Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gdybym miał być szczęśliwy

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31369
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:51, 10 Lut 2022    Temat postu: Gdybym miał być szczęśliwy

Gdybym w końcu miał być szczęśliwy, to powinienem
- umieć godzić się z tym, co nieuniknione absolutnie
- nie deprecjonować tego, co jest mi dostępne, umieć cieszyć się z tego, co jest mi dane
- nasycić swoje odczuwanie jakąś taką energią radości i akceptacji istnienia, która by pokonywała zniechęcenie i marazm
- osiągnąć wystarczający poziom sprawczości, która jednak jest w stanie pokonywać te negatywne aspekty istnienia, jakie się pojawiają
- zaakceptować odmienność, różnice z innymi ludźmi, a nawet być w stanie cieszyć się tym, że są oni odmienni, czym ubogacają mi kontakt z nimi
- umieć czerpać satysfakcję z tego co potrafię zrobić, co mi się udało, choć chyba też pogodzić się z tym, że satysfakcja owa nigdy nie osiągnie jakiegoś absolutnego poziomu, bo przecież zawsze COŚ TRZEBA SOBIE ZOSTAWIĆ NA PÓŹNIEJ, móc dążyć do czegoś nowego, po osiągnięciu wcześniejszego.
- rozbudzić w sobie miłość w jak najszerszym zakresie, bo miłość daje szczęście jak nic innego
- rozbudować w sobie WRAŻLIWOŚĆ NA PIĘKNO, nie zatwardzić serca
- powstrzymać w sobie prostackie, w ostatecznymi bilansie destrukcyjne formy osiągania satysfakcji życiowej, a w szczególności takie sposoby osiągania satysfakcji, które niszczą przestrzeń dobrego kontaktu z otoczeniem.
- pogodzić się z tym, że jakaś forma dyssatysfakcji, nawet cierpienia występuje, nawet czasem może stać się moim udziałem. Nie być tchórzem, nie być wydelikaconym pięknoduchem, który wypiera prawdę, jeśli tylko nie jest ona wystarczająco komfortowa, umieć - przynajmniej na jakiś czas - porzucać swoje strefy komfortu.
- dogłębnie przemyśleć to, że szczęście jest też swego rodzaju wyborem, że swoim subiektywnym nastawieniem mamy moc zdeprecjonowania wszystkiego i dowartościowania niemal wszystkiego, a więc w szczęściu zawiera się jakiś aspekt WOLI, że powinno się dołożyć do szczęśliwości samą swoją wewnętrzną akceptację dla szczęścia jako takiego.
- UPORZĄDKOWAĆ SIĘ WEWNĘTRZNIE, co będzie oznaczało, że w końcu jakoś zaakceptuje się siebie, unieczynni najbardziej negatywne emanacje własnej natury, pogodzi się wewnętrznie, ale i ROZLICZY, czyli w prawdzie uzna własne słabości, a czasem winy.
- zanurzyć się swoimi intuicjami, emocjami, intelektem we WSZECHOGARNIAJĄCĄ EMANACJĘ MIŁOŚCI I DOBRA, czyli w Bogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31369
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:53, 20 Kwi 2022    Temat postu: Re: Gdybym miał być szczęśliwy

Czy osiąganie - sprawczość może dać trwałe szczęście?

Tak biorąc samą "logikę" osiągania, wydaje się, że nie. Osiąganie bowiem, dopóki trwa, dopóki celu nie zdobyliśmy, będzie w stanie niezrealizowanym, czyli w stanie pragnienia, potrzeby - czyli nie da wtedy szczęścia.
A jak cel się uda osiągnąć?...
- Wtedy z kolei powstaje pytanie: co z tym osiągnięciem zrobić, co dalej z tego wynika?
Doświadczenie uczy, że nasze odczuwanie nie jest w stanie utrwalić stanu szczęścia osiąganego poprzez realizację celu (o ile w ogóle to szczęście zaistniało, bo nie każdy osiągnięty cel dają jakąkolwiek szansę na szczęście). Wkrótce owo szczęście zaczyna się rozpływać, aż w końcu zanika.

Tu można próbować innej drogi - może uznajmy za szczęście jakiś stan kontemplacyjnego trwania?
Takie sytuacje większość z nas zna - np. słuchając pięknej muzyki, jesteśmy w stanie odczuwać jakiś rodzaj szczęścia, który nie jest związany z aktem osiągnięcia czegoś, lecz jest po prostu przeżywaniem, jest w stanie ciągłym. Ten rodzaj szczęścia wydaje się dawać szansę na nie zanikanie.
Ale czy owa szansa jest aby na pewno duża?
Nikomu nie udało się trwać w szczęściu odczuwania czegoś kontemplacyjnie wiecznie. Wydaje się, że w skrajnych przypadkach owej kontemplacji może pojawić się efekt jakiegoś zanikania świadomości. Świadomość nie mobilizowana do czynu, skupiona na tym co zewnętrznie przychodzi będzie karlała, by ostatecznie się zdegradować, a dalej zdegradować samo odczuwane szczęście.
Ja bym raczej stawiał na to, że trwałe szczęście może zapewnić INTELIGENTNY MIKS ASPEKTU OSIĄGANIA I KONTEMPLACJI.
Choć sprawczość sama w sobie nie daje szansy na trwałe szczęście, to pomimo to jest ona niezbędnym elementem trwania świadomości. Powinna ona jednak zostać powiązana - w INTELIGENTNY, TWÓRCZY SPOSÓB - z kontemplacją tego, co trwa już same z siebie, co jest zaprzeczeniem osiągania. Gdzieś w to wplata się też IDEA DOSKONALENIA, rozwój, osiąganie coraz to wyższych stanów świadomości.
Jestem też głęboko przekonany, że nie da się osiągnąć trwałego szczęścia na sposób naiwny, czyli skupiając się na jakimś jednostkowym aspekcie, który zapewnić ma owo szczęście, zaś ignorując wszystko to, co owemu aspektowi miałoby być przeciwne. Rzeczywistość umysłu oparta jest o dualizm.
Jesteśmy szczęśliwi, gdy mamy poczucie bycia obdarowanymi; jednak aby być obdarowanym wcześniej trzeba mieć stan braku. I dopiero owa świadomość chwil braku, połączona z otrzymanym darem, daje szczęście. Bez wcześniejszego braku dar zostanie zlekceważony.
Z tego by wynikał chyba wniosek, że szczęśliwą trwale może być tylko świadomość, która nie pozbywała się ze swojej pamięci rozumienia zła. Zło powinno w świadomości zostać - zostać i "straszyć". Ale świadomość powinna mieć ów strach opanowany, on powinien oddziaływać "o tyle, o ile...", nie dewastować uczuć, być taką "solą i pieprzem" oglądu rzeczywistości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin