Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Krzywdzenie innych jest świadectwem wielkości czy małości?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31343
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:40, 09 Mar 2024    Temat postu: Krzywdzenie innych jest świadectwem wielkości czy małości?

Aktualna wojna, jaką Rosja toczy ze swoim wschodnim sąsiadem jest chyba dość powszechnie łączona z intencją odbudowania imperium na wzór ZSRR przez aktualnego przywódcy Rosji - Putina. Imperia opierają się na mechanizmie narzucania swojej władzy ludziom, tłamszenia wolności, agresji wobec każdego, kto ośmielałby się nie podporządkowywać władzy. Imperia z zasady krzywdzą ludzi - najbardziej na etapie ich tworzenia ich, dalej rozwijania, kiedy odbywa się to zwykle poprzez wszczynanie zaborczych wojen, a potem (już na mniejszą skalę) krzywdzi się wszystkich uznawanych za wrogów wewnętrznych, czy po prostu za mało posłusznych.
Ale twórcy imperiów (jak też kandydaci na imperialistów) uznają taką postać swojego udziału w społeczności za objaw ich wielkości. Są przekonani, że krzywdząc ludzi w imię swojego wywyższania się, stają się wielkimi.
Samo to przekonanie chciałbym poddać dyskusji.
Może rzeczywiście to tak jest, że zasadnym jest uznawać zdolność do masowego krzywdzenia ludzi (także zwierząt, przyrody) z objaw wielkości danej osoby?
Ale może jednak to wcale nie jest wielkość, tylko małość?...
Zamierzam to zagadnienie rozkminiać na bazie różnych kryteriów, czyli próbując jakoś obiektywizować sprawę (a nie z góry wszystko sprowadzić do jakiegoś intuicyjnego, domyslnego, jednego kryterium).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31343
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:20, 10 Mar 2024    Temat postu:

Ja od dawna skłonność do krzywdzenia innych ludzi traktuję jako małość osoby. Tyranów mam za małostkowych głupców, umysłowość despotów lekceważę. Oczywiście pewnie będę się tyrana bał. Ale u mnie strach odczuwany względem kogoś jest całkowicie odpięty mentalnie od szacunku dla tej osoby. Jest właściwie odwrotnie - tych, których się boję traktuję bliżej jak "nieludzi", bardziej jak ślepe siły przyrody, a nie myślące osobowości. Dla mnie tyran jawi się nie jako osoba, którą mógłbym podziwiać, lecz raczej jest to ktoś, kogo mentalnie porównuję sobie z wirusem - też się go boję, bo może mnie zabić, ale wirus jest przecież bezmyślny, nie ma cech, które mógłbym chcieć naśladować, czuć wobec nich pozytywne emocje. Można by też mój stosunek do tyrana do tego, co czuję względem grzechotnika czy skorpiona - jest jakaś forma respektu, jest uważanie, aby się nie natknąć na te zwierzęta, ale grzechotnik nie budzi we mnie podziwu, nie jest wzorcem do naśladowania, tylko potencjalnym zagrożeniem na mojej życiowej drodze. Tyran dla mnie nie objawia swojej osobowej wielkości, lecz małość i słabość w sensie ujawnienia swojego człowieczeństwa.

Obserwuję jednak, iż są osobowości, które tyranów szanują, podziwiają. Tym osobom odpowiada jakoś charakterologicznie ideologia przemocy i lęku. Takie osoby mają tyranów za wielkich, godnych darzenia ich uznaniem. Przypuszczam, że ich "emocjonalny trzon epistemiczny", także na poziomie intuicyjnym jest zorganizowany wokół lęku i przemocy, te osoby "czują prawdziwość" jako coś, co nad nimi dominuje personalnie, czemu nie umieją się przeciwstawić, stawiając wyzwanie do walki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:31, 11 Mar 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja od dawna skłonność do krzywdzenia innych ludzi traktuję jako małość osoby.


Ale domyślam się, że nie tylko ludzi, ale też i zwierząt. Niedawno pewien mój znajomy opowiadał mi z dumą, jak to od małości (chyba dziadek) uczył go strzelania do ptaków, zabijania małych kotów itd. Dla niego to żaden problem. Co jest w człowieku, że jest zdolny do pozbawiania (często dla samej tylko chyba frajdy) życia, czy krzywdzenia innych istot. Domyślam się, że - tak głębiej patrząc na sprawę - ma to coś wspólnego z tym, że człowiek wyłonił się ze świata zwierząt, gdzie zasady okrucieństwa i zabijania są czymś naturalnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31343
Przeczytał: 94 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:06, 11 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja od dawna skłonność do krzywdzenia innych ludzi traktuję jako małość osoby.


Ale domyślam się, że nie tylko ludzi, ale też i zwierząt. Niedawno pewien mój znajomy opowiadał mi z dumą, jak to od małości (chyba dziadek) uczył go strzelania do ptaków, zabijania małych kotów itd. Dla niego to żaden problem. Co jest w człowieku, że jest zdolny do pozbawiania (często dla samej tylko chyba frajdy) życia, czy krzywdzenia innych istot. Domyślam się, że - tak głębiej patrząc na sprawę - ma to coś wspólnego z tym, że człowiek wyłonił się ze świata zwierząt, gdzie zasady okrucieństwa i zabijania są czymś naturalnym.

Masz rację - w ogólności chodzi o niedopuszczanie do niepotrzebnego cierpienia.

A tym wątku jednak najbardziej będę próbował zmierzać do jakiegoś prześwietlenia postawy akceptacji zła, czasem wręcz szacunku dla zła, nawet pewnych form fascynacji złem, przybierającym postać dominowania nad innymi, okazywania swojej kapryśnej satysfakcji z zadawanego cierpienia. Chodzi o pewien rodzaj sadyzmu szeroko pojętego.

Skąd się to bierze w ludzkiej naturze, że wielu osobom zadawanie przykrości komuś, sprawia osobistą przyjemność?....
Skąd się to bierze, że część ludzi jakby była pozbawiona empatii?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin