie wagi życia publicznego. Wprawdzie wierzyli w nią wcześniej między innymi Platończycy ale sądzili oni że, jej celem jest zlanie się z absolutem od którego pochodzi. Wyniesieniem człowieka do roli ucznia i dziecka Boga, Oraz nie zgodą na oddawanie boskiej czci fałszywym bogom. Wprawdzie Stali się ofiarami prześladowań za przekonania. Z początku inspiracja do działań przeciw wyznawcom Chrystusa wychodziła od społeczeństwa a później od władzy. Z czasem Chrześćjaństwo stało się religią państwową co nie uchroniło Rzymu przed upadkiem. Między otwartą walką a ustanowieniem jej jako głównej religii miną okres „rozdziału państwa i religii”. Oczywiście wtedy jeszcze nie znano tego pojęcia. Nie zmienia to jednak faktu że, Chrześćjaństwo wymusiło jej pojawienie się. Główne ośrodki myśli chrześćjańskiej z tego okresu to: Antiochia, Aleksandria i Rzym. Tworzyli tam liczni apologeci zastanawiający się nad odpowiednim stosunkiem Chrześćjan do władzy państwowej. Myśliciele podzielili się na zwolenników syntezy z kulturą grecką i tych co domagali się izolacji od zepsutego świata w oczekiwaniu na rychły powrót zbawiciela. Narodziła się też chrześćjańska teologia. Wiele zawdzięczała ona odosobnionemu Żydowskiemu apologecie Filonowi z Aleksandrii. Jako pierwszy odczytywał biblię jako tekst symboliczny i paraboliczny. W raz rozwojem teologii pojawiały się nowe herezje i odstępstwa którymi Po raz pierwszy spory filozoficzno-teologiczne objęły wszystkie warstwy społeczne. Pewien biskup skarżył się: „Gdy spytasz się piekarza jaka jest cena chleba usłyszysz że, Ojciec jest większy od Syna. Gdy poprosisz niewolnika by przygotował kąpiel w łaźni dowiesz się że, Syn wszystko zawdzięcza Ojcu.” Po podziale cesarstwa w czwartym wieku na część wschodnią i zachodnią głównymi centrami Chrześćjaństwa stał się Rzym na zachodzie i Konstynaopol na wschodzie. Biskupi z tych Miast zawdzięczali swoją pozycję w kwestiach religijnych przede wszystkim poparciu cesarzy. Z czasem władza cesarza stawała się coraz bardziej powiązana z kościołem. Na wschodzie wykształcił się odwrotny niż na zachodzie system w którym władca podlegał kościół. Wynikało to z mniejszej siły władzy świeckiej na zachodzie. Podstawy do uzasadnienia tego stanu rzeczy dał święty Augustyn w dziele „O Państwie Bożym.” Negował wolną wolę człowieka, uwydatniał znaczenie łaski, utrzymywał że, wszelka ziemska władza pochodzi od Boga. Wszystkie te poglądy opierał na Słowie Bożym w Biblii.

Mnie nie zadawala odpowiedź Augustyna na zagadnienie wolnej woli i grzechu pierworodnego. Uważam przede wszystkim że, człowiek ma pełne prawo postawić pytanie dlaczego Bóg dopuścił do grzechu prarodziców. Mam też odpowiedź. Dlatego że, uszanował ludzką wolną wolę. Dobrze ale czemu stworzył ich zdolnymi do tego wyboru? Przyczyną ułomności człowieka leży witym że, jest duchem uwięzionym w ciele. Takie połączenie czyni go ułomnym ze swej natury. Przecież nigdy nie będzie w stanie przewidzieć wszystkich skutków swych działań. A z drugiej strony potrafi doskonale przekształcać i badać rzeczywistość. Tylko że, nigdy jednostka nie pozna wszystkiego nawet gdyby nauka rozwiązała wszystkie problemy i zbadała świat do końca. Obecnie jedno z ważniejszych zadań fizyki to rozwiązanie problemu niezgodności fizyki kwantowej z teorią Newtona. Warto też zauważyć pewne ułomności nauki. Pierwsza z nich to ta że, nigdy nie odpowie ostatecznie na pewne pytania. Naprzykład na to skąd wziął się świat? Drugi mankament nauki to jej antydefinicyjny charakter. Chodźmy zdanie deszcz spadający z nieba to świetna definicja powszechnie znanego zjawiska atmosferycznego tyle że, nie naukowa. Z punktu widzenia nauki należałoby powiedzieć że, to związek wodoru i tlenu z rozpuszczonymi w nim substancjami. Lecący z chmury. Wyjaśnić czym jest chmura. Uwzględnić to jak ona powstaje i czemu niej coś leci…. Naukowcy prawdzie tworzą definicje, prawa i modele ale po aby je zaraz: obalić, rozszerzyć, rozwinąć lub by na nowo zinterpretować. Nauka nie może po prostu uznawać dogmatów. A one wbrew pozorom są potrzebne w pewnych sferach życia. A nawet jej samej do nadawania potrzebnego, minimalnego ładu i porządku. Trzeci problem to zaskakująca nieudolność przy badaniu procesów nie dokończa lub w ogóle nie powtarzalnych. Naprzykład historia niby świetnie tłumaczy zjawiska z przeszłości ale nie potrafili skutecznie na tej podstawie przewidzieć przyszłości.

Czy to oznacza że Bóg nie stworzył człowieka jako istotę doskonałą? Nie, jego doskonałość kryje się w ułomności. Powołam się na słowa Leibinza „Nasz świat musi być doskonały skoro stworzył go bóg” W tym że, żyje i dąży do ciągłego udoskonalenia siebie. Właśnie to stanowi jego piękne powołanie. Życie nie jest ładem będącym bezruchem lub rytmicznym tańcem lecz chaosem czyli ciągłym przekształceniem wszystkiego. Człowieka i jego poznanie można porównać do wiecznie wydłużającego się odcinka. Co najciekawsze słynne motto renesansu „Nic co ludzkie nie jest mi obce?” Ma swe źródło nie w kulturze starożytnej Grecji lecz właśnie w biblijnej księdze Rodzaju. Po prostu renesansowi myśliciele stworzyli sobie własną, daleką od rzeczywistości wizję starożytności. Osobiście bym to zdanie rozszerzył „Nic co ludzkie i Boskie nie jest mi obce.” Wnioskuję to na podstawie wcielenia się Boga. To że Bóg stał się człowiekiem tyle że bez grzechu czyli bez wad oznacza że, doskonały człowiek zjednoczony z Bogiem to Bóg. Moje wnioskowanie zgadza się z tradycyjnym nauczaniem kościoła katolickiego. Zgodnie z nim: „Po to Bóg stał się człowiekiem by człowiek stał się Bogiem.” Dobrze tylko czy muszę po to wierzyć w Boga? Tak bo powiedziano „bondcie roztropni jak węże i czyści jak gołębie”. Oznacza to że, należy korzystać ze wszystkich dostępnych środków by wypełniać swoje podstawowe powołanie wiecznego dorastania. Przecież Bóg po przez sakramenty w kościele niewątpliwie bardzo pomaga w pracy nad sobą. Pozostaje mi odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie dlaczego Bóg jest miłością i się jej domaga od nas? Bo miłość prawdziwa to rodzaj jedynego w swoim rodzaju poznania. Jej definicja brzmi: bezinteresowne pragnienie dobra dla drugiej osoby. Bóg nie mógłby stworzyć świata z miłością nie znając jej. Ponadto stanowi ona jedyny sposób na poznanie pewnych rzeczy i zdarzeń. Pojęcie miłości jest też zgodne z pojęciem tolerancji bo bez akceptacji drugiej osoby nie ma miłości. Opierać się może wyłącznie na dialogu i uczciwości. Dzięki niej poznajemy jaźń czyli istotę innych ludzi. Martwa materia nie ma swej istoty a nawet gdyby miała nie moglibyśmy się o tym dowiedzieć. Co ciekawe w istnienie ja możemy tylko wierzyć podobnie jak w wolną wolę która jest porostu wyborem ciągu przyczynowo-skutkowego? Zawsze możemy utrzymywać że, to ciąg nas determinuje że; ja to złudzenie powstałe na drodze ewolucji że, wszystko co robimy służy tak naprawdę przetrwaniu gatunku. A stąd wniosek istnienie dobra, etyki to złudzenie.
Nie można narzucać innym ludziom własnej wizji doskonałego świata tym bardziej że, jest to zamach na ich godność wyrażającą się w wolności. Mogą odmiennie niż my wyobrażać sobie doskonałość. Świetnie tą prawdę oddają nasze czasy. Choćby nasz, niedawno miniony wiek dwudziesty obfitujący w reżimy i totalitaryzmy próbujące za wszelką cenę zrealizować własną wizję świata doskonałego. Skończyły swe próby na obozach pracy przymusowej, łagrach. Inną przyczyną nie możności poprawy świata to przemijalność pokoleń. Nawet wytworzenie doskonałego systemu edukacji nie rozwiąże problemu. Nie wszystko da się przekazać. Nie da się odebrać kolejnym pokoleniem indywidualnego przeżywania, buntów, stawiania pytań. Zresztą właśnie to stanowi motor postępu. Postęp nie ulepsza ludzkości lecz tylko warunki w których żyje. Te prawdy zostały wyrażone w książkach takich jak: „Lalka”, „Przedwiośnie”. Można się zastanowić też czy poprawa warunków w istocie pobudza zawsze rozwój. Czy nie powoduje przesycenia? Bardzo ciekawe przemyślenia na ten temat zawarł Isac Asimov swym cyklu science fiction „Fundacja”. Opowiada o historii imperium galaktycznego przypominającego cesarstwo rzymskie i o rozwoju nauki zwanej posychohistorią. Nauka ta zajmuje się przewidywaniem przyszłości cywilizacji przy użyciu matematyki. Autor uznał że, po okresie prosperity zawsze nastąpi załamanie się postępu. Warto też wspomnieć o wszystkich antyutopiach. Na przykład: „Rok 86”, „Folwark Zwierzęcy” Orwela, „Powrót z Gwiazd”, „Pokój na ziemi” Stanisława Lema,…
Szermierze przebudowy świata tłumaczą się chęcią zniesienia ze świata bólu, cierpienia. Nie rozumieją że, smak szczęścia to brat goryczy smutku. Świetnie ilustruje to opowiastka ze wschodu: „Pewnego razu do Buddy przyszła matka z martwym dzieckiem na ramieniu. Przy ludziach prosiła go na kolanach by je uzdrowił. Nie pozwalała na pochowanie. Ludzie myśleli że, Budda ją odpędzi ale on powiedział: twoje dziecko będzie uzdrowione jeśli do wieczora przyniesiesz ziarna gorczycy z domu w którym w ostatnim czasie nie było żadnego cierpienia ani bólu. Kobieta chodziła od domu do domu. W jednym chorowało dziecko, w drugim ojciec się upijał, w trzecim zmarła matka, czwartym brat stał się inwalidą, w piątym wybuchł nie dawno pożar. Nadszedł w końcu wieczór. Wróciła do Buddy z niczym i pozwoliła na pochowanie dziecka bo zaznała ukojenia.” Cierpienie to nieodłączna część kondycji ludzkiej. Jedna z tych nie wielu rzeczy która jednoczy. Przełamywanie bólu to jedna z najpiękniejszych rzeczy które robi człowiek. Wielcy ludzie nie dla tego byli szczęśliwi pomimo cierpienia a nie dla tego że, nie cierpieli. Bo szczęście nie mieszka w pokoju daleko od cierpienia tylko o piętro wyżej, nad nim.
Wiara w przemienianie świata łączy się z wyznawaniem idei postępu dziejowego czyli rozwoju na wszystkich płaszczyznach życia. Zastanówmy się na czym polega postęp? Na pewno na przechodzeniu od modeli prostych do bardziej złożonych; inaczej od powierzchni do głębi. W tym rozumieniu nastąpił niewątpliwie postęp na polu nauki, techniki ale z pewnością nie w moralności. Oczywiście bezduszna etykieta, podział klasowy, zbyt sztywne maniery, w poprzednich wieków powinny budzić w nas niechęć ale co my mamy w zamian? Co przyniosła słynna rewolucja obyczajowa 68 roku? Fakty mówią same za siebie. W latach pięćdziesiątych powszechnie znano trzy choroby przenoszone drogą płciową. Dziś występuje ich około pięćdziesięciu. Spadła szczególnie w zachodniej Europie i w Ameryce liczba zawieranych małżeństw, rodzących się dzieci. Od ponad stu lat rośnie liczba legalnie i nielegalnie przerywanych ciąż. Drastycznie spada wiek podejmowania stosunków seksualnych co grozi uszkodzeniem narządów płciowych. Wszystko to świadczy o coraz mniejszej odpowiedzialności ludzi. O nie umiejętności podejmowania decyzji moralnych. Swoistej degradacji i degeneracji. Niszczy się między innymi po przez media Chrześćjańskie fundamenty społeczeństwa nie dając nic w zamian o prucz libertynizmu i postmodernistycznego prymitywizmu. Sytuacja ta jest częściowo wywoływana przez kręgi niechętnie nastawione do religii uważające że, do dobrego życia i sprawnego państwa jej nie potrzeba. Kwestia istnienia dobrych systemów etycznych obywających się bez Boga po dziś dzień należy do kontrowersyjnych. Czasem zalicza się do nich Kanta zapominając że, ten filozof uważał istnienie Boga, czasu i przestrzeni za postulat czystego rozumu. Przez postulaty rozumiał rzeczy konieczne ale niesprawdzalne. Czasem mówi się o Tatarkiewiczu. Wielu próbowało stworzyć taką etykę często daleko odchodząc od uznanych norm. Wprowadzenie ich w życie zapewne spowodowałoby katastrofę na miarę komunizmu lub nazizmu. A jeśli nawet są dobrego dla wybitnych jednostek. Takim przykładem jest filozofia Nietzschego. Ich największy mankament o prucz skomplikowania to opieranie się na jakiejś definicji człowieka. Świadczą o tym słowa Kanta wyryte na jego grobie w Królewcu: „Są dwie rzeczy które napełniają mnie podziwem. Niebo gwieździste na de mną i prawo moralne we mnie; skąd wiem, że jest Bóg na de mną i Bóg we mnie.” Nie wątpliwie to piękna sentencja ale oparta na pewnej wizji własnego „Ja”. Tymczasem obecny postęp naukowy już doprowadza do poważnych problemów z definicją człowieka. Co raz częściej się mówi o procesach które doprowadzą do niewyobrażalnych przemian w świadomości ludzkiej takich jak: inżynieria genetyczna, wirtualizacja czy proces globalizacji który zamiast załagodzić uwypukli problemy. Z tego wynika że, dawne systemy etyczno-filozoficzne oparte na definicjach runą. Z resztą już dziś znamy opłakane skutki wciskania ich na siłę w Afryce czy w Azji. Tymczasem potrzebne są nowe regulacje prawne najlepiej związane z wykorzystaniem gwałtownego rozwoju nauki i nowymi formami przestępczości choćby w Internecie. Znamienny jest tu przypadek sprytnego amerykańskiego wyłudzacza który ukradł bezkarnie miliony dzięki dziurze w prawie
Paradoksalnie najlepiej sprosta tym wyzwaniom Chrześćjaństwo bo ono jedno zawsze mówiło o tajemnicy człowieka. O sacrum które odkrywamy indywidualnie jako istoty wymykające się wszelkim definicjom, bo niepowtarzalne po mimo pewnych wspólnych cech biologicznych, Ma też przewagę wynikającą z rozprzestrzenienia swojej świętej księgi i prostoty. Dla poprawnego zrozumienia innych systemów etycznych potrzeba dużej wiedzy filozoficznej. Ponadto społeczeństwo potrzebuje czasu na przyjęcie nowych wartości. Uważam że, wychodzenie z pozycji tajemnicy za bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie. Pozwala ona na zachowanie dystansu i pokory wobec otaczającej nas rzeczywistości. Idzie za tym trzeźwiejsze patrzenie na świat, skuteczniejsze działanie, utrata poczucia zagrożenia dla prywatnego ładu ze strony nowinek naukowych czy sytuacji społecznej. Moim zdaniem Scholastycy genialnie przewidzieli potrzebę istnienia tajemnicy. Dlaczego twierdzę że, wiara w transcendencję a w szczególności w wieczność duszy pomaga w skutecznym działaniu? Bo ludzką wolę i umysł można porównać do siły wody w wodospadzie. Nawet jeśli zamontujemy bardzo dużo turbin nie pobierzemy całej jej energii. Po prostu ludzka psychika potrzebuje poczucia dystansu do otaczającego ją świata. Zgadza się to zresztą z badaniami naukowymi według których wykorzystujemy zaledwie kilkanaście procent możliwości mózgu. Z tej perspektywy lepiej zniesiemy porażki i niepowodzenia bo nasze działanie przestanie być głównym priorytetem. Oczywiście Chrześćjanin został powołany do działania w świecie. Bo królestwo niebieskie jest już teraz w nas i na Ziemi. Nawet rozwój nauki opiera się na istnieniu nieznanego. Przecież jednym z największych jej motorów to rosnące proporcjonalnie do postępu badań poczucie zagadkowości rzeczywistości.
Jedną z największych pomyłek w dziejach filozofii było oświeceniowe założenie istnienia prostego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy rozwojem ludzkich umiejętności a nieuchronnością postępu cywilizacyjnego. Obecnie aby obalić ten pogląd nie trzeba prowadzić zawiłych dywagacji ale przyjrzeć się bliżej powszechnie znanym faktom. Naprzykład coraz bardziej groźny islamski fundamentalizm Jego przedstawiciele dokonują wciąż nowych, niebezpieczniejszych, bardziej pomysłowych i wyrafinowanych ataków terrorystycznych. Nie wywodzą się wcale z biednych krajów arabskich lecz z bogatej dzięki ropie Arabii Saudyjskiej. Wielu z nich ukończyło zachodnie uniwersytety. Wszystko przez to że, cywilizacja nie opiera się głównie na środkach lecz na ideach. Pojawienie się danych rozwiązań, czy narzędzi nie świadczy o wyższym rozwoju cywilizacyjnym. W historii często dochodziło do wchłonięcia lub nawet zniszczenia wysoko rozwiniętej kultury przez dzikie, teoretycznie niżej stojące, koczownicze plemiona. Choćby Dorowie którzy około dwunastego wieku przed naszą erą podbili tereny Greckie niszcząc kulturę Mykeńską. Przewaga ich wynikała ze znajomości obróbki żelaza. Czy z tego powodu mamy uznać że, przewyższyli w rozwoju cywilizacyjnym kulturę bardziej skomplikowaną, zdolną do tworzenia na przykład miast? Sądzę że, bardziej trafne jest porównywanie stopnia rozwoju na określonych płaszczyznach. Trzeba jednak wtedy pamiętać że, rozkwit na jednej płaszczyźnie nie musi oznaczać istnienia go w innych ważnych sferach życia. To czy dana cywilizacja wynajdzie i wykorzysta jakieś narzędzie zależy od wielu czynników. Takich jak: warunki naturalne, skala wartości, idee leżące u jej podstaw, sytuacja dziejowa. Znów można podać wiele przykładów. Taki proch strzelniczy znano już w średniowiecznych Chinach ale wykorzystali go dopiero Europejczycy. Maszynę parową, silnik napędzany siłą wody skonstruowali już starożytni Rzymianie. Drugi wynalazek rozpowszechnił się dopiero w średniowieczu a pierwszy czekał na ponowne odkrycie do wieku osiemnastego a na szerokie zastosowanie do dziewiętnastego. Wprawdzie to Wikingowie pierwsi odkryli Amerykę dla starego świata ale skolonizowali ją Europejczycy kilka stuleci później gdy samodzielnie dopłynął do niej Kolumb. I to właśnie jemu historia przypisała zasługi. Na dokładną analizę tych zjawisk nie ma tu miejsca więc pozwolę sobie tylko wspomnieć o wspaniałej książce na ten temat „Bogactwo i nędza narodów”. Napisał ją emerytowany amerykański profesor ekonomi i historii Dawid S. Landens. Autor dokonał świetnej, przystępnej analizy procesów historycznych. Stara się wyjaśnić dlaczego dziś wygląda tak a nie inaczej. W sposób bardzo ciekawy krytykuje często występujący dziś antyeuropocentryzm.
Wspomnę jeszcze o jednym ciekawym zjawisku. Podkopywaniu przez wszelkiego rodzaju władzę własnych fundamentów. Wynika to z tego że, opiera się ona na umowie społecznej wedle której ma umożliwiać realizację pewnych ideałów choćby takich jak: wolność jednostki, wolny rynek, rozwój nauki, postęp techniczny, samorealizacja jednostki. A jednocześnie zawsze w pewnym momencie zaczyna służyć ona partykularnemu interesowi jej członków. Zatraca własne korzenie powołując się na wypaczoną wizję tego co głosili filozofowie budujący fundamenty życia ludzkiego. Zaznaczę że, filozofowie nie zależnie od wyznawanych poglądów to idealiści jawni bądź skryci. Idealizm zaś jak wiadomo to łatwa pożywka dla ideologii. Dowodzą tego ludzkie dzieje bo nie ma takiej idei która nie posłużyła do walki o coś lub po coś. Zawsze bowiem znaleźli się ludzie gotowi mordować i ginąć w imię swych przekonań. Świetnie oddaje to najbardziej idealizująca epoka w dziejach oświecenie. Wezmę ją pod lupę. Jej najwięksi twórcy głosili światło ludzkiego poznania dzieląc się na dwie szkoły. Francuską racjonalistyczną i angielską empirystyczną. Jedni widzieli źródło wiedzy w rozumie a drudzy w doświadczeniu. Zwalczali metafizykę i religię jako zabobon, a jednocześnie wzięli nazwę dla swych czasów od słowa oświecić. Zapewne chodziło im o prywatne doznania mistyczne. Moja złośliwość w tym miejscu jest jak najbardziej uzasadniona. Takiego myśliciela Rousseauaego do pisania książek skłonił spacer na którym jak stwierdził owładnęło nim uczucie cudowności i potrzeby chwili. Wielki, wybitny uczony Isac Newton o prucz nauki zajmował się doświadczeniami spirytualistycznymi. Także naiwność i ślepota sięgnęła zenitu. Wybitny historyk starożytności Gibbon na łożu śmierci, na cztery lata przed rewolucją francuską powiedział: „Te same nieuniknione procesy które doprowadziły do upadku cesarstwa rzymskiego spowodują wieczne trwanie obecnych rządów i ustrojów społecznych”. Oświecenie to także czas rozkwitu łóż masońskich. Tajnych organizacji składających się z ludzi zgłębiających wiedzę tajemną i uprawiających samodoskonalenie się. Należało do nich wielu wybitnych twórców, myślicieli. Do łoży należał między innymi wielki muzyk Wolfgang Amadeusz Mozart. Napisał on operę masońską o mistycznej treści zatytułowaną „Czarodziejski flet.”. Sztuka składa się z dwóch aktów pełnych symboli numerologicznych. Bardzo ważnymi postaciami są trzej chłopcy-duszki. Personifikują ideały masonerii takie jak: czystość od świata, skromność, ukryte działanie. Jak dla mnie autor symbolikę pożyczył z Chrześćjaństwa. Oczywiście w specjalny sposób z ułagodzoną treścią wewnętrzną, Według starej maksymy: „byle wygodnie.” Inne niezwykłe ciekawostki to królowa nocy, czarodziejski flet i magiczne dzwoneczki. Nie przeczę że, istniało kilku rozsądnych myślicieli śledzących wszelkiego rodzaju absurdy ale nawet oni nie potrafili się powstrzymać od płaszczenia się despotom takim jak Katarzyna II Wielka czy król Pruski Fryderyk II.
Jak wiadomo ludzie oświecenia powoływali się na tradycję Renesansu i starożytności. Tyle że, mieli znacznie więcej wspólnego z barokiem. Barok cechował się wielkim absolutyzmem władców i wyizolowaniem się wyższych warstw społecznych. Wielu ludziom wygodny stał się libertynizm, krytyka chrześćjańskiej moralności. Powstało więc zapotrzebowanie które wypełnili oświeceniowi myśliciele. Dlatego tolerowano to że, domagali się swobód obywatelskich, trójpodziału władzy, usunięcia podziałów klasowych. Większość z nich sprzeciwiało się ruchom rewolucyjnym a mimo to zostali później uznani za ojców rewolucji francuskiej i amerykańskiej.
Wszyscy myślący o przebudowie świata uważają się za najmądrzejszych i nie liczą się z cudzym zdaniem nawet jeśli oficjalnie deklarują coś odwrotnego. Znam tylko jedną instytucję głoszącą swój światopogląd jednocześnie nie uznając prawa do własnej wyłączności. Nazywa się ona kościołem katolickim. Zaraz ale czy to nie ten sam kościół który ogłosił dogmat o nieomylności papieża? Tak prawda tylko że, paradoksalnie, stanowi on zakaz wyłączności. Zgodnie z nim nieomylny jest tylko papież gdy w specyficznej sytuacji wypowiada się na temat depozytu wiary. Ponadto nie może dowolnie go sobie zmieniać, a co najwyżej wyjaśnić bądź uściślić. W historii bardzo rzadko papieże korzystali z tej prerogatywy. Ostatni raz zrobił to Pius XII w 1950 roku sankcjonując jako prawdę objawioną, wzięcie Maryji z duszą i ciałem do nieba. Przedtem uzyskał jednomyślną zgodę wszystkich kardynałów na ten krok.
Zasada braku wyłączności została ogłoszona w dziewiętnastym wieku ale stosowano ją w praktyce od początków. Choćby na pierwszym w historii soborze w Jerozolimie przy rozstrzyganiu kwestii obrzezania nawróconych pogan. Innym przykładem są zakony. Wszystkie za cel stawiają sobie naśladownictwo Chrystusa ale wszystkie dążą do tego naśladując swoich założycieli. Tak więc idealnym przykładem naśladownictwa dla Franciszkanina będzie święty Franciszek z Asyżu, dla Benedyktynów święty Benedykt, dla Jezuitów Ignacy Jolola… I wszystko jest w porządku dopóki powiedzmy jakiś Jezuita nie ogłosi się lepszym od Franciszkanów czy Dominikanów. Zasadę to stosowano też przy rozwiązywaniu kontrowersji teologicznych. W 1588 roku rozgorzał w Hiszpanii spór o naukę o łasce pomiędzy Dominikanami a Jezuitami. Z czasem w wyniku eskalacji doszło do tego że, w szkołach dominikańskich na samo wspomnienie Jezuitów uczniowie tupali nogami na znak protestu, a Jezuici oskarżali Dominikanów o herezję kalwińską przed świętą inkwizycją. Obie strony odwołały się do papieża Klemensa VIII. Dominikanie zarzucali Jezuitom herezję pelagianizmu. Spór toczył się wiele lat z udziałem największych sław w teologii. Ostatecznie uciął go dopiero następny papież Paweł V. Jego werdykt znalazł się na jednej kartce. Zabronił nim wzajemnego oskarżania się i przełożył ogłoszenie ostatecznego rozwiązania na później trwające do dziś.

Tyle tytułem wstępu. W dalszej części pracy omówię bardziej szczegółowo zarysowane tu tematy. Powiem też o odzwierciedleniu tego wszystkiego w literaturze. Napiszę też o utopiach i antyutopiach. Na koniec dla wszystkich miłośników przygody intelektualnej mam wiersz arabskiego poety Muhamnada Allama ze zbioru „Ziemia i niebo”. Pozwoliłem sobie przerobić tekst przetłumaczony przez Piotra Kłodkowskiego.

Możliwe, że to co masz za chwile wiosenne,
Oczom innym jawi się jak czasy jesienne.
Bo świat wciąż nabiera innej cudnej barwy,
Więc nie patrz na bolesne straty i zysk prawy.
Szukaj dalej swą myślą szczęśliwy wędrowcze.
Niech cię przewrotnie nigdy los nie zakłopocze.
Odkrywając że, bliskie ci ziemie i nieba,
To nie twoja matczyna glina oraz gleba.


Bibliografia.
- Arend Hannath „Kondycja ludzka”
- „Biblia”
- Jose Descalzo „Dlaczego warto szukać”
- Swierzawski „Dzieje europejskiej filozofii klasycznej.”
- Jan Parandowski „Alchemia Słowa.”
- Manfred Lutz „Obezwładniony olbrzym.”
- Piotr Kłodkowski „Wojna światów?”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:08, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Orcio napisał:
Naprzykład coraz bardziej groźny islamski fundamentalizm Jego przedstawiciele dokonują wciąż nowych, niebezpieczniejszych, bardziej pomysłowych i wyrafinowanych ataków terrorystycznych. Nie wywodzą się wcale z biednych krajów arabskich lecz z bogatej dzięki ropie Arabii Saudyjskiej. Wielu z nich ukończyło zachodnie uniwersytety.

Gdyby nie bieda, wojna i zachlannosc koncernow, nie byloby terroryzmu. I niesmialo przypominam, ze Bin Laden byl na poczatku sojusznikiem USA, a jego rodzina robila interesy z rodzina Busha. Cala historia przypomina mi conieco powstanie Chmielnickiego. Najpierw ogien sie rozpalilo, a potem sie z nim igralo. liczac na duze zyski malym kosztem - a to latwo konczy sie pozarem, bo nie kazdy ogien to grzeczny idiota.

Orcio napisał:
smak szczęścia to brat goryczy smutku.

To nie takie proste. Jest to jednak ciekawy temat na osobne rozwazania. W Filozofii? Chyba tam to najlepiej by pasowalo, prawda?

Orcio napisał:
Co przyniosła słynna rewolucja obyczajowa 68 roku? Fakty mówią same za siebie. W latach pięćdziesiątych powszechnie znano trzy choroby przenoszone drogą płciową. Dziś występuje ich około pięćdziesięciu.

I co to ma do rzeczy? Dzis czlowiek zyje dluzej, niz w latach piecdziesiatych.

Problem polega na tym, ze konserwatysta ocenia dzisiejszy swiat na podstawie zrozumienia sprzed lat - a to musi prowadzic do wypaczen, bo dzisiejszy swiat trzeba rozumiec w dzisiejszy sposob. Zyje sie w nim bowiem dzis, nie wczoraj. Proste, nieprawdaz?

Orcio napisał:
Drastycznie spada wiek podejmowania stosunków seksualnych co grozi uszkodzeniem narządów płciowych.

:D Kurcze, zaczyna byc komiczne. Kto to pisal? (KIm jest Orcio?)

Orcio napisał:
Niszczy się między innymi po przez media Chrześćjańskie fundamenty społeczeństwa nie dając nic w zamian o prucz libertynizmu i postmodernistycznego prymitywizmu.

Dobra. Widze, ze zaczyna sie wchodzenie w hasla. To ja moze daruje sobie na razie reszte. A ty moze podsumuj mi w paru punktach, o co Orciowi chodzi. Bo tekst jest dlugi, ale sedna nie widze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:03, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Wuju czytaj dokładniej, Orcio to ja, a pisałem bodaj w pierwszej liceum.
Cytat:
Naprzykład coraz bardziej groźny islamski fundamentalizm Jego przedstawiciele dokonują wciąż nowych, niebezpieczniejszych, bardziej pomysłowych i wyrafinowanych ataków terrorystycznych. Nie wywodzą się wcale z biednych krajów arabskich lecz z bogatej dzięki ropie Arabii Saudyjskiej. Wielu z nich ukończyło zachodnie uniwersytety.

Gdyby nie bieda, wojna i zachlannosc koncernow, nie byloby terroryzmu. I niesmialo przypominam, ze Bin Laden byl na poczatku sojusznikiem USA, a jego rodzina robila interesy z rodzina Busha. Cala historia przypomina mi conieco powstanie Chmielnickiego. Najpierw ogien sie rozpalilo, a potem sie z nim igralo. liczac na duze zyski malym kosztem - a to latwo konczy sie pozarem, bo nie kazdy ogien to grzeczny idiota.

A ja nie smiało przypominam, że terrorystami czesto zostają właśnie ludzie wykszałceni i jak to się mówi "robiący interesy", ale nic to nie zmienia, Na prawdę nie wiem co wnosi stwierdzenie prozaicznego faktu, że istnieje czesto luźny związek między ideologią a pragmatyką. Moim zdaniem terroryzm współczesny ma pewne cechy świadczące o pewnych mankamentach naszej epoki i dlatego wolałbym rozpatrywac go także jako pewien program ideologczny. Tak jak ongiś marksizm zywił się patologiami, (które nie tkwiły tylko w błędach wczesnego, dzikiego kapializmu ale i w płaszczyźnie ideologicznej) tak dzisiaj terroryzm. Nie należy nie wygodnych ideologi i ich istnienia sprowadzać do płaszczyyzny pragmatycznej, a wygodne dla nas na odwrót.
Cytat:
Problem polega na tym, ze konserwatysta ocenia dzisiejszy swiat na podstawie zrozumienia sprzed lat - a to musi prowadzic do wypaczen, bo dzisiejszy swiat trzeba rozumiec w dzisiejszy sposob. Zyje sie w nim bowiem dzis, nie wczoraj. Proste, nieprawdaz?
Nie, nie proste, hasłowe i pachnie tatuologią. poprawne rozumowanie, tak jak poprawna matematyka obowiazuje zawsze. Konserwatysta odwołuje się nie do wczoraj, lecz do uniwersalizmu.
Cytat:
Drastycznie spada wiek podejmowania stosunków seksualnych co grozi uszkodzeniem narządów płciowych.

Happy Kurcze, zaczyna byc komiczne. Kto to pisal? (KIm jest Orcio?)

Chyba pisałes to wbiegu. polecam zajrzenie do ksiażek medycznych i biologicznych.

Ps; Moze to faktycznie trzeba zrobić tu osobny wątek, bo tekst jest troche obok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Aktualności Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin