Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hipoteza o autonomicznej ekspansji umysłów

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:02, 17 Sie 2020    Temat postu: Hipoteza o autonomicznej ekspansji umysłów

Hipoteza o autonomicznej ekspansji umysłów, którą jakiś czas temu sobie sformułowałem, jest rozwinięciem idei subiektywności.
Z grubsza hipoteza owa polega na uznaniu, iż prawdy obiektywne mogą być niejedynymi istotnymi dla umysłów prawdami. Może być wręcz tak, że są to w istocie prawdy relatywnie rzadkie, ekskluzywne, wymagające bardzo drobiazgowego, upierdliwego konstruowania dla nich idei obiektywizmu. Powszechne za to są jedynie prawdy subiektywne, a co najwyżej intersubiektywne.
W moim rozumieniu filozofii OBIEKTYWIZM JEST ZAWSZE KONSTRUKCJĄ, nie jest "natywny ontologicznie". Obiektywizm jest efektem wyplątywania się umysłu z szumu, z natłoku czynników zakłócających postrzeganie, aby sformułować dla owego postrzegania DOMNIEMANE ŹRÓDŁO - czyli OBIEKT. Obiekt jest swego rodzaju abstrakcją, jest uosobieniem "tego czegoś co stoi za" - za tymi doznaniami, które odczuwamy w pomieszanej, złożonej postaci. Obiektywizm jest TWOREM UMYSŁU, daje się konstruować w ten sposób, że odrzucamy - na zasadzie jakieś własnej decyzji - jakąś część doznań, uznając je za mało istotne dla konstrukcji danego obiektu, a preferując inne. Np. konstruując obiekt "drzewo przed domem", z obserwacji jakie czynimy, siedząc na ławeczce i patrząc, arbitralnie usuniemy z naszego pola zainteresowania całe tło, mnóstwo doznań "innych" - od ludzi, zwierząt, ziemi, nieba, trawy, dźwięków, zapachów, a skupimy się na tych doznaniach, które umysł podpowiedział nam jako należące do jednego czegoś. Umysł nam to podpowiedział, postrzegając CIĄGŁOŚĆ (pień, liście są ze sobą połączone), opierając się na DOŚWIADCZENIU (inne widziane kiedyś drzewa) i INTUICJI. W końcu ten umysł wyróżni sobie te piksele na siatkówce, które składają się na drzewo, dopowie z doświadczeń, że tam w głębi obserwowanego pnia, zapewne jest twarda część pnia, co można sprawdzić dotykiem. Umysł to wszystko sobie zrobi, skonstruuje, dodając sobie przekonanie, że drzewo istnieje "obiektywnie". Owa "obiektywność" w działaniu będzie jednak niczym innym jak tylko oczekiwaniem umysłu, że widok, dotyk, zapach związane z ustalonym obiektem *drzewo*, także wcześniej, jak w teraźniejszości, a zapewne i później będą "zachowywały się przewidywalnie" - drzewo z grubsza będzie wciąż tym samym drzewem, a nie zamieni się znienacka w kota, czy ciężarówkę.

Rozszerzenie w umysły sąsiadujące - intersubiektywizm
Umysły (różne) konstruują rzeczy obiektywne - w prywatnym odczuciu, a potem potrafią sobie dyskutować o tych obiektywnych w prywatnym odczuciu obiektach. Jak się każdy umysł przekona, że relacje innych umysłów, konstruowane z niezależnych obserwacji, w podobny sposób opisują obiekty, to z tego doświadczenia, tworzy się idea obiektywizmu wykraczającego poza pojedynczy umysł - teraz już wiele umysłów może być zgodnych ze stwierdzeniem "tam rośnie drzewo". Umysły te niezależnie i SPONTANICZNIE rozpoznają aspekty owego obiektywnego drzewa, zaś pomiędzy tymi rozpoznaniami występuje wyraźna ZGODNOŚĆ - np. żaden umysł nie powie na drzewo, że ono "pływa i lata", lecz praktycznie wszystkie umysły zgodnie będą twierdziły "drzewo stoi, co najwyżej poruszając gałęziami, jest przymocowane do gruntu".
Tak skonstruowany obiektywizm sprawdza się. Ludzie rzeczywiście na wiele sposobów potwierdzając sobie, że obserwowane przez nich aspekty świata zachowują zgodność z opisami innych ludzi i z własnymi podstawowymi przekonaniami, intuicją. Więc uważamy (przynajmniej co niektórzy tak uważają) obiektywizm świata za coś oczywistego, przypisanego z góry wszystkiemu i na zawsze.

Czy jednak mamy podstawy aby tak uogólniać te doświadczenia, jakie są naszym udziałem?
Ściśle rzecz biorąc, uogólnienie jest zawsze formą hipotezy. Bierzemy jakiś zbiór doświadczeń, a potem indukcyjnie rozlewamy wnioski z tych doświadczeń na całość rzeczywistości. Jednak nawet ta rzeczywistość jaką znamy, niejednokrotnie pokazała, że uogólnienia bywają mylne, a wręcz często są na wyrost. Można rozważyć przeciwną hipotezę, w ramach której świat wcale tak z natury obiektywny nie jest, tylko UMYSŁY KONSTRUUJĄ dla niego obiektywizm W JAKIEJŚ TAM KLASIE PRZYPADKÓW.

Warto tu zastrzec, że ja nie twierdzę, iż to umysł w całości i wyłącznie arbitralnie obiektywizm konstruuje. Nie, moja teza jest słabsza - umysł konstruuje obiektywizm TAM GDZIE MU SIĘ TO UDAJE. Ale przecież są przypadki, w których umysł próbował obiektywizm dla czegoś skonstruować, a mu się to nie udało. Najczęściej jednak w ogólnym rozrachunku te nieudane próby skonstruowania obiektywizmu pomija, traktuje jakby ich w ogóle nie było.
Myślę, że umysł jest trochę zaprogramowany z góry na to, aby obiektywizm wyróżniać, aby jego właśnie szukać, zaś subiektywizm traktować trochę jako "niepełny produkt", czasem szum, rzecz do pominięcia i zapomnienia. Dlatego łatwo zapominamy o tym, co było niepotwierdzone nie wyłoniło się w stronę obiektywną, tylko pozostało subiektywne. Ileż to różnych dziwacznych myśli czasem nam się gdzieś tam kołacze po głowie?... Te myśli przychodzą i odchodzą, nie potrzebujemy ich pamiętać, bo by to zbytnio nas obciążyło. I potem bezrefleksyjnie to wszystko subiektywne i przejściowe usuwamy jako wręcz nieistniejące. Jednak nie mamy twardych i ostatecznych powodów uznać, że nic sensownego za tym się nie kryło. Po prostu tylko tego nie potwierdziliśmy. Ale może to było całkiem rozsądne i sensowne (patrząc z punktu widzenia jakiegoś tam kryterium)?...

Skupmy się jednak na chwilę na tym subiektywnym, o czym zapominamy. Uznajmy, że w tym też "coś" jest. Wszak przynajmniej MOŻE coś sensownego być. Wtedy otrzymamy obraz, w ramach którego każdy umysł jest kreatorem swojego świata, jest źródłem ekspansji w jakąś indywidualność, subiektywizm.
W życiu - owszem - zapewne to subiektywne pominiemy. Skupimy się na tym, co potwierdzone, co użyteczne w dalszych działaniach w świecie. Ale czy musimy wszystko podporządkowywać owej użyteczności? Albo przynajmniej: czy ZAWSZE musimy o tę użyteczność dbać?
A może by tak rozwinąć skrzydła, może pobudzić fantazję i całą tę subiektywną otoczkę, odrzucaną z trwałych odniesień, dowartościować?...
A może nawet jest sens skupić się na niej? - Może warto byłoby sobie powiedzieć: mam w sobie też coś, co jest tylko moje, czego nie dzielę z innymi ludźmi, nie potwierdzam dodatkowymi odczytami świata, ale to tez jest. I można założyć, że każdy umysł ma podobnie - też prowadzi na różnych kierunkach ekspansję, budując swoje niepotwierdzone konstrukcje (choć najczęściej zapominając o nich).
Tu dałoby się chyba wskazać analogię z fizyką kwantową, z cząstkami wirtualnymi. Tak jak cząstki wirtualne są kreowane na ułamek sekundy, na chwilkę w rzeczywistości zaistnieć, a potem rozpłynąć się w nicości, tak i owe subiektywne różne myśli budują "wirtualną chmurę" odniesień myślowych. Elektrodynamika kwantowa właśnie tak funkcjonuje, że uwzględnia efekt samooddziaływania - działania tych wirtualnych cząstek na obiekt, który jest ich źródłem. A uważa się za elektrodynamikę kwantową za najlepiej potwierdzoną doświadczalnie teorię (największa zgodność wartości liczbowych teoretycznych z doświadczalnymi). To by sugerowało, że owa chmura nietrwałych bytów tworzy nam rzeczywistość, jaką znamy.
Ja wysuwam hipotezę, że podobnie funkcjonuje chmura wirtualnych myśli, próbnych kreacji umysłu, ekspansji tego umysłu w bliżej nieokreśloną przestrzeń idei.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:24, 05 Lis 2020    Temat postu: Re: Hipoteza o autonomicznej ekspansji umysłów

Z hipotezą autonomicznej ekspansji umysłów związana jest dodatkowa moja hipoteza:
Hipoteza kreacji świadomości i budowania nieskończonych poziomów bytu.
W ramach tej hipotezy rzeczywistość nie tyle ""jest", co stwarzają ją umysły świadome na bieżąco. Tym samym opowiadam się tu wyraźnie po jednej strony sporu o uniwersalia, uznaję, iż osobno idee nigdy nie bytowały, tylko są powoływane do istnienia dopiero mocą jakiejś świadomości.
Problemem jest trwałość owej konstrukcji powołującej idee i powiązane z nimi byty. To co nietrwałe, czyli zanikające, co jest bytem wadliwym, odpada w owej ewolucji bytów. Mamy tu przeniesienie idei darwinistycznego doboru naturalnego na poziom idei. Idee nieprzystosowane do "środowiska", którym jest rodzaj przestrzeni logicznej, w której świadomość je umieściła, muszą w końcu się rozpłynąć. Pozostaną te idee, które wybronią się względem atakujących je tendencji.
Ten schemat powtarza się w odniesieniu do bytowania samej świadomości jako takiej - ona też musi się wybronić przed atakami. Jeśli niczego nie jest w stanie obronić, to znaczy, że ona nie działa, nie istnieje, jest niczym. Świadomość istniejąca, poprawna, to ta świadomość, która była w stanie wybronić coś - wartości, które wyznaje, odeprzeć zagrożenia, które spotyka na swej drodze, ostatecznie WYBRONIĆ SIEBIE.

Akurat dzisiaj, w innym poście napisałem coś, co chyba jest też ilustracją powyższego.
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Kruchy04 napisał:
Czy uważacie że ateizm to droga bez wyjścia tzn. stanie się raz ateistą sprawie że na wiarę patrzy się już z obojętnym wspomnieniem?

Nie. W wielu przypadkach ateizm jest drogą do duchowości, którą niektóre religie celowo tłamszą.

Tłamszenie - paradoksalnie - jest mechanizmem wyłaniającym świadomość. Walcząc z czymś, uruchamiamy w sobie mechanizmy sprzeciwu, poszukujemy tych aspektów, które pokonają wrogie tendencje i właśnie tak budujemy swoją świadomość. Pozostawieni w komforcie filozoficznym i mentalnym, trwalibyśmy w gnuśności, nie mając powodu do rozwijania się. To, że walczymy z nieprawidłowościami świata atakującego nas, jest sposobem naszego stawania się mentalnego. Lepiej dla naszego rozwoju jest napotkać problem fałszywy, błędnie postawiony, potem pokonać ów problem i przekonać iż pokonać go jesteśmy w stanie, a do tego zapoznać się z mechanizmami pokonywania tego i podobnych mu problemów, niż nie spotkać się z tym problemem/błędem w ogóle, albo jedynie dotknąć ostatecznie rozwiązanej wersji owego problemu.
To jest kwestia pewnej "dydaktyki bytu" - zaczynamy rozwój świadomości nie od tego, co gotowe, ale OD WYZWANIA. Wyzwanie jest zawsze związane z jakąś niezgodnością, problemem, nieprawidłowością. Wtedy coś trzeba zacząć robić, na coś odpowiedzieć, a ostatecznie coś stworzyć w sobie - coś potrafiące odpowiedzieć na błąd świata. Ta prywatna odpowiedź na błędy świata, jest właśnie tym, co nas stwarza.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:28, 05 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin