Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jestestwo (osoby) tworzy się z poczucia odpowiedzialności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31330
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:14, 23 Lut 2022    Temat postu: Jestestwo (osoby) tworzy się z poczucia odpowiedzialności

Pewne rzeczy wyjaśniają się, jak się je celnie nazwie. Dzisiaj chyba przyszło mi do głowy nazwanie spraw, które naprawdę wiele wyjaśnia. Teza jest, jak w tytule:
Jestestwo osoby tworzy się z poczucia odpowiedzialności.

Dlaczego to spostrzeżenie uważam za niezwykle ważne?
Bo ono wyjaśnia naturę grzechu, słabości, a z drugiej strony spełnienia, a nawet zbawienia.
Ono wyjaśnia, do czego właściwie dążymy podświadomie w życiu i skąd się to dążenie bierze. Nawet bandytom, osobom pozbawionym sumienia tak często chodzi "o szacunek". Bandyta gotów jest zabić kogoś, bo został zlekceważony, znieważony. Ale też właściwie każdy człowiek owego szacunku pragnie, chciałby być uznawany za kogoś wartościowego, kogoś z kim się inni liczą, zauważają go. Wyjątki mogą się zdarzyć w jakimś zakresie, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę mocno patologiczne stany wycofania społecznego, fobii socjalnych itp. Ale nawet one, choć w mocno zmienionej postaci, będą zawierały aspekt, o kto rym piszę, tylko w bardziej osobistej formie.

To w czym "jesteśmy" w sposób poprawny właściwie zawsze da się związać z jakąś formą stałości, odpowiedzialności. Poprawność wykonywania zawodu lekarza polega na jakiejś postaci odpowiedzialności osoby ten zawód wykonującej w kontekście diagnozowania, leczenia. Lekarz powinien POCZUWAĆ SIĘ do wykonywania poprawnie owych obowiązków.
Podobnie honor żołnierza będzie związany z odpowiedzialnością za to, jak wykonuje rozkazy (i czy je wykonuje), jak zachowuje się wobec towarzyszy broni.

Osoba, która się określiła w sensie swojego społecznego jestestwa, to osoba, która podjęła się czegoś i dotrzymała słowa. To jest KTOŚ. Dotrzymywanie zobowiązań, które się podjęło jest TESTEM NA OSOBĘ. Ten kto zobowiązań dotrzymuje, test zalicza z wynikiem pozytywnym.

Osoba, która nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, jest traktowana jako niepoprawny element układów społecznych, na niej nie można polegać. Osoba, która nie jest odpowiedzialna NAWET PRZED SAMĄ SOBĄ, nie może polegać na sobie.

Jeśli czujemy, że nie jesteśmy w stanie wytrwać przy własnych postanowieniach, to czujemy się zagubieni, tracimy poczucie sprawczości.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:55, 24 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31330
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:19, 24 Lut 2022    Temat postu:

Zmieniłem przed chwilą tytuł wątku, dodając nawias, zawierający słowo "osoby". Tutaj trochę zbliżamy się do mojej teorii wszystkiego - koncepcji, która widzi w ramach jednego rozumowania zarówno byty materialne, jak i byty osobowe. Przy czym w przypadku materii, słowo "odpowiedzialność" oczywiście nie za bardzo pasuje. Tutaj jednak można by zaproponować odpowiednik, który funkcjonalnie będzie zbliżony.
W przypadku jestestwa materii rolę "odpowiedzialności" pełniłaby idea "określoności i jednoznaczności".
Bo to oczywiście działa i w drugą stronę - dla osoby. Odpowiedzialność stanowi rodzaj "określenia się" osoby. Podobnie jest z jednoznacznością - ktoś, kto dotrzymuje swoich zobowiązań jest z jednej strony "odpowiedzialny", a z drugiej "jednoznacznie" się prezentuje w kontekście okoliczności życia - jest stały, nie podlega naciskom wytrącającym go z jego zasad moralnych, postanowień, przekonań.

Stałość, jednoznaczność
Aby coś było bytem, aby zyskiwało określone JESTESTWO, czyli BYŁO ROZPOZNAWANE JEDNOZNACZNIE, jako owo coś, niezbędne jest spełnienie określonych warunków - podobnych tak dla osób, jak i dla np. cząstek materialnych.
1. pewne atrybuty muszą zostać utrzymane mimo zmienności warunków zewnętrznych
2. to co może być zmienne jest uznane jako zmienne zawczasu

Np.
Elektron jest elektronem dlatego, że ma masę spoczynkową i ładunek określone jak dla elektronu. Są to jego niezmienne cechy, za które byt elektron "jest odpowiedzialny" (o ile ma być uznany za elektron) - taka sama masa wychodzi elektronowi zarówno w doświadczeniach w lampie oscyloskopowej, jak i rozpadach promieniotwórczych typu rozpad beta minus (i w wielu innych).
Analogicznie mamy z osobą, która np. jest określona, bo "jest uczciwa", czyli to, że nie kradnie, nie oszukuje jest jej stałą cechą w różnych sytuacjach - w pracy, w domu, w sytuacjach towarzyskich. Stałe (a przynajmniej względnie, w określonych warunkach stałe, w ostateczności w jakiś sposób CIĄGŁE) są zazwyczaj innej cechy osoby - np. wygląd twarzy, wzrost waga itp.)

Ciągłość
Tu docieramy też do słabszego od absolutnej stałości warunku jestestwa i określoności - ciągłości. O elektronie pomyślimy o jako o "TYM" elektronie, jeśli jesteśmy w stanie prześledzić jego tor, wskazując tuż obok siebie położenia elektronu w bliskich sobie chwilach czasu.
Ciągłość jest związana z osobą też jest formą zapewniania tożsamości - jestestwa osoby. Przykładowo, choć twarz człowieka zmienia się z wiekiem, to te zmiany nie następują skokowo, lecz w sposób płynny. Dlatego potrafimy rozpoznać jako "tego samego człowieka" wizerunki nieco się różniące, wzięte z różnego wieku tej osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:36, 24 Lut 2022    Temat postu:

I może powstać pytanie:
Dlaczego według Boga lepsze jest aby człowiek wyprodukował się z z "zalążka duszy" w sposób "ciągły" dotarł do Nieba, a nie pominąć te całe cierpienia, wybory i zastartować gotowca już "Świętego"? Skip.

Czym jest zalążek duszy? Czym jest to "minimum" konieczne?

Znowu Wolna Wola?
Ktoś by zadał pytanie:
Ale z czego wynika, że ja taki jestem?
Dlaczego wybieram tak a nie inaczej?
A co jak bym wybrał inaczej?
I wracamy czasem znowu do "jabłka"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31330
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:47, 24 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
I może powstać pytanie:
Dlaczego według Boga lepsze jest aby człowiek wyprodukował się z z "zalążka duszy" w sposób "ciągły" dotarł do Nieba, a nie pominąć te całe cierpienia, wybory i zastartować gotowca już "Świętego"? Skip.

Kluczowe pytanie.
Ja widzę w tym dwa powody:
1. Aby człowiek stał się "swój", aby miał siebie.
2. Aby Bóg był tym, który nie tylko "jest, bo jest", ale aby był "w swoim stworzeniu, w jego aktach istnienia, wyborów" itp.

Pewnie 1 wymagałoby komentarza.
To co dostajemy z zewnątrz - jest nasze, czy nie nasze?...
Dostajemy prezent od babci - np. sweter. Powiemy: to jest "mój sweter", bo dostałem go od babci.
Ale jest też inna opcja - oto ktoś kupił włóczkę, szydełko, zaprojektował sobie sweter, zrobił go, a potem go nosi. Też mówi "to jest mój sweter", ale jednak w tym drugim przypadku sweter jest mój nie tylko dlatego, że został mi PRZEZ KOGOŚ NADANY, ale dlatego, że od początku jego powstania byłem w tym ja - ze swoimi pomysłami, wyborami, wysiłkiem.
Podobnie jest z "moim" życiem, które jest "moje", bo to ja w nim się boryka z problemami, rozwiązuję sytuacje konfliktowe, cieszę się, cierpię, żyję.

Człowiek w raju miał wszystko DANE. Mógł być szczęśliwy. Mógł...
... gdyby umiał. Ale chyba nie umiał. Nie był usatysfakcjonowany do końca.
Może dlatego nie umiał, że nie czuł się w tym układzie PODMIOTEM. Dano mu, powiedziano czym ma się zająć, a on miał to robić. Niby fajnie, ale jednak wąż skusił człowieka właśnie tym, że zamachał mu przed oczami PODMIOTOWOŚCIĄ.
Teraz człowiek ma życie w cierpieniu. Dowiaduje się zatem na czym podmiotowość polega. Ci co ją udźwigną, będą zbawieni.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 19:48, 24 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:20, 24 Lut 2022    Temat postu:

A własną siłą nie udźwigną. Tylko z pomocą Boga. Bo i tak "beze mnie nic nie uczynicie". Więc masz do wyboru borykać się sam (niby, to też iluzja) i przegrać. Albo dotrzeć do chęci żeby było jakoś i o to poprosić? (pomodlić się) A wtedy musisz zaakceptować, że nie jesteś Bogiem Wszechmogącym. Pokora vs pycha.

Gdyby wszyscy mogli sobie poradzić sami, to nie musieliby mieć Miłości?
Byliby sobie samemu Bogiem?
Wybrani mogliby się chełpić?
Itd.

Rozwiązują się różne dylematy?

Człowiek woli cierpieć niż nie decydować?
A Bóg mu pozwala by dostał to co chciał?
Aż zmieni zdanie i przestanie chcieć?

Może też czasem nie wierzy bo nie chce?
A Bóg nie zmusi?
Więc może jak o wiarę szczerze nie poprosisz to nie dostaniesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31330
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:47, 24 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
A własną siłą nie udźwigną. Tylko z pomocą Boga. Bo i tak "beze mnie nic nie uczynicie". Więc masz do wyboru borykać się sam (niby, to też iluzja) i przegrać. Albo dotrzeć do chęci żeby było jakoś i o to poprosić? (pomodlić się) A wtedy musisz zaakceptować, że nie jesteś Bogiem Wszechmogącym. Pokora vs pycha.

Gdyby wszyscy mogli sobie poradzić sami, to nie musieliby mieć Miłości?
Byliby sobie samemu Bogiem?
Wybrani mogliby się chełpić?
Itd.

Rozwiązują się różne dylematy?

Człowiek woli cierpieć niż nie decydować?
A Bóg mu pozwala by dostał to co chciał?
Aż zmieni zdanie i przestanie chcieć?

Może też czasem nie wierzy bo nie chce?
A Bóg nie zmusi?
Więc może jak o wiarę szczerze nie poprosisz to nie dostaniesz?

A czym jest właściwie dla Ciebie wiara?
Bo chyba mamy tutaj nieco różniące się spojrzenia.

List Jakuba 2 napisał:
(19) Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.


Wiara, a wyznawanie...
Wiara, a nie sprzeciwianie się władzy...
Wiara, a siedzenie cicho, bo moje autorytety mi zakazały mówić...
Wiara, a "tak naprawdę to nie wiem, co tam napisali, ale głośno krzyczę, że wiem, bo tego ode mnie chcą".
To jest wiara?
Taki podpis in blanco?...
Takie "autorytety mówią, a ja udaję, że to samo myślę, choć tak naprawdę zielonego pojęcia nie mam o czym mowa" (a może też tak naprawdę to mam to "gdzieś"...) :shock:

Ewangelia Mateusza 21 napisał:
(28) Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! (29) Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. (30) Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł. (31) Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.


Czcze deklaracje...
Słowa puste...
Zgoda milcząca, ale bez dociekania jak to naprawdę jest...
Może się to podobać Ojcu, który chciałby człowiekowi dać swoje królestwo, w którym ten człowiek miałby być wolny, miałby "być przyjacielem, a nie sługą, bo zna wolę Jezusa".
Może powiedzieć o sobie "wierzę, a też i rozumiem to w co wierzę" ktoś, kto tylko z zasady, nie pytając DOCIEKLIWIE O ISTOTĘ ZAGADNIENIA by tylko z góry godził się na to, co mu autorytety powiedzą?...
Ewangelia Mateusza 25 napisał:
(24) Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!
...
(28) Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów.

Nic sługa nie zrobił bo się BAŁ.
Bał się skorzystać z talentu. Pewnie miał swoje ISTOTNE POWODY
- bo jest ryzyko
- bo inni są tacy mądrzy, więc jak ja miałbym decydować
- bo powiedzieli, że jak sam zadecyduję, to będzie to pycha z mojej strony...
Więc robiłem to, co kazali. Jak kazali zabijać Żydów w czasie II wojny światowej, to...
jakże miałem się sprzeciwić?!... :cry:
Oni tacy mocni, takim autorytetem byłi, a ja to ten mały - nikt, któremu jeszcze za zbuntowanie się powiedzą "to twoja pycha ci nakazała się nie posłuchać naszych rozkazów!".
Niektórzy wychowują swoje dzieci do posłuszeństwa. Posłuszeństwo dla nich jest cnotą. Posłuszeństwo rozkazom, posłuszeństwo władzy, posłuszeństwo autorytetom. I tacy wychowankowie potem w Norymberdze się bronili "wykonywałem rozkazy!".
Jakżeż miał się okazać człowiekiem, jeśli cnotą nadrzędną jest posłuszeństwo?...

Są tzw. "grzechy cudze" (to chyba też jest w katechizmie). Są to grzechy formalnie dokonane przez inną osobę, ale z powodu tego, jak zachowaliśmy się my. Ci co wychowywali do ślepego posłuszeństwa będą cierpieli męki za za tych, którzy z powodu owego wychowania czyni na rozkaz złe rzeczy.
Bóg nie chce mieć człowieka słabego, który boi się i zakopuje swój talent, nie chce miernych ale wiernych, nie chce ślepych wykonawców rozkazów. Przynajmniej ja w to właśnie wierzę.

Czym jest prawdziwa wiara?
Oto przychodzi do nas ktoś bardzo ważny, autorytet i powiada: uwierz w BBW155! Uwierz w to!
Pytasz: ale co to jest, ten BBW155?...
- Dostajesz odpowiedź: nie bądź pyszny, masz wierzyć! Uwierz w BBW155!
Znowu próbujesz się dowiedzieć: to BBW155 to jest miejsce, osoba, idea?
Nie pytaj! Uwierz! - pada odpowiedź.

Przykład jest skrajny. Taki ma być, aby zilustrować ideę. W rzeczywistości taka skrajna postać problemu się prawie nie zdarza. Ale zdarza się często, że każą nam DEKLAROWAĆ SWOJĄ ZGODĘ na coś, czego nie sprecyzowano.
Podsuwają do podpisania umowę, której ważne składniki są gdzieś tam jakieś, niedostępne. Ale podpisać mamy my z tego niekompletnego stanu dokumentów. Uczciwe to jest?...
- Ano nie jest.
Czy w ogóle można zasadnie określić jako "wiarę" te wszystkie zgody in blanco, wydane przez ludzi, którzy nie rozumieli na co się godzą?

A jeśli powiem, że WSZYSTKIE WIARY IN BLANCO SĄ OSZUSTWEM!
A może tak jest, że NIE MAMY PRAWA NAZYWAĆ "WIARĄ" postawę, w ramach której występują poważne wątpliwości, czy umiemy jakoś zróżnicować to w co rzekomo "wierzymy" od pozostałych rzeczy?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 21:11, 24 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31330
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:18, 24 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
A jeśli powiem, że WSZYSTKIE WIARY IN BLANCO SĄ OSZUSTWEM!
A może tak jest, że NIE MAMY PRAWA NAZYWAĆ "WIARĄ" postawę, w ramach której występują poważne wątpliwości, czy umiemy jakoś zróżnicować to w co rzekomo "wierzymy" od pozostałych rzeczy?...

Dopiszę jednak...
To nie jest takie proste (Michał tu sam sobie będzie przeczył).

Każdy wybór jest CHOĆ TROCHĘ Z NIEWIADOMEJ, każda wiara zawiera element niedookreślony. Właściwie to tak z definicji.
Więc pewien aspekt zgody in blanco wystąpi...
Nie wszystko da się ustalić, nie wszystko można wiedzieć.
Gdzie jest granica?...

Może po prostu granica tam jest, gdzie POCZUCIE UCZCIWOŚCI?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin