Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integrystyczna wizja religijności - uwagi różne

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31545
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:54, 30 Paź 2023    Temat postu: Integrystyczna wizja religijności - uwagi różne

Ponieważ w różnych działach ostatnio sporo mi się pisało o integrystycznym spojrzeniu na świat, Boga, człowieka, religię, a archiwizuję sobie głównie własnego bloga, to stworzyłem tu osobny wątek o integryzmie, do którego będę częściowo kopiował, częściowo dodawał tylko tu różne refleksje. Na początek to:

Michał Dyszyński w wątku http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/czy-wiara-powinna-byc-prywatna,24187-175.html#760079 napisał:
Katolikus napisał:
fedor napisał:
Ty jako heretyk, jawnie sprzeciwiający się oficjalnej nauce Kościoła, już dawno zaprzepaściłeś swoje szanse na zbawienie


Widzę, że lubisz bawić się w "Pana Boga". Nie masz zielonego pojęcia o tym, kto będzie zbawiony, a kto nie. Nie jesteś Bogiem, nie masz boskiego rozeznania:
1 Sm 16-7: "nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce»".

Wyjaśnij mi jedno. Skoro do uzyskania zbawienia konieczne jest przyjęcie oficjalnej nauki Kościoła (całej nauki Kościoła) to dlaczego Jezus do Żyda, który wystawił Go na próbę mówi: "Niedaleko jesteś od królestwa Bożego"? To jest Ewangelia Mk 12, 28-34. Przecież ten Żyd nigdy w swoim życiu nie był u spowiedzi, nie był ochrzczony w Kościele katolickim, on nawet nie był uczniem Jezusa, chciał Go wystawić na próbę, a mimo to Jezus nie odmawia mu zbawienia.

Naprawdę nie boisz się pisać wprost, kto zaprzepaścił swoje zbawienie, a kto nie? Zero pokory? Zero wątpliwości? Traktujesz kwestię zbawienia jak jakieś równania matematyczne, że jak się pomnoży 2x2 to równa się 4 i to jest bezdyskusyjne?

Masz tylko swoją błędną, skażoną grzechem ludzką perspektywę. Być może z tej twojej perspektywy jestem bez szans na zbawienie, ale twoja perspektywa to nie perspektywa Pana Boga.

Tu się trochę wtrącę ze swoim mocno osobistym wyznaniem.
Ja dziś uważam, że integryzm, którego istotą jest przekonanie, iż Bóg do zbawienia na pewno wymaga od człowieka okazania podległości jakiejś ludzkiej hierarchii religijnych autorytetów, jest człowiekowi bardzo potrzebny! Jest potrzebny żywotnie w tej układance poglądów, bo inaczej nie przekonamy się, na ile potrafimy w swojej wierze, w swojej odpowiedzi Bug być PRAWDZIWI! Zetknięcie z integryzmem, przepracowanie go jest każdemu potrzebne JAKO PRÓBA!
Integryzm dziś jawi mi się jako ważne pytanie od Boga: za kogo mnie uważacie?
(15) Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? (Ewangelia Mateusza 16:15)

Możemy sobie to pytania zadać sami, dzisiaj - jakby Jezus dzisiaj nas o to spytał.
Bo może chodzi o to, że jeśli Boga nie będziecie uważali za najtwardszego z władców, to - dokładnie jakby to uczynił taki twardy władca - miałby ukarać każdego bardzo surowo, wręcz wściekłą złością za okazane nieposłuszeństwo?... Za takiego macie Boga?...
Za tym pytaniem o to, W JAKIEGO BOGA WIERZYMY NAPRAWDĘ, kryje się też inny problem i pytanie o samego człowieka: co uważasz za ideał, za sens, za prawdę?...
Czy prawdę wyznaczają przemoc i strach?
Czy ważniejsze jest to, co deklarujemy jako objaw swojej uniżoności wobec TWARDEJ WŁADZY, czy może (dla nas!) ważniejsze jest okazanie szczerości, nie zakłamywanie tego, JAK JEST dla nas?
Czy Bóg chce nas ukarać za szczerość, uczciwość względem tego co jawi nam się bezpośrednio, bo to czujemy, skoro owa szczerość miałaby być zbyt osobista, a nie posłusznie uległa jakiejś postaci (jednak ziemskiej) władzy?...
Największy autorytet religijny jednak nie jest samym Bogiem. Znamienne jest, z kim Jezus miał "najbardziej na pieńku", gdy nauczał w Ziemi Świętej? - Z Rzymianami najeźdźcami?...
Czy może z tymi, którzy uważali się za przedstawicieli Boga - kapłanami, uczonymi w piśmie?...
Ci ludzie uważali się za tych, którym pełniona rola pośredników względem Boga daje prawo do szczególnej pozycji - wielkiego autorytetu, wyższej pozycji społecznej. I to nie o Rzymianach Jezus mówił "plemię żmijowe", ale o tych, którzy byli autorytetami religii - dokładnie tej religii, której wypełnieniem proroctw okazała się misja Jezusa!

Żyd, który widział żywego Jezusa, a któremu kapłani i uczeni w Piśmie mówili, że ma przed sobą tylko wichrzyciela i zwodzącego lud oszusta - komu powinien bardziej wierzyć?
- Autorytetom najwyższym, jakie posiadał w swojej religii, czy swojemu sercu, oczom, umysłowi? - Temu własnemu umysłowi (pewnie że ułomnemu, ale jednak dającemu konkretne wskazania...) miał (bardziej) uwierzyć, czy autorytetom?...
Czy dzisiaj jesteśmy w innej sytuacji, niż pobożni Żydzi z czasów Jezusa?
A skąd niby to na pewno miałoby być wiadomo, że tej samej próby nam Bóg nie wyznacza?...
A skąd niby to jest wiadomo, czy Bóg się nie pyta każdego: za kogo mnie uważacie? Za tyrana mnie uważacie?...
A może, uznaliście ludzie, że skoro jednak tyrania jest po prostu mocniejsza, ona zawsze wygrywa, to przynajmniej trzeba przed nią wyraziście klęknąć, zaś jeśli Bóg jest dobry, to może to jakoś przebaczy. Tyran zaś by nie przebaczył... Więc może i Bogu świeczka, ale jednak i ten ogarek diabłu się należy...
Może uznali, że tak się opłaca, tak jest logicznie, bo Bóg, jeśliby był dobry i tak przebaczy. Tylko, że...
... czy jak ujrzysz kiedyś po tamtej stronie ten obrzydliwy handel, urągający uczciwości i prawdzie to sam sobie nie przebaczysz tej własnej małości... :cry:

Tyrania i kłamstwo rządzą przecież tym światem. Widzimy je wszędzie wokół nas - w TV, w innych mediach. Przemoc rozlewa się na ten świat w postaci wojen, ucisku biednych przez bogaczy, a w rodzinach tyranów domowych względem słabszych. Wygląda na to, że zło jakby zdecydowanie bardziej rządziło na tym świecie niż dobro... Tak to przecież wygląda!
Więc mamy pozornie "logiczne" wnioskowanie: skoro Bóg jest władcą, a widać jaki rodzaj władzy w tym, znanym nam życiu wygrywa, to chyba Bóg musi być właśnie taki.. Bo co? Bo nie jest władcą?... To kim, innym jak nie władcą, miałby być Bóg?...

(42) A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. (Ewangelia Marka 10:42)
Wygląda, że tak ma być. Bóg tu zrezygnował ze swojej władzy. Nawet diabeł w obrazie kuszenia Jezusa na pustyni to potwierdza:
(6) i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. (Ewangelia Łukasza 4:6)

Integrysta z tego aktualnego królowania kłamstwa i przemocy wyciąga (bezwiedny, nie do końca świadomy, trochę "cichy", bo w sercu, w głębi intuicji i emocji) wniosek, że taki właśnie musi być Bóg, że skoro jego jest władza, to ta władza musi jednak być władzą tyrana. Integrysta się do tego wprost zapewne nie przyzna, bo ma ten wniosek dość głęboko ukryty w sobie, ale on w to właśnie wierzy - że nie ma możliwości, aby co innego miało ostatecznie sens, co innego ostatecznie wygrało niż przemoc, niż twarda, arbitralna, władcza siła, która zmiażdży z lubością wszelkie nieposłuszeństwo. Bo przecież władzy najbardziej o to ukazujące uległość i respekt posłuszeństwo chodzi. Bo (dla integrysty) inaczej nie ma jak być...

Tymczasem to jest zaplanowane jako próba. I Jezus wyraźnie mówi:
(33) To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat. (Ewangelia Jana 16:33)

Przy czym o ile integryści pewnie też się zgodzą z tym, że mamy do czynienia z próbą, lecz różnimy się tym podstawowym pytaniu: CO JEST PRZEDMIOTEM PRÓBY?
- Wedle integrystów próbowana jest wycofanie własnego osądu i pełna podległość władzy, która "musiała: być ludziom dana jednoznacznie przez religijne autorytety. I wobec tej władzy nawet wewnętrzne zakłamanie miałoby być rzekomo słuszną postawą. Bo uległej akceptacja słowom tych autorytetów musi być okazana.
- Wedle tego, w co ja np. wierzę (pewnie nie tylko ja, ale tu piszę o sobie) przedmiotem próby jest to, czy pomimo tego zła, jakie widzę na świecie, mam w sobie tę determinację, aby uwierzyć w Boga, który jest PRAWDZIWĄ miłością?
(miłość jest "prawdziwa" w tym sensie, że również ja - człowiek niedoskonały - tym swoim ułomnym umysłem będę w stanie rozpoznać Boga jako miłość SZCZERZE! "Szczerze" rozpoznać, oznacza rozpoznanie bez naciągania, udawania, wykręcania kota ogonem, rżnięcia głupa - choćby tylko przed samym sobą - na tysiąc sto sposobów)
Prób i kuszeń w tym zakresie będzie wiele. Wciąż będzie człowieka gnębiło to pytanie: za kogo mnie uważasz?...
Czy za tyrana mnie uważasz?... Dlatego za tyrana mnie uważasz, że "wiesz" to po swojemu, że inaczej być nie może, wszak "wiesz już", że tyrania zawsze wygrywa?...
A może coś w tobie ci podpowiada, że wszystkie zwycięstwa tyranów są zwyczajnie bez znaczenia, są ułudą, bo są kłamstwem - z kłamstwa się zrodziły i jako kłamstwa zostaną odrzucone, więc może - czując się osobą z prawdy - zwyczajnie wiesz, że zwycięstwa w kłamstwie i przemocy TO NIE SĄ PRAWDZIWE ZWYCIĘSTWA, to są jedynie śmieszne, żałosne podrygi słabeuszy mentalnych, którzy nie są w stanie wytrwać w prawdzie - dokładnie tak, jak nie był w stanie w prawdzie wytrwać szatan.
Jan w Ewangelia Jana 8, cytując słowa Jezusa do faryzeuszy (choć chyba i do wszystkich, których natura nie była w stanie wybronić w sobie prawdy) napisał:
(44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31545
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:19, 24 Lis 2023    Temat postu: Re: Integrystyczna wizja religijności - uwagi różne

Michał Dyszyński w http://www.sfinia.fora.pl/blog-anbo,191/apokatastaza-czyli-puste-pieklo,23195-25.html#765419 napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
rozumiem tak, że człowiek po tej drugiej stronie zobaczy, jakie było jego prawdziwe życie i kim on się okazał. Życie nas testuje, a my dzięki temu możemy się czegoś o sobie dowiedzieć np. ile w naszym życiu z naszej strony było tej prawdziwej miłości, a ile było udawania. Bóg nam tę prawdę o nas samych pokaże. I pomoże nam wyleczyć się z tego, co okazało się naszymi słabościami. Jeżeli Bóg jest sędzią to jest to sędzia szczególny, bo jedyny taki, który oddał za mnie (i każdego kogo kocha) życie na krzyżu. Takiego mamy sędziego!

Z tym podejściem już byłbym w stanie się zgodzić.
Dlaczego zaś musimy się sprawdzić?
- Aby znać swoje granice! Aby się określić - tam dalej, już moja wola i świadomość się gubi, już nie wyrabiam.
Wiedząc, gdzie "już nie wyrabiam" po pierwsze mam cel, aby ewentualnie te granice poszerzyć. Ale mam też pewien obszar odniesienia, więc wiem, w czym się sprawdzam, czyli czym dysponuję mentalnie. Poczułem, gdzie się zaczyna "nie ja", a więc wiem też, że nie powinienem z tego nie swojego obszaru próbować (przynajmniej w jakimś standardowym trybie) korzystać. Bo tam grozi mi chaos, grozi mi nowe pogubienie się.


Teraz trochę mi się zaczyna rozjaśniać, ci miałeś na myśli, pisząc w innym temacie, że "Brak testu jest bliższy potępieniu niż zbawieniu". Bez testu człowiek jest taki niewiadomo jaki. Ktoś taki może nie będzie wstanie znieść tej prawdy o sobie, że nie wie nic o sobie. Ale czy tą drogą nie kwestionujemy miłości i odpowiedzialności Boga za człowieka? Czy Bóg mógł tak pomyśleć świat, aby ktoś doświadczył potępienia, bo z nie własnej winy szybciej odszedł z tego świata i nie miał okazji go doświadczyć, zmierzyć się z różnymi wyzwaniami? To byłoby trochę okrutne i nieodpowiedzialne. Bóg musi mieć jakiś plan dla takich ludzi. :think:

Tu mam rzeczywiście problem. :think:
Przydałaby się jakaś dodatkowa szansa dla tych, którzy np. zmarli jako niemowlęta, albo w ogóle w dzieciństwie. Nie ukrywam, że jakaś forma reinkarnacji ukompletniłaby to, o czym tu piszę. Nie wiem, jak Bóg sobie z tym radzi, że mamy niekompatybilne życia. Myślę, że nie wszystko jeszcze wiemy o rzeczywistości po tamtej stronie.

Ma z tym związek ten aspekt sprawy, jakim jest losowość. Test, aby był miarodajny musi być (przynajmniej w znacznej części) losowy. Test nielosowy jest testem, nie wiadomo czego, a przynajmniej nie posiada mocy informującej w znaczeniu odniesienia się mocy osobowej do jakiejś średniej, do jakiegoś odniesienia. Test bez szans na "uśrednienie" wyniku jest testem, w którym nie wiemy, czy czasem nasze przypadki nie były w obszarze skrajnym - tym dużo słabszym niż średnia, albo dużo mocniejszym niż średnia. Z kolei losowość testu sprawia, że niektórzy właśnie mogą go zakończyć przed czasem.

W niektórych przekazach "z tamtej strony" jest mowa o swoistej kolejce dusz, czekających aby się wcielać, aby móc zakosztować życia. Czy są to prawdziwe relacje?
- Ja nie wiem. :think:
Ale trochę się skłaniam ku temu, iż właśnie jest taka rzeczywistość osobowości, które poszukują szans na zdobycie rzetelnej wiedzy o tym, kim są. Tę wiedzę może im dać tylko życie z jego cierpieniem, ale i pozytywną stronę - w zawieszeniu, w byciu "pomiędzy".

Przy czym uważam, że ów "test" jest czymś więcej, niż tylko testem jednostek. Testowana jest cała ludzkość, a ten całościowy test jest właśnie wykazaniem mocy człowieczeństwa (choć i mocy samego Boga - stwórcy człowieka). Tak się wyjaśnia, dlaczego człowiek ostatecznie miałby pokonać szatana - nie chodzi o jakiś bój, w którym zadaje się ciosy w korpus wroga, ale o OKAZANIE SIĘ ISTOTĄ ŚWIADOMĄ, ODPOWIEDZIALNĄ, KOMPLETNĄ, zaś ludzkość ostatecznie tez ma się okazać kompletną. Tu się dopiero okazuje, sens pomocy wzajemnej, odpowiedzialności za innych. Tu się kompletuje ten drugi test - na poziomie społeczeństw, nawet całej ludzkości. Czy - jako społeczeństwo - potrafimy wspomagać potrzebujących, ale też czy umiemy stwarzać warunki do rozwoju?
Znowu kluczem staje się KOMPLETNOŚĆ. Nie wystarczy mieć naiwne chęci i iść po trupach w jednym mentalnym kierunku. Fanatyzm łamie regułę kompletności, stając się wyrwaniem działań osobowości z szerszego sensu.
Fanatycy religijni stawiają na skrajną arbitralność sądu - to tylko Bóg - sędzia ma ich osądzać, niemal nie liczą się odniesienia, kontekst ma drugorzędne znaczenie. W fanatycznej - integrystycznej wizji sensu życia, wszystko jest kapryśne, funkcjonuje na zasadzie "jest, bo jest", albo "tak jest, bo Bóg tak chciał". Pewien rodzaj "logiki" w tym jest o tyle, że jeśli już kapryśność całej tej sytuacji przyjmiemy jako podstawowe założenie, to rzeczywiście umysł człowiek w tym układzie niewiele znaczy, wtedy należałoby w ten umysł zwątpić. Wszak i tak rzeczy się "dzieją, bo się dzieją", czyli wszystko co nas spotyka, jest "na swoich zasadach", jest kaprysem Boga, może szatana, może losu.
Wtedy też jednak z automatu pojęcie odpowiedzialności staje się... dziwne. Dlaczego w ogóle ktokolwiek miałby być odpowiedzialny za swoje decyzje, jeśli rzeczywistość, w której się obracał, nie oferowała przewidywalnych reguł?... Wtedy taki ktoś nie mógł przecież przewidywać, nie był w stanie stawiać granicy między dobrem, a złem. Wtedy też sąd, jakiemu taki człowiek by podlegał, byłby sądem kapryśnego sędziego, który sobie "z palca" określa winę człowieka, a potem na tej samej zasadzie swojego arbitralnego woluntaryzmu by ogłaszał wyrok. Wtedy, jako ludzie, mielibyśmy przechlapane, bo sami nie mając sprawczości, mielibyśmy być poddani jakiemuś osądowi istoty kapryśnej, która żadnych reguł nie uznaje, czyli właściwie może wobec nas wszystko, niczego nie respektując. I to jest de facto ta rzeczywistość, którą konstruuje swoją filozofią integryzm. Co prawda integryzm próbuje się bronić przed oskarżeniami o kapryśność totalną, sugerując, iż jakieś tam reguły są ogłoszone. Problem w tym, że integrysta nawet boi się zrozumieć szczerze te reguły, którym miałby podlegać (chce "wierzyć", a nie rozumieć), więc integrysta ma przed sobą kapryśność, losowość wymagań, które miałby spełnić.
Tu się wyjaśnia ta "logika" integryzmu, w której właśnie trzeba "wierzyć, a nie rozumieć" - wszak tak to właśnie ma być! Rzeczy się dzieją, bo kapryśne siły tak decydują, a człowiek i tak nie ma jak się temu przeciwstawić, bo jego rozum z założenia jest i tak wadliwy, zaś nawet "prawdą" jest coś (idealnego, absolutnego, ale tym samym niedającego się wykorzystywać, bo niedostępnego) poza rozumem, więc nawet prawdą posłużyć się nie można. Po prostu jest jedna wielka rozpacz. :cry:
Tu jeszcze typowy integrysta zdaje się liczyć na to, że przejrzał psychologię boską, liczy na to, ze na podobieństwo ziemskich tyranów, ten bóg (bo już nawet nie piszę z wielkiej litery "Bóg", jako że wyobrażenie boskości integrystów dla mnie jawi się jako bardziej szatańskie niż boskie), widząc nieustanne hołdy i korzenie się wyznawców, może powstrzyma swoje zapędy, aby karać na maksa, karać z pełną surowością. Integrysta zdaje się liczyć, że bóg o osobowości ludzkiego despoty zareaguje jak ten despota, przed którym uległość i korzenie się czasem dają skutek. Ale to jest jedyne, na co integrysta może liczyć, bo tak naprawdę jest sytuacji naprawdę koszmarnej. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin