Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Definicja Boga a definicja materii (Wuj vs vpprof)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vpprof




Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:07, 12 Maj 2008    Temat postu:

1a. JHWH i „klony”: samoświadomość, istnienie samego siebie, istnienie świata, język publiczny.
wujzboj napisał:
wuj napisał:
Skoro przenika każde doświadczenie, to jest obecne WSZĘDZIE. We wszystkim, z czym mam do czynienia.
vpprof napisał:
A potrafisz je wyodrębnić z twoich doświadczeń i coś o nim powiedzieć? Np. „kiedy odczuwam drzewo, to odczuwam siebie i drzewo; odczucie drzewa polega na widzeniu zielonych liści itd., zaś odczucie siebie — …”

Co znaczy "coś o nim powiedzieć"? Mogę ci coś powiedzieć o odczuwaniu drzewa dlatego, że i ty i ja możemy wskazać na sytuacje, w których występuje "drzewo" i na sytuacje, w których "drzewo" nie występuje. Podobnie wskazujemy na sytuacje dotyczące gałęzi, liści, cienia, światła, chłodu, gorąca, wilgoci, wiatru i wielu innych pojęć; w efekcie możemy zbudować język publiczny, za pomocą którego "mówimy sobie o drzewie". Rozmowa taka oznacza, że wuj tłumaczy swoje odczucia na język symboli tak, że relacje pomiędzy tymi odczuciami odpowiadają dostatecznie dokładnie (dostatecznie jak dla celów tej rozmowy) relacjom pomiędzy symbolami, potem wypowiada ciąg symboli, odczekuje chwilę i odbiera inny ciąg symboli, który następnie tłumaczy na swoje odczucia znów tak, by relacje pomiędzy symbolami odzwierciedlała relacje pomiędzy odczuciami. Wuj zakłada przy tym, że podobna operacja ma miejsce po stronie zwanej "vpprof"; wuj nie jest bowiem solipsystą.

Co oznacza jednak "powiedzieć coś o odczuciu 'ja'"? Nie mogę wskazać na sytuację, w której nie odczuwam "ja". Nie mogę wskazać na sytuację, w której moim zdaniem nie odczuwasz "ja". Mogę więc powiedzieć jedynie tyle, że "ja" jest tym, co przenika każdą obserwację. Innego odniesienia nie mogę dać, bo niby jak? "Ja" stanowi UNIWERSUM, jest wszystkim dostępnym. Zobacz: ten ekran to też jest twoje "ja", bo w twoim doznaniu nie zawiera on nic poza stanem twojej świadomości, a poza stany swojej świadomości nie wyjdziesz choćbyś pękł. Możesz wierzyć, że wuj także posiada doznanie "ekran" i że jest ono analogiczne do twojego doznania, ale jeśli teraz chcesz odnieść to do wujowego "ja", to możesz powiedzieć wujowi tylko tyle, że także ten ekran jest wujowym "ja", bo w wujowym doznaniu nie zawiera on nic poza stanem wujowej świadomości.

Ekran to moje doznanie. Mówię „moje”, choć tak naprawdę to jedyna „kategoria” doznań, jaką posiadam. Natomiast niemożliwym jest wyobrażenie sobie, jak ty doznajesz ekranu, bo najpierw musiałbym znać różnicę między 'ja doznaję' a 'ty doznajesz'.

wujzboj napisał:
vpprof napisał:
nie wiesz co to w praktyce oznacza, że coś nie należy do świata twoich odczuć.

I dlatego jeśli nawet mówię o czymś, co ma nie należeć do świata moich odczuć (na przykład: "vpprof, ugryź się w język"), to i tak wypowiedź moja ma dla mnie dokładnie tyle sensu, ile do świata moich odczuć należy (na przykład: "jak się ugryzę w język, to mnie boli" oraz "jak ktoś gryzie się na moich oczach w język, to robi przy tym taką ciekawą minę").

Ty jesteś strzępkiem moich odczuć; jak odczucia mogą mieć odczucia?

wujzboj napisał:
vpprof napisał:
Na tej zasadzie mówisz, że istniejesz (bo przecież skoro są odczucia, to musi być ten, który je odczuwa). Czy to prawda?

Niak. Bo "istnieję" jest tutaj ZDEFINIOWANE przez "ja istnieję".

Chodzi ci o to, że jest to definicja ostensywna?

wujzboj napisał:
Jest to więc w praktyce po prostu tautologia. Solipsyzm jest minimalnym systemem ontologicznym, systemem zbudowanym na tautologii.

Chwilkę – najpierw doświadczasz istnienia czegoś, a dopiero potem formułujesz cechy tego czegoś. A w tym przypadku rzekomo doświadczasz 'ja', które to 'ja' jest zdefiniowane na podstawie tego, że je doświadczasz. Pachnie mi jakimś circulus in demonstrando.

wujzboj napisał:
Zdanie "(ten) kamień istnieje" zawiera istnienie w innym znaczeniu. Przede wszystkim oznacza ono, że odnoszę się do pewnych doznań zachowujących się według reguł określonych poprzez relacje wiążące w języku symbol "kamień" z innymi symbolami języka. Na przykład, wykluczam tym zdaniem sytuację, w której doznanie określone w danym momencie symbolem "kamień" przejdzie naraz w doznanie określone symbolem "wiaterek". Wykluczam nim także sytuację, w której doznanie określone ciągiem symboli "vpprof patrzy w stronę kamienia" przejdzie w doznanie "vpprof mówi, że to nie kamień, lecz sto złotych". Kamień ten może być czymś niezależnym ode mnie jedynie, jeśli wyjdę poza solipsyzm i uznam, że po stronie vpprofa także siedzi jakieś "ja". Kamień ten nadal jednak nie może być czymś niezależnym od jakiejkolwiek osoby; relacje pomiędzy symbolami są uproszczonymi relacjami pomiędzy doznaniami i bez doznań nie znaczą nic.

I pomyśleć, że to wszystko dlatego, iż – jak sam przyznałeś – tak jest ciekawiej. Tzn. ciekawiej jest uznawać człowieka za nosiciela jakiejś świadomości, zaś kamień – już nie. Ale powiedz mi, bo zdaje się tego nie wytłumaczyłeś, dlaczego cegła, która zawsze śpi, nie może być świadoma? A może wszystkie molekuły są świadome? Przecież tego wiedzieć nie możesz? A skoro nie możesz, to nie możesz również wykluczyć materializmu, i to w jego najbardziej pospolitej, tzw. wulgarnej postaci.

wujzboj napisał:
Doznania zaś nie znaczą nic bez "ja", bo skoro "ja" przenika każde znane doznanie, to usunięcie "ja" jest równoważne usunięciu doznań.

Załóżmy, że jestem noworodkiem i światem moich doznań są: jaskrawe światło, mój własny krzyk. I koniec. Gdzie widzisz tu doznanie 'ja'? Nie wiem, kto to doznaje, nie wiem, kto mógłby to doznawać – po prostu czuję ból oczu i krzyczę. Są dwa doznania.

wujzboj napisał:
wuj napisał:
A dwa, doświadczenie nie dotyczy przyszłości ani nawet przeszłości, lecz zawsze teraźniejszości. Wobec tego doświadczeniem jest, że "ja" rozpina się na całą doznawaną teraźniejszość, a wnioskowaniem jest, że "ja" przeszłe i przyszłe jest tym samym "ja". Wniosek nie jest uzasadniony przez doświadczenie (bo doświadczam tylko teraźniejszości), ale jest uzasadniony pragmatycznie, poprzez niemożność sformułowania zadawalającego modelu świata opartego na innym wniosku.
vpprof napisał:
Argumentum ad ignorantiam. W pewnym sensie.

Nie. W żadnym sensie. To stwierdzenie NIEMOŻNOŚCI. Czyli sprowadzenie do niedorzeczności: zakładamy, że jest inaczej, i pokazujemy, że to nie ma sensu.

Czyli dowód nie wprost. :) Ale chciałbym zanalizować pierwsze zdanie: doświadczenie nie dotyczy przyszłości ani nawet przeszłości, lecz zawsze teraźniejszości. Otóż musimy tu zastanowić się, co znaczą terminy: 'przyszłość', 'teraźniejszość' i 'przeszłość'. Doświadczamy np. przypomnienia sobie zapamiętanego momentu jedzenia wczorajszego śniadania. Czy w takim razie „doświadczamy tego czegoś wczoraj”? Oczywiście nie. Po dłuższej analizie dojdziemy do wniosku, że w ogóle nie ma sensu mówić o tym, czy nasze doznania są teraźniejsze czy nie, bo one są jakie są; mają jedną naturę. Natomiast 'przeszłość', 'teraźniejszość' i 'przyszłość' to jedynie terminy ukute na oznaczenie jakichś określonych właściwości naszych doznań, dlatego natury doznań nie można ujmować w charakterze przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Są doznania. Mają właściwości, np. są niewyraźne. Na podstawie tych właściwości mówimy o nich np. że odnoszą się do przeszłości. Taka to filozofia. Ale to tylko uwaga na marginesie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:02, 16 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
I pomyśleć, że to wszystko dlatego, iż – jak sam przyznałeś – tak jest ciekawiej. Tzn. ciekawiej jest uznawać człowieka za nosiciela jakiejś świadomości, zaś kamień – już nie. Ale powiedz mi, bo zdaje się tego nie wytłumaczyłeś, dlaczego cegła, która zawsze śpi, nie może być świadoma? A może wszystkie molekuły są świadome? Przecież tego wiedzieć nie możesz? A skoro nie możesz, to nie możesz również wykluczyć materializmu, i to w jego najbardziej pospolitej, tzw. wulgarnej postaci.
Leibniz był prymitywnym materialistą? Zuchwale by na to przystał, wszystkie rzeczy to mniej lub bardziej siebie świadome, ujawniające się mniej lub bardziej monady.

Ostatnio zmieniony przez Radosław dnia Pią 23:03, 16 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vpprof




Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:48, 30 Maj 2008    Temat postu:

Nie powiedziałem, że to jest ta wulgarna postać. Wulgarny materializm to np. przekonanie o 'istnieniu' wszystkich obiektów niezależnie od żadnych obserwatorów, tak jak pojmuje to większość ludzi ("skoro czuję zapach kwiatu, to kwiat istnieje, bo wszystko co ma zapach istnieje").
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 6:07, 01 Cze 2008    Temat postu:

vpprof
Cytat:
wszystko co ma zapach istnieje

Niewątpliwie odkryłeś wiedzę much. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:31, 20 Cze 2008    Temat postu:

wujzbój napisał:
Myślisz, że uważam zwierzęta za pozbawione świadomości? Przeciwnie. Jestem wegetarianinem, bo nie jadam przyjaciół (ani wrogów).
Ale czy przypadkiem ten model nie straci nic na uszczerbku jeśli zwierzęta jak i inteligentne maszyny nie będą miały świadomości ? Czy to jest konieczne ? Ja osobiście też jestem personalistą(najprawdopodobniej), ale nie widzę potrzeby aby kaczka miała samoświadomość, ani HAL9000.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:50, 22 Cze 2008    Temat postu:

Potrzeby to może i nie ma, ale... Widzisz, POTRZEBY to i nie ma, by cokolwiek poza obserwującym podmiotem (czyli poza osobą czytającą te słowa) miało świadomość. Z jakiegoś powodu przyjmuje on, że jego doznania mające formę nazywaną przez niego "inni ludzie" mają swoje źródło w innych świadomych osobach (czyli mówi on: "inni ludzie są świadomi"), chociaż konieczne to nie jest, ontologia przeżyje i bez tego. Z jakiegoś powodu nie przyjmuje on jednak, że kamienie są świadome. Gdzie postawi granicę pomiędzy świadomym i nieświadomym? Można postawić ją na obrzeżach swojej rodziny, narodu, rasy, gatunku, rzędu, można dołączać i wykluczać według różnych kryteriów. Dla mnie kryterium jest proste: im bardziej coś sprawia w moim odczuciu wrażenie, że jest obdarzone świadomością, im lepiej potrafię sobie wyobrazić to jako świadome, tym większe jest moim zdaniem prawdopodobieństwo, że to coś rzeczywiście jest świadome, i wobec z tym większą wagą podchodzę do tego czegoś jako do istoty świadomej. Co oznacza, że jeśli mogę, to komara nie zabiję lecz wyrzucę przez okno, ale jeśli będzie mi gryzł żonę, to nie będę się patyczkował i go skasuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:20, 23 Cze 2008    Temat postu:

wujzboj
Chłopak przyszedł do pracy z całym policzkiem sinym.
Kumple pytali; co Ci się stało?
A to tylko osa, osa.
Użądliła?
Nie! -Tato łopatą zabili.

Komara można tez :grin:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:01, 23 Cze 2008    Temat postu:

hmm doszukiwałem się bardziej logicznych ograniczeni, ale nie potrzebnie ;)
Ale jak rozumiem twój świat, to minimaln1 liczb1 świadomości wynosi 2.
Twoja i Boga, czy tak ?


Ostatnio zmieniony przez rozumujesz dnia Pon 11:04, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:21, 24 Cze 2008    Temat postu:

Minimalna liczba świadomości? Raczej jeden. Jeśli zaś więcej niż jeden, to raczej Bardzo Duża Liczba, niż dwa. Konfiguracja "jeden Wszechmocny + jeden ograniczony", chociaż z formalnego punktu niewykluczona, wydaje mi się dość niezdrowa.

PS. Bolku, komara łopatą nie tak łatwo skasować. Ale bombą atomową już pójdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:28, 25 Cze 2008    Temat postu:

Tzn. zapewne 1 by wystarczyła, ale założyłem że jesteś pewien swojego istnienia, więc minimum rozsądne to 2 ;)
Podzielam też twój pogląd o nie zdrowości solipsyzmu, ale pytałem kiedy logicznie by się model załamał, a nie o preferencje co do świata.

1a. JHWH i „klony”: samoświadomość, istnienie samego siebie, istnienie świata, język publiczny.Przeczytałem całą waszą rozmowę. Nie podzielam niektórych wątpliwości vpprof a, a przynajmniej rozumiem jak je można wyjaśnić i dlatego chciałbym spytać o ostateczną i krotką konkluzję pkt 1. a mianowicie jak brzmi definicja Boga :)

----
{quote}No ale cóż, jak napisał Dawkins w chwilę po obaleniu „dowodów”.[/quote]
Obalił coś co było obalone od setek lat , mistrz! :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
9741




Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:05, 27 Cze 2008    Temat postu:

Autor wątku nie uściślił ćzy chodzi o materię jako termin naukowy czy jako termin filozoficzny?

Gdyby chodziło o materię jako termin naukowy, wówczas sprawa była by ciekawa, bo proszę zauważyć, że materią w nauce jest określana każda cząstka (pole), oddziałująca z Bozonem Higgsa. To zawęża ilość obiektów w kosmosie do nieprzeważającego odsetka tychże. Tym miałby być bóg zatem? Hmmm...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vpprof




Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:52, 22 Lip 2008    Temat postu:

bol999 napisał:
vpprof
Cytat:
wszystko co ma zapach istnieje

Niewątpliwie odkryłeś wiedzę much. :wink:

Chyba raczej niewątpliwie nie odkryłeś cudzysłowu w zacytowanym zdaniu. :wink: :D

rozumujesz napisał:
Obalił coś co było obalone od setek lat , mistrz!

Nie zapominaj, że setki tysięcy (jeśli nie miliony) jeszcze większych mistrzów na świecie wciąż uznają te wzniosłe bzdury za logiczne i sensowne zdania! :rotfl: Miejmy nadzieję, że Dawkins przemówił choć do części tych apologetów. :D

rozumujesz napisał:
chciałbym spytać o ostateczną i krotką konkluzję pkt 1. a mianowicie jak brzmi definicja Boga

Spytać mnie?! To raczej nieporozumienie, jeśli tak. 'Boga' definiował Jarek.

9741 napisał:
Gdyby chodziło o materię jako termin naukowy, wówczas sprawa była by ciekawa, bo proszę zauważyć, że materią w nauce jest określana każda cząstka (pole), oddziałująca z Bozonem Higgsa. To zawęża ilość obiektów w kosmosie do nieprzeważającego odsetka tychże. Tym miałby być bóg zatem? Hmmm...

Wg mnie nazywanie fizycznych, dających się badać naukowo obiektów "bogiem" to – lekko mówiąc – infantylizm. :D Natomiast chodzi oczywiście o definicję pojęcia 'Bóg', jaką podał Jarek w wątku wspomnianym w pierwszym poście oraz o przytoczoną przeze mnie definicję materii jako podstawowej substancji budulcowej w materializmie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:28, 08 Paź 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:

Jeśli usuniesz wszystkie osoby, zniknie i materia...


Śmiały pogląd wuju zbóju. Bardzo śmiały.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malachi




Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:00, 08 Paź 2008    Temat postu:

comrade napisał:


Śmiały pogląd wuju zbóju. Bardzo śmiały.


czy ja wiem, usuń święta książkę a usuniesz Boga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eremita




Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:06, 08 Paź 2008    Temat postu:

Nie usuniesz, przymierzam się do napisania nowej księgi ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:08, 09 Paź 2008    Temat postu:

malachi napisał:
comrade napisał:


Śmiały pogląd wuju zbóju. Bardzo śmiały.


czy ja wiem, usuń święta książkę a usuniesz Boga


Nic podobnego. Usunięcie żadnej świętej książki z pewnością nie usunie idei Boga. Musiałbyś usunąć umiejętność ludzkiego mózgu jaką jest zdolność do abstrahowania :) Tj. cofnąć ludzi do np. poziomu rozwoju szympansa - wtedy tak, idea Boga by z pewnością znikła, wszyscy lataliby po drzewach, jedli banany i starali sie zapładaniać samice a nie zawracali sobie głowę jakimś Bogiem. Bóg pojawiłby się z powrotem dopiero wtedy, gdy mózg uzyskałby umiejętność myslenia abstrakcyjnego. Jest to - że zacytuję klasyka - oczywista oczywistość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vpprof




Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:13, 09 Paź 2008    Temat postu:

Comrade, nie rozchodzi się o to, co „naprawdę” istnieje (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko o to, o czym możemy sensownie myśleć i mówić. Jeśli coś „istnieje”, a my nie mamy i nigdy nie będziemy mieć możliwości wejść w jakikolwiek kontakt z tym czymś, a jednocześnie to coś nijak nie będzie na nas wpływać, to jest to tak, jak gdyby to coś nie istniało. Dlatego dla zachowania sensowności wywodu mówimy, że to coś nie istnieje.

Podobnie jest z zacytowanym przez ciebie zdaniem Jarka. Ale nie będę wchodził w jego skórę, więc o jakąkolwiek egzegezę jego myśli należy jego samego poprosić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:28, 09 Paź 2008    Temat postu:

vpprof napisał:
Comrade, nie rozchodzi się o to, co „naprawdę” istnieje (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko o to, o czym możemy sensownie myśleć i mówić. Jeśli coś „istnieje”, a my nie mamy i nigdy nie będziemy mieć możliwości wejść w jakikolwiek kontakt z tym czymś, a jednocześnie to coś nijak nie będzie na nas wpływać, to jest to tak, jak gdyby to coś nie istniało. Dlatego dla zachowania sensowności wywodu mówimy, że to coś nie istnieje.



Rozumiem. Ale w takim razie dyskusja na zasadzie "a co to będzie jak dokonamy usunięcia wszystkich osób?" musi być całkowicie jałową i bezproduktywną, czyż nie?

Chyba trzeba się najpierw umówić że pewne rzeczy "naprawdę" istnieją (cokolwiek by to miało znaczyć). Inaczej rozmowa jest jałowa, na konkrecie, mogę sprowadzić to do następującego stylu: "a obal mi, kurde bele, że nie jesteśmy w matrixie i że zaraz ktoś ci rureczki z danymi nie odłączy! Ha! Nie masz szans, widzisz jaka moja teoria jest cool?".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vpprof




Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:35, 09 Paź 2008    Temat postu:

comrade napisał:
vpprof napisał:
Comrade, nie rozchodzi się o to, co „naprawdę” istnieje (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko o to, o czym możemy sensownie myśleć i mówić. Jeśli coś „istnieje”, a my nie mamy i nigdy nie będziemy mieć możliwości wejść w jakikolwiek kontakt z tym czymś, a jednocześnie to coś nijak nie będzie na nas wpływać, to jest to tak, jak gdyby to coś nie istniało. Dlatego dla zachowania sensowności wywodu mówimy, że to coś nie istnieje.

Rozumiem. Ale w takim razie dyskusja na zasadzie "a co to będzie jak dokonamy usunięcia wszystkich osób?" musi być całkowicie jałową i bezproduktywną, czyż nie?

Oczywiście. Toteż odpisałem Jarkowi na zacytowane przez ciebie zdanie, że nie tyle desygnat terminu 'materia' zniknie, ile sam termin straci znaczenie.

To jest jeden ze słabych punktów materializmu.

comrade napisał:
Chyba trzeba się najpierw umówić że pewne rzeczy "naprawdę" istnieją (cokolwiek by to miało znaczyć).

No właśnie sęk w tym, że to nic nie znaczy…

comrade napisał:
Inaczej rozmowa jest jałowa, na konkrecie, mogę sprowadzić to do następującego stylu: "a obal mi, kurde bele, że nie jesteśmy w matrixie i że zaraz ktoś ci rureczki z danymi nie odłączy! Ha! Nie masz szans, widzisz jaka moja teoria jest cool?".

Tego się oczywiście nie da ani udowodnić ani obalić. Bowiem sam matriks jest tu terminem nieodnoszącym się do doświadczenia (nie da się go doświadczyć), a więc tym samym jest on terminem pustym treściowo. Czyli to tylko zespół zgłosek, jak szczekanie psa, a nie termin mogący cokolwiek oznaczać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malachi




Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:38, 09 Paź 2008    Temat postu:

comrade napisał:



Nic podobnego. Usunięcie żadnej świętej książki z pewnością nie usunie idei Boga.


te miliardy ludzi na świecie wierzy w idee?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:04, 09 Paź 2008    Temat postu:

vpprof napisał:

Oczywiście. Toteż odpisałem Jarkowi na zacytowane przez ciebie zdanie, że nie tyle desygnat terminu 'materia' zniknie, ile sam termin straci znaczenie.

To jest jeden ze słabych punktów materializmu.


W każdym razie sprowadza dyskusje do poziomu akademickiego. Moim zdaniem nawet filozof musi coś z filozofowania wyciągnąć :) W tym przypadku następuje dziwaczny klincz logiczny z którego nic nie wynika.

Cytat:

comrade napisał:
Chyba trzeba się najpierw umówić że pewne rzeczy "naprawdę" istnieją (cokolwiek by to miało znaczyć).

No właśnie sęk w tym, że to nic nie znaczy…


Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego nie można na potrzeby dyskusji się umówić że protony, neutrony i elektrony istnieją realnie, obiektywnie, i na pewno i że to znaczy właśnie tyle że tak jest? Zaznaczam że nie dam się wciągnąć w rozprawianie na temat "a co to znaczy że coś istnieje naprawdę" - takie dywagowanie to jest w rzeczy samej coś co "traci znaczenie" :)

Cytat:

comrade napisał:
Inaczej rozmowa jest jałowa, na konkrecie, mogę sprowadzić to do następującego stylu: "a obal mi, kurde bele, że nie jesteśmy w matrixie i że zaraz ktoś ci rureczki z danymi nie odłączy! Ha! Nie masz szans, widzisz jaka moja teoria jest cool?".

Tego się oczywiście nie da ani udowodnić ani obalić. Bowiem sam matriks jest tu terminem nieodnoszącym się do doświadczenia (nie da się go doświadczyć), a więc tym samym jest on terminem pustym treściowo. Czyli to tylko zespół zgłosek, jak szczekanie psa, a nie termin mogący cokolwiek oznaczać.


No jak to? Obrońca teorii matrixa powie że jest wręcz przeciwnie, że matrix jest doświadczeniem DOSKONAŁYM. Doświadczasz matrixa 24/7, cały czas, kiedy jesz zupkę, stukasz w klawiaturę, chodzisz po ulicy... :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
comrade




Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:16, 09 Paź 2008    Temat postu:

malachi napisał:
comrade napisał:



Nic podobnego. Usunięcie żadnej świętej książki z pewnością nie usunie idei Boga.


te miliardy ludzi na świecie wierzy w idee?


Dla mnie jest to całkowicie jasne. Bogowie i obrzędy "dziwnym przypadkiem" zaistnieli na naszej planecie dopiero w momencie w którym mózg homo sapiens osiągnął stopień rozwoju umożliwiający na tworzenie abstrakcyjnych idei, (tj takich których nie da się zaobserwować w świecie) takich jak np. "nieśmiertelność", "wszechmoc" itd. Co jest w tym niejasnego? To nie może być zbiego okoliczności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:29, 09 Paź 2008    Temat postu:

malachi napisał:
Nic podobnego. Usunięcie żadnej świętej książki z pewnością nie usunie idei Boga.
Teologi to nie filozofia.

Ostatnio zmieniony przez rozumujesz dnia Czw 11:29, 09 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:33, 09 Paź 2008    Temat postu:

vprof napisał:
Oczywiście. Toteż odpisałem Jarkowi na zacytowane przez ciebie zdanie, że nie tyle desygnat terminu 'materia' zniknie, ile sam termin straci znaczenie.
Pogubiłem się 'materia' jako naukowa, czy co ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malachi




Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:39, 09 Paź 2008    Temat postu:

comrade napisał:



Dla mnie jest to całkowicie jasne. Bogowie i obrzędy "dziwnym przypadkiem" zaistnieli na naszej planecie dopiero w momencie w którym mózg homo sapiens osiągnął stopień rozwoju umożliwiający na tworzenie abstrakcyjnych idei, (tj takich których nie da się zaobserwować w świecie) takich jak np. "nieśmiertelność", "wszechmoc" itd. Co jest w tym niejasnego? To nie może być zbiego okoliczności.


To prawda, że pojecia abstrakcyjne w tym religia istnieją w tej naszej niszy bilogicznej człowieka swiadomego. Tylko powiedz mi co moga mieć wspólnego z rzeczywistością spekulacje na abstraktach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin