Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Granice możliwości narzucenia sobie postaw wbrew odczuwaniu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:47, 21 Gru 2023    Temat postu: Granice możliwości narzucenia sobie postaw wbrew odczuwaniu

Wiele moralistów, szczególnie moralistów religijnych, choć nie tylko takich podkreśla wagę działania w ramach nakazów - czy to wynikłych z posłuszeństwa czemuś/komuś z zewnątrz, czy też jakimś własnym postanowieniom, uwewnętrznionym normom moralnym. Moraliści spod znaku rygorów i dyscypliny często wręcz zaczynają deprecjonować wartość działania z powodu pragnienia przyjemności, z perspektywą poprawienia sobie byty, a niektórzy skrajni moraliści w ogóle negują wszelką formę działania zgodną z osobistymi przekonaniami. Bo rzekomo tą cnotą znacznie wyższą jest podporządkowywanie się zawsze normom i autorytetom zewnętrznym.
Tę skrajną postać promowania rygoryzmu dość łatwo można właściwie wyśmiać jako nielogiczną - wszak z założenia, że nie należy działać w oparciu o własne przekonania, nie można też działać...
... w oparciu o te zewnętrzne przekonania. Wszak one, w momencie ich zaakceptowania stają się własnymi. :shock:
Ale nawet jeśli nie posuniemy się do takiej skrajnej negacji osobistych władz mentalnych w porównaniu do tego, co narzucone, dalej będzie problem. Bowiem nawet to, co zaakceptowaliśmy w miarę szczerze, jeśli jest mocno odseparowane od spontanicznej warstwy naszego rozumienia i odczuwania, też nie da się skutecznie wprowadzać w życie. Działanie silnie wbrew sobie ma swój naturalny limit. Z czego ów limit wynika?
- Limit w narzucaniu sobie postaw głęboko obcych spontanicznym obszarom naszej osobowości, wynika z tego, że znaczna część naszych rozpoznań "co i jak jest" jest bezwiedna, przebiega poza kontrolą rozumu. Nie umiemy sobie narzucaniem postaw zlikwidować bólu zęba, nie umiemy też najczęściej szczerze pokochać osoby, do której czujemy instynktowną odrazę. Badania psychologów pokazują, że są mimowolne reakcje organizmu - typu choćby zwężenie źrenic, wstrzymanie oddechu, napięcia mięśni - które demaskują udawanie uczuć, są w stanie też zdemaskować kłamstwo.
Narzucanie sobie rygorów bardzo sprzecznych ze spontanicznymi uczuciami jest formą kłamania przed tymi uczuciami. Uczucia się bronią przed przedstawieniem im pewnych okoliczności, czy osób jako właśnie takich, jakie wola pragnie narzucać. Działania w skrajnym rozdwojeniu, działania wyłącznie twardym wymusem woli, są w licznych obszarach możliwe do wdrożenia, jednak ich jakość, skuteczność jest znacząco niższa, niż gdy robimy coś z sercem, z przekonaniem nie tylko w intelekcie, ale także w uczuciach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:32, 21 Gru 2023    Temat postu:

Ok. Podaj jakiś konkretny przykład.
Problem będzie łatwiejszy do zrozumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:25, 21 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Ok. Podaj jakiś konkretny przykład.
Problem będzie łatwiejszy do zrozumienia.

Przykładem jest to, jak odbieramy ludzi, którzy:
- wykonują ją z obowiązku, dla pieniędzy.
vs
- lubią swoją pracę
Ci pierwsi często starają się wykonywać swoją pracę dobrze. Pielęgniarka, lekarz nauczyciel, którzy nie lubią swojego zawodu będą się próbowali zmusić do wykonywania swoich obowiązków uczciwie. Aby jakoś nakłonić swoje moce percepcyjne i umysł do posłuszeństwa w zakresie spełniania nałożonych obowiązków, pewnie włożą wysiłek w nauczenie się standardów zawodu, zwrócą uwagę na to, co jest formalnie ważne dla wykonywanych zadań. Może nawet od biurokratycznej strony na sprawy patrząc, czasem dla kontrolujących mogą wyglądać na lepszych pracowników. Bo nie mając serca do pracy, skupią się na tym, co wymagane - będą ściśle przestrzegali godzin pracy, wypełniali wzorowo dokumentację, dbali o zgodność z przepisami. Ale inaczej będzie wyglądała sprawa od strony samych zainteresowanych - pacjentów, uczniów. Ci będą widzieli, że osoba, która ich leczy, uczy męczy się przy tej okazji, że tylko czeka, aż się czas tej harówki skończy. Zauważyłem jak postąpi pielęgniarka, która lubi swoją pracę - zainteresuje się, czy po zmianie opatrunku ten nie uwiera, sama - bez dodatkowego zewnętrznego monitu - sprawdzi, czy pacjentowi nie dzieje się coś złego. Nauczyciel, który lubi swoją pracę, jest zupełnie inaczej odbierany przez uczniów, niż ten, który na sobie wymusza jak najbardziej profesjonalną postawę.
To najlepiej widzimy w zawodach, gdzie jest praca z ludźmi. Ale to samo jest i w zawodach inżynierskich, nawet w przypadku pracy sprzątaczki. Ci, co robią coś mocą narzuconej sobie dyscypliny, nie uruchomią tej warstwy spontanicznego zainteresowania szerszym kontekstem swojej pracy. Dyscyplina z natury nie jest poszukiwawcza, tylko działa na zasadzie "od ... - do ...".
Nawet w Biblii jest na ten temat fragment:
(7) Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. (2 list do Koryntian 9:7)


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 20:28, 21 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:11, 22 Gru 2023    Temat postu:

Rozumiem. Zatem wybór zawodu powinien być poprzedzony jakimś badaniem także psychologicznym oraz praktyką.
Szczególnie wybor zawodów zaufania publicznego. Także profesja księdza, prawnika, polityka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:11, 22 Gru 2023    Temat postu:

Kiedyś presentowałam tutaj postać Ricka Jarowa.

Bardzo ciekawy doradca zawodowy, który dużo mówił i pisał o antykarierze i znaczeniu pasji w życiu człowieka.

https://youtu.be/aOBcAQw4r04?si=DukQflc418yNJYMB

Wywiad z Rickiem


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 9:15, 22 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:55, 22 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Rozumiem. Zatem wybór zawodu powinien być poprzedzony jakimś badaniem także psychologicznym oraz praktyką.

Nie chodzi tylko o wybór zawodu, ale o znacznie bardziej szeroki problem. Weźmy ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci, bo czują, że nie lubią dzieci, nie lubią się zajmować nimi, nie chcą słyszeć ich głosów w domu, wszystko ich drażni w dzieciach. Czy powinni się decydować na potomstwo, ulegając np. namowom rodziny?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:57, 22 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Rozumiem. Zatem wybór zawodu powinien być poprzedzony jakimś badaniem także psychologicznym oraz praktyką.

Nie chodzi tylko o wybór zawodu, ale o znacznie bardziej szeroki problem. Weźmy ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci, bo czują, że nie lubią dzieci, nie lubią się zajmować nimi, nie chcą słyszeć ich głosów w domu, wszystko ich drażni w dzieciach. Czy powinni się decydować na potomstwo, ulegając np. namowom rodziny?...


Ja tez za bardzo nie lubiłam dzieci i nie miałam entuzjazmu do macierzyństwa. Może przesadzam, że nie lubiłam, ale są kobiety, które bardzo pragną
Natomiast bycie matką jest dobrym doświadczeniem i cieszę się, że mam potomka. Więc nieraz naprawdę nie wiemy co nas w życiu może zaskoczyć. Pozytywnie. Jako matka swojego zaczęłam także inaczej patrzeć na inne dzieci. Poszerzyłam spektrum doświadczeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:34, 22 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Rozumiem. Zatem wybór zawodu powinien być poprzedzony jakimś badaniem także psychologicznym oraz praktyką.

Nie chodzi tylko o wybór zawodu, ale o znacznie bardziej szeroki problem. Weźmy ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci, bo czują, że nie lubią dzieci, nie lubią się zajmować nimi, nie chcą słyszeć ich głosów w domu, wszystko ich drażni w dzieciach. Czy powinni się decydować na potomstwo, ulegając np. namowom rodziny?...


Ja tez za bardzo nie lubiłam dzieci i nie miałam entuzjazmu do macierzyństwa. Może przesadzam, że nie lubiłam, ale są kobiety, które bardzo pragną
Natomiast bycie matką jest dobrym doświadczeniem i cieszę się, że mam potomka. Więc nieraz naprawdę nie wiemy co nas w życiu może zaskoczyć. Pozytywnie. Jako matka swojego zaczęłam także inaczej patrzeć na inne dzieci. Poszerzyłam spektrum doświadczeń.

Dlatego mamy tę drugą stronę medalu - że nieraz nawet coś, co nam pierwotnie nie pasuje, jest nie po drodze naszego myślenia i odczuwania, gdy się przymusimy, daje nam rozszerzenie horyzontów, a ostatecznie w nas jakoś jest w stanie zadziałać. Choć jest chyba granica możliwości takiego zmuszenia się do czegoś, co już komuś bardzo bardzo nie pasuje do jego profilu odczuwania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:55, 22 Gru 2023    Temat postu:

Problem polega na tym także Michał, ze gdy my decydowaliśmy się na rodzicielstwo panowała zupełnie inna ogólna atmosfera. Inne wzorce życia. Ta dzisiejsza atmosfera nie sprzyja w ogóle rodzicielstwu.
Poza tym wpadki są coraz trudniejsze 😉🙂.

Przy tym zaznaczam, że moje rodzicielstwo było planowane i nastąpiło dopiero po ok. 1, 5 roku od ślubu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:15, 22 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Problem polega na tym także Michał, ze gdy my decydowaliśmy się na rodzicielstwo panowała zupełnie inna ogólna atmosfera. Inne wzorce życia. Ta dzisiejsza atmosfera nie sprzyja w ogóle rodzicielstwu.
Poza tym wpadki są coraz trudniejsze 😉🙂.

Przy tym zaznaczam, że moje rodzicielstwo było planowane i nastąpiło dopiero po ok. 1, 5 roku od ślubu.

Nie chcę w tym wątku teraz wchodzić na temat rodzicielstwa, bo to był tylko przykład. Chodzi mi o coś o wiele bardziej ogólnego - m.in. o to, że ludzie oceniają innych, wartościują ich zachowania, najczęściej po własnych potrzebach i odczuciach. Tymczasem inny człowiek może być znacząco inny pod tym względem. Jeśli jeden lubi głośną muzykę i uważa, że to fajnie gdy się ludzie przy głośnej muzyce bawią, to dla innego będzie to nie muzyka, tylko łomot i będzie cierpiał musząc znosić lawinę tych dźwięków.

W tym kontekście też jest i różnica między nami - Ty lubisz dyskutować o "konkretach", czyli o znanych osobach i sytuacjach. Ewentualne rozkminy ogólne najchętniej ograniczysz do jakiego szybkiego sformułowania wniosku i tyle. Moja postawa jest znacząco inna - ja te konkretne osoby, sprawy, sytuacje (nawet swoją własną osobę) traktuję jako relatywnie mało ciekawy element sytuacji, tylko jako pretekst do bycia przykładami, a to co dla mnie ciekawe "dzieje się" już po zapomnieniu "kto?", "gdzie konkretnie?" czy coś podobnego.
I pewnie też oboje swojej natury w tym względzie nie przeskoczymy. Ja będę ziewał z nudy na dyskusjach o konkretnych osobach, którzy konkretne aktualne emocje swoje deklarują, o ile mi tego nie wyniknie zaraz jakiś fajny uogólniony wniosek. I jak tylko zobaczę ten wniosek, to już porzucę jako nieistotną tamtą konkretną sprawę, która służyła mi jedynie za przykład. Dla Ciebie będzie to odwrotnie - tak jak tutaj teraz - nie zrobiłaś uwagi o ogólnym zjawisku, dlaczego nasze ludzkie działania są nieskuteczne, gdy działamy niezgodnie ze swoją naturą, lecz bardzo chętnie zajęłaś się konkretem, co było w Twoim życiu. Dlaczego tak?
- Bo taką masz naturę, że Twoje emocje mimowolnie poszukuję konkretów w relacjach z ludźmi.
- Ja mam inna naturę - pomijam konkrety w relacjach (samego siebie też nawet często traktuję jako "przypadek człowieka", a nie jako tego ja) z ludźmi, a uwagę mentalną natężam tam, gdzie można wyciągać wnioski ogólne, o naturze ludzkiej, o funkcjonowaniu świadomości itp.
Tak to piszę bez wartościowania osób (co też z resztą jest zgodne z moim podejściem - nie oceniać za bardzo osób, bo to byłoby już ich "konkretne potraktowanie", zamiast widzieć ich bezstronnie, ogólnie, z dystansu).
To nie znaczy, jednak, że ludzi traktuję ogólnie z dystansu i bez uczuć. Te uczucia już bardziej osobiste i konkretne oczywiście najczęściej mam, ale są one u mnie w sferze o wiele bardziej prywatnej, takiej, o której nie chcę z nikim najczęściej gadać. One są tylko moje, tylko dla mnie, tylko intymne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:39, 22 Gru 2023    Temat postu:

Ja tez nie oceniam ludzi. Każdy ma prawo do swoich wyborów tak jak mu w duszy gra. Gra dziś a jutro ręka w nocniku. Po prostu na konkretach łatwiej jest pokazać zjawisko.
Kwestia zaangażowania religijnego. Dziś jest mniejsz bo jest spoleczne przyzwolenie na różne drogi.

Generalnie ludzie powinni być dziś szczęśliwsi. Ale czy są?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:02, 22 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Ja tez nie oceniam ludzi. Każdy ma prawo do swoich wyborów tak jak mu w duszy gra. Gra dziś a jutro ręka w nocniku. Po prostu na konkretach łatwiej jest pokazać zjawisko.
Kwestia zaangażowania religijnego. Dziś jest mniejsz bo jest spoleczne przyzwolenie na różne drogi.

Generalnie ludzie powinni być dziś szczęśliwsi. Ale czy są?

Ludzie nie będą szczęśliwi, dopóki w pewien minimalny sposób nie zrozumieją siebie, nie uładzą się ze swoimi (ukrytymi) oczekiwaniami, pragnieniami. Szczególnie chodzi o to, aby nie mieć pragnień logicznie niespełnialnych, aby nie oczekiwać też od innych ludzi (szczególnie życiowych partnerów), aby ci byli jednocześnie jacyś i odwrotni od tego pierwszego.
Jeśli dziewczyna chce mieć partnera, który będzie "stanowczy, pewny siebie i stawiający na swoim" (do czego ciągnie ją jeden rodzaj instynktu), a jednocześnie z drugiej strony chce mieć (powiedzmy, że często z grubsza z równą siłą) partnera, który jest wrażliwy na jej potrzeby, ulega jej w licznych sprawach, jest czuły i troskliwy, to taka dziewczyna nie będzie w stanie na całym świecie znaleźć partnera, który by jednocześnie był w obie te (przeciwstawne charakterologicznie) strony "odpowiednio silnie wykształcony". Bo to są sprzeczne cechy - bo to, co dziewczyna odbiera jako tę po męsku atrakcyjną stanowczość, jest tak naprawdę w swojej konstrukcji w większości przypadków nie zważaniem na uczucia i potrzeby innych. To jest właśnie ta cecha! Stanowczy, czyli stawiający na swoim mężczyzna dlatego może być taki stanowczy, że w większości "w dupie ma, co inni chcą" - on po prostu wymaga, aby spełniano to, co on chce. Kropka.
Czasem trafi się jakiś typ, który trochę, W PEWNYCH PRZEMYŚLANYCH OBSZARACH jest w stanie jakoś skonfigurować w sobie jakiś rodzaj stanowczości z wrażliwością, ale po pierwsze to jest dość rzadka cecha, a po drugie też jest w tym co nieco udawania. No i na pewno taki mężczyzna "trochę pośrodku" nie będzie ani w sposób zaawansowany stanowczy, ani w sposób zaawansowany wrażliwy tak ogólnie.
Podobnie mężczyzna, jeśli chce mieć i kobietę bardzo namiętną, zmysłową i piękną kochankę i jednocześnie absolutnie wierną do grobowej deski (najlepiej dziewicę), a do tego jeszcze rozsądną życiowo, to też nie przejrzał do końca swoich oczekiwań. Bo te najpiękniejsze i zmysłowe, naturalnie będą "pod ostrzałem" względów rywali, do tego taka dziewczyna jest wrażliwa na męskie wdzięki. A nawet jeśliby ta kobieta takim ideałem rzeczywiście była, to to wcale nie będzie dla jej mężczyzny takie do końca korzystne. Bo wtedy on sam coraz bardziej będzie czuł się mały w obliczu tej jej wielkości wewnętrznej, będzie ją może i kochał, ale siebie zacznie nienawidzić za to, że wobec niej okazuje się właściwie nikim.
To jest kolejny problem z ideałami jako partnerami - jednocześnie chcemy ich i...
nie do końca chcemy, bo żyjąc z takim ideałem, każda chwila nam może przypominać o własnej małości. Dobrze jest mieć partnera na z grubsza zbliżonym do naszego poziomie etyczno - intelektualnym. Bo w takim towarzystwie możemy czuć się jako ktoś, możemy sami coś móc ofiarować, a sami też dostajemy coś nie z łaski, lecz na równych prawach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:56, 23 Gru 2023    Temat postu:

Nie jesteśmy automatami Michale. Popełnianie błędów jest wpisane w bycie człowiekiem.

Widzę, że Hania myśli podobnie:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 8:59, 23 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:02, 23 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Nie jesteśmy automatami Michale. Popełnianie błędów jest wpisane w bycie człowiekiem.

Z postawą wobec popełniania błędów można popełnić dwa przeciwne błędy
- zignorować te błędy, nic nie robić, nie naprawiać swoich postaw.
- przejąć się przesadnie owymi błędami, przyjąć postawę samobiczowania się z ich tytułu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:14, 23 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie jesteśmy automatami Michale. Popełnianie błędów jest wpisane w bycie człowiekiem.

Z postawą wobec popełniania błędów można popełnić dwa przeciwne błędy
- zignorować te błędy, nic nie robić, nie naprawiać swoich postaw.
- przejąć się przesadnie owymi błędami, przyjąć postawę samobiczowania się z ich tytułu.


Hania jest za naprawianiem.

Na pewno nie za biczowaniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:33, 23 Gru 2023    Temat postu:

A ja wracam do zagadnienia z wątku.
Dlaczego próba robienia rzeczy wbrew sobie jest najczęściej relatywnie mało skuteczna?...
- Tu dotykamy tego subtelnego związku pomiędzy emocjami i rozumowaniem logicznym (tutaj "logiczne" rozumiem w znaczeniu: poszukujące trwałych więzów, odrywające się od incydentalności rozpoznań, chciejstw, konkretności sytuacji).

Jak się przyjrzymy typowej sytuacji związanej z wykonywaniem właściwie dowolnego jako tako złożonego zadania, które nie jest jakoś bardzo powtarzalne (czyli niczym praca robotnika na taśmie, przy wykonywaniu bardzo mocno zestandaryzowanych czynności), to pewnie dostrzeżemy, że przy jego realizacji pojawiają się co chwila MINIPROBLEMY DO ROZWIĄZANIA. Nawet stosunkowo prosta czynność w rodzaju segregacji kupionej większej ilości śliwek na kompot, czy nalewkę, będą pojawiały się sytuacje, w których trzeba będzie zadecydować w jakimś niepewnym aspekcie - wyrzucić daną śliwkę, może wrzucić do tych dobrych, może jeszcze gdzieś w inny sposób potraktować, bo np. choć na kompot się nie nadaje, to będzie dobra do zjedzenia od razu. Każde działanie jako tako otwarte, wymagające rozpoznań i decyzji będzie angażowało dwie sfery osobowości:
- sfera bardziej spontaniczna, bezwiedna, podświadoma, czasem instynktowna. Jest to jednocześnie sfera niekontrolowana świadomością.
- sfera bardziej logiczna, związana z UŚWIADAMIANIEM SOBIE pewnych zależności, czyli tworzeniem w głowie jakiś podstawowych modeli funkcjonowania rzeczywistości.
Te sfery uzupełniają się wzajemnie w działaniu - tam gdzie jedna "nie daje rady", druga potrafi przyjść z pomocą. Bardziej podstawową, pierwotną i absolutnie niezbywalna jest ta pierwsza. Druga jest w pewien sposób pomocnicza, ale to jest bardzo ważna pomoc, to jest pomoc na miarę tworzenia się świadomej istoty.
Robienie czegoś wbrew sobie jest działaniem przeciw tej pierwszej sferze. To sfera świadoma, związana z formułowaniem idei, wymagań, sprzeciwia się spontanicznym rozpoznaniom sfery bardziej zewnętrznej, stykającej się z zewnętrzną rzeczywistością. Problem w tym jest taki, że sfera świadoma i tak nie jest w stanie zapanować nad całością, nie zna sfery spontanicznej, nie umie nią zarządzać skutecznie. Trochę zarządzać próbuje, ale robi to - szczególnie jeśli się prostacko weźmie do sprawy - chaotycznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:03, 25 Gru 2023    Temat postu:

Dam orosty przykład Michał. Sposób w jaki rozmawiamy ze sobą. Gdybym przeszła na Twój tryb dyskusji, roboczo nazwę go ę, ą robiłabym coś wbrew sobie.

Możemy nadal próbować wymieniać myśli, każdy w swoim trybie.

* Być ą i ę

Być ą i ę oznacza przyjmowanie postawy, która jest sztuczna, nadęta lub przesadzona, często w celu zaimponowania innym.

Osoba zachowująca się pretensjonalnie często stara się wydawać bardziej wyrafinowana, inteligentna lub ważna, niż jest w rzeczywistości.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 20:11, 25 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:59, 25 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Dam orosty przykład Michał. Sposób w jaki rozmawiamy ze sobą. Gdybym przeszła na Twój tryb dyskusji, roboczo nazwę go ę, ą robiłabym coś wbrew sobie.

Możemy nadal próbować wymieniać myśli, każdy w swoim trybie.

* Być ą i ę

Być ą i ę oznacza przyjmowanie postawy, która jest sztuczna, nadęta lub przesadzona, często w celu zaimponowania innym.

Osoba zachowująca się pretensjonalnie często stara się wydawać bardziej wyrafinowana, inteligentna lub ważna, niż jest w rzeczywistości.

Nie uważam mojej postawy dyskusyjnej za ą i ę. Piszę szczerze, nie próbując nikomu imponować. Bo niby komu miałbym tu imponować?...
- Niewiele wiem o ludziach, którzy czytają sfinię. Niby dlaczego miałbym mieć intencję imponowania prawie nieznanym sobie ludziom?...
Piszę, jak piszę z innego powodu - z mojej, chyba dość desperackiej intencji przebicia się przez miałkość pustoty w moich emocjach, z intencją zdobycia jakiejś postaci TRWAŁOŚCI, czyli aby to, czym się param, było czymś więcej, niż tylko przejściową emocją, próbą podreperowania sobie samopoczucia, uległością wobec jakichś nacisków płynących z instynktownej części mojej psychiki. Mam chyba ponadnormalną potrzebę transcendencji - wyjścia ponad to, co czuję, czym się stałem, co mnie dotyka. Trochę w tym może chcę uciec od samego siebie w tej postaci, jakiej się dorobiłem dotychczas... Być jakoś dalej, niż jestem teraz, być jakimś innym, bardziej niezależnym, bardziej właśnie PONAD. Dlatego uciekam od wielu rzeczy, które tworzą mi moją teraźniejszość i bieżące odczuwanie. Uciekam w to co odbieram jako będące ponad to, czego w życiu doświadczam - właśnie w transcendencję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:07, 27 Gru 2023    Temat postu:

Czy można określić to prostym zdaniem: uciekam od rzeczywistości?

Rozumiem. Wiele osób to robi.Gdy się wierzy w Boga może jest łatwiej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 3:29, 27 Gru 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Czy można określić to prostym zdaniem: uciekam od rzeczywistości?

Tak bym tego nie nazwał. Raczej (w moim rozumieniu): uciekam od prozy życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21685
Przeczytał: 125 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:28, 27 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Czy można określić to prostym zdaniem: uciekam od rzeczywistości?

Tak bym tego nie nazwał. Raczej (w moim rozumieniu): uciekam od prozy życia.


To miałam na myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:54, 06 Sty 2024    Temat postu:

Działając w trybie narzucania sobie czegoś, automatycznie blokujemy wrażliwość i spontaniczność. Uwaga kierowana na wyznaczone z góry cele będzie omijała cele spoza zakresu zainteresowań.

Dla mnie bardzo ciekawy jest ten eksperyment psychologiczny, w którym należy liczyć podania piłki na nagraniu wideo. https://www.youtube.com/watch?v=vJG698U2Mvo&t=9s
Na tym nagraniu należy policzyć ilość podań piłki, między uczestnikami całej tej gry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31444
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:02, 06 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie bardzo ciekawy jest ten eksperyment psychologiczny, w którym należy liczyć podania piłki na nagraniu wideo. https://www.youtube.com/watch?v=vJG698U2Mvo&t=9s
Na tym nagraniu należy policzyć ilość podań piłki, między uczestnikami całej tej gry.

Kto się zabawił w to liczenie podań na wideo, albo w ogóle znał wcześniej ów test, zapewne zrozumie podstawy dla mojej tezy, która brzmi: skupiając się na zadaniu/wzorcu z automatu i bezwiednie upośledzamy naszą spostrzegawczość, spontaniczność oglądu rzeczywistości, postrzeganie wielu różnych elementów, szczególnie nowych, nieznanych.

Tradycyjna (w szczególności religijna) moralność bardzo wysoko ceni działanie w trybie posłuszeństwa. Zwolennicy tej formy działania jako najbardziej moralnej, wartościowej etycznie najczęściej nie mają świadomości, czym się płaci za mentalnie za próby bycia posłusznym. A tymczasem płaci się czymś poznawczo fundamentalnym - zdolnośćią postrzegania rzeczywistości w sposób niezaburzony, czyli często po prostu adekwatny do wyzwań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin