Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bezwiedny krytycyzm, dominacja, myślenie prawicowe, lewicowe

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:16, 12 Sie 2023    Temat postu: Bezwiedny krytycyzm, dominacja, myślenie prawicowe, lewicowe

Są dwa wzajemnie przeciwstawne tryby postaw w relacji z bliską osobą:
- postawa życzliwości, otwartości i ufności, akceptacji, swobody, spontaniczności
- postawa krytycyzmu, nieufności, kontrolowania się, unikania w licznych aspektach

Silny krytycyzm wobec kogoś wywołuje naturalną reakcję drugiej strony pod postacią wycofania, nieufności, zamknięcia się w sobie. To jest naturalna reakcja, a nawet chyba słuszna w jakimś sensie reakcja. W końcu jeśli się komuś pod jakimś względem nie podoba, to staram się nie okazywać tego względu wobec niego, co też oznacza, że próbuję kontrolować te swoje zachowania, sytuacje.
Problem ma jednak drugie dno, które demaskuje - w jakimś stopniu ukryte - powody, dla których notoryczny krytykant to krytykanctwo wykazuje. Większość krytykantów, malkontentów, czepiających się nie wykazuje owej postawy z powodów "merytorycznych", dlatego, że rzeczywiście jest w tym jakaś racja. Tzn. co jakiś czas czepiający się notorycznie przyczepi się do rzeczy, którą faktycznie może i zaniedbaliśmy. Ale to nie "słuszne pragnienie naprawy świata" jest tą podstawową przyczyną owego czepiania się, lecz raczej potrzeba odreagowania wewnętrznej frustracji, albo wręcz dążenie do przyjemności czerpanej z wyrażania napastliwości, agresji, co ma podłoże dominacyjne.

Większość tych różnych napastliwości, jakie spotykamy wyrażają ci sami ludzie, którzy byli napastliwi poprzednio z innego powodu. Podają teraz dla swojego ataku inny pretekst, ale powód zasadniczy jest z wnętrza człowieka, jest ten sam - potrzeba wyrażania swojej osoby, sprawczości, poprzez konflikt, a dalej nieraz destrukcję w czyjejś psychice, poczucie, że się umie kogoś dotknąć, że się jest ważnym, bo się sprawia ból drugiej osobie.
Osoby z potrzebą czepiania się najczęściej po prostu bezwiednie się w konflikty pakują, bo te konflikty lubią. Jeśli druga strona zaczyna na konfliktowość tej pierwszej reagować, usuwając "powody" do konfliktu - np. zmienia swoje zachowanie, tak aby to, co ktoś krytykował się nie pojawiało, to szukający konfliktu osobnik/osobniczka przerza się na coś następnego, a potem znowu następnego co się okazuje "niewłaściwe" z jej perspektywy i co "należy" wytknąć. Z kolei strona atakowana, jeśli reaguje na takie wytknięcie wycofywaniem wskazywanych obszarów swojej bytności z kimś, relacji, będzie się od atakującego oddalała.
Gdyby ataki personalne, polegające na czepianiu się były racjonalne, czyli z przyczynami rzeczywistymi związanymi ze wskazywanymi nieprawidłowościami postaw i zachowań, to takie dostosowanie się krytykowanych osób powinno zakończyć konflikt. W końcu powód do czepiania się znikł...
Ale to tak (najczęściej, bo są też wyjątki od tej reguły, czyli sytuacje, gdy ktoś czepia się o coś, co mu rzeczywiście przeszkadza, a nie jest tylko pretekstem do wszczynania konfliktów, aby się w nich wyżywać) nie działa. :nie:
Zwykle będzie tak, że konfliktowa osoba szybko znajduje sobie kolejny powód do czepiania się, a potem procedowania swoich pretensji i samego konfliktu. Przyczyna jest wewnętrzna, powiązana jest z "robakiem" w emocjach, w nieusatysfakcjonowaniu, a także instynkcie dominacji.
Jak funkcjonuje instynkt dominacji?
Zwykle po prostu wytwarza on potrzebę rzucania wyzwań innym osobnikom, w celu ustalenia hierarchii społecznej. Ostatnio uczestniczyłem w rozmowie ze znajomymi, w której pojawił się opis pewnej sytuacji znanej pedagogom, a polegającej na tym, że w jakiejś klasie "chłopcy się zamknęli sami, dali sobie gębie - komu trzeba - a potem przez kilka lat był spokój". Osoba tak opisująca zachowanie młodych chłopców wyraźnie akceptująco traktowała ten dominacyjny rytuał, uznając iż tak to powinno być, że to użyciem brutalności, przemocy tworzy się hierarchia, która potem będzie "szkieletem porządku społecznego". Chyba osoby o silnie prawicowym światopoglądzie częściej mają przekonanie, iż jest to słuszne postępowanie, iż właśnie tak powinno się ustalać relacje społeczne.
Ja nie będę ukrywał, że tutaj akurat bliżej jest mi podejście bardziej lewicowe, czyli uznające, iż to nie instynkty stadno - dominacyjne powinny konstruować relacje społeczne. To chyba w ogóle jest ten ukryty - wewnętrzny, wynikający z instynktownych emocji wyróżnik prawicowości - stosunek do przemocy i dominacji, akceptowanie jej, czy odrzucanie, kontestowanie.

Osoby o poglądach prawicowych będą znacznie częściej wychwalać hierarchie społeczne, będą dążyli do sytuacji, w których taka hierarchia się tworzy, a do tego tworzy się w oparciu o dominację. Takie osoby też mają znacznie większą skłonność do akceptowania wodzów, ustawiania relacji społecznych na zasadzie "my - oni", różnicowania się społecznego. Brak "porządku" w tym zakresie, czyli brak ustalenia "kto - kogo?", a więc kto jest silniejszy i "powinien rządzić", będzie dla prawicowców raczej objawem "nieporządku", będzie postrzegany jako brak ważnego aspektu harmonizującego relacje społeczne. Wedle prawicowego myślenia bowiem kluczem do właściwych stosunków społecznych jest przemoc, która będzie konstruowała hierarchię. I dopiero gdy ta - o przemoc oparta - hierarchia okrzepnie, wedle myślenia prawicowego "może być spokój i porządek".

Nie będę ukrywał, że z kolei ja ten porządek dominacyjny uważam za atawizm. Nie twierdzę, iż on nie działa. Wręcz gotów jestem uznać pewien rodzaj słuszności postulatu dominacyjnego ustalania hierarchii, a potem trzymania się jej w stadach wilków czy hien. Ale czy my - ludzie - tez powinniśmy się tej instynktowności w relacjach społecznych trzymać?...
- Otóż uważam, że jednak NIE. Uważam, że powinniśmy zrzucić ten gorset ewolucyjny, biologiczny i ostatecznie wysłać na śmietnik historii ten mechanizm porządkowania społeczeństw. Mechanizm ten ma oczywiście swoje plusy, ale ma też minusy. W szczególności ma ten jeden wielki i główny minus, który powoduje, iż nie chciałbym żyć w społeczności, która nie przepracowała w sobie aspektu dominacji, nie odrzuciła to, lecz cały czas trzyma jako coś cennego. Tym minusem jest - WŁAŚNIE Z TEGO RODZĄ SIĘ WOJNY I NAJWIĘKSZE KRZYWDY. Tak - właśnie z tego!

Bo porządek, u którego powstania jest walka, dominacja, prawo silniejszego, nie zamieni się potem (na nie wiadomo jakiej zasadzie) w porządek, w ramach którego zacznie obowiązywać prawo, empatia, życzliwość. To co wokół agresji i dominacji powstaje, ma w sobie wciaż tę agresję i dominację jako "swoje DNA". W społeczeństwach funkcjonujących w oparciu o ten rodzaj porządku, wojna jest nieunikniona. Ona może się odwlec, przyczaić na jakiś czas, ale już jest szykowana, już wodzowie (czyli ci władcy, którzy wykazali się najbardziej dominacyjnym myśleniem, którzy mają we krwi potrzebę zdobywczości i tłamszenia słabszych) kombinują, jak tu wykorzystać okoliczności życia, aby wejść ze swoją przemocą, agresją, wojskiem. I nie przerwie owej spirali przemocy nawet sytuacja, gdy jeden dominator ostatecznie wygra. To i tak będzie sytuacja przejściowa, bo żadna dyktatura nie trwa wiecznie, bo ona w końcu się rozpada, a na jej gruzach rozpoczyna się walka o sukcesję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:54, 12 Sie 2023    Temat postu:

Postawa lewicowości i prawicowości w głównym swoim wątku właśnie wokół kwestii stosunku do instynktu dominacji i plemienności krąży. Najczęściej (nie twierdzę, że zawsze!) ku prawicy kierują się te osoby, które mają coś w rodzaju wewnętrznej wiary, że utrzymać się jest w stanie jedynie porządek budowany na dominacji, przemocy, postawieniu tego co swoje, nasze na szycie. To myślenie w sposób naturalny będzie przejawiało takie cechy jak:
- potrzeba silnego przywódcy
- łączenie się w sojusze, którym trzeba być wiernym, a które mają swoich wrogów, zwykle silniejsze niż u pozostałych ludzi podkreślanie narodowości, patriotyzmu
- ekspansja na obszary (choćby tyko "obszary mentalne", nie koniecznie w sensie fizyczne) zajmowane przez wrogów, oponentów
- ogólnie BUDOWANIE POCZUCIA WARTOŚCI W OPARCIU O PRZEMOC, przewagę, dominację. Tutaj lepszym, spełnionym jest ten, kto zwycięża.
- usprawiedliwianie przemocy, nawet morderstw (w końcu taki - wedle osób, które w ten sposób myślą - jest "naturalny porządek" świata)
- tendencje militarystyczne, zainteresowanie bronią, konfliktami zbrojnymi
- większa skłonność do uznawania, iż "nadmiar myślenia szkodzi", co związane jest z instynktownym poczuciem, że porządek trwały powstaje tylko tam, gdzie jest twardy przywódca i gdzie przemoc, twarda dominacja stanowi główną oś relacji między ludźmi.

Dlaczego niektórzy tak właśnie myślą, tak wierzą, iż tylko przemocowy mechanizm relacji społecznych gwarantuje stabilność społeczeństw?...
- Ja tu stawiam hipotezę, iż jest tak, dlatego iż OSĄDZAMY BIORĄC WŁASNE EMOCJE I POTRZEBY ZA WZORZEC I PODSTAWĘ. W mechanizm dominacyjny zatem wierzą osoby, które same wokół idei dominacji mają bardzo dużo funkcjonujących emocji - albo chcą dominować, albo owa dominacja ich "kręci" w inny sposób (nawet w układzie masochistycznym, czyli niektórych kręci bycie podporządkowanymi silnemu dominatorowi).

Po drugiej stronie mamy osoby, które zwykle ani same nie chcą nikogo dominować, mają mniejszą potrzebę rywalizacji zwyciężania ("mniejszą", nie oznacza jej braku w ogóle), jak i też nie chcą czyjejś dominacji podlegać. zwykle to też dalej będzie się objawiało większym pragnieniem zdystansowania, oparcia się o zasady formułowane i wspólne (funkcjonujące sprawnie obiektywne prawo, a nie szukanie schronienia u wodza - dominatora). W modelu bardziej lewicowym gwarantem porządku jest RÓWNOŚĆ. Tutaj mamy przekonanie, że gdy panuje równość, gdy nikt się nie wywyższa, to krzywd też jest mniej, to złe rzeczy dzieją się rzadziej, a ludzie są szczęśliwsi i spełnieni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin