Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

50 twarzy Krowy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Więzienie / Magiel więzienny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czwartek
Gość






PostWysłany: Czw 13:33, 08 Lip 2021    Temat postu:

MUCHY ZMUSZAJĄ CZŁOWIEKA DO PODEJMOWANIA CZYNNOŚCI ŻYCIA

Siadały mi na głowie, latały jak oszalałe i musiałem wstać. Zrobiłem sobie kromki i kawę, aby zebrać myśli. Ale muchy nie dały mi spokojnie jeść. Musiałam wachlować ręką.

W wodzie z praniem utopiło się kilkanaście much. Na pewno nie utopiły się dla swojego widzimisię. Ktoś musiał je utopić celowo, aby mnie zmusić do usunięcia much, wypłukania prania i rozwieszenia na strychu.

Topią się muchy w kawie, żebym wypijał szybko, płukał garnuszek i suszył.
Zrozumiałem, że Pan Bóg chce abym miał kobietę do zbierania myśli, jedzenia, prania, płukania i rozwieszania na strychu.

Wyruszyłem na poszukiwanie Pana Boga. Miałem potargane dżinsy, ropę w oczach i śmierdziałem potem. Za sobą zamknąłem furtkę z napisem że każdy dzień jest przygodą.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czwartek
Gość






PostWysłany: Czw 13:52, 08 Lip 2021    Temat postu:

Czwartek napisał:
Musiałam wachlować ręką.


Dlaczego musiałam a nie musiałem? Kto mnie zmusił abym musiała?

Idąc drogą koło letniego domu zobaczyłem kobietę odbitą w szybie okna. A brama była otwarta, więc wszedłem na podwórko, a ona paliła papierosa.
Była mi znana i jej mąż też bym mi znany. Ale obydwojgu byłem winny dobre słowo.

Byłem winny tej kobiecie, bo jej kazałem zamknąć mordę i temu mężowi, który był o niebo spokojniejszy ode mnie.

- Dzień dobry - powiedziałem - Czy ty jesteś mężem .....?
- Nie jestem mężem tylko żoną jego.
- Tak, rzeczywiście, pamiętam że jesteś żoną tylko nie poznałem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czwartek
Gość






PostWysłany: Czw 14:10, 08 Lip 2021    Temat postu:

Kobieta była ładna, ładniejsza niż kilka lat temu i nie sprawiała wrażenia że się na mnie gniewa. Usiadłem w cieniu rewitalizowanego domu, a naokoło dużo materiałów budowlanych. Była zainteresowana budownictwem i byli tam też pracownicy ekipy.

Wszystko z otoczenia było mi znane. Tylko kobieta nie.

- Jak masz na imię?
- Marta.
- Tak, Marta. A gdzie mąż?
- Będzie, ale ja tu pełnię funkcję wiodącą.
- To daj mi papierosa.

- Chciała bym aby pan mi powiedział o piecach. Mam piec i mąż go łatał, ale tylko tak szturcha.
- Zobaczę ten pies tylko najpierw wypalę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czwratek
Gość






PostWysłany: Czw 14:23, 08 Lip 2021    Temat postu:

- Ładne drewno, ale sprawia wrażenie sztucznego.
- Bo pomalowane taką farbą.
- A co jest w tych pojemnikach?
- Impregnat.

I pokazuje się nowa kobieta młodsza.

- A to kto?
- Córka.
- To jest twoja córka?
- Starsza córka.
- Aha, to masz dwie córki.

Córka mi się przedstawiła a matka gdzieś poszła. Wyrobiłem sobie niezłą sytuację, a wszystko się zaczęło od tych much, które mnie zmusiły do akcji.
Mam już dwie kobiety pod ręką i z nimi na przemian gadam.

- A ty co robisz?
- Uczę muzyki.
- Poczekaj - odezwała się matka - muszę skończyć o piecach
- Ale ładnie się śmieje twoja córka. Jesteś Magda? Bardzo rezolutna.

I wpada trzecia kobieta w długich włosach. To Maria.

- My wszystkie jesteśmy na literę eM. Marta, Magdalena i Maria.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czwrtek
Gość






PostWysłany: Czw 16:29, 08 Lip 2021    Temat postu:

U trzech kobiet, które zrządzeniem losu nauczały w szkole i były czułe na punkcie kultury, w te gorące wakacje znalazłem się w akcji.
Wszedłem i zobaczyłem ten piec, a Marta stała i pilnie słuchała. To weźmiesz i zmoczysz szmatą, wyjmiesz okrągły kafel i usuniesz sadzę. Piec jest dobry, chociaż twój mąż chciałby postawić nowy.
Drzwiczki obsunięte trzeba wyjąć, one są na czterech kotwach, a te dwa kafle podciągnąć do góry, oglinować i podstawić deseczkę.

- Zacznij od tego kafla okrągłego i usuń sadzę z pieca. Wtedy będziesz wiedziała więcej.

Na ścianach domku było pełno obrazów świętych, same matki boskie.

- U mnie też są obrazy święte ale więcej bluźnierczych.

I przyszedł mąż. Był to człowiek o jedno pokolenie starszy od swej żony. Zazdrościłem mu takiej żony Przyniósł dwa mleka, zziajany i nie był pewien czy dobre kupił.
Usiedliśmy w cieniu przed domkiem.

- Przyszedłem do ciebie, bo jestem ci winny dobre słowo. Chcesz coś do domu na odnowienie?
- Ale ty mi już dałeś dobre słowo.
- Tak uważasz?
- ... A ja będę zakładał sad Bao-Babów
- Bao-Babów?
- Tak. Kupię sobie sadzonki Bao-Babów odporne na polskie warunki klimatyczne.
- Są gdzieś papierosy?
- Są. A mój kolega uprawia na swoim Masło Roślinne. Laboratorium ma na działce i uprawia Masło Roślinne. Rośnie mu Masło Roślinne od razu.
- Dobrze. Ja na swoim będę budował Meczet.
- Ja będę budował Kościół, Synagoge, Meczet i Wiślicę. Wiesz o której Wiślicy mówię?
- Wiem. Byłem tam w barze.
- Na rogu?
- Tak
- Byłem
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czartwek
Gość






PostWysłany: Czw 17:27, 08 Lip 2021    Temat postu:

Czwartek napisał:
MUCHY ZMUSZAJĄ CZŁOWIEKA DO PODEJMOWANIA CZYNNOŚCI ŻYCIA


Wróciłem od Pawła, który mógłby być św. Pawłem.
Gdy przechodziłem drogą, żona Kazika jak nigdy trzepała coś na balkonie.

- Nie pojechaliśmy w pole - powiedziała z wyrzutem, jakby się usprawiedliwiając.
- Upał jest - odrzekłem.

Zrobiłem sobie drugą kawę i też nie będę robił na swoim. Muchy mnie zmuszają do odrzucenia roboty. One latają nerwowo, albo igrają ze śmiercią, jeść nie jedzą, łażą po stole i po mojej głowie. Wróciłem się do tych trzech kobiet i świętego Pawła.

- Naprawię wam ten piec. Macie mieć wiaderko na sadzę, a ja przyniosę glinę. Tylko opróżnicie palenisko ze śmieci, z popiołu i żebym się mógł położyć na podłodze.
- To pan żąda nocowania za to? - spytała Magdalena śmiejąc się z Marią
- No nie. Muszę się położyć i sięgnąć ręką.

Paweł powiedział że piec ma wymiar bao-babowy a ja że filozoficzny i tak się rozstaliśmy. Padło wiele słów, zdań i każdy mógł to rozumieć inaczej.
Ja mam wszystkie wątki w ręku i mogę to jakoś próbować powiązać z korzyścią dla siebie i much.

Ale stała się jeszcze jedna rzecz niezależna od mej woli. Mianowicie Edyta chlusnęła wodą z miski. A więc i ona nie poszła do pracy i ma problem z muchami.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CZWORAKI
Gość






PostWysłany: Czw 21:41, 08 Lip 2021    Temat postu:

Nie powinno się siedzieć przy świetle. Oczy bolą a muchy straciły animusz.
Jeszcze wczoraj miałem uśpioną świadomość czwartkową.

Ja mam 69 lat i znajduję się mam nadzieję również w tym momencie w odległości 200 metrów od Marii lat około 64, Magdaleny 39, Marii około 22 i w odległości 45 metrów od Edyty lat 45 miss miska.
Do mojej żony mam 40 kilometrów.
Odległość jest legalna w sensie nóg, uległości, podległości i tego co się komu należy. Święty Paweł może umrzeć w sadzie bao-babowym. Ja nie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piątek
Gość






PostWysłany: Pią 16:52, 09 Lip 2021    Temat postu:

Wykąpałem się i miałem pojechać po chleb i papierosy. Jeszcze nie zrobiłem ostatecznego remanentu i pomyślałem sobie, czy był już u starej babki objazdowy chlebodawca.
I widzę że babka stoi na schodach.

- Był chleb?
- Był.
- Nie boi się pan burzy?
- Lubię burze. Ale nie wiem czy jechać przed burzą po chleb czy po burzy.
- To dam panu chleb z zamrażalnika jeszcze nie zamrożony.

- Koty są?
- Są.
- Ale czy nie brakuje żadnego?
- Nie.
- A Edyta poszła do pracy?
- Pojechała na rowerze.
- Ma siłę.
- Ma.

- Chciałbym aby jej deszcz dolał jak będzie wracać.
- Nie przyjedzie na rowerze, boi się.
- A pani ją lała?
- Nie.
- To wezmę od pani ten chleb, a jutro odkupię.

Burza dość porządna się zaczęła i ja sobie otworzyłem okno, aby wdychać deszcz. I patrzę a Edyta już jest i w ten deszcz szuka kotów. Czterech kotów ma i każdego po imieniu wyzywa. Dzieci wychowuje obce i do tego koty, to taki ktoś jak ja jest w drugiej dziesiątce.

Jedno jest pewne, że w ten deszcz koty gdzieś wsiąkły.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piątek
Gość






PostWysłany: Pią 17:32, 09 Lip 2021    Temat postu:

MAMY CZAS I MAMY CZASY

Dzisiaj, a nie wczoraj, mamy takie Czasy że niechętnie ślubujemy miłość i przywiązanie. Nasze Dzieci znajdują się głównie pod opieką wychowawców, a nawet w domu odrabiają lekcje.

Powiedzmy sobie szczerze, że Miłość jest tylko hasłem wywoławczym, podobnie jak Wolność i Sprawiedliwość.
Czasami Miłość przeradza się w Złość, albo w Litość.

Zostaje nam Intymność, ale również ona może pójść w Publiczność.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piątek
Gość






PostWysłany: Pią 17:43, 09 Lip 2021    Temat postu:

Oczywiście ja nadal kocham moją Pierwszą Narzeczoną Nadzię. Kocham Nadzieję i ona ma tak na drugie imię.
Zawsze przyjeżdża w deszcz. Tak jak by wiedziała, że moja żona deszczu nie lubi, bo jej się włosy prostują.
Nadzia ma chłopaka.
Ja na jej miejscu też bym miał chłopaka, do podwożenia do sklepu lub na wieś samochodem. Bo Nadzia i Edyta nie mają prawka.
Prędzej czy później doleje im po dupie deszcz, a koty wsiąkną na dobre.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sobota
Gość






PostWysłany: Sob 4:21, 10 Lip 2021    Temat postu:

Sobota jest dniem w którym można być sobą. Nigdy nie wiedziałem dlaczego Sobota jest sobotą, a teraz wiem.
Sobota jak sromota.
Ale co się stało o czwartej nad ranem, że wstałem i piszę do was ludzi?

1. Po pierwsze zdrętwiały mi nogi, konkretnie wierzch stóp. I nagle zdałem sobie sprawę, jak ważne są sprawne nogi. Nigdy nie chodziłem za daleko, właśnie z powodu słabych nóg.
Na boisku piłkarskim najchętniej siadywałem na ziemi. Gdy żona mnie ciągła do Ostrej Bramy to też bolały mnie nogi. Zobaczyłem tam schody tak schodzone przez wieki, że postanowili je nadlewać betonem. A oni jeszcze tam wchodzili na kolanach, inwalidzi o kulach.

II. O co mi chodzi? Dawniej o coś chodziło, a dziś się pytają o co biega?
Ja z pewnością nie będę biegał. Raz biegałem na 100 metrów i na osiemdziesiątym metrze sobie spokojnie poszedłem do mety.
Chodziłem do szkoły, chodziłem do pracy, chodziłem do kościoła a żona mi mówiła że mam za mało magnezu, żebym jadł czekolade.

Zjadłem wczoraj trochę czekolady. Zjadłem 3 kromki chleba ze śmietaną i cukrem w nocy i nad ranem zdrętwiały mi górne stopy.
To od papuci mojej żony.
A może za długo wczoraj byłem oparty w oknie i nogi były w stanie naprężenia.
Albo za mało taczkowałem ziemi, bo nie wywiozłem ani jednej taczki gruzu. Gdy wywoziłem gruz taczkami zupełnie zapomniałem o nogach o odrętwieniu. Trzy lata bez odrętwienia.

Rysiek słabo chodził na nogi, tylko posuwał po kuchni i umarł. Miał lata, ale jak przestało chodzić z kopaczką to mu weszło coś w nogi i już nie wyszło.

Trudno mi powiedzieć coś o nogach Edyty, czy one są dobre do chodzenia. Potrafi pojechać do pracy na rowerze 4 kilometry. Ale w sobotę, być może leży i się nie rucha.
Pamiętam jak kumpel mi mówił, że miał sąsiadkę. On był młody, a sąsiadka doświadczona kobieta i złamała nogę. Miała nogę w gipsie, mąż w pracy i poprosiła tego kolegą o pomoc w domu, coś przynieść a może zrobić herbaty.
I wpuściła go między nogi, ten kolega się bardzo zdziwił, że gips jej wcale nie przeszkadzał.

Dzisiaj się za mało o takich rzeczach mówi. Nie mówi się o co chodzi i co w cale nie przeszkadza. Że w całym ciale jest zegar który trzeba codziennie nakręcać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sobowtór
Gość






PostWysłany: Sob 6:13, 10 Lip 2021    Temat postu:

PUNKTEM WYJŚCIA jestem ja, obywatel lat 69.

Odrzućmy retrospecję i co jest? Jest Sobota, zjadłem flaczki, spaliłem trochę szyszek, do tego plastikowy kubek ze sreberkiem po kefirze, plastikowy pojemnik po marmoladzie, pudełka po zapałkach, folię z chleba.
Wygoniłem 20% much na pole i przygrzała mi się woda.
W ciepłej wodzie mam umyć trochę słoików, dwa talerze po którym chodza muchy, trzy garnuszki i wypłukać pranie, koszulę, coś piżamowego, majtki, skarpetki. Patelnię mogę umyć.

Otworzyłem okno, a tam mała szybka wiewiórka niby to wdrapuje się na drzewo, a zaraz za nią stary zmęczony kocur idzie. Wiewiórka chybnęła na betonowe ogrodzenie a stary kocur się rozbeczał.
Rozbeczał się i poszedł drogą na łąki. A może zaklął pod nosem, któż to wie.

Dzisiaj ma przyjść do mnie święty Paweł, co zakłada sad bao-babowy ze swoimi trzema kobietami i ubolewa że jest taki malutki przy Bao-babie jak plemnik przy piecu kaflowym.
Sam nie wiem jak to rozegrać, jakie będę miał karty, a może Paweł z nikim do mnie nie przyjdzie, to co ja będę się ustawiał naprzód.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sobota
Gość






PostWysłany: Sob 7:09, 10 Lip 2021    Temat postu:

JEST TROCHĘ ZWIERZĘTÓW U MNIE

Dziki gołąb znalazł sobie odpowiednią gałązkę, a przebierał i wybierał. Przez trawę zmierzał do niego kot, ale co to za kot, jak to kotka wykastrowana. Wykastrowali u starej babki wszystkie koty, bo się za bardzo mnożyły.
Wyglądają te koty zza firanki i głupie są jak but.

U mnie jest trochę zwierzętów dzikich. Duże gołębie w parach, sarny śpią w trawie na wygniecionych kanapach, ale ich nie widać jak chodzą, bo trawy są większe od nich. Są lisy, ale ich też nie widać. Dziki też są w trzcinach co porosły łąki. Gronostaj jest, wiewiórka się w tym roku przyjęła. W zimie są duże zające. Duże sowy na wiosnę uchatki. Dość dużo różnych dzięciołów i bardzo dużo jaszczurek w trawie.
Jastrzębie kołują i czasem kruki przelatują. Bocianów nie ma na gnieździe. Czaple przelatują.
Ryb nie ma bo nie ma nawet strumienia, tylko podmokłe łąki i cieki przypominające rowy melioracyjne.

Teren jest pagórkowaty, a wieś utopiona pomiędzy wzgórzami. 6 kilometrów do dwóch miasteczek. 40 kilometrów do Krakowa. Dobre miejsce. 4 krowy będzie, chyba tylko jeden hodowca świń. I jeden święty Paweł, poeta półŻyd.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sobótka
Gość






PostWysłany: Sob 7:33, 10 Lip 2021    Temat postu:

Nietoperze są u mnie, dużo bażantów, przeważnie samce. Sroki są jak zwykle aktywne przed deszczem. Wróbli na dachu u mnie nie ma.
Ślimaków jest dużo, motyle są ładne, nawet jedwabniki choć je słabo znam, ale są morwy.
Najbardziej brakuje mi tych ryb z młodości, a łapałem dużo, zabijałem i jadłem.
Grzyby są opieńki i maślaki, ale maślaki nie są dobre. Są też chyba krowiaki podwinięte i purchawki. Opieńki są dlatego że wcześniej było na moim terenie bardzo dużo drzew, przeważnie orzechów.
A teraz rozsiewają się dęby. Dużo mam małych dębów. Jeden dąb rośnie mi wielki i to on się rozsiewa.
Drzew owocowych u mnie nie ma. To znaczy są śliwki, morwy, czereśnia była stara, ale mi się w tym roku rozwaliła. jabłonie, brzoskwinie z zadzonek się nie przyjęły, uschły albo zdziczały.
Modrzewie i sosny mam dość duże, dużo intruzów w postacji Akacji (grochodrzew amerykański) i plaga miododajnych nawłoci kanadyjskich z którymi walczą polskie trawy. Coraz więcej mam różnych gatunków traw.
I kwiaty astrowate. Pejzaż bardzo malarski.

Kochana Sobota.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Nie 7:09, 11 Lip 2021    Temat postu:

MAŁE RZECZY

Kocina Edyty mi weszła. Jak weszła nie wiem, może wskoczyła przez okno, gdzieś poszła i wraca a tu ja w kuchni jem kiełbase. Wystraszona kocina gdzieś się zaszyła, więc otworzyłem trochę drzwi i za chwilę widzę z okna że kocina wyszła i wcina kwiatki.

A potem patrze a ona łypie to tu i tam, nad głową w sosnach dużo ptaków naigrawa się z kota. Ale już drugi wyrośnięty młodzieniec koci wspina się na sosnę, ogon nerwowo merda i ugania się za sroką.

Przez okno mi musiała wejść ta pierwsza kocina, a cztery koty Edyta ma i do tego czworo dzieci wychowała od małego, w tym jedno swoje i trzy dzieci lekarzy. Osiem sztuk przychowku ma Edyta, a ja znajduję się w drugiej dziesiątce.

Wyszła Edytka na balkon. Dyrektorowa mówiła, że Edyta ma hopla na punkcie mycia. Wyszła Edytka i w misce już pierze. Na głowie ma turban z ręcznika, na piersiach kusą bluzeczkę bielusieńką, pod spodem staniczek, duże cycusie i przepiękną długą zapaskę w kwiaty astrowate.

Nie powiem że Edyta się dla mnie tak świeżutko wystroiła. Nie patrzy w moją stronę tylko szybkimi ruchami pierze coś, trze, trzepie w wodzie, a zawzięta jest w tym trzepaniu jak by tam cudo było, a nie szmatka co ją można wyrzucić do śmietnika.

Koty też są takie, że łypią naokoło ślepiami, pełno wszystkiego jest, ale one coś sobie upatrzą, jakiegoś ptaszka czy kwiatka i tylko to je rajcuje.

I teraz bomba!
Najfajniejsze są małe rzeczy. Weźmy takie męskie przyrodzenie, a to taki ptaszek. I Edytka weźmie tego ptaszka i zapamiętale nim trzepie. Trzepie i patrzy w dal, czy ktoś przypadkiem nie podgląda. Ona sama jest dość malutka, jest takim kwiatuszkiem tego niedzielnego poranka i tylko ją mam.

Głupia Edyta, w kwiecistej zapasce, a pod spodem majtki może ma przetarte i cipkę jakąś, jak by była brzydka to kwiatki na zapasce są ładne.

Dobrze jest widzieć małe rzeczy, ptaszki, kuse lub dłuższe zapaski, w ciszy słuchać pluskania wody i mieć do tego swoje podchody.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Nie 7:19, 11 Lip 2021    Temat postu:

Ale wielki stanik wyprała, czarny. Wielką uprząż na cycki, że jak spadł ze sznurka to tak łomotnął o płytki na balkonie że się wgięły. A majteczki malutkie jak u dziewczynki.

Rosyjski poeta wojenny, to pisał o cyckach, że to dwa wycelowane w niego pulomioty. Kto widział takie coś jak CKM czyli Ciężki Karabin Maszynowy ten wie, że to jest lufa obudowana większym płaszczem metalowym, w którym jest chłodnica, bo by się lufa zanadto zaogniła od puszczania serii pocisków.
Końcówka tej lufy wystaje z większego płaszcza chłodnicy jak sutek w cycka.

pulomiot = kula + miot
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Nie 10:35, 11 Lip 2021    Temat postu:

Dzięcioooooł napisał:
Ale wielki stanik wyprała, czarny. Wielką uprząż na cycki, że jak spadł ze sznurka to tak łomotnął o płytki na balkonie że się wgięły. A majteczki malutkie jak u dziewczynki.


Pomyliłem się. To nie był czarny biustonosz jak uprząż tylko PLECAK !
Uprała plecak bez sentymentów i jak powiesiła bez wykręcania to spadł.

Ale powiedziałem jej, że ma fajną kieckę w kwiaty. Nie mam zielonego pojęcia jak ona to zakonotowała. W każdym razie potem usiadłem sobie w cieniu i dwa jej bezmyślne kocurki podchodziły pilnie badając czy ziemia nie jest mokra od wylanej z miski wody.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Nie 14:41, 11 Lip 2021    Temat postu:

Dzięcioooooł napisał:
Ale powiedziałem jej, że ma fajną kieckę w kwiaty. Nie mam zielonego pojęcia jak ona to zakonotowała.


Skubana, pojechała za mną na rowerze.

Wyszedłem z chałupy, żywego ducha nie ma. Myślę sobie może bym poszedł asfaltem pod staw i przystanek. Może tam coś jest. I była kapliczka z 1932 roku, wiedziałem że tam stoi, lecz teraz na spokojnie przy stawie, a przez drogę niby modlę się do serca Matki Bożej pełnego Miłości.

Jak tylko się pomodliłem, postanowiłem że i ja ufunduję kapliczkę taką, z dwoma filarkami i dziecinnym napisem o co chodzi.
I wtedy nadjechała Edytka na rowerze. Jechała od siebie i do mnie nie dojechała tylko się zawróciła. Ale znowu zawróciła i znów odjechała.

Wróciłem się i ja do chałupy, patrzę do jej garażu a tam rower stoi ruszany, bo wcześniej inaczej stał.
No ale cóż, duchota jest, spocona twarz i ręce bo ja zawsze chodzę z długimi rękawami. I w domu już sobie nalałem wody do miednicy, opłukałem twarz i idę do pokoju po ręcznik, a Ona właśnie zbiera pranie.

Ja nic z tego nie rozumiem, za wyjątkiem pary żółtych dzięciołów co kują powaloną czereśnię.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Czw 21:58, 15 Lip 2021    Temat postu:

BYĆ MOŻE

Na pewno jestem sam
Sam sobie ugotowałem ziemniaki i żurek
Nie będę się roztkliwiał nad tym
Że ktoś te ziemniaki wsadził i ktoś nalał żurku do butelki

Rozpaliłem ogień pod blachą w kuchni
Nie chciał się rozpalić w pogodę wilgotną
Ja nie płaczę
Wyschły mi łzy smutku i radości
Do tego się doprowadziłem wierząc w samotność

Gdyby była miłość na świecie i spotkała by mnie
Mógłbym z uniesienia zatrzymać serce swe
Więc?
Wolę nie

Lecz hasło mogę rzucić wywoławcze
Uwaga!
Idzie wariat.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Pią 6:29, 16 Lip 2021    Temat postu:

Rzeczywiście zawsze chciałem być wariatem lub jak kto woli nienormalnym.
Oczywiście nie byłem takim, ale skłonność mam.

Dzisiaj jest piękny dzień, dzień przełomowy w tygodniu, to jasne, że ludzie w piątek ulegają przewartościowaniu. A w niedzielę raczej opanowuje ludzi smutek, że czas wolny się kończy.
Bardzo smutne są dni, gdy większość wsiada w samochód i powraca skąd przyjechała.

Ludzie wieczni podróżnicy z konieczności, nie są ludźmi.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dzięcioooooł
Gość






PostWysłany: Sob 3:53, 17 Lip 2021    Temat postu:

Dzięcioooooł napisał:
BYĆ MOŻE

Na pewno jestem sam
Sam sobie ugotowałem ziemniaki i żurek
Nie będę się roztkliwiał nad tym
Że ktoś te ziemniaki wsadził i ktoś nalał żurku do butelki

Rozpaliłem ogień pod blachą w kuchni
Nie chciał się rozpalić w pogodę wilgotną
Ja nie płaczę
Wyschły mi łzy smutku i radości
Do tego się doprowadziłem wierząc w samotność


Gdyby była miłość na świecie i spotkała by mnie
Mógłbym z uniesienia zatrzymać serce swe
Więc?
Wolę nie

Lecz hasło mogę rzucić wywoławcze
Uwaga!
Idzie wariat.


Jest to zupełnie dobry wiersz, a mógłbym lub nawet już napisałem kilkadziesiąt zupełnie dobrych wierszy.
Być może, że każdy mój wiersz, albo wywód lub też wzwód, jest tylko w połowie tak dobry jak by mógł być.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JAS FASOLA
Gość






PostWysłany: Śro 18:53, 28 Lip 2021    Temat postu:

www planetminecraft com/texture-pack/jas-fasola-texture-pack/
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BOHOH ŁAP
Gość






PostWysłany: Pon 8:29, 09 Sie 2021    Temat postu:

Świat i człowiek
Świat ceni sobie twardość i zdecydowanie
wygrać i zniszczyć wroga
bez skrupułów osiągać cele
to zasada świata
Świat nie pyta, po co to wszytko
dlaczego masz niszczyć tych wrogów
czemu owe zwycięstwa służą
świat sugeruje, że tak ma być i już

Świat jest człowiekowi niezbędnie potrzebny
aby stać się powodem buntu
odkrycia, że jesteśmy czymś więcej, niż zdobywcami celów
wszak mamy serce i duszę
więc gdy to do nas w pełni dotrze
wtedy poznamy siebie
narodzimy się jako istoty z ducha.

MIchał Dyszyński Warszawa, 9 sierpnia 2021
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BOHOH ŁAP
Gość






PostWysłany: Pon 8:59, 09 Sie 2021    Temat postu:

BOHOH ŁAP napisał:
Świat i człowiek
Świat ceni sobie twardość i zdecydowanie
wygrać i zniszczyć wroga
bez skrupułów osiągać cele
to zasada świata
Świat nie pyta, po co to wszytko
dlaczego masz niszczyć tych wrogów
czemu owe zwycięstwa służą
świat sugeruje, że tak ma być i już

Świat jest człowiekowi niezbędnie potrzebny
aby stać się powodem buntu
odkrycia, że jesteśmy czymś więcej, niż zdobywcami celów
wszak mamy serce i duszę
więc gdy to do nas w pełni dotrze
wtedy poznamy siebie
narodzimy się jako istoty z ducha.

MIchał Dyszyński Warszawa, 9 sierpnia 2021


BUNT na OKRĘCIE
Michał wychodzi na rufę i wzywa załogę okrętu do buntu przeciwko morzu. I wszyscy się kładą na STYROPIANIE.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:19, 09 Sie 2021    Temat postu:

Dzięcioooooł napisał:
Dzięcioooooł napisał:
BYĆ MOŻE

Na pewno jestem sam
Sam sobie ugotowałem ziemniaki i żurek
Nie będę się roztkliwiał nad tym
Że ktoś te ziemniaki wsadził i ktoś nalał żurku do butelki

Rozpaliłem ogień pod blachą w kuchni
Nie chciał się rozpalić w pogodę wilgotną
Ja nie płaczę
Wyschły mi łzy smutku i radości
Do tego się doprowadziłem wierząc w samotność


Gdyby była miłość na świecie i spotkała by mnie
Mógłbym z uniesienia zatrzymać serce swe
Więc?
Wolę nie

Lecz hasło mogę rzucić wywoławcze
Uwaga!
Idzie wariat.


Jest to zupełnie dobry wiersz, a mógłbym lub nawet już napisałem kilkadziesiąt zupełnie dobrych wierszy.
Być może, że każdy mój wiersz, albo wywód lub też wzwód, jest tylko w połowie tak dobry jak by mógł być.


Wiersz jest bardzo dobry.
Wiele Twoich wypowiedzi tez ociera się o geniusz tak jak zacierka..😊😉

Zapisujesz to gdzieś czy palisz tym w piecu??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Więzienie / Magiel więzienny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin