ŚFiNiA

krowa

DZIDZIA

krowa

DZIDZIA DZIDZIA

krowa

Twoja odpowiedź DZIDZIA

krowa

https://www.youtube.com/watch?v=dnGUn5Hp1hE

DZIDZIA
DZIDZIA DZIDZIA

krowa

Pięć

krowa

Bardzo

krowa

Kurcze

krowa

Przeczytana

krowa

krowa

[link widoczny dla zalogowanych]

JanelleL.

Bardzo się cieszę, że Krowa raczył u mnie napisać

O owcach i Cygan(k)ach mogłabym trochę powiedzieć ;-P

ale wpierw muszę się jakoś otrząsnąć z przedchwilejszego snu o wężu........
Wąż najpierw był biały, wypatrzyłam go w jakichś zaroślach, kiedy stanęłam przy drodze i oglądałam jakieś inne żyjątko(owazie). Mama, która jechała ze mną trochę się denerwowała, że co chwilę się zatrzymuję i tracę czas na takie rzeczy, a wracałyśmy nad ranem po jakimś weselu, czy coś. Kiedy krzyknęłam, że widzę białego małego węża, ona mi zaraz powiedziała, że to jakaś żmija i żebym wracała...ale już było za późno, wąż wpełzł mi na rękę, na początku go chciałam sfotografować, miał ładne wzory na podbrzuszu, takie lilijki jakby, nie sprawiał wrażenia agresywnego, ale po chwili zaczął się wspinać w kierunku łokcia i się zlękłam. Odruchowo zrzuciłam go na ziemię, a on przyjął wężopostawę jak do ataku. Wyglądał trochę jak smoczokobra, a nieco jak śmierć jakaś biała i nieco straszył wyglądem. Gdybym odeszła spokojnie może nic by się dalej nie stało...ale skuszona tym zjawiskowym okazem pomyślałam, że mogłabym go zabrać ze sobą na chwilę, a potem wypuścić tak jak robię z żabami, jaszczurkami itd. Udało mi się złapać go poniżej głowy, ale ten zaraz jakoś się wykręcił i próbował wgryźć w palec u lewej ręki. W prawej cały czas miałam aparat, który mi bardzo przeszkadzał. Upuściłam go dopiero jak mnie użarł, wówczas złapałam go za głowę prawą ręką, on jakby zaczął zmieniać kolor, nie był już biały a taki różowo-brązowawy...Tak się wił, że po chwili miałam zęby w prawym palcu, a potem jeszcze poranił mi dłoń od zewnętrznej strony. Rany zaczęły mi lekko puchnąć, ale nie tak, jak by to wskazywać miało na jakieś bardzo groźne ukąszenie. Mama zirytowana na mnie, nic już nie powiedziała tylko wyszła z samochodu i doszła do domu na pieszo..ja cały czas myślałam o tym, żeby zadzwonić na pogotowie, ale ciągle miałam tego węża w rękach. Udało mi się chyba go jakoś "zapakować", bo wróciłam z nim do domu. Ten zaraz nie wiedzieć w jaki sposób uciekł z uwięzi i już się zdenerwowałam nawet sama na siebie za takie nieodpowiedzialne zachowanie. Wzięłam więc jakieś narzędzie i próbowałam go ubić. Był już wtedy taki kasztanowy ...odcięłam mu kawałek ogona i wyglądał trochę jak napotkany ostatnio na drodze padalec..ale żył i natychmiast uciekł. Po chwili wypełzł, znów białawy, jeszcze dłuższy niż na początku i nie zraniony w ogóle :shock:

Nakazałam wszystkim opuścić dom zanim się z nim uporam, ale ten znalazł sobie jakieś wejście pod podłogę w kuchni, a za nim poszły do tej kryjówki małe zabawki.. i chwilę później usłyszałam pisk jakiś mysi, jakby dopadł jakąś mysz pod tą podłogą .. i pomyślałam sobie ...no to fajnie :->

Obudził mnie zapach spalenizny...kurcze maślaki!!! Już drugi raz taka wtopa! Postawiło mnie w jednej chwili na nogi :mrgreen:

Na szczęście dym tym razem nie był aż tak gęsty, szybko się dało wywietrzyć dom, ale maślaków marynowanych, póki co nie będzie.

krowa

krowa

Ja ch

JanelleL.

Wąż nie stracił ogona, tylko ja go odcięłam jakimś ogródkowym narzędziem

..ale on się tym wcale nie przejął i odżył na nowo ...w tym śnie oczywiście. No i pytanie, gdzie się zaczyna ogon węża? Zaraz za głową, czy gdzieś w połowie, czy w jakimś konkretnym miejscu licząc od końca?? :think:

Na żywo i na wolności, to raptem spotkałam ze trzy zaskrońce i kilka martwych na drodze oraz tego ostatnio rozjechanego prawdopodobnie przez rower padalca.

krowa

krowa

Zabij

JanelleL.

Z Leonem, to bym się mogła podzielić i własnym rdzeniem kręgowym.