Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Problem dyskutowalności argumentów i argument uniwersalny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31299
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:26, 05 Lis 2020    Temat postu: Problem dyskutowalności argumentów i argument uniwersalny

Za kanwę rozważań przyjmę własny tekst, który przed chwilą stworzyłem w odpowiedzi Irbisolowi:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cóż, biedaku, jesteś w stanie ugrać tym biadoleniem, że oto zrównane pod względem absolutu w pewności są wiary i niewiary?...
Nic nie ugrasz tutaj logicznie, bo to jest zwyczajnie prawda. Możesz jedynie protestować. Więc protestujesz.

Nic nie pojąłeś.
Cały czas fedoryzujesz, nie mając żadnego lepszego argumentu (a ten jest i tak do dupy), ale nie chcesz się do tego przyznać. W końcu się przyznałeś - cóż za coming out.
Co do mojego "ugrania" - to nie jest twoje zmartwienie. Podałem ci już argument, od którego spierniczałeś dopytując o definicję każdego słowa - mimo że wcześniej te definicje nie były ci potrzebne a słowa były używane.

Przynajmniej teraz widać, co ma do zaoferowania taki "myśliciel" jak ty - trochę się łudziłem, że nieco więcej niż stwierdziłem to na samym początku.

Teraz już zupełnie zrezygnowałeś z argumentowania. Przedstawiłeś same swoje arbitralne oceny, połączone z wpieraniem mi, że rzekomo gdzieś kiedyś jakiś argument miałeś. Jeśli nawet miałeś, to był to argument tak niejasny, że aby w ogóle go jakoś zrozumieć, poprosiłem Cię o skonkretyzowanie o co tam chodzi - jakie definicje stosujesz. Tego nie byłeś w stanie spełnić, co oznacza automatycznie, że ów "argument" był tylko Twoją luźną intuicją, czymś z czym nie sposób jest nawet dyskutować, bo stanowi to zlepek niejasnych oczekiwań myślowych w Twojej głowie.
Niewątpliwie rezygnując z konkretu i jasności wypowiedzi da się ostatecznie stworzyć argument na wszystko. Argument na wszystko polega na nazwaniu czegoś (tak jak można stworzyć pojęcie "kwadratura koła" albo "czterokątny trójkąt") a dalej nie podjęciu dyskusji na temat poprawności tego pojęcia. Bo to, czy coś jest argumentem poprawnym, czy tylko pustą nazwą, opartą na sprzecznych intuicjach, ma szansę ujawnić się dopiero w ramach głębszej analizy i dyskusji. Ty się przed tą dyskusją uchyliłeś, pozostawiając automatycznie swój "argument" na etapie NIEPRZEDYSKUTOWANEJ INTUICJI.
Dla mnie zatem ten Twój argument nie jest niczym więcej, niż właśnie np. "rozwiązywaniem" problemu kwadratury koła poprzez samo przywołanie nazwy "kwadratura koła". Nazwa - owszem - jest, ale to, że ktoś nazwy używa, absolutnie nie oznacza, że owa nazwa gwarantuje poprawność argumentacji.
Dla mnie więc konkluzja z naszych dyskusji jest jedynie taka, że poległeś na wszystkich polach obrony swojego stanowiska, zaś ostatnia odsłona tej obrony - oparta o używanie pojęć, nie mających logicznie poprawnie wyłonionej instancji (nie przeszła, bo nie miała jak, z racji braku wystarczającego skonkretyzowania pojęć) też była tylko desperacką próbą zasłonięcia się przed problemem próbą jego rozmycia. Ala ta próba też została zdemaskowana. :


Chciałbym tym sposobem poruszyć zagadnienie: jaki argument jest rzeczywisty, a jaki jest pozorny?
W mojej dyskusji z Irbisolem (nieważne jest w tym kontekście, czego dotyczył tamten spór, a nawet to, kto w nim ostatecznie miałby mieć rację) pojawił się argument W POSTACI NAZWANIA CZEGOŚ, sformułowania jakichś słów, może pojęć. Druga strona (tutaj byłem nią ja), nie mogąc wyobrazić sobie sensu owego argumentu, nie będąc w stanie stworzyć modelu, jak w ogóle owo coś argumentem w danej sprawie miałoby być, zażądała doprecyzowania użytych pojęć. No i spotkała się z odmową.
W takiej sytuacji ta druga strona nie ma podstaw do uznania, iż ktoś w ogóle jakikolwiek argument przedstawił. Gdyby bowiem użycie jakiejś nazwy, bez doprecyzowania jak owa nazwa funkcjonuje w kontekście problemu, miałoby być argumentem, to powstałyby szybko uniwersalne argumenty na dowolną tezę.

Stwórzmy sobie pojęcie "argument uniwersalny". Definiujemy to pojęcie jako argument, który jest w stanie odeprzeć dowolną tezę.
Jak używać argumentu uniwersalnego?
- Prosto. Ktoś coś mówi, przedstawia jakieś tezy, które nam się nie podobają, a my w odpowiedzi stwierdzamy: na Twoją tezę mam mój argument uniwersalny. Ten argument Z DEFINICJI jest poprawnym argumentem przeciw dowolnie wybranej tezie. A więc w danej sytuacji stwierdzam: użyłem argumentu uniwersalnego, a więc przeforsowałem swoje stanowisko. Pozamiatane...

Oczywiście argument uniwersalny jest pojęciem sprzecznym ze znaną nam logiką. Wręcz jest on sprzeczny sam ze sobą, bo na jego mocy da się wykazać poprawność tezy (skoro dowolnej tezy, to także i tej), że użycie argumentu uniwersalnego jest poprawne. Jednak nie każdy się w tym połapie. Demagogicznie argument uniwersalny da się stosować. Będzie on funkcjonował w ramach fałszywej retoryki, mataczenia w dyskusji (dyskusji rozumianej jako uczciwie poszukiwanie niesprzecznej prawdy w poglądach).

Wnioski?
1. Argument tylko wtedy jest poprawny, jeśli...
nie jest (zbyt) uniwersalny!
Argument uniwersalny, taki który działa nie poszukując odniesień do konkretnej sytuacji, a operując jedynie w obrębie własnych założeń, z konstrukcji należy uznać za niepoprawny. To działa na podobnej zasadzie, jak jednym z argumentów jak odrzucać paradoks kłamcy jest jawne zabronienie orzekania zdania o sobie samym. Argument uniwersalny jest bowiem czymś zbliżonym do tego rozumowania, jakie legło u podstaw paradoksu (antynomii) kłamcy.
2. Argument poprawny musi WYSTAWIAĆ ELEMENTY DO DYSKUSJI, musi być dyskutowalny, oferować obsługę za pomocą pytań o różne aspekty sprawy.
Niestety, wiele dyskusji migruje w obszary niedyskutowalności. Mechanizmy tu są różne, ale wszystkie mają jedną wspólna cechę: NIE EKSPLORUJĄ ISTOTY ZAGADNIENIA.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:41, 05 Lis 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin