 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35616
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:17, 30 Cze 2025 Temat postu: Dlaczego niektórzy tak łatwo dali się poszczuć i nienawidzą? |
|
|
Na polskiej scenie politycznej poziom szczucia, kreowania wrogów, nawoływania do nienawiści przyjął zaskakująco wysoką wartość. I widzę, że nawet skądinąd inteligentni ludzie temu szczuciu ulegli, a nawet próbują szczucie przekazać dalej. Skąd się bierze ta niezwykła chęć do praktycznie bezinteresowanej nienawiści?...
Jezus powiedział kiedyś znamienne zdanie: tam skarb twój, gdzie twoje serce.
Ja w tym właśnie upatruję podstaw dla uległości niektórych osobowości wobec nawoływań do waśni, nienawiści, oskarżeń - są ludzie, co W SERCU MAJĄ już na to "gotowe środowisko".
Jacy to są ludzie?
- Przede wszystkim są to ludzie traktujący innych rywalizacyjnie, uznający, że w życiu "koniecznie trzeba wygrywać", to są tacy "mentalni kibice" (o ile nie kibole). W ich mniemaniu wybór jest tylko pomiędzy: albo ty bijesz innych, albo oni biją ciebie. Tu nie ma opcji "nikt nikogo nie chcę gnębić, nikt tu nikogo nie będzie bił".
- Są to ludzie po cichu uważający się za jakoś tam gorszych, może wystrychniętych na dudka - przez silniejszych, przez polityków, przez "system". Mają poczucie skrzywdzenia.
- Większość z tych oskarżających innych, niechętnie spogląda samokrytycznie na siebie. Ich zasadą jest "to inni mnie krzywdzą, ja jestem ofiarą, a poza tym moje intencje są zawsze dobre, w co nigdy nie zamierzam wątpić jakimś samokontrolowaniem się".
- Są to ludzie społecznie wsobni, niechętnie dający swoje uznanie, życzliwość tak po prostu za to, że ktoś wykazał się obiektywnie wartościowymi cechami. Bo aby uznanie, życzliwość komuś dać, owi ludzie potrzebują dodatkowego warunku - przynależności do "naszych".
I tak są owi ludzie szczuci - zgodnie z ich sercami. Szczuci są na tych, którzy są niewystarczająco "nasi", którzy może (tak naprawdę to nikt tego sprawdził, wystarczy samo domniemanie) są na lepszej od nas pozycji, a więc - rzekomo - można się tu "bezkarnie" oddać we władanie emocji zadrości, zawiści.
Tu pozwolę sobie na refleksję - oto twierdzę, iż cennym duchowym darem dla człowieka jest...
być trochę dyskryminowanym, nawet realnie niedocenionym, nawet przez tego czy owego wzgardzonym. Tak, to jest cenne JAKO TEST: czy zachowam swoją mentalną godność, suwerenność i dalej będę ludzi traktował życzliwie, nie doszukując się powodu do oskarżania kogokolwiek, czy też pojawi się w moich emocjach zawiść?... To jak będzie? - Oprę się temu uczuciu zawiści, czy nie?...
Kto się oprze, ten obronił swoją duchowość. Ale komu zawiść zawróci w głowie, a kto dalej jeszcze daje się z tego tytułu szczuć na nieznanych sobie ludzi, ten się stoczył...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35616
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:50, 30 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Jest jeden znany mi człowiek, który jawnie nie pasuje do mojej "teorii", że poszczuć dają się (tylko?...) ci, którzy mają już w sobie do nienawiści mentalne środowisko. Bo jest to z jednej strony osoba, która bez dwóch zdań jest dobra, bardzo pomocna ludziom, co do której nie umiem podać bodaj jednego przykładu na to, że komuś coś złego zrobiła (a pomogła bezinteresownie bardzo wielu ludziom). Ale ta osoba też dała się opanować lękom, teoriom spiskowym, postrzeganiu w stylu: "jesteśmy w oblężonej twierdzy, a źli obcy nam zagrażają". Jest to ewidentna słabość owej osoby, która chyba wynika z relatywnie małego szeroko rozumianego doświadczenia życiowego. Ta osoba żyła w mocno zamkniętym środowisku i przesiąknęła pewną postacią zaściankowości, ksenofobii.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35616
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:34, 01 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
W Polsce część dobrych ludzi dała się mentalnie wmanewrować w pewien rodzaj uogólnionego lęku, pomieszanego z paranoiczną podejrzliwością, podszytą nutą zazdrości, wynikającej z oskarżeń o elitaryzm.
Ludzie na prowincji odczuwają wobec "warszawki" toksyczną mentalnie mieszaninę niechęci, oskarżenia o bliżej niesprecyzowane winy i domniemanie lepszości, połączonego z poczuciem poniżenia, że się nie jest w tej "lepszej" części Polski, czy świata. Przenosi się to postrzeganie warszawki na inne ośrodki uznawane za elity - np. na Brukselę, kręgi intelektualne, naukowe. Tzw. prosty człowiek patrzy często na tych "mądrali", jako na wywyższających się pasożytów, którzy zapewne żerują na jego ciężkiej pracy, biorąc sobie to, co najlepsze z życia. Jest w tym dziwna mieszanina zazdrości, lęku, poczucia skrzywdzenia, ale chyba też i wyrzut sumienia, że się samemu nie osiągnęło tego poziomu "lepszości", co owe wredne elity. Jest to mieszanka mentalnie mocno degradująca postrzeganie i odczuwanie swojego miejsca w społeczeństwie.
Sam jestem mieszkańcem Warszawy - urodziłem się w stolicy Polski, mieszkam tam w zasadzie nieprzerwanie (z wyjątkiem wyjazdów wakacyjnych) od ponad 60 lat. Zupełnie nie przychodzi mi do głowy, aby z faktu mojego zamieszkania miało wynikać cokolwiek, co by mi przydawało, albo ujmowało wartości. Ludzie się przeprowadzają, wynajmują mieszkania, kupują je. Nie ma obowiązku mieszkać w żadnym wskazanym miejscu (z wyjątkiem może szczególnych zawodów - np. służb mundurowych - w których przełożeni mogą wysyłać sobie pracowników tam, gdzie uznali za słuszne). Jakby ktoś chciał zamieszkać w Warszawie, to dla większości ludzi problemem są jedynie kwestie rodzinne, związane z przyzwyczajeniem się, ale nie jakieś obiektywne bariery. Taki kandydat na warszawiaka po prostu może wynająć sobie mieszkanie i zamieszkać w stolicy, podobnie jak setki tysięcy ludzi z całej Polski, albo i spoza Polski.
Podobniem, oczywiście przy pewnej dozie wysiłku, można zamieszkać w Paryżu, Mediolanie, czy Brukseli. Dla chcącego nic trudnego...
Niechęć do elit, albo nawet tylko do urojonego postrzegania elit (bo wielu członków "elit" nawet nie ma pojęcia, że ktoś ich do owych elit zaliczył i elitarności zazdrości) jest w większości wynikiem indywidualnego wyobrażania sobie przez daną osobę innych ludzi, jako bardziej możnych, władczych, znaczących. Oczywiście są też i bardzo zarozumiali ludzie, tacy co się bardzo wysoko noszą i mniemają o sobie wiele w kwestii ich lepszości - czasem z tytułu urodzenia, czasem majątku, albo dowolnego innego tytułu. Ale przecież nie ma obowiązku w ogóle zajmowania się takimi ludźmi. Mnie np. oni nie ogólnie nie interesują, traktuję ich jako "jakichś tam, gdzieś tam", na podobieństwo nieznanego mi mieszkańca nieznanej wioski w Republice Konga, czy w Bangladeszu - nic mi po nich, ani nic mi w ich sprawie. Jeśli nawet wielce o sobie mniemają, to mnie to w ogóle nie obchodzi, bo z zasady ludzi traktuję równo, nie różnicując ich godności. Ani sam od nikogo nie jestem wyższy, ani niższy, ani też ludzi pomiędzy nimi nie odróżniam pod jakimś godnościowym względem inaczej, niż co najwyżej Z TYTUŁU REALNYCH OSOBISTYCH DOKONAŃ. Bo oczywiście mogę czuć podziw dla niektórych osób - podziwiam tych, którzy w życiu się realnie wykazali - inteligencją, siłą ducha, wytrwałością. To jednak nie ma nic wspólnego z miejscem zamieszkania, czy przynależnością do elitarnych klubów.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35616
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:09, 01 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
Być może znaczna część tych postaw, które ja klasyfikuję już jako nienawiść, jest bardziej lękiem.
Lęk zaszczepiony w postaci nieskonkretyzowanej, taki lęk wsączony do podświadomości i z podświadomości operujący, będzie się objawiał uruchamianiem instynktownego poszukiwania obiektu, na którym mógłby się skonkretyzować. W Polsce mamy aktualnie lęk związany z sytuacją międzynarodową - z wojną za wschodnią granicą. Do doszły lęki związane z upadkiem dotychczasowego światowego ładu, ze zmianami geopolitycznymi. Ludzie ten lęk mają więc zaszczepiony ze źródeł ogólnych, czują go w "całym sobie". Ale taki lęk ogólny "pragnie być ulokowany", więc naturalnym dla niego obiektem jest każdy obcy. Obcość jest instynktownym źródłem lęku, bo ewolucyjnie bezpieczeństwo wiąże się z tym, co jest znane, zaś wszystko nieznane staje automatycznie na przeciwnym - lękowym - biegunie. W rzeczywistości obcość jest przecież subiektywna - co dla jednego jest "obcym", dla drugiego jest "swoim". Lęk przed obcością jest więc w znacznym stopniu irracjonalny, wynikająca nie z obiektywnych przesłanek, a z nastawienia samej lękającej się osoby. Ale to właśnie takie niekonkretne, a instynktowne lęki mają największą skłonność do rozrastania się, do ekspansji co kolejne obszary osobowości. Wynika to z tego prostego faktu, że gdy już raz została przełamana owa bariera racjonalności, gdy już "wpuściliśmy lisa do kurnika", to tam w środku nie ma już barier, zaś lęk ciągle dźga. Więc osobowość, która straciła kontrolę nad zarządzaniem powodami dla lęku, będzie zwykle już tylko pogrążała się w tych swoich lękowych fantazjach.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|