Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy dobro jest nudne i z przymusu, a zło ekscytujące?

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:18, 20 Gru 2022    Temat postu: Czy dobro jest nudne i z przymusu, a zło ekscytujące?

Wielu ludzi jeśli nie wprost, to po cichu tak właśnie uważa, jak to zapisałem w tytule, że dobro jest nudne, wiąże się z robieniem przez całe życie nieciekawych rzeczy, umartwianiem się, robieniem wszystkiego przez przymus.
Za to zło...
Zło jawi się jak coś wzniosłego i podniecającego - można z nim wszystko, bo nie trzeba się przejmować ograniczeniami moralnymi, jest się więc silnym, zgodnym ze swoimi emocjami, autentycznym...
Może tak jest?...

Czy mam jakieś przekonywujące argumenty za dobrem - jednak nie wynikające z moralizowania i przymusu, ale też jakoś sugerujące, że dobro nie polega na nieustannym się unieszczęśliwianiu w imię - narzuconych sobie kulturą i wychowaniem - wartości?...

Jest tu pewien problem... :think:
Niestety, ale to co mamy na start naszego życia, zwykle jednak bardziej ciąży do zła, a nie do dobra. Psychologowie nawet mają pojęcie "dziecięcy egoizm". Dziecko jest naturalnie egoistyczne. I to jest jakoś tam słuszne z punktu widzenia przetrwania. Więc te najbardziej pierwotne emocje będą właśnie takie - egoistyczne, oparte o chęć postawienia na swoim za wszelką cenę. To jest typowy obrazek dziecka, które dostaje spazmów, bo rodzic nie kupił mu misia, albo dlatego, że czegoś tam się od niego wymaga. A dziecko akurat ma kaprys zrobić inaczej...
Na start mamy dziecięcy egoizm, despotyzm, traktowanie rzeczy "najpierw mi dajcie", "na mnie patrzcie", "chwalcie mnie i tylko mnie" (bo zazdrość też jest dla dzieci bardzo charakterystyczna). Te pierwotne emocje są też wzmacniane systemem biologicznym nagrody - w mózgu dziecka (wykazały to badania) wydzielają się endorfiny, gdy na przykład uda mu się dokuczyć swojemu rywalowi.
Egoistyczne zachowania są zatem naturalnie wzmacniane przez naszą biologię. A dobro?...
- Słabo przy tym wychodzi.
Czy zatem sprawa jest stracona na zawsze?
Czy to zawsze już będzie tak, że dobro będzie wyłącznie nudne, a jedynie (albo przynajmniej głównie) zło jest ekscytujące, budzące żywsze uczucia?...

Osobiście głęboko wierzę, że dobro nie jest nudne. I jest też ekscytujące. Jest nawet bardziej ekscytujące niż te emocje, jakie powstają z wyluzowania kogoś, kto nie zważając na nic, próbuje dominować swoje otoczenie, a nawet gdy doznaje tryumfu. Choć jednak ta emocjonalnie pozytywna strona dobra jest w naszym ziemskim życiu jakby skryta, w znacznym stopniu niedowartościowana.
Rzecz w tym, aby piękno i wspaniałość dobra jakoś wydobyć z owego ukrycia... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:36, 21 Gru 2022    Temat postu: Re: Czy dobro jest nudne i z przymusu, a zło ekscytujące?

Michał Dyszyński napisał:
Czy mam jakieś przekonywujące argumenty za dobrem - jednak nie wynikające z moralizowania i przymusu, ale też jakoś sugerujące, że dobro nie polega na nieustannym się unieszczęśliwianiu w imię - narzuconych sobie kulturą i wychowaniem - wartości?...

Myślę, że mam takie argumenty - argumenty nie na zasadzie "nie wolno... bo nie wolno.", nie po prostu dla samego nakazywania. I te argumenty uważam za bardzo ważne, choć nie są one jedyne. Bo czasem też trzeba się jakoś podpierać mentalnie tą świadomością, że choć emocje chciałyby jakoś ulec temu co złe, to jednak jest jeszcze wola, własne postanowienie, intelekt, które nie pozwolą się stoczyć moralnie.

Pierwszym takim argumentem emocjonalnym za dobrem jest PIĘKNO dobra. Dobro jest piękne, a zło jest paskudne.
Nie zawsze daje się to od razu dostrzec, jednak wnikliwe przyjrzenie się swoim emocjom, czy konsekwencjom złych działań najczęściej pozwalają na sformułowanie takiej właśnie oceny. Trudno jest dostrzec piękno dobra osobom porywczym, opanowanym przez bardzo silne emocje rywalizacyjne, bo taka postawa tworzy rodzaj bariery w postrzeganiu tego, co bardziej subtelne, jednak mając w sobie pewien rodzaj opanowania, zachowując dystans względem przymusu reagowania nerwowo i impulsywnie, można jest się skłonić do tej nieco bardziej subtelnej percepcji. Wtedy powoli zacznie ujawniać, że za złem związanym z przemocą nie kryje się nic poza nieopanowaniem, wściekłością, chaotyczną rządzą, podczas gdy za reakcją rozważną, twórczą, zachowującą wartości stoi ten szczególny rodzaj piękna umysłu i uczuć - jak byśmy stanęli przed wspaniałym dziełem sztuki. Tym dziełem sztuki jest wtedy po prostu człowiek - wspaniały w swojej zdolności nie poddawania się prymitywnym instynktom, zachowujący równowagę, panujący nad emocjami destrukcyjnymi, a dający głos emocjom twórczym.
Drugim argumentem za dobrem, który też daje się wyczuć emocjonalnie jest właśnie TWÓRCZOŚĆ dobra, a destruktywny ostatecznie charakter zła. Zła jest atrakcyjne na krótko, czasem nieco dłużej, ale w ostatecznej perspektywie zostawia tego, który je czyni tylko stratnym, poszkodowanym, zniszczonym. Dobro jest nakierowane na to, aby to co perspektywiczne się umacniało, a to co mierne, wadliwe, nieperspektywiczne przemieniało się w stronę poprawy i sensu.
Dobro - jeśli się umie głęboko spojrzeć na nie - jest tym jedynym zgodnym z naszą prawdziwą, TRWAŁĄ NATURĄ. I to też daje się wyczuć także emocjami. Choć nie mogą być to emocje nadmiernie burzliwe, wściekłe, rozedrgane, bo one zaburzą to rozpoznanie szumem i chaosem.

Zło jest w większości przypadków prostackie i kłamliwe, co ja też emocjonalnie odbieram jako coś wstrętnego, nieatrakcyjnego dla mojej osoby. Czasem zło oferuje mi coś, co wydaje się atrakcyjne, czasem ta atrakcyjna strona zła może nawet na mnie silnie działać. Jednak w zdecydowanej większości przypadków będę odczuwał - także emocjonalnie - tą kłamliwą i prostacką stronę zła, jako coś odstręczającego. Choć ta gra sił tutaj nie zawsze musi u mnie dawać wygraną na stronę dobra.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 1:33, 22 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:59, 22 Gru 2022    Temat postu: Re: Czy dobro jest nudne i z przymusu, a zło ekscytujące?

Czy dobro jest zwykle z (wewnętrznego) przymusu?
To pytanie w tytule wątku postawiłem, ale nie poświęciłem mu swojej uwagi w komentarzach.
A sprawa wcale nie jest prosta... :think:
Bo nie byłbym uczciwy względem jakiejś spontanicznej postaci rozpoznania sprawy, gdybym napisał, że dobro nie jest, albo przynajmniej nie bywa związane z przymuszeniem się do wielu rzeczy. Bo jednak często przymusić się do dobra trzeba. Zło chyba jest bardziej spontaniczne, bardziej odpowiadając CHWILOWEMU poczuciu.
Dobro, jako bardziej perspektywiczne od zła, będzie zatem związane częściej z (wewnętrznym) przymusem - przynajmniej w tych warunkach życia, jakie tu na ziemi mamy, przynajmniej do czasu, gdy życie niesie wiele bolesnych spraw, trudnych wyzwań, które trzeba podjąć. Czynienie dobra tu na ziemi zwykle będzie związane z jakimś brzemieniem, co automatycznie czyni owo dobro WARTOŚCIĄ, czymś niejako "opłaconym" (choćby tylko opłaconym trudem).
Dobro jest wartością, a zło wartością nie jest, a dzieje się tak właśnie dlatego, że do czynienia dobra niezbędny jest ten OSOBOWY WKŁAD, który później staje się darem.

Zło nie jest darem, jest antydarem, szykaną, której chcemy się pozbyć (choć bardziej świadome jednostki są nieraz w stanie transformować doznane zło w dobro - czynią to mocą własnego rozumu i serca, przemyślnością, wolą siłą wewnętrzną, opartą właśnie o dobro).
Jako chrześcijanin, wierzę że królestwie istot zbawionych dobro będzie już bardziej spontaniczne, bo zanikną przynajmniej w tej części intencjonalnego zła, te powody, dla których niezbędne jest uświadamianie jednostkom mentalnie zapóźnionym, że trzeba się jakoś ogarnąć, porzucając nieperspektywiczne postawy. W królestwie istot zbawionych dobro chyba będzie znacznie łatwiejsze do wdrożenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin