Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Luźne rozkminy
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Kruchy04
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:03, 16 Kwi 2023    Temat postu:

Bóg, a empiria naukowa..

Człowiek jest istotą zmysłową; zmysły służą mu za narzędzie do odbierania i badania świata zewnętrznego. Człowiek jest nieczuły na istnienie tego, co przekracza jego poznawcze narzędzia. Niestety zmysły same w sobie nie są doskonałe. Wiemy, że możemy ulec jakiejś iluzji. Musimy też być ostrożni, by z danych zmysłowych nie wyciągnąć zbyt pochopnych wniosków na temat świata, bo jeśli mielibyśmy tak absolutnie zawierzyć zmysłom to musielibyśmy dojść do dziwnych wniosków, np. że łyżeczka w szklance wody wykrzywia się, a po wyjęciu z wody już wraca do stanu właściwego. Na szczęście człowiek wymyślił naukę, która nie tylko "przedłuża" jego zmysły, ale też dzięki opracowanym metodom, które wykorzystuje w swym aspekcie poznawczym, uczy człowieka jak poprawnie korzystać z ludzkich zmysłów.

W nauce jest tak, że postuluje się różne hipotezy odnośnie świata. Dopóki hipoteza nie zostanie potwierdzona to nikt nie twierdzi, że to co stanowi przedmiot hipotezy, istnieje. Dopiero, gdy drogą eksperymentalną uda się hipotezę potwierdzić to uznajemy to za prawdę, choć nigdy w jakimś absolutnym sensie.

Teraz aspekt Boga. Teiści uważają, że Bóg istnieje, ale przecież Bóg nie ma empirycznego potwierdzenia ani na drodze zmysłowej, ani na drodze doświadczenia naukowego. Dlaczego, by więc zgodzić się z teistami, że są powody, by uważać, że Bóg jest?


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Nie 0:06, 16 Kwi 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:33, 03 Maj 2023    Temat postu:

Szukać Boga nie można na normalne sposoby. Dla wielu ludzi szukanie Boga to odnajdywanie wszędzie celowości, to szukanie szczęścia - jeśli jest szczęście - jeśli coś dzieje się dobrze, a akurat o to się modliłem - tzn. że JEST Bóg. Nie wiadomo, w jaki sposób JEST - JEST, lecz nie tak, jak inne istoty.

A może Bóg nie chce być szukany?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:46, 09 Maj 2023    Temat postu:

Cytat:
Jeśli Bóg byłby rzeczywiście tyranem, to i tak mi nic nie pomoże
wszystko, co mnie tworzy i co daje nadzieję może w ogóle mieć sens jedynie wtedy
gdy Bóg jest naprawdę miłością
czyli gdy przewyższa swoją intencją dobra, przebaczenia, pomocy, tkliwej akceptacji
wszelkie znane nam z życia dobra, jakie doznaliśmy od spotykanych istot
a jest najdalej od tego zła, jakie czynią spotykane w życiu ludzkie kreatury i okrutnicy.

http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/prawdziwa-religia,8130-600.html#721699

Czy Bóg może być "naprawdę miłością"? Nie tylko nie znajdujemy na to dowodów w porządku natury, która od milionów lat obfituje w ból i cierpienie żywych istot, ale założenie to nie ma również oparcia w samej Biblii bowiem Bóg w Biblii osądza i karze. Jeśli Bóg przewyższa wszelki znane nam z życia dobra to musi również chyba przewyższać wszelkie niedobra.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Wto 23:47, 09 Maj 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:20, 10 Maj 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Jeśli Bóg byłby rzeczywiście tyranem, to i tak mi nic nie pomoże
wszystko, co mnie tworzy i co daje nadzieję może w ogóle mieć sens jedynie wtedy
gdy Bóg jest naprawdę miłością
czyli gdy przewyższa swoją intencją dobra, przebaczenia, pomocy, tkliwej akceptacji
wszelkie znane nam z życia dobra, jakie doznaliśmy od spotykanych istot
a jest najdalej od tego zła, jakie czynią spotykane w życiu ludzkie kreatury i okrutnicy.

http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/prawdziwa-religia,8130-600.html#721699

Czy Bóg może być "naprawdę miłością"? Nie tylko nie znajdujemy na to dowodów w porządku natury, która od milionów lat obfituje w ból i cierpienie żywych istot, ale założenie to nie ma również oparcia w samej Biblii bowiem Bóg w Biblii osądza i karze. Jeśli Bóg przewyższa wszelki znane nam z życia dobra to musi również chyba przewyższać wszelkie niedobra.

Ja widzę ścieżkę rozumowania, powiązaną z tym, czym jest świadomość, w ramach której, pomimo tego cierpienia, jakie obserwujemy w świecie, rzeczywiście ostatecznie okaże się, że Bóg jest miłością. Jeszcze nie teraz tak się okaże, bo teraz musimy przejść przez trudy życia, które uświadomią nam istotę bytu, jednak w ostatecznym rozrachunku wyjdzie na to, że Bóg zaplanował wszystko tak genialnie, że wyjaśni się także i to, dlaczego teraz musimy przejść przez ten czas bólu, jakim są ludzkie życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:43, 10 Maj 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Cytat:
Jeśli Bóg byłby rzeczywiście tyranem, to i tak mi nic nie pomoże
wszystko, co mnie tworzy i co daje nadzieję może w ogóle mieć sens jedynie wtedy
gdy Bóg jest naprawdę miłością
czyli gdy przewyższa swoją intencją dobra, przebaczenia, pomocy, tkliwej akceptacji
wszelkie znane nam z życia dobra, jakie doznaliśmy od spotykanych istot
a jest najdalej od tego zła, jakie czynią spotykane w życiu ludzkie kreatury i okrutnicy.

http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/prawdziwa-religia,8130-600.html#721699

Czy Bóg może być "naprawdę miłością"? Nie tylko nie znajdujemy na to dowodów w porządku natury, która od milionów lat obfituje w ból i cierpienie żywych istot, ale założenie to nie ma również oparcia w samej Biblii bowiem Bóg w Biblii osądza i karze. Jeśli Bóg przewyższa wszelki znane nam z życia dobra to musi również chyba przewyższać wszelkie niedobra.

Ja widzę ścieżkę rozumowania, powiązaną z tym, czym jest świadomość, w ramach której, pomimo tego cierpienia, jakie obserwujemy w świecie, rzeczywiście ostatecznie okaże się, że Bóg jest miłością. Jeszcze nie teraz tak się okaże, bo teraz musimy przejść przez trudy życia, które uświadomią nam istotę bytu, jednak w ostatecznym rozrachunku wyjdzie na to, że Bóg zaplanował wszystko tak genialnie, że wyjaśni się także i to, dlaczego teraz musimy przejść przez ten czas bólu, jakim są ludzkie życia.


Zapytam o coś, ale nie bardzo wiem jak o to zapytać..
No ale spróbuję.
Czasem teisci mówią, że wierzą w Boga, bo np. historycznie przekonuje ich zmartwychwstanie Jezusa, a dodatkowo pojawiają się różne argumenty odwołujące się do cudowności przyrody, że np. jest zaprojektowana itd. I to głównie jest odpowiedź na pytanie "dlaczego wierzysz". Czyli to trochę tak, jakby uzbierały im się jakieś "fakty" i stwierdzają, że no skoro takie rzeczy odkrywamy no to nie pozostaje nic innego, jak uwierzyć, że jednak jest jakaś superpotężna istota, która wszystko stworzyła, ma swoje cele i komuś takiemu trzeba okazywać wielki szacunek.

Ale ja się zastanawiam, czy Bóg chce być odkrywamy przez człowieka w taki właśnie sposób? Czy odpowiedź na pytanie "dlaczego wierzę" powinna zasadzać się na wyliczaniu jakichś tam "faktów" i stwierdzeniu "te fakty mnie przekonują więc wierzę"?

Czy powody do wiary nie powinny brać się z jakichś głębszych odczuć?

Czy te głębsze powody mają coś wspólnego z miłością?

W innym temacie w dyskusji Banjankri i fedor, wywiązał się taki dialog:

Cytat:
Banjankri napisał:
Tomasz Polak napisał:
"nie jest ważne, czy istnieje coś lub ktoś, kogo nazywamy „Bogiem”. Istotne jest tylko, dlaczego o to ludzie pytają i dlaczego dla nich jest to ważne."

Ja mam trochę inne spojrzenie. Niezależnie od tego, czy Bóg istnieje czy nie, co motywuje ludzi do wiary w niego, dlaczego to jest dla nich ważne?
Dopiero konfrontacja z tą kwestią, dialog z samym sobą, rozpoczyna uczciwą dyskuskę. Bez tego, mamy tylko przekamarzanie się. Potrafisz dźwignąć taki ciężar, czy wolisz pozostać w bezpiecznej piaskownicy, w której arbitralnie manipujesz faktami i domysłami?


To co jest dla kogo ważne niewiele wnosi. Wolałbym żeby Bóg nie istniał i Jezus nie zmartwychwstał bo wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze. Analizuję jednak wszystkie scenariusze i dochodzę do takich i nie innych wniosków. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto byłby w stanie obalić tezę o zmartwychwstaniu Jezusa. Zawsze wychodziło na to, że scenariusz bazowy broni się najlepiej. Nawet sam nie byłem w stanie tego obalić. Jak widzisz, to co jest dla kogo ważne jest nieistotne, wbrew temu co sugerujesz. Dla mnie ważne jest to gdzie prowadzą mnie wnioski


banjankri pyta się o to "co motywuje ludzi do wiary w niego, dlaczego to jest dla nich ważne?", a fedor odpowiada, że wolałby, aby Bóg nie istniał i Jezus nie zmartwychwstał.
Wierzy chyba dlatego, że tak mu to wynika z "analizy świata". Na tyle mocno udowodnione mu się to wydaje, że musi to przyjąć, bo on podąża za dowodami, pomimo, że wolałby, aby Bóg nie istniał..

Oczywiście to jest pewna zagrywka na potrzeby apologetyczne, aby nie wyszło, że fedor kieruje się jakimiś potrzebami.

Ale mi się wydaje, że właśnie wiara powinna brać się z jakichś głębokich powodów..
Czy Bóg z takiej "fedorowej postawy" może się cieszyć? Czy chce być w ten sposób odkrywany, że, wierzący dochodzi do takich przemyśleń "nie chcę abyś istniał, ale że fakty widzę tak, a nie inaczej no to muszę uznać, że jesteś"?
Mnie się wydaje, że prawdziwy teista powinien wierzyć nie ze względu na "fakty", ani nawet nie z powodów kalkulacyjno-psychologicznych (coś w rodzaju, że Bóg jest taką protezą życiową), tylko dlatego, że potrafi odnaleźć jakieś "głębokie powody". Takie coś naprawdę arcyistotnego, coś biorące się z najgłębszych odczuć..

Tak się dziś popołudniu nad tym zastanawiałem, a jeszcze jak zobaczyłem Twój wpis o Bogu miłości to jeszcze bardziej zacząłem się zastanawiać..


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 1:46, 10 Maj 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21634
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:45, 10 Maj 2023    Temat postu:

Moim zdaniem Fedor wierzy bo zinternalizował tę wiarę w rodzinie i środowisku lokalnym.
Bóg, w którego wierzy to taki surowy tata. Tata, który w "tatowy" sposób kocha swoje dzieci.
Dlaczego stał się apologetą, dlaczego ma tak silną potrzebę niesienia wiary też w "tatowy" sposób to już nie wiem.
Ale to niezwykle ciekawe jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:21, 10 Maj 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Mnie się wydaje, że prawdziwy teista powinien wierzyć nie ze względu na "fakty", ani nawet nie z powodów kalkulacyjno-psychologicznych (coś w rodzaju, że Bóg jest taką protezą życiową), tylko dlatego, że potrafi odnaleźć jakieś "głębokie powody". Takie coś naprawdę arcyistotnego, coś biorące się z najgłębszych odczuć.

Zgadzam się tu z Tobą.
Gdy sobie w tym kontekście próbują jakoś zwizualizować mentalnie, jak to jest z moją wiarą, jakie "głębsze powody" ją konstruują, to nie mam jednak jakiejś prostej odpowiedzi. Trudno jest mi wskazać takie pojedyncze, czy choćby główne wyróżniające się coś, co byłoby tym powodem wiary. W ogóle moja "wiara" tak nie do końca chyba jest wiarą...
Ściślej - nie jest wiarą w tym rozumieniu słowa, jakie jest najczęśćiej używane,. jest bardziej takim "mentalnym życiem". Słowo "wiara" sugeruje jakieś "coś" czemu się wierzy, a ja nie potrafię wskazać "cosia". Zamiast cosia mam rozmytą "strukturę intencyjną", której głównym celem jest wyjaśnienie istnienia mojej świadomości. Inaczej mówiąc, wierzę w Boga, bo nieustannie pytam: kim jestem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:12, 10 Maj 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Mnie się wydaje, że prawdziwy teista powinien wierzyć nie ze względu na "fakty", ani nawet nie z powodów kalkulacyjno-psychologicznych (coś w rodzaju, że Bóg jest taką protezą życiową), tylko dlatego, że potrafi odnaleźć jakieś "głębokie powody". Takie coś naprawdę arcyistotnego, coś biorące się z najgłębszych odczuć.

Zgadzam się tu z Tobą.
Gdy sobie w tym kontekście próbują jakoś zwizualizować mentalnie, jak to jest z moją wiarą, jakie "głębsze powody" ją konstruują, to nie mam jednak jakiejś prostej odpowiedzi. Trudno jest mi wskazać takie pojedyncze, czy choćby główne wyróżniające się coś, co byłoby tym powodem wiary. W ogóle moja "wiara" tak nie do końca chyba jest wiarą...
Ściślej - nie jest wiarą w tym rozumieniu słowa, jakie jest najczęśćiej używane,. jest bardziej takim "mentalnym życiem". Słowo "wiara" sugeruje jakieś "coś" czemu się wierzy, a ja nie potrafię wskazać "cosia". Zamiast cosia mam rozmytą "strukturę intencyjną", której głównym celem jest wyjaśnienie istnienia mojej świadomości. Inaczej mówiąc, wierzę w Boga, bo nieustannie pytam: kim jestem?


To pytanie jest dla Ciebie ważne, ale dlaczego łączysz je z Bogiem? Jaki tu widzisz związek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:22, 10 Maj 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Mnie się wydaje, że prawdziwy teista powinien wierzyć nie ze względu na "fakty", ani nawet nie z powodów kalkulacyjno-psychologicznych (coś w rodzaju, że Bóg jest taką protezą życiową), tylko dlatego, że potrafi odnaleźć jakieś "głębokie powody". Takie coś naprawdę arcyistotnego, coś biorące się z najgłębszych odczuć.

Zgadzam się tu z Tobą.
Gdy sobie w tym kontekście próbują jakoś zwizualizować mentalnie, jak to jest z moją wiarą, jakie "głębsze powody" ją konstruują, to nie mam jednak jakiejś prostej odpowiedzi. Trudno jest mi wskazać takie pojedyncze, czy choćby główne wyróżniające się coś, co byłoby tym powodem wiary. W ogóle moja "wiara" tak nie do końca chyba jest wiarą...
Ściślej - nie jest wiarą w tym rozumieniu słowa, jakie jest najczęśćiej używane,. jest bardziej takim "mentalnym życiem". Słowo "wiara" sugeruje jakieś "coś" czemu się wierzy, a ja nie potrafię wskazać "cosia". Zamiast cosia mam rozmytą "strukturę intencyjną", której głównym celem jest wyjaśnienie istnienia mojej świadomości. Inaczej mówiąc, wierzę w Boga, bo nieustannie pytam: kim jestem?


To pytanie jest dla Ciebie ważne, ale dlaczego łączysz je z Bogiem? Jaki tu widzisz związek?

Bóg jest tym ideałem osoby, niejako obrazem celu dla mojego doskonalenia się. Jest też - w powiązaniu z przyjęciem, iż cechuje Go miłość i prawda - wskazówką co do drogi, jaką mam podążać. W idei Boga jest też zawarta sugestia, co do tego, że doskonalenie się polega na realizacji ideału OSOBY (jest opowiedzeniem się za tym co osobowe, mające uczucia, nawet emocje a nie - odwrotnie - za tym, co "tylko logiczne"). Ta sugestia jest wg mnie bardzo ważną wskazówką.
Wreszcie Bóg, rozumiany jako istota o wielkich możliwościach i rozumie staje się źródłem i gwarantem NADZIEI, że skoro zostałem (przez Niego) na ten świat powołany, to jest w tym głębszy cel, to przeciwności jakie w życiu spotykam, nie stanowią ostatecznego zagrożenia dla mojego bytu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Kruchy04 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin