Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego śmieję się w duchu z prób manipulowania mnie?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37556
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:16, 29 Wrz 2025    Temat postu: Dlaczego śmieję się w duchu z prób manipulowania mnie?

Z mojej perspektywy rozumienia idei manipulacji, tu na sfinii w dyskusjach, ale też w wielu innych dyskusjach mamy do czynienia z bardzo licznymi próbami manipulacji.
Typowymi technikami manipulacji są manipulacje na:
1. Wmawianie win i próbę wzbudzenia poczucia winy
2. Zafałszowane rozumienie cnoty pokory (jako rzekomą konieczność ulegania mentalnej presji)
3. Oskarżenia o różne złe moje rzekome intencje
4. Na straszenie mękami piekielnymi
5. Na zarzucanie, że „nasi” tak nie uważają
6. Na to, że jestem złym człowiekiem, bo uważam coś innego, niż mój oponent
7. Na ogólne wmawianie, jaki to (zły) ja rzekomo jestem, albo i nie jestem (dobry na jakiś tam sposób), choć być powinienem.
I inne...

Dziś śmiało mogę powiedzieć, że właściwie ze wszystkich tych prób zmanipulowania mnie ja się tylko w duchu śmieję, uznając przy okazji, że uciekający się do nich dyskutanci właśnie się wysypali ze swoją intelektualną i duchową słabością. Dziś się z tego tylko śmieję, lecz kiedyś było z tym zupełnie inaczej…

Ale ten wątek nie jest pomyślany jako wyliczanie technik manipulacji, lecz chcę w nim skupić się na czymś innym – na pytaniu: DLACZEGO DZIŚ MNIE TO NIE RUSZA, choć wcześniej było moim lękiem, stresem, prawie traumą?…
Bo powód, dla którego mogę dziś powiedzieć, że wybudowałem sobie mentalny pancerz przed manipulacjami, jest wcale nieoczywisty, a do tego jest złożony z wielu osobnych odkryć mentalnych.
Ale najpierw spróbuję rzecz wyłuszczyć skrótowo – w postaci ogólnej listy powodów. Potem dopiszę jeszcze powody szczególne, dodatkowe. Otóż większość technik manipulacji dziś nie ma na mnie wpływu, ponieważ:
1. Szczerze, głęboko wierzę, że na tym świecie nikt od nikogo nie jest ani lepszy, ani gorszy, a co za tym idzie, uznaję też SYMETRIĘ w zakresie zarzutów, przywilejów, win, zasług itp. itd.
2. Przekonałem się wielokrotnie, że wszystkie te opisane techniki manipulacji w zdecydowanej większości przypadków nie kryją za sobą niczego wartościowego – one są zwyczajnie ZAMIAST ROZSĄDNEJ ARGUMENTACJI.
3. Ukształtowała się we mnie postawa głębokiego wewnętrznego BUNTU PRZECIW WSZELKIEJ PRZEMOCY I PRESJI. Nie chcę sam presji wywierać (nie mylić z wywieraniem wpływu, bo ten jest zawsze, dopóki się żyje), ale też w przypadku gdy ktoś taką postawą wobec mnie stosuje, to z samej zasady, niejako dogmatycznie jest SPALONY, jest zdyskredytowany intelektualnie do samego spodu, czyli staje się osobą wysoce niewiarygodną.
4. Bo mam świadomość, że nasze uznania wynikają z założeń – paradygmatów, których używamy do oceny. Z tego zaś wynika z jednej strony, że nie są one absolutne, a z drugiej, iż nie ma się co ani dziwić, ani specjalnie przejmować tym, że ktoś inny ma je odmienne niż my.
5. Bo uważam, ze nie każdy zarzut, który ma pewne symptomy słuszności, jest zasadny.
6. Bo mam świadomość, zarzuty są bardzo często stawiane w złej wierze, służą praktycznie wyłącznie zmanipulowaniu kogoś.
7. Bo ciągle sam się krytykuję, stawiam w wątpliwość moje kompetencje, moce poznawcze, poprawność rozumienia, a dalej z tego wynika, że praktycznie wszystkie zarzuty wobec mnie, jakie stawiają mi ludzie, zostały przeze mnie samego wcześniej przepracowane, przemyślane, surowo przeegzaminowane.

Ten ostatni punkt uważam za kto wie, czy nie najważniejszy. I tutaj ten właśnie punkt dodatkowo skomentuję. Połączę to wyjaśnienie z punktem 3 tej pierwszej listy – listy technik manipulacji, czyli z zarzutem, że mam złe intencje (mogą to być różne złe intencje). Mam je, czy nie mam?…
Dopowiem tu, że dość często w moim życiu rodzinnym, czy też częściowo towarzyskim z takim zarzutem się stykałem. Gdy ów zarzut stawia ktoś, kto jest dla nas autorytetem (bo jesteśmy np. tylko dzieckiem, a to jest rodzic, nauczyciel, ważna osoba dorosła), to zwykle się to próbuje zaakceptować, przyjąć, nawet jeśli się nie odczuwa w sobie takiej złej intencji. Człowiek sobie myśli: może to jest racja? Może rzeczywiście jestem gdzieś tam w głębi duszy osobą, mającą taką właśnie intencję?… I doszukując się różnych swoich odczuć, emocji, często się coś na poparcie tej tezy znajduje. Więc wychodzi na to, że zarzut jest jakoś tam słuszny. To się wiąże z punktem 5 mojej listy powodów, dla którego manipulacje na stawianie mi zarzutów zwykle spływają po mnie jak woda po kaczce. Dziś stawiam sobie pytanie nie tylko o to, czy coś – JEŚLI SIĘ BARDZO SZUKA – da się przypisać mi jako motyw, lecz od razu kontruję to drugim pytaniem: czy jest to motyw główny, dominujący?
A dodatkowo też uważam, że z racji na samą konstrukcji psychiki, na cechy genetyczne, na przynależność do gatunku ludzkiego zdecydowana większość odczuć i motywów w jakimś stopniu da się przypisać KAŻDEMU. Każdy nosi w sobie choć trochę z kłamcy, złodzieja, nawet mordercy, a w specyficznych warunkach to może się nawet ujawnić w konkretnych zachowaniach. Ale nawet jeśli w jakiejś części mojej emocji zaszyty jest schemat kłamcy, czy mordercy, nawet jeśli w różnych sytuacjach mogę odczuć jakieś impulsy pochodzące z tego schematu, to nie znaczy jeszcze, że można o mnie powiedzieć, że kłamcą albo mordercą jestem, albo że z dużym prawdopodobieństwem się nim stanę. Bo jeśli oprócz tego złego schematu noszę w sobie też schematy dobre, kontrujące tamto potencjalne zło, jeśli mam świadomość zagrożeń, jeśli umiem siebie kontrolować, to szansa na to, że owo zło przejmie nade mną władze jest praktycznie zerowa. Mogę ODCZUĆ wpływ tej złej emocji, ale ja zablokuję, a potem zastąpię czymś dobrym. Wtedy też wiem, że (przynajmniej pod tym względem) zły nie jestem, a jedynie podlegam jakiejś formie wpływu ze strony tego zła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin