Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przemoc psychiczna i fizyczna - jak to działa?

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31340
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:53, 20 Gru 2022    Temat postu: Przemoc psychiczna i fizyczna - jak to działa?

Problem przemocy nurtuje mnie od lat. Większość ludzi nie specjalnie się nad nim zastanawia, myśląc sobie coś w stylu "przemoc to przemoc, jest wtedy jako ktoś kogoś gnębi, czy do czegoś zmusza". Ale ja nie uważam, aby sprawa była prosta, aby było warto ją na starcie kwitować.
Bo jest parę pytań związanych z przemocą naprawdę frapujących. Oto kilka spostrzeżeń w temacie, które są do poważnego zastanowienia się:
- dlaczego w ogóle ludzie, mający się za dobrych, przemoc nagminnie stosują?
- dlaczego ofiary przemocy, często jakby się sami do swoich katów garnęły, czemu powtarzają błędy z przeszłości z nowymi partnerami, w nowych układach?
- jaka jest geneza przemocy w samej psychice - skąd się bierze pragnienie tej przemocy u katów?
- czy czasem nie jest tak, że pewne układy społeczne w sposób ukryty promują przemoc?
- a może przemoc W KAŻDYM CZŁOWIEKU jest jakoś do przejścia, zrozumienia, rozliczenia?
- czy w ogóle możliwy jest świat TAK ZUPEŁNIE bez przemocy w jakiejkolwiek formie? (od razu napiszę, że uważam, iż jest to niemożliwe, bo w końcu ktoś za "przemoc" wobec niego może zacząć uznawać obiektywne zasady, typu prawa fizyki, czy konieczność stosowania się do rygorów prawa)
- Jaki zestaw cech psychicznych, postaw mentalnych najbardziej predysponuje do przemocy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 137 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:14, 20 Gru 2022    Temat postu:

Działa jak działa. Mamy przecież i mieliśmy wiele przykładów tu na forum.
Niebezpieczny temat do dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31340
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:13, 20 Gru 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Działa jak działa. Mamy przecież i mieliśmy wiele przykładów tu na forum.
Niebezpieczny temat do dyskusji.

Cóż, skoro nie ma chętnych do dyskusji, to zamykam temat i będę pisywał tu tylko swoje własne refleksje.

Najbardziej frapującą dla mnie sprawą jest to, że w różnych cywilizowanych społeczeństwach ludzie, często uznający "dobre" (przynajmniej w deklaracjach, na przykład chrześcijańskie) wartości przemocy się nagminnie dopuszczają. Przemoc ich pociąga, szczycą się nią nieraz. Szczególnie ostatnio w Rosji przemoc "wypływa" w społeczeństwie. W Polsce też mamy jej zwolenników, jak choćby "Rodaków Kamratów" z ich wodzem patostreamerem Olszańskim vel Jaszczur. Można się dopatrywać tu oczywiście agentury ruskiej (Kamraci nie kryją swoich putinowskich sympatii), ale nie ma się chyba co łudzić, że przypadek akurat tej grupy jest jakoś wyjątkowy. Przemoc - szczególnie dla młodych mężczyzn - jest emocjonalnie pociągająca (choć i kobiety bywają nią zauroczone). Młodzi ludzie marzą o mocy, o tym, jak to będą dominowali nad słabszymi, okazywali swoją przewagę. Tego rodzaju nastroje są przecież też dość powszechne i w Konfederacji, czy w innych mocno prawicowych ugrupowaniach (choć warto zauważyć mamy też i tendencje do przemocy na lewicy, w grupach anarchizujących, w bojówkach typu Frakcja Czerwonej Armii).

I ja uważam, że moralizowanie, jakieś po prostu krytykowanie owych młodych ludzi w stylu: ej, ty! lubisz stosować przemoc?... Brzydki jesteś! Niegrzeczny! Oj nieładnie... :nie:
- takie moralizowanie ma znikomy (o ile jakiś w ogóle) sens.
Gdy ja sam się samego siebie pytam "dlaczego Michale, nie chcesz stosować przemocy?", to odpowiedź, którą potrafię sobie udzielić, uznając ją za jako tako sensowną wcale nie będzie prosta. Od razu bowiem będę musiał zastrzec, że gdybym się miał wpatrzeć w swoje najbardziej naturalne, pierwotne emocje, to przemoc, chęć do jej stosowania tam znajdę. I znajdę w tych pierwotnych emocjach owej przemocy całkiem sporo. I czuję też, że gdybym "sobie pozwolił", to tej przemocy stosowałbym więcej, może nawet stałbym się wrednym draniem (zakładając optymistycznie, że teraz nim nie jestem...).
Moją główną diagnozą tego, dlaczego ludzie ku przemocy się kierują są dwa tropy
1. właśnie geny, pierwotna zwierzęca natura, nieokiełznane emocje
2. to, że się nie chciało pomyśleć... (że nawet gdy pojawia się jakaś zewnętrzna sugestia, aby przemoc zmniejszyć, nie stosować je, to się taką sugestię z góry odrzuca bez rozpatrzenia jej, albo w ostateczności markując takie rozpatrywanie).

Trochę niżej, ale też dość wysoko jako powód przemocy wymieniłbym predyspozycje genetyczne (wrodzone skłonności psychopatyczne), a także toksycznych rodziców i wychowawców. Stosowanie przemocy jest powszechne w świecie zwierząt, a my od zwierząt pochodzimy. I dlatego chyba powinno się raczej założyć do tego aby przemocy NIE stosować, trzeba mieć powód!
Ja taki powód potrafię wskazać, a nawet nie jest to jeden powód, lecz jest ich wiele. Ale to wzięło się u mnie dopiero z doświadczeń, z lat pracy nad sobą i rozumieniem ludzi i świata.

Gdy się tak dobrze przyjrzę temu, co głęboko we mnie, w moich emocjach skryte, to jest taki tyran, który by chciał wszystkim wokół pokazać jaki to ja twardziel jestem, jak to nie dam sobie w kaszę nadmuchać, jak to przeciwników gromię. A jak się komuś nie podoba...
- to ja mu mordę!
Dalej się nie podoba?...
- To w mordę po razu drugi, trzeci, może i setny... A za każdym razem to ja - ten dominator! I pokazuję, jak to nikt mi nie podskoczy! Bo przecież mocarz jestem! Więc drżyjcie narody!
Tak.. nie mam złudzeń. Gdzieś tam w głębi w moich emocjach drzemie taki mały skurwysyn, który - jeśli tylko mu na to pozwolę - zrobi wszystko, aby wykazać nad innymi ludźmi swoją wyższość i dominację.
Tym się różnię od tych, co się emocjom tego małego skurwysyna w sobie poddali, że ja wiem, iż to jest skurwysyn, a nie prawdziwy ja. Oni tego nie rozważali (albo "rozważali" tak, żeby z góry potwierdziło im się to, co chcą), oni wolą czuć ten emocjonalny haj, jaki jest udziałem prawie wszystkich przemocowców świata. W obszarze tej części emocji jednak różnimy się nie aż tak znacząco.
W epopei Gwiezdne Wojny jest bardzo interesująco ukazana przemiana młodego Anakina Skywalkera w arcyłotra Wadera. Film, choć jest dziełem niekoniecznie pozycjonowanym na kino ambitne, pokazuje bardzo ważną prawdę o tym, że zło drzemie w każdym z nas. To zło najsilniej się ujawnia jako czynienie krzywdy, przemoc, okrutne postawy. I film też pokazuje dobrze samą tę przemianę Anakina - jego pierwsze akty przemocy, aż w końcu ich finał, w którym dobro zostaje niemal całkowicie zdławione, a sterowanie człowiekiem przejmuje osobowość bez sumienia - łotr bez serca, z zimną krwią zabijający na rozkaz swojego mentora.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:26, 21 Gru 2022, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31340
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:53, 21 Gru 2022    Temat postu:

Nie wypieram się tego, że w moich emocjach drzemie drań i tyran. Wierzę, że jest on zakopany na tyle głęboko, iż to co świadome, ale też chyba to, co z empatii zrodzone jest silniejsze, zatem normalnie bardzo daleki jestem od chęci skrzywdzenia kogokolwiek. Czy jednak w warunkach silnej deprywacji emocjonalnej, w sytuacji zagrożenia, wielkiej złości, poniżenia ten drań nie przejmie kontroli nad całą moją świadomością?...
- Tej gwarancji nie mogę chyba sobie udzielić. :think:

Widzę też ludzi, którzy bez żenady, już świadomie temu draniowi w nich dali zielone światło. To ci, którzy propagują przemoc, szukają sposobów na to, aby - zwykle w jakiejś grupie, czując "braterstwo" podobnych sobie - będą szli i niszczyli wrogów. Dla ich emocji to będzie się jawiło jako piękne i wzniosłe - iść z braćmi (rodakami?...) i ścierać na proch wszelki opór, iść i pokazywać: "jacy to wielcy jesteśmy, iść i tylko jeden cel mieć przed sobą: wywyższenie! Wielkie wywyższenie nas!! Pokażemy światu, jacy naprawdę jesteśmy! - Tacy niepokonani, tacy wspaniali!!"
W emocjach to "zagra" niczym piękna muzyka. Emocje to złożą w atrakcyjny obraz, w którym dopełnią się elementy instynktowne, wmontowane nam przez geny:
- prosty cel! Jasność motywacji! Piękna idea!
- braterstwo z grupą swoich! Wspólnota! Już nie jestem sam! Już w grupie! Wielością silny!
- Zwycięstwo! Okazanie swej mocy!
- Pokonanie wroga! Zrealizowanie się! Sukces, dominacja nad wrogiem!
- Piękna idea! Nawet można się poświęcić, nawet zginąć dla takiej sprawy! Bo jest to tak piękne, tak wspaniałe!
i nic więcej nie trzeba... Emocjonalnie będziemy zrealizowani! Nie patrzmy na nic więcej, gdy oto nasza flaga załopocze zatknięta na wzgórzu należącym do pokonanych już wrogów, to stanie się to co najwspanialsze! I już nic więcej nie trzeba!

Otóż to. Obraz się zamyka na domknięciu umysłu w obszarze archetypów walki i dominacji. Tak jakby świata i życia po tym miało nie być.
Umysł utknął w obrazach mentalnych, ignorując dalsze konsekwencje.
Wszystko inne ma się dla tego umysłu i jego emocji nie liczyć. Umysł wpatrzony w swoje zwycięstwo i dominację, "nie potrzebuje" już pytać: ale właściwie to co dalej? Co się stało naprawdę? Czy życie się od tego jakoś poprawi?

Pewne obrazy trzeba doprowadzić do końca. Przyjrzeć się im w kompletności tego, co ze sobą niosą. I jednak...
spojrzeć dalej!

Kłamstwo tego obrazu mentalnego usprawiedliwiającego przemoc jest bowiem właśnie w tym zawarte - w pytaniu: co dalej?
Co się poprawiło, w stosunku do tego, co było wcześniej?
- Oto zabiliśmy iluś tam wrogów...
- Oto iluś nie znanych nam wcześniej ludzi straciło życie...
- Oto skrzywdziliśmy nie tylko ich, ale iż żony, matki, córki, synów.
- Oto została po nas spalona ziemia!
- Zyskaliśmy coś, czego wcześniej nie mieliśmy?... Co to jest co zyskaliśmy? - Nazwijmy to!

Może już teraz nie będzie chorób?... - chyba jednak nic wymordowanie jakiejś grupy ludzi w tym nic nie zmieni...
Może teraz będziemy dostatnio żyli?... - też nic wymordowanie grupy ludzi w tym nic nie zmieni...
Będziemy szczęśliwsi?...
- Czy aby na pewno będziemy szcześliwsi wspominając jak tośmy szli i mordowali tych wrogów?...
A może będzie nas prześladował niejeden przedśmiertny grymas i obraz gasnących oczu CZŁOWIEKA, który najczęściej nawet nie wiedział, co mamy przeciw niemu, po prostu jakiegoś człowieka...
Chwała z tego zostanie?... Bycie rzeźnikiem jest chwalebne?... :shock: :fuj:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:54, 21 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin