Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bełkot o duchowości vs insirujące i dobre teksty

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:46, 28 Cze 2022    Temat postu: Bełkot o duchowości vs insirujące i dobre teksty

Ostatnio znowu mnie własne posty skłoniły do poczytania sobie w necie paru wypowiedzi, artykułów o duchowości. I mam raczej dość niepochlebne zdanie o wielu tego rodzaju publikacjach. Nie zamierzam wskazywać palcem, nie chcę też aby moja krytyka była wzięta jako wywyższenia własnych koncepcji, bo ja rzekomo wiem lepiej. Zdaję sobie sprawę, że pisanie o duchowości jest i łatwe, i trudne zarazem...
Łatwe jest wtedy, gdy uzna się, iż w ogóle wystarczy powplatać w swoje wypowiedzi parę duchowościowych memów, wrzucić sformułowania, które będą zawierały wyrazy nacechowane duchowością - typu "świadomość", "miłość", "oświecenie", "transformacja" itp. trochę to przyprawić luźnymi odwołaniami do jakichś tam zdarzeń, czy wypowiedzi innych podobnych "oświeconych" i już mamy "wspaniałą" narrację o duchowości. Bo nikt tu niczego nie ma jak potwierdzić, bo nie ma tu żadnych twardych reguł, których nie spełnienie sugerowałoby, że mamy do czynienia z bełkotem, a nie mądrością.

Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że sprawa nie jest prosta. Bo podobny zarzut można postawić też i tekstom, które sam uznałbym za wartościowe. Bo znowu mamy ten brak twardych reguł, czyli też i brak możliwości wykazania, iż to jest rzeczywiście mądre, inspirujące ujęcie spraw związanych z duchowością. A upierdliwy, czepiający się krytykant nawet wybitnych tekstów z zakresu duchowości, zawsze coś tam jest w stanie wykazać - jakieś niejasności, niekonsekwencje, nieprecyzyjne użycia słów, bardzo luźno związane przykłady. Przykładając szczególnie miarę z nauk ścisłych, daje się praktycznie dowolny tekst o duchowości zjechać na ma maksa.
Ten brak weryfikowalności zatem działa zatem niejako w obie strony - nie pozwala wykazać bełkotliwości tekstów mało wartościowych, ale też i nie pozwala jakoś wykazać, że wartościowy tekst jest rzeczywiście wart wysokiej oceny.

Jako fizyk z wykształcenia przymierzałem się do prób wartościowania sformułowań o duchowości w sposób podobny do stosowanego w naukach ścisłych. Ale nie dopracowałem się tu żadnej metody, którą sam byłbym w stanie zaakceptować. Raczej bliski jestem wniosku, ze to się w ogóle nie da, że stopień nieokreśloności, wolności, ulotności, związany z tą sferą duchowości, filozofii, świadomości jest na tyle wysoki, iż metody dążące do obiektywizowalności znane z nauk ścisłych najczęściej będą nieadekwatne.
Ale spróbuje może jakoś zastanowić się nad innymi metodami, które choć trochę będą dawały sugestię, co jednak raczej chyba jest bełkotem, a co daje szansę na to, iż jest w danym tekście mądrość. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:16, 28 Cze 2022    Temat postu: Re: Bełkot o duchowości vs insirujące i dobre teksty

Nieraz sobie rozważam różne teksty "duchowościowe, mądrościowe". Można ich literaturze świata wskazać wiele - od Biblii, poprzez twórczość mistrzów buddyjskich, dzieła mistyków. Mamy też tego typu przykłady twórczości z literatury współczesnej. Dzieła te nie są materialnie weryfikowalne. Najczęściej nawet definicji pojęć w jakimś ścisłym reżimie nie oferują, więc nie mogą być weryfikowane metodami innej dziedziny, która też jest w czystym umyśle - matematyki.

Ale zatem oddzielić ziarno od plew, jak rozpoznać takie dzieło, na którym warto byłoby się wzorować w przemyśleniach, od takiego, które tylko zamąci w głowach?...
Problemem tekstów o problematyce duchowej, czy filozoficznej jest to, że tak naprawdę to TRUDNO JEST IM PRZYPISAĆ KONKRETNY CEL. W przypadku opisów z zakresu nauki ten cel jest jakoś tam sformułowany - jest nim opisanie rzeczywistości materialnej. W przypadku dzieł filozoficzno - światopoglądowo - duchowych tego rodzaju cel wcale nie musi wystąpić.
Tu między innymi postrzegam problem z dogadaniem się mnie - teisty - z ateistami, którzy próbują duchowość określać jako dziedzinę poznawczą, stawiają pytania typu: a co ustaliły konkretnie Biblia, czy inne teksty o duchowym charakterze?
Scjentysta przyjmuje jako paradygmat, że zawsze celem miałoby być poznanie, które dodatkowo też powinno mieć formę obiektywizowalną. Tymczasem ja widzę zagadnienia duchowości jako atrakcyjne dla WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE NIE KOPIUJĄ METODOLOGII NAUKOWEJ.
To, co scjentysta postawi zatem religii jako zarzut, ja ocenią jako fajnie, że tak - właśnie tak "nienaukowo" - jest, bo bez tego, ludzkiemu myśleniu i odczuwaniu brakowało by ważnego aspektu kreatywności, BO TO WŁAŚNIE TEGO INNEGO SPOJRZENIA BRAKOWAŁO.
Scjentysta tego nie zrozumie, bo ma klapki na oczach, schematyzm myślenia i dogmatyczne stawianie roli umysłu. Scjentysta tego nie zrozumie, bo aby to zrozumieć, musiałby...
właśnie zaakceptować, jakoś zwizuwalizować sobie mentalnie dokładnie to, czego nie rozumie... :shock: :rotfl:
Scjentysta przestałby być scjentystą, gdyby zaczął myśleć szerzej, gdyby się oderwał od swoich poznawczych dogmatów. Nagle zorientowałby się, że dokładnie w tym, co odrzucał (a nie chodzi tu wcale od razu o przyjęcie religii, bo zagadnienie jest dużo szersze niż tylko związane z wyznawaniem któregoś z bogów), jest forma wyjaśnienia tych aspektów, które do tej pory przyjmował dogmatycznie, uznając za oczywistość. Ale bo była dla niego "oczywistość" tylko dlatego, że NIE ZNAŁ RAM MYŚLOWYCH, które owo coś ujmują, dając szansę na porównania, analizy.
Tak więc z oceną tekstów z dziedziny filozofii, religii, duchowości jest już poważny problem na start. Problem, który w znacznym stopniu utrąca możliwość w pełni obiektywnej oceny tych tekstów. Ale czy zawsze musi być być obiektywizm?
A może obiektywizm w ogóle jest tylko przybliżeniem?
Może obiektywizm jest jedynie SZCZEGÓLNĄ FORMĄ dostępu myślowego do rzeczywistości?... :shock:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 15:17, 28 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:33, 28 Cze 2022    Temat postu: Re: Bełkot o duchowości vs insirujące i dobre teksty

Michał Dyszyński napisał:
Problemem tekstów o problematyce duchowej, czy filozoficznej jest to, że tak naprawdę to TRUDNO JEST IM PRZYPISAĆ KONKRETNY CEL. W przypadku opisów z zakresu nauki ten cel jest jakoś tam sformułowany - jest nim opisanie rzeczywistości materialnej. W przypadku dzieł filozoficzno - światopoglądowo - duchowych tego rodzaju cel wcale nie musi wystąpić.

Cóż w takim razie dałoby się wskazać jako cel dla tekstów o duchowości i filozofii, jeśli nie miałby to być ten cel, jaki stawia sobie nauka - czyli cel stworzenia jak najbardziej spójnego opisu rzeczywistości?
Cóż lepszego można w myśleniu chcieć?... :shock:
Ano można...

Ja widzę tu na przykład cel następujący: stworzenia wstępnych ram myślowych dla skonstruowania interfejsu mentalnego pomiędzy świadomością, a celami, która owa świadomość może realizować.
Poznanie jest jednym z celów. Poznanie świata materialnego jest podzbiorem spośród celów poznawczych. Scjentysta, który stawia sprawę na zasadzie: żądam, aby aktywność myślową ludzkości ograniczyć wyłącznie do poznawania świata materialnego stwarza ograniczenie arbitralne, a do tego dziwne, wręcz niezrozumiałe.
Człowiek ma prawo stawiać sobie inne cele, niż tworzenie opisu materialnej rzeczywistości. Człowiek ma prawo pytać:
- o swoją indywidualność, unikalność, ten drugi biegun względem obiektywizmu
- o swoje szczęście
- o to czym jest w ogóle poznanie jako takie
- o to JAK CZUĆ, jak przeżywać swoją podmiotowość, może emocjonalność, może odpowiedzialność, może związek ze zbiorowością
- o to, NA CZYM POLEGA MIEĆ WOLĘ czegoś
- czym jest CEL?
- gdzie są granice myślenia i odczuwania?...
- jak eksplorować idee prawdy, miłości?...
Wiele z tego o czym tu myślę, może w ogóle nie spełniać idei pojęcia "poznanie". Może nie chodzi o poznanie, ale też i jego zaprzeczenie - zapomnienie, rozpłynięcie się nicości (nirwanie)?...
Gdzie przesunąć ten balans pomiędzy świadomością (tu jest poznanie w standardowym rozumieniu), a odczuwaniem niekonceptualnym, jakoś zbliżonym do bezczasowego trwania?...
Co trzeba ODCZUĆ a nie WIEDZIEĆ?...
Co może należałoby odczuć TYLKO JAKO JA, nigdy z nikim tego nie dzieląc, nie dając sobie szansy na opis tego, który opuściłby jakoś, odmalował innym stan, który w nas po prostu jest?...
I wiele innych pytań.
Scjentysta nie ma szansy w ogóle sobie ich szczerze zadać. Bo jest ograniczony mentalnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin