Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35779
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:53, 01 Lip 2025 Temat postu: Personalizm emocjonalny, instynktowny, duchowy |
|
|
Tytuł tego wątku pewnie dla większości czytających jest niejasny. Właściwie to należałoby go potraktować jako zastępczy, roboczy. O co tu może chodzić?...
- A chodzi o ideę, której nie umiem przedstawić za pomocą jednej krótkiej nazwy, pomimo tego, że chodzi znowu o coś fundamentalnego dla opisu osobowości, duchowości, świadomości, emocjonalności. Wyjaśnić to może dopiero bardziej złożony opis.
Potrzeba człowieka, potrzeba kontaktu z OSOBĄ
Zastanawia mnie nieraz masowe zainteresowanie postaciami celebrytów, osobowościami historycznymi, ale też po prostu ludźmi z otoczenia. W tym temacie też zawiera się aspekt plotkarstwa, podglądactwa życia ludzi, nawet wścibstwo wobec sąsiadów, czy natrętne śledzenie życia osób z własnej rodziny. Dlaczego, zamiast zająć się swoimi sprawami, pewni ludzie poświęcają swój czas i energię na śledzenie, co robi ktoś z bliższego, czy dalszego otoczenia, albo wręcz jakaś postać znana tylko z mediów?...
- Myślę, że jest tu na pewno aspekt instynktowny, choć nie tylko instynkt gra tutaj rolę.
Dodam, że ja sam mam wyraźnie inną naturę - mniej interesuję się ludźmi, a bardziej ideami. W życiu ucinam nadmiarowe kontakty, jestem relatywnie mało towarzyski, a już na pewno mało mnie interesują ludzie niezajmujący się dziedzinami, które mnie interesują. Jeśli chcę z kimś pogadać, to raczej chcę rozmowy O CZYMŚ KONKRETNYM, a nie tylko po to, by gadać, nie dla samego przeżywania kontaktu z drugą osobą. Do tego kompletnie nie interesuje mnie życie celebrytów, królów, książąt, czy innych postaci znanych z plotkarskich mediów. Ja mam swoje życie, swoje zainteresowania, a tamci właściwie mogliby dla mnie nie istnieć. Interesuje mnie co najwyżej...
...sam fakt (jako zjawisko socjologiczne i psychologiczne), że dla kogoś jacyś tam, znani tylko z opisów ludzie w ogóle mogą obiektem zaciekawienia. Zastanawia mnie "co oni w tym zainteresowaniu innymi ludźmi dla siebie odnajdują, po co im to?..."
Zwykle wejściem w taki nieznany mi wcześniej temat jest u mnie odszukanie we własnym odczuwaniu jakichś zbliżonych strun mentalnych. Staram się odnaleźć w historii swojego życia wspomnienia, w których może kiedyś byłem zainteresowany drugą osobą - jaką nią, od strony bardziej emocjonalnej, niż jako obiektu, który dostarcza mi np. informacji potrzebnych mi w mojej pracy, czy hobby.
I chyba odnajduję takie epizody, czy nawet stałe postawy - ludzie mnie potrafią "czysto osobowościowo" zainteresować. Tylko że tym moje takie zainteresowanie ludźmi różni się od zainteresowania mediów plotkarskich, bo:
- po pierwsze moje zainteresowanie nie trwa długo, nie jest procedowane cyklicznie - ja po ustaleniu sobie, co myślę o nowej osobie "zamykam teczkę z jej dossier" i najczęściej do sprawy nie wracam.
- po drugie, moje zainteresowania są skupione na samej tej osobie i tylko jej, czyli w ogóle nie obejmują śledzenia, z kim ona się związała/rozstała, jak mieszka, ile wydała na wakacje, czy na modne ubrania. Interesuje mnie ewentualnie sam profil psychologiczny, a nie jej relacji z innymi osobami, czy stan jej sławy, finansów itp. Jeśli coś z historii życia tej osoby mnie interesuje, to zwykle tylko to, co jakoś przybliża mi charakter owej osoby, a nie jakieś fakty z życia - np. gdzie mieszka, czym jeździ itp.
Z kolei tutaj właśnie interesuje mnie za to, dlaczego dla kogoś właśnie to, co mnie tylko nudzi i się tym zajmować nie chcę, będzie tym najbardziej frapującym. Dlaczego w ogóle taka plotkarska, związana z zainteresowaniem celebrytami osobowość jest tak powszechna w społeczeństwie?...
Uważam aktualnie, że predyspozycja do zainteresowania się osobami tak dla nich samych, jest w znacznym stopniu wrodzona. Mnie ludzie interesują raczej mało - interesują na krótko, aby ich sobie szybko ocenić i zamknąć sprawę - a mam tak właściwie od zawsze. Z kolei z obserwacji kolegów i koleżanek (szczególnie właśnie koleżanek) wynika mi wniosek, że znaczna część z nich też naturalnie gromadzi w swoich pamięciach rozbudowane bazy informacji o tym, kto z kim, kiedy, jak i ile razy, coś zrobił tak, może siak, krzywiąc się, albo uśmiechając z dodanymi domniemaniami intencji, wydumanymi interpretacjami itp. itd. Dla mnie to, czy ktoś mnie lubi bardziej, czy mniej w jakimś stopniu jest istotne, ale się na co dzień tym nie zajmuję - też kwituje tę kwestię, często na poziomie "coś tam sobie o mnie X pomyślał? - To jego problem, staram się szybko zapomnieć o sprawie...". Dla innych ludzi to jednak zdaje się być treścią ich życia - to śledzenie relacji z ludźmi, ciągłe domniemania, jacy oni są, co myślą, z kim się wiążą, dlaczego się skrzywili w rozmowie itp. itd.
Tu na forum Semele kiedyś pisała, że "szuka człowieka". I chyba ona jest typem osobowości właśnie zainteresowanej ludźmi tak w ogóle, czyli inaczej niż ja. Bo gdy ja, po stwierdzeniu jakiegoś stanu poinformowania o danej osobie, przestaję się nią zajmować, to Semele będzie drążyć pytaniami o kolejne szczegóły z jej życia. Ja bym nie wiedział, po co miałyby mi być te wiadomości o owych szczegółach. Przecież nic z tym dalej nie zrobię. Ale tu chyba kluczowe jest właśnie to, że mnie ludzie nie interesują raczej tak "dla nich samych", lecz co najwyżej interesują mnie "po coś", czyli może, aby zająć wobec nich takie, a nie inne stanowisko, może pomóc im w czymś, może zacząć ich unikać... to zależy.
Ale w tym wątku właśnie chcę trochę dotrzeć do tej postawy zainteresowania człowiekiem DLA NIEGO SAMEGO, czyli nie "po mojemu", nie "po coś", ale jakoś dla...
No właśnie... dla CZEGO?...
- Czy dla fascynacji czyjąś osobowością?
- Czy dla poczucia, że się tym zainteresowaniem innymi ludźmi rozprasza swoją samotność, czuje się wrośniętym w społeczność?
- Może dla zdobycia jakiejś bazy wiedzy o tym, co "się robi w towarzystwie", aby się potem wtopić w daną społeczność?...
Dlaczego w ogóle ktoś miałby być zainteresowany po prostu drugim człowiekiem? - Osobowością, historią życia?...
Sam naturalnie odczuwam zainteresowanie... atrakcyjnymi osobami płci odmiennej. Z taką atrakcyjną dla mnie osobą nie nudziłbym się przynajmniej przez jakiś czas, bo tutaj działają mechanizmy biologiczne, instynktowne. Ale chyba jest tu coś więcej, niż tylko atrakcyjność seksualna, przy okazji zainteresowania natury bliskiej erotyzmowi pojawia się rodzaj fascynacji osobowością. Odmienność płciowa w jakiś sposób "soli" (albo "słodzi") dodatkowo to odczucie fascynacji, ale to nie będzie wystarczające, bo znam tu siebie na tyle, że dobrze wiem, iż najbardziej atrakcyjna seksualnie, a nudna osobowościowo piękność staje się dla mnie szybko zniechęcająca, nawet odstręczająca. To już zdecydowanie wolałbym chyba pogadać, pobyć w towarzystwie mężczyzny, który właśnie ma osobowość, coś do powiedzenia, oferuje jakiś rodzaj emanacji swoją indywidualnością.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:58, 01 Lip 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|