Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy prawda jest raczej stanem, metodą, a może wolą?...

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31512
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:26, 07 Kwi 2023    Temat postu: Czy prawda jest raczej stanem, metodą, a może wolą?...

Zagadnienie, któremu nadałem nazwę "wytrwania w prawdzie" chcę postawić ogólnie, jako problem filozoficzny, epistemiczny. Właściwie to trochę w tym kontekście chcę nawiązać do tego, co w całej epistemologii gdzieś się przewija. Związane jest to z pytaniem:
- czy o prawdzie powinniśmy mówić bardziej jako o STANIE DOCELOWYM
- czy też zasadniej jest mówić o prawdzie jako o METODZIE - DRODZE jaką ma przebyć umysł; o wskazówkach, zasadach jak utrzymać się na ścieżce prawdy.
Ten podział można by też przedstawiać jako rozdzielnie realistycznego (stan jest tym co "realne") vs konstruktywistycznego podejścia do prawdy (metoda jest jakimś myślowym konstruktem).

Patrząc na znane koncepcje prawdy, widać, iż obie opcje są w grze:
- klasyczna, korespondencyjna koncepcja prawdy postrzega prawdę, jako ZGODNOŚĆ z rzeczywistością. A więc jako stan.
- podobnie koherencyjna koncepcja prawdy (prawda jako to, co jest wewnętrznie spójne) odnosi się do prawdy jako stanu.

Ale mamy też koncepcje, w których prawda jest bardziej metodą -np.
- koncepcja pragmatyczna postrzega prawdę, jako to, co jest użyteczne (w szerokim słowa "użyteczność" rozumieniu)
- koncepcja zgody powszechnej - związana jest konstruowaniem idei "prawdziwych" poprzez uzgadnianie tych idei w grupie niezależnie myślących, a komunikujących się jednostek.

- koncepcja konsensualna łączy oba te ujęcia. Może więcej jest tu wskazania na metodę, ale jest też zwrócenie uwagi na to, iż ostatecznie ma powstać pewien stan docelowy, który ludzie przybliżają sobie za pomocą zaangażowania się w dyskusję (która powinna być idealna).
- w koncepcji ewidencyjnej (oczywistości) też chyba jesteśmy bliżej postrzegania prawdy jako metody, ale też i jako stanu.

Oba podejścia wydają się być w jakimś stopniu słuszne. Bo aby do prawdy rozumianej jako jakiś stan (stan rozumienia, stan opisu, stan traktowania idei umysłem) dojść, trzeba się trzymać pewnych reguł, trzeba mieć na to metodę. A uznawszy pewne minimum pokory wynikające z prostego spostrzeżenia, że większość znanych koncepcji ludzkości jest nieustannie poprawiana, to chyba wypada uznać, iż ten (postulowany przez wielu) stan prawdy najlepszej (może "absolutnej", "ostatecznej") i tak dostępny byłby chyba umysłowi doskonalącemu się nieskończenie. Jest to zatem stan - nam ludziom znanego nam świata - niedostępny. Zatem zasadnie można mówić o DOSTĘPNYCH formach prawdy:
- jeśli prawdy rozumianej jako stan, to jednak tylko stan TYMCZASOWY, zastępowany zapewne w przyszłości lepszym ułożeniem sobie danych zagadnień przez umysł.
- a jeśli prawdy rozumianej jako metoda, to też metoda ewoluująca w stronę bardziej doskonalszych postaci.

Aspekt osobisty - wola
Do tej układanki chcę dorzucić jeszcze jeden aspekt prawdy - wolę. W realnym życiu bowiem człowiek działa w ramach swoistego rozdarcia pomiędzy przeciwnymi, albo jakoś odmiennymi opcjami.
Człowiek próbuje sobie ułożyć swoje rozumienie w kontekście
- celów i pragnień
- nawyków, przyzwyczajeń, wpojonych mu norm społecznych
- instynktów i wpływów podświadomych
- a razem jakiejś tego syntezy, która daje się stosować w rozsądzaniu dylematów życia, przy tym CHRONIĄC OSOBĘ UMYSŁ - sam podmiot i ośrodek rozsądzania owych spraw, tworzenia prawd.


Gdzieś pośrodku tego rozsądzania spraw i uznawania co jest "prawdziwe", jest sam człowiek, który musi zachować to minimum spójności wewnętrznej, sprawczości myślowej, aby uznane stany rozpoznań wcześniejszych (prawdy) jakoś dawały się aplikować do rozpoznań późniejszych (zastosowanie tych prawd, określenie siebie samego wobec nich).

Rozważenie tego, czym jest sam człowiek wobec prawdy - konstruuje nam jeszcze jeden podział prawd:
- prawdy zobiektywizowane, interpersonalne, dające się dzielić w jakiejś tam społeczności, zewnętrzne w jakimś tam stopniu względem konkretnej osoby
vs
- prawdy osobiste, użytkowane na własny użytek (np. prawdy osobiste o tym, jak się sami czujemy, co myślimy, lubimy, co sobie sami ustaliliśmy, choć z racji na ich bardzo osobisty charakter nie zamierzamy się tym z nikim dzielić, czy tego z kimkolwiek uzgadniać.

Tu ujawnia się ten aspekt WOLI, która będzie określała jak człowiek buduje swoje prawdy - prawdy na swój użytek, prawdy osobiste. Możemy owej prawdy dla siebie chcieć mniej lub bardziej, chcieć w postaci tymczasowej, incydentalnej, albo też chcieć w postaci możliwie najbardziej trwałej. Oportuniści poświęcą trwałość tych swoich uznań (swoich prawd) na rzecz tego, aby było im przyjemniej, wygodniej, aby mieć z tymi uznaniami lepsze samopoczucie. Zwolennicy prawdy trwałej będą poszukiwali (często z trudem i uporem) takiego pojmowania rzeczywistości, w ramach którego prawda jest bardziej jedna (aspekt koherencyjny), jest w niej możliwie najmniej niespójności.
Ten aspekt poszukiwania możliwie najlepszego ujęcia prawdy, najbardziej spójnego, ale przez to też trudnego do wypracowania osobiście domaga się właśnie owej woli nieustannego przekraczania stanu dotychczasowego - woli rozwoju umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31512
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:41, 07 Kwi 2023    Temat postu: Re: Czy prawda jest raczej stanem, metodą, a może wolą?...

Michał Dyszyński napisał:
Oportuniści poświęcą trwałość tych swoich uznań (swoich prawd) na rzecz tego, aby było im przyjemniej, wygodniej, aby mieć z tymi uznaniami lepsze samopoczucie. Zwolennicy prawdy trwałej będą poszukiwali (często z trudem i uporem) takiego pojmowania rzeczywistości, w ramach którego prawda jest bardziej jedna (aspekt koherencyjny), jest w niej możliwie najmniej niespójności.
Ten aspekt poszukiwania możliwie najlepszego ujęcia prawdy, najbardziej spójnego, ale przez to też trudnego do wypracowania osobiście domaga się właśnie owej woli nieustannego przekraczania stanu dotychczasowego - woli rozwoju umysłu.


Istnieje stałe napięcie pomiędzy:
- ochroną ego, czyli jakiegoś stanu samoakceptacji, emocji, uznania, że jest dobrze z tym, co aktualnie mamy i co sobą reprezentujemy
- a tym, co jawi się niezależnie od owego ego i emocji, czasem występując wręcz w roli negującej posiadane przekonania, odczucia.

Człowiek, który mniej chroni ego, a bardziej spójność prawd, jakie (osobiście) rozpoznaje, uznaje, użytkuje będzie podlegał jakiejś postaci stresu, zanegowania siebie. Dla niektórych osób będzie to stres trudny do zaakceptowania. Oni nie wykrzeszą z siebie tej woli, aby widzieć sprawy niezależnie od tego, co by się chciało. Dla osoby, która jest bardziej wpatrzona w ochronę tego stanu, jaki przybrała jej osobowość, sugestia zmiany w celu udoskonalenia rozumienia spraw, będzie odczuwana jako zagrożenie, jako coś niechcianego. Ale nawet osoby jakoś pogodzone z tym, że doskonalenie umysłu i odczuwania niekiedy będzie wymagać wyrzeczeń, mogą mieć problemy z zaakceptowaniem tych przesłanek z życia, które godzą w silnie ugruntowane sposoby postrzegania. A jeśli jednak są poważne podstawy do uznania owych przesłanek, to wdrożenie w swoim umyśle i sercu owych zmian zwykle będzie trudne, związane z dyskomfortem, pracą, koniecznością dostosowania się, czasem porzucenia jakichś nadziei, które ktoś miał.

Doskonalenie umysłu i serca jest związane z trudem, rozterkami psychicznymi i emocjonalnymi
Właśnie te liczne nadzieje, w które zainwestowaliśmy, te osoby, z którymi się związaliśmy, symbole, które zespoliły się z naszym myśleniem, niekiedy przyjdzie człowiekowi doskonalącemu się zanegować. Czasem trzeba będzie te nadzieje porzucić, narazić się komuś, stracić pozycję, stanowisko, uznanie bliskich osób. A czy warto to wszystko uczynić w imię tego, że jednak większość obiektywnych rozpoznań wskazuje na to, że to nowe jest jednak bliżej prawdy?...
Do tego trzeba mieć wolę i hart ducha. Trzeba WYTRWAĆ często wbrew niemal wszystkiemu, co się jawi.

Nawet Biblia o tym wspomina:
Jan Ewangelista w Ewangelii Jana, cytując wypowiedź Jezusa o faryzeuszach 8 napisał:
(44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin