Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mężczyzna, kobieta i podróbki

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:32, 06 Cze 2015    Temat postu: Mężczyzna, kobieta i podróbki

Na rynku rzeczy funkcjonuje bardzo ważne (wymierne finansowo) pojęcie oryginału i podróbki. Oryginał zwykle jest znacząco droższy od podróbki, kopii. Człowiekowi, który coś kupuje jako oryginał, zaproponowanie kopii, traktowane jest jako oszustwo.
Ale czym jest oryginał, a czym jego podróbka?
- Nie zawsze to jest do końca oczywiste, ale np. w przypadku dzieł sztuki, wszyscy wiedzą o co chodzi. Oryginał Mony Lisy musiał być tworzony ręką mistrza Leonarda. Każdy inny malarz, nawet jeśli namaluje Giocondę identyczną, nie do odróżnienia z tą jedną jedyną, oryginalną, tworzy (tylko) kopię, dzieło znacząco mniej wartościowe.

Teraz zaczynam zmierzać do głównego tematu tego wątku - pytanie o oryginalność mężczyzny i kobiety. W dobie postępu medycyny - farmakologii i chirurgii - możliwe jest takie działanie, które osobę urodzoną jako mężczyznę (z punktu widzenia wyglądu narządów rozrodczych i kodu DNA) da się przerobić na wygląd kobiety. Analogicznie można zrobić w drugą stronę - tzn. kobietę zamienić w osobę wyglądającą jak mężczyzna.
Piszę świadomie "wyglądającą jak", bo pytanie "czy to jest mężczyzna/kobieta?" pozostawię na razie jako otwarte.

W kręgach LGBT funkcjonuje daleko idące poparcie dla idei "czucia się jakąś płcią" - np. osoba o wyglądzie początkowym i kodzie DNA mężczyzny, która "czuje się" kobietą, miałaby zostać uznana za kobietę.
Jest to dość daleko idący wyłom, wyjątek w traktowaniu ludzkich pragnień w ogólności. Bo biedak który "poczuł się bogaczem" zapewne nie zasłuży na jakieś powszechne poparcie jakichś środowisk w kwestii nakłonienia wszystkich ludzi w około, aby rzeczywiście traktowali go jako bogacza. Podobnie jeśli jakiś człowiek "poczuje się pilotem samolotu pasażerskiego", a nie będzie miał uprawnień (bo np. nie przejdzie badań lekarskich) nie zostanie potraktowany jako ktoś, kto może siąść za sterami Boeinga, czy Airbusa. Takie "numery" tu nie przejdą. I w ogóle, żeby człowiek nie wiem jak bardzo, wbrew pewnym standardom i umowom "czuł się" poetą, pisarzem, prezydentem, prezesem wielkiej firmy, chirurgiem, czy koszykarzem NBA, nie dostąpi wsparcia poważnych grup nacisku społecznego w kwestii uznania go za takiego, jakiego w sobie widzi, uważa. Bez względu na rozmiar traumy, jaką dany człowiek przechodzi z tego tytułu.

Inną kwestią związaną z podróbkami płci jest pytanie o to, czyja trauma jest większa?
- Weźmy sobie następującą sytuację. Młody człowiek bardzo pragnie mieć żonę, założyć rodzinę. Znajduje partnerkę, która mu się podoba, żeni się a tu okazuje się... że jego żona nie może mieć dzieci, bo chromosomalnie jest mężczyzną. Do tego w ogóle była mężczyzną przez dużą część swojego życia. Dla młodego człowieka, któremu załamały się jego marzenia, jego życie o rodzinie TAKĄ, JAKĄ SOBIE WYMARZYŁ, to jest szok. To straszna trauma.
Po drugiej stronie oczywiście, mamy traumę osoby transseksualnej, która koniecznie pragnie być uznana za tę swoją wymarzoną płeć i wszelkie odmowy w tym względzie traktuje bardzo boleśnie.
Czyja trauma jest ważniejsza - tego chłopaka, czy jego transseksualnej żony?...
Podobna sytuacja wystąpi oczywiście, gdy kobieta zwiąże się z mężczyzną, który nie ma w pełni funkcjonalnych narządów rozrodczych męskich, gdy okaże się, że para nie może mieć swoich dzieci. Czy w imię samopoczucia tej osoby, która jest transgender, można po prostu zapomnieć o potencjalnych zranionych uczuciach kobiety?...
Wreszcie jest jeszcze jeden element w uczuciach - odraza do kontaktów z niechcianą płcią. Gdzieś w Izraelu odbył się proces o gwałt, w którym kobieta - mimo że na stosunek się zgodziła - uznała się za zgwałconą, oszukaną, bo jej partner podał się wobec niej za Żyda, choć w rzeczywistości był Palestyńczykiem. Inna tożsamość osoby wzbudzała w niej niechęć, może odrazę, więc gdy dowiedziała się o tym (po fakcie) uznała tę sytuację jako formę gwałtu. Nie wiem, jak zadecydował sąd, ale kwestia tożsamości w seksie jest dla wielu osób ważna. Seks z płcią psychicznie niewłaściwą jest traktowany jako coś odrażającego. I jeśli ktoś dowie się o fakcie inaczej rozumianej (nie pisze, jak płeć jest, bo to odrębna sprawa), niezgodnie z oczekiwaniami i pragnieniami, to będzie z dużym prawdopodobieństwem odczuwał do siebie formę odrazy. Czy o czymś takim można po prostu zapomnieć, przejść nad tym do porządku dziennego?

Wreszcie kolejny aspekt sprawy - męskie toalety, prysznice, przebieralnie itp. Gdy stoję sobie pod pisuarem, załatwiając potrzebę jaką się tam załatwia, obok mnie nieraz dostrzegam innego mężczyznę. To należy do kanonu tego miejsca - faceci nawet oglądają co tam ten drugi ma... Gdyby jednak obok był mężczyzna "z kobiety zrobiony", czułbym się źle, jakoś obrażony, znieważony. Czy to ważne, jak ja się czuję?...
Albo kobiety pod prysznicem. Oto gdzieś w basonowym przedsionku jest grupa nagich kobiet, które zwyczajnie się myją. Czy jest im wszystko jedno, że np. jedna z nich (albo choćby przechodząca obok, w ręczniku, zasłonięta, więc nie sposób sprawdzić, jak wygląda w pełni) 3/4 życia spędziła jako mężczyzna, a teraz "tak sobie" podziwia wdzięki pozostałych pań?...
Może to też byłaby trauma, poczucie złamania intymności, znieważenia (nawet zgwałcenia)?...
Powiedzcie Panie - byłaby, czy nie? A może to byłoby wszystko jedno?...

Mi akurat nie jest wszystko jedno. Nie zamierzam szykanować osób transgender. Nie moją sprawą jest ocenienie ich decyzji. NIe będę ich potępiał, straszył ogniem piekielnym, czy się z nich wyśmiewał. Ale też oczekuję, że moja intymność (TAK JAK JA JĄ ROZUMIEM) będzie uszanowana. Uważam, że mam prawo wiedzieć kim jest osoba, która wizualnie wygląda na kobietę - czy jest oryginałem, czy podróbką chirurgiczno - farmakologiczną. Mam prawo swoje decyzje życiowe podejmować w oparciu o faktyczny stan wiedzy. Takie prawo do informacji. Stosunki międzyludzkie to też swego rodzaju "rynek" - tu też oryginał ma inną wartość niż podróbka. Ja oczekuję uczciwości w tym względzie. W szczególności jeśliby okazało się, że jakaś osoba wzbudzi we mnie ten szczególny, niepowtarzalny STAN UCZUĆ MĘŻCZYZNY DO KOBIETY. To taki stan, w którym mężczyzna staje się trochę bezradny, odsłonięty, wrzucony w wir uczuć trudnych do opanowania (czasem niemożliwych do opanowania). To trochę tak jest, że mężczyzna może przez całe życie poszukiwać tej SWOJEJ kobiety, takiej, której ofiaruje zaufanie (znacznie większe, niż do kogokolwiek innego), miłość (zupełnie inną, niż do kogokolwiek innego) i właśne jakąś formę bezradności, oddanie się bez reszty. Jeśli ktoś coś takiego chce ofiarować, coś co uważa za najcenniejsze co ma, to chyba może też oczekiwać pewnej uczciwości z drugiej strony - pewności, że ma do czynienia z oryginałem, a nie podróbką. Bo gdyby jakiś kolekcjoner całe życie zbierał pieniądze na kupno oryginału jakiegoś obrazu Van Gogha, kupił go, a potem okazało się, że został oszukany, bo nabył kopię, to wszyscy wokoło by go rozumieli. Większość ludzi zlitowałaby się nad jego traumą.
Czy środowiska ujmujące się za traumą tych, którzy pragną być widziani innymi, niż się urodzili z kodu DNA i wyglądu ciała, byłyby na tyle otwarte, aby zrozumieć tę traumę, gdy ktoś pragnie mieć życiowego partnera dokładnie zgodnie z jego oczekiwaniami i marzeniami - a więc oryginalnego (!) mężczyznę, oryginalną (!) kobietę?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 20:53, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 9:59, 07 Cze 2015    Temat postu: Re: Mężczyzna, kobieta i podróbki

Michał Dyszyński napisał:

Czy środowiska ujmujące się za traumą tych, którzy pragną być widziani innymi, niż się urodzili z kodu DNA i wyglądu ciała, byłyby na tyle otwarte, aby zrozumieć tę traumę, gdy ktoś pragnie mieć życiowego partnera dokładnie zgodnie z jego oczekiwaniami i marzeniami - a więc oryginalnego (!) mężczyznę, oryginalną (!) kobietę?...


Jestem za szczerością, ale nie taką wymuszaną ustawowo, tylko rozumianą jako niepisaną zasadę.

Chcę wiedzieć, czy osoba, z którą chce sobie ułożyć życie ma przeszłość kryminalną, narkotykową albo choruje na schizofrenię. Podobnie mogę chcieć wiedzieć, czy zawsze była kobietą/mężczyzną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:36, 07 Cze 2015    Temat postu: Re: Mężczyzna, kobieta i podróbki

istota napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Czy środowiska ujmujące się za traumą tych, którzy pragną być widziani innymi, niż się urodzili z kodu DNA i wyglądu ciała, byłyby na tyle otwarte, aby zrozumieć tę traumę, gdy ktoś pragnie mieć życiowego partnera dokładnie zgodnie z jego oczekiwaniami i marzeniami - a więc oryginalnego (!) mężczyznę, oryginalną (!) kobietę?...


Jestem za szczerością, ale nie taką wymuszaną ustawowo, tylko rozumianą jako niepisaną zasadę.

Chcę wiedzieć, czy osoba, z którą chce sobie ułożyć życie ma przeszłość kryminalną, narkotykową albo choruje na schizofrenię. Podobnie mogę chcieć wiedzieć, czy zawsze była kobietą/mężczyzną.
:*
Miło widzieć zgodność.
Rozumiem też, że sprawa jest dość delikatna. Nie chcemy przecież nikogo śledzić, inwigilować w związku z jego przeszłością. W dobrym związku powinno jednak się wiedzieć ważne rzeczy o przeszłości partnera.
Tutaj twórcy scenariuszy filmowych często sięgają po wątek udziału kogoś w filmach porno, albo rozbieranej sesji. Ale już praca w charakterze prostytutki/żigolaka jest dość trudnym problemem. Bo ja, gdybym dowiedział się o tego rodzaju epizodzie w życiu mojej potencjalnej partnerki życiowej, mocno bym się nad kontynuacją związku zastanawiał...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin