Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jeśli Bóg istnieje, to jest dobry
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:35, 29 Sty 2016    Temat postu: Jeśli Bóg istnieje, to jest dobry

Taką tezę postawiłem wcześniej w wątku "Woleński rzuca wyzwanie teistom". Nie doczekała się tam dyskusji, a moim zdaniem jest ciekawa, więc może kogoś zainteresuje.
Nie chcę tutaj rozważać problemu CZY Bóg istnieje. Załóżmy roboczo (!), że jednak Bóg istnieje. Założenie jest ciekawe o tyle, że czynią je miliardy teistów. Warto jednak zastanowić się nad problemem: czy w takim razie jest coś, co sugerowałoby, że Bóg jest dobry?
- Bo życie, cierpienia ludzi i zwierząt pewnie sugerowałyby wielu, że jeśli jakaś siła wyższa nad nami jest, to po prostu bawi się tym, co się na świecie dzieje. Czyli, że ta siła nie ma w sobie (wiele) dobra, tylko po prostu chce mieć rozrywkę z tego, co owe niższe istoty porabiają, z czym się męczą.

Ja twierdzę, że jednak BÓG JEST DOBRY.
Moje rozumowanie wynika z tego, że skoro jednak Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, to musiałby niejako wystąpić przeciw sobie, gdyby teraz zaczął negować wartość owych istot. Zakładam, że Bóg jest bytem doskonałym (przynajmniej w jakichś tam możliwych sensach tego słowa), czyli jakoś wewnętrznie niesprzecznym. Jeśli zatem coś robi, to robi to z głębszą myślą, z poszukiwaniem wyzwania dla swojego dzieła, jego trwałości.
Podobną psychologię mają z resztą ludzie - ci najbardziej chaotyczni, nieogarnięci nie dbają co prawda za bardzo o trwałość swoich dzieł, jednak im wyższa inteligencja człowieka, odpowiedzialność, tym bardziej zależy mu, aby "coś zostawić po sobie", aby praca nie szła na marne, lecz dawała coraz bardziej wspaniałe efekty.
I tak traktuję Boga - jest On kimś, kto chce NAJLEPSZYCH MOŻLIWYCH EFEKTÓW dla swojego stworzenia. A to oznacza, że chce trwałości życia, szczęśliwości, rozwoju stworzonych istot. Czyli, że jest dobry. :)
cbdo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:07, 29 Sty 2016    Temat postu:

Oj to jest myślenie życzeniowe.

Świat jest zły, więc skoro Bóg jest dobry, to robotę psuje mu szatan - wtedy Bóg nie jest wszechmogący. A może psuje to natura świata? Wtedy nie jest wszechmogący.

Bóg niewszechmogący jest bezsensowny.

Cytat:
Moje rozumowanie wynika z tego, że skoro jednak Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, to musiałby niejako wystąpić przeciw sobie, gdyby teraz zaczął negować wartość owych istot


A może właśnie jemu sprawia przyjemność cierpienie innych, bo wtedy dostaje działkę narkotyku? A może ma to gdzieś i nawet nie wie, że jego dzieło faktycznie czuje i zdaje mu się, że jesteśmy tylko simsami w jego programie?

Cytat:
Podobną psychologię mają z resztą ludzie - ci najbardziej chaotyczni, nieogarnięci nie dbają co prawda za bardzo o trwałość swoich dzieł, jednak im wyższa inteligencja człowieka, odpowiedzialność, tym bardziej zależy mu, aby "coś zostawić po sobie", aby praca nie szła na marne, lecz dawała coraz bardziej wspaniałe efekty.


A ja to utożsamiam z samooceną. Kiedy ktoś jest niedowartościowany, to chce się dowartościować zostawiając coś po sobie i kieruje się bezsensownym myśleniem "niech inni podziwiają moje dzieło". Nie ma w tym nic złego, ale to nie jest jakaś dobra cecha. A ci faktycznie inteligentni często nie czują takiej potrzeby, natomiast robią coś dla dobra ludzkości żyjącej tu i teraz.

Uznanie, że świat i Bóg jest dobry (moim zdaniem) niszczy wrażliwość i empatię polegającą na współodczuwaniu cierpienia (czyli skutku zła).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 4:45, 30 Sty 2016    Temat postu:

Zastanawiam sie ile jeszcze wody w Wisle uplynie zanim umrze osobowe wyobrazenie Boga? W tradycji Sufi od poczatku Boga poszukiwano w najlepszej wersji jestestwa przez mistycyzm. Podobnie mialo byc w chrzescijanstwie czyli ruchu znanym Droga przed ingerencja Rzymu, ale jak cesarz pierwszemu biskupowi Rzymu nadal ziemie i inne bogactwa to mistycyzm ocalal li tylko u Karmelitow Bosych. Percepcja ludzka tworzy indywidualna rzeczywistosc percepcyjna. W dobie neuronauki przetwarzanie dramatow innych i "wspolodczuwanie cierpienia" to praca nad choroba Alzheimer'a. Nie polecam :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:02, 30 Sty 2016    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Zastanawiam sie ile jeszcze wody w Wisle uplynie zanim umrze osobowe wyobrazenie Boga?

To nie kwestia "wody w Wiśle", a uczciwości, nie tylko intelektualnej ....

"Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"
W końcu tylko o to, w tej nauce chodzi :wink: ...


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 11:03, 30 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:54, 30 Sty 2016    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Zastanawiam sie ile jeszcze wody w Wisle uplynie zanim umrze osobowe wyobrazenie Boga?

Wg mnie nie umrze. To by bylo bez sensu.
Ale osoba w wydaniu Osoba Boga jest rzeczywiście bytem trudnym do pojęcia. Jednak właśnie doświadczenia mistyczne, opowiadania wielu ludzi, którzy choćby na chwilę TAM byli (np. near death experience) wskazują dość jednoznacznie na kontakt ze "świetlistą istotą", nadając jej osobowe cechy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:08, 30 Sty 2016    Temat postu:

Nieprawda, tak mieli ludzie, którzy wierzyli w osobowego Boga. Buddyści wierzyli we wszechogarniające mistyczne uczucia nie do opisania - poza czasem i ego, a osobowość to jednak było jeszcze doświadczenie z ego, czyli z niższego poziomu "duchowego" :P

To właśnie osobowy Bóg byłby bez sensu.


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Sob 22:09, 30 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:22, 31 Sty 2016    Temat postu:

Spróbuje zająć stronę przeciwną, dla efektu i intelektualnej szermierki będę bronił koncepcji złego Boga :)

Istnieje całkowicie zły Bóg, a wszystkie argumenty za koncepcją dobrego Boga, można wykorzystać wobec złego Boga.

Michał Dyszyński napisał:
Ja twierdzę, że jednak BÓG JEST DOBRY.


Bynajmniej, Bóg jest zły.
Michał Dyszyński napisał:
Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, to musiałby niejako wystąpić przeciw sobie, gdyby teraz zaczął negować wartość owych istot.


Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, a także warunki progowe (pewne ramy tego świata). Warunki w jakich żyją od samego początku ukochane dzieci Boga wskazują, że Bogu nie zależy na wartości, szczęściu i rozwoju swoich istot.
warunki progowe:
a) życie żywi się życiem. stworzenia muszą się nawzajem zjadać, aby przetrwać.
b) nierównomiernie rozlokowane dóbr niezbędnych do życia

Dobry Bóg wystarczy, że pomyśli idealny świat i ten się staje. Świat idealny nie jest. Dobry Bóg postanawia utrudnić swojemu stworzeniu życie ?

Zły Bóg uwielbia eksperymenty, nie zależy mu na wartości swoich stworzeń (gdyby było inaczej stworzyłby idealny świat). Jesteśmy eksperymentem złego Boga, jak rybki w akwarium, możemy sobie pływać to prawo to w lewo, ale zaraz i tak okaże się, że do naszej "wody" wpadnie jakaś klema od akumulatora i długo sobie nie popływamy, albo popływamy w cierpieniu :mrgreen:

Michał Dyszyński napisał:
Zakładam, że Bóg jest bytem doskonałym (przynajmniej w jakichś tam możliwych sensach tego słowa), czyli jakoś wewnętrznie niesprzecznym. Jeśli zatem coś robi, to robi to z głębszą myślą, z poszukiwaniem wyzwania dla swojego dzieła, jego trwałości


Zatem dobry Bóg to sprzeczność. Bo nawet ja dzieło Boga potrafię pomyśleć lepszy świat, świat w którym życie nie żywi się życiem, bo jest tyle pysznych roślin i owoców, że nikomu nawet nie przyszłoby do głowy, aby o coś walczyć. Świat,w którym wszystkim wszędzie jest dobrze, by nie trzeba było walczyć o terytorium. To, że przeciętne stworzenie, potrafi pomyśleć o lepszym świecie i sprawiłoby lepsze warunki stworzeniu jest silnym dowodem na to, ze Bóg nie jest dobry. Innymi słowy ten świat nie jest stworzony z "głębszą myślą".

Michał Dyszyński napisał:
I tak traktuję Boga - jest On kimś, kto chce NAJLEPSZYCH MOŻLIWYCH EFEKTÓW dla swojego stworzenia. A to oznacza, że chce trwałości życia, szczęśliwości, rozwoju stworzonych istot. Czyli, że jest dobry.


Bóg jest kimś, kto chce najgorszych możliwych efektów dla swojego stworzenia, świadczą o tym warunki progowe świata. Zrobił sobie planetę gdzie trzyma ludzi, których w końcu sądzi, karze. Najwyższym planem jest tworzenie obiektów do upodlania.

Poza tym, dobry Bóg nie stwarza dinozaurów (także swoich stworzeń) żeby później popatrzeć jak się smażą w gorącym pyle. :mrgreen:


Ostatnio zmieniony przez Błażej dnia Nie 21:24, 31 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:30, 31 Sty 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Spróbuje zająć stronę przeciwną, dla efektu i intelektualnej szermierki będę bronił koncepcji złego Boga :)

Istnieje całkowicie zły Bóg, a wszystkie argumenty za koncepcją dobrego Boga, można wykorzystać wobec złego Boga.

Michał Dyszyński napisał:
Ja twierdzę, że jednak BÓG JEST DOBRY.


Bynajmniej, Bóg jest zły.
Michał Dyszyński napisał:
Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, to musiałby niejako wystąpić przeciw sobie, gdyby teraz zaczął negować wartość owych istot.


Bóg stworzył ten świat i zawarte w nim istoty, a także warunki progowe (pewne ramy tego świata). Warunki w jakich żyją od samego początku ukochane dzieci Boga wskazują, że Bogu nie zależy na wartości, szczęściu i rozwoju swoich istot.
warunki progowe:
a) życie żywi się życiem. stworzenia muszą się nawzajem zjadać, aby przetrwać.
b) nierównomiernie rozlokowane dóbr niezbędnych do życia

Dobry Bóg wystarczy, że pomyśli idealny świat i ten się staje. Świat idealny nie jest. Dobry Bóg postanawia utrudnić swojemu stworzeniu życie ?

Zły Bóg uwielbia eksperymenty, nie zależy mu na wartości swoich stworzeń (gdyby było inaczej stworzyłby idealny świat). Jesteśmy eksperymentem złego Boga, jak rybki w akwarium, możemy sobie pływać to prawo to w lewo, ale zaraz i tak okaże się, że do naszej "wody" wpadnie jakaś klema od akumulatora i długo sobie nie popływamy, albo popływamy w cierpieniu :mrgreen:

Michał Dyszyński napisał:
Zakładam, że Bóg jest bytem doskonałym (przynajmniej w jakichś tam możliwych sensach tego słowa), czyli jakoś wewnętrznie niesprzecznym. Jeśli zatem coś robi, to robi to z głębszą myślą, z poszukiwaniem wyzwania dla swojego dzieła, jego trwałości


Zatem dobry Bóg to sprzeczność. Bo nawet ja dzieło Boga potrafię pomyśleć lepszy świat, świat w którym życie nie żywi się życiem, bo jest tyle pysznych roślin i owoców, że nikomu nawet nie przyszłoby do głowy, aby o coś walczyć.

Wg Biblii taki wspaniały świat był tylko na początku - w raju.
Ale stawiasz trudne pytania i problemy. One w ogóle każą przemyśleć na nowo, czym jest dobro/zło.

Dla mnie dobro to ROZWÓJ ŚWIADOMOŚCI.
To co nie jest świadome, nie podpada pod kategorię dobro. Czyli świat składający się z samej bezosobowej materii byłby światem ani dobrym, ani złym - w sumie nijakim, pustym. Pierwszym bytem nadającym światu sens (poza Bogiem, który był zawsze, więc niejako wtapia się w tło, nie licząc się w owym rozliczeniu) był pierwsza istota świadoma. Ona to powoduje, że wszystko nabiera sensu. I to nabiera sensu tym większego, więcej świadomości możemy jej przypisać.
Problem cierpienia
Problem cierpienia musimy widzieć w dwóch wymiarach
- bieżącym, czyli stawiającym wyzwania przed świadomością
- docelowym, czyli określającą ramy dla świadomości, pokazującym jej, czego ona nie potrafi przekroczyć, co jest niejako "materią" jej duchowości (rozumiejąc w przenośni "materię", jako coś stawiającego twardy opór próbom pokonania).
Nie da się stworzyć świadomości w pełnym znaczeniu tego słowa, świadomości prawdziwej, jeśli ta świadomość byłaby nieświadoma własnych ograniczeń. W tym kontekście dla świadomości cierpienie jest CENĄ ZA SAMOOKREŚLENIE, ZA WIEDZĘ O SOBIE. Świadomość skonfrontowana z cierpieniem nie chce tej ceny zapłacić, patrząc na bieżące aspekty sprawy. Ale czy taż to świadomość, gdy zdobędzie już ową wiedzę, gdy poczuje kim jest, uzna na pewno, że nie opłaciło się tego wielkiego trudu włożyć w stan, jaki zdobyła?
- MOŻE być tak, że jednak uzna tu ową decyzję Boga, podjętą za nią, widząc efekt końcowy - że STAŁA SIĘ NAPRAWDĘ, że bez żadnego oszustwa, bez manipulowania nią, jest w stanie sama się określić w pełni swojego jestestwa.

Świadomość określa się wobec zła. Oczywiście wobec dobra też, ale zło jest tym czymś niechcianym, trzymanym na dystans, więc jest niejako granicą. Czy nieprzekraczalną?
- Ano chyba nie. Granicę zła przekraczamy - swoją głupotą, niedoskonałością, niedojrzałością czyli po religijnemu mówiąc grzesznością. Wtedy już zaczynamy rozumieć - tam to nie my, tutaj to my, to jest niezgodne z moim ja, a tamto już zgodne, chcę tym być. Bez tego przejścia granicami zła nie umielibyśmy nakreślić samych siebie - w kontekście własnych pragnień, oczekiwań, rozumienia. W tym kontekście zło jest pewnym... darem. Oczywiście nie w tym sensie, że chcielibyśmy go dostać w prezencie pod choinkę, ale w tym, że ten dar ostatecznie daje nam samych siebie.

W tym kontekście dalej twierdzę, że Bóg jest dobry. A my w końcu to zrozumiemy. Bóg jest dobry W OSTATECZNYM ROZLICZENIU.
Choć i ja, piszący te słowa, nie do końca je rozumiem moimi emocjami - rozumiem je pewną wiarą, nadzieją, zaufaniem Bogu, ale na pewno nie tym, co bezpośrednio czuję w życiu. Gdybym miał odpowiadać tym, co bezpośrednie, to pewnie jakoś wyparłbym się słów, które wyżej napisałem. A jednak wyprzeć ich się nie chcę. Choć wciąż nie wiem, jak długo to wytrzymam, bo cierpienie jest tak realne, tak prawdziwe... :cry:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:32, 31 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:58, 31 Sty 2016    Temat postu:

Toć, z punktu widzenia człowieka, Bóg np. wyraźnie faworyzuje Abla, którego z zawiści zabija Kain ... i jaki z tego wniosek ... ano prosty. Pytanie czy Bóg jest dobry, jest postawieniem problemu na głowie, bo co jest dobre, a co złe osądza Bóg, a nie Kain, Michał, Błażej czy Wolińskiego. Bóg jest dobry z definicji, boskie wyroki są sprawiedliwe i słuszne, z definicji. Mądrość człowieka to poddanie się wyrokom Boga, bo te są słuszne i sprawiedliwe z definicji i nie podlegają ocenie człowieka. Człowiek, nie uznający boskich wyroków, oceniający je, grzeszy bo "obraża się na rzeczywistość" - obraża się na Boga. Żeby sądzić Boga, trzeba nie rozumieć pojęcia Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:19, 31 Sty 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Żeby sądzić Boga, trzeba nie rozumieć pojęcia Bóg.

Ale Jakub kłócił się Bogiem. Poza tym pojęcie bóg można rozumieć szerzej i węziej. My tutaj mówimy o tej szerszej definicji, w której dobroć Boga nie jest zapisana w definicji od razu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:44, 31 Sty 2016    Temat postu:

Cytat:
Ale Jakub kłócił się Bogiem.


I co, Bóg nie miał racji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:17, 01 Lut 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
„Wg Biblii taki wspaniały świat był tylko na początku - w raju.”


Nie jestem pewny czy powoływanie się na Biblię to dobry pomysł. Albo przyjmujemy, że jest to alegoryczna opowieść, pewne wyobrażenie autora natchnionego na temat zła w świecie albo przyjmujemy, że nie jest to fikcyjną opowieścią, ale wtedy trzeba zmierzyć się z pytaniem, kiedy ten raj był ? Bo według współczesnej nauki ziemia to arena walki i cierpienia, która była, zanim pojawił się człowiek, który mógłby coś sknocić w dziele stworzenia.

Ale nawet, gdyby przymrużyć oko na te problemy, to czy rzeczywiście w raju było tak wspaniale ? Od początku człowiek dostał narzędzie, którego nie umiał obsłużyć – wolną wole. Bóg stworzył potencjał, więc jest odpowiedzialny za uchylenie tej furtki, powinny być jakieś zabezpieczenia, które człowieka by uratowały, ale nic takiego nie było. To trochę tak jak scyzoryk plus dziecko, co równa się niebezpieczeństwo. Bóg dając ten „scyzoryk” człowiekowi popełnił błąd w dziele stworzenia. Czy odpowiedzialny ojciec daje coś swojemu dziecku, co może przyczynić się do cierpienia ? Wydaje się, że dzieło stworzenia składa się z nieprzemyślanych elementów.



Michał Dyszyński napisał:
„Dla mnie dobro to ROZWÓJ ŚWIADOMOŚCI.
To co nie jest świadome, nie podpada pod kategorię dobro. Czyli świat składający się z samej bezosobowej materii byłby światem ani dobrym, ani złym - w sumie nijakim, pustym. Pierwszym bytem nadającym światu sens (poza Bogiem, który był zawsze, więc niejako wtapia się w tło, nie licząc się w owym rozliczeniu) był pierwsza istota świadoma. Ona to powoduje, że wszystko nabiera sensu. I to nabiera sensu tym większego, więcej świadomości możemy jej przypisać.”


Czyli wszelkie zjawiska: huragany, uderzenie asteroidy, pirania, lew nie są złe ani dobre, nie mają kategorii moralnej, dopiero człowiek nadaje znaczenie, nadaje kategorie moralną. My przezywamy różne uczucia, sytuacje przyjemne i nieprzyjemne, ale one też nie są same w sobie dobre ani złe to dopiero człowiek nadaje im znaczenie, a przecież nie posiada obiektywnego aparatu do nadawania kategorii moralnych. Wychodzi z tego, że nie możemy naszych kategorii aksjologicznych przekładać na kategorie absolutne. A więc nie możemy twierdzić, że Bóg to absolutne dobro ponieważ nie posiadamy narzędzi do orzekania na temat rzeczywistości.


Dalej… hmm muszę to na spokojnie przegryźć, ale chyba z bardzo zmęczony jestem. Wydaje mi się to bardzo abstrakcyjną filozofią, ale nie twierdze, że nie ma w tym sensu, po prosto o tej porze go nie widzę :-D Ale rozsądek podpowiada, że jeśli Bóg jest naszym stworzycielem i pragnie, dla nas trwałości życia, szczęśliwości, rozwoju stworzonych istot to aż prosi się żeby wywalić cierpienie. Można próbować iść kierunku, że bez bałaganu nie byłoby porządku, ale to w kontekście WSZECHMOGĄCEGO Boga nie ujdzie, bo dla Boga, który ustala wszelkie prawa nic nie jest przeszkodą i może nadać takie warunki progowe, że człowiek miałby pełen rozwój świadomości, rozwijałby się, przeżywał głęboko wszelkie aspekty istnienia i nie potrzebowałby do tego doświadczenia cierpienia.

„Granicę zła przekraczamy - swoją głupotą, niedoskonałością, niedojrzałością czyli po religijnemu mówiąc grzesznością.”

A kto jest odpowiedzialny za konstrukcje człowieka ? Wszystko ostatecznie można sprowadzić do konstruktora, który już na samym wstępie nadał pewne warunki początkowe, a my tylko działamy poruszając się pewnych określonych ramach. Bóg mógł nie stwarzać takich warunków, które by tworzyły jakąś granicę zła… Mógł osiągnąć najlepsze cele dla człowieka, obchodząc cierpienie i zło. Mógł bo jest wszechmocny. Ale muszę to jeszcze przemyśleć, nie ukrywam ciężko mi się wgryźć w ten tekst, może za mało obyty filozofią jestem.


Ostatnio zmieniony przez Błażej dnia Pon 0:18, 01 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:13, 01 Lut 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Ale Jakub kłócił się Bogiem.


I co, Bóg nie miał racji?

Księga Rodzaju Rzdz. 32 napisał:
Walka Jakuba z aniołem

25 Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki3, 26 a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. 27 A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» 28 Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». 29 Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem4 i z ludźmi, i zwyciężyłeś».
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:21, 01 Lut 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Bóg mógł nie stwarzać takich warunków, które by tworzyły jakąś granicę zła… Mógł osiągnąć najlepsze cele dla człowieka, obchodząc cierpienie i zło. Mógł bo jest wszechmocny. Ale muszę to jeszcze przemyśleć, nie ukrywam ciężko mi się wgryźć w ten tekst, może za mało obyty filozofią jestem.

Pewne rozumienia wszechmocy Boga są paradoksalne. Oglądałem kiedyś film, w którym przedstawiciele różnych religii wypowiadali się na temat pojęcia wszechmocy. Wg jednej z wypowiedzi, a ja się z nią zgadzam, nie należy tego pojęcia ciągnąć w interpretacji zbyt daleko - np. wszechmoc nie obejmuje takich rzeczy jak np. zmiana zdarzeń, które już zaszły, czy robienie rzeczy niezgodnych z logiką. Bóg może wszystko tak totalnie bez logicznych ograniczeń kasują się jakimś prostym paradoksem (np. paradoksem kamienia), albo jakimś podobnym sformułowaniem - np. czy Bóg może wymyślić tak trudny problem matematyczny, żeby nie znał jego rozwiązania itp.
Ja traktuję wszechmoc Boga jako zdolność do robienia rzeczy niesprzecznych logicznie (a przynajmniej nasze rozumienie tych dokonań Boga musi być niesprzeczne logicznie), zgodnych z samą ontologią istnienia.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 1:24, 01 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:02, 01 Lut 2016    Temat postu:

@Michale, więc Twoje rozumienie wszechmocy tworzy Boga niepotrzebnym bytem, bo mamy wtedy świat, który kieruje się tymi prawami, o których piszesz. W takim rozumowaniu gdyby istniał Bóg, to i tak prawa świata byłyby ponad nim, czyli Bóg staje się w tej teorii zbędny. Natomiast paradoksy wszechmocy wykluczają wszechmoc - ot, kolejny argument za tym, że Bóg nie może istnieć :)

Dobro i zło to dychotomiczny podział, który wg niektórych nurtów psychoterapii, a także wg wschodniego mistycyzmu jest przyczyną cierpienia ludzi.

Jeśli dzieło świadczy o autorze, to nasz świat jest złym dziełem z pkt widzenia ludzi. Jednak taki podział dotyczy głównie skrajności i nie bardzo mi pasuje do teorii jaką przedstawiłeś. Świadomość nie jest równoznaczna z dobrem - mi świadomość zabrała szczęście z życia, a ludzie nieświadomi w mojej sytuacji mogliby nawet być przez jakiś czas szczęśliwi. Żeby pozbyć się cierpienia należy pozbyć się oceny odnoszącej się do mentalnego modelu absolutnej prawdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 6:25, 01 Lut 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Ale Jakub kłócił się Bogiem.


I co, Bóg nie miał racji?

Księga Rodzaju Rzdz. 32 napisał:
Walka Jakuba z aniołem

25 Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki3, 26 a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. 27 A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» 28 Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». 29 Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem4 i z ludźmi, i zwyciężyłeś».

Michale, jesteś upierdliwy :mrgreen: ... ale niech ci będzie, znam biblię ze słyszenia.

Prosiak napisał:
Dobro i zło to dychotomiczny podział, który wg niektórych nurtów psychoterapii, a także wg wschodniego mistycyzmu jest przyczyną cierpienia ludzi.


Michał Dyszyński napisał:
Ja traktuję wszechmoc Boga jako zdolność do robienia rzeczy niesprzecznych logicznie (a przynajmniej nasze rozumienie tych dokonań Boga musi być niesprzeczne logicznie), zgodnych z samą ontologią istnienia.


Bóg Wolińskiego nie jest Bogiem, bo dobro i zło nie są kategoriami Boga tylko człowieka. Świat, rządzony Bogiem Wolińskiego byłby niespójny, nie przewidywalny, nie logiczny, czyli niepoznawalny. Bóg wyznacza to co prawdziwe, a to co prawdziwe jest dobre i tylko to istnieje, a to co nie prawdziwe, tego nie ma ...

PS
to oczywiście tylko skróty myślowe :wink: ...


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pon 6:27, 01 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:24, 01 Lut 2016    Temat postu:

lucek, czyli dobry Bóg też nie jest spójny i logiczny, bo dobro i zło nie są kategoriami Boga, tylko człowieka. A to co jest prawdziwe nie jest wcale dobre, bo człowiek ocenia co jest dobre, a to co istnieje jest oceniane (przez większość) negatywnie.

Więcej jest ludzi nieszczęśliwych niż szczęśliwych, co świadczy o tym, że gdyby istniał Bóg, to on byłby za to odpowiedzialny (bo szczęście jest niezależne od człowieka).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:38, 01 Lut 2016    Temat postu:

Cytat:
lucek, czyli dobry Bóg też nie jest spójny i logiczny, bo dobro i zło nie są kategoriami Boga, tylko człowieka. A to co jest prawdziwe nie jest wcale dobre, bo człowiek ocenia co jest dobre, a to co istnieje jest oceniane (przez większość) negatywnie.

E tam :mrgreen: , skrótów myślowych nie zrozumiałeś ....

Wszystko po napisałem to ludzkie kategorie, a Bóg jest taki jaki Jest. To co jest prawdą istnieje, to co jest nie prawdą, nie istnieje. Lepiej więc znać prawdę, w zgodzie z prawdą postępować, niż kierować się iluzjami i kłamstwami ... A "lepiej" to tyle co "dobrze" ... prawda jest dobrem którego poszukujesz i do którego dążysz . Zło jest błędem, którego unikasz, ale to twój błąd i twoja ocena, a nie Boga, bo i z tego błędu wynika to, że wiesz, że jesteś ... itd ... :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:57, 01 Lut 2016    Temat postu:

Bóg jest jaki jest, czyli go nie ma :D

Prawda to ślepe mechanizmy. Dlaczego ateista nie wierzy w Boga, a teista wierzy? Bo teista wyznaje lingwistyczną podmiotowość, a ateista logiczną przedmiotowość.

Prawda jest tym co zabrało z mojego życia sens i sprawiło, że wartości były odwrotne do uczuć i emocji, więc musiałem pozbyć się tych drugich żeby nie cierpieć. Lepiej lub gorzej to wybór między zjedzeniem gówna, a zjedzeniem rzygów lub niejedzeniem. Wybrałem "niejedzenie" żeby nie wybierać między "gównem" a "rzygami". Zrezygnowałem z marzeń o szczęściu żeby nie cierpieć.


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pon 14:59, 01 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:11, 01 Lut 2016    Temat postu:

Cytat:
Prawda to ślepe mechanizmy.

Jeśli jesteś ślepy ... a wygląda na to, że jesteś, to taka jest twoja Prawda.
:mrgreen:

Cytat:
Bo teista wyznaje lingwistyczną podmiotowość, a ateista logiczną przedmiotowość.

Bo nie chcę Prosiaka traktować jak przedmiot, w dodatku, samowywrotny :mrgreen: a poza tym, na jedno wychodzi, tyle że ateizm to częściej jednak niedorozwój intelektualny ... ślepa, narcystyczna wiara w siebie ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31319
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:46, 01 Lut 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Bóg jest jaki jest, czyli go nie ma :D

Prawda to ślepe mechanizmy. Dlaczego ateista nie wierzy w Boga, a teista wierzy? Bo teista wyznaje lingwistyczną podmiotowość, a ateista logiczną przedmiotowość.

Prawda jest tym co zabrało z mojego życia sens i sprawiło, że wartości były odwrotne do uczuć i emocji, więc musiałem pozbyć się tych drugich żeby nie cierpieć. Lepiej lub gorzej to wybór między zjedzeniem gówna, a zjedzeniem rzygów lub niejedzeniem. Wybrałem "niejedzenie" żeby nie wybierać między "gównem" a "rzygami". Zrezygnowałem z marzeń o szczęściu żeby nie cierpieć.

Mam hipotezę dotyczącą Twojej skromnej osoby. Jak to z hipotezami bywa, może się nie potwierdzić, więc jakoś bardzo przy niej upierać się nie zamierzam. Ale jest ona spójna z paroma moimi spostrzeżeniami dotyczącymi Twoich tekstów, jak też pewnymi osobistym odkryciami w zakresie psychologii i filozofii.
Tezę tę przedstawię w sposób nieco okrężny, albo - inaczej patrząc - odwrotnie, może zbytnio wprost. Teza jest taka, że w moim przekonaniu: SAM NIE CHCESZ DAĆ SZCZĘŚCIU SZANSY. Uważam, że najpierw stawiasz temu szczęściu jakieś niespełnialne warunki, a potem się "dziwisz", że szczęście ich nie spełnia.
Jak byś miał pełna moc "produkowania" szczęścia, to byś je wytworzył ze wszystkiego - ze starego kapcia, albo kamienia na drodze. Nie masz tej mocy, bo się wikłasz w coś, co nazywasz logiką, a co w istocie jest nieco chaotycznym poszukiwaniem sensu.
Kluczową rzeczą jest PRZEMYŚLEĆ STRUKTURĘ!
Co jest na szczycie, co jest absolutnie niepodważalną prawdą, czego obalić się nie da w żaden sposób, a co jest założeniem/hipotezą, co jednostkową obserwacją, bez znaczenia teoretycznego.
Szczególnie to ostatnie ludziom trudno jest odróżnić. Znam taki typ ludzi, którzy wnioskują z grubsza na takiej zasadzie: u nas na osiedlu był taki listonosz, co kradł listy - listonosze to złodzieje.
Jednostkowe obserwacje potrafią tak wciągnąć uwagę, tak zdominować myślenie, że potem człowiek już nie wie, co jest ogólnym prawem przyrody, a co domniemaniem, bo właśnie jemu się zdarzyło.
Jak się człowiek rozejrzy w strukturze tego, co naprawdę pragnie, jak odrzuci różne iluzje, które w istocie blokują dotarcie do trwałych źródeł szczęścia, to wszystko zaczyna się klarować. W szczególności trudne jest uładzenie w sobie tych społecznych aspektów życia: rywalizacji, satysfakcji, spelnienia - sami nie doszliśmy ze sobą do porozumienia, czy bardziej chcemy niezależności, czy odwrotnie tego zaufania, w zawierzeniu i bliskości. Nie wiemy, czy chcemy być na szczycie, czy wręcz przeciwnie - olać wszelką tyranię dążenia do pierwszeństwa i być po prostu sobą. Sami tego nie wiemy, co chcemy.
Jeśli ktoś chciałby uczynić szczęście celem, niech to robi konsekwentnie! Ja uważam, że najbardziej skuteczną strategią w tym zakresie jest OBNIŻYĆ PRÓG OCZEKIWAŃ. Są ludzie szczęśliwi, bo się sąsiad uśmiechnął, bo słońce świeci, bo kura zagdakała. I to jest fajne podejście, a w każdym razie skuteczne. Choć oczywiście powstaje pytanie, CZY NA PEWNO CHCEMY BYĆ SZCZĘŚLIWI?
Kiedyś nawet poświęciłem temu cały wątek na sfinii:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/czy-bycie-szczesliwym-jest-najwazniejsze,6108.html
Pewnie nie za wiele wniosków z tego wyszło, ale jakieś światło w tym się pojawiło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:05, 01 Lut 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Jeśli jesteś ślepy ... a wygląda na to, że jesteś, to taka jest twoja Prawda.


Nie, wręcz przeciwnie. Struktura lingwistyczna to szczekanie psa i nie ma sensu, a struktura logiczna to opis doświadczanej rzeczywistości, przy czym logika jest wycinkowa, a lingwistyka całościowa. Zobacz sobie jak pięknie pieprzą kobiety, ile razy są w stanie zaprzeczyć sobie w jednym zdaniu, są bardziej egoistyczne - tak działa lingwistyka w praktyce. Kobiety dużo gadają o niczym, odwołując się do podmiotowości (ocenianie, porównywanie, manipulacje)

Struktura logiczna to np nauka (głównie nauki ścisłe, badania empiryczne). Np psychologia jest nauką lingwistyczną i dlatego jej teorie są bezsensowne i wewnętrznie sprzeczne i spuszczam je w kiblu :D

lucek napisał:
Bo nie chcę Prosiaka traktować jak przedmiot, w dodatku, samowywrotny :mrgreen: a poza tym, na jedno wychodzi, tyle że ateizm to częściej jednak niedorozwój intelektualny ... ślepa, narcystyczna wiara w siebie ...


Ale jest właśnie na odwrót. To podmiotowość jest egoistyczna (ja w centrum), a przedmiotowość to rozebranie osoby na czynniki pierwsze co daje lepszy ogląd na mechanizmy i prowadzi do prawdy. Teista mówi "skoro jestem osobą, to stworzyła mnie osoba (Bóg)", a to jest objaw narcyzmu i egoizmu, a także myślenie indukcyjne, które jest nieuprawnione w tym przypadku. Ateista mówi o myśleniu dedukcyjnym "skoro jestem, to nie wiem skąd się wziąłem, miały na to wpływ mechanizmy czyli małe skutki i małe przyczyny, które razem stanowią całość i obiektowość, która prowadzi do podmiotowości".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:16, 01 Lut 2016    Temat postu:

Cytat:
Ale jest właśnie na odwrót. To podmiotowość jest egoistyczna (ja w centrum) ...

Nie. W teizmie w centrum jest Bóg (mechanizm), którym nie jestem ... u Ciebie ciebie nie ma jest mechanizm tylko ... więc sam ty ( i to co sobie ubzdurasz), jest bogiem.

Na szczęście, z logiką jesteś na bakier, więc przyjmujesz do wiadomości, że twój opis mechanizmu jest niedoskonały ... i mechanizm jest taki jaki jest, a nie taki jak ci się aktualnie wydaje ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:30, 01 Lut 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tezę tę przedstawię w sposób nieco okrężny, albo - inaczej patrząc - odwrotnie, może zbytnio wprost. Teza jest taka, że w moim przekonaniu: SAM NIE CHCESZ DAĆ SZCZĘŚCIU SZANSY


Nie mam nic do gadania, bo pragnienia to coś na co nie ma się wpływu. To jak narkoman, który nie będzie szczęśliwy bez działki, tylko on może to potraktować jako nałóg i z tym walczyć, a ja jako nałóg musiałem potraktować moje pragnienia, uczucia, a bez tego zostaje pusta struktura logiczna, tzn świat obiektów, czyli dążenie do obiektywizacji spostrzeżeń. W świecie obiektów mogę zrobić wszystko (świat to plansza, życie to gra, ja jestem graczem), ale nie ma po co. Podrosną mi najwyżej słupki ze skillsami, będę miał wyższy level, ale nic z tego nie będzie wynikało.

Michał Dyszyński napisał:
Uważam, że najpierw stawiasz temu szczęściu jakieś niespełnialne warunki, a potem się "dziwisz", że szczęście ich nie spełnia.


Na jakiej podstawie tak uważasz, jeśli można zapytać? Nie stawiam warunków, te warunki wynikają z uczuć, pragnień. Logicznie mogę spojrzeć na to z dystansem i dzięki temu to odrzucam. Psychopaci dążący po trupach do celu nie mają takich hamulców. Chciałem oczywiście zmienić pragnienia, ale przez kilka lat nie znalazłem sposobu, a cierpienie było zbyt duże. Żaden terapeuta nie był w stanie pomóc, bo nie mają narzędzi.

Michał Dyszyński napisał:
Jak byś miał pełna moc "produkowania" szczęścia, to byś je wytworzył ze wszystkiego - ze starego kapcia, albo kamienia na drodze. Nie masz tej mocy, bo się wikłasz w coś, co nazywasz logiką, a co w istocie jest nieco chaotycznym poszukiwaniem sensu.


Nie, bo stare kapcie i kamień na drodze nie są moimi pragnieniami, a człowiek nie wmówi sobie czegoś takiego.

Michał Dyszyński napisał:
Kluczową rzeczą jest PRZEMYŚLEĆ STRUKTURĘ!
Co jest na szczycie, co jest absolutnie niepodważalną prawdą, czego obalić się nie da w żaden sposób, a co jest założeniem/hipotezą, co jednostkową obserwacją, bez znaczenia teoretycznego.


Dokładnie! O tym piszę, przemyślenie struktury to przedmiotowość i rezygnacja z podmiotowości, to logika i rezygnacja ze struktury lingwistycznej i jej pułapek. Przedmiotowość rozbiera obiekty na cząstki, a podmiotowość składa cząstki w iluzję całości. Chyba to jasne co tu jest iluzją, a co prawdą?

Michał Dyszyński napisał:
Znam taki typ ludzi, którzy wnioskują z grubsza na takiej zasadzie: u nas na osiedlu był taki listonosz, co kradł listy - listonosze to złodzieje.
Jednostkowe obserwacje potrafią tak wciągnąć uwagę, tak zdominować myślenie, że potem człowiek już nie wie, co jest ogólnym prawem przyrody, a co domniemaniem, bo właśnie jemu się zdarzyło.


Dokładnie! I tu jest właśnie myślenie teistów. Teista to ktoś kto powie, że listonosze to złodzieje, a ateista to sceptyk, który powie: "WĄTPIĘ, UDOWODNIJ". Teista powie wtedy "czyli WIERZYSZ, że listonosze to nie złodzieje, mimo tego, że masz przykład listonosza, który jest złodziejem i nie znasz żadnych innych?".

Ale zobacz, mi wystarczy znajomość mojego jednego przypadku żeby wiedzieć, że istnieje przynajmniej jedna osoba, która nie ma szansy na szczęście i urodziła się po to żeby walczyć ze swoimi uczuciami i pragnieniami. To wystarczy żeby zadać pytanie:

CZY DOBRY BÓG MOŻE STWORZYĆ ŚWIAT, W KTÓRYM CHOĆ JEDNA OSOBA CIERPI Z TEGO POWODU JAKA SIĘ URODZIŁA? Szybko mogę odnaleźć przykłady innych osób, które mają podobne sytuacje i takich, którzy mają jeszcze gorzej. Teista zdaje sobie sprawę z tego, że to mocny argument, więc musi bronić się kolejną nieudowodnioną koncepcją czyli wolną wolą, która nakłada odpowiedzialność na cierpiącego i mówi "Sam jesteś sobie winien". Albo taka karma, albo taki twój wybór, a ewentualnie kiedy sytuacja na to nie wskazuje to widocznie Bóg tak chciał i jeszcze to wynagrodzi, bo gorzej na ziemi to lepiej w niebie. Ktoś powie "chuj, że cierpisz, ciesz się z kapci i kamieni". Teraz pytanie za 100 pkt - kto wymyśla tego typu argumenty? OTÓŻ PSYCHOPATA. Posługują się nimi więc psychopaci i osoby, które są ofiarami psychopatów (moja wina, moja bardzo wielka wina, rodziny się z grzechem (sic!)).

Michał Dyszyński napisał:
Jak się człowiek rozejrzy w strukturze tego, co naprawdę pragnie, jak odrzuci różne iluzje, które w istocie blokują dotarcie do trwałych źródeł szczęścia, to wszystko zaczyna się klarować


No i wiem czego naprawdę pragnąłem. Teraz nie pragnę niczego poza ostatecznym wyzwoleniem z przymusu życia w matrixie (wolność OD, bo z wolności DO musiałem zrezygnować, gdyż była ona utopijna i dlatego pozbyłem się marzeń). Nie ma trwałych źródeł szczęścia - szczęście jest chwilą, a źródła szczęścia mają 2 strony medalu (manifestacja prawa chujni w praktyce).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:32, 01 Lut 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Nie. W teizmie w centrum jest Bóg (mechanizm), którym nie jestem


Nie, Bóg to podmiot (osoba), mechanizmy są w ateizmie.

Cytat:
u Ciebie ciebie nie ma jest mechanizm tylko ... więc sam ty ( i to co sobie ubzdurasz), jest bogiem.


Nie, u mnie nie ma boga.

Cytat:
Na szczęście, z logiką jesteś na bakier, więc przyjmujesz do wiadomości, że twój opis mechanizmu jest niedoskonały ... i mechanizm jest taki jaki jest, a nie taki jak ci się aktualnie wydaje ...


Na szczęście mam logiczny mózg (może nawet autystyczny), a to z emocjami jestem na bakier, więc wiem, że skoro coś takiego piszesz, to mam teraz rację, a Tobie brak argumentów i posługujesz się emocjami (nieszczęsne struktury lingwistyczne)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin