Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Badanie spraw, a nie dominacja, czy zwyciężanie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31399
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:48, 26 Kwi 2024    Temat postu: Badanie spraw, a nie dominacja, czy zwyciężanie

Jeśli coś w życiu uznałem, albo i coś deklaruję
to nie dlatego, że byłem silniejszym czy ważniejszy od kogokolwiek, kto twierdzi przeciwnie
bo nawet jeśliby ktoś mnie taką dominacją, wygrywaniem, przewagą nad innymi ludźmi obdarzył
to ja i tak bym tego daru nie użył do przekonania kogokolwiek
czy do jakiejkolwiek postaci narzucenia moich przekonań
moje przekonania nie stawiam jako z zasady od czyichkolwiek lepsze, czy ważniejsze

Wszystko, co uznałem, a co dalej może i głoszę, powstało z tego, jak badałem sprawy moim umysłem
jak, ucząc się na błędach, modyfikując nieudane podejścia próbowałem pojmowanie spraw doskonalić
startowałem od jakichś założeń, które wydawały mi się najlepiej pasujące do tego, co obserwuję
ale to przecież były jedynie hipotezy, założenia umysłu, nie coś absolutnego
więc od niczego absolutnego, czy pewnego nie zaczynałem ścieżek swoich myśli
mam świadomość popełniania błędów, więc nie mam prawa głosić się autorytetem
ani w niczym uznawać za lepszego w myśleniu od kogokolwiek
i chyba nawet nie chciałbym, takim autorytetem być uznawany, bo to ściągnęłoby na mnie niebezpieczeństwo nadmiarowej odpowiedzialności za moje słowa
- gdyby ktoś chciał nieopatrznie wziąć jakieś moje słowa i od razu literalnie je zastosować, bez skontrolowania, czy w jego sytuacji są one warte zastosowania.

Głoszę zatem świadomość mojej omylności,
mogę tę omylność co najwyżej kontrować intencją, aby pomyłek unikać
mogę deklarować, że po dostrzeżeniu niespójności w moim rozumieniu, próbowałem modyfikować ścieżki myśli
co oczywiście nijak nie gwarantuje, że wpadałem na najlepsze pomysły co i jak zmodyfikować powinienem
Nie mam ani w myśleniu, ani w dyskusji żadnej przewagi na start, żadnej odgórnej lepszości
jedyne co mam do wystawienia przeciw swoim błędom, to świadomość własnej omylności i chęć owych błędów zwalczania
plus jest tu jakaś forma czujności, samokrytycznego obserwowania siebie

I to tylko ewentualnie dzięki temu mechanizmowi przyznawania się niepoprawności moich myśli, mogę mieć nadzieję na to, że przynajmniej niektóre z popełnionych błędów będę w stanie w ogóle zauważyć
tylko dzięki użyciu samokrytycyzmu, a także dokładnie w stopniu, w jakim samokrytyczny byłem, mogę mieć nadzieję, że moje przekonania są jednak trochę lepsze, niż te początkowe, albo niż wylosowane, niż wprost wzięte z chaosu
to na błędach się uczę, a ta intencja korygowania błędów jest właściwie jedynym uzasadnieniem, dla tego, w co wierzę i uznaję
jeśli ktoś zadałby pytanie: z uwagi na co miałbym ufać twoim, Michale osądom?
To moją odpowiedzią będzie właśnie: ufaj im (jeśli zechcesz) właśnie z uwagi na to, że nie głoszę żadnej swojej przewagi na start
ufaj im (jeśli oczywiście ten argument cię przekonuje) właśnie dlatego, że zakładałem swoją omylność i konieczność korygowania błędów
rozważ w swoim umyśle czyja metodologia budowania poprawności przekonania bardziej do ciebie przemawia - ta z odgórnym założeniem swojej kompetencji i wyższości, czy ta moja, gdzie żadnej wyższości się nie zakłada, a jedynie stara się korygować błędy.

Tam, gdzie będą się mnie pytali "skąd to wiesz, że słuszne jest to, co głosisz?", odpowiem "wiedzy pewnej nie mam, mam jedynie przekonanie, iż znane mi alternatywy są gorsze"
ale to wcale nie znaczy, że lepszych alternatyw w ogóle nie ma, jako że przecież ja mogłem ich nie rozpoznać, nie wpaść na ten akurat pomysł
a także nie znaczy to, że mój pomysł na odsiewanie alternatyw jest doskonały
mogłem się pomylić i zapewne niejeden raz się pomyliłem i pomylę
nie mam żadnej pewnej wiedzy i do żadnej takowej pewnej wiedzy też nie aspiruję
a jeśli ktoś uważa taką postawę za mało wiarygodną, niepasującą do jego poczucia sensowności, to niech wiarygodność moich osądów po prostu odrzuci
ja nie będę miał do takiej osoby o to pretensji, choć będę uważał, że taki ktoś odrzuca tę bardziej obiecującą metodologię myślenia i poszukiwania sensu rzeczy.

Michał Dyszyński 26.04.2024


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 2:10, 26 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31399
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:51, 26 Kwi 2024    Temat postu: Re: Badanie spraw, a nie dominacja, czy zwyciężanie

Metodologia ustalania prawdy, uznająca, iż do prawdy dochodzimy ścieżką doskonalenia rozumienia spraw, nie da się pogodzić z metodologią, która zakłada, iż jakieś sformułowania podane na start już stanowią ideał prawdy sam w sobie.

Tego się nie da pogodzić, bo owe podejścia są swoim dokładnym logicznym zaprzeczeniem!
Jeśli w metodologii doskonalenia paradygmatem jest "do prawdy dochodzimy doskonaląc wcześniejsze przekonania", zaś dla metodologii prawdziwości absolutnej i danej na start, paradygmatem jest "należy zachować startowe sformułowanie danej idei bez żadnych zmian", to mamy dokładnie odwrotne znaczenia.
Nie da się czegoś zmieniać nie zmieniając tego, albo nie zmieniać, zmieniając to.

W metodologii doskonalenia przekonań, prawdy się właściwie nie broni!
Obrona przekonań w ogólności jest błędem metodologicznym, logicznym. Choć...
chyba trzeba to zrobić wyjątek dla sytuacji szczególnej - PRZEDYSKUTOWANIA ROBOCZEGO STWIERDZENIA. Dyskusje typu debaty (jak np. debata oksfordzka) są z zasady odnoszące się do jakiegoś ROBOCZEGO problemu, są wyizolowaniem jakiejś epistemicznej sytuacji, są rodzaj gry pomiędzy uczestnikami. Taka gra odbywa się według ustalonych reguł, stanowiąc rodzaj myślowych symulacji, opartych o ideę starcia się przeciwnych tendencji. Przy takim założeniu obrona przekonań jest na miejscu - bo stanowi element gry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31399
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:09, 26 Kwi 2024    Temat postu: Re: Badanie spraw, a nie dominacja, czy zwyciężanie

Michał Dyszyński napisał:
W metodologii doskonalenia przekonań, prawdy się właściwie nie broni!

Ja właściwie z moimi oponentami w dyskusji w ogóle nie walczę. Bardzo chętnie zmienię zdanie, jeśli tylko zostaną mi przedstawione ku temu odpowiednio mocne przesłanki. Wręcz jestem wdzięczny każdemu oponentowi, który się ze mną nie zgodził, przedstawiając mi jasno, dlaczego pogląd przez niego głoszony powinien zastąpić mój pogląd.

Ale jest ten warunek - muszą być ku zmianie dobre przesłanki rozumowe!
Nie zmieniam swoich przekonań tylko z powodu nawoływania, aby je zmienił.
Nie odchodzę od tego, co w rozumowaniu mam na wiele sposobów uzasadnione, jeśli po drugiej stronie argumenty sprowadzają się do "żądam, abyś zmienił swoje zdanie", albo "jeśli jesteś z naszych, to się dostosuj i głoś to samo, co wszyscy głoszą", albo pojawiałyby się dowolne inne naciski o niemerytorycznym charakterze.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 9:09, 26 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31399
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:04, 26 Kwi 2024    Temat postu:

Badanie spraw, zasięganie informacji domaga się DELIKATNOŚCI.
Myślę o postępowaniu "delikatnym" w znaczeniu POWSTRZYMANIA SIĘ OD WSZELKIEJ NIEKONIECZNEJ SPRAWCZOŚCI, czy innej formy ulegania odgórnym sugestiom.

Fizyk dobrze wie, że każdy pomiar w jakimś stopniu zaburza mierzony stan układu. Woltomierz, aby zmierzyć napięcie, pobierze sam pewną ilość prądu z obwodu, a co za tym idzie zmierzy nie tyle napięcie układu w trakcie jego osobnego działania, lecz jego zmienioną postać, zmierzy napięcie z włączonym woltomierzem.
Mierząc szybkość lotu ptaka w ten sposób, że doczepimy mu do nóg nadajnik GPS zmierzymy tę szybkość nie w postaci natywnej, lecz szybkość lotu ptaka z obciążającym go urządzeniem GPS.
To, że pomiar zaburza mierzoną sytuację jest jednym ze sposobów interpretowania zasady nieoznaczoności Heisenberga. Bo ponieważ informację z układu zawsze pobiera się za pośrednictwem jakiegoś kwantu energii, to nie widać możliwości uzyskania tej informacji inaczej, jak zaburzając układ, a więc zmieniając też i samą mierzoną wielkość, która przez tę właśnie zmianę staje się inna, niż była przed pomiarem, często nie wiadomo w jakim stopniu inna.
Podobnie jest z poznaniem w ogólności, wręcz podobnie jest z definiowaniem problemów. Ustalając określone ramy problemu, zadając pytania w jakimś konkretnym języku, "ustawiamy logicznie" dany problem pod te pytania i pod ten język. Samo zadanie pytania, rzucone w przestrzeń komunikatów społecznych staje się nieraz postacią manipulacji, którą niektórzy potrafią się bardzo przebiegle posługiwać. Oto można zadać komuś pytanie: czy mógłbyś ukraść coś z firmy?...
Zapytany może nie wiedzieć, w jakim znaczeniu jest rozumiane owo pytanie, a są tu różne rozumienia:
- czy ma fizyczną możliwość takiej kradzieży (choć ze względu na swoją uczciwość nigdy by się do kradzieży nie posunął).
- czy dopuszcza taką opcję również w obszarze świadomych decyzji, czyli czy chodzi o to, że nie miałby moralnych oporów przed kradzieżą?...
Jeśli zapytany odpowiedziałby "tak, mógłbym", bo rzeczywiście ma możliwość dostępu do tego, co dałoby się ukraść, zaś potem ta odpowiedź zostałaby uznana za deklarację o braku oporów moralnych przed kradzieżą, to samo zadanie pytania i w pełni uczciwa na nie odpowiedź okazałaby się formą oskarżenia owej osoby. Manipulować opinią publiczną da się tylko stawiając problemy, nie trzeba od razu stawiać twardych tez. Postawienie w wątpliwość wiele razy "czy może obcokrajowcy nie są przestępcami?" naturalnie uwrażliwi pytane osoby na przestępczość obcokrajowców, a w mniej świadomych swoich naturalnych emocjonalnych odruchów osobowościach wzbudzi to lęk. Samym stawianiem pytania można zmanipulować opinię publiczną, składającą się z osób, które NIE DOJRZAŁY DO UŚWIADOMIENIA SOBIE, MIMOWOLNYCH ODRUCHÓW EMOCJONALNYCH.
Niewiele osób chyba jest na tyle zdolnych do autorefleksji, na tyle już uświadomionych w zakresie funkcjonowania w nich bezwiednie pojawiających się odczuć, że potrafi oprzeć się manipulacjom za pomocą samego stawiania problemow przed oczy.
Wolność rozumu trzeba sobie wypracować, w pewnym sensie wydrzeć ją emocjom, które są podatne na manipulację.
A jednocześnie oznacza to, że ci, którzy nie chcą manipulować ludźmi - nawet bezwiednie, nawet mając dobre intencje - muszą się mocno starać, aby używać w komunikacji sformułowań NICZEGO NIE SUGERUJĄCYCH Z GÓRY.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:07, 26 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31399
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:44, 26 Kwi 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Badanie spraw, zasięganie informacji domaga się DELIKATNOŚCI.
Wolność rozumu trzeba sobie wypracować, w pewnym sensie wydrzeć ją emocjom, które są podatne na manipulację.
A jednocześnie oznacza to, że ci, którzy nie chcą manipulować ludźmi - nawet bezwiednie, nawet mając dobre intencje - muszą się mocno starać, aby używać w komunikacji sformułowań NICZEGO NIE SUGERUJĄCYCH Z GÓRY.


Myślę, że w dyskusjach, rozmowach pojawia się w powyższym kontekście kluczowy aspekt INTENCJI MANIPULACYJNEJ. Można by tu mówić o dwóch przeciwnych modelach dyskusji:
- dyskusja z intencją STRONIENIA OD NIEROZLICZONYCH, NIEUŚWIADOMIONYCH, POTENCJALNIE MANIPULUJĄCYCH ODBIOREM INFORMACJI wpływów.
kontra
- dyskusja z intencją WYWIERANIA WPŁYWU, MANIPULOWANIA, SUGEROWANIA DO PRZYJĘCIA TEZ, ODCZUĆ, PRZEKONAŃ W ZNACZNYM STOPNIU W ODERWANIU OD STANU ŚWIADOMOŚCI ODBIORCY.

Są to dwa przeciwne bieguny intencji w kontaktach, w dyskusji. Ich podstawą są właściwie przeciwstawne światopoglądy, przekonania na temat tego, co jest słuszne, etyczne w relacjach z innymi ludźmi - co należy chronić, a co wolno jest zmieniać w drugim człowieku?

Można by określić te postawy/światopoglądy jako:
1. Postawa (światopogląd) daleko idącej INGERENCJI w autonomię myślenia innych osób
2. Postawa (światopogląd) skupiający się na OCHRONIE TEGO, CO SZCZERE I KONTROLOWALNE, AUTONOMICZNE w myśleniu każdej osoby.

Postawa ingerencji jest postawą dominacji, postawą władczą, która jednocześnie jest NIE PRZYJĘCIEM ODPOWIEDZIALNOŚCI za potencjalne problemy, jakie wywoła w czyimś myśleniu, życiu taka ingerująca postawa. To jest postawa kapryśnego władcy, który żąda "róbcie, jak każę, nie zadawajcie pytań, tylko się stosujcie; zaś jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie wasza wina, za to splendory zgarniam ja."
Władcy kapryśni nie przejmują się dalszymi, głębszymi skutkami tego, co zarządzili. Władcy kapryśni chlubią się z samej swojej władzy, odrzucając odpowiedzialność z tytułu tego, co jest destrukcyjne, złe w skutkach. Władcy kapryśni nieodpowiedzialnie wymyślają innym ludziom zadania, które są często zbyt trudne, nie do udźwignięcia, więc próby ich wykonania kończą się niepowodzeniem. Ale władcy kapryśni ukrywają odpowiedzialność za swoje wadliwe decyzje, sugerując winę u wszystkich innych, a nie u siebie. Choć w istocie to oni są winni, oni są odpowiedzialni. Władcy kapryśni najczęściej nie dbają o sprawdzenia, czy różne skutki destrukcyjne nie wystąpią, przyjmując optymistyczną dla siebie wersję spraw, że ich pomysły są z zasady słuszne, zaś wszelkie zło związane z tymi decyzjami powstaje gdzie indziej. Ale władca kapryśny, z racji na to, że wywalczył sobie pozycję władcy zwykle jest w stanie tak wymuszać na otoczeniu uznania spraw, że przynajmniej słabo zorientowani przyjmują zmanipulowaną przez nich wizję rzeczy. W razie czego będą zastraszali, wymuszali i inną formą swojej władczej presji zakłamywali fakty i wnioski.

Zupełnie odwrotną postawę prezentują dyskutanci odpowiedzialni, którzy starają się unikać sytuacji, w której obarczą swojego partnera w dyskusji zadaniem ponad jego siły. Oni najpierw starają się rozpoznać możliwości sprawy, uczestniczących ludzi, nie odrzucając swojej odpowiedzialności. Dlatego oni o wiele częściej stawiają tezy w sposób DELIKATNY, dając odbiorcy szanse na przylożenie sytuacji do swoich możliwości, rozumienia, sposobu działania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin