Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tryumf dobra i rozumu - czyżby oksymoron?...

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31332
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:46, 25 Lis 2022    Temat postu: Tryumf dobra i rozumu - czyżby oksymoron?...

Czy rozum i dobro mogą zatryumfować?
Jeśli tryumf miałby być ideą zdominowania przeciwnika, okazania mu jakiejś personalnej przewagi, to dobro i rozum nie bardzo wpisują się w taka definicję. Dobro jest bowiem z natury nie potrzebujące niczyjego pognębienia. Podobnie jest z rozumem - ten dąży nie do tego, aby zatknąć jakąś flagę w obozie przeciwnika, lecz aby zrozumieć, lepiej dostrzec sprawy.
Pojęcia w ludzkim języku mają swoje "własne życie", czasem są rozdarte pomiędzy sprzecznościami. To w bardzo dużym stopniu według mnie dotyczy pojęć tryumfu, wygranej, sukcesu. Te pojęcia startują raczej od idei rywalizacyjnych, związanych z dominacją, z eliminacją wrogów. Taki jest start "w życie" owych pojęć, bo tak startuje w swoje funkcjonowanie ich nośnik - ludzki umysł i uczucia. Zaczynamy naszą przygodę z istnieniem od zorientowania się, że musimy wybronić się przed wrogimi tendencjami i osobami, dopracować korzystnej pozycji w życiu - trzeba w ogóle przetrwać, aby się rozwinąć. I ten pierwszy etap w ostatecznym rozrachunku też jest bardzo potrzebny, bo on wyłania ideę sprawczości. Ta sprawczość na początku rozwoju świadomości jest bliska pojęciu zwycięstwa i tryumfu w tej rywalizacyjnej, podstawowej postaci. Jest to jednak postać dobra na start, lecz jednak NIEPERSPEKTYWICZNA. Kto z tą postacią nie spróbuje się pożegnać, utknie mentalnie, nie rozwinie się, nie osiągnie też stanu trwałego szczęścia. Inaczej po prostu nie ma jak być!

Twierdzę, że "tryumf" dobra i rozumu, to właściwie nie tryumf, to częściowo tego tryumfu zaprzeczenie. Choć w innym rozumieniu słowa, wciąż to będzie jakaś postać tryumfu - tylko szerzej, w przetransformowany sposób rozumianego.
W tym jest łatwo się pogubić. Nasze myśli krążą wokół znanych pojęć. Pojęcia ściągają myślenie, wtłaczają wnioski w to, jak umysł je (do tej pory) definiował. Jeśli ktoś ma w umyśle (i powiązanych z myśleniem dyskursywnym emocjach) silnie posadowione poczucie, iż tylko taka postać tryumfu "się liczy", która związana jest z dominacją nad jakimś fizycznym, osobowym wrogiem, to będzie sobie tych wrogów wyszukiwał i walczył z nimi. Bo bez tych wrogów jego myśli będą jawiły jako zawieszone w próżni, niedokończone. Wróg jest potrzebny, jako podstawa myśli, tym wszystkim osobom, które postrzegają sprawczość i sens w ramach dychotomii "ja - przeciwnik", "my - oni", "zwycięstwo - porażka", "postawienie na swoim wobec przeciwników - przegrana, bycie zdominowanym". Jeśli ktoś taką dychotomię w myśleniu i odczuwaniu ma szczególnie silną, to jego emocje nie są w stanie zareagować na inne postacie tryumfu, albo i... nietryumfu, który to jednak "tryumf - nietryumf" okazuje się ostatecznie bardziej perspektywiczną formą osobowościowego rozliczenia się ze swoja sprawczością.

Czym byłby ten tryumf, który właściwie w pewnym sensie przeczy idei tryumfowania?
- Przede wszystkim byłby tryumfem nie nad żadnym osobowym wrogiem.
Nad czym zatem byśmy tryumfowali?
- Może nad swoimi słabościami
- Nad błędami rozumowania
- Nad własnym niezorganizowaniem, nieuporządkowaniem wewnętrznym
- Nad niecierpliwością, chaotycznością, destrukcyjnymi emocjami
- Nad wielu uległościom zewnętrznemu światu, w którym prawa wyznaczają głupcy i dranie
- Nad potrzebą zrealizowania nieperspektywicznych wzorców mentalnych
- Nad własną głupotą i lenistwem duchowym...
Czy to byłby w ogóle tryumf?...
- Chyba i tak, i nie. :think:
Zależy od tego, co przez tryumf bardziej rozumiemy - czy fakt zdominowania jakiegoś fizycznego wroga, czy ogólniej - jako poczucie uporania się z czymś, co było niepoprawne w naszym życiu, świadomości. To po prostu zależy od definicji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin