Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kłamliwi głosiciele Boga

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:55, 21 Sie 2020    Temat postu: Kłamliwi głosiciele Boga

Od jakiegoś czasu głęboko wierzę w to, że test jakiemu podlega człowieczeństwo z woli Boga ma o wiele głębsze poziomy, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje. Naiwne religie z upodobaniem głoszą tezę, iż najważniejsze w kontekście wiary w Boga jest posłuszeństwo, właściwie to ślepe posłuszeństwo i lojalność autorytetom religijnym. To, że tak głoszą owe naiwne, a może częściowo powodowane złą wolą osoby w religiach, to jedno, tak ma być.

Człowiek prawdziwie przebudzony do wolności w Bogu powinien się sprawdzić również pod tym kątem - czy umie rozpoznać Boga poddany presji nauk fałszywych proroków?
Fałszywych proroków trzeba odrzucić. Tak mówi Biblia i pewnie niewielu w to wątpi. Problemem jednak jest KTO JEST FAŁSZYWYM, A KTO PRAWDZIWYM PROROKIEM?

Jest taka bajka o dziewczynie, która ma rozpoznać ukochanego spośród dziesięciu identycznych osób, zaczarowanych przez złego czarnoksiężnika. Tylko jedna z tych dziesięciu osób jest jej ukochanym, co niestety nie jest możliwe do stwierdzenia wizualnie,. Dziewczyna musi rozpoznać ukochanego inną metodą niż prostym testem wzrokowym - czyli jak?
Jak to w bajkach bywa. Dziewczyna ukochanego rozpoznaje. Rozpoznaje SERCEM.

Jestem głęboko przekonany, że Bóg oczekuje od swoich prawdziwych wyznawców, od tych którzy go ukochali i uznali NAPRAWDĘ SZCZERZE właśnie dość podobnego rozpoznania. Dał ludziom Bóg tyle religii, tylu proroków światopoglądowych, tylu głosicieli prawd mniej bądź bardziej nośnych. Wielu z nich głosi konieczność uwierzenia tylko im, uwierzenia pod groźbą wiecznych mąk w piekle, czy innej formy odrzucenia. Inni głoszą ukojenie w odrzuceniu Boga i odpowiedzialności za własne czyny. Kuszą: nie martw się, nic nie jest ważne, w końcu wszystko się skończy, bo życie, a nawet istnienie osoby (w tym Twoje) to jedna wielka blaga. I znękany wątpliwościami umysł także ideę może chętnie pochwycić, bo zyska spokój, ukojenie od bólu duszy.
Bóg skryty, Bóg zakamuflowany przez złych czaroksiężników tego świata, taki odległy, taki bezradny, bo nie pomagający na co dzień w kłopotach...
Odrzucić, że istnieje?
A może przeciwnie - uznać, że jest; ale jest na SPOSÓB CUDZY, jak najbardziej odległy od własnego osądu, od serca, od rozumu; może totalnie zaufać temu, co ma jakąś piękną szatę, wyniosłe spojrzenie i dostojną mowę?...
Na tym dostojeństwie, na zewnętrznych atrybutach, umysł by się zaczepił, pozbył tych dręczących wątpliwości i wierzył bez rozterek. Więc wielu tak wierzy - oddaje swoją duszę i rozum na wyłączne władanie tych, którzy wizualnie się świetnie prezentują, mają gładką mowę, ale też imponują władczością i charyzmą. Myślą sobie ich wyznawcy - skoro są tacy przekonywujący, to muszą znać prawdę, na pewno głoszą boga prawdziwego...
Choćby za chwilę ci charyzmatyczni zaczęli gadać bzdury, choćby się totalnie kompromitowali. Ale im bojaźliwi wyznawcy zaufali, bo sami nie chcieli obudzić swojego serca i umysłu, nie chcieli wierzyć sobą, w uczciwości wewnętrznej. Wszak można się pomylić...
Ale przecież w wyborze tego spośród ludzi, komu się tak bardzo zaufało, też można się pomylić...

A tu może Bóg czeka z nadzieją: a może jednak odkryjesz mnie CZYMŚ GŁĘBOKIM W SOBIE?
Może trzeba odkryć Boga tak samą najgłębiej skrywaną cząstką swojego serca i umysłu?
- Wszak tylko tak Boga odkrywając, będziesz w przyszłości mógł powiedzieć: to jest MÓJ BÓG, ja Go odkryłem w największej niepewności, odkryłem Go wbrew roszczeniom wielkich cwaniaków, odkryłem Go mimo braku pewności rozumu, odkryłem SAMYM SOBĄ!
Może trzeba niejako odkopać obraz Boga w sobie, ten obraz zasypany głupimi instynktami, lękami, manipulacjami wrogich, albo nawet tylko głupich ludzi? Może ta praca odkopywania Boga, do uwierzenia w niego ALE JUŻ W SZCZEROŚCI PRAWDY, jest właśnie tym najważniejszym, co powinniśmy ofiarować Bogu?... A może nie tylko Bogu, ale też i samemu sobie?...

Może właśnie takiego odkrycia Go Bóg od człowieka oczekuje?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:15, 18 Lis 2020    Temat postu: Re: Kłamliwi głosiciele Boga

Religia ciemności i ciemnoty
Część ludzi, choć zdaje się wyznawać religię Boga z prawdy, miłości i piękna
w istocie wierzy w religię przemocy, zakłamania i pogardy dla świadomości
Wierzą, że to co tak naprawdę się liczy, to twarda dyscyplina i trzymanie się schematów
Są przekonani, że wymuszanie na ludziach wypowiadania słów zgodnych z jakimś kanonem już jest wiarą i sensem religii
Zakazaliby najchętniej każdej szczerej myśli, zastępując taka myśl twardym przymusem
zamknęliby usta każdemu, kto chciałby pytać o trudne sprawy
zablokowaliby każdy rozwój, byle tylko chronić jakieś stare kanony
złości ich ludzka wolność
złości ich szczerość
uczciwość intelektualną biorą za bunt przeciw prawdzie
gdy mówią o przebaczeniu, to zawsze w sposób napuszony, zagmatwany, niezrozumiały
aby nikomu nie przyszło do głowy, że trzeba naprawdę przebaczać
Boga mają za tyrana, albo za sędziego, który ze wszystkiego najbardziej pragnie karać
cenią sobie walkę z wrogiem, a wrogów zawsze sobie znajdą

W rzeczywistości ci ludzie są nieszczęśliwi i złamani
złamani przez szatana, który tak silną roznieca w nich złość
tak potężne pragnienie odwetu i agresji za własne cierpienia i bóle
tak bardzo zazdroszczą w zawiści nieutulonej
i domagają się uznania od wszystkich w postaci niezasłużonej i bezwarunkowej
tak bardzo nieuporządkowane są ich emocje
że wygrywa zawsze ta złość
ta złość i ta chęć przelania jej na kogoś
niech on tez cierpi, skoro ja sobie ze sobą poradzić nie umiem...
skoro czuję, że taki słaby/słaba jestem...
skoro na przemian albo chcę się ostatecznie potępić, albo wywyższyć absolutnie, wszystkich rzucając pod stopy.

Z nieuporządkowanego bólu i gnuśności duchowej biorą się ci czciciele religii przemocy
a najtrudniej jest przyznać się im do błędu, uznać swoje słabości w prawdzie
więc muszą zawsze wystawiać tę upiększoną wersję siebie
więc muszą wciąż przed sobą kłamać
a żeby to były wiarygodne, to budują tez kolejne poziomy kłamstwa i iluzji w swoim otoczeniu
mając cichą nadzieję, że gdy kłamstw jest tak wiele, to nikt się nie połapie, jak bardzo kłamią, gdy wciąż chwalą siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:35, 18 Lut 2021    Temat postu: Re: Kłamliwi głosiciele Boga

Jest pewien charakterystyczny rys religii toksycznej, niszczącej duchowo. Tym rysem jest, sprytnie skrywane, budowanie przez przekaz na temat Boga i człowieka przeświadczenia, że tak naprawdę to cnotą jest wiara w totalną arbitralność, absolutną niezrozumiałość, de facto chaotyczność przekazu od Boga. To wiara w to, że człowiek jest tak bardzo w swej konstrukcji fałszywy, głupi, nieprawidłowy, że tak naprawdę to lepiej by było, aby nie kierował się żadnym własnym rozeznaniem, lecz to rozeznanie zablokował.
To jest przekaz w stylu - uważasz, że coś zrozumiałeś?
- Na pewno nie zrozumiałeś! Lepiej dla ciebie będzie, jeśli zamiast kierować się tak, jak ci dyktuje rozumienie, zrobisz dokładnie odwrotnie.
W budowaniu tego przeświadczenia ukryta jest pełna bezbrzeżnej pogardy dla człowieka sugestia, iż w tym człowieku zło absolutnie przeważa nad dobrem, głupota nad zrozumieniem, fałsz nad prawdą. Jest to typowo szatańska sugestia. Lecz mimo, że taką ze swojej konstrukcji jest, o dziwo, jest często głoszona (choć nigdy wprost, bezpośrednio) przez osoby deklarujące się jako teiści, także jako chrześcijanie. W tej sugestii jest głęboka pogardliwa nienawiść do człowieczeństwa, jak i nienawiść do Boga, który jest twórcą człowieka i świata.
Jednym z najważniejszych zadań dla człowieka, który miałby stać się kompletnym mentalnie, wydaje się przeciwstawienie się, przepomożenie tej sugestii, wykreowanie w sobie nadziei, która wywyższa przekonanie, iż dobro ostatecznie zwycięży. Ten kto się oprze owej sugestii, buduje siebie jako istotę wyższą ponad sugerowaną jej rozpacz, destrukcję, beznadzieję.
To, czy będzie dobrze, czy źle, czy mamy jakieś sensowne moce poznawcze nie jest kwestią rozumowego poznania. Tu nie ma modelu, nie ma dowodu, nie ma argumentów logicznych. Tu jest POSTAWA WOLI I EMOCJI, tu jest miejsce na jakieś wewnętrzne wykreowanie "ja tak chcę!", bo "to jestem ja!", "ja jestem po stronie tego, co stwarza nadzieję!", "takie właśnie jestem! - Ja!".
Kłamliwi "głosiciele Boga", a w istocie słudzy szatana, będą próbowali na wszelkie możliwe sposoby wdrukować w nas sugestię, iż nadziei nie ma, że ten chaos i bezsens jest silniejszy od nas, od każdego człowieka. Kłamliwi głosiciele tym się właśnie wyróżniają, że sens bardzo zgrabnie mieszają z bezsensem. Prosty bezsens każdy by szybko odrzucił, zorientowałby się w kłamstwie. Jednak dzięki wymieszaniu pozornie dobrych i słusznych sugestii, z tymi niszczącymi, kłamcy mogą długo lawirować, podstawiając na początku coś poprawnego, by dopiero w najmniej oczekiwanym momencie podstawiać to co niszczy. A właśnie szczególnie niszcząca mentalnie jest utrata nadziei, poddanie się, uznanie że jest źle, będzie źle, bo musi być źle, że jesteśmy źli, będziemy źli, bo tak być musi.
To niszczenie nadziei w ludziach często przychodzi obrane w szaty fałszywej pokory. Oto powinniśmy być pokorni, tylko że...
... w "odpowiedni" sposób. Pokora poprawna polega na postawie czujności, uczciwości, ale też i świadomości, że nie ma innej drogi jak tylko żyć z tym co jest nam dane, co dostaliśmy. Wiec choć przed błędem się bronimy, a nawet mimo, że czasem błąd nas pokona, to jednak nie ma innego wyjścia, jak podnieść się z upadku i znowu TYM CO MAMY podążać ku dobru i prawdzie. Pokora poprawna jest uznaniem, iż nie mamy prawa absolutyzowania swoich osądów, że błąd jest możliwy, ale jednak jest uznaniem, iż ten błąd nie jest silniejszy od tego, co w nas poprawne. A przynajmniej ostatecznie nie może być silniejszy, może być silniejszy jedynie na chwilę, w epizodach, a nie w całości.
Fałszywa pokora polega na subtelnym przesterowaniu tego uznania, iż błądzimy czasem, na (pozornie bardziej "pokorne"), że błądzimy z reguły. Jeśli bowiem uznamy, że błądzimy z reguły, to wtedy żadne nasze działanie, dążenie przestaje mieć sens. W takim układzie możemy tylko bezradnie rozłożyć ręce, zakopać ten swój jedyny talent i czekać na niechybne potępienie naszego marnego jestestwa. Ta postawa jednak nie jest pokorą, tylko oddaniem się porażce. Nie wolno nam takiej postawy przyjąć. Nie wolno - z zasady, z nadziei i z wiary w to, że Bóg NAPRAWDĘ jest dobry i przewidujący wszystko lepiej, niż jakakolwiek inna istota, pokonujący wszelkie zło i błąd.

Mam wrażenie, że wielu teistów uwierzyły w ten destrukcyjny obraz Boga. Niektórzy, którzy byli w tym duchu uczeni, uznawszy iż czegoś takiego przyjąć nie są w stanie, zbuntowali się odrzucili cały przekaz, zostali ateistami. Ja jestem przeonany, że Bogu bardziej się ostatecznie spodoba ateista, który odrzucił religię z powodu tego, jak bardzo sprzecznie została mu przedstawiona, że miał w sobie tę uczciwość aby głupoty odrzucić, niż teiści, którzy w imię, fałszywie rozumianej, pokory i posłuszeństwa Bogu zaakceptowali Boga chaotycznego, Boga żądającego absurdu, Boga naigrawającego się z dobra w człowieku, czyli Boga tyrana.
Jednak...
Jest tu jeszcze jeden trudny problem - to, że na tym etapie rozumienia, postrzegania, oddczuwania, jaki osiągnęliśmy czasem możemy po prostu źle ułożyć sobie jakieś prawdy. Nie możemy założyć, że dobrze rzeczywistość rozumiemy. Nie możemy z drugiej strony założyć, że rozumiemy ją z góry źle. Co nam zostaje?
- Sprawdzać, poszukiwać lepszych sposobów rozumienia, wciąż być czujnym. Nic oczywistego, nic gwarantowanego. Taki świat...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:15, 05 Mar 2021    Temat postu: Re: Kłamliwi głosiciele Boga

Michał Dyszyński napisał:
Jest pewien charakterystyczny rys religii toksycznej, niszczącej duchowo. Tym rysem jest, sprytnie skrywane, budowanie przez przekaz na temat Boga i człowieka przeświadczenia, że tak naprawdę to cnotą jest wiara w totalną arbitralność, absolutną niezrozumiałość, de facto chaotyczność przekazu od Boga. To wiara w to, że człowiek jest tak bardzo w swej konstrukcji fałszywy, głupi, nieprawidłowy, że tak naprawdę to lepiej by było, aby nie kierował się żadnym własnym rozeznaniem, lecz to rozeznanie zablokował.
To jest przekaz w stylu - uważasz, że coś zrozumiałeś?
- Na pewno nie zrozumiałeś! Lepiej dla ciebie będzie, jeśli zamiast kierować się tak, jak ci dyktuje rozumienie, zrobisz dokładnie odwrotnie.

Zbliżonym do powyższego aspektem nauczania toksycznej religii, jest budowanie przekazu, w którym CZŁOWIEK ZAWSZE PRZEGRYWA.
Związane jest to z
- podkreślaniem grzeszności człowieka niejako właściwie niezbywalnego potępiającego fatum
- jednocześnie silne skupienie się na obowiązku posłuszeństwa. I o ile w ogólności posłuszeństwo nie jest ani dobre, ani złe, o tyle posłuszeństwo postulowane jako konieczność w oderwaniu od pytania CZEMU mamy być posłuszni, jest już po prostu toksyczną sugestią, jest bliżej nieokreślonym degradowaniem mocy oceniającej człowieka, który powinien się zdać na...
.,.. na coś. Właściwie nie wiadomo na co... Byle nie na siebie...

Toksyczna religia stara się przeciągnąć układ grzech - usprawiedliwienie w stronę jakiejś skrajności, najczęściej w stronę grzechu (choć bywają i toksyczne religie, mamiące toksycznym "darmowym absolutnie" usprawiedliwieniem bez względu na wszystko).

Aby wyrwać się z objęć religii niszczącej, umysł będzie musiał zaprowadzić WŁASNY ŁAD w układ wina - usprawiedliwienie. To, że ład ma być "własny" oznacza, iż nikt tego za człowieka nie wykona. Tego nie da się wlać do umysłu jakimś czarodziejskim sposobem. To można jedynie przeżyć, ubrać w osobistą refleksję, zaakceptować.

Toksyczna religia próbuje człowieka przed owym zaprowadzeniem ładu powstrzymać. Osiąga to poprzez namolne wmawianie, że sprawa jest rozwiązana, że jest jest jak jest, nawet że Bóg już zadecydował, więc człowiek może jedynie posypać głowę popiołem i siedzieć cicho.
Tymczasem...
Nie ma gdzie się skryć! Nie ma ucieczki przed pytaniem o to: kim jestem? Nie ma innej odpowiedzi na dylemat wina - usprawiedliwienie, jak odpowiedź WŁASNA, czyli wypracowana w trudzie życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:44, 19 Mar 2021    Temat postu: Re: Kłamliwi głosiciele Boga

Zło, odwodzenie ludzi od Boga ma swoje dwie główne postacie
ateistyczną, jawną - negującą wprost istnienie Boga
ukrytą, teistyczną, pozornie kierującą ku Bogu - w istocie bardziej zakamuflowaną, choć też niezwykle skuteczną w blokowaniu ludziom dostępu do Boga.

Postać ateistyczna nie jest tu ciekawa, wiadomo jak działa.
Znacznie ciekawsze jest prześwietlenie tego, jak siły zła, deklarując istnienie Boga, zachęcając do "służby" w bożej sprawie, jednocześnie bardzo skutecznie blokują człowiekowi do tego Boga zbliżenie, w istocie odpychając człowieka od Boga. Mechanizm tu zastosowany polega na tym, aby zderzyć ze sobą, uwikłać w sprzeczność:
- z jednej strony bardzo silnie nalegać na to, że wiara w Boga jest konieczna
lecz z drugiej strony
- rzucać pod nogi komuś, kto ku Bogu zmierza wszelkie możliwe "mentalne kłody", wykoślawiać sens, ograbiać wiarę z rozsądku, wsparcia dobrych uczuć.

To jest strategia w rodzaju mówienie człowiekowi "musisz, musisz, musisz, bardzo musisz, wierzyć w Boga, ale co byś w realizacji tego celu nie zrobił, to będzie źle... Jako uzupełnienie dla tej strategii jest jeszcze takie wmanewrowanie człowieka w fałszywą wiarę, aby nasiąkała ona jak gąbka mentalnym błotem, zakłamaniem, złymi uczuciami wobec ludzi, łajdactwem na wszelkie możliwe sposoby.

Dzięki temu, że ktoś ostatecznie tak sobie ufajda swoją wiarę w Boga w kłamstwo i niegodziwość, siły zła osiągają podwójną korzyść
- sam ten człowiek nie zdiagnozuje siebie jako tego, który wymaga zmian - wszak on "wierzy w Boga".
- inni ludzie, patrząc na postawę tego człowieka, widząc jego zakłamanie i zło, wyciekające z niego, a widoczne na kilometr, będą się zniechęcać do prawdziwej wiary w Boga.
Z punktu widzenia diabła - kusiciela jest to sytuacja bardzo wygodna, bo ma "w obozie wroga" swojego człowieka, agenta, który jest piątą kolumną, niszcząc poprawność myśli i uczuć tym, którzy w owym obozie są ze szczerych pobudek.
Najważniejszym elementem w tej strategii diabła jest ZAKŁAMANIE. To od zakłamania, od niezdolności do uczciwego spojrzenia na siebie i świat zaczyna się konstrukcja, na której potem można "wieszać" zła kolejnych generacji.
Chodzi o to, aby jakiekolwiek działanie, wzrost w człowieku stały się niemożliwe, bo zawsze wewnętrznie skonfliktowane.
Konflikt w ogólności nie musi być niczym niszczącym. Pod jednym warunkiem - że mamy moce, możliwości tego konfliktu rozwiązania, wyprowadzenia ku niesprzecznej postaci. Dopóki mamy szanse konflikty rozwiązywać, dopóty te konflikty stają się impulsem do wykazania się, stanowią motywację do rozwoju. Jednak w momencie gdy konflikt stanie się absolutną normą, gdy spoza niego już nic nie widać, to w tej sytuacji konflikt staje się toksycznym, niszczącym złem duchowym.
Strategia zła, związana z deklarowana wiarą, lecz uwikłaną w tak nieprzezwyciężalne konflikty wewnętrzne i zakłamanie, że może tego rodzaju wiara tylko stłamsić człowieka, jest wyjątkowo perfidna, ale też wyjątkowo trudna do wyplątania się z niej tych osób, które dały się tak uwikłać. Bo do tego, który jest zakłamany właściwie nie ma dojścia, nie ma punktu zaczepienia - wszak każde skierowane do niego przesłanie jest obracane w coś innego, niż zamierzał nadawca, niż powinno być.

Wszelkie trwałe zło ma u swojego źródła zakłamanie, udawanie przed sobą, że coś jest, mimo że nie ma absolutnie żadnych podstaw, aby to uznać, bądź czegoś nie ma, choć są ewidentne podstawy do tego, aby istnienie tego czegoś przyjąć. Zakłamanie powoduje, że w "mocy" (choć ostatecznie owa "moc" zasługuje bardziej na miano niemoc) zakłamującego stanie się dowolne przemianowanie opisów, znaczeń dla rzeczy, pojęć, zdarzeń. Zakłamanie da władzę zakłamującemu, aby ten mógł każdy swój zły czyn odmalować przed sobą (albo i ludźmi) jako dobry, albo niezbędny, bądź każdą swoja wadę uznać za nieistotną, albo nieistniejącą, zaś każdą potencjalną zaletę przypisać sobie bez najmniejszych podstaw. Zakłamanie jest dlatego tak kuszącego, że daje złudzenie wszechwładzy - boskiej mocy. Oto wszystko można sobie poprzemieniać tak, jak to będzie wygodne, nie trzeba wtedy przejmować się nikim i niczym. Z zakłamaniem jest jednak jeden fundamentalny problem - ostatecznie degraduje ono samego zakłamującego, niszczy go informacyjnie od środka, zamienia w chaos i szaleństwo.

Zakłamany wyznawca religii jest wielkim zwycięstwem szatana. Najczęściej owi zakłamani z resztą bywają dość skuteczni (do czasu...), bo nie muszą się przejmować wieloma ograniczeniami, które osoby niezakłamane respektują. Zakłamani, skupiając się na zewnętrznych objawach, na pozornych, choć wyrazistych efektach, sprawiają wrażenie tych, którzy osiągnęli sukces. A do charyzmatycznych ludzi sukcesu słabi lgną...

Dlatego nie wolno jest byś słabym - naiwnym, podległym sterowaniu bezwiednymi impulsami. Nasza zwierzęca natura zasugeruje nam, że pozer, cwaniaczek, który zlekceważył zasady, ale się dorobił, ale jest na świeczniku, to wielki i mądry człowiek. Nasza stadna natura nakaże nam iść za takim wodzem. Dopiero rozsądek wyższego rzędu, dopiero jakaś analiza w szczegółach, wzięcie pod uwagę tego, co głębiej schowane, co pozera chciał ukryć, pokaże prawdziwą naturę cwaniaczka. Naiwniaków cwaniaczkowie zwodzą.
Ale zwodzić może nie tylko uleganie komuś, lecz niezrównoważony wewnętrznie strach przed uleganiem i manipulacją. Poprawną odpowiedzią na próby manipulacji nie jest przejście na przeciwny biegun, na którym panuje paranoiczna podejrzliwość wobec wszystkiego i wszystkich, lecz RÓWNOWAGA. Odpowiedzią poprawną na manipulację jest nieustanne kontrowanie odchyłek w każdą stroną, nie ustawienie się po przeciwnej stronie, niż skrajność, którą akurat dostrzegliśmy jako źródło błędu.
Równowaga...
Równowaga trwała (w fizyce, ale też ogólnie) polega na tym, że układa wychylony z położenia równowagi samorzutnie do tego położenia równowagi wraca. Poprawny umysł to umysł zrównoważony, czyli nie dający się wyprowadzać w skrajności, na manowce, mający zdrowy osąd, nie poddający się sugestią w żadna stronę - ani zbytnio na lewo, ani zbytnio na prawo, ani nadmiernie w stronę zaufania, ani w stronę nieufności, ani nie wywyższający się jako mędrzec, ani też nie dający się zepchnąć na pozycję tego, kto może jedynie od innych przyjmować dyrektywy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31248
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:19, 07 Kwi 2021    Temat postu: Re: Kłamliwi głosiciele Boga

Kłamliwi głosiciele Boga są dobrze widoczni
oni opływają w strojność i władzę
żądają też bezwarunkowego posłuszeństwa sobie
przedstawiając się przy tym, że to nie chodzi o nich samych
że to nie ich pycha domaga się rzeszy niewolników
lecz że to sam Bóg chce mieć takich wymuszonych czcicieli
w ten sposób dodatkowo sugerują, że Bóg
nie pragnie ani szczerości uczuć
ani uczciwości rozpoznań w rozumie
lecz potakiwania jakimś tam ludziom
których spryt i żądza władzy wyniosła na szczyt
aby teraz żądali od innych hołdów i posłuszeństwa.

Kłamliwi głosiciele Boga mają ze swego ukrytego dowódcę diabła
to on tak inteligentnie ustawił tę układankę
w której nieszczerość i zakłamanie staje się cnotą
bezmyślność normą
a samodzielne poszukiwanie prawdy miałoby być zabronione
to ten dowódca tak wmontował ukrytą sugestię
aby całą tę złą intencję ludzie przypisywali Bogu
który rzekomo miałby gardzić uczciwością uczuć
odrzucał szczerość rozpoznań człowieka
skupiając się głośnym i uroczystym recytowaniu deklaracji bez pokrycia.

Kłamliwi głosiciele Boga odarli religię z delikatności uczuć
z naturalnego pragnienia miłości
zastępując je twardością serca, rygorami i wmontowanym w nauczanie lękiem
bo rzekomo przestraszony człowiek miałby być lepszy
bo przecież bardziej skłonny do posłuszeństwa.
A to o to zniewolenie królowi kłamstwa najbardziej chodziło i chodzi
aby, jeśli ci wredni i pogardzani przez niego ludzi mieliby żyć
to niech przynajmniej żyją bezmyślnie i bez serca
niech żyją sprzeczności z sobą i prawdą
niech będą niczym wściekła tłuszcza, która upaja się własną niegodziwością
niech będą tak bardzo godni pogardy.

Lecz nawet ten, tak inteligentnie pomyślany plan dowódcy zła
ostatecznie się nie powiedzie
bo znajdą się ludzie, którzy rozszyfrują jego zasadzki
i znajdą się tacy, którzy zrozumieją błędność jego głównych idei
a nawet i tacy, którzy jeśli nie rozumem, to przynajmniej sercem staną po stronie prawdy i dobra
i plan zawiedzie
ludzkość jeszcze raz dowiedzie swoimi wyborami, że nie sposób jest jej oszukać
bo przecież miał Twórcą, który mocą i rozumieniem przekracza wszystko.

MIchał Dyszyński Warszawa, 7 kwietnia 2021
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin