Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skuteczność ateizowania i apologetyki chrześcijańskiej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:24, 10 Kwi 2021    Temat postu: Skuteczność ateizowania i apologetyki chrześcijańskiej

Zastanawiam się, na ile te spory, jakie tu się toczą na naszym forum, te przekonywania do takiego, czy innego światopoglądu można uznać za skuteczne?
Czy jest tu jakiś obiektywny wskaźnik?

Bo zdaje sobie sprawę, że z oceną np. debat światopoglądowych jest ten problem, iż każdy ocenia je kryteriami, które ma we własnym umyśle. Jeśli np. jedna osoba przedstawia argumenty za chrześcijaństwem, druga za tego chrześcijaństwa odrzuceniem, zaś oceniającym jest osoba, która ma (w końcu z jakichś powodów powstały, choć trochę przemyślany) światopogląd określonego rodzaju, to później ta osoba oceni zapewne
- argumenty za swoim światopoglądem jako wiarygodne i przekonywujące
- argumenty przeciw jako niewiarygodne i nieprzekonywujące.
Oceni te argumenty tak właśnie dlatego, że taką grupę argumentacji wcześniej przyjęła, a więc teraz nimi ocenia to, z czym się spotyka. Dlatego ateista (a do tego jak najbardziej w zgodzie z poczuciem uczciwości) starcie światopoglądowe oceni jako zwycięstwo tego, kto przekonywał do ateizmu, zaś teista - odwrotnie - jako wygraną głoszącego poglądy teistyczne.
Tu dotykamy tego podstawowego problemu, że KRYTERIA BUDUJEMY ARBITRALNIE. Dotyczy ta arbitralność wszystkich poziomów oceny, nie tylko tych intelektualnych. Jak ktoś za kryterium zwycięstwa w dyskusji uznaje to, że uda mu się drugą stronę spacyfikować na tyle, iż ta zrezygnuje z dyskusji, jeśli ten rodzaj zwycięstwa traktuje jako realne zwycięstwo, to oczywiście będzie zaliczała sobie wszystkie te debaty, w których naubliżała innym dyskutantom, nie przedstawiła żadnych argumentów, a jedynie dogmatycznie upierała się przy swoim, jako "realne zwycięstwo". I będzie tak, nawet jeśli w ocenie innych dyskutantów status owej dyskusyjnej potyczki był: z takim chamem się po prostu nie prowadzi rozmów, bo do tego, aby dyskusję potraktować jako dyskusję z prawdziwego zdarzenia wymagane jest pewne minimum kultury i zdolności do traktowania argumentów od strony intelektualnej, a nie emocjonalnej, czy związanej z zaprezentowaniem swojej determinacji do prezentowania oślego uporu.
I tu obie strony będą przekonane, że owa dyskusja, z której ktoś "zrejterował" świadczy o ich zwycięstwie (choć zrejterował w ocenie w inny sposób)
- osoba agresywna sam fakt opuszczenia dyskusji policzy już sobie na plus, uzna się za zwycięzcę
- osoba oczekująca spełnienia pewnych rygorów dyskusyjnych uzna brak kultury dyskusyjnej drugiej strony za oddanie tej dyskusji walkowerem, tu ktoś "zrejterował", bo nie był w stanie podjąć dyskusji na stosownym poziomie.
Jak jest obiektywnie?
Co jest obiektywnym zwycięstwem w dyskusji?
Albo może ogólniej: kiedy przekonywanie do określonych poglądów, ideologii należy uznać za skuteczne?...

Piszę to ogólnie. Bo zastanawiam się, czy owa - tutaj jakby przeze mnie zdyskredytowana - "metoda na chamstwo" nie powinna być jednak uznana?...
Jako ci, którzy dziedziczymy pewne stadne emocje, będziemy bowiem chyba często czuli pewien szacunek, może uznanie dla kogoś, kto nieustępliwie (nawet nie przebierając w środkach) broni swojego stanowiska. Jak pokazują badania psychologów, bardzo silnie na ludzi działa emocjonalna strona przekazu. Reklamy są takie emocjonalne, bo tak działają. Przywódcy charyzmatyczni okazują emocje - bo to działa (np. Hitler). A więc emocje mają moc przekonywania same z siebie.
Tak więc w ostatecznym rozrachunku mamy tu pewien dylemat, który sięga pewnej kluczowej decyzji z naszej strony - jak dobierzemy kryterium zwycięstwa w przekonywaniu innych do swoich poglądów?
Dodam, że ten problem ma jeszcze drugie dno (a może nawet nie tylko drugie, ale i trzecia, a może czwarte dno), ale na start chciałbym postawić właśnie ten problem: kiedy mamy prawo sobie zaliczyć swój udział w dyskusji jako sukces w kontekście przekonywania innych ludzi do swoich poglądów?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:01, 10 Kwi 2021    Temat postu: Re: Skuteczność ateizowania i apologetyki chrześcijańskiej

Jeszcze w świetle powyższego, przyszła mi do głowy sentencja: za każdym poglądem JAKIŚ argument przedstawić się da, ale kwestią kluczową jest CZY TYLKO TAKI argument?
Argument w coś mocno powinien uderzyć, coś rozstrzygnąć.
Jeśli ktoś zabiera głos w dyskusji, lecz większość mocy jego argumentacji tkwi w tym, że w tej dyskusji głos zabrał (zaprezentował się, jeszcze raz powtórzył swoje), to rozstrzygnięcia de facto taki ktoś do dyskusji nie wnosi. Choć, samym swoim uporem, jakiś ślad w dyskusji zostawia.
Czy przekonywanie czystym uporem w ogóle jest przekonywaniem, czy tylko emocjonalnym manipulowaniem?
- To według mnie zależy od DEFINICJI co jest przekonywaniem, a co tylko manipulacją. Czy ktoś, wmanipulowany w popieranie jakiegoś stanowiska, choć w istocie nie mający na temat meritum tego stanowiska żadnego własnego zdania, jest w ogóle przekonany co do tego, czy jest tylko ślepym poplecznikiem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:43, 10 Kwi 2021    Temat postu: Re: Skuteczność ateizowania i apologetyki chrześcijańskiej

Większość nie ma własnego stanowiska, zawsze podlega myśleniu i emocjom zbiorowym, wiadomo w jaki sposób kształtowanym. Widać to ładnie na przykładzie ledwo co powstałej religii covidianizmu a co dopiero jeśli dotyczy to religii trwających tysiące lat.
Dlatego tzw. apologetyka ale też ateizacja mija się z celem. Co innego jeśli posiada się władze, wtedy to ma sens, bo większość pójdzie za władzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:26, 11 Kwi 2021    Temat postu: Re: Skuteczność ateizowania i apologetyki chrześcijańskiej

mat napisał:
Dlatego tzw. apologetyka ale też ateizacja mija się z celem. Co innego jeśli posiada się władze, wtedy to ma sens, bo większość pójdzie za władzą.

Ja wierzę, że jednak walczymy nie tylko o bliżej nieokreślony objaw uległości presji ideologicznej. Oczywiście da się zdefiniować swoje podejście następująco:
- nieskończony kredyt zaufania względem wszystkiego, co zgodne z moimi poglądami
plus
- nieskończony krytycyzm względem tego, co się własnym poglądom sprzeciwia.

Wtedy oczywiście też "zawsze wygrywamy", mamy w tej grze "god mode", bo sami określamy kryteria jakie trzeba spełnić aby wygrać, a potem sami te kryteria stosujemy, stwierdzając kto wygrał (czyżby my?... :shock: :shock: :shock: :rotfl: )
Ale ja wierzę, że przynajmniej jakaś tam część ludzi (pewien rodzaj pozytywnie rozumianej elity) nie chce się zgodzić na taki - z góry ustawiony - konkurs. Można by powiedzieć, że tym więcej masz wiarygodności w tej GRZE W PRAWDĘ ROZUMOWYCH USTALEŃ, A NIE PRAWDĘ WŁADZY I PRESJI, im więcej zapewniasz szansy poglądom przeciwnym do własnych na zaistnienie.
Jeśli wszyscy z góry widzą, że gra jest ustawiona, że któryś z graczy zapewnił sobie mnóstwo for na swoja korzyść, to się patrzy na tę "grę" już nie jako na grę, tylko na jakąś ustawkę, na sprzedany mecz. Dopuszczając poglądy strony przeciwnej, dając im swój szacunek, udowadniamy w pewien sposób uczciwość własnych intencji i całego udziału w grze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin