Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czynienie zła pomimo braku bezpośredniej intencji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36642
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:51, 29 Wrz 2025    Temat postu: Czynienie zła pomimo braku bezpośredniej intencji

Wszyscy znani mi ludzie uważają się za dobrych ludzi. Jednocześnie praktycznie każdy często czyni rzeczy (w różnym stopniu) złe, nieraz krzywdzi innych. Jak się ich jednak spytać, czy są w takim przypadku winni, to odpowiadają coś w stylu, że oni „chcieli dobrze, a tylko tak wyszło”. Ludzie są przekonani, że skoro nie mieli bezpośredniej intencji czynienia czegoś złego, to są bez winy, to nic złego nie robią.

Już dawno temu zorientowałem się, że same dobre chęci są niestety z gatunku tych, którymi „piekło jest wybrukowane”, że bez przymuszenia się do diagnostyki swoich głębszych intencji, wcześniejszych postępków, ukrytych oczekiwań, nie mam mowy o tym, aby obronić się przed pokusą uczynienia zła w bardzo wielu sytuacjach. A poza tym często jest tak, że nawet ta świadoma intencja jest przez wielu ludzi podświadomie zafałszowywana. Bo z jakichś tam emocjonalnych powodów dana osoba chce owo zło czynić, ale tę swoją prawdziwą intencję umie sprytnie ukryć przed własnymi, specjalnie powierzchownie czynionymi ocenami. Dopiero głębsza, rygorystyczna analiza swoich motywów i działań odkrywa tę przywaloną własnymi manipulacjami, niewygodną prawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3324
Przeczytał: 77 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:11, 30 Wrz 2025    Temat postu:

Gdyby Bóg się objawił tak wyraziście i w mocy ukazując się ludziom jako najinteligentniejsza i najbardziej dojrzała świadomość to ludzie mieliby motywację i wzór, jakiś punkt odniesienia do czego warto dążyć, kim warto się stać. A tym czasem mnóstwo ludzi przeżyje to życie w ogóle nie zdając sobie sprawy, że tylko umacniali się w swoich w wadliwych, niedojrzałych postawach i myśleniu. Tak sobie po swojemu myślę.

Ale ujrzenie w sobie problemów to jest tylko początek długiej drogi, bo jeszcze trzeba znaleźć czas, siły i mieć skąd czerpać narzędzia do pracy nad sobą.

Pokićkane jest to życie. Patrzę na ludzi, których czasem obserwuję w pracy i na ich niedojrzałe postawy; patrzę na swoje błędy i zagubienie w jakimś stopniu, bo człowiek chciałby ruszyć w dobrą stronę swojego życia, ale nie bardzo wiadomo, która ścieżka, które działania okażą się tymi dobrymi, a czas w miejscu nie stoi; patrzę na bliskich i też dostrzegam wiele różnych wadliwych, przynoszących więcej bólu i cierpienia postaw i czuję niemoc, bo jak pomóc..
Naprawdę zazdroszczę Bogu, bo On zna rozwiązania na wszystkie problemy, On nie ma dylematów, On wiedziałby jak sobie poradzić, jak pokierować życiem, jak wybrnąć z danej sytuacji, jakie obrać cele, co komu powiedzieć, czego nie zrobić, co jest ważne, co szkodliwe, co jest prawdą itd.

A człowiek się szarpie w tym życiu, nie wie czy dobrze robi, czy ostatecznie to w ogóle ma jakiś sens..
Jak ja bym chciał stać się tą dojrzałą i głęboko rozwiniętą świadomością. To musi być coś pięknego i cudownego, a gdyby wszyscy ludzie się tacy stali i nie mieliby w sobie tej niedojrzałości, wadliwości umysłu? Marzenie człowieka głupiego wierzącego.

A na końcu i tak nas robaki wpier**ą, albo i nie, bo jak Słońce wybuchnie to wszystko pozamiata włącznie z jakimkolwiek życiem na Ziemi. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36642
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:09, 01 Paź 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Gdyby Bóg się objawił tak wyraziście i w mocy ukazując się ludziom jako najinteligentniejsza i najbardziej dojrzała świadomość to ludzie mieliby motywację i wzór, jakiś punkt odniesienia do czego warto dążyć, kim warto się stać. A tym czasem mnóstwo ludzi przeżyje to życie w ogóle nie zdając sobie sprawy, że tylko umacniali się w swoich w wadliwych, niedojrzałych postawach i myśleniu. Tak sobie po swojemu myślę.

To może spróbujmy skonfrontować tę sytuację z objawieniem się wyrazistym Boga z co prawda mniejszą w wymiarze, ale podobną sytuacją, gdy na swojej drodze życiowej spotykamy wspaniałego człowieka (albo może czytamy o nim w jakiejś biografii), nawet np. (tylko w opisie), ale zawsze osobę Jezusa. Powiedzmy nawet, że ktoś szczerze wierzy, że Jezus żył naprawdę i jest przekonany, iż jego świadomość była najinteligentniejsza, najwspanialsza z ludzi. I co to ludziom w ich życiowych wyborach zmienia?... :shock:

- Może część osób ma z tego inspirację do swoich duchowych przemian, do doskonalenia, ale inna część...
... Żyje tak jak żyje. Mamy "chrześcijan" pełnych nienawiści, zakłamania, czyniących rzeczy naprawdę niegodziwe. Dlaczego tak jest, choć wierzą w Jezusa, jako tego cichego, pokornego, pełnego miłości i dobra?...
Dlaczego to nic w nich nie zmienia?...
To czy by coś zmieniło, gdyby podobnie piękna człowieczeństwem i duchowością osoba objawiła się z wielką mocą?...
- Obawiam się, że to by niewiele zmieniło. Większość z tych osób, które dzisiaj nie są w stanie wydobyć ze swojej osobowości dobra, nie jest w stanie okazać wyższych poziomów człowieczeństwa, dalej by nie umiało tego okazać. Może by się jakoś dostosowali do warunków, w których np. owa objawiona boska osobowość coś by silnie sobą zasugerowała, co by narzucało konieczność unikania różnych złych działań, ale wg mnie
- mroczne pragnienia (żądze) owych osób same by nie znikły
- nie pojawiłyby się dobre pragnienia, tylko może poczucie upokorzenia - ooo tamten ktoś jest taki wspaniały, ja mu do pięt nie dorastam, więc samo to wywyższenie w ludzkich oczach od tamtej osoby chętnie bym sobie przywłaszczył, lecz aby się zmienić.... Na to nie mam ochoty...
- jeśli ktoś wcześniej był np. nałogowcem, nie panował nad słabościami, nad złością, agresją, to sam fakt, że ktoś gdzieś jest wielki, wspaniały nie spowoduje, że owa moc opanowania słych skłonności jakoś magicznie się w nim pojawi. Jak sobie wcześniej z tym nie radził, tak dalej by było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin