Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Upilnować się - robić swoje, nie licząc na poklask otoczenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31255
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:23, 09 Wrz 2022    Temat postu: Upilnować się - robić swoje, nie licząc na poklask otoczenia

Był czas - etap w moim życiu, kiedy motywacją do moich działań było w znacznym stopniu oczekiwanie uznania, docenienia mnie. Martwiłem się wtedy, jak zostanę odebrany, czy czekają mnie splendory za moje dokonania. W pewnym momencie jednak zdałem sobie sprawę z tego, że taka postawa jest dla mnie przede wszystkim źródłem stresu, rozterki, przykrych myśli. Oczekiwania na to, że kapryśnie nastawiona (a tak je właśnie oceniam) społeczność wokół mnie, raczy zechcieć mnie docenić, że udzieli mi swojej łaski uznania oceniłem jako dla mnie osobiście poniżające. Powiedziałem wtedy sobie coś w stylu: Michale, ogarnij się! To, czy jacyś, czasem zupełnie niekompetentni, nie znający istoty sprawy ludzie cię docenią, czy nie jest właściwie ślepym losem, albo nawet z ich strony próbą manipulacji. Nie polegaj w swoich emocjach na czymś takim!

I postanowiłem się zmienić w tym względzie oczekiwania na czyjeś mnie docenianie, akceptację. Postanowiłem sobie wdrożyć PROGRAM MENTALNY UNIEZALEŻNIANIA SIĘ OD CUDZYCH OPINII. Opracowałem sobie pewne ramy dla tego programu, zaplanowałem procedury do wdrożenia.
Program z grubsza zawarł w sobie:
1. Postulat obserwacji własnych emocji - czy nie są one zbyt uzależnione od cudzych opinii
2. Postulat oparcia się o wskaźniki obiektywne - rozliczenie moich przedsięwzięć, w założeniu, powinno być oparte nie o widzimisię tej, czy innej osoby (w dużym stopni ja też się do tego grona zaliczam), ale o jakieś wskaźniki, które byłyby od owych mniemań kapryśnych ludzi niezależne.
3. Postulat unikania przedsięwzięć, których jedynym efektem miałoby być docenianie mnie przez ludzi. Raczej wolę się angażować w przedsięwzięcia, których efekt jest jakoś obiektywnie mierzalny.
4. Postulat okresowego rozliczania się z realizacji postulatów 1-3, jak też ogólnego odczucia, czy już potrafię być niezależny od opinii otoczenia.

Od tego czasu, najpierw powoli, z oporami, ale w miarę nabywania doświadczeń coraz skuteczniej, zacząłem przekształcać swoje motywacje od stanu "czy mnie docenią" do stanu "czy uda mi się osiągnąć obiektywnie mierzalne rezultaty".
Czy całkiem uniezależniłem się od opinii otoczenia?
- Tego bym nie powiedział. Wręcz...
... sam sobie zabroniłem pójścia zbyt mocno w ścieżkę owego uniezależniania się!
To już pewnie dla większości ludzi czytających te słowa (o ile tacy się znajdą) jest hardocore i niezrozumiałość totalna!... :shock:
Bo jak tu teraz znaleźć sens w tym, że Michał sam sobie przeczy, sam sobie nakłada kaganiec na postulat, który wcześniej uznał za słuszny! :shock:
- Tymczasem tak to zrobiłem i do dziś będę mojej decyzji bronił. Bo mam świadomość, głębokie przekonanie, że jakaś totalna alienacja od ludzkich opinii nie tylko nie jest korzystna, ale wręcz jest bardzo niebezpieczna dla osobowości. Ludzie zupełnie od innych niezależni, to ludzie wyalienowani, to sobki, paranoicy, potencjalni pacjenci psychiatryków. W jakimś stopniu POWINNIŚMY BYĆ WRAŻLIWI NA CUDZE OPINIE o nas. Pójście zbyt głęboko w uniezależnienie oznacza alienację, która występuje przeciw samemu człowieczeństwu. Bo jesteśmy istotami społecznymi, bo przeglądamy się w opiniach innych, bo bez tego się pogubimy...
Kwestia jest zatem nie to, aby się całkowicie od ludzkich opinii o nas uniezależnić, ale aby nie stać się tych opinii niewolnikiem, aby nie poświęcać dla swojego wizerunku rzeczy dużo od owego wizerunku ważniejszych!
Do dziś borykam się z pytaniami, czy mój program niezależności (osobne pytanie: czy niezależność ta nie jest już zbyt duża?) działa poprawnie.
- Ale jego poprawność oczywiście też wyznaczę jakimiś kryteriami. Te kryteria muszę skądś wykombinować, w oparciu o jakieś doświadczenia. Będą to zapewne (między innymi) doświadczenia z wdrażania owego programu...
Jest zatem wiele sprzężeń zwrotnych w tym układzie, wiele pętli, które zatoczą zależności i rozpoznania tego problemu na kolejnych etapach mojego życia.

Dzisiaj...
Myślę, że jakiejś podstawowej, instynktownej postaci zależności od ludzkich opinii raczej (?... wciąż się pytam siebie, wciąż wątpię i próbuję się weryfikować...) się uwolniłem. Nie dążę do splendorów. A jeślibym nawet zaczął dążyć ku temu, to zapostulowane "bezpieczniki programu" raczej takie dążenia wykrywają, stawiając sprawę przed "moim osobistym mentalnym sędzią i prokuratorem". Wtedy się zaczyna rozstrzyganie:
- czy powinienem tę formę zależności od ludzkiej opinii dopuścić?
- a może właśnie wpadam w jakąś formę zależności od kaprysów czyjegoś oceniania mnie?
- a może wbijam się w pychę z powodu jakichś (prawdziwych, czy tylko rzekomych) sukcesów?
- a może za daleko poszedłem w tym uniezależnianiu się? Bo może właśnie ten głos z zewnątrz powinienem dopuścić do siebie, zastanowić się nad nim, sprawdzić, czy czasem nie informuje mnie o czymś dla mnie ważny, co jednak przeoczyłem?...
i inne pytania... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31255
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:53, 14 Wrz 2023    Temat postu:

Czasem nie chodzi tylko o upilnowanie się względem oczekiwania poklasku, ale też i innych form uznania, docenienia - np. w ogóle przeczytania tekstu, albo zareagowania nań jakkolwiek. Niektórzy mogą być bardzo uzależnieni nawet od tego, że zostali skrytykowani, co świadczy o tym, że jakieś emocje (krytyczne emocje też są dobre!) wywołali.
Upilnować się więc próbuję także w kontekście jakiejś mojej prowokacyjności, wypromowania się na oryginalną (niekoniecznie akceptowaną) personę.

Ale chodzi też o upilnowanie się w zakresie poklasku nawet przed SAMYM SOBĄ!
Po prostu warto robić to co słuszne.

Ale zaraz... A może czasem nawet lans jest słuszny?...
- Cóż, nawet tego nie można odrzucić, Jeśli POJAWIA SIĘ DOBRE PRZESŁANKI, że akurat warto jest się lansować, a nie przyniesie to innych szczególnie ważnych negatywnych skutków, to może i lans czasem okaże się słuszny. Ważne jest, aby nie ulegać potrzebie lansowania się w sposób bezwiedny.

Bycie z kimś w sporze, który się proceduje jest jakąś formą "poklasku" ze strony oponenta - rozumianego w ten sposób, że ktoś odpowiadający na nasz komentarz, uznaje go za na tyle ważki, iż sam odpowiedzi zdecydował się udzielić.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:02, 15 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin