Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje posty w dyskusjach z Semele w kontekście emocji

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31376
Przeczytał: 99 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:42, 18 Paź 2022    Temat postu: Moje posty w dyskusjach z Semele w kontekście emocji

Uznałem, że ponieważ na obcych blogach moje wpisy mogą zniknąć, to tutaj będę wklejał kopie tych wpisów.

Na początek mój wpis na blogu Semele, z drobną poprawką literówki, która na moją uwagę, że jedynym sposobem pozbywanie się niechcianych wpisów jest cenzura, kwestię zignorowała:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
wujzboj napisał:
Skąd w ogóle myśl, że mógłbym forum widzieć jako apologetyczne? Przecież jest ono z założenia WOLNE OD WIODĄCEJ IDEOLOGII.


Jednak apologeci piszą tu o nieapologetach, że są trollami. :(

Piszą, jak to na forach, jak to w miejscach, gdzie jest wolność słowa. Znasz takie forum, gdzie opinie o innych opcjach światopoglądowych są całkowicie blokowane?
Chciałabyś w ogóle takiego forum, gdzie zabronione jest wypowiadanie się na temat innej opcji światopoglądowej niż własna?
Naprawdę tak bardzo Ci zależy, aby na sfinii była cenzura?... :shock:


Dalej już nie była w stanie się odnieść do kwestii cenzury.

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Powtórzę to co napisałam w wątku o zwycięstwie:

Jak Tobie pisałam o kontrapunkcie to się nie zgadzałeś .

Na tym forum nie ma zwyciezcow i przegranych.
Są różne punkty widzenia.

Przynajmniej ja to tak widzę. Jeżeli to forum ma mieć w nazwie filozoficzne.

Jeśli ktoś mysli , że zmieni mój punkt widzenia bo pogrozi mi palcem lub wyzwie od głupich (cip) to nie rozumie idei tego forum.

_________________

Więc jest prośba, abyś sama sobie uwierzyła w to co piszesz!
Jeśli tak jest, że pogrożenie palcem Cię tu "nie rusza", to czemu się o to ciągle ciskasz?
Jakbyś wierzyła sobie, to zwyczajnie miałabyś sprawę odhaczoną. Miałabyś stosunek do czyjejś odzywki "to bez znaczenia". A Ty swój własny problem w kontekście jakiejś tam osoby tu próbujesz odmalowywać jako problem ogólny.

Od pewnego momentu, gdy obserwuje się u kogoś potrzebę zaprzeczania, wszyscy zaczynają się orientować, że właśnie dana osoba nie umie skutecznie w swoich emocjach i myślach zaprzeczenia dokonać. Bo po co ciągle nawraca to czegoś, co - jak sama twierdzi - ma "załatwione"?
Jeśli masz załatwione to, że czyjaś niefajna uwaga jest wobec Ciebie nieskuteczna, to spróbuj to mieć załatwione do końca - nie myśl o tym, nie poruszaj w co drugiej dyskusji, nie nawracaj myślą. Jeśli to zakończysz, to znaczy, że masz władzę nad sobą. Jeśli to Ci wciąż będzie niszczyło spokój, to znaczy, że dałaś się zmanipulować przez agresora, czyli jesteś słaba, czyli mu uległaś.


Ja - wyżej - skomentowałem reakcję ciągłego nawracania do problemu wynikłego z nieprzyjaznych wypowiedzi fedora, jako brak zaufania samej sobie, czyli właśnie NIE REALIZOWANIE tego, co zadeklarowała w słowach: Jeśli ktoś mysli , że zmieni mój punkt widzenia bo pogrozi mi palcem lub wyzwie od głupich (cip) to nie rozumie idei tego forum.
To ciągłe nawracanie do fedora, ciągłe wyciąganie starych komentarzy i ciągłe zamęczanie innych z tego tytułu, dobitnie świadczy, że Semele nie radzi sobie z realizacją tego, co deklaruje.
Na komentarz, że tak właśnie jest, Semele zinterpretowała sens ostatniej odpowiedzi następująco.
Michał Dyszyński na blogu Semele Forum apologetyczne czy filozoficzne? napisał:
Semele napisał:
Rusza mnie.
Nie jestem taka jak Ty. Fakt, że kto z kim przystaje , takim się staje. Więc dążę do wzorca.:-) :-)

Uważasz, że takie zachowania są dobre.

I to jest chyba powód, że rzeczywiście mam czasem ochotę uznać racje Fedora. Taka jak ta Twoja ostatnia reakcja - wpis.
Co prawda nigdy nie napisałem, że popieram agresywną jego postawę, co prawda wielokrotnie ją krytykowałem, ale Ty...
gdy zasugerowałem COŚ ZUPEŁNIE INNEGO, mianowicie to, że cenzura nie jest dobrym rozwiązaniem, zinterpretowałaś to właśnie tak: Uważasz, że takie zachowania są dobre.
Czyli wychodzi na to, że KOMPLETNIE NIE ROZUMIESZ CO SIĘ DO CIEBIE PISZE.
Czyli mogę się spodziewać, że jak się Tobie napisze "pies", to Ty równie dobrze odbierzesz to jako "kot". Czyli nie ma z Tobą komunikacji na zrozumiałym poziomie.
Czyli przeinaczysz co zechcesz....
Czyli masz "gdzieś" znaczenia, które się Tobie przekazuje, bo emocje nakazują Ci owe znaczenia zamieniać na zupełnie inne, ale pasujące do prostego (właściwie to prostackiego) rozumienia: skoro Michał nie zgadza się na sugestię cenzury, to znaczy, że popiera fedora.
Czyli szkoda do Ciebie pisać, bo i tak nie zrozumiesz, o co chodziło w tym, co się pisze. A będzie chyba jeszcze gorzej - nie tylko tego nie zrozumiesz, ale przerobisz na coś dowolnie Ci pasującego kapryśnych emocji.
I jak tu nie przyznać racji Fedorowi?...
Przekonałaś mnie swoim ostatnim wpisem, że choć nie mogę pochwalić SAMEGO SPOSOBU w jaki fedor wyraził opinię o Tobie, to w zakresie znaczeń po prostu miał rację. Bo z Tobą nie ma sensownej rozmowy.
Gadaj więc dalej sama do siebie - do swoich wymysłów. Ja nie zamierzam już Ci dawać ku temu pretekstów. :nie:




Na koniec dodam moją refleksję ogólną na temat NIEZDOLNOŚCI do rozliczenia się z własnymi przekonaniami i deklaracjami.
Pewnie wszyscy to w jakimś stopniu mamy. Więc może i Semele nie jest tu wyjątkiem.
Niby coś chcemy, niby uważamy za słuszne, a w rzeczywistości tego nie realizujemy. Więc może nie powinienem mieć do Semele o to pretensji?...
Mam pretensję o coś innego - o przeinaczanie intencji i treści. Pewnie wynikło to z emocjonalności, z chęci chaotycznej obrony siebie. Emocje tak reagują, że BLOKUJĄ ROZRÓŻNIANIE SENSU INNEGO, NIŻ SKRAJNIE UPROSZCZONY, zero-jedynkowy, sprowadzający się do obrony urażonego ego.

Przez to ludzie emocjonalni tracą szanse na rozwiązanie swoich problemów.
Tracą te szanse, bo nie "biorą byka za rogi", a zamiast tego się tylko jeszcze bardziej emocjonują, jeszcze bardziej są rozdrażnieni, jeszcze bardziej procesują swoje rozżalenie. Przypomina to sytuację, w której komuś zawalił się kawałek dachu w domu, a ów ktoś siedzi i tylko emocjonuje się, jak to ten dach się zawalił, tylko ma pretensję do świata, że dach się zawala, a...
nie bierze się za naprawdę dachu!
Tymczasem racjonalną postawą jest oczywiście naprawa dachu, albo w innych przypadkach działania w stronę tego, co diagnozujemy przecież jako stan, który chcielibyśmy osiągnąć. Racjonalne działanie wymaga porzucenia emocjonowania się sprawą, a wzięcie się za "robotę", sprawianie, że będzie tak, jak to chcielibyśmy mieć.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 15:49, 07 Mar 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31376
Przeczytał: 99 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:28, 18 Paź 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Emocje tak reagują, że BLOKUJĄ ROZRÓŻNIANIE SENSU INNEGO, NIŻ SKRAJNIE UPROSZCZONY, zero-jedynkowy, sprowadzający się do obrony urażonego ego.

Przez to ludzie emocjonalni tracą szanse na rozwiązanie swoich problemów.
Tracą te szanse, bo nie "biorą byka za rogi", a zamiast tego się tylko jeszcze bardziej emocjonują, jeszcze bardziej są rozdrażnieni, jeszcze bardziej procesują swoje rozżalenie. Przypomina to sytuację, w której komuś zawalił się kawałek dachu w domu, a ów ktoś siedzi i tylko emocjonuje się, jak to ten dach się zawalił, tylko ma pretensję do świata, że dach się zawala, a...
nie bierze się za naprawdę dachu!


Czy emocje reakcje są tak zupełnie nieracjonalne?
- Uważam, że jest tu jedna cienkość, dodatkowy aspekt sprawy, powodujący, iż okazywanie emocji zamiast konkretne działanie BYWA skuteczne. Jest tak jednak w dość konkretnym przypadku: gdy są w otoczeniu ludzie gotowi przyjść z pomocą, gdy widzą takę biedaczynę, która nie daje sobie rady...
Niektórzy nawet do swoistej perfekcji doprowadzają taką strategię na okazywaną emocjonalność, które manipuluje otoczeniem.
Są tu dwie główne drogi
- okazywanie emocjonalności wrogiej, niebezpiecznej - to droga tyranów
- okazywanie bezradności, liczenie na empatię, miękkie manipulowanie ludźmi.

Jednak orientowanie się psychiczne na manipulację ma jedną podstawową wadę: w istocie jest ORIENTOWANIEM SIĘ NA ZALEŻNOŚĆ od reakcji innych, jest pielęgnowaniem słabości w tym sensie, że w przypadku braku kogoś do manipulowania, skuteczność w takiej strategii spada do zera.
Testem prawdziwej mocy jest samotność.
Wszyscy duchowi tytani wspominają o doświadczeniu pustyni, pustki, samotności trwającej długo - czasem wiele lat. Bo aby wzrastać w doskonałości stricte własnej (nie w doskonaleniu wpływu na społeczne otoczenie, lecz w SAMODZIELNOŚCI), niezbędne jest wytrenowanie swojej mentalnej reaktywności do działań osobistych, takich w których samodzielnie się rozwiązuje problemy. Ci co mają możliwość cedowania trudnych spraw na innych, którym zawsze ktoś rozwiązuje problemy, będą JAKO ONI słabi, będą zawsze wymagali wsparcia od tych, którzy lepiej sobie radzą z problematycznością wielu rzeczy.

To ktoś może zauważyć, że przecież naturalnym jest w życiu, że zdajemy się na fachowców - niekoniecznie sami naprawiamy telewizor, czy pękniętą rurę. Jednak jest dość podstawowa różnica pomiędzy oddaniem w ręce fachowca czegoś co jest zewnętrzne, w stosunku do takiej sytuacji, gdy chodzi o nas samych - nasze rozumienie, psychikę, emocje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31376
Przeczytał: 99 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:00, 07 Mar 2023    Temat postu:

W innym wątku, na blogu Kruchego napisałem Semele:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Semele napisał:


Michal napisał:

Ateistom, to w co wierzą bezrefleksyjnie staje się (w funkcjonalnym rozumieniu, bo w czystych deklaracjach można sobie gadać, że "ja nie przyjmuję prawdy absolutnej", choć traktuje w realnym rozumowaniu rzeczy tak, jakby właśnie ten absolut był) rodzajem "prawdy absolutnej", prawdy niepodważalnej, czegoś co "po prostu jest". Ateiści nie widzą, że dokładnie ten sam zarzut - przyjmowania przekonań bez uzasadnienia - który czynią teistom, wali po łbie ich system rozumowania ze znacznie większą mocą.
Teista przynajmniej jest tu uczciwy o tyle, ze nazywa swoją postawę "wiarą" i nie mydli sobie oczu, że wiara jest jakimś rodzajem absolutnej wiedzy (noooo... właściwie to nie każdy teista, bo są jeszcze teiści naiwni, którzy próbują wiarę definiować jako pewność, ale to jest trochę inna bajka). Teista (pomijając tych naiwnych) po prostu ma poukładaną swoją epistemologię - wie, że "to zakładam, aby z tego dalej wnioskować, a tamto jest już wnioskiem z założeń".
Naiwny ateista (ok... przyznam, że są też ateiści świadomi, którzy mają zdolność dostrzegania tego, co zakładają w swoim rozumowaniu, i w ogóle ŻE to zakładają, ale to jest dość rzadki okaz ateisty)


Mało rozumiem z tego co napisałeś.

Bo nie masz analitycznego umysłu.
Twoje myśli krążą głównie wokół tego, kto kogo lubi, albo nie lubi, kto ma jakie emocje, kto może czuć się urażony, a kto ewentualnie kogoś pochwalił. Bierzesz sprawy najczęściej poprzez pierwsze wrażenie, albo emocję z wierzchu sprawy, oceniasz ją, czy Ci się podoba, czy nie i to wyrażasz w odpowiedzi.
To, o czym ja piszę ujawnia się tym osobom i przy takim traktowaniu spraw, w których cel szybkiej oceny spraw, a także sprowadzenie wniosków do lubień, emocji, bycia urażonym albo pochwalnym zostanie (przynajmniej na jakiś czas) zablokowany, bo umysł SKUPI SIĘ W CAŁOŚCI NA CZYSTO FUNKCJONALNYCH ZALEŻNOŚCIACH ROZUMOWANIA.

Nie rozumiesz tego, co Ci szybko nie wytworzy wniosków w kwestii Twojego funkcjonowania z ludźmi - tego lubienia, albo niechęci, akceptacji vs bycia odrzucanym. Twoja natura mentalna Ci zasugeruje: nie ma większego sensu rozkminiać jakichś tam idei, jeśli nie bardzo widać, jak one się przekładają na moje społeczne funkcjonowanie, na moje emocje łączące mnie z innymi ludźmi. Twoja mentalność wtedy spyta: a właściwie to po co mi te nudne rozkminy, które do niczego wartościowego dla mnie i tak nie mają szansy doprowadzić?...
Tymczasem ja właśnie w tym nudnych rozkminach siedzę, ignorując po drodze kwestie (nie) lubienia, (nie) akceptacji, bycia urażonym (albo i nie), zadowolonym, przez kogoś jakoś tam potraktowanym. Ignoruję te odniesienia społeczne nie całkowicie w moim życiu (potem do nich zwykle przy różnych okazjach wracam), ale W TYM MOMENCIE W TYM WĄTKU, W TEJ SPRAWIE. Tu się skupiam na tym JAKIE CZYSTO ROZUMOWE ODNIESIENIA dadzą się przypisywać na różne sposoby do omawianego problemu. I chcę, aby się te społeczne emocje mi nie wtryniały w to skupienie, aby mi nie gmatwały obrazu owych odniesień. Bo tylko by mnie denerwowały tym gmatwaniem, tym wciskaniem obcych logicznie wtrętów.
Myślę, że Kruchy (i parę innych osób, Azael też) to rozumie. On czuje, że moje uwagi nie mają na celu w ogóle nikogo emocjonalnie tu poniżyć (ani wywyższyć). W ogóle tu prowadzimy rozważania od lubień i emocji ODPIĘTE, osobne, niezależne. Kruchy (tak sądzę...) rozumie, że ma moją akceptację gratis, że nie musi się teraz przekonywać, jak to go szanuję, choć jest z ateistów, a ja z teistów. To jest poza wątpliwościami. To jest i już, więc o tym teraz nie myślimy, tego nie dotykamy w rozważaniach, bo po co zajmować się czymś ustalonym i jasnym. Zajmijmy się tym, co stanowi zagadkę.
Ciebie mało kręcą te zagadki umysłu, te konfiguracje różnych koncepcji i idei. Chciałabyś szybko mieć jakieś wnioski na temat Twoich więzi społecznych. Ale nawet jak je wyciągniesz, to na długo Ci one nie starczą, bo znowu za chwilę postawisz sobie pytanie o to samo: czy mnie tu lubią, czy nie lubią, czy akceptują...
A ja nie stawiam sobie tych pytań, uważam je za rozstrzygnięte. Szkoda mi na nie czasu, skoro w tych zakamarkach idei są takie ciekawe puzzle, takie zagadki stanowiące wyzwanie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin