Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

NATKA (do krytyki Abi)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Seriale - utwory w odcinkach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neko




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PL, D

PostWysłany: Pon 20:30, 13 Paź 2008    Temat postu:

masmika napisał:
No, cóż, ja też straciłam wenę ;)

To znaczy, że nie będzie dalszego ciągu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
masmika
Opiekun Sztuki



Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smoczy Gród

PostWysłany: Pon 13:02, 03 Lis 2008    Temat postu:

Natka z drżeniem serca wysiadała z samochodu. Ten Piotr jest naprawdę niezwykły! Ona nawet nie pomyślała, by kupić do domu butelkę wina i paczkę ciastek, jak to stwierdził - by ułagodzić rodziców. W dodatku traktował to z takim humorem, że wszystko nagle stało się jasne i proste. Śnieg iskrzył w świetle latarni, a szary, brzydki budynek, w którym mieszkała, teraz litościwie otulił zapadający zmrok. W oknach jarzyły się lampki choinkowe, jedynie klatka schodowa bezwstydnie obnażała zacieki i brud dnia codziennego. Na szczęście ich mieszkanie było na drugim piętrze...
- Wszystko będzie dobrze - szepnął Piotr, szturchając ją żartobliwie w ramię. Widać, zauważył niepewność na jej oczach. Drzwi otworzyła matka. Zmierzyła ich szybkim spojrzeniem, na jej twarzy pojawił się szeroki, wystawowy uśmiech.
- Gość w dom, Bóg w dom.
- Pokój temu domowi - odparł szybko Piotr i mrugnął do Natki. Ta wślizgnęła się szybko do przedpokoju i zdjęła kurtkę. Znów ogarnęła ją panika. Czy zaprowadzić go do swego pokoju? A może chce skorzystać z ubikacji? Owszem, chciał, a Natka skorzystała z okazji i zajrzała do swego pokoju. Szybko zgarnęła trochę fatałaszków, które zostały po porannym zbieraniu się do pracy, starła nimi blat biurka i wrzuciła do szafy. Rozejrzała się, pokój wyglądał w porządku. W dużym pokoju matka rozkładała talerze, ojciec jak zwykle siedział wpatrzony w telewizor.
- Pomogę ci - zaoferowała się i rozłożyła sztućce. Piotr z paczką w jednej ręce i butelką w drugiej zajrzał przez drzwi.
- Ho, ho, ho, spotkałem po drodze świętego Mikołaja - zażartował i postawił wszystko na szafce.
- Mamo, tato, poznajcie się, to jest właśnie Piotr - zmieszana Natka przedstawiła go rodzicom. Matka zaczęła się krygować, że nie trzeba było wydatków, ale ojciec uciszył ją:
- Daj spokój chłopakowi, są święta, to trza to uczcić.
Podał rękę Piotrowi nie wstając od stołu tłumacząc się jednocześnie, że kalectwo nie pozwala mu uszanować gościa.
- Tato nie ma nogi, proteza - wyjaśniła cicho i pospiesznie Natka, żałując, że nie wprowadziła go wcześniej w takie szczegóły. Usiedli przy stole. W telewizji jakiś zespół góralski przygrywał kolędy. Gdy skłonili głowy do modlitwy, była wdzięczna za melodyjny hałas, który pozwalał jej odganiać niespokojne myśli.
Po opłatku, przy którym składano sobie tradycyjne życzenia usiedli do obiadu.
- A pan Piotr to nie ma rodziny? - zagadnął ojciec. Natka drgnęła i spojrzała na Piotra, ale ten odparł wesoło:
- Mam, ale daleko i nie zawsze mam okazję wyrwać się do nich w odwiedziny.
- To pewnie smutno tu panu samemu? - matka z udanym politowaniem pochyliła się nad nim, kładąc na stole talerz ze smażoną rybą.
- Smutno nie jest, bo zawsze człowiek ma coś do roboty. A i towarzystwo zawsze się znajdzie, jak się człowiek postara.
- A długo już ze sobą chodzicie? - dopytywała dalej nie zważając na błagalne spojrzenia Natki. - Córka nic nie wspominała, że ma tak sympatycznego kawalera.
- Mamo... - jęknęła Natka. - My tylko razem pracujemy.
Piotr mrugnął zawadiacko do niej.
- Trudno nie zauważyć tak miłej dziewczyny na hali, ale rzadko mamy okazję się spotykać. Rozumieją państwo, praca...
Natkę zamurowało. Co on sugeruje? Że chodzą ze sobą? Już chciała zaprzeczyć, gdy coś w jego spojrzeniu ją zastanowiło. Może naprawdę mu się spodobała? Spłoszona opuściła oczy. Ojciec zamachał ręką:
- No to taką okazję trzeba opić. Matka, wyciągaj butelkę!
- Nie będzie w święta żadnego picia! - matka podniosła się zdenerwowana. - Co ty sobie wyobrażasz, najświętsze dzieciątko będziesz obrażać?
- Pan kawaler nie obrazi się, a rybka lubi popływać. Prawda, panie Piotrze?
- Niestety, jeżdżę samochodem, ale nie mam nic przeciwko lampce wina. A i gospodyni też nie pogardzi winem od Mikołaja, prawda, pani gospodyni?
Matka, trochę uspokojona usiadła i kiwnęła głową. Natka odwinęła butelkę z opakowania i postawiła na stole. Wciąż była w szoku po słowach, jakie usłyszała.
- Przyniosę szklanki - szepnęła i wymknęła się do kuchni. Musi ochłonąć, to wszystko za szybko się dzieje...
Przemyła twarz w chłodnej wodzie. Miła dziewczyna... trudno nie zauważyć... Czemu nie dawał jej wcześniej żadnych sygnałów, że mu się podoba? A może dawał, tylko nie zauważyła tego? Drżącymi dłońmi wyjęła szklanki z kredensu i przetarła je ścierką. Kiedy wchodziła do pokoju, była już spokojna. Jasnymi oczami przyjrzała się Piotrowi. Podobał jej się, ale nie miała odwagi nawet o tym pomyśleć. Teraz odważyła się mu przyjrzeć. Ciemne, kręcone włosy opadające na kark, jak miło byłoby wsunąć w te sploty palce i bawić się nimi... i te czarne brwi nad jaśniejącymi rozbawieniem oczami... on patrzy na nią! A ona, jak ta koza wlepia w niego wzrok! Zarumieniła się i odwróciła głowę do telewizora. Dopiero po chwili dotarło do niej powtórzone pytanie:
- Tobie też nalać wina?
- Poproszę...
Napiła się, potem znów upiła łyk. Chyba upije się, tylko ze wstydu, czy z zażenowania?
Rozmowa przy stole nabierała wigoru. Piotr czuł się jak u siebie, dolewał wina, żartował, matka w końcu dała się namówić na butelkę wódki. Kiedy ojciec zażądał czwartego kieliszka, Natka nie wytrzymała:
- Tato, wiesz, że nie wolno ci pić. Wiesz, co lekarz ci powiedział...
- Lekarze to konowały! Jeden z drugim się mądrzą, a nic dobrego człowiekowi nie robią. Popatrz pan, co mi zrobili - podciągnął nogawkę spodni i pokazał plastikową protezę. - Rzeźnicy, nie lekarze!
- Tato!
- No co, mam rację! Jakby jeden z drugim się postarali, toby człowiek nie był kaleką.
- Można wiedzieć, co się stało? - Piotr chciał zażegnać rodzącą się awanturę.
- Ojciec miał wypadek... na kolei - odparła szybko Natka widząc ostrzegawcze spojrzenie matki.
- Rozumiem. Pan pracował na kolei? - dopytywał Piotr, ale ojciec jakby ucichł. Zapatrzył się w telewizor.
- Tak. Miałem wypadek... na kolei - wymamrotał i dolał sobie kolejny kieliszek wódki. Matka nie protestowała. Zapanowała niezręczna cisza.
- Może pozmywamy po obiedzie, co mamo? - Natka sięgnęła po puste talerze.
- Tak, tak, a wy skosztujcie ciasta - brzdęk zbieranych naczyń przeplatał się z życzeniami spikerów w telewizorze. W kuchni matka nastawiła wodę.
- Co twój chłopak pije, kawę, czy herbatę?
- Nie wiem... chyba kawę.
- Chodzisz z chłopakiem i nie wiesz co pije?
Zjadliwa uwaga wytrąciła Natkę z równowagi.
- On nie jest moim chłopakiem. Tylko się przyjaźnimy.
- A pewnie, pewnie, chłopak jest do łóżka, taka teraz jest młodzież. A może jak zrobisz sobie bachora, to się dopiero dowiemy?
Natce popłynęły łzy upokorzenia. Pochyliła się nad zlewem i bez słowa przecierała naczynia zmywakiem. Matka lejąc herbatę komentowała:
- Nic od ciebie nie słyszymy, jakby obcy człowiek był w domu. Wychodzisz do pracy, wracasz wieczorem, aż tu nagle spraszasz kogoś do domu i beztrosko ogłaszasz, że to twój chłopak. Nie pomyślisz, że można to było wcześniej uprzedzić, przygotować? Ale nie, bo co cię interesują starzy rodzice, tylko przyjść do domu, najeść się, napić i w dupie masz to, co czujemy...
Natka z hałasem upuściła talerz do zlewu. Wytarła ręce i cała się trzęsąc odparła:
- W porządku, źle zrobiłam zapraszając go do domu. Moja wina. Ale to jest właśnie całe wasze chrześcijaństwo, wódka i narzekanie. Obcego byście od drzwi odgonili, byleby dla was starczyło. A jak kogoś zaproszę, to od razu musi to być chłopak do łóżka. Jakbym jakąś dziwką była...
Twarz zapiekła ją od silnego uderzenia. Chwyciła się za policzek, brak oddechu zdusił w niej łkanie.
- Jakbyś dziwką była, toby nawet twoja noga tu nie postała!
Natka długo patrzyła na zezłoszczoną matkę, a potem powoli odłożyła ścierkę i wyszła z kuchni. Piotr, nic nie rozumiejąc wstał od stołu.
- Przepraszam cię, Piotrze - wyszeptała bojąc się, że głośniejsze odezwanie się znów wywoła w niej płacz. - Czy moglibyśmy stąd wyjść?
- Czy coś się... - zaczął, ale na jej rozpaczliwe potrząsanie głowy zamilkł i pomógł jej włożyć kurtkę.
- Gdzie idziesz? - matka podniosła głos. - Herbatę teraz podaję.
- Bardzo dziękuję za obiad, myślę, że Natce przyda się świeże powietrze - Piotr okręcił szyję szalikiem i próbował ratować sytuację uśmiechem. - Byli państwo bardzo dla mnie mili. Jeszcze raz dziękuję.
Na dworze padał śnieg. Natka szła jak zdrętwiała, dopiero, kiedy Piotr objął ją ramieniem, wybuchnęła płaczem.
- Nigdy tam już nie wrócę! Nie wytrzymam już tego dłużej! - szlochała, a Piotr gładził jej zaczerwieniony policzek i uspokajająco szeptał:
- Ciii... już cichutko, wszystko będzie dobrze. Pojedziemy do mnie, co ty na to?
Pokiwała głową i bezwolnie dała się zaprowadzić do samochodu.

A potwór zanosił się śmiechem i nie było to sympatyczne "ho-ho-ho", jakie rozlegało się po ulicach. Świat wesołych elfów i bożonarodzeniowych choinek z mnóstwem prezentów pod nimi to był świat dzieciństwa, z którego Natka już dawno wyrosła. I nic nie wskazywało, by wrócił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:47, 10 Sty 2009    Temat postu:

masmika napisał:
- Nie będzie w święta żadnego picia! - matka podniosła się zdenerwowana.
Toć po pasterce już można :rotfl:

Strasznie fajne, ale straszne smutki, to nie dla mnie :wink: , ja smutków nie oglądam nie słucham nie uznaje, za dużo tego w koło żeby jeszcze o tym czytać ;P


Ostatnio zmieniony przez Superstar dnia Sob 19:50, 10 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Śro 11:12, 18 Lut 2009    Temat postu:

Miałam się nie odzywać poza 'kawiarnią'.... bo mnie ciężko; zaznaczam: ciężko obraziliście; i Ty Masmika, i Wuj, bardzo ciężko mnie obraziliście; ale odezwę się.

A to dlatego, że tekst, który dałaś Masmiko, jest świetny; pod względem formy nie mam żadnych zastrzeżeń; jest super.

Jesli chodzi o treść to również jest super; treść jest mocna, szarpie.... ale nie wiem czy takie coś się sprzeda? Minęły czasy Saint-Exuperego, Małych Księciów i takich wariatów jak jak ja, co to lubią wzruszenie, refleksję i humanizm... co pielegnują jedną różę....

Dzis mamy czasy hip-hopu, disko-polo, bluzgów i ogólnie pojetego gówna, chamstwa, durnoty i głupoty.
I prymitywizmu.

Mam wrażenie, że ten tekst, to też moja zasługa, bo mam wrażenie, że moje rady dotyczące formy wzięłaś sobie do serca.

***

Podsumowując:
- Z takimi tekstami ciężko bedzie Ci sie przebić; w pismach nie masz szans....

Teraz pisze sie teksty, o wielorybie co do Warszawy płynie, albo o tym, że Rokita pójdzie siedzieć, a durne Polaczki to łykają i kupują.... durnie.

ale mozesz spróbować w tygodniku "Fakty i Mity".
Napisz opowiadanko o tematyce religijnej na cztery strony A4 i daj do tego tygodnika; jego właściciel jest bardzo porządny, uczciwie płaci.

Mi zapronował pieniążki juz przy drugim artykule..... Michnik tego nie zrobił..... i tyle.

"Fakty i Mity" to tygodnik, co ma wyrobionych czytelników, na wysokim poziomie; dlatego tam masz szansę! jesli tam Ci sie nie uda; to ciężko będzie gdzie indziej.....

***

Pozdrawiam
i sukcesu życzę.

gabi
PS. Ale mnie ciężko obraziliście i tego nie zapomnę.


Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Śro 11:18, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Pon 14:43, 23 Mar 2009    Temat postu:

ile mam czekać na kolejny odcinek?
pisz coś..... proszę.... bo Internet sie nudny robi!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
masmika
Opiekun Sztuki



Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smoczy Gród

PostWysłany: Czw 12:57, 26 Mar 2009    Temat postu:

Noc pochłonęła ich jak przytulny, futrzany kołnierz. Natka patrzyła przed siebie, na opadające białe płatki śniegu, rozcierane na przedniej szybie samochodu w łzawe smugi. Przestała myśleć, pozwalając się otumanić szumem pracującego silnika. Piotr nie odzywał się, czasem tylko na nią spoglądał, a potem wracał spojrzeniem na drogę wyłaniającą się przed nimi w świetle reflektorów.
Potwór czuwał, choć również pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Czuł się syty po dawce rodzinnej awantury, wiedział jednak, że przyjdzie mu się zmierzyć z nielada przeciwnikiem - optymizmem Piotra. Nie cierpiał go, był jego całkowitym przeciwieństwem. Bał się, że Natka ożyje w świetle zaraźliwej radości chłopaka.
Ale był na to sposób i na samą myśl o tym potwór zarechotał obrzydliwie. Powoli, cichutko wysunął się ze swojego kącika i zanurzył się w umyśle Natki...

Otworzyła oczy, gdy samochód zatrzymał się przed domem z wysokim parkanem. Na widok ciemnych okien i otaczającego ich pustkowia ogarnął ją niepokój. W co ona się pakuje? Czy na pewno to przemyślała?
Przecież tak naprawdę go nie zna, nic o nim nie wie. Co z tego, że spotkali się kilka razy? Co z tego, że mu się podoba? A jeśli mu się nie podoba, tylko był to zwykły bajer? A jesli on ją tutaj skrzywdzi... nie udowodni mu niczego, zwłaszcza, że dobrowolnie pakuje się do jego domu.
Piotr siedział w milczeniu i patrzył na nią. Wreszcie po dłuższej chwili uśmiechnął się i zagadnął:
- No, to jak, idziemy do mnie?
Spojrzała na niego. Oczy potwora ogarnęły jego postać i Natka ujrzała to, co chciał jej pokazać - beztroskiego, nieodpowiedzialnego wesołka, który skorzystał z okazji, by się nią zabawić, a potem, kto to wie? - nie dość, że zostawi, to jeszcze przed ludźmi wyśmieje... Milczenie przeciągało się, a ona nie wiedziała, co robić, wyskoczyć z samochodu i pobiec przed siebie, czy kazać mu wracać? Piotr nie rozumiejąc jej zachowania zaczął bębnić palcami po kierownicy. W końcu, by ją ośmielić, odchylił się i objął Natkę ramieniem. Poczuł, jak zesztywniała.
- Co się z tobą dzieje? - zaniepokojony pochylił się nad nią, ale przerażenie, jakie dojrzał w jej oczach sprawiło, że cofnął ramię. Oparł się i znów zaczął bębnić palcami.
- Możemy tak siedzieć, jak ci pasuje. Ale sama chciałaś jechać do mnie.
- To nie tak - odezwała się w końcu zduszonym głosem. - Piotrze, to nie tak...
- A jak? - wyciągnął paczkę papierosów. - Palisz?
- Tak... poproszę.
Zaciągnęli się dymem. Wiedziała, że czeka na odpowiedź, ale w głowie miała mętlik, każde zdanie, które z wysiłkiem się rodziło, nie miało sensu, nie objaśniało dokładnie tego, czego się obawiała.
- Powiem mu, że nie powinnam pchać się obcemu do mieszkania - pomyślała.
- Odpowie ci, że nie jest obcy, bo był u ciebie na wigilii - odparł szybko potwór.
- Że jestem porządną dziewczyną i nie chcę...
- Porządna dziewczyna nie godzi się na zaproszenie do pustego domu.
- Wyjaśnię mu, dlaczego się zgodziłam...
- Blef! On wie, że masz ochotę wskoczyć mu do łóżka.
- Nie chcę!
- To po co z nim pojechałaś?
- Chciałam uciec od wszystkiego. Od tego koszmaru, jaki mam w domu.
- Pakując się w kolejny koszmar?
- No więc? - głos Piotra przerwał jej wewnętrzny dialog. - Nie chcę nic mówić, ale trochę już zmarzłem, więc albo idziemy do mnie, albo cię odwiozę, gdzie zechcesz. Decyduj się.
- Widzisz? On nie chce mnie przelecieć! - na tę myśl Natkę ogarnęła euforia. Uśmiechnęła się i otwierając drzwi stwierdziła:
- Idziemy do ciebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Czw 20:45, 26 Mar 2009    Temat postu:

Treść mi się nie podoba; ale jesli chodzi o formę; to nie mam pytań.... jest super!
(świetnie piszesz; a to chyba tez moja zasługa!)

Uderzaj do "Fakty i Mity"; bo tylko Czytelnicy tego tygodnika Cię docenią.... bo Czytelnicy "Fakty i Mity" są bardzo na poziomie.


***

Kiedyś napiszesz książkę i mi zadedykujesz..... zacznij od "Fakty i Mity".
Pozdrawiam Cię Cieplutko!

ab.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:11, 26 Mar 2009    Temat postu:

A mnie także i treść wydaje się życiowa. To realizm psychologiczny, a nie psychology-fiction.

Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 22:12, 26 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Czw 22:26, 26 Mar 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
A mnie także i treść wydaje się życiowa. To realizm psychologiczny, a nie psychology-fiction.


A czy ja mówię, że "nie życiowa"?
Mówię, ze mi się nie podoba..... ja zyję sobie, w świecie fantazji.... w Świecie, gdzie wygrywa tow. Che!
W świecie gdzie wygrywa Republika!

Ale teraz jest mój czas!
Rządzi tow. Zapatero!

***

Niech żyje tow. Zapatero!
Niech żyje tow. Chavez!
Niech żyje tow. Morales!
Niech żyje prez, Obama!
Chwała pamięci tow. kom. Che!


Wygrywa towarzysz Zapatero, a tłuste świnie idą w odstawkę!


***

Niech zyje Wolność i Komunizm!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:49, 26 Mar 2009    Temat postu:

No dobra. Niech będzie. W każdym razie: czekamy na następny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Czw 23:02, 26 Mar 2009    Temat postu:

Nie dośc, że wysyła 15 min. to jeszcze nie wysyła tylko powtarza..... Wuj..... nie wiem co, ale zrób coś z tym... kurka.... nie wiem co; ale to jest nie do wytrzymania, że po 15-stu minutach mi zgłasza, ze chce wysyłać post raz jeszcze.....

***

I se kurka klikam: "wyslij ponownie".... no to chyba z godzina mi zejdzie by list na SFINIE wysłać?

Alleluja i do przodu!

***

A co do Masmiki - to oczywiście czekamy na następny odcinek.
Chetnie przeczytam, nawet jak sie z treścią nie zgadzam....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:30, 26 Mar 2009    Temat postu:

Widocznie każda przeglądarka reaguje inaczej na błąd. Na razie praktyczne rozwiązanie wygląda tak: ustawić przeglądarce timeout na coś w okolicy minuty, a jak pojawi się błąd 504 ("serwer zbyt długo nie odpowiada"), to przeczytać stronę ponownie; w większości przypadków to wystarcza. Nigdy nie wysyłać postu dwa razy*; serwer bezproblemowo przyjmuje posty, ale z tajemniczego powodu niekiedy nie jest w stanie poinformować o tym klienta. Jeśli zaś zdarzy się, że i po ponownym przeczytaniu wciąż jest klepsydra, wtedy najprościej przerwać komunikację (np. przez naciśnięcie ESCAPE), wylogować się, i zalogować się ponownie. Działa, chociaż jest uciążliwe. Gdyby zaś nie zadziałało (czyli nie chciało wylogować, bo klepsydra), to należy przerwać (ESCAPE), usunąć ciasteczka śfini, odświeżyć stronę (odświeży się natychmiast) - i zalogować się ponownie. To działa bez pudła, chociaż jest jeszcze bardziej uciążliwe. W godzinach krytycznych można sobie pozostawić na wierzchu okienko do usuwania ciasteczek.

Miejmy tylko nadzieję, że Masmika nie straci cierpliwości.

__________
*Na wszelki wypadek, dobrze jest jednak zawsze zapamiętać post przed wysłaniem, chociażby przez "ctrl-A ctrl-C". Poza tym warto pamiętać o przycisku "do tyłu" i/lub o kombinacji "alt- <-" (alt - kursor w lewo); w ten sposób zwykle można dotrzeć do postu w stanie przed wysłaniem, jeśli coś się jednak poknociło.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 23:37, 26 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:02, 27 Mar 2009    Temat postu:

Ja robie tak że naciskam wyślij, czekam 4 sekundy i zamykam przeglądarkę, wchodzę ponownie na forum i post jest.

NIE TRZEBA CZEKAĆ :grin:


Ostatnio zmieniony przez Superstar dnia Pią 14:03, 27 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:57, 27 Mar 2009    Temat postu:

Już wszystko działa sprawnie bez zwodów technicznych. Naprawione!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Sob 1:47, 09 Maj 2009    Temat postu:

Dzień goni dzień; po co i na co?
Wierzba płacząca witkami bije na alarm...
Drzewo; kamienie wyją;
Patrz; oto:
Nie patrz! Nie ma już nic do patrzenia.
Nic się nie zmienia.
Alarm!
Dzwonić na alarm!
Wina i krzywda na obu ostrzach miecza.
Siepacze; krew podnieca,

Islam, chrześcijaństwo....
pogaństwo;
ja mam już dość.

Ulica rzyga krwią,
a ja jestem Morzem Martwym,
co unosi ludzkie ciało,
i już nie umiem wierzyć;
wiary we mnie:
za mało.

(abangel666, 9 maja, 2009 r.)


Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Sob 1:49, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 2:59, 10 Maj 2009    Temat postu:

(forum sie rypie, nie trzyma kolejności listów)

Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Wto 21:07, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 14:01, 10 Maj 2009    Temat postu:

Czerwony Księżyc; w obłoku mgły
życie? jakie życie? śnisz!
nic nie ma,
nic się nie zmienia,
gówno, pic, ściema....
Do dupy to wszystko;
religiancki mur;
zostało mi jedno:
- drzewo
- i sznur


(abangel666, maj, 2009 r.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 18:14, 10 Maj 2009    Temat postu:


Teatr. Wścieka,
śmierć, ucieka;
nic już nie ma,
nic się nie zmienia,
zostaje: pętla i sznur,
penis, kutas, chuj...
ściema

Zielona trawa, tak pięknie błyszczy w majowym Słońcu,
Białe chodniki - oczyma biją bielą odblaskiem Słońca!
Wiosna!
Na końcu:
jeno skowyt....

Ekumenizm, egalitaryzm.... już nie ma
pętla i sznur; ściema;
penis, kutas i chuj...

Majowe światło;
Trawnik zielony; las siny;
skurwysyny

Krzyk rozpaczy: budzi.
Ja już nie wierzę w nic.
A już, na bank nie w ludzi.

Penis, kutas i chuj!
Zamęt!
AMEN!


(abangel666, maj, 2009)


Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Nie 19:05, 10 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 19:24, 10 Maj 2009    Temat postu:

czerwony księżyc,
trawa rośnie jak dęby mocna, twarda
ludzkość?
hańba.... krew i pogarda....

wyć do Księżyca; wyć... na ciemność....

samotność
miłość
śmiechu warte; albo nawet tego nie

śmiele!
ciemnymi sukami na ciemność w ciemnościach idziemy wyć!

dziewięć kul:
łeb;
mur;
pętla i sznur.

i jeden chuj....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Pon 2:17, 11 Maj 2009    Temat postu:

Urodziny, ślub i cmentarz;
krok za krokiem: pamiętasz?
witraże? sklepienie kościoła;
świątynia, co krzyczy, woła.

Nie przeminie: świętem.
Nagrobki dyszą cementem.
Betonowe anioły...
Betonowe kościoły.

Na co? Po co? Dlaczego?
Jak śnieg w czerwcu; przyjacielu, kolego.
Jak śnieg.... tak, to się zdarza
i tylko - zostaje:
wycie nocą na cmentarzach.


(abangel666, maj, 2009)


Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Pon 2:22, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Wto 21:08, 12 Maj 2009    Temat postu:

Wiosna. Trywialnie to brzmi, jak co roku,
ale jest piękna; dżwięk świerszczy po zmroku.
Kasztany kwitnące, kasztany i matura,
zawsze gdy widzę kwitnące kasztany, wspominam maturę.
Wiatr, pyłki i alergia, chmura
na wietrze; burza, kaczeńce, ćmy szeleszczące i bure.

Miejski park; pokryty białym kwieciem drzew,
krew;
śpiew,
wierzby płaczą,
ci co odeszli, już tego nie zobaczą.

Nie zawrócisz rzeki,
czasu nie cofniesz....
dziś trzeba przejść nad przepaścią,
po moście:
jeden jest sztandar, czerwony
niesie on zemsty grom, ludu gniew
i bije ponad trony.
Przyszłości rzucając siew!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Śro 19:59, 13 Maj 2009    Temat postu:

Przez okno otwarte,
wpada huk tirów i ćma.....
martwe?
martwa?
nie!
Chwytam w dłonie przy monitorze;
wypuszczam;
niech leci!
pod burymi skrzydełkami te drugie
w czerwonym kolorze!

Na dłoniach zostaje trochę pyłku ze skrzydeł;
ale ćma żyje; szeleszcąca i ciepła....
Poleciała, uciekła....
Na przestrzał,
Na wiatr.

Ratując jedno życie; ratujesz cały Świat.



Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
masmika
Opiekun Sztuki



Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smoczy Gród

PostWysłany: Śro 10:43, 22 Lip 2009    Temat postu:

Pokój Piotra dawał wiele do życzenia i Piotr już od progu zaczął się tłumaczyć, że nie spodziewał się gości, że musi mu wybaczyć kawalerski bałagan... prawie tego nie słuchała. Usiadła w fotelu, który był tak rozchwiany, że przez dłuższą chwilę próbowała utrzymać na nim równowagę, ale nie odważyła się przesiąść na kanapę, mimo, że wyglądała o wiele stabilniej. Kanapa dawała zbyt wiele skojarzeń, których Natka chciała uniknąć. Piotr przygotował gorącą herbatę i wniósł do pokoju. Podszedł do nocnej lampki i zapalił ją, potem zgasił światło i uśmiechnął się do niej.
- Nie uważasz, że tak jest przytulniej?
Kiwnęła głową. Trema, jaka ją dławiła nie pozwalała jej wydobyć z siebie głosu. Piotr włączył magnetofon i usiadł na kanapie. Z głośników popłynęły delikatne dźwięki muzyki.
- Hej, przesiądź się tutaj, ten fotel nie jest zbyt wygodny.
- Nie, jest mi tu dobrze - głos rzeczywiście na początku załamał się, ale odchrząknęła i dalej poszło sprawniej. - Chciałam cię przeprosić za moją rodzinę. Oni... oni nie są tacy źli, tylko dziś coś im odbiło.
- Słuchaj, Natka - Piotr pochylił się do przodu, łokcie oparł na kolanach, w dłoniach obracał gorący kubek, by trochę wystudzić napój. - Prawdę mówiąc, to cieszę się, że tak się stało. Inaczej nie miałbym pretekstu, by cię tu zaprosić.
Lęk zapalił w jej umyśle ostrzegawczą lampkę. Czyżby miała rację? Przełknęła ślinę i zacisnęła dłonie na skraju spódnicy. Jeśli zacznie się do niej dobierać, to ucieknie!
- Po co... po co chciałeś mnie zaprosić?
"Żeby mnie przelecieć?" - dodał rozbawiony potwór.
- Po prostu mnie intrygujesz - odparł spokojnie Piotr. - Pracuję w zakładzie już rok i dobrze się przyjrzałem dziewczynom, jakie tam są. Ty jesteś inna. Nie nachalna, spokojna, nieśmiała... chciałem poznać, dlaczego taka jesteś.
- Wolałbyś, żebym była taka jak one?
- Wtedy nie zwróciłbym na ciebie uwagi - roześmiał się.
- Miałam wrażenie, że właśnie na inne zwracasz więcej uwagi - odparła przypominając sobie jego zaczepki i odzywki. Spoważniał.
- Nie, Natka, tamte nie zasługują na odrobinę uwagi. Nie, źle się wyraziłem - na tamte nie trzeba zwracać uwagi, one same to na człowieku wymuszają. Nie odezwiesz się, to cię będą zaczepiać dotąd, aż to zrobisz. Są jak ujadające psy, jak reklamy na bilboardach. Są łatwe, nie trzeba wkładać wysiłku, by je zauważyć.
- Mnie zazwyczaj nikt nie zauważa - odparła z goryczą Natka. - A jeśli nawet, to tylko po to, by wyśmiać i poniżyć...
- Natka, zastanów się, dlaczego ludzie poniżają innych? - chciała odpowiedzieć, ale ciągnął dalej. - Tylko wtedy, gdy czują zagożenie. One śmieją się z ciebie, bo się boją, że możesz być więcej warta od nich. Gorzej, że ktoś może to zauważyć. Dlatego znajdą wszystko, by cię umniejszyć w oczach innych. I często im się to udaje, ale tylko przed takimi, którzy są jak one prymitywni, którzy idą na łatwiznę i nie chce im się zastanowić nad prostym pytaniem - dlaczego ona, on taki jest? Chcesz mieć poważanie wśród ludzi prymitywnych? Wtedy będziesz taka jak oni.
Natka nie nadążała za jego słowami. Słyszała je, ale nie rozumiała. Były tak różne od tego, co do tej pory słyszała, że tworzyły ciąg nielogiczny i absurdalny.
- Ale... oni mają rację. Ja nie nadaję się do niczego. Nic nie potrafię.
- Wmówili ci to, Natka. Uwierzyłaś im. Ale ja w to nie wierzę. I udowodnię ci to - odłożył kubek z herbatą i podszedł do niej. Skuliła się na fotelu, kiedy wyciągnął do niej rękę.
- Nie bój się, myszko - oczy jaśniały mu rozbawieniem. - Wstań.
Podniosła się i podała mu rękę, ale chwilę później zesztywniała, gdy objął ją w pasie.
- Założę się, że umiesz tańczyć - szepnął jej do ucha. Zakołysał jej ciałem, ale odrętwienie sprawiło, że potknęła się.
- Widzisz, nie umiem tańczyć.
- Jesteś tylko spięta. Rozluźnij się.
- Nie potrafię - jęknęła po dłuższym wysiłku. Miała ochotę wyrwać się i uciec, tak czuła się zawstydzona. Piotr zatrzymał się i spojrzał jej w oczy.
- Boisz się mnie, Natka? - zapytał poważnie. Skinęła głową.
- Dlaczego? Czy zrobiłem ci jakąś krzywdę?
Jak mogła mu powiedzieć, że krzywdził ją na dziesiątki sposobów w jej własnych myślach! Że rzucił się na nią, że zdarł z niej ubranie, zgwałcił, wyrzucił z domu, naigrywał się z niej w pracy opowiadając Sylwii i innym jak nędzna jest z niej szmata! Bezwolnie dała się poprowadzić do kanapy. Usiedli.
- Przepraszam, Natka, może za szybko chcę zrobić wszystko - Piotr bezradnie potarmosił palcami włosy. - Ale zrozum, tak wiele o tobie myślałem, że wydawało mi się to takie proste...
- To ja przepraszam - wydusiła z siebie. - Może potrzebny mi jest alkohol, by się rozluźnić.
- Masz rację - rozjaśnił się i po chwili przyniósł z kuchni butelkę czerwonego wina. - Nie mam kieliszków, mogą być szklanki?
Uśmiechnęła się, od razu to zauważył.
- Masz ładny uśmiech, mówiłem ci to?
- Teraz mi to powiedziałeś - odparła i duszkiem wypiła zawartość szklanki.
- Hej, bo mi się tu upijesz - zażartował, ale też wypił i nalał ponownie wino. - Ciekawe, po ilu szklankach zdobędziesz się na szczerość wobec mnie. Do dna!
- Chyba zabraknie ci wina - zaśmiała się, ale posłusznie wypiła. Alkohol rozgrzewał żołądek, rozmywał lęk odsuwając go w najgłębsze zakamarki umysłu.
- Jeszcze jedną - wyciągnęła do niego pustą szklankę.
- Na razie dosyć - stwierdził i postawił butelkę na stoliku obok nocnej lampki. - Teraz sprawdzimy, czy pomogło to na rytm w tańcu.
Podciągnął ją ku górze i ponownie objął w pasie.
- Nie darujesz mi, prawda? - wymruczała mu we włosy.
- Nie daruję, wiem, że potrafisz tańczyć.
Dłuższy czas tańczyli, a wino kołysało się w niej obejmując ją różową, musującą pianą. Potwór dławił się i odpływał nie potrafiąc przezwyciężyć fal słodkiego rozmarzenia, w jakim się zanurzała.
- Dobrze mi... - szepnęła.
- I już się mnie nie boisz?
- Nie. Nawet, jakbyś się zaczął do mnie dobierać... nie boję się - odparła z zamkniętymi oczami, nie zastanawiając się nawet nad tym, co mówi. Piotr znieruchomiał, ale tylko na sekundę.
- Bałaś się, że cię zgwałcę? - szepnął jej do ucha.
- Mhm...
- Ale już się nie boisz?
- Nie...
Piosenka skończyła się i zaczęła nowa, ale nie przestali tańczyć. Dłonie Piotra głaskały ją po plecach, palce zagłębiały się w jej włosach, policzek pocierał jej skroń, w końcu poczuła jego usta na czole... nie otwierała oczu. Dobiegł ją szept:
- Nie zrobię nic, na co nie miałabyś ochoty.
Podniosła twarz w górę i rozchyliła wargi do pocałunku. Na to miała ochotę i to od momentu, w którym go poznała. Ale za nic by mu tego nie powiedziała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
masmika
Opiekun Sztuki



Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smoczy Gród

PostWysłany: Śro 15:43, 27 Wrz 2023    Temat postu:

Obudziła się przykryta ciepłym kocem. Otarła strużkę śliny z policzka i rozejrzała się półprzytomnie. W pierwszej chwili nie poznała miejsca, ze ścian spoglądały na nią górskie krajobrazy majaczące w półmroku nocnej lampki.
Po dłuższej chwili przypomniała sobie wczorajszy wieczór i poczuła się zawstydzona. Po raz pierwszy w życiu pozwoliła, by alkohol nad nią zapanował. Inaczej nie można było wytłumaczyć wybuchów śmiechu, jakie ją ogarniały w odpowiedzi na żarty Piotra. Inaczej też przyjmowała emitowany tradycyjnie w święta film „Kevin sam w domu”. Był śmieszny, a nie nudny, potrafiła wyłapywać w nim zabawne sceny i celnie komentować. W końcu poczuła senność i nawet nie zdała sobie sprawy, gdy w ramionach Piotra zasnęła.
...w ramionach Piotra? Poderwała głowę z poduszki. Obok niej, na kanapie, przykryty drugim kocem cicho pochrapywał Piotr. W panice próbowała przypomnieć sobie więcej szczegółów wieczora. Taniec, film, potem czarna dziura. Czy coś się więcej działo? Przejechała ręką po ciele, wciąż miała na sobie sukienkę i — najważniejsze — bieliznę... Odetchnęła. Czyli nic więcej się nie działo. Uspokojona, chwilę jeszcze patrzyła w sufit, a potem ponownie zasnęła.

Potwór nie spał. Grzebał w sennych majakach, próbując stworzyć scenariusz kolejnego dnia. Dobry jest ten chłopak, oj, za dobry. Nienawidziłby go z całego serca, gdyby to serce miał, ale potwór miał tylko macki i żołądek, nienasycony, złakniony oparów lęku i bezradności.
Musi zawstydzić Natalię, a miał wszelkie metody, by to osiągnąć. Tyle powodów, by obwinić! Taniec? Co on sobie o tobie pomyśli... Pijaństwo? Z takiej rodziny, gdzie króluje wódka, nic lepszego nie wyjdzie... Poszła z nim do łóżka? Wybornie! A że jej nawet nie dotknął? No, bo kto by chciał taką... Potwór zarechotał. Kolejny dzień jak zwykle zapowiadał się dla niego wyśmienicie.

Poranek wstał rześki, mroźny. Na szybie powyżej zasypanego śniegiem parapetu iskrzyły się lodowe wzory. Zegar, wiszący obok drzwi tykaniem odmierzał miarowo czas. Natka otworzyła oczy. Odwróciła głowę i zobaczyła, że Piotr nie śpi i jej się przygląda. Speszyła się.
- Długo nie śpisz? - zapytała. Uśmiechnął się lekko.
- Jakąś chwilę — odparł i przeciągnął się. - Masz ochotę na kawę?
- Poproszę. Jeśli można, to białą i dużo mleka.
Piotr wstał i wyszedł do kuchni. Natka jeszcze chwilkę leżała, potem podniosła się i nadal przykryta kocem opuściła stopy na szorstki chodnik. Trzeba by skorzystać z łazienki, ale gdzie ona jest? Błądzić po mieszkaniu, czy zapytać? Lepiej zapytać… otulona kocem podniosła się i skierowała w stronę odgłosu szumiącej w czajniku wody. Stanęła oparta o framugę i przyglądała się Piotrowi. Ciemne, kędzierzawe włosy prosiły o grzebień, biały podkoszulek wciśnięty był w bawełniane spodnie. Cicho pogwizdywał zaglądając do szafek. Nagle spostrzegł Natalię.
- Długo tak stoisz? - uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź zapytał — nie masz nic przeciwko jajecznicy? Obawiam się, że oprócz jajek niewiele mam w domu.
- Może być — skinęła głową i przypomniała sobie, czemu tu przyszła. - Gdzie jest łazienka?
- Korytarzem, drugie drzwi po prawej — wskazał kierunek nożem, którym kroił chleb. Natka podreptała do łazienki, gdzie zorientowała się, że nadal była przykryta kocem. Zdjęła go i spojrzała do lustra.
Potwór spoglądał na nią przez szare, rozespane oczy Natalii. W ciszy obserwował, jak poprawia włosy i przemywa twarz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Seriale - utwory w odcinkach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin