Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:57, 14 Wrz 2022    Temat postu: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Jest taki tekst biblijny, o którym myślałem setki, jeśli nie tysiące razy. Myślałem na różne sposoby, nie wciąć nie mogąc zrozumieć o co może w nim chodzić. A chodzi o coś niebagatelnego o MOC I SPRAWCZOŚĆ. Oto ten cytat:
Łukasz Ewangelista w swojej Ewangelii 17 napisał:
(5) Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. (6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.

Cytat z jednej strony budzi nadzieję: to jakbym miał TAKĄ wiarę, to byłbym chyba bogiem!... :shock:
Tylko, że jakoś się tak sprawczej wiary przecież nie obserwuje... Wszyscy mamy jakieś tam wiary, ale trudno jest wskazać przypadek, w którym by skutkiem owej wiary było znacznie mniej dziwne zdarzenia, niż przesadzenie się samoistne morwy w morze. Niechby wiara zadziałała w choćby w bardzo prostej sprawie - ot ułożenia się numerków w Lotto w zgodzie z tymi na naszym kuponie...
A jest parę innych potencjalnych zadań dla wiar, które mielibyśmy mieć, wcale nie spektakularnych, a wiele użytecznych - wyleczenie z chorób, zwalczenie nałogu, sprawienie, ze ten czy ów człowiek z naszego otoczenia będzie nam życzliwszy. Ogólnie tyle przydałoby się móc zrobić, tylko TAKIEJ wiary się nie miewa. :(
Dlaczego (prawie... nie znam wszystkich ludzi, więc nie wypowiadam się ostatecznie) nikt nie ma takiej wiary, jak ta, którą opisuje w owych słowach Jezus.
Wielką moc sprawczą wiary potwierdza też sformułowanie słynnego hymnu o miłości św. Pawła:
Św. Paweł w 1 liście do Koryntian napisał:
(1) Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. (2) Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

Św. Paweł nie wątpi w możliwość posiadania takiej wiary, która czyni niesamowite cuda. Jednocześnie, jakże ciekawe jest to, że wobec miłości taką wiarę...
lekceważy. Ona się kwalifikuje do określenia "byłbym niczym"... :shock:

Przez wiele lat nie docierało do mnie, jak to jest, że owej sprawczej wiary nie mamy, a do tego, nawet gdybyśmy ją mieli, to i tak samo w sobie niewiele by nam dało. W tym rozumieniu owej sprawy dzisiaj upatruję trochę powód niezrozumienia wielu moich dyskusji z ateistami na forum. Znaczna część tych dyskusji ocierających się o apologetykę, stawia problem: dlaczego Bóg nie naprawi jakiegoś zła na tym świecie? W końcu jest i wszechmocny i miłosierny.
Dziś dla mnie jest jasne, że Bóg który by zaczął postępować tak, jak chcę tego dyskutujący ateiści (i nie tylko ateiści z resztą...), odebrałby człowiekowi szansę na okazanie owej wiary! Odbierając tę szansę, Bóg pozostawiłby człowieka na poziomie startowym duchowego rozwoju, zabrałby ludziom możliwość narodzenia się z ducha, do pełnej świadomości, do sprawczości. Świat, nasze pełne życie są właśnie po to, aby BYŁY W NIM WYZWANIA, a dalej MOŻLIWOŚĆ WYKAZANIA PRZEZ CZŁOWIEKA SWOJEJ WARTOŚCI.
Owa wiara sprawcza, o której wcześniej tu pisałem, jest jedną z postaci okazania owej wartość. Co ciekawe, wcale nie najważniejszą postacią, bo większą od niej jest miłość...

Ale wrócę teraz do początkowo postawionego pytania, formułując je w nieco odmienionej formie: czego brakuje tym naszym zwykłym wiarom, że nie są tak sprawcze, jak ta z tekstu ewangelicznego?
W pierwszym podejściu myślimy zwykle sobie: wiara, to wiara... w sumie proste - wierzę wtedy, gdy uważam coś za prawdziwe. Kropka.
Ale tak przecież wierzymy na co dzień dziesiątki razy! I żadne "morwy" się nie "przesadzają nam w morza" z tego tytułu. Może więc chodzi o inne znaczenie słowa "wiara"?
Jeśli tak, to o jakie znaczenie?...

Jednym z moich najbardziej kluczowych odkryć w kontekście interpretowania Biblii było uświadomienie sobie, że zakres pojęć, jakim dysponowali w języku autorzy tej Księgi znacząco odbiegał od tego, co dzisiaj mamy w języku. A dodatkowo należy też dodać, że nawet zdawałoby się identyczne pojęcia - typu pojęcie wiary - MUSIAŁO INACZEJ FUNKCJONOWAĆ W UMYŚLE osoby żyjącej 2 tys. lat temu, a przeciętnego zjadacza chleba w XXI wieku. Pojęcia sobie w głowie dekodujemy w znaczenia KONTEKSTOWO, biorąc za ten kontekst HISTORIĘ UŻYCIA SŁOWA. Inaczej mówiąc, "wiara" dla nas będzie z grubsza najbardziej tą "średnią", może "wartością oczekiwaną" z poznanych w ciągu życia kontekstów, które obrabiał nasz umysł - czyli w zależności od tego, czy owego słowa używali jego rodzice, znajomi, nauczyciele, jak pojawiało się ono źródłach pisanych. Każdy ma takie rozumienie "wiary", jakie mu jego (!) historia życiowych kontaktów z użyciem owego słowa, ukształtowała. Zatem nasze dzisiejsze rozumienie słowa wiara musi być na 99,9% różniące się od kontekstów, które ukształtował sobie przeciętny człowiek w czasach Jezusa. Jeśli św. Łukasz, czy św. Paweł pisali o "wierze", to nie mieli na myśli tej wiary, jaką dzisiaj rozumie XXI wieczny czytelnik ich pism.
Ważne tu jest także ZAGADNIENIE TŁUMACZENIA. Kto choć raz pracował jako tłumacz (ja akurat parę książek przetłumaczonych mam "na rozkładzie" w swojej zawodowej karierze), ten dobrze wie, że mając jakieś słowo w tekście oryginału, pragnąc przetłumaczyć je na język docelowy, nie robimy tego automatycznie, nie ma najczęściej odpowiedniości 1 do 1. Są WYBORY, zastanawianie się, jakich słów należałoby użyć w danym kontekście aby ZACHOWAĆ SENS. Tylko naiwnie rozumujący, niedoświadczeni, mało refleksyjni użytkownicy mowy widzą sprawę, jako jednoznaczną. Praktyka dowodzi, że ten sam tekst można na inny język przetłumaczyć w różny sposób. Powstają przekłady wielkich dzieł lepsze i gorsze, albo lepsze pod jednym względem, a gorsze pod jeszcze innym. A już szczególnie dyskusja nad przekładami Biblii jest jedną z tych najbardziej gorących...
Czym jest zatem ta "wiara", o której myślał Jezus w swojej wypowiedzi, zacytowanej na początku posta?...
A może jest to - porównując z rozumieniem słowa wiara po dzisiejszemu - jest to wiara, z silnym odcieniem aspektu WOLI? Co prawda w Biblii jest też używane słowo "wola", ale nie spotkałem się z wyrażeniem bliskim dzisiejszemu "siła woli". Może "siła wiary", jest w rozumieniu biblijnym w znacznym stopniu "siłą woli"?...
Choć tak naprawdę to za ważniejszy uznaję dziś inny aspekt sprawy. Wyjaśnię go, biorąc jednak ww tekst Ewangelii św. Łukasza z uzupełnieniem o następne słowa Jezusa.
Łukasz Ewangelista w swojej Ewangelii 17 napisał:
(5) Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. (6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (7) Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? (8) Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? (9) Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? (10) Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

Dla mnie osobiście, przez długie lata następna część tej wypowiedzi Jezusa wydawała się kompletnie nie zrozumiała. Co ma jedno do drugiego?...
Co ma opowieść o sługach, którym się nie ulega, do wiary, która przesadza morwy w morza?... :shock:
Wręcz przez bardzo długi czas byłem mentalnie trochę po stronie tych sług, trochę w duchu zarzucałem Jezusowi, że jest niekonsekwentny, bo przecież gdzie indziej pisze: 45) Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć... (Ewangelia Marka 10:45) Więc skoro sam Jezus odżegnuje się od tego, aby mu służono (a gdzie indziej każe się naśladować), to właściwie dlaczego pochwala postawę, w której to słudzy mają się zajmować robotą?...
- Wydaje się to niezrozumiałe, dziwne, pełne sprzeczności. Tak się wydaje...
Tymczasem dzisiaj jestem głęboko przekonany, że o coś zupełnie innego w tym porównaniu do sług, którym się "wyznacza ich miejsce" chodzi.

Dzisiaj dekoduję sobie znaczenia całego tego pojęcia sprawczej wiary, o które chodzi w Biblii w sposób, który wydaje mi się już logicznie spójny. Opiszę to pojęcie, nawiązując w wyjaśnieniach do powyższych cytatów i opisu wcześniej przedstawionego.

Czym jest sprawcza wiara? Jak to jest wiara?
Wiara sprawcza to przede wszystkim wiara UPORZĄDKOWANA, nie uwikłana w SPRZECZNOŚCI. To jest wiara w pewnym sensie SKONCENTROWANA. Tak jak ziarenko gorczycy, mimo że jest takie małe, koncentruje w sobie zdolność do przyszłego rozwinięcia się w wielkie drzewo, tak i wiara sprawcza podobną powinna być - skoncentrowaną, silną, może nawet trochę...
nasycona goryczą?... (aspekt smaku owego ziarenka przez niewielu interpretatorów jest uwzględniany, ale według mnie niesie on istotną informację, dodając ważny element układanki w pojęcie sprawczej wiary)
Wiara sprawcza jest jak ziarenko gorczycy, bo też ma w sobie rodzaj "skoncentrowanej goryczy". Co przez to rozumiem?...
- To, że wiara sprawcza nie rozmienia się na drobne, poszukując przyjemności. Goryczka w smaku jest niejako przeciwieństwem słodyczy. Gdyby ziarenko w porównaniu do wiary było słodkie, to zgubiłby się wtedy istotny aspekt sprawczej wiary, pojawiłaby się sugestia, iż wiara sprawcza jest zlokalizowana gdzieś w pobliżu uczucia przyjemności. A jest raczej odwrotnie - wiara sprawcza IGNORUJE PRZYKROŚCI I PRZYJEMNOŚCI, jest SKONCENTROWANA NA CELU. To samo wyraża właśnie ta część opisująca stosunek do sług, którym się nie pozwala na zaspokojenie własnych potrzeb, lecz muszą najpierw obsłużyć swojego pana. Ci słudzy są odpowiednikiem impulsów w stronę przyjemności, tego co rozprasza człowieka w jego działaniu, w skupieniu się na zadaniu głównym. Wiara sprawcza to wiara, w której wierzący nie zmienia co chwilę zdania, bo będzie miał z jakiegoś tam tytułu korzyść, bo spotka go coś przyjemnego. Wiara sprawcza IGNORUJE ROZPROSZENIA, IMPULSY W STRONĘ ROBIENIA CZEGOŚ PRZYJEMNEGO, ona jest UPARTA W DĄŻENIU.
U uporządkowanej mentalnie świadomości owi słudzy - nasze odczuwania emocji, pragnień, przyjemności, ale też tej masy namolnych roszczeń ze strony ludzi z naszego otoczenia (tu też można doszukać się analogii do sługi) - będą czy to ignorowane, czy inaczej będą musiały uznać wyższość celu.

Ludzie, którzy są w stanie tak właśnie wierzyć, osiągają wiele. Właśnie tacy ludzie - skoncentrowani na celu, twardzi wobec rozpraszających ich impulsów, uparci, nawet często emocjonalnie przez to chłodni - osiągają najwięcej.
Tu naturalnie nasuwa się wątpliwość: ale jednak nie znamy takich, co by ową wiarą czynili także cuda! Może więc Jezus w swoim zadeklarowaniu, że wiara może przesadzać morwy, zwyczajnie przesadził?... Może to tylko jest takie przesadzone porównanie, aby lepiej zmotywować odbiorcę?...
Ja jestem przekonany, że od pewnego poziomu ZINTEGROWANIA ŚWIADOMOŚCI, a z nią tez osiągania WIELKIEJ SPÓJNOŚCI WIARY I WOLI, sprawczość może już wchodzić w obszar działania kwalifikującego się jako ponadnaturalne, cudowne. Ale to jest dostępne wyłącznie wybrańcom. I z dużym prawdopodobieństwem owi wybrańcy będą nie specjalnie zainteresowani rozgłosem na ich temat, wręcz będą ukrywali swoje możliwości.
Dlaczego nie będą się chcieli nimi chwalić?...
- Choćby dlatego, że właśnie to pragnienie - pochwalenia się - jest jednym z tych "sług" w owym porównaniu, którzy u tytanów wiary i woli "już nie mają nic do gadania". Tytan wiary i woli nie chwali się swoimi możliwościami, bo postrzegałby efekty takiego chwalenia się raczej jako kłopot, niż coś pożytecznego. Oto zapewne nagle zostałby osaczony przez masę petentów, proszących go o rozwiązywanie ich życiowych problemów, z czego nie tak łatwo jest się wyplątać.
Być może w naszym otoczeniu są ludzie, którzy mają moce znacznie większe, niż te, które normalnie obserwujemy. Ale nie ma co liczyć na to, że oni będą się ujawniali. W końcu są na tyle UPORZĄDKOWANI WEWNĘTRZNIE, że już nie zdobywają tego, co chcą koniecznie zdobyć ci, którymi ich "wewnętrzni słudzy" nieustannie dyrygują.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:00, 16 Wrz 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2151
Przeczytał: 126 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:31, 16 Wrz 2022    Temat postu:

:szacunek: :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:28, 13 Lut 2023    Temat postu: Re: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Michał Dyszyński napisał:
A może jest to - porównując z rozumieniem słowa wiara po dzisiejszemu - jest to wiara, z silnym odcieniem aspektu WOLI? Co prawda w Biblii jest też używane słowo "wola", ale nie spotkałem się z wyrażeniem bliskim dzisiejszemu "siła woli". Może "siła wiary", jest w rozumieniu biblijnym w znacznym stopniu "siłą woli"?...
...
Łukasz Ewangelista w swojej Ewangelii 17 napisał:
(5) Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. (6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (7) Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? (8) Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? (9) Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? (10) Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

Jeszcze do tej refleksji chciałbym coś dodać.
Przyjrzyjmy się bliżej idei związku pojęć wiary i woli (już bardziej współcześnie i w świetle konotacji polskiego języka rozumianych). Jeśli z którymś z owych pojęć byśmy raczej wiązali możliwość czynienia cudów, to raczej z siłą woli, niż z siłą wiary. W kulturze mamy twórczość, która ujmuje siłę woli jako coś, dającego moc czynienia właśnie cudów - mamy taką siłę w sadzie Gwiezdnych Wojen, czy w wielu filmach i książkach zawierających wątki telekinezy, czy narzucania siłą psychiki swojej woli ludziom, zwierzętom, materii nieożywionej.
Jak jednak należałoby, już bardziej ściśle zdefiniować te dwa pojęcia wiedzy i woli? Czym się różnią, w czym są podobne?
Moja propozycja definicyjnego rozgraniczenia tych pojęć byłaby następująca:
Wiara - jest właściwością bardziej odnoszącą się do intelektu, modelowania, przedstawiania sobie czegoś w postaci cząstkowej, choć odnoszącej się do do jakieś - postulowanej - całości, która aktualnie nie jest dostępna.
Wola to bardziej "czuciowa" właściwość, zdolność, związana ze zdolnością narzucania sobie koncentracji, blokowania niechcianych obrazów w umyśle, przymuszenia się do jakichś działań wbrew przeciwnościom tak zewnętrznym, jak i związanym z pojawiającym się oporem we własnej psychice.

Uważam, że tak zdefiniowane te dwie moce - właściwości psychiki funkcjonują w synergii, nawzajem się wzmacniają, udoskonalają. Tutaj wiara jest bardziej od wytyczania celu, tworzenia planu, zaś woli bliżej jest do "siły wykonawczej", do tego na bieżąco wykorzystywanego czynnika, który pozwala na sprawne zarządzanie posiadanymi zasobami - sił fizycznych, zdolności koncentracji, spostrzegawczości, opanowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:14, 16 Lut 2023    Temat postu: Re: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Jeszcze raz chciałem się odnieść do tego cytatu biblijnego:
Łukasz Ewangelista w swojej Ewangelii 17 napisał:
(5) Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. (6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.

W innym wątku http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/liryczno-ewangeliczne-inspiracje,20305.html#629901 tak to skomentowałem w nieco lirycznym trybie:

Ziarnko gorczycy
takie małe, tak niepozorne
ale przecież ma w sobie tę ostrość
jakby zadzior
pikantny smak, który poczuć można jeśli się je rozgryzie


Chciałem poświęcić większą uwagę tej "goryczce", która wg mnie siedzi w wiarach "większego kalibru".
Wręcz uważam, że wiara bez jakiejś postaci goryczy nigdy nie będzie tą poważną, głęboką, sprawczą. W tradycji religijnej mało kto o tym pisze, czasem wręcz mam wrażenie, że dominuje obraz wiary gładkiej, oczywistej, takiej od razu na 100% pewnej, takiej "wzięli ją, bo kazano i teraz mają w gotowej postaci".
Tymczasem wiara, o której ja myślę ma swój smak goryczy, sięga w "ostre nuty", może nawet "drapie w gardle". Wiara zbyt szybka, wiara banalna jest "śliska" - przechodzi przez osobowość bez odczuć. Wiara, która ma coś dla człowieka znaczyć, będzie miała ów zadzior, który też powoduje, iż ta świadomość, która jest jej przedmiotem, nie rozpłynie się łatwo w niepamięć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 949
Przeczytał: 23 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:16, 17 Lut 2023    Temat postu: Re: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Jeszcze raz chciałem się odnieść do tego cytatu biblijnego:
Łukasz Ewangelista w swojej Ewangelii 17 napisał:
(5) Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. (6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.

W innym wątku http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/liryczno-ewangeliczne-inspiracje,20305.html#629901 tak to skomentowałem w nieco lirycznym trybie:

Ziarnko gorczycy
takie małe, tak niepozorne
ale przecież ma w sobie tę ostrość
jakby zadzior
pikantny smak, który poczuć można jeśli się je rozgryzie


Chciałem poświęcić większą uwagę tej "goryczce", która wg mnie siedzi w wiarach "większego kalibru".
Wręcz uważam, że wiara bez jakiejś postaci goryczy nigdy nie będzie tą poważną, głęboką, sprawczą. W tradycji religijnej mało kto o tym pisze, czasem wręcz mam wrażenie, że dominuje obraz wiary gładkiej, oczywistej, takiej od razu na 100% pewnej, takiej "wzięli ją, bo kazano i teraz mają w gotowej postaci".
Tymczasem wiara, o której ja myślę ma swój smak goryczy, sięga w "ostre nuty", może nawet "drapie w gardle". Wiara zbyt szybka, wiara banalna jest "śliska" - przechodzi przez osobowość bez odczuć. Wiara, która ma coś dla człowieka znaczyć, będzie miała ów zadzior, który też powoduje, iż ta świadomość, która jest jej przedmiotem, nie rozpłynie się łatwo w niepamięć.



Żeby mieć wiarę potrzebna pomoc Boga. Jednym z owoców ducha Bożego jest wiara.
Pozatym musimy dokładać usilnych starań żeby bezustannie budować wiarę. Czyli studiować Pismo Święte, brać udział w chrześcijańskich zebraniach, modlić się do Boga żeby udzielił nam swojego ducha, głosić innym ewangelię o Królestwie Bożym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21581
Przeczytał: 145 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:57, 17 Lut 2023    Temat postu:

Michał to robi. Ale trochę manipuluje też 🙂😉
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 949
Przeczytał: 23 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:57, 21 Lut 2023    Temat postu:

Treść Biblii oddziaływuje na pobudki serca szczerego człowieka. Potrafi przeobrazić osobowość, zachowanie i myślenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:30, 21 Lut 2023    Temat postu: Re: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Litek napisał:
Żeby mieć wiarę potrzebna pomoc Boga. Jednym z owoców ducha Bożego jest wiara.
Pozatym musimy dokładać usilnych starań żeby bezustannie budować wiarę. Czyli studiować Pismo Święte, brać udział w chrześcijańskich zebraniach, modlić się do Boga żeby udzielił nam swojego ducha, głosić innym ewangelię o Królestwie Bożym.

Zgadzam się, że pomoc Boga jest potrzebna do ukształtowania się osobowości człowieka - w tym także i w aspekcie wiary.
Ciekawym w tym kontekście wydaje mi się jednak jeden aspekt sprawy: gdzie w tym jest SPRAWCZOŚĆ SAMEGO CZŁOWIEKA?

Podałeś modlitwę, dyskusje (tak trochę uogólnię trochę tę Twoją frazę o udziałach w chrześcijańskich zebraniach) o Biblii, studiowanie. Też się z grubsza z tym zgodzę.
A coś więcej?
Już w kontekście samej wiary...
Bo ja tu mam trochę "własną metodę" (oczywiście nie tak zupełnie własną, bo pewnie wielu ma podobnie, ale ja drobiazgi po swojemu sobie opracowałem) klarowania w sobie wiary PRZEZ DOŚWIADCZENIA ŻYCIOWE.
Myślę, że nawet trochę ten aspekt mam indywidualny w kontekście rad podawanych z typowo religijnych źródeł. W tych źródłach bowiem silnie akcentuje się rolę autorytetów; podczas gdy ja wyżej niż autorytety stawiam UCZCIWOŚĆ WEWNĘTRZNĄ i SZCZEROŚĆ WOBEC ZDARZEŃ Z ŻYCIA. Krótko mówiąc: nie zamierzam niczego zakłamywać w imię religijnej poprawności.
To oznacza, że na przykład gotów jestem przyjąć sugestię z innego, niż to moje wyznanie chrześcijańskie, nawet z zupełnie innej religii - oczywiście o ile ogólnie UZNAM JE ZA "ROZSĄDNE". Staram się być otwarty. Staram się nie robić sobie wody z mózgu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 949
Przeczytał: 23 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:51, 21 Lut 2023    Temat postu: Re: Niesprzeczna wiara, moc I sprawczość w Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Litek napisał:
Żeby mieć wiarę potrzebna pomoc Boga. Jednym z owoców ducha Bożego jest wiara.
Pozatym musimy dokładać usilnych starań żeby bezustannie budować wiarę. Czyli studiować Pismo Święte, brać udział w chrześcijańskich zebraniach, modlić się do Boga żeby udzielił nam swojego ducha, głosić innym ewangelię o Królestwie Bożym.

Zgadzam się, że pomoc Boga jest potrzebna do ukształtowania się osobowości człowieka - w tym także i w aspekcie wiary.
Ciekawym w tym kontekście wydaje mi się jednak jeden aspekt sprawy: gdzie w tym jest SPRAWCZOŚĆ SAMEGO CZŁOWIEKA?

Podałeś modlitwę, dyskusje (tak trochę uogólnię trochę tę Twoją frazę o udziałach w chrześcijańskich zebraniach) o Biblii, studiowanie. Też się z grubsza z tym zgodzę.
A coś więcej?
Już w kontekście samej wiary...
Bo ja tu mam trochę "własną metodę" (oczywiście nie tak zupełnie własną, bo pewnie wielu ma podobnie, ale ja drobiazgi po swojemu sobie opracowałem) klarowania w sobie wiary PRZEZ DOŚWIADCZENIA ŻYCIOWE.
Myślę, że nawet trochę ten aspekt mam indywidualny w kontekście rad podawanych z typowo religijnych źródeł. W tych źródłach bowiem silnie akcentuje się rolę autorytetów; podczas gdy ja wyżej niż autorytety stawiam UCZCIWOŚĆ WEWNĘTRZNĄ i SZCZEROŚĆ WOBEC ZDARZEŃ Z ŻYCIA. Krótko mówiąc: nie zamierzam niczego zakłamywać w imię religijnej poprawności.
To oznacza, że na przykład gotów jestem przyjąć sugestię z innego, niż to moje wyznanie chrześcijańskie, nawet z zupełnie innej religii - oczywiście o ile ogólnie UZNAM JE ZA "ROZSĄDNE". Staram się być otwarty. Staram się nie robić sobie wody z mózgu.


Bardzo rozsądne podejście. Oczywiście człowiek powinien korzystać z umysłu wyciągając właściwe wnioski. Dbać o czyste pobudki serca i szczere intencje. Bóg czyta nasze myśli i pobudki. Nie każdemu udzieli swojego ducha żeby uwierzył i budował wiarę.

Bóg pociąga ludzi do siebie.

Ja zasadziłem, Apollos podlał, ale to Bóg dawał wzrost. 7 Dlatego nie liczy się ani ten, kto sadzi, ani ten, kto podlewa, tylko Bóg, który daje wzrost ( 1 Koryntian 3:6,7)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin