Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36506
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:56, 22 Wrz 2025 Temat postu: Wiara i fundamentalne opowiedzenie się osobowości |
|
|
Dyskusje na temat integryzmu coraz bardziej przybliżają ideę pewnego FUNDAMENTALNEGO OPOWIEDZENIA SIĘ OSOBOWOŚCI. Chodzi mi o postawę, której rodowód można wywieść z pojęcia wiary, jednak jest tu zawarte coś więcej niż tylko sama wiara, która skupia się na jakimś akcie uznania czegoś, co jest w miarę konkretne, co daje się sformułować. Tymczasem owo „coś”, o czym tu chcę napisać nie jest formułowalne, modelowalne, wskazywalne bezpośrednio, bo stanowi formę FUNDAMENTALNEGO OPOWIEDZENIA SIĘ OSOBOWOŚCI, jest tej osobowości SAMOOKREŚLENIEM.
Integryzm i ogólnie bycie poddanym wszelkim formom przemocowej władzy, nacisków, poczynań blokujących świadomość i rozumienie buduje napięcie mentalne, wobec którego osobowość POWSTAJE I OKREŚLA SIĘ, niejako budząc się do boskiego „ja jestem”. To „ja jestem” stanowi wyraz oporu, buntu przeciw destabilizacji, przeciw wmawianiu osobie czegoś innego, niż ona czuje, przeciw
Integryzm buduje absurdalny przekaz do osobowości „to Ty wierzysz, gdy swoją szczerość uczciwość usuniesz z układanki i będziesz tylko ulegać presji zewnętrznej”. Osobowość jako tako zdrowa i wolna tu się powinna zbuntować: zaraz, dlaczego mi mówisz, że to JA tutaj „wierzę”, skoro jednocześnie oczekujesz, aby wszystko w tym układzie było ustawiane przez podmioty zewnętrzne? Dlaczego przypisujesz to jako MOJĄ wiarę, a nie wiarę tych podmiotów?…
Zdrowym odruchem świadomości jest utrzymanie takich rozpoznań w ramach podziałów, w których każdy wierzy od siebie, głosi od siebie. Ktoś na zewnątrz mnie głosi to, co on uważa i czuje, a ja głoszę to, co ja uważam i czuję. Każdy ma swoją mojość, swoją własność, swoją identyfikację i nie należy podmieniać, że coś cudze, tajemniczo staje się „moje”, w sytuacji gdy nie zostało przez moją świadomość, odczuwanie, osobowość przeżyte, poddane refleksji, zinternalizowane, opatrzone uznaniem „większość sfer mojej osobowości godzi się na to, aby daną rzecz potraktować jako zgodne z tym, co czuję”.
Różne ośrodki mentalnej przemocy próbują jednak wmówić osobowości, że to coś obce jest w istocie ich, jest nimi samymi. Osobowość nie ma prawa się na to zgodzić, co jest cesarza, jest cesarskie, co boskie, należy się Bogu, co jest osobiste – danego człowieka – z niego ma pochodzić, w jego szczerości, uczciwości, w przepracowaniu wewnętrznym ma się ukształtować.
Osobowość staje w obliczu tego dylematu: za czym się opowiadam – z sobą, które jest niesprzeczne, czyli które utrzymuje twardo ten podział „co twoje, to twoje, a co moje, to moje i nie podmieniajmy tych kategorii”, albo też osobowość – jeśli jest niedojrzała, słaba, w pewien sposób „niegodna samej siebie” – będzie akceptowała jako „swoje”, jako „ja” coś narzuconego z zewnątrz, coś wciskanego szantażem, groźbami, aktami zadawanego cierpienia i innych form destabilizacji.
Osobowość dojrzała i odpowiedzialna nie ma prawa się na takie zakłamanie siebie zgodzić, lecz powinna bronić swojej integralności.
|
|