Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poziomy i struktura wolności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:49, 09 Lis 2023    Temat postu: Poziomy i struktura wolności

Tradycyjnie traktuje się wolność jako konkretne, jednolite pojęcie. Ja od jakiegoś czasu widzę wolność bardziej jako coś złożonego, dziejącego się w ramach procesów, mających swoją strukturę. Samą wolność też widzę nie binarnie tak vs nie, ale jako coś stopniowalnego.

Wolność z grubsza to jest "to coś", co powoduje, że
- z jednej strony powstaje odpowiedzialność, czyli przypisanie czynu/decyzji do osoby
- z drugiej strony, zakłada się, iż to przypisanie czyny do osoby nie jest arbitralnym uznaniem bez podstaw, ale że bierze się z tego, co reprezentuje sobą człowiek, o czym myśli, w co wierzy.
- jednocześnie wolne decyzje są powiązane z sytuacją, zewnętrzną, która stanowi element narzucony, niejako przy tym testując też osobę, jak dalece owe decyzje spełniają warunki sensowności, celowości (może etyczności).

Tak widząc sprawy, a do tego łącząc owo podejście z życiowym doświadczeniem, które wyraźnie sugeruje, iż ludzie różnie radzą sobie z oceną sytuacji, że podejmują decyzje, których potem żałują, tłumacząc się w stylu "ja taki nie jestem, jak wtedy, gdy to robiłem, to wtedy nie byłem ja". Jeśli ktoś sam chciałby się wyprzeć związku z własną decyzją, to ostatecznie wychodzi tak, jakby tę decyzję podjęło coś za niego, czyli wtedy on jakby nie zadział przy niej, był czymś (czym?) zniewolony.
Najczęściej taka osoba będzie się tłumaczyła tym, że działała wtedy w emocjach, bez rozeznania spraw. Może też ktoś czyn, którego chciałby się wyprzeć na zasadzie "to nie ja taki jestem", powiąże z czyją złą namową, naciskami otoczenia. Częstym tłumaczeniem się jest niewiedza, głupota, niecierpliwość dająca skutek za szybkich, a przez to wadliwych decyzji. Ale często jest tak, że owa konstatacja "to nie jestem ja" w związku z jakimś wyborem, pojawia się dopiero po jakimś czasie, gdy z dystansu możemy spojrzeć na to, co się działo, a szczególnie gdy ujawni się pełnia konsekwencji na temat zdarzeń.

Wolność ma swoją strukturę, silnie zależną od naszej wiedzy i zdolności opanowywania odruchów. Ludzie, którzy dzięki posiadanej wiedzy potrafią zdiagnozować poprawnie składniki sytuacji i podjąć decyzję adekwatną zarówno do okoliczności zewnętrznych, jak i celów, potrzeb, natury własnej osoby, działają jako wolni. Ostatecznie (najczęściej) robią to, do czego się później będą gotowi się przyznać, jako to, czego chcieli, co jest ich.
Z drugiej strony ludzie działający impulsywnie, jednocześnie będą chaotyczni, nie będą w stanie często nawet określić, dlaczego coś robią, jaki jest związek tego, co robią z ich celami życiowymi, co tym, co stanowi dla nich wartość. Tacy ludzie robią coś nie bardzo jako oni, tylko, coś nimi powoduje - coś, nad czym oni nie panują, czego nie rozumieją.

Wolność oparta jest o pewną STRUKTURĘ przekonań, w której musi być i poziom niższy, bezpośredni i wyższy, związany z pytaniami typu "ku czemu dalej zmierzać ma moje działanie". Im bardziej człowiek jest świadomy, tym bardziej jest wolny, bo wie, po co robi, to co robi, umie się z tego przed sobą rozliczyć, umie powiązać z celami, jakie sobie wytycza.
Nie można być wolnym, nie mając żadnych przekonań, nie wyznając żadnych wartości, nie posiadając wiar, tworzących pewną strukturę, do której później można się odwoływać przy ocenie tego, czy zadziałaliśmy skutecznie, czy nie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 9:23, 09 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:57, 09 Lis 2023    Temat postu: Re: Poziomy i struktura wolności

Osoby często czyniące zło, zwykle działają albo pod wpływem niekontrolowanych impulsów (w emocjach, szczególnie emocji złości, gniewu), albo diagnozując cele na krótką metę - np. patrząc tylko na jakieś proste swoje ambicje, sugerując się krótkofalowymi celami.
Bo wolność, aby była pełna, powinna mieć strukturę, w ramach której to, co robimy, nie jest związane z celem tylko na ten moment, ale ma głębszy i dalszy sens, nie jest jedynie prostym zaspokojeniem nachodzącej kogoś emocji, czy ambicji, ale tworzy rozumienie rzeczywistości, w którym ostatecznie człowiek może się odnaleźć, jako ten, który od początku do końca robi to, z czym się rzeczywiście i trwale identyfikuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:30, 09 Lis 2023    Temat postu:

Przeczytałem na "deonie" pewien artykuł jakiegoś księdza, który pisze o wolności z perspektywy chrześcijańskiej. Czy mógłbyś się do tego jakoś odnieść?
Zacytuję fragment z podkreśleniem tego, co uważam za ciekawe, do czego można się odnieść. Bo mi się wydaję, że ta wizja autora jest trochę naiwna. Ale chciałbym to przedyskutować z tobą, jeżeli pozwolisz.

Cytat:
Nauka Kościoła podaje nam, że po śmierci człowieka dusza ludzka stanie przed Bogiem na tak zwany sąd szczegółowy: „Postanowione lu­dziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9, 27).

Bóg stworzył nas jako istoty wolne i jako ta­kie nie jesteśmy pchani nieubłaganymi prawami kosmicznymi do celu, wytyczonego nam przez Stwórcę. Mamy dążyć do niego z własnego wolnego wyboru. Osiągnięcie celu naszego ma być uwieńczeniem naszej wolnej determinacji, naszej dobrej woli, naszych osobistych wysiłków. Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.

Bóg nie może być obojętnym na użytek, jaki czyni Jego stworzenie z władz sobie danych i z czasu sobie udzielonego. Konsekwentnie nie może On wszystkich ludzi po ukończeniu ich ziemskiej próby jednakowo traktować. Zapłata, jaka ich w wieczności spotka, musi być propor­cjonalna do ich zasług. Tak każe rozum i sumie­nie. Lecz to zadanie zakłada uprzednie rozezna­nie ich zasług, czyli sąd.

„W pewnej chwili zostałam wezwana na Sąd Bo­ży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach, i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam, że wszyst­ko się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że na­wet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachu­nek przed Panem. Co to za moment! Kto go opi­sze? - Stanąć naprzeciw Trzykroć Świętemu...” (Dz. 36).­ „I mówił mi Pan, jak każde słowo bę­dzie ważone w dzień sądu” (Dz. 274).

Powyższy zapis - świadectwo - potwierdza słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym: „Wiedz­cie, że w dniu sądu ludzie zdadzą sprawę z każdego niepotrzebnie wypowiedzianego słowa. Bo właśnie na podstawie twoich słów będziesz usprawiedliwiony i na podstawie twoich słów będziesz potępiony" (Mt 12,36-37).

Św. Jakub Apostoł znów napomina: „ Bracia Nie chciejcie za dużo pouczać innych, gdyż surowiej sami będziecie sądzeni. Wszyscy przecież popełniamy wiele błędów" (Jk 3, 1-2). Nie narzekajcie jedni na drugich, abyście nie byli sądzeni" (Jk 5, 9). „Bracia! Nie obmawiajcie się wzajemnie. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, który może zbawić lub potępić. Kimże więc ty jesteś, że osądzasz bliźniego?" (Jk 4, 11-12).

Ten sąd dotyczy wszystkich myśli, zamierzeń, słów i czynówczłowieka, a także jego zaniedbań w spełnianiu dobra na świecie. Dusza oświecona przez Boga i wolna od poznania zmysłowego w jednej chwili pozna swój stan i zrozumie co się jej należy: nagroda czy kara. Wybór będzie doskonały, bo poznanie nasze będzie doskonalsze, aniżeli tu na ziemi. Do tego poznania dopomoże Bóg i wyda wyrok: niebo, piekło lub czyściec. Decyzja o przeznaczeniu duszy jest nieodwołalna. Okres próby i przygotowań już minął. Miłosierdzie Boże zrobiło wszystko, co było w jego mocy. Teraz do głosu dochodzi Boża sprawiedliwość.

Całość tu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Mnie tu się dużo refleksji nasuwa.
Cytat:
Bóg stworzył nas jako istoty wolne

Uważam, że to jest naiwne myślenie. Wolność to jest jedna z tych rzeczy, do których mamy wzrastać, w której mamy się rozwijać. Teraz nasza wolność jest jakby w powijakach. Człowiek prawdziwie wolny to człowiek "narodzony na nowo", który jest jak wiatr, co "wieje tam, gdzie chce". Czyli człowiek wolny to człowiek, który jest ponad tym, co może go zniewalać. W świecie doczesnym targają nami przeróżne siły i ciężko od tak uznać, że człowiek jest "po prostu wolny". Uważam to za naiwny obraz sytuacji..

Cytat:
Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.


Czy tu może chodzić o to, że niebo to kwestia zasłużenia sobie? Jeśli będę dobrym człowiekiem i wszystkich kochał, nie będę popełniał "grzechów śmiertelnych" to zasłużę sobie na niebo? Znowu taka wizja wydaje mi się naiwna z punktu interpretacji, że niebo można osiągnąć raczej poprzez głęboką przemianę. To nie jest kwestia zasłużenia sobie.

Dalej już autor dochodzi do różnych wniosków na temat sądu po śmierci zakładając wcześniej tę wizję chyba doskonałej wolności.

Michał, a ty jakie widzisz w tym tekście słabości, naiwne wizje itd.?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:47, 09 Lis 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Bóg stworzył nas jako istoty wolne i jako ta­kie nie jesteśmy pchani nieubłaganymi prawami kosmicznymi do celu, wytyczonego nam przez Stwórcę. Mamy dążyć do niego z własnego wolnego wyboru. Osiągnięcie celu naszego ma być uwieńczeniem naszej wolnej determinacji, naszej dobrej woli, naszych osobistych wysiłków. Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.

Wg mnie jasnym jest, że wolność jest czymś stopniowalnym. Na start mamy właściwie tylko jakiś rodzaj pierwociny wolności, mamy taką wolność podstawową, którą dopiero musimy obudować w zrozumienie, świadomość, rozwinąć do poziomu zapewniającego sprawczość i odpowiedzialność. Niemowlak już jest człowiekiem, ale jego zdolność do świadomego podejmowania decyzji jest minimalna. Wraz z rozwojem mentalnym dorastamy, a wtedy poziom tego aspektu wolności w nas wzrasta.

Czym jest wolność w tym rozumieniu?...
- Wg mnie wolność jest tym nieustannym wiązaniem osobowości z jej sprawczością.
Ona w ogóle umożliwia przypisanie czyn, decyzję do osoby - że robi coś "ona", a nie "cały świat działa tą osobą". Musi nastąpić wyłonienie się świadomości, jako tej, która jest odpowiedzialna, bo zna cele, dla swoich decyzji, bo rozumie na pewnym poziomie minimum ten świat, co powoduje, że jakoś dostosowała swoje decyzje do możliwości, do praw, którym nasze działania podlegają.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:18, 09 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Bóg stworzył nas jako istoty wolne i jako ta­kie nie jesteśmy pchani nieubłaganymi prawami kosmicznymi do celu, wytyczonego nam przez Stwórcę. Mamy dążyć do niego z własnego wolnego wyboru. Osiągnięcie celu naszego ma być uwieńczeniem naszej wolnej determinacji, naszej dobrej woli, naszych osobistych wysiłków. Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.

Wg mnie jasnym jest, że wolność jest czymś stopniowalnym. Na start mamy właściwie tylko jakiś rodzaj pierwociny wolności, mamy taką wolność podstawową, którą dopiero musimy obudować w zrozumienie, świadomość, rozwinąć do poziomu zapewniającego sprawczość i odpowiedzialność. Niemowlak już jest człowiekiem, ale jego zdolność do świadomego podejmowania decyzji jest minimalna. Wraz z rozwojem mentalnym dorastamy, a wtedy poziom tego aspektu wolności w nas wzrasta.

Czym jest wolność w tym rozumieniu?...
- Wg mnie wolność jest tym nieustannym wiązaniem osobowości z jej sprawczością.
Ona w ogóle umożliwia przypisanie czyn, decyzję do osoby - że robi coś "ona", a nie "cały świat działa tą osobą". Musi nastąpić wyłonienie się świadomości, jako tej, która jest odpowiedzialna, bo zna cele, dla swoich decyzji, bo rozumie na pewnym poziomie minimum ten świat, co powoduje, że jakoś dostosowała swoje decyzje do możliwości, do praw, którym nasze działania podlegają.


Czy można zatem zasadnie twierdzić, że wybór jakiegoś grzechu (czegoś co jest złe, tak jak np. to zło tych młodych chłopaków, co ci na PW pisałem) dokonuje się w wolności?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:38, 09 Lis 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Bóg stworzył nas jako istoty wolne i jako ta­kie nie jesteśmy pchani nieubłaganymi prawami kosmicznymi do celu, wytyczonego nam przez Stwórcę. Mamy dążyć do niego z własnego wolnego wyboru. Osiągnięcie celu naszego ma być uwieńczeniem naszej wolnej determinacji, naszej dobrej woli, naszych osobistych wysiłków. Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.

Wg mnie jasnym jest, że wolność jest czymś stopniowalnym. Na start mamy właściwie tylko jakiś rodzaj pierwociny wolności, mamy taką wolność podstawową, którą dopiero musimy obudować w zrozumienie, świadomość, rozwinąć do poziomu zapewniającego sprawczość i odpowiedzialność. Niemowlak już jest człowiekiem, ale jego zdolność do świadomego podejmowania decyzji jest minimalna. Wraz z rozwojem mentalnym dorastamy, a wtedy poziom tego aspektu wolności w nas wzrasta.

Czym jest wolność w tym rozumieniu?...
- Wg mnie wolność jest tym nieustannym wiązaniem osobowości z jej sprawczością.
Ona w ogóle umożliwia przypisanie czyn, decyzję do osoby - że robi coś "ona", a nie "cały świat działa tą osobą". Musi nastąpić wyłonienie się świadomości, jako tej, która jest odpowiedzialna, bo zna cele, dla swoich decyzji, bo rozumie na pewnym poziomie minimum ten świat, co powoduje, że jakoś dostosowała swoje decyzje do możliwości, do praw, którym nasze działania podlegają.


Czy można zatem zasadnie twierdzić, że wybór jakiegoś grzechu (czegoś co jest złe, tak jak np. to zło tych młodych chłopaków, co ci na PW pisałem) dokonuje się w wolności?

Ja bym powiedział, że dokonuje w wolności na bardzo niskim poziomie - nieuporządkowanej, sprzecznej wewnętrznie. Jest w tym ledwo pierwocina wolności, ale nie ma tej wolności, która byłaby w stanie się wybronić, jako coś, co wyłoniło poprawnie osobę, co sprawia, że jest się KIMŚ.
Na pewno jakiś rodzaj wolności w takie złe czyny jest uwikłany. Ale tej wolności ostatecznie sprawca będzie chciał się wyprzeć. Gdy dojdzie do rozliczenia w prawdzie, powie o tych złych czynach "ale to przecież nie był ten prawdziwy ja, który o tym decydował, tu zadecydował bardziej zewnętrzny, nieprzemyślany zestaw pobudek, z którym na dłuższą metę się nie identyfikuję". Ta wolność do zła jest niejako "wolnością bezpodmiotową", czyli chaotyczną. W wolności do zła nie powstaje owo "coś", co później dałoby się wskazać jako "sprawca, który naprawdę jest". Mamy tu jedynie sprawcę "tymczasowego", zlokalizowanego do pewnego stopnia na mapie okoliczności i zdarzeń świata, jednak nieposiadającego wyrazistego charakteru, nieoferującego samozgodności i trwałości.

Ta wolność poprawna jest związana z tym, człowiek identyfikuje się bez problemu ze wszystkim, co było jego decyzją, na zasadzie "tam byłem ja", "i tu też byłem ja", "a w tamtym wyraźnie zadecydowałem ja, potwierdzam to również teraz". W wolności chaotycznej doznania byłyby inne - coś typu "w tamtym, to coś mną powodowało, nie wiem co", "a tutaj to byłem zmanipulowany, wyszło coś innego, niż to, z czym się identyfikuję", "a tam, to w ogóle nie wiem, po co i dlaczego to robiłem, to jakoś tak poza mną wyszło...." itd. Zły człowiek nie obroni swoich wyborów nawet przed samym sobą! (a co tu mówić przed sprawiedliwością boską). Gdzieś w głębi tych złych wyborów, gdy się je ujrzy w pełnym świetle, wyjdzie chaos, brak sensu, niespójność. Aż się będzie prosiło ocenić je "ale po co ja to robiłem? To było bezcelowe, to było tylko głupie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:00, 09 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Bóg stworzył nas jako istoty wolne i jako ta­kie nie jesteśmy pchani nieubłaganymi prawami kosmicznymi do celu, wytyczonego nam przez Stwórcę. Mamy dążyć do niego z własnego wolnego wyboru. Osiągnięcie celu naszego ma być uwieńczeniem naszej wolnej determinacji, naszej dobrej woli, naszych osobistych wysiłków. Bo tyl­ko w ten sposób będzie ono mogło mieć charak­ter zasługi, będzie mogło być chlubą naszą, koro­ną naszą.

Wg mnie jasnym jest, że wolność jest czymś stopniowalnym. Na start mamy właściwie tylko jakiś rodzaj pierwociny wolności, mamy taką wolność podstawową, którą dopiero musimy obudować w zrozumienie, świadomość, rozwinąć do poziomu zapewniającego sprawczość i odpowiedzialność. Niemowlak już jest człowiekiem, ale jego zdolność do świadomego podejmowania decyzji jest minimalna. Wraz z rozwojem mentalnym dorastamy, a wtedy poziom tego aspektu wolności w nas wzrasta.

Czym jest wolność w tym rozumieniu?...
- Wg mnie wolność jest tym nieustannym wiązaniem osobowości z jej sprawczością.
Ona w ogóle umożliwia przypisanie czyn, decyzję do osoby - że robi coś "ona", a nie "cały świat działa tą osobą". Musi nastąpić wyłonienie się świadomości, jako tej, która jest odpowiedzialna, bo zna cele, dla swoich decyzji, bo rozumie na pewnym poziomie minimum ten świat, co powoduje, że jakoś dostosowała swoje decyzje do możliwości, do praw, którym nasze działania podlegają.


Czy można zatem zasadnie twierdzić, że wybór jakiegoś grzechu (czegoś co jest złe, tak jak np. to zło tych młodych chłopaków, co ci na PW pisałem) dokonuje się w wolności?

Ja bym powiedział, że dokonuje w wolności na bardzo niskim poziomie - nieuporządkowanej, sprzecznej wewnętrznie. Jest w tym ledwo pierwocina wolności, ale nie ma tej wolności, która byłaby w stanie się wybronić, jako coś, co wyłoniło poprawnie osobę, co sprawia, że jest się KIMŚ.
Na pewno jakiś rodzaj wolności w takie złe czyny jest uwikłany. Ale tej wolności ostatecznie sprawca będzie chciał się wyprzeć. Gdy dojdzie do rozliczenia w prawdzie, powie o tych złych czynach "ale to przecież nie był ten prawdziwy ja, który o tym decydował, tu zadecydował bardziej zewnętrzny, nieprzemyślany zestaw pobudek, z którym na dłuższą metę się nie identyfikuję". Ta wolność do zła jest niejako "wolnością bezpodmiotową", czyli chaotyczną. W wolności do zła nie powstaje owo "coś", co później dałoby się wskazać jako "sprawca, który naprawdę jest". Mamy tu jedynie sprawcę "tymczasowego", zlokalizowanego do pewnego stopnia na mapie okoliczności i zdarzeń świata, jednak nieposiadającego wyrazistego charakteru, nieoferującego samozgodności i trwałości.

Ta wolność poprawna jest związana z tym, człowiek identyfikuje się bez problemu ze wszystkim, co było jego decyzją, na zasadzie "tam byłem ja", "i tu też byłem ja", "a w tamtym wyraźnie zadecydowałem ja, potwierdzam to również teraz". W wolności chaotycznej doznania byłyby inne - coś typu "w tamtym, to coś mną powodowało, nie wiem co", "a tutaj to byłem zmanipulowany, wyszło coś innego, niż to, z czym się identyfikuję", "a tam, to w ogóle nie wiem, po co i dlaczego to robiłem, to jakoś tak poza mną wyszło...." itd. Zły człowiek nie obroni swoich wyborów nawet przed samym sobą! (a co tu mówić przed sprawiedliwością boską). Gdzieś w głębi tych złych wyborów, gdy się je ujrzy w pełnym świetle, wyjdzie chaos, brak sensu, niespójność. Aż się będzie prosiło ocenić je "ale po co ja to robiłem? To było bezcelowe, to było tylko głupie".


Jak więc w tym kontekście rozumieć można te słowa z Ewangelii:

Mt 12,36-37 napisał:
Wiedz­cie, że w dniu sądu ludzie zdadzą sprawę z każdego niepotrzebnie wypowiedzianego słowa. Bo właśnie na podstawie twoich słów będziesz usprawiedliwiony i na podstawie twoich słów będziesz potępiony


Ten werset, jakby trochę zakładał, że człowiek jest odpowiedzialny również za jakieś złe słowa, ale przecież wyżej ustaliliśmy (tak mi się wydaje : d ), że zło, które pochodzi od człowieka jest raczej konsekwencją jego wewnętrznego nieuporządkowania, czyli nie ma też w tym prawdziwej wolności. Jak nie ma wolności to nie ma odpowiedzialności, a skoro nie ma odpowiedzialności (bo rządziły nami czynniki zewnętrzne, a my się im nie oparliśmy) to jak można być sadzonym z jakichś tam złych słów, za które grozi kara potępienia? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:29, 09 Lis 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Mt 12,36-37 napisał:
Wiedz­cie, że w dniu sądu ludzie zdadzą sprawę z każdego niepotrzebnie wypowiedzianego słowa. Bo właśnie na podstawie twoich słów będziesz usprawiedliwiony i na podstawie twoich słów będziesz potępiony


Ten werset, jakby trochę zakładał, że człowiek jest odpowiedzialny również za jakieś złe słowa, ale przecież wyżej ustaliliśmy (tak mi się wydaje : d ), że zło, które pochodzi od człowieka jest raczej konsekwencją jego wewnętrznego nieuporządkowania, czyli nie ma też w tym prawdziwej wolności. Jak nie ma wolności to nie ma odpowiedzialności, a skoro nie ma odpowiedzialności (bo rządziły nami czynniki zewnętrzne, a my się im nie oparliśmy) to jak można być sadzonym z jakichś tam złych słów, za które grozi kara potępienia? :think:

Według mnie jest tu pewna "subtelność", choć w istocie nie chodzi o drobiazg, a o coś, co zupełnie przeciwnie pod pewnym względem ustawia sprawy.
Po pierwsze, warto zauważyć, że słowo "potępiony", które używane jest w tym cytacie nie do końca w swojej typowej konotacji jest poprawne. To słowo jest skonfrontowane z usprawiedliwieniem, jako jego druga strona, jednak w naszej katolickiej tradycji, traktujemy "potępienie" jako zesłanie do piekła. A chodzi tu (przynajmniej ja tak uważam) po prostu o rozstrzygnięcie - czy byliśmy W DANEJ RZECZY sprawiedliwi, poprawni, czy nie, a nie że ów cytat od razu "grozi piekłem" każdemu, kto się może przejęzyczył.
Natomiast, już "mniej piekielnie zrozumiany" cały ten fragment Biblii wręcz idealnie się wpasowuje w to, o czym pisałem wcześniej, w ten rozważania nad wewnętrzną spójnością.
Według mojego podejścia w tym cytacie właśnie jest mowa o spójności, czyli też o deklaracjach, o ich zgodności z nami. Owo "niepotrzebne słowo", które zostało użyte, a które tak chętnie w ortodoksyjnym duchu bywa już traktowane jako uznanie, iż dalej Bóg będzie bardzo surowy, bo już może za pomylenie się w mówieniu zsyła do piekieł, tak naprawdę jest wg mnie pewnym symbolem WADLIWOŚCI MYŚLI, wyrażonych przez deklaracje. Chodzi o to, aby już na poziomie myślenia w duchu sprawczym (czyli deklarowania) nie dopuszczać się wadliwości - nawet przez coś, co jest "tylko niepotrzebne".
Tu jest ciekawe, że użyte jest sformułowanie "w dniu sądu". Wg mnie ów "dzień" sądu jest formą wyrażenia myśli "gdy jest osądzane", ale niekoniecznie w ogóle musi być to sąd ostateczny, czy sąd przed Bogiem. Chodzi o samo to, gdy się pojawiają skutki naszego myślenia, że nawet tylko to, co nadmiarowe (bo "niepotrzebne") już psuje spójność osoby, już ją blokuje na drodze do dobra.
Fedor, który w integrystyczno - ortodoksyjnym duchu czyta Biblie byłby tu, jak przypuszczam stuprocentowo pewny, że mamy do czynienia z kolejnym potwierdzeniem surowości Boga. Ja widzę tu zupełnie inną intencję - WOŁANIE O SPÓJNOŚĆ myśli sprawczych (których symbolem są słowa), myśli które nie są już tylko rozważaniem, a zdecydowaniem się, deklaracją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin