Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chciałem być inny niż... i co z tego wynikło

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:24, 03 Paź 2021    Temat postu: Chciałem być inny niż... i co z tego wynikło

Niedawno uświadomiłem sobie, że moje aktualne poglądy na świat dość wyraźnie związane są z tym, jak mnie traktowano. Często traktowano mnie niesprawiedliwie, źle. W pewnym momencie postanowiłem sobie: ja taki nie chcę być!
Ja miałem być inny...
W szczególności podlegałem w dużym stopniu niesprawiedliwym oskarżeniom. Oskarżenia wobec mnie były rzucane "po uważaniu", z chciejstwa, bo ktoś miał taki kaprys. Powiedziałem sobie: Michale, ty tak nie rób. Unikaj oskarżania w ogóle.
Oczywiście niejeden powie, że jednak oskarżam. Wydaje mi się, że najczęściej jest tu wyraźne nieporozumienie. Bo ja nawet jeśli coś negatywnego wskazuję, to czynię to w trybie "wyjaśnij sprawę, może to wytłumaczysz, a ja przyznam ci rację. Musisz jednak wskazać argumenty". Mnie oskarżano nie pytając o argumenty - miałem być oskarżony, bo tak chciał oskarżyciel, a jeśli próbowałem się tłumaczyć, to sama ta próba tłumaczenia się była interpretowana jako kolejny powód do oskarżenia mnie, źe tym razem oto nie chcę przyjąć "słusznej krytyki" (bo krytyka owych osób z założenia była zawsze "słuszna", ja nie miałem tu mieć nic do powiedzenia). Dlatego, jeśli nawet komuś coś zarzucam, to czuję się zobowiązany przyjmować sensowne wyjaśnienia, a także być zobowiązanym do wytłumaczenia, dlaczego ów zarzut w ogóle przyszedł mi do głowy. Chciałem funkcjonować inaczej (w dużym stopniu odwrotnie), niż tak jak mnie traktowano.

Stąd też wynika, że za wartość w ogóle uznaję DYSKUSJĘ, a za coś nieprawidłowego SAMO STAWIANIE TEZ, w szczególności bez uzasadnienia (szczególnie jeśli tezy są oskarżające). Za wadliwą uważam zatem wypowiedź, w której ktoś tylko oskarża. Przyjąłem zasadę, że oskarżenie (w szczególności negatywny epitet) bez wytłumaczenia o co w sprawie chodzi, dlaczego tak właśnie myślę, jest wadliwym głosem w dyskusji, zwykle nadającym się do zignorowania.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:27, 03 Paź 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:49, 04 Paź 2021    Temat postu: Re: Chciałem być inny niż... i co z tego wynikło

Michał Dyszyński napisał:
Stąd też wynika, że za wartość w ogóle uznaję DYSKUSJĘ, a za coś nieprawidłowego SAMO STAWIANIE TEZ, w szczególności bez uzasadnienia

Ten aspekt sprawy wynikł u mnie jako świadoma decyzja!
Skoro uważam, że najczęściej samo postawienie tezy, jeśliby nie miało być przedyskutowane jest bezwartościowe, to dalej niejako automatycznie wychodzi to, co ja tu na forum prezentuję - np. to, że piszę długie posty, że się mocno sprzeciwiam wypowiedziom, które tylko coś stwierdzają, zaś nie oferują głębszej analizy problemu, a już w szczególności jeśli nie są merytoryczne. W świecie moich wartości takie wypowiedzi, które nie oferują wystarczającego poziomu dyskusyjności, analityczności, wykroczenia poza pojmowanie intuicyjne są bezwartościowe w każdej dyskusji, która możliwość analizy daje.
Piszę zatem długie posty, bo ZAWSZE PRÓBUJĘ ZASYGNALIZOWAĆ KONTEKST.
Piszę wciąż co i jak, dodaję różne opisy jak sprawę rozumiem, bo JEŚLIBYM TEGO NIE ROBIŁ, TO TRAKTOWAŁBYM WŁASNĄ WYPOWIEDŹ ZA BEZWARTOŚCIOWĄ.

Czyli moją osobistą zasadą jest: jeśli się wypowiadam, to zawsze z kontekstem, zawsze z zarysowanymi punktami, z czego moja teza się bierze, czy dalej z możliwości zadania mi dodatkowego pytania, przedyskutowania ze mną czy czasem nie popełniłem jakiegoś błędu ujęcia.
Jeślibym tylko przedstawił tezę, to - przynajmniej w świecie moich wartości epistemicznych - byłoby to bardzo bliskie...
... brakowi przedstawienia owej tezy. Bo teza, w której odpowiednio wyraźnie nie wyjaśniłem jak rozumiem użyte w niej sformułowania, z dużym prawdopodobieństwem może być odczytana niezgodnie z moją intencją. A ponieważ ma dość rozbudowaną wyobraźnię tego, jakie błędy da się popełniać interpretacji tez w ogóle, a także moich tez w szczególności, to jestem prawie pewien, że krótkie przedstawienia problemów są zwyczajnie epistemicznie nieskuteczne.
No i jest jeszcze w mojej motywacji bardzo silny ten drugi element: UNIKANIA PRESJI POZAMERYTORYCZNEJ.
Ten rodzaj komunikacji, w którym ktoś formułuje tezę, nie daje jej przedyskutować, a zamiast tego wywiera presję na owej tezy przyjęcie traktuję jako FUNDAMENTALNE EPISTEMICZNE ZŁO.
Aby owego zła samemu nie czynić, kombinuję na lewo i prawo, jak zastąpić w dyskusji aspekt presji, aspektem WYJAŚNIEŃ I ANALIZ (ten mój paradygmat merytoryczności). Ja po prostu nie widzę innej drogi! Uważam, że mamy tu twarde albo - albo, czyli:
- albo pozbywamy się z przestrzeni analizy dyskusji wszystkiego, co jest emocjonalnym pustosłowiem, aby wyłonić SPRAWĘ, a nie chciejstwa stron.
- albo czynimy dyskusję jedną wielką kloaką, w której dyskutanci skaczą sobie do oczu o te swoje intencje, których sami nie rozumieją, a co ostatecznie kończy się awanturą, personalną agresją lecz niczego nie uzgadnia, nie rysuje żadnej trwałej, wartościowej epistemicznie koncepcji, pozostając jedyni upustem złości, nieopanowania, żądzy dominacji.

Ja tu nie widzę trzeciej drogi. Zdecydowana większość związanych z presją (także pod postacią autorytaryzmu) podejść do dyskusji ostatecznie MUSI TYLKO PSUĆ TO CO TRWAŁE I DOBRE w rozumowaniu. To będzie w zdecydowanej większości przypadków jedynie "rozrzucaniem klocków" myślowych, które chcemy ułożyć w naszym rozumieniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:19, 05 Paź 2021    Temat postu: Re: Chciałem być inny niż... i co z tego wynikło

Pod jednym względem jest aktualnie wyraźnie inny, niż osoby, z którymi miałem do czynienia. Wręcz jest tu mowa o idealnie przeciwnej tendencji. Rzecz dotyczy tego, CZEGO SZUKAMY w dyskusjach, myśleniu, zbieraniu informacji.
Ludzie, z którymi miałem do czynienia w młodości funkcjonują najczęściej tak, że głównie SZUKAJĄ POTWIERDZEŃ dla tych tez, które sobie uznali na jakiejś zasadzie.
Ja na mojej ścieżce rozumienia przede wszystkim SZUKAM ZAPRZECZEŃ dla tego, co sformułowałem jako moje tezy.

Chcę odejść od tego, co obserwowałem u ludzi w dyskusjach, że oto wyciągają głównie argumenty ZA, ignorując wszystko co jest przeciw. Według mnie poprawną strategią jest - odwrotnie - zajęcie się głównie tym co jest przeciw tezie. Oczywiście nie będzie to zajęcie się, wykluczające owo ZA, bo zwykle konstruuje się jakiś bilans. Natomiast na pewno trzeba się nad tezami przeczącymi pochylić.
Tu pewnie niejedna osoba dyskutująca kiedyś ze mną będzie miała ochotę powiedzieć "ależ ty, Michale bardzo często zignorowałeś moje argumenty". To kto ma rację?
- Moja najczęstsza odpowiedź byłaby na coś takiego następująca: wcale nie zignorowałem tych argumentów, lecz próbowałem te argumenty przedyskutować od innej strony, niż to jak je postawiłeś, bo uważam iż Twój sposób postawienia owych argumentów ma jakąś istotną wadę. Zatem przedyskutujmy sprawę W SZERSZYM KONTEKŚCIE.
Problem w tym, że mało kto chce dyskutować w szerszym kontekście. Większość ludzi ma ten swój sposób patrzenia na świat i pragnie się w jego ramach obracać, tylko jego się trzymać. Zaś mój postulat szerszego kontekstu traktują jako zignorowanie ich argumentów, które rzekomo należałoby po prostu przyjąć i już. Ale na takie postawienie sprawy, gdzie ja "przyjmuję i już" czyjeś przekonania, bo on ma takie chciejstwo, mojej zgody nie będzie.
Poprawnym podejściem do spornej kwestii jest według mnie oparcie się na regule, w ramach której konstruujemy model rozumowania szerszy niż to, co przedstawia jedna i druga strona, w której stanowiska obu stron dadzą się opisać wspólnym językiem, a dopiero w tym modelu da się jakoś ocenić racje. Jeśli ktoś zamierza myśleć wyłącznie "po swojemu", wyłącznie w oparciu o własne koncepcje, to się nie nadaje do konstruktywnej dyskusji, bo jest "betonem", a nie dyskutantem z prawdziwego zdarzenia.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:20, 05 Paź 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin