Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bóg i szatan

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:10, 10 Sie 2016    Temat postu: Bóg i szatan

W tradycji walka dobra ze złem jest powiązana z postaciami Boga i szatana.
Od jakiegoś czasu ów wątek zaczął mnie bardziej interesować. Co ciekawe, uważam, że typowe podejście w owej kwestii jest mocno uproszczone. To czarno - białe przedstawienie dobro i Bóg z jednej strony, a zło i szatan z drugiej nie wyjaśnia wielu dość podstawowych problemów.
Jednak Bóg nie zniszczył szatana...
Bóg pozwala szatanowi kusić ludzi...
Pytaniem dodatkowym tutaj jest: na ile szatan, kusząc człowieka, odwołuje się swojej niezależnej mocy, a na ile DO JUŻ ISTNIEJĄCYCH W CZŁOWIEKU skłonności, cech?

Ciekawe jest zwłaszcza to ostatnie pytanie: jeśli popełnione przez człowieka zło wynikałoby tylko z kusicielskiej mocy szatana, to człowiek byłby niewinny. Wtedy zaś szatan w ogóle nie osiągnąłby swojego celu - pokazania, że człowiek jest tym złym, błędnym stworzeniem. Tak więc, jeśli czynimy naprawdę zło, to czynimy to (w istotnej części) Z WŁASNYCH pobudek, a szatan co najwyżej jakoś aktywizuje w nas to, co normalnie byłoby ukryte. W tym kontekście wyjaśniłoby się, dlaczego Bóg zostawia szatanowi pole do działania względem człowieka - w ten sposób człowiek jest zmuszony do SAMOOKREŚLENIA, do ujawnienia się KIM JEST. Gdyby sobie ten człowiek po prostu gnuśnie i bezpiecznie bytował z dala od zagrożeń, to jego słabość mogłaby się ujawnić w okolicznościach dużo trudniejszych do odwrócenia (jak Adam i Ewa w raju).
Tak więc, niestety, choć brzmi to paradoksalnie i mało przyjemnie, to jednak owo wystawienie człowieka na moc (częściową) szatana ma swój ważny cel, jest niezbędne, w jakimś sensie dobre. Biblia o tym dość dokładnie mówi - są w niej obrazy mówiące o "oczyszczaniu w tyglu", "odsiewaniu ziarna do plew" itp. Tu wyjaśnia się też rola i sens cierpienia - nie ma innej metody wyklarowywania się psychiki jak właśnie to wrzucenie w dychotomię cierpienia - radości, w walkę z negatywnymi tendencjami. Czasem (właściwie to najczęściej...) ilość zła, która została na Świat dopuszczona przeraża, wydaje się być niemożliwa do odwrócenia, wytłumaczenia. Te miliony okrutnie zabitych, krzywdzonych ludzi.... Jak to ogarnąć, rozliczyć?
- Ja też nie potrafię. I też mnie to przeraża. Mogę pisać o tym właśnie w jakimś przerażeniu, poczuciu niemocy. Ale też jednocześnie, jako wierzący w Boga, mam swój obowiązek i wiarę sądzić, że nawet tak straszne rzeczy Bóg jest w stanie pokonać, "odpracować", odmienić na ostateczne dobro. To jest, kto wie czy nie to główne i najważniejsze co mogę dziś Bogu ofiarować - to zaufanie, zawierzenie w obliczu kompletnej rozpaczy i niezrozumienia. Jeśli tego zaufania z siebie nie wykrzeszę, to w jakiś sposób wygra szatan, a przegram ja sam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:29, 10 Sie 2016    Temat postu: Re: Bóg i szatan

I jeszcze drobny komentarz do tego wątku.
Można by większość koncepcji dobra i zla jakoś przetłumaczyć na język ateizmu. Szatanem i kuszeniem byłyby tu pewne ewolucyjne skłonności - do przemocy, do promowania własnych genów, kosztem innych istot. Ewolucja (jak to napisał kiedyś pewien grupowicz na psr.soc.religia) jest "szatanem". I rozumiał to chyba właśnie tak, że zło jest w człowieku zakorzenione w związku z walką o byt, ściśle powiązane z egoizmem, nakazującym na pierwszym miejscu postawić samego siebie. A, że nie potrafimy stawiać samego siebie inaczej jak DORAŹNIE, czyli tak jak to rozumiemy w danej chwili, na tym poziomie rozwoju, który osiągnęliśmy, to będziemy popełniał błędy. Jesteśmy egoistami na krótką metę - bo np. zabijając kogoś, kto nam przeszkadza na bieżąco w rodzinie w osiąganiu jakichś celów, tracimy potencjalnego sojusznika, pomocnika w walce z jakimś większym złem - czyli np. atakiem grupy zbójców z zewnątrz. Nasz startowy egoizm jest głupi, impulsywny, jest sprzeczny ze swoim głównym celem - wspierania nas samych na dłuższą metę, w kontekście większych celów. I człowiek, wraz z rozwojem swojej mądrości, przewidywania, łączenia coraz bardziej złożonych aspektów sprawy, uczy się być egoistą na sposób mądry i skuteczny.
W tym sensie można by stworzyć teorię ateistyczną rozwoju świadomości człowieka, która pokazywałaby rozwój świadomości jako pokonywanie tych skłonności, które - choć jakoś ewolucyjnie nakazane i uzasadnione - są nieperspektywiczne, sprzeczne z tym obrazem siebie, który oświecona świadomość byłaby w stanie w pełni zaakceptować. Można by powiedzieć, że walka dobra ze złem nie jest walka altruizmu z egoizmem, ale walką MĄDREGO EGOIZMU z egoizmem impulsywnym, wyniesionym z ewolucyjnego dziedzictwa, naznaczonego prostą walką o byt w warunkach nieprzewidywalnej przyrody i konieczności przekazywania genów.

Darwin, według mnie, powinien być uznany za postać błogosławioną dla rozwoju świadomości (pewnie świętym go nie ogłoszą, ale to inna sprawa...). To dzięki jego teorii ewolucji człowiek jest w stanie UJRZEĆ ODNIESIENIE - tzn. ma do czego porównać rozwój swojej świadomości - może już wymodelować sobie ten wybór: kim pragnę się stać?
- Czy chcę być po prostu wykonawcą programu, wynikającego z miliardów lat chaotycznych zmian, z nakładania się na siebie bezcelowych konfiguracji materii
- Czy może jednak POTRAFIĘ SAM STANOWIĆ O SOBIE, czyli wyrwać się z niewoli chaosu i bezcelowości, powiedzieć coś w rodzaju: wiem do czego dążę, kim chciałbym się stawać! I będę zmierzał w tym kierunku konsekwentnie.
Ten ostatni wybór jest ateistyczny w wymowie, bo nie zostawia miejsca dla Boga. Ale na początek, przynajmniej tak sam uważam, wcale nie jest taki zły. Tak na początek, bo Bóg już (na człowieka) czeka za rogiem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin