Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Robienie czegoś tak, żeby się nie udało...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:36, 29 Wrz 2022    Temat postu: Robienie czegoś tak, żeby się nie udało...

Ludzkie motywacje są nieraz bardzo złożone. Szczególnie - przynajmniej patrząc z mojej, czyli męskiej perspektywy - celują w tej złożoności kobiety. Kobiety, przynajmniej w mi znanych sytuacjach, potrafią poruszyć jakąś sprawę, zrobić z tego tytułu zamieszanie, a potem robić wszystko, aby tylko cała sprawa nie została wyjaśniona, nie znalazła swojego konkretnego finału. Oczywiście nie tylko kobiety tak mają, ale one mają to wyraźnie częściej. Mężczyzna zdaje się być bardziej konkretny w tym znaczeniu, że poczuwa się częściej do odpowiedzialności za swoje deklaracje, nie chce tracić czasu na działania, które właściwie nie bardzo mają jakiś cel.
Kobiety są jednak mistrzyniami relacji - związków - tworzenia sieci emocjonalnych odniesień. Często ten cel - zarządzania relacjami i związkami - realizują z użyciem różnego rodzaju prowokacji, w których pierwotna deklaracja jest tylko pretekstem, a tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego. A o co innego chodzi?...
- Bardzo często (typuję, że nawet najczęściej) chodzi po prostu o PRZYPOMNIENIE O SOBIE, spowodowanie że partner w związku nie będzie się za bardzo zajmował swoimi sprawami, a zechce sobie przypomnieć, iż ma obok partnerkę, której powinien co jakiś czas poświęcić swoją uwagę.
- Chodzi też o rozrywkę, o przerwanie ciszy, o to, żeby "coś się działo".
- Czasem chodzi też o jakiś konkretny cel, choć osiągany okrężnymi drogami - np. poprzez wymuszenie na drugiej stronie poczucia winy, osiąga się zmiękczenie jej do jakichś tam zadań, które ma ona wykonać.
Ogólnie ma toczyć się swoista gra. Gra nie ma zostać przerwana przed realizacją owych ukrytych celów, pretekst jest mniej istotny.

Ja osobiście, kiedyś - dawno temu, gdy sobie uświadomiłem, że też zdarza mi się robić różne rzeczy w relacjach z ludźmi "bezcelowo", postanowiłem zrobić z tym "porządek". Śledziłem swoje intencje w kontaktach z ludźmi i próbowałem albo zakańczać sprawy, nadawać im bieg taki, aby się nie ciągnęły w nieskończoność, albo ucinać je, jeśli pierwsza droga nie zadziałała. Postawiłem sobie zadanie nie babrać się w pozornych, bezcelowych działaniach. Czy mam w tej postawie rację?...
- Kiedyś byłem bardzo silnie przekonany, że tę rację mam. I do pewnego stopnia dalej jestem o tym przekonany. Ale teraz już z pewnymi wątpliwościami...
Dziś trochę zaczynam przemyśliwać nad tą domieszką chaosu, jaką - czasem intencjonalnie - wprowadzają ludzie do swoich relacji. Ona może mieć swój sens!

Działanie, życie oparte o rygorystyczną celowość, w istocie wyradza się. Z drugiej strony popadnięcie w drugą skrajność, czyli w to oddanie się "po kobiecemu" nieustannym grom w prowokacje i udawania przynajmniej dla części osób (dla mnie na pewno) będzie głównie szarpaniną nerwów, czymś co potrafi bardzo skutecznie obrzydzić życie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:12, 29 Wrz 2022    Temat postu: Re: Robienie czegoś tak, żeby się nie udało...

Szczególną postacią postawy przedsięwzięć, o których z góry wiadomo, że mają się nie udać, jest postulowanie działań w ogóle niemożliwych do realizacji. Takie cele postulują często tyrani, despoci, ludzie szukający sobie pretekstu do agresji - stawiają jakieś żądanie, zadanie, o którym z góry wiadomo, że nie da się go wykonać, a potem "rozliczają" swoje ofiary z tego, że tego nie zrealizowały. Bo tym ofiarom za to niewykonanie "należy się kara".

Ja kiedyś, gdy zorientowałem się, że tak właśnie sadystyczne jednostki przygotowują sobie pretekst do agresji, że mają roszczenia o brak realizacji zadań niemożliwych, bądź ekstremalnie trudnych do realizacji, postanowiłem sobie aby takim nie być. Nie chcę być wrednym despotą i tyranem. Aby postanowienie wcielić w życie, analizowałem realizowalność różnych zadań, które miałbym komuś przypisywać. Skończyło się na tym, że w życiu w ogóle stałem się bardzo mało roszczeniowym, bo nie mając pewności, na ile zadanie w ogóle realizowalne jest, powstrzymywałem się od formułowania go na zewnątrz w ogóle. Jeśli już, to próbowałem sam je zrealizować, a nie cedować na innych.
Alternatywnie starałem się zadania dość silnie formalizować, jeśli je stawiać, to w formie zbiorowej - dla wielu ludzi. Wtedy, jeśli część z nich z zadaniem sobie poradziła, to była to jakaś przesłanka, że i pozostała cześć by mogła. Ale też nie ma tu pewności, jako że ludzie mają różny poziom zdolności, wiedzy, kompetencji.

Dziś oceniam, że moje podejście, aby jednak nie robić (prawie) niczego z ukrytą (nawet ukrytego tylko przed własną świadomością) intencją, aby się to nie udało, aby to robić ale tego nie zrobić - takie podejście jest dla wielu ludzi irytujące. To, że nie lubię rozgrywać tych gier, jakie sobie ludzie wokół mnie, niczym sieci rozpostarli, że mam zwyczaj stawiać sprawę "albo - albo", czyli "decyduj się w końcu, czy dążysz do tego celu, czy tylko to udajesz" - to ludziom często nie odpowiada.
Ale mi nie odpowiada udawanie, nie odpowiada mi ta nieszczerość wewnętrzna, ten brak rozliczenia się osobistego ze swoimi emocjami i pragnieniami. Sam sobie zadaję ten trud, aby jakoś demaskować moje dziwne racjonalizacje, podświadome motywy, wewnętrzne oszustwa. I, skoro to robię dla samego siebie, to nie dziwne jest, że nie mam ochoty uczestniczyć w tego rodzaju grach zaaranżowanych przez kogoś innego. Mam zasadę NIE POGRYWAĆ - nie pogrywać samemu ze sobą, nie pogrywać z innymi, ale też i nie dawać się wciągać w cudze gry (oczywiście z wyjątkiem gier jawnych - np. grywam sobie nieraz w szachy).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:03, 01 Paź 2022    Temat postu: Re: Robienie czegoś tak, żeby się nie udało...

Staram się tropić u siebie postawę sprzecznej intencji, objawiającej się właśnie tym, że niby ku czemuś zmierzam, niby coś robię, ale w istocie już za chwilę sabotuję swoje własne starania.

Jeśli wykryję w swoich postawach tego rodzaju niekonsekwencję, to "biorę się na poważną rozmowę", w której stawiam sobie twarde pytania:
Nie szkoda ci, Michale, czasu i wysiłku na robienie czegoś, co sam sobie psujesz za chwilę? Po co to robisz? Głupi jesteś?...
Nie przemyślałeś tego, ku czemu zmierzasz? Co broni sprawę wyjaśnić?...
Nie widzisz tego, że sam się unieszczęśliwiasz, bo blokujesz w swoim życiu sukcesy, sprawczość?... Jeśli tak robisz, to nie masz prawa mieć do nikogo innego pretensji, jak tylko do siebie!

To tropienie własnych życiowych niekonsekwencji jest bardzo ważnym moim osobistym celem - celem niezbywalnym, celem na miarę zbawienia.
Wierzę, że nawet Bóg zbawić może tylko tych, którzy sami sobie nie przeczą. Więc po to jest życie na Ziemi tutaj, w tych trudach i cierpieniu, aby dojrzeć wewnętrznie na tyle, że to, do czego miałbym dążyć, będzie tym, czego naprawdę chcę i co sprawić ma mi szczęście.

Więc testuję się każdego niemal dnia. Stawiam sobie pytanie: czy nie jestem sabotażystą swoich własnych przedsięwzięć? Czy nie jestem po prostu głupcem, który sam nie wie, czego chce, nie daje sobie szansy na radość, a do tego najczęściej jeszcze zatruwa tym swoim niezorganizowaniem wewnętrznym także życie innych ludzi... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:16, 02 Paź 2022    Temat postu: Re: Robienie czegoś tak, żeby się nie udało...

Michał Dyszyński napisał:
Staram się tropić u siebie postawę sprzecznej intencji, objawiającej się właśnie tym, że niby ku czemuś zmierzam, niby coś robię, ale w istocie już za chwilę sabotuję swoje własne starania.


Jednocześnie zdaję sobie sprawę z jednej subtelności sprawy. Swego rodzaju "prawem umysłu" więzy myślowe zanikają, jeśli nie są pobudzane, trenowane. Co jakiś czas warto jest sobie odświeżać to, co wcześniej zostało rozstrzygnięte, co już mamy w umyśle jako gotowe. W tym sensie wywoływanie pewnych okoliczności, zdarzeń, tylko po to, aby z nimi "trochę pobyć", przypomnieć je sobie, ma swój sens.
Takie przypominanie sobie starych idei, umiejętności, prac, przedsięwzięć ma nieraz znamiona działalności pozbawionej wyrazistego celu. Bo już de facto nie chcemy tu nic zmieniać, nie chcemy osiągać stanów innych, niż ten który jest aktualnie. A jednak wkładamy wysiłek w coś, co tego celu nie ma.
Ja uważam, że takie działania mają cel, ale że też warto jest je realizować nie w trybie kompletnej bezcelowości, ale realizując przynajmniej minimalny kreatywny cel poboczny. Takim celem może być jakaś dodatkowa ewidencja poznanych i rozwiązanych spraw, odnalezienie nowego powiązania z czymś bardziej aktualnym. Czasem wychodzi, że rzeczywiście coś zapomnieliśmy, a wtedy powtórzenie poprzednich przedsięwzięć może stać się formą wyzwania, zyska realny cel.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin