Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dekretowanie, wpieranie objawem bezradności, niekompetencji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31343
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:24, 12 Lut 2024    Temat postu: Dekretowanie, wpieranie objawem bezradności, niekompetencji

Od jakiegoś czasu pogodziłem się już z tym, że istnieje pewna kategoria rozmówców, dyskutantów ogólnie niecierpliwych, a do tego silnie pragnących przeforsować swoje racje wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Ta sama niecierpliwość, brak rozwagi, brak zdolności do szerszego spojrzenia na sprawę, a jedynie trzymanie się jakiegoś pomysłu, który się pierwszy nawinął im do umysłu wcześniej powodowała, że mają pogląd słabo przemyślany, wadliwy pod wieloma względami, teraz objawia się na nowo - już w dyskusji, już jako niezdolność do przyjrzenia się argumentom partnerów w dyskusji.

Dyskutant silnie przywiązujący się do pierwszego pomysłu na rozwiązanie problemu...
To jest jedna i ta sama cecha, która objawia się tylko na różnych etapach kontaktu z sytuacjami problemowymi - ta niecierpliwość, ta nieuporządkowana potrzeba sprawczości, która powoduje, że chcąc mieć wyniki "na już" dana osoba bierze to pierwsze lepsze, co się nawinęło, a potem się już jedynie upiera, że to jest ostateczne rozwiązanie, już tylko broni tego (często kiepskiego, uproszczonego, czasem jawnie wadliwego) pomysłu - tezy przed uwagami krytycznymi, przed wskazywaniem jego słabych stron.

Tu dotykamy tego, jak osobowość, a szczególnie aspekt emocjonalny wpływają na to, jak myślimy, czy w ogóle jesteśmy zdolni do określonego typu przemyśleń, wniosków, przyswojenia wybranych koncepcji. Niecierpliwość, silne pragnienie uznania dla siebie racji, zaakceptowania przez otoczenie kompetencji danej osoby nie są jedynie cechą społeczną, lecz czymś, co wyznacza danej osobie granice jej zdolności pojmowania, modelowania rzeczywistości. Jeśli bowiem jakiś typ idei niezbędnie wymaga połączenia w całość np. pięciu aspektów, zaś jeśli ktoś już przy 3, czy 4 aspektach w rozumowaniu na raz się blokuje, już nie ogarnia, to takiego 5-aspektowego rozumowania taka osoba nigdy nie przyswoi.

Z moich doświadczeń z osobami silnie niecierpliwymi w myślach wynika mi, iż będą to jednocześnie jako dyskutanci osoby dekretujące swoje rozpoznania jako "do przyjęcia i nie ma gadania!". Tak jak wcześniej same sobie - z powodu tej swojej niecierpliwości - ucięły bardziej złożone rozkminy nad sprawą, tak i teraz w dyskusji nad tą (albo inną) sprawą, będą ucinały już głos oponenta. Ta sama słabość, która ujawniła się jako niekompetencja przy pierwszym rozpatrywaniu sprawy, wtórnie wyjdzie podczas dyskusji.

Dlatego ja od jakiegoś czasu, gdy spotykam dyskutanta, który - zamiast podjąć zagadnienie istotne dla dyskutowanej sprawy - próbuje dyskusję kwitować, arbitralnie dekretować "co ma być", co często jest jeszcze powiązane z próbą posadowienia się na pozycji sędziego, spychając drugiego dyskutanta na niższą pozycję, nie spodziewam się rozsądnej z nim dyskusji. Bo to ta sama niezdolność do zajęcia się problemem porządnie, głębiej, spowodowała, iż mam ochotę polemizować z przekonaniami owej osoby, jako naiwnymi, nieprzemyślanymi, uproszczonymi objawia się teraz w dyskusji. To jest dalej naiwna, upraszczająca sprawy osoba, więc jakby mogła ona zaakceptować to, co jej teraz wskazuję?... Przecież już wcześniej nie miała na to ochoty! A teraz pewnie ma jeszcze mniejszą ochotę przyjąć moje uwagi, bo ich przyjęcie spowodowałoby u niej dodatkowy emocjonalny dyskomfort wynikający z uznania swojego błędu.
Ostatecznie więc w takiej dyskusji staram się zwyczajnie to zaakceptować, iż mam przed sobą osobę z ograniczeniami intelektualnymi, mentalnymi. I już od jakiegoś czasu taką postawę wywyższania się w dyskusji, dekretowanie odgórne wpieranie za wszelką cenę własnych przekonań (choć czasami po przykrywką pozornej argumentacji), a nie rozpatrywania zastrzeżeń strony przeciwnej UZNAJĘ. Uznaję to za formę "przyznania się" owej osoby do jej niekompetencji.

Na drugim biegunie mam osobę, która budzi w dyskusji mój szczery szacunek dla jej intelektu. To jest osoba, która UMIE PODJĄĆ SENS PREZENTOWANYCH JEJ UWAG. Jeśli się w jakiejś dyskusji przekonuję, iż mój partner wyraźnie ODNOSI SIĘ W ODPOWIEDZI do tego, co przedstawiłem jako kluczową kwestię, to ja z szacunkiem skłaniam swoją głowę i sobie myślę: ooo... to jest gość! To jest mózg! To jest dopiero ktoś, z kim można dyskutować z sensem, a nie walczyć o uwagę, czy wykazywanie wyższości! To jest ktoś, kto nawet jeślibym się miał z nim nie zgadzać w czymś, to się przed tym niezgodzeniem...
... pięć razy zastanowię!
Bo jak się ze mną nie zgadza oponent, który wywyższa siebie personalnie, albo kwituje moje argumenty, aby zadekretować jakieś własne frazy rzekomo mające być "odpowiedzią", to ja nawet nie specjalnie się zamierzam tym przejmować. Bo on już właśnie tym brakiem realnego odniesienia się i tym wywyższaniem się, dekretowaniem na siłę DAŁ DOWÓD SWOJEJ NIEKOMPETENCJI. To ja się już wtedy kompetencji od takiego dyskutanta zwyczajnie nie spodziewam.

Aktualizacja i PS
Mój szacunek dla czyjegoś intelektu, szacunek ogólnie dla osoby, to dość różne sprawy. Ogólnie ludzi szanuję, choć akurat nie każdego za jego intelekt. Niektórych ludzi szanuję za coś innego niż intelekt. Niektórych szanuję już tylko jako ludzi, ale wciąż szanuję. Nie deklaruję, że szanuję wszystkich tak samo, a wręcz jawnie ogłaszam, iż są tu wielkie różnice, czyli dla niektórych mam szacunek z gatunku bardziej "z urzędu", niski, dla innych, TYCH, KTÓRZY SOBIE ZASŁUŻYLI, mam już szacunek dodatkowy, szacunek za coś konkretnego. Szacunek dla intelektu jest tym szacunkiem dodatkowym, należy się więc wyłącznie tym, którzy sobie zasłużą swoją pomysłowością, dyscypliną rozumowania, zdolnością postrzegania itp. Wszystko jest już za konkretne cechy czy dokonania, a nie tak ogólnie z racji, że ktoś np. jest człowiekiem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 18:41, 12 Lut 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31343
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:26, 12 Lut 2024    Temat postu:

Myślenie osób niecierpliwych epistemicznie polega na szybkim kwitowaniu problemu do najbliższego widocznego rozstrzygnięcia. W informatyce przy trenowaniu sztucznej inteligencji stosuje się metodę określaną jako gradient descent [link widoczny dla zalogowanych]. Metoda owa polega z grubsza na tym, że ewolucja sieci neuronowej jest wyznaczana przez "najbliższy progres" - zmierzanie tam, gdzie tuż w pobliżu mamy wyższy poziom poprawności stanu "rozumienia" przez daną sieć.

Niecierpliwi w decyzjach będą silnie polegali właśnie na takim podejściu: znaleźć to najbliższe w rozumowaniu, co się jawi, uczepić się tego i już nie mędrkować, nie rozkminiać wątpliwości, czy alternatywnych opcji. Z tego też w skrajnym przypadku rodzi się myślenie w stylu fanatycznym, czyli już na twardo skupionym na wybranej opcji, z góry odrzucającym każdą alternatywę.
Dla mnie osobiście (zdaję sobie sprawę z subiektywności tego wyboru) ta strategia wydaje się być mało satysfakcjonująca. Ja wolę decydować się dopiero wtedy, gdy rozpatrzę przynajmniej kilka opcji. A nawet jak już się zdecyduję na coś, to dalej jestem "epistemicznie czujny", czyli co jakiś czas kontrolnie sprawdzam, czy może nie wyłoniło się lepsze rozwiązanie, albo czy dodatkowe przesłanki nie obaliły jakoś totalnie mojego wcześniejszego wyboru. Ale zdaję sobie sprawę, że metodologię epistemiczną każdy wybiera sam, subiektywnie i ogólnie rozpatrując do tego wyboru przesłanki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin